To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Konwenty dawno minione - FALKON 2010 CYBER FALKON

RD - 15 Listopada 2010, 20:59

Sosnechristo napisał/a
RD, dochodziło do sytuacji typu: Jak się czujesz - Stefan Darda - A?... - Stefan Darda.

Ale to oznacza dobre, złe czy neutralne samopoczucie? :mrgreen:

merula - 15 Listopada 2010, 21:03

straszne? :wink:
shenra - 15 Listopada 2010, 21:04

RD napisał/a
Ale to oznacza dobre, złe czy neutralne samopoczucie?
Stefan Darda, a tak w ogóle to, przesiądź się! :mrgreen:
shenra - 15 Listopada 2010, 21:18

A zatem przedstawiam Falkon ą fejs :mrgreen: :mrgreen: Endżoj
Hubert - 15 Listopada 2010, 21:35

shenra, merula, cudne. :mrgreen:
merula - 15 Listopada 2010, 21:44

i było się tak krzywić i marudzić? ;P:
Kasiek - 15 Listopada 2010, 21:48

"porzegnanie" przez rz jednak mnie rozwala :D

Dzięki za fotki, boskie som :D

shenra - 15 Listopada 2010, 21:53

Kasiek napisał/a
porzegnanie przez rz jednak mnie rozwala
Ich też rozwalało, a na przepony pRzepołowiło :mrgreen:
Dabliu - 15 Listopada 2010, 22:10

A my z Romkiem P. to nawet na filmie jesteśmy :mrgreen:
shenra - 15 Listopada 2010, 22:11

Dabliu, to wtedy co Orbita do was dosłalim?
merula - 15 Listopada 2010, 22:14

Orbit tez tam jest ;P:
Dabliu - 15 Listopada 2010, 22:15

shenra napisał/a
Dabliu, to wtedy co Orbita do was dosłalim?


Zaiste, wtedyż to.

Martva - 15 Listopada 2010, 22:36

Wyszłam zadziwiająco mało strasznie. Ale może gorim coś na to poradzi.
shenra - 15 Listopada 2010, 22:38

Pierwsza część relacji Falkonowych :mrgreen: Beware! :twisted:

W czwartek bladym świtem, gdzie pies z kulawą nogą nie zamierzał wystawiać pyska z budy, my – sztuk 3 – znaczy, Martva, smert i shenra, znaleźliśmy się w objęciach pociągu planującego bez przeszkód zawieźć nas na Falkon. W trakcie upływającej nam miło podróży przydarzyło nam się coś niezwykłego. A mianowicie przyczajona niczym tygrys i ukryta jako smok, niecna fotelowa szparka pożarła smertowi książkę. Jednak nie załamał się biedaczysko, tylko przystąpił do tytanicznych wysiłków wydobycia tejże książki z paszczy okrutnej szparki. Zaangażował w swoje wygibasy cały przedział, a nawet konduktora, który z uprzejmie grzeczną miną przyglądał się, jak smert próbował pokonać zabezpieczenia szparki. Koniec końców udało mu się zanurzyć dłoń w otchłań i doznawszy pogryzienia przez żarłoczną szparkę, odzyskał utraconą lekturę. Nadmieniam, że do czytania owej już nie powrócił.
Zaparkowawszy na stacji Lublin nasze piękne oczy ujrzały ilcattivo, który z właściwą dla siebie płomienną radością, wyściskał nas jak na niedźwiedzia przystało. W dworcowym barku zasiedliśmy do uzupełnienia płynów ciepłych. W takim stanie zastał nas mawete, który jeszcze nie zdążył dobrze wejść, a już pytał, gdzie idziemy na piwo. :D Zanim decyzja została podjęta udało nam się przechwycić Warszawkę w postaci meruli, gorima i Nutzza. Całą radosną ekipą zapakowaliśmy się do taksówek sztuk dwie i rozpoczęliśmy podróż na WySPę. Oczywiście na miejscu okazało się, że akredytację rozpoczną nieco później, więc udaliśmy się do internatu z żywą nadzieją pozyskania ciepłej wody. Ku naszemu uradowaniu zapewniono nas, że takową posiadać będziemy, więc opłaciliśmy pokoje i zrzuciliśmy bagaże doświadczeń pociągowych, aby móc cieszyć się swobodnie urokami nadchodzących atrakcji. Coby nie tracić czasu poszliśmy napić czegoś akuratnego w Stolarni i ewentualnie zasilić pokarmem żołądki. Ilcattivo nie chciał się przesiąść! :D
Próba zaakredytowania się na konwent wywołała u nas żywe reakcje jako, że kolejka dla przedpłat przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. Jednym słowem sznureczek ludzi doprowadzał nas do szału, w szczególności gorima, który dawał upust swym emocjom :D Dostawszy się do wnętrza Wyspy okazało się, że programów już niet, może będą później, później okazało się, że w programach tabelki niet i niet będzie.
Pierwszą prelekcję zaliczyliśmy o grzybach, pan miał ładne fotki i ładne fotki, a na koniec miał ładne fotki. W przerwie przeprowadziliśmy rozpoznanie terenu, osobiście nie znalazłam nic poza Solarisem, co przyciągnęłoby moją uwagę. Szkoda, bo liczyłam na to, że choć trochę ciekawych gadżetów będzie. Co odważniejsi wybrali się na Komudową prelekcję, na której dowiedzieliśmy się mnóstwa rzeczy o człowieku, o którym technicznie nie ma żadnych informacji(udało mi się panować nad twarzą, no prawie :D ) W międzyczasie zgarnęliśmy xana, który stoczywszy walkę z zawiłościami dróg dostarczył w całości siebie i Roberta M. W.
Ponieważ nie znaleźliśmy w programie już nic atrakcyjnego tego dnia, no i dotarł do nas ponownie mawete, siłą rzeczy podreptaliśmy do Stolarni na przysłowiowy toast za spotkanie. Tam działo się wiele i jeszcze więcej, rozmów pseudointelektualnych i znaczących spojrzeń. Mimo wielu sugestii nikt się nie przesiadł :D W okolicach 22 postanowiliśmy nie nadwerężać dalej budżetu i udaliśmy się na poprawiny w intenacie. Poprawialiśmy pigwą w wykonaniu meruli, czystą ilcattivo i takowoż jego ziołową najn najn najn. Gdy zegar niebezpiecznie wybijał 2 doszliśmy do wniosku, że należy się oddalić na spoczynek, gdyż piątkowy, poranny konkurs ilcattivo i meruli zbliżał się wielkimi krokami.
Niektórzy radośnie oddali się w objęcia Morfeusza, a niektórzy(czytaj. shenra) przysłuchiwali się, jak trzech oddanych wydaje z siebie pochwalną symfonię. Krótka uwerturka, pierwszy akt w tym solo, drugi akt na dwa głosy i exodus przerywany. CDN.

