To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Ciekawe lokale odkryte na obcym terenie.

mawete - 17 Sierpnia 2006, 09:59
Temat postu: Ciekawe lokale odkryte na obcym terenie.
Czasami jeździmy w obce (dzikie?) kraje i udaje nam się tam znaleźć ciekawe lokale. Tuyaj można o nich napisać.
Nię bądź samolubem! Podziel się informacją! Niech współforumowicze nie błakają się podczasu ulewy w błocie po kolana, szukająć ciepłej ostoi. Napisz!

Ostatnio przez kilka dni byłem w Rzeszowie i postawiłem sobie za cel niezmienianiw w sposób drastyczny stanu osobowego rodziny. Poszedłem więc pozeiedzać "city". Znalazłem bardzo ciekawą knajpke, ad rem się nazywa. Nie pamiętam nazwy ulicy (Jagiellońska?) ale od 3-go maja trzeba skręcić przy aptece Cefarmu i kawałeczek podejść - bedzie po lewej stronie. Fajny klimat, miękkie kanapy, i twarde obite skórą krzesła - dla każdego coś miłego... Miła i ładna obsługa. A! Mają tokaj z kija! Żywiec po 5 zł. Psychodeliczna muzyczka. Jak ktoś bedzie w Rzeszowie to polecam!

ps. jest tu ktoś z Rzeszowa?

mawete - 21 Sierpnia 2006, 07:51

Barówa tupu "Witajcie w krainie gdzie obcy zginie..."
Częstochowa obok ul. 7 Kamienic. "Bosman". Ciekawe czy dzejes albo aa3 zwiedzali ten lokal :mrgreen:

Rafał - 21 Sierpnia 2006, 12:22

Lanskroun, Czechy, kierunek za Międzylesiem, autentyczna Krcma z XVII, może XVIIIw, drewniana z bali, niska strzecha, taka przykucnięta ze starości. Nad wejściem napis KRCMA (wym.krczma z mocnym r). Piwa wyśmienita, jidlo też (w czeskim piwo jest rodzaju żeńskiego i zamawiamy zawsze dwie piwa, a nie dwa). Raz byłem świadkiem jak cały pogrzeb wmaszerował na stypę, popili się i zaczeli tańce.
Nachod - Pivnice Tunel - knajpa w samym rynku, bardzo stylowa z wyśmienitym miejscowym Opatem. Kelner tylko wypatruje ile palców pokazałeś i już śpieszy z kuflami. Każdy stolik dostaje karteczkę, a za każde doniesione piwo kelner stawia kreskę. Jedzenie bardzo dobre.
Trutnow - knajpa w rynku, prowadzi ją osobiście brat Hawla, który też się tam często zjawia. Prawdziwa czeska knajpa z czasów Szwejka, z tymi samymi klimatami.
Węgierska Górka - kufloteka GS, klimaty gumofilcowo-jakubowe, najlepszy Żywiec jaki w życiu piłem.
Tatrzańska Łomnica, Słowacja - Wycap Piwa koło przystanku, po drugim kuflu nie rozóżniasz Polskiego i Słowackiego, bardzo przyjaźnie nastawieni autochtoni.
Oraz 100.000 innych fajnych knajp, których zapomniałem lub pominąłem je przez litość, albo dlatego że się bałem itd...

dzejes - 21 Sierpnia 2006, 16:31

Cytat
mawete:
Częstochowa obok ul. 7 Kamienic. Bosman.


Ja z psem na spacery w okolice 7 kamienic chodzę :D

Kruk Siwy - 21 Sierpnia 2006, 20:58

Dwa lokale na Ząbkowskiej w okolicach bazaru Różyckiego. "W oparach absurdu" i "Łysy Pingiwin". Pierwszą prowadzi aktorka, znana nawet z jakiejś telenoweli i lokal jest typu spotkania"bohemy" fajny, luzacki, trochę jazzowy trochę bluesowy. Sporo zakamarków. Drugi lokal prowadzi Holender, który przyjechał ze Szwecji, buddysta i załoga to buddyści. Ale tronkowi, znaczy słuszni.
Dodatkową atrakcją jest bliskość ulicy Brzeskiej. Ale to dla lubiących atrakcje ekstremalne.... w lokalach rzadko dają w mordę. Można zabrać dziewczynę.

