To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Jacek L. Komuda

Jacek L. Komuda - 29 Października 2006, 19:01

Kruk Siwy napisał/a
Cześć! Będziesz na spotkaniu KT 9-tego w Paradoxie? Swoją szoszą opowiadanie niezłej objętości walnąłeś do antologii...


Postaram się być w Paradoxie 9 listopada - choć nie mogę obiecac, bo mam całą masę roboty.

Jacek L. Komuda - 29 Października 2006, 19:26

Taclem napisał/a
Jacku, czy jest szansa na jakiś skok w bok, taki jak Imię Bestii?
Popełniłeś też swego czasu czyste fantasy Czarną cytadelę, czy coś w tym stylu planujesz?


Jeśli chodzi o cykl o Villonie, to mam w planach kolejną książkę o największym poecie spośród francuskich złodziei :)
Ale na razie składam sam plan powieści - nie zanosi się, abym zasiadł do pisania wcześniej niż w połowie przyszłego roku. Niestety taka tematyka jest wymagająca i muszę sporo źródeł przeczytać.
A jeśli idzie o Czarną Cytadelę, to Jezusie Nazareński , Królu Żydowski, to był najgorszy tekst, jaki napisałem w życiu. Fantasy conanopodobna, z Czarną Cytadelą w tle.
Tyle, że były tam już motywy staropolskie - woje ze skrzydłami na naplecznikach zbroi.
Strasznie ten tekst się nie podobał czytelnikom, ale jakoś poszedł w NF.

Dabliu wspominał o Wampirach z Odrzykońskiej - to było kiedyś najbardziej kontrowersyjneopowiadanie roku w Nowej fantastyce. Młodzi SLD-owcy do mnie pisali, że znieważam pamięć generała Jaruzelskiego.
To opowiadanie ukaże się być może znowu w antologii Tempus Fugit (być może, bo nie wiem, czy się go Fabryka Słów nie przestraszy). Tekst został trochę zmieniony - bo się zmieniła sytuacja polityczna po ostatnich wyborach, ale generalnie wymowa opowiadania pozostała taka sama.

Co do gwary - ja muszę sprawdzić jak to wyglądało na Podkarpaciu - nie jestem pewien, czy tam ludzie mówili gwarą, czy dialektem - muszę to dokładnie sprawdzić.

Ziuta - 29 Października 2006, 19:41

Przeczytałem wywiad z Panem w ostatnim Czasie Fantastyki. :bravo Świeta rzecz, nie przepłaciłem. Pasjonują mnie tematy (około)historyczne, sporo ciekawych rzeczy dało się wyczytać.

Cytat
Dabliu wspominał o Wampirach z Odrzykońskiej - to było kiedyś najbardziej kontrowersyjneopowiadanie roku w Nowej fantastyce. Młodzi SLD-owcy do mnie pisali, że znieważam pamięć generała Jaruzelskiego.

Co za czasy. Dawniej sprawę załątwiłoby się porządnie – na szabelki, albo pistolety.

Cytat
Co do gwary - ja muszę sprawdzić jak to wyglądało na Podkarpaciu
Za mały obszar na dialekt, za duży na gwarę. Jeśli się nie mylę, to było pogranicze dialektu małopolskiego z kresowym. I do tego mnóstwo naleciałości żydowskich, rusińskich i ukraińskich. Sztandarowy (jedyny mi znany) cytat z prababci, która mieszkała pod Przeworskiem: "ja rozumiu, ale nie ponimaju".
MrMorgenstern - 30 Października 2006, 09:17

Bardzo mi się podobało "Jeruzalem" :bravo

Czy w "Bohunie" jest więcej opisów świata niz w opku?

Interesuje mnie historia grup heretyckich (zachodnioeuropejskich) i spodobał mi się pomysł opisania grupy "odstępieńczej" polskiej. A szczerze powiem, że o Arianach mam tylko blade pojęcie. Czy był to jednorazowy pomysł czy też jeszcze coś o nich napisałeś ew. masz zamiar w przyszłości to uczynić?

Jacek L. Komuda - 30 Października 2006, 19:18

Ziuta napisał/a
Za mały obszar na dialekt, za duży na gwarę. Jeśli się nie mylę, to było pogranicze dialektu małopolskiego z kresowym. I do tego mnóstwo naleciałości żydowskich, rusińskich i ukraińskich. Sztandarowy (jedyny mi znany) cytat z prababci, która mieszkała pod Przeworskiem: ja rozumiu, ale nie ponimaju.



