To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Koty, psy i inni pierzasto-futrzaści ulubieńcy.

Kruk Siwy - 6 Stycznia 2017, 13:46

Czasami warto powiedzieć coś prosto z mostu, albo jak kto woli: walnąć piąchą między oczy.

http://www.nureczka.pl/ps...nien-byc-drogi/

Fidel-F2 - 6 Stycznia 2017, 14:14

Ale przy kurczakach bym się już nie upierał.

Poza tym nureczka upraszcza a tu i tam myli się. Ale nie mam ochoty na długaśne dyskusje.

nureczka - 6 Stycznia 2017, 15:37

Fidelu, oczywiście, że upraszczam i mam tego pełną świadomość. To jest krótki wpis na blogu prezentujący moją opinię w danej sprawie, a nie dysertacja.
Luc du Lac - 6 Stycznia 2017, 21:46

A ile to znaczy drogi?
nureczka - 6 Stycznia 2017, 22:20

Luc du Lac napisał/a
A ile to znaczy drogi?


Rasowy pies z hodowli to wydatek rzędu kilku tysięcy. Ceny są oczywiście zróżnicowane, bo bardzo renomowane hodowle windują ceny w kosmos.
Z pewnością mogę powiedzieć, że (poza nielicznymi wyjątkami) pies "rasowy" za 500-600 zł będzie pochodził z takiej hodowli:
KILK
I jeszcze raz podkreślam: nie uważam, że kundelek jest psem gorszym. Wręcz przeciwnie, z całego serca popieram adopcje kundelków.

Fidel-F2 - 6 Stycznia 2017, 22:25

nureczka, jak by mi się trafił kundelek, to bym miał kundelka, ale jak bym miał kupować psa to nie mopsa, yorka czy innego jajnika (to nie są psy) jeno owczarka niemieckiego (ostatecznie belgijskiego). To jest pies.
nureczka - 6 Stycznia 2017, 22:47

Fidel-F2 napisał/a
ale jak bym miał kupować psa to nie mopsa, yorka czy innego jajnika (to nie są psy) jeno owczarka niemieckiego (ostatecznie belgijskiego). To jest pies.


Fidelu, jak dla mnie możesz kupić nawet grzywacza chińskiego, byleby był z przyzwoitej hodowli.

merula - 6 Stycznia 2017, 23:10

jak zasadniczo popieram podłoże, tak generalnie uważam instytucję tworzenia i "dopieszczania" ras za złą. najlepiej, jakby hodowle zniknęły, bo razem z nimi zniknął by problem hodowli złych. tyle, że to fantastyka.
Fidel-F2 - 6 Stycznia 2017, 23:28

nureczka, tak można gdybać o dwudziestu siedmiu tysiącach różnych aspektów cywilizacji, np. uważam, że wszystkie dzieci w Afryce powinny być regularnie i zdrowo karmione
nureczka - 7 Stycznia 2017, 08:42

Fidel-F2 napisał/a
np. uważam, że wszystkie dzieci w Afryce powinny być regularnie i zdrowo karmione

Owszem. Więc weź się i zrób coś w tej sprawie.

Fidel-F2 - 7 Stycznia 2017, 08:53

no właśnie zrobiłem, tylko muszę to przenieść na bloga
ihan - 7 Stycznia 2017, 09:26

Fidel, ale zdajesz sobie sprawę, że ONy wystawowe od pracujących różnią się zasadniczo? Jak rozumiem ciebie interesowałby pracujący. Może belgi są mniej zróżnicowane, ale też pracujące linie różnią się od wystawowych. To samo jest z labradorami (tak, są pracujące labradory), retrieverami, border colie itd. Więc szukając swojego psa powinieneś szukać dobrych hodowli ONów pracujących, a nie kupować nie wiem, z chodnika, a potem mieć niespodziankę w postaci dysplazji i spierniczonego charakteru, bo z agresja ze strachu niewiele zrobisz. Rolę, którą miały związki kynologiczne, a która została wykoślawiona wzorcami wystawowymi, jak choćby ONki szorujące zadami po ziemi, przejęli ludzie bawiący się w sport i selekcjonujący na cechy użytkowe i charakter. Sama chciałabym mieć chyba najbardziej leonbergera, ale decydując się na psa szukałabym długo hodowli i eksterierowo i charakterowo i żeby były szczeniaki dobrze zsocjalizowane, zaszczepione, z badaniami w kierunku dysplazji, i bardzo mocno bym się przyglądała czy rodzice są dobrze dobrani. Bo psa ma się na kilkanaście lat i ma być przyjemnością, a nie udręką. Ale, że nigdy nie będę mieć czasu na psa, więc sobie tylko mogę leonbergery pooglądać. O, albo kaukaza mogłabym mieć :)
Kruk Siwy - 7 Stycznia 2017, 09:41