Rafał - 21 Sierpnia 2006, 21:38

Szereszewo, Białoruś - jedyna knajpa w miasteczku, moim rodowym zresztą. Miejscowi siedzą czwórkami przy stolikach, na każdym stoliku flaszencja, po cztery stakany i wędzona makrela do zagrychy. A stolików coś ze dwadzieścia. Czyste opary absurdu.
Lu - 22 Sierpnia 2006, 02:19

Kiedyś pojechałam w polskę i z kolezankami zwiedzałysmy knajpy w różnych miastach polski...
W Gdyni jest knajpa która nie wiem jak sie nazywa ale ma wystrój w stylu Dalego (?) (chodziło mi o Savatore Dali - nie wiem czy dobrze odmieniłam :) ) Bardzo bardzo fajna ;)
W Toruniu upadłam na piasek w Kocim Ogonie - w całej knajpie wysypali grubą warstwę piasku i można było babki lepić... a na środku bar z piwem :)
W Pradze lądowałam zawsze w dyskotece zrobionej ze starej łaźni - miała chyba z 5 pięter
W Szczecinie poza Hormonem i kurwidołkiem zwanego potocznie Inferno ;) ) nie polecam niczego

W Łodzi na piotrkowskiej jest knajpa gdzie w toalecie są wszędzie szkła zamiast ścian - można wysikać sie na ludzi z dołu :)

Pako - 22 Sierpnia 2006, 08:52

Cytat
W Toruniu upadłam na piasek w Kocim Ogonie

A niespodzianki w piasku były? bo nazwa baru sugeruje parę ciekawych historii do opowiedzenia ;)
A w tej łodzi to jak wszędzie szkła? że niby wszystko widać?

mawete - 22 Sierpnia 2006, 08:58

W tej Łodzi to o ile pamiętam są tzw. lustra weneckie - przy odpowiednim oświetleniu przepuszczają światło tylko w jedną stronę (z drugiej wyglądają jak zwykłe lustro :mrgreen: )
Pako - 22 Sierpnia 2006, 08:59

O.. to lepsze niż szklany sufit :P
dareko - 22 Sierpnia 2006, 11:49

Chyba niz sufit z luster. ;) No ale to w innym pomieszczeniu :) i na pewno wole zwierciadlo na sufcie sypialni niz kibel z luster weneckich :mrgreen:
savikol - 22 Sierpnia 2006, 12:06

Kruk:
Cytat
Dwa lokale na Ząbkowskiej w okolicach bazaru Różyckiego.


Lubisz mocne doznania Kruku, bary na Ząbkowskiej to brzmi hard corowo. Ostatnio znajoma kupiła sobie mieszkanie na Szmulowiźnie i byłem u niej na parapetówie. Samo przejście Targową i Ząbkowską to niezła jazda, te bramy, kamienice, autochtoni - cóś pięknego. Choć mówiąc poważnie to brama Polmosu na Ząbowskiej jest bardzo ładna, prawdziwy rodzynek. Mimo to chyba nie skorzystam z polecanych przez ciebie barów, wyrosłem już z szukania guza w podejrzanych okolicach…

Kruk Siwy - 22 Sierpnia 2006, 14:10

savikol, przesądy, przesądy... Całe życie mieszkałem na przeciw Monopolu jak to nazywamy na Ząbkowskiej. Piętnaście lat temu nikogo nie zaprosiłbym do "trójkąta bermudzkiego" Portowej, Zakopianki i Baru Rybackiego. No chyba, że mawete...
Wymienione przeze mnie lokale są "cool" i "trendy" goście zza Wisły przybywają dla dreszczyka emocji, miejscowi (nie lumpy) bo te lokale są "normalne" a fajnie jest mieć przyzwoity lokal sto metrów od chaty.
Przybytki tak spopularniały, że w soboty to stoliki trzeba rezerwować... choć oczywiście jeżeli ktoś sobie życzy to w dalszym ciągu na Brzeskiej po pysku dostać może.
A chłopie ci autochtoni to ostatni rdzenni warszawiacy. Więc z szaconkiem, bo może być źle...

savikol - 22 Sierpnia 2006, 14:51

Gdzieżbym śmiał kpić z Prażan! Swego czasu często wpadałem w te okolice, miałem tam kilku znajomych (jeden mieszkał w okolicach w których kręcili sceny z Balcerkiem do serialu Alternatywy). Dodam, że sam urodziłem się na Pradze (Szpital Przemienienia, koło zoo), ale to tak na marginesie ;-)
Mam jednak pewne obawy, przeżyłem w okilcach Ząbkowskiej starcie z grupą cyganów wymachujących nożami, raz tez mnie orżnęli na Różyku. Taki los frajera ;-)
Kto wie, może los znów mnie rzuci w tamte okolice. Cieszy, że robi się tam bezpieczniej, ale jednak na ochotnika i dla zabawy na Szmulki pchał się nie będę.
Pozdrawiam!