Z tego, co pamiętam z etnografii (bodajże), to tam w ogóle chłopi mówili mieszanką polsko-ruską. Bo tam była taka grupa etniczna - Pogórzanie - mieszana ludność polsko-ruska. Oczywiście byli też Bojkowie i Łemkowie - ale ich inaczej nazywano w XVII wieku. Tych pierwszch, o ile dobrze pamiętam Hurniakami albo Werchowyńcami (co by znaczyło, że Połoniny bieszczadzkie nazywano Werchowyną). Tych drugich Koroliwcami - bo sporo wsi łemkowskich to były królewszczyzny.
Ale nic - będę to sprawdzał w przyszłym tygodnu - jak dojdę do miejsca, w którym pojawiają się chłopi.

Czarny - 30 Października 2006, 19:26

że tak zacytuję sam siebie:
Cytat
Albo ja cosik nie kapuję, albo umkło mi, czy też autor sie machnął. Chodzi mi o koniec pojedynku z Żurakowskim - cytat:

Przez chwilę się tak szarpali, a potem Żurakowski rozłożył ręce, zwalniając broń Dydyńskiego, który półkolistym ruchem uderzył jedocześnie nadziakiem i szablą z podlewu i podkrzyża.

Z tego rozumiem, że nadziakiem cios zadał Dydyński, tylko nie wiem jak, bo wydawało mi się, że to Żurakowski miał nadziak :shock:
Można jakieś tłumaczonko


Autorze możesz się wypowiedzieć?

Jacek L. Komuda - 30 Października 2006, 19:43

MrMorgenstern napisał/a
Bardzo mi się podobało Jeruzalem :bravo


Bardzo mi miło to słyszeć :D


Cytat
Czy w Bohunie jest więcej opisów świata niz w opku?


Dużo więcej, bo miałem więcej miejsca. Opisuję w miarę dość dokładnie Podole i Bracławszczyznę, a zwłaszcza samo uroczysko na Batohu, gdzie był polski obóz wojsk koronnych. A oprócz tego piszę sporo o dworach szlacheckich no i oczywiście o kozackich obyczajach.


Cytat
Interesuje mnie historia grup heretyckich (zachodnioeuropejskich) i spodobał mi się pomysł opisania grupy odstępieńczej polskiej. A szczerze powiem, że o Arianach mam tylko blade pojęcie. Czy był to jednorazowy pomysł czy też jeszcze coś o nich napisałeś ew. masz zamiar w przyszłości to uczynić?


Tak, ale raczej w cyklu poświęconym Villonowi - czyli kolejnych ksiązkach kontynuujących przygody bohatera Imienia Bestii. Tyle, że własnie szukam mało znanych i zamkniętych sekt ze średniowiecza, bo nie chcę pisac w kółko o Katarach. W Imieniu bestii ledwie o nich wspominałem i nie zamierzam dalej ich wykorzystywać, bo powstały tony plagiografomańskich książek o Katarach: Katarzy kontra... Skarb katarów..., Tajemnica Katarów, Największa tajemnica katarów.. i inne brednie.
Albigensi są tak wyświechtanym tematem, że nie chce mi się do nich sięgać.

Swoją drogą mam ciągle odłożony wstępny pomysł na historię z sektą rozgrywającą się w XVII wieku w Rzeczyposplitej - a konkretnie w Bieczu. Chciałbym kiedyś napisać przewrotną opowieść o inkwizycji w polskich warunkach ukazujący nie tylko mechanizmy, według których działała, ale także sposoby powstawania polowań na czarownice i całą strukturę tego zjawiska.
Jednym z bohaterów byłby ksiądz, który był wychowankiem ostatniego inkwizytora Polski (de nomine, bo inkwizycja w naszym kraju nie działała praktycznie od połowy XVI wieku), a i tak w zasadzie nie paliła ludzie na stosach.
Ksiądz ten nie jest żadnym fanatykiem - raczej człowiekiem renesansu - prowadzi doświadczenia alchemiczne, czytuje dzieła Kartezjusza i generalnie nie wierzy w czary. Ale musi zmienić swe zapatrywania, gdy w Bieczu pojawia się mordercza sekta wywodząca się z Węgier i jej członkowie chce dokonac pewnej odrażającej zbrodni (w pierwszym zamyśle mieli wymordować wszystkie dzieci w mieście, ale tewn pomysł już wykorzystałem).
Aby rozprawić się z sektą - a więc z naprawdę zrozumiałych powodów ksiądz musi przeprowadzić prawdziwe dochodzenie inkwizycyjne, odświeżyć podręcznik Bernarda Gui, posłać na stos prawdziwą czarownicę, która naprawdę zagraża ludziom i zamordowała kilku mieszkańców, odkuzyć pogniłe narzędzia tortur w wieży katowskiej, aby dowiedzieć się sekretów sekty. A więc stać się prawdziwie okrutnym inkwizytorem - ale z normalnych, zrozumiałych powodów, bo sekta naprawdę zagraża jego parafianom.
Kłopot w tym, że kiedy już zostaje zniszczona pojawiają się prawdziwe demony - mieszkańcy zaczynają wpadać w obłęd i zaczynają podejrzewać o czary swoich sąsiadów, inkwizytor oskarża niewinnych ludzi. Tak naprawdę cała książka opowiadałaby o tym, jak rozpętane zostaje koło inkwizycji i oskarżeń (w słusznej sprawie) i jak trudno je potem zatrzymać.