Szczeniaczek kaukaza pacnął był mnie w pierś i obalił na glebę. Bardzo był przyjazny i liźliwy.
nureczka - 7 Stycznia 2017, 09:54

ihan napisał/a
a która została wykoślawiona wzorcami wystawowymi, jak choćby ONki szorujące zadami po ziemi,


O, to to! Zmiany, które zaszły w rasach w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat są przerażające, a ONki to rasa, która chyba najbardziej ucierpiała.

Nie znam się, ale podobno z niektórymi liniami koni też się jakaś masakra porobiła. ihan, wiesz coś może na ten temat? Fakt czy miejska legenda?

Martva - 7 Stycznia 2017, 10:00

Piękna wizja z tymi drogimi psami i płatnymi adopcjami, ale do tego trzeba by najpierw uśpić te wszystkie zwierzaki które siedzą w schroniskach, bo jest ich za dużo a chętnych niekoniecznie (ktoś się ostatnio pluł ze na Zachodzie jest tak mało bezdomnych zwierząt, owszem jest, ale jak jakiś futrzak trafi do schroniska to przebywa w nim szokująco krótko). I wprowadzić absolutny nakaz sterylizacji zwierząt spoza kontrolowanych hodowli (to w sumie nie jet zły pomysł).
Fidel-F2 - 7 Stycznia 2017, 10:15

ihan, miałem przez dwanaście lat (zdechła rok temu) sukę owczarka niemieckiego kupioną poprzez związek kynologiczny, z hodowli, z papierami, itd. Nie musisz mi wyjaśniać sytuacji tej rasy. Serio.


ihan - 7 Stycznia 2017, 10:38

Ale serio, jeśli tak, to z czym z wpisu nureczki się nie zgadzasz? Wiem, że miałeś ONkę, tym bardziej dziwi mnie, że się nie zgadzasz. Gdyby ludzie nie walczyli o lepszy świat, choćby jego cząsteczki to by żadnego postępu nie było, i dobrze, że komuś o cokolwiek chce się walczyć. Dosyć obojętne czy chcesz nie wiem, karelskiego psa na niedźwiedzie, bordera czy basseta, doga argentyńskiego czy ratlerka, zasada ta sama: psy powinny być rozmnażane z głową, osobniki z wadami czy eksterierowymi, czy dysplazja i rąbniętym charakterem powinny być eliminowane. A że za rasą idzie też charakter, to tym ważniejsze by w rasie były utrzymywane, by nabywca wiedział na co się decyduje. Profesjonalne hodowle powinny to gwarantować. Sama bym nie chciała mopsa, yorka ani żadnego innego teriera, grzywacza i czegokolwiek co ma poniżej 60 cm w kłębie, ale jakie to ma znaczenie, zasada hodowli ta sama. Tak hodowany szczeniak musi być drogi, bo utrzymanie rodziców, żywienie suki w ciąży, zapewnienie szczeniakom przestrzeni, socjalizacji, szczepień, specjalistycznego żywienia szczeniąt, zwłaszcza przy dużych rasach, by nie miały problemów z kośćcem kosztuje. Im lepsza hodowla, nie mnożąca suk dwa razy w roku, tym musi być drożej. Znam ludzi utrzymujących się z mnożenia psów, wystawianych i rodowodowych. Ich suki nie rodzą częściej jak raz w roku. Szczeniaki z nosówka były leczone, gigantyczną forsę to kosztowało, jeden przeżył i został u nich, starsze suki, które już nie rodzą zostają z nimi. Są w domu, szczeniaki socjalizowane i nie każdemu sprzedają psa.
O koniach napiszę za chwilę.