Kruk Siwy - 22 Sierpnia 2006, 17:49

savikol, hehe. Na rogu Ząbkowskiej i Brzeskiej zrobili komisariat. W dawnej knajpie "Szemrana" tej samej, w której odstrzelono paru mafijnych bossów.

A po remoncie ulica Ząbkowska stała się bezpieczniejsza od niejednej ze śródmieścia.
Ale de guustibus...

dareko - 22 Sierpnia 2006, 17:55

A ja wam powiem, ze tam wcale nie jest tak niebezpiecznie. W 90 albo 91, popilismy troche zbyt wiele u kumpla z Targowka. Ksiazki sie skonczyly i skoczylismy do nocnika na Kijowskiej, chyba kijowianka sie nazywal. Godzina jakos tak 1 w nocy. Chyba ciut zbyt wiele sobie popilismy bo nam sie juz nigdzie isc nie chcialo i znalezlismy sobie ustronne miejsce. Zbyt wiele nie pamietam ale tam byl zdaje sie taki bazarek z blaszakimi. No i tam sobie siedzielismy,cicho wcale nie bylismy, flaszeczke dokonczylismy i pospiewalismy. Nikt nam zlego slowa nie powiedzial a to bylo miedzy Targowa i Brzeska, Zabkowska tuz obok. Chyba mielismy farta :)
savikol - 23 Sierpnia 2006, 09:27

Co za wspaniałe, młodzieńcze klimaty – rozpijanie flaszeczki na świeżym powietrzu, gdzieś w ciekawych okolicznościach ;-) Też kilkukrotnie balowałem na Targówku, ale tym dalekim (okolice Askenazego, czyli właściwie na Bródnie) i zdarzyło mi się łazić po nocy do wodopoju. Ale tamte okolice to zwykłe bokowisko, jak w każdym mieście, można się nadziać na blokersów, ale niekoniecznie. Mój kolega pewnej nocy zarobił piękną bliznę na brodzie (kopniak w twarz), ja nigdy na Bródnie kłopotów nie miałem.
Tamte czasy i okolice wspominam bardzo miło.
Z picia na świeżym powietrzu w mieście Warszawa równie miło wspominam Saską Kępę, Powiśle (z niezwykle miłymi policjantami, spisującymi pijanych obywateli grzecznie i z uśmiechem), okolice mostu Poniatowskiego (kafle nad Wisłą), dziedziniec Politechniki i park Saski. Dawno jednak nie korzystałem z takich uciech, teraz picie na świeżym powietrzu jest ponoć karalne. Co za czasy…

Kruk Siwy - 23 Sierpnia 2006, 11:11

savikol, jest karalne owszem. Chyba, że w ogródku jakiejś knajpy, pod namiotem. Może by tak ze sobą nosić jakąś leciutką górską dwójeczkę? Hihihi Byłoby pon namiotem...
A, savikol przemawiasz z nostalgią prawdziwego weterana... długo walczysz na froncie alkoholowym? Bo ja od 30 lat. Tzn od ukończenia lat siedemnastu. Nazywam się Kruk i jetem alkolholikiem... chłe chłe.
Dobra. Ale miało być o lokalach. Skoro Praga Cię nie rajcuje to gdzie przepijasz kolejne wypłaty? Poleć coś. Sprawdziemy.

savikol - 23 Sierpnia 2006, 12:20

Cytat
A, savikol przemawiasz z nostalgią prawdziwego weterana... długo walczysz na froncie alkoholowym? Bo ja od 30 lat. Tzn od ukończenia lat siedemnastu. Nazywam się Kruk i jetem alkolholikiem... chłe chłe.
Dobra. Ale miało być o lokalach. Skoro Praga Cię nie rajcuje to gdzie przepijasz kolejne wypłaty? Poleć coś. Sprawdziemy.