Jacek L. Komuda - 30 Października 2006, 19:50

Czarny napisał/a
że tak zacytuję sam siebie:
Cytat
Albo ja cosik nie kapuję, albo umkło mi, czy też autor sie machnął. Chodzi mi o koniec pojedynku z Żurakowskim - cytat:

Przez chwilę się tak szarpali, a potem Żurakowski rozłożył ręce, zwalniając broń Dydyńskiego, który półkolistym ruchem uderzył jedocześnie nadziakiem i szablą z podlewu i podkrzyża.

Z tego rozumiem, że nadziakiem cios zadał Dydyński, tylko nie wiem jak, bo wydawało mi się, że to Żurakowski miał nadziak :shock:
Można jakieś tłumaczonko


Autorze możesz się wypowiedzieć?


Jasny gwint. :oops:
Oczywiście, że to Żurakowski uderzył nadziakiem. Coś tu się poprzesuwało w redakcji.
W mojej wersji, którą skopiowałem z kompa.
A potem Żurakowski rozłozył ręce, zwalniając broń Dydyńskiego i półkolistymi ruchami uderzył – jednocześnie nadziakiem i szablą z podlewu i podkrzyża.
Ale to nic - w najnowszej Nowej Fantastyce w niotce o Narrenturm napisano, że Reynewan to medyk z XIII wieku :lol:
Rozumiem, że niepiśmienny Amerykanin może uznać, że rok 966 to IX wiek, ale zdecydowanie rok 1429 był w wieku XV, a nie w XIII. :D

Czarny - 30 Października 2006, 19:55

Thx, się zdarza najlepszym. Ale opko i tak wyśmienite :bravo
MrMorgenstern - 31 Października 2006, 13:53

Cytat
Czy w Bohunie jest więcej opisów świata niz w opku?


Cytat

Dużo więcej, bo miałem więcej miejsca. Opisuję w miarę dość dokładnie Podole i Bracławszczyznę, a zwłaszcza samo uroczysko na Batohu, gdzie był polski obóz wojsk koronnych. A oprócz tego piszę sporo o dworach szlacheckich no i oczywiście o kozackich obyczajach.


Wygląda na to, że książkę kupię :)

Cytat
nie chcę pisac w kółko o Katarach. W Imieniu bestii ledwie o nich wspominałem i nie zamierzam dalej ich wykorzystywać, bo powstały tony plagiografomańskich książek o Katarach: Katarzy kontra... Skarb katarów..., Tajemnica Katarów, Największa tajemnica katarów.. i inne brednie.


Jak się zacząłem interesować Katarami, to nie było jeszcze w Polsce książek na ten temat (a w każdym razie tych konkretniejszych). Sięgnąłem więc jako pierwsze do "Ketzer und Heilige" i stwierdzam, że jest to pozycja z tych najgruntowniej opisujących zagadnienie (niestety nie przetłumaczona na polski).