nureczka - 7 Stycznia 2017, 10:39

Martva napisał/a
Piękna wizja z tymi drogimi psami i płatnymi adopcjami, ale do tego trzeba by najpierw uśpić te wszystkie zwierzaki które siedzą w schroniskach, bo jest ich za dużo a chętnych niekoniecznie (ktoś się ostatnio pluł ze na Zachodzie jest tak mało bezdomnych zwierząt, owszem jest, ale jak jakiś futrzak trafi do schroniska to przebywa w nim szokująco krótko).


Dlatego napisałam, że to teza kontrowersyjna. "Trzecia strona" jest taka, że niestety, wiele psów/kotów zabranych ze schroniska ląduje z powrotem na ulicy. Niektóre schroniska i fundacje wprowadziły zasadę niewydawania psów/kotów do adopcji w grudniu. Zwierzak to taki fajny prezent po choinkę i do tego za darmo.

Martva napisał/a
I wprowadzić absolutny nakaz sterylizacji zwierząt spoza kontrolowanych hodowli (to w sumie nie jet zły pomysł).


W wielu krajach Europy Zachodniej jest tak, że albo sterylizujesz psa albo płacisz podatek od prowadzenia hodowli, nawet jeśli masz tylko jednego kundelka.

Fidel-F2 - 7 Stycznia 2017, 11:21

Mówiłem przecież, że nie mam ochoty na długaśne dyskusje

ihan, z tym, że im droższe psy hodowlane tym więcej lewych hodowli. To raz.

Dwa, hodowle licencjonowane dbają o to co postulujesz. Reszta to rozmnażanie kundli czasem podobnych do jakichś ras bardziej niż do innych. Czyli chcesz zabronić rozmnażania kundli? Jasne, można czipować, wprowadzić odpowiedzialność za ubezdomowienie zwierzaka, jakieś kary, instytucje które będą się tym zajmowały, nawet specjalne służby będące skrzyżowaniem ITD i sanepidu. Niby można, ale nie popierałbym.

Co do warunków. Są ustawy chroniące zwierzęta, jeśli hodowla ich nie narusza, to nie widzę problemu. Ewentualnie można próbować je zaostrzyć. Jeśli narusza, to trzeba karać. I tyle.

Zwierzęta niechciane powinny być usypiane. Jeśli to możliwe na koszt właściciela, jeśli nie, na koszt państwa.

Pomysł albo sterylizacja albo podatek, dobry.

Luc du Lac - 7 Stycznia 2017, 11:59

http://www.crazynauka.pl/...cilo-rasy-psow/


Zwłaszcza starsznie wyglądają bulteriery.
Tylko że to problemy sprokurowane przez hodowców.