Licząc, że zacząłem mniej więcej w tym samym wieku co ty, to na alkoholowym szlaku jadę od lat 15. Masz zatem dwukrotnie większe doświadczenie w tym temacie ;-)
Obecnie knajpy odwiedzam coraz rzadziej, jakoś tak się składa. Nic ciekawego, godnego uwagi i polecenia na mieście nie mam.
Ale jeśli chodzi o ciekawe miejsca ogólnie to dosłownie dwa dni temu wróciłem z Egeru – węgierskiej stolicy wina. Polecam zatem piwniczki w Dolinie Pięknej Pani. Ponoć dawniej Polacy potrafili z góry wykupić całe roczniki węgrzyna, jeszcze przed wyprodukowaniem, a kupowali go właśnie w tej, leżącej na skraju miasta, dolinie. Do tej pory bardzo tam Polaków lubią, w miejscowych knajpach idzie się nawet dogadać po Polsku. Spędziłem tam cały tydzień, codziennie wypijając 1,5 do 3 litrów wina. A nie jestem wcale wina miłośnikiem, ale uwierzcie, węgrzyn jest tam tak przedni, że nie sposób się powstrzymać. I niewiele ma wspólnego z butelkowym szajsem sprzedawanym u nas w sklepach (Egri Bikaver, Kekfrankos).
Wino jest nalewane wprost z baniaków leżakujących w piwnicach wydrążonych w zboczach góry, ceny ma śmiesznie niskie (2 – 4 PLN za litr !!!), a jakie jest pożywne i zdrowe! Kilka litrów wina doskonale robi na serce, poprawia humor, wyostrza dowcip, wzmaga potencję i apetyt (na miejscu można nażreć się najróżniejszych gulaszów). Aż mi ślina cieknie jak sobie przypomnę, zarówno wino jak i gulasze. Całe szczęście, że kupiłem kilka kanisterków (można zatankować wino do czego się chce, choćby pustej butelki po Coli), które teraz oczekują na mnie na w lodówce. Byle wysiedzieć w robocie…
Jeśli ktoś trafi na Węgry, wizytę w Dolinie Pięknej Pani w Egerze, uważam za obowiązkową.

mawete - 29 Sierpnia 2006, 13:24

Marakesz... :mrgreen: :twisted: :mrgreen: :bravo
Czarny - 29 Sierpnia 2006, 13:40

Popieram :mrgreen: :bravo (oczywiście Lublin)
mawete - 29 Sierpnia 2006, 13:56

A redakcji supernowej i Pani Zajdel to nawet jajecznicę po 12-tej podali - cud :mrgreen:
Rodion - 29 Sierpnia 2006, 14:10

Cudow to bylo tam troche wiecej :wink: :mrgreen:
Piech - 29 Sierpnia 2006, 14:19

Smażalnia ryb "Fliper" (sic) między Kowarami i Karpaczem.
Piech - 29 Sierpnia 2006, 14:25

A teraz na poważnie: Kawiarnia "U Leszka" w Kamiennej Górze.

http://u-leszka.w.interia.pl/

Leszek jest moim ziomalem, ale nie dlatego go polecam.

mawete - 29 Sierpnia 2006, 15:16

Jak będę to się "U Leszka" Pojawię :mrgreen:
dareko - 29 Sierpnia 2006, 15:39

Lublin, Pub "Kwadrat" rog Kosciuszki i Peowiakow. Juz mawete wie skad ja sie tam wzialem.
BTW, mawete ma tam swietna ksywke, nikt nie zgadnie jaka :)

mawete - 29 Sierpnia 2006, 17:58

dareko: jak powiesz to możesz się nie pokazywać w Lublinie... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: - właściciel jest też maniakiem fantastyki i zna mnie dużo dłuzej niz ktokolwiek z Was.
dareko - 29 Sierpnia 2006, 18:20

mawete, Ok, Ok, nie pisne :) Lokal swietny. Taki prawdziwy PUB a nie pijalnia piwa dla przechodzacych wlasnei klijentow. Barman sympatyczny, wszyscy w srodku sie znaja, ceny rozsadne. Takie miejsce spotkan znajomych ludzi.
Do tego wystroj, atmosfera i dobre ceny. Polecam.

Tomcich - 29 Sierpnia 2006, 19:21

He, he - a ja chyba wiem. :mrgreen: Ale po Lublinie chciałbym jeszcze spokojnie pochodzić, więc cicho sza. :wink:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group