Swoją drogą dziwnym jest, że choć Katarów wybito tak dawno temu, to lat parę w TV podczas pewnego Talk Show jeden z zaproszonych na salę dominikanów z ogniem w oczach chwalił zabójstwo "heretyków".
Pamięć o osobach, które swym istnieniem i postępowaniem (poprzez kontrast) obnażały zepsucie ówczesnej instytucji, nie zgaśnie chyba długo :)


Cytat

Swoją drogą mam ciągle odłożony wstępny pomysł na historię z sektą rozgrywającą się w XVII wieku w Rzeczyposplitej - a konkretnie w Bieczu. Chciałbym kiedyś napisać przewrotną opowieść o inkwizycji w polskich warunkach ukazujący nie tylko mechanizmy, według których działała, ale także sposoby powstawania polowań na czarownice i całą strukturę tego zjawiska.
Jednym z bohaterów byłby ksiądz, który był wychowankiem ostatniego inkwizytora Polski (de nomine, bo inkwizycja w naszym kraju nie działała praktycznie od połowy XVI wieku), a i tak w zasadzie nie paliła ludzie na stosach.
Ksiądz ten nie jest żadnym fanatykiem - raczej człowiekiem renesansu - prowadzi doświadczenia alchemiczne, czytuje dzieła Kartezjusza i generalnie nie wierzy w czary. Ale musi zmienić swe zapatrywania, gdy w Bieczu pojawia się mordercza sekta wywodząca się z Węgier i jej członkowie chce dokonac pewnej odrażającej zbrodni (w pierwszym zamyśle mieli wymordować wszystkie dzieci w mieście, ale tewn pomysł już wykorzystałem).
Aby rozprawić się z sektą - a więc z naprawdę zrozumiałych powodów ksiądz musi przeprowadzić prawdziwe dochodzenie inkwizycyjne, odświeżyć podręcznik Bernarda Gui, posłać na stos prawdziwą czarownicę, która naprawdę zagraża ludziom i zamordowała kilku mieszkańców, odkuzyć pogniłe narzędzia tortur w wieży katowskiej, aby dowiedzieć się sekretów sekty. A więc stać się prawdziwie okrutnym inkwizytorem - ale z normalnych, zrozumiałych powodów, bo sekta naprawdę zagraża jego parafianom.
Kłopot w tym, że kiedy już zostaje zniszczona pojawiają się prawdziwe demony - mieszkańcy zaczynają wpadać w obłęd i zaczynają podejrzewać o czary swoich sąsiadów, inkwizytor oskarża niewinnych ludzi. Tak naprawdę cała książka opowiadałaby o tym, jak rozpętane zostaje koło inkwizycji i oskarżeń (w słusznej sprawie) i jak trudno je potem zatrzymać.


Diabelsko dobry pomysł! :D

Jak książka się ukaże, to i tak będę sekundował czarownicy :P

mawete - 31 Października 2006, 15:17

Jacek L. Komuda:
Cytat
Kruk Siwy:
Cześć! Będziesz na spotkaniu KT 9-tego w Paradoxie? Swoją szoszą opowiadanie niezłej objętości walnąłeś do antologii...

Postaram się być w Paradoxie 9 listopada - choć nie mogę obiecac, bo mam całą masę roboty.


Szkoda, że nie mogę być... nie mogłeś na poprzednim spędzie się pojawić? :twisted:

Taclem - 31 Października 2006, 15:30

Szkoda że tak długo przyjdzie nam czekac na nowego Villona. Ale dobrze, że będzie.

Czytałem niedawno "Klątwę mozaiki", o której mowa w wywiadzie z Jackiem w ostatnim Czasie Fantastyki. Lubię taką historyczno-fikcyjna prozę, podobnie jak podobało mi się "I odpuść nam nasze winy" Romaina Sardou. Dochodzę jednak do wniosku, że bezpieczniej jest jeśli takie książki piszą Europejczycy :-)

Haletha - 1 Listopada 2006, 14:55

Jacek L. Komuda:
Cytat


Swoją drogą mam ciągle odłożony wstępny pomysł na historię z sektą rozgrywającą się w XVII wieku w Rzeczyposplitej - a konkretnie w Bieczu (...) Tak naprawdę cała książka opowiadałaby o tym, jak rozpętane zostaje koło inkwizycji i oskarżeń (w słusznej sprawie) i jak trudno je potem zatrzymać.


No... Chyba zacznę czekać:-)

Anonymous - 1 Listopada 2006, 21:21

W "Jeruzalem" znalazłem takie zdanie:
Cytat
Krew rączą stróżką sączyła się z dziury w nogawicy jego hajdawerów.

Chodzi mi o tą rączą stróżkę.Próbowałem to sobie wyobrazić, ale nie mogłem. Są rącze konie, rącze sarny, ale rącza stróżka mi się nie widzi :roll: . Bo to określenie raczej do żywych czteronożnych pasuje.