ihan - 7 Stycznia 2017, 12:45

Cóż, po to jest forum aby były dyskusje, inaczej forum umiera. Oprócz nakazów, zakazów i instytucji działa też edukacja. Żeby ludzie, którzy uważają się za miłośników psów nie kupowali w pseudohodowlach i na placach targowych. Bo wcale nie zawsze brak środków finansowych jest powodem kupna, często nieświadomość. Popularne jest zresztą przekonanie, że kupowanie w porządnych hodowlach to snobizm i nie wiadomo co, a z drugiej strony ludzie są gotowi kupić "bez papierów" "rasowego" psa za 2 500 PLN, sprzedający wciskają bajki jak to związek kynologiczny uznaje tylko x szczeniaków, a ten sprzedawany jest akurat, pani droga, x+1. Więc trzeba ludzi uświadamiać, że to bzdura. Nakazy i zakazy działają w zależności jak są respektowane. Teoretycznie w przypadku koni krycie ogierem bez papierów skutkuje, że źrebak jest NN (pochodzenie nieznane), nie dostaje paszportu, brak paszportu powinien skutkować tym, że taki koń nie może być przewożony (teoretycznie policja zatrzymując koniowóz powinna sprawdzać paszport i reagować), wyłazić poza teren gospodarstwa (czyli żegnajcie wyjazdy w teren), a tym bardziej nie może być sprzedany do rzeźni. W praktyce kwitnie handel lewymi paszportami, lewymi świadectwami krycia. Ale, dobre związki hodowców (no OK, nie polskie, ale część koni jest porejestrowana w związkach za granicą) przejmują się. Nie każdy źrebak jest uznawany przez dobry związek, nie każda klacz nawet jeśli ma papier jest wpisywana do ksiąg. Źrebaki mają badaną krew, sprawdzane jest pochodzenie, nie ma szans z lewym kryciem. Jeszcze raz, to w dobrych związkach. W Polsce, hmmm, PZHK ma w swoich szeregach ludzi, którzy nie tylko kryją na lewo, ale głodzą konie, i mimo zgłaszania związek nijak nie reaguje. Znajomy koń ma paszport prawdziwy jak chodzi o rodziców, ale jest 0,5 roku młodszy. Bo na jego świadectwo krycia zrobiono paszport innemu koniowi, a jako, ze klacz rodzi co 11 miesięcy musiałby być 6 miesięcznym wcześniakiem, więc opisali go na innym świadectwie krycia. Mimo, że ogiery powinny mieć licencje albo przez zakład treningowy, albo przez sport, ale w obu przypadkach powinna być także ocena na płycie (budowy). A mimo to dostają licencje ogiery ze strasznymi nogami, kopytami, z chorobami dziedzicznymi jak RAO (Recurrent airways obstruciton). Ale dobry hodowca nie użyje takiego ogiera, a plotka naprawdę szybko sie przenosi. Są ogiery, są całe rody, których się nie używa, bo na przykład maja problemy z charakterem. Zresztą, tez czego innego szuka jeździec zawodowy, czego innego rekreant. "Gorąca" głowa często występuje u ujeżdżeniowców, ale też powoduje, że koń się spala zna zawodach. Zresztą na Zachodzie, w Niemczech czy Holandii od kilkunastu lat jest bardzo duży nacisk właśnie na cechy charakteru, na konie nie tylko zbudowane w sposób pożądany (powiedzmy, odpowiednie skątowanie zadu, osadzenie szyi ułatwi otrzymanie odpowiedniej sylwetki, konia zebranego, posadzonego na zadzie i opartego na wędzidle, z luźnym, elastycznym, pracującym grzbietem, nieprawidłowa budowa może uniemożliwić kompletnie i żaden trening tego nie zmieni) ale i nastawione na pracę z jeźdźcem, nie spalające się natychmiast. U nas selekcji na charakter, no nie bardzo jest. Rasowo w koniach, wiadomo, na pewne rzeczy trzeba zwracać uwagę Quarter horse'y w 90% będą miały spokojny charakter (jeśli ktoś lubi, mnie ani sposób jazdy, ani charakter koni westowych kompletnie nie leży) i w 95% beznadziejne kopyta. Araby polskie nie osiągnęły jeszcze wykoślawionych cech koni pokazowych, chyba tylko dlatego, że w większości jednak przechodzą przez tory. Ale już zaczynają być problemy ze szczupaczym pyskiem. Ale też linie arabów rajdowych, wyścigowych i wystawowych to niekoniecznie te same linie. Fryzy, którymi się wielu zachwyca, to przecież konie pociągowe, w dodatku, to co się sprowadza do Polski i hoduje u nas, prawie na 100% będzie miało problem z nogami i grzbietem. Koniarze też próbują edukować. Uczyć żeby nie kupować w byle jakich hodowlach, bo dochodzi do sytuacji, że za trupa krzywego, chudego i głodzonego w młodości, a więc rokującego sporo schorzeń w czasie późniejszym, ludzie i różne fundacje płacą tyle, co za źrebaka z porządnej hodowli, mało, że prawidłowo żywionego, to jeszcze szczepionego, odrobaczanego i z regularnie werkowanymi kopytami. Bo ludzie się litują. Nie, nie ma litości, bo przez to zachęca się do produkcji następnych. A porządni hodowcy mają problem ze zbyciem dobrych koni. Konie powinny być drogie, tak uważam. Nie każdy musi mieć konia. Nie, mój Orszak nie był drogi. Ale jak koń ma kolkę, co zdarzyć się może zawsze, jest spora szansa, że jedynym ratunkiem będzie przewiezienie go do kliniki, operacja, a potem rekonwalescencja. To już są dziesiątki tysięcy często. Orszak nie był drogi, ale ostatnie pół roku dla weterynarzy kosztowało mnie więcej niż był warty, a samo jego ratowanie, a w końcu uśpienie plus utylizacja ciała to było prawie 1/2 mojej pensji, a i to tylko dlatego, że znajomy weterynarz wziął po kosztach. I to się zawsze może zdarzyć, a będąc właścicielem człowiek ma cholerny obowiązek dbać by jego zwierze nie cierpiało. Jeśli nie stać cię na drogie zwierzę, znaczy, że nie będzie cię stać na jego ratowanie. Nie każdy musi mieć psa, kota, konia czy cokolwiek żywego, w pełni popieram nureczkę.