merula - 15 Listopada 2010, 22:53

dajesz shenra :D
dalambert - 15 Listopada 2010, 22:55

shenra, merula, Zdjęcia :bravo :D :bravo
shenra, Chomik dawaj :D :!: :bravo

shenra - 15 Listopada 2010, 22:57

Piątkowa opowieść niekoniecznie wigilijna jutro, nie mam już siły dzisiaj :wink:
illianna - 16 Listopada 2010, 00:43

shenra, fajne fotki :D
mawete - 16 Listopada 2010, 07:09

fotki fajne :D relacja też :D

//edit: idziemy na piwo :?: :twisted:

mawete - 16 Listopada 2010, 08:04

Kilka fotek
Nutzz - 16 Listopada 2010, 09:14

mawete, mina Orbita na ostatnim - bezcenna :mrgreen:
dalambert - 16 Listopada 2010, 09:17

mawete, i cała reszta ko obejrzeniu Waszych fotoreportarzy mam jedno pytanko :
Czy Lublin jeszcze stoi :!: :?:

Kasiek - 16 Listopada 2010, 10:02

Już nie. :P
shenra - 16 Listopada 2010, 12:37

Falkonowa relacja CD(tak wam powiem, że zaczyna mi się merdać kto z kim i gdzie pił :mrgreen: )