Ziemniak - 1 Listopada 2006, 21:31

A do dwunożnych nie ? :mrgreen: Krew może się sączyć strużką, rączą czy nie to już inna kwestia, a stróżka moim zdaniem może być rącza jak najbardziej. :D
gorat - 1 Listopada 2006, 21:45

Bomba cytat :mrgreen: :bravo
agrafek - 2 Listopada 2006, 12:43

Zachęcony lekturą Jeruzalem pognałem do księgarni i kupiłem Bohuna. Rzecz znakomita - brawa :bravo !
Rozpisywał się o tym, co przypadło mi do gustu, nie będę, a to z tej przyczyny, że podobało mi się właściwie wszystko, z podkreśleniem sposobu, w jaki odmalowano postacie - ani idealne, ani wrednie złe. W tym upatruję głównej siły powieści - i Kozacy i Polacy mają lepsze lub gorsze momenty, bywają zachwycający bądź odrażający. Może, z wyjątkie, Sobieskiego, bo to prawie chodzący ideał. No, ale takim miał być. Powieśc naprawdę znakomita, przeczytana jednym tchem, choć wcale mi się do końca nie spieszyło, jako, że być mógł tylko jeden. A przy tym autorowi udało się wykoncepować intrygę na tyle ciekawą, by wciągnąć mnie jednak i zaskoczyć.
Teraz ciut dziegciu.
Czasem odnosiłem wrażenie zbytniego pośpiechu. Jakaś zbyt gwałtowna wydaje mi się przemina Francuza. Wytłumaczone to jest wprawdzie dramatycznymi jej okolicznościami, jednak facet w jednym momencie jest superszlachetny by zaraz poddać zgryźliwej krytyce polską szlachtę za to właśnie, za co dopiero co ceniłby ją najbardziej. Potem dzieje się to z nim to, co się dzieje, pominę to by nie spoilerować. Nie chodzi mi o to, że jego przemiany są nielogiczne, czy nie umotywowane psychologicznie, jednak chciałoby się, by autor poświęcił im ciut (naprawdę ciut, nie postuluję tu przerobienia "Bohuna" na "W poszukiwaniu straconego czasu") więcej miejsca.
Inny taki skrótowy motyw, to fragment, gdy Taraz opuszcza swych kompanów. I fik mik - dwie strony nawet nie minęły, a oni już na palach, a on do nich wrócił, żeby pogadać z konającymi.
I jeszcze pytanie na koniec. W posłowiu zastanawia sie autor, co stało na przeszkodzie zawiązania unii Rzeczpospolitej z Kozakami, na wzór Unii Polsko-Litewskiej. Pytając o przyczyny, za kluczowe uznaje autor pytanie, czy i jakie istniały róznice pomiędzy XVII wiecznymi Kozakami a XIV wiecznymi bojarami litewskimi. Czy jednak nie istotniejsze były różnice między polskim rycerstwem z XIV wieku a panami szlachtą z XVII. Przez te wieki kształtowała się tożsamość szlachecka, rosły jej prawa, przywileje i udział w sprawowaniu władzy. Świadomość stanowa i narodowa XV wiecznego szlachcica i "pana brata" z wieku XVII to dwie różne sprawy.
Tak mi sie wydaje. :D
Pozdrawiam i dziękuję za znakomitą powieść. I wciągnęła i wzruszyła i dała do myślenia. Jeszcze raz wielkie brawa.

Anonymous - 2 Listopada 2006, 15:04

Sprawdzałem w słownikach słowo "rączy". Wszędzie jest to synonim przymiotników szybki, zwinny, prędki, pilnyitp., stosowany do żywych istot. O żadnych stróżkach, tudzież strumieniach mowy w nich nie było.
Fidel-F2 - 2 Listopada 2006, 15:12

Mylisz się krisu, w Słowniku Języka Polskiegio przy haśle "rączy" znalazłem przykład. Rączy strumień.
Anonymous - 2 Listopada 2006, 15:48

O Fidel-F2! Witam mojego ulubionego dyskutanta. Jak tam zdrówko? A jak Raul się czuje? W porządku? :mrgreen:
Naprawdę jest rączy strumień? :shock: No cóż... Rączy strumień. Hmm... Ok... Nie, tam też nie znalazłem. Ale dajmy temu już spokój, dla mnie to nie jest aż takie ważne. Bardziej interesuje mnie jak Jacek L. Komuda, dobiera staropolskie słowa do opowiadań, bo mnie wydaje się, że jest to wybór przypadkowy, ale tak chyba nie jest, prawda autorze? Czy korzystasz z jakichś słowników, czy inaczej sobie radzisz? :roll: Dużo w twoich książkach języka w stylu Sienkiewicza, jak mi się zdaje. Ile razy Trylogię czytałeś? Hm? Autorze? :)