edit: kruku, zazdroszczę obalenia przez kaukazika, podrap go ode mnie jak go jeszcze zobaczysz 8)

nureczka - 7 Stycznia 2017, 14:58

Luc du Lac, to oczywiście prawda, jednakże to zupełnie inny problem. Nie wiem, czy wiesz, że coraz liczniejsze są organizacje pracujące nad przywróceniem "starego" typu psa danej rasy (np. ONka pracującego, czy mopsa wyglądającego tak jak na początku XX w.). Być może kiedyś o tym napiszę, bo rzecz i ciekawa, i ważna.

Przesłanie mojego wpisu było proste: wcale nie musisz mieć rasowego psa (zasadniczo w ogóle nie musisz mieć psa), ale jeśli chcesz to nie kupuj u pseuduchów. Jak napisała ihan - trzeba edukować. Wiem, że świata nie zmienię, ale jeśli chociaż jedną osobę przekonam, to i tak uważam, że warto się starać.

Luc du Lac - 7 Stycznia 2017, 21:27

hmm, tylko że z tego wszystkiego wynika,
że za.je.biści licencjonowani hodowcy doprowadzili do takiego skarlenia ras ,,,

nureczka - 7 Stycznia 2017, 22:14

Luc du Lac napisał/a
hmm, tylko że z tego wszystkiego wynika,
że za.je.biści licencjonowani hodowcy doprowadzili do takiego skarlenia ras ,,,


Ja nie twierdzę, że licencjonowani hodowcy to dobro wcielone. Nie twierdzę też, że każda licencjonowana hodowla jest super (we wpisie zachęcam wręcz do samodzielnego sprawdzenia panujących am warunków). Czym jest dobra hodowla, znacznie lepiej niż ja napisała klika postów wyżej ihan. Rzecz nie w licencji, a w tym, że nie da się tanio wyhodować psa czy kota - to też ihan bardzo dobrze wytłumaczyła. Pies czy kot "za pińset" po prostu nie mógł być hodowany w przyzwoitych warunkach.

Za wyradzanie się ras są oczywiście pośrednio odpowiedzialni hodowcy, ale to nie oni są głównym spirytus movens zjawiska. Pretensję należy mieć przede wszystkim do związków i sędziów preferujących karykaturalne interpretacje wzorca (vide wspominany już obniżony zad ONka).

ihan - 7 Stycznia 2017, 22:15

Z tego wynika, że coś takiego jak genetyka i hodowla działa i da się selekcjonować na pożądane cechy. A że akurat takie zaczęły być modne wzorce wystawowe, to nie wina hodowców.
nureczka - 7 Stycznia 2017, 22:46

ihan, +1
Luc du Lac - 7 Stycznia 2017, 23:08

nureczka napisał/a
a. Pretensję należy mieć przede wszystkim do związków i sędziów preferujących karykaturalne interpretacje wzorca (vide wspominany już obniżony zad ONka).