Wesoły piątek

Po nieprzespanej dla niektórych(czytaj shenra) nocy, a dla innych iście symfonicznym performens i odkryciu, że w konwentowym barku dają naprawdę dobrą kawę z ekspresu, udaliśmy się na drugie piętro, by moralnie wesprzeć ilcattivo i merulę w pecetowym konkursie. Ha! Spośród licznych, zadawanych przez ilcattivo pytań stwierdziłam, że znam odpowiedź na jedno! W czasie, gdy godne podziwu skupienie występowało na czoło prowadzącego, na sali znalazły się osoby, które oddawały się zgoła innym czynnościom, w tym Martva pieczołowicie splatająca włosy, a także xan4, który postanowił zostać maskotką konkursu i wyeksponował swą osobę jako foczkę w płomieniach, ku uciesze mawete podpalającego świeczki.
Po niecałej godzinie kilkoro z nas czmychnęło niecnie w poszukiwaniu Roberta M. W. i jego spotkania autorskiego. Robert jako człowiek małomówny, zagadał prowadzącego niemal nie dopuszczając go do głosu. Cicha woda... :D
Następnie krążąc orbitalnie wokół strefy dla ziejących(czytaj shenra) moje piękne oczy zlokalizowały kaszkiecik, pod którym krył się Dabliu. Spotkaniu i radości granic nie było, a zatem porwawszy część ekipy udaliśmy się do Stolarni po wsparcie moralne przed Dabliuowym spotkaniem aftorskim. A ponieważ jeden szot jeszcze nikogo nie pozbawił świadomości, były dwa i doładowanie odwagi plus 10 do siły. W tym samym czasie zarówno Last Viking jak i Dabliu dowiedzieli się, że należy się czasem przesiadać, przesiedliśmy się z miękkich prawieżekanap na twarde krzesełka wyspowej auli. Planowałam z merulką, smertem i matrvą zaglądnąć na konkurs cytatowy, ale w ostatniej chwili zostawiłam robaczki i śmignęłam na spotkanko z aftorem. Usiadłam sobie cichaczem, bom spóźniona ciutkę była, a Dabliu radośnie wystrzelił w salę "shenra czemu nie poszłaś na konkurs?" Poczułam się, jak ktoś wyjątkowy i podejrzewam, że z nieco zmienionym kolorystycznie odcieniem twarzy doparłam, że chciałam dać szansę innym i zakopałam się pod krzesłem. :mrgreen: Nie żałuję nic a nic, bo Dabliu mówił jeszcze więcej niż Robert, niczym prawdziwy slalomista wymijając odpowiedzi na niewygodne pytania. Ze stoickim spokojem odpowiadał na pytania z widowni, która ewidentnie nie słuchała, gdyż dociekała rzeczy wcześniej powiedzianych, ale to nie zniechęciło Orkana do krasomówczych popisów.
Potem szczerze powiedziawszy nie wiem, gdzie udaliśmy się naładować baterie, choć w sumie nie ma znaczenia gdzie i w jakiej konfiguracji to robiliśmy ważne, że było nam dobrze. I gdzieś po drodze dorwaliśmy Sosnę. Rozdzieleni między spotkaniem narcystycznym, a ateistycznymi wynurzeniami, konkursami filmowymi i modyfikacjami ciała(które tutaj mieliśmy :D ), koniec końców w przerwie programowej zabraliśmy się do internatu, coby można się było zrobić na bóstwo.
Gdy wieczór zbliżał się sarmackim krokiem bardziej spragnieni udali się na Starówkę, a pozostali pragnący zaczerpnąć jeszcze trochę ciekawostek konwentowych powędrowali krętymi drogami na spotkanie z ludźmi malutkimi w wykonaniu Romka P. Cudownie odprężeni w auli z klimatyzacją po zdaje się 20 minutach(a może mniej) zostaliśmy napadnięci przez jakiegoś orga i zapytani czy moglibyśmy się przenieść do sali obok, bo bidule od gotyku nie mają dźwięku w sali. Wyraziliśmy ogólnoaulowy sprzeciw pomrukując i pohukując gardłowo. Dopiero głos Romka był w stanie podnieść nas z krzeseł i zachęcić do przeprawy. Tak generalnie - co za paranoja, żeby nagłośnienia w sali nie było, a jeszcze większa, żeby nie sprawdzić sprzętu przed prelekcją, gdzie ten dźwięk stanowi clue programu(zonk).
Usadowieni po raz kolejny zgłębialiśmy dalsze tajemnice losów dworowych, dworzanych, jak to się mówi..a...nadwornych karłów :D . Po prelekcji, którą Romek przeprowadził do ostatniej sekundy, przygarnęliśmy autora i autokarem konwentowym udaliśmy się w miasto, gdzie w piwnicznym Sarmacie czekała na nas reszta ekipy.
W tym zacnym momencie rozpoczęło się poluźnianie atmosfery i zacieśnianie więzów, a także napełnianie kielichów złotym trunkiem. Cały czas ludziska dochodzili i dochodzili, co spowodowało, że rezerwacja nam się rozrastała w zastraszającym tempie(mimo że uprzedzaliśmy, iż tak będzie). Pochłanialiśmy pobliskie stoliki szybciej niż inni goście je zwalniali. W tym też czasie Darek przeżywał pierwszy raz Słoneczko :D A mawete z lubością czytał książkę(nudził się z nami chyba). :mrgreen:
Gdy piątek przerodził się w sobotę postanowiliśmy udać się w okolice bliższe łóżkom. W trakcie przechadzki gorim straszył nas strasznymi rzeczami(nie przytoczę jakimi :D ), Tequilla oświadczył, że ma na stanie kryptę z ogrzewaniem, smert patrząc mi w oczy pochłaniał energię OHM z przykicem na jedną nogę, co później czyniliśmy większą grupą.
Dotarłszy do internatu rozdzieliliśmy się do swoich norek, jednak nie minęło dobre 5 minut, gdy ilcattivo oświadczył, że dalsza część imprezy u nich. Kilka sztuk zmasakrowało się lekuteńko, kilka ciut mniej, o reszcie nie będę pisać :D I tym optymistycznym akcentem wznosząc toasty na cześć obecnych zaliczyliśmy piątkowy zgon. CDN.

dalambert - 16 Listopada 2010, 14:04

shenra, :bravo Cronicus extra ordinario lubliniensis :bravo
ketyow - 16 Listopada 2010, 14:27

Jeszcze nie miałem czasu czytać relacji, ale zdjęcia i podpisy do nich mnie poskładały :mrgreen: :bravo Zazdroszczę, szkoda że mnie nie było.
mawete - 16 Listopada 2010, 14:34

Zapraszamy za rok - będzie jeszcze weselej :mrgreen:
Przesiądź się!

shenra - 16 Listopada 2010, 14:36

mawete, ładne masz buty... :twisted:
mawete - 16 Listopada 2010, 14:39

Ziewasz? :mrgreen:
shenra - 16 Listopada 2010, 14:40

Stefan Darda :mrgreen:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group