Taclem - 2 Listopada 2006, 18:39

Krisu, ja Tobie polecam wywiad z Jackiem w Czasie Fantastyki aktualnym. Ten Sienkiewicz to nie do końca trafny trop :-)
mawete - 3 Listopada 2006, 10:45

agrafek: pytanie o możliwość powstanie takiej unii (trojga narodów?) pada w wielu opracowaniach, ale może niech Jacek się wypowie.
MrMorgenstern - 3 Listopada 2006, 12:25

krisu:
Cytat
Ile razy Trylogię czytałeś? Hm? Autorze? :)


Właśnie, ile razy trzeba przeczytać książki, które się nam najbardziej podobają, aby pisać tak, jak w owych książkach bądź też nawet lepiej :?: :mrgreen:

Taclem - 3 Listopada 2006, 12:37

Ja myślę, ze takie podejście to ślepy tunel. Do nikąd nie prowadzi. Jacek nie pisze na szczęście jak Sienkiewicz, a już zwłaszcza postaci kreuje inaczej.
Anonymous - 3 Listopada 2006, 15:14

Ta, inaczej. Zgadzam się, cofam to co powiedziałem o Sienkiewiczu. Bo Jacek musi się jeszcze duuużo nauczyć żeby pisać jak Henryk. Bez urazy.
Cytat
Właśnie, ile razy trzeba przeczytać książki, które się nam najbardziej podobają, aby pisać tak, jak w owych książkach bądź też nawet lepiej

No niektórzy czytają na okrągło chyba Howarda i Tolkiena i próbują pisać jak oni, ale im nie wychodzi, chociaż Howard jest w zasięgu ich pióra, bo też był grafomanem. :mrgreen: Tak że nie tędy droga. A Czas fantastyki jedzie z Łodzi do mnie, dojedzie 11 listopada, tak że poczytam sobie o autorze.

mawete - 3 Listopada 2006, 15:38

MrMorgenstern
Cytat
krisu:
Cytat
Ile razy Trylogię czytałeś? Hm? Autorze? :)


Właśnie, ile razy trzeba przeczytać książki, które się nam najbardziej podobają, aby pisać tak, jak w owych książkach bądź też nawet lepiej :?: :mrgreen:


Jezu... a mi się wydawało, że trzeba pisać nie, ku pokrzepieniu serc, ale prawdę...? Ale może się myliłem... Bywa.

Anonymous - 3 Listopada 2006, 15:50

mawete
Cytat
Ale może się myliłem... Bywa.

No bywa. Albo: jedni autorzy piszą ku pokrzepieniu serc, jak to mówisz, a inni prawdę. I jedni i drudzy są potrzebni. To się nawzajem nie wyklucza.

Jacek L. Komuda - 3 Listopada 2006, 16:07

Taclem
Szkoda że tak długo przyjdzie nam czekac na nowego Villona. Ale dobrze, że będzie.

Tak się składa, że wczoraj dzwonił do mnie wydawca i zamówił spore opowiadanie o Villonie do pewnej antologii Fabryki Słów. Mogę nawet później oddać Stadnickiego.
Tak więc na Villona nie będzie trzeba czekać zbyt długo :)

Jacek L. Komuda - 3 Listopada 2006, 16:11

krisu
W Jeruzalem znalazłem takie zdanie: Krew rączą stróżką sączyła się z dziury w nogawicy jego hajdawerów

Niestety znowu niezręczna ingerencja redakcji. W oryginale, który mam na kompie powinno być po prostu:
Krew sączyła się z dziur w nogawicy jego hajdawerów.
Takie rzeczy się zdarzają niestety :cry:

dareko - 3 Listopada 2006, 16:28

krisu, zdaje mi sie, ze nie zrozumiales co mawete mial na mysli... bywa.

Cytat
Bardziej interesuje mnie jak Jacek L. Komuda, dobiera staropolskie słowa do opowiadań, bo mnie wydaje się, że jest to wybór przypadkowy, ale tak chyba nie jest, prawda autorze? Czy korzystasz z jakichś słowników, czy inaczej sobie radzisz?


Wiesz krisu, to nie jest dlugi watek, mogles zadac sobie trud przeczytania go przed napisaniem posta. Znalazlbys cos neicos o gwarach i slownikach.

Cytat
Bo Jacek musi się jeszcze duuużo nauczyć żeby pisać jak Henryk.


Skad wniosek, ze Jacek chce pisac jak Henryk?



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group