ano właśnie. związki....
czyli klasyczna ujoza

bodaj w zeszłym roku rozmawiałem ze znajomym pszczelarzem o tym masowym niewyjaśnionym wymieraniu rojów pszczół (jakoś zwłaszcza w lubuskim i wielkopolskim) w polszy - no i on mi opowiada jak to wygląda.

klika faktów (jak to mniej więcej zapamiętałem)

Są dwa typy pszczelarzy. Stali i jeżdżący
Stali to po prostu rolnicy którzy mają pasieki - extra dodatek do standardowej produkcji rolnej.
Jeżdżący ( to tacy prawdziwi pszczelarze) po prostu stawiają pasieki w różnych miejscach i różnych okresach (różne miody)

a Pszczoły wypasa się mniej więcej tak samo jak krowy (to ta po mojemu)
Związek pszczelarstwa (czy jak tam zwał) zrzesza pszczelarzy, zawsze kocha, zawsze radzi - zwłaszcza są w nim mocno zaangażowani ci pszczelarze małorolni którzy sami z się szczególnie nie znają się na temacie. I tenże związek rekomenduje nawozy wskazane/bezpieczne dla pszczół - i podobno wtedy pojawił się nowy środek. Pewnie prezes z naczelnym lekarzem zwoje wzięli za pieczątkę i podpis. Ten pomór to właśnie głównie uderzył w tych pszczelarzy rolnych i tych co są związani ze związkiem.

Ów znajomy pszczelarz od lat trzyma się z dala od związku a i chłopi na wschodniej ścianie są miej ufni na takie chemiczne nowinki - no i on wystawia swoje ule tylko tam gdzie wie co lano do ziemi.

a co do nieznanego pomoru - to pewnie było jak mówił. Minister/naczelny wet wystosowali pismo do związku - związek odpisał że zła chemia której nikt nie kontroluje i już. rozeszło się po kościach. miastowi adoptują pszczoły.

jakby co - polecam: Miodoland - w tym roku fantastyczny miód fasolowy (z wyraźną nutą cytryny)

Rafał - 8 Stycznia 2017, 01:17

A mówią, że GMO to zuo :twisted:
Martva - 8 Stycznia 2017, 11:21

No w Polsce uprawy GMO na pewno nie są powodem spadku liczebności pszczołów, bo niby jak.
ihan - 8 Stycznia 2017, 11:44

Luc, ale rozmawiamy o dwóch różnych sprawach, tak? Bo nie wierzę, że z opowieści znajomego pszczelarza, że pomór pszczół to skutek zmowy PZP z Głównym Lekarzem Weterynarii, producentem środków ochrony roślin/nawozów, laboratoriów wydających certyfikaty określających czas i zasady karencji środków stosowanych w rolnictwie wywnioskowałeś, że wszelkie związki, licencjonowane hodowle to samo zło a zwierzaki należy rozmnażać jak popadnie a prowadzenie jakiejkolwiek ukierunkowanej hodowli w przyzwoitych warunkach to przesąd. Prawda, nie wyprowadziłeś takiego wnioskowania? Związki są takie, jakimi pozwalają im być ich członkowie. Polscy hodowcy koni częściowo poprzenosili się do innych związków, niemieckich i holenderskich, choć tu niestety są ograniczeni często rasą. Hodowcy ras psów, które nie są uznawane przez FCI (jak choćby białe ONki zarejestrowane teraz jako biały owczarek szwajcarski czy catahoula leopard dog) zrzeszają się w związki poza FCI, część z nich pilnuje utrzymania czystości rasy i postępu hodowlanego, część służy obejściu przepisów, jak te polskie teoretycznie zabraniające hodowli zarobkowej. Jak działają zależy od ludzi, nie od ufoludków przecież. Słabość związków rozmaitych działających w Polsce, to też część słabości społeczeństwa obywatelskiego. Swoja drogą, smutne, że w Polsce wśród partii nie ma zielonych, znaczy społeczeństwu jako takiemu nie zależy na środowisku, bo jeśli nie ma ekstremów, dla środka miejsca też może nie być.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group