To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Zakładam wydawnictwo?

ihan - 27 Kwietnia 2009, 19:28

Gwynhwar, nie przesadzaj, ze ktoś zrezygnuje z pomysłu, bo ktoś anonimowy na forum mu coś napisał.
Adashi - 27 Kwietnia 2009, 19:29

Gwynhwar napisał/a
Mnie tam tylko boli, że jak ktoś się wychyli i ma pomysł to go zmieszają z błotem. Głupie to życie jak jasna pupa.

Ale nie obcinaj sobie wargi z tego powodu, ok mała?

Pomysł jak pomysł, przytomnie rzecz biorąc im więcej wydawnictw tym dla czytelników lepiej (dla autorów też nawiasem mówiąc), więc w czym problem? Ktoś ma zbędną kasę i chce rozkręcić tego typu biznes, fajnie.

xan4 - 27 Kwietnia 2009, 19:33

MOFFISS napisał/a
Reasumując, idąc utartym schematem, według aktualnych reguł rynkowych, bariera wejścia jest nieadekwanie wysoka w stosunku do potencjalnych zysków.
Przegadaliśmy też mój pomysł, wydał się obiecujący, ale nadal brakuje mi części potwierdzonych, wiarygodnych informacji, by sensownie sklecić całe przedsięwzięcie.


Gwynhwar, jak widać MOFFISS ma głowę na karku i potrafi sobie oddzielić emocje od biznesu.

Gwynhwar - 27 Kwietnia 2009, 19:44

A tam zrezygnuje. Jak ma motywację, to i tak zrobi- na zdrowie.
Tylko po co go deprymować? Bo: ktoś pomaga- to rozumiem z życzliwości, a jak wbija szpilę, to co? Złośliwie? Ja nie kumam skąd to- z zawiści?
Zawsze mi się zdawało, że to forum zrzesza ludzi darzących się sympatią, chociażby ze względu na zainteresowania.

Niczego sobie ucinać nie będę. Najwyżej zrobię sobie sukienkę z worka po ziemniakach o.O'

dzejes - 27 Kwietnia 2009, 20:55

Gwyn - t nie chodzi o zawiść, a propozycja Nursa była jak najbardziej ok i gdybym akurat chciał w tę stronę się kierować, to nie miałbym żadnych problemów z tym, że ktoś chce pieniądze za swoją wiedzę i doświadczenie.
Gdyby ktoś do mnie uderzył pytając o detale tego, co akurat robię - tez bym go wysłał na drzewo. Gdyby uderzył z dobrym winem, czy zimną półlitrówką (no może akurat nie teraz), to pewnie bym pogadał, powiedział cośtam cośtam, ale gdyby chciał konkretnych rad, kontakty i takie tam, to też bym powiedział wprost "A ile za to dasz"? I nie widzę w tym absolutnie nic złego.

Lynx - 27 Kwietnia 2009, 21:41

MOFFIS a'propos promocji. Jakoś nie widuje się reklamy książki w TV. :roll:
Ziemniak - 27 Kwietnia 2009, 21:42

Pewnie zbyt wysokie koszty
NURS - 27 Kwietnia 2009, 21:44

Ja bardzo przepraszam, ale MOFFISS żyje z tego, że sprzedaje informacje, czyż nie? bo te informacje dużo kosztują, zwłaszcza, kiedy ktoś nie ma bladego pojęcia, jak coś zrobić a bardzo chce to robić.
Można moje podejście odbierać jako złośliwość, ale uwierzcie mi, plan z początku tego wątku nie przystaje nijak do realności, choć jest sliczny, jak marzenie. Ja to wiem, bo to robię, komuś nieobeznanemu może się wydawac, ze tam jest treść, ale ja wiem, ze jej tam nie ma. Nie jako alfa i omega, ale praktyk z wieloletnim doświadczeniem na tym polu. I dlatego tak do tego podchodze.

gorat - 27 Kwietnia 2009, 21:47

Ja nie jestem praktykiem i też tam gruszki na wierzbie widziałem. Uchowaj od takich, co chcą firmę na czymś takim kręcić - a ile to mogło w sieci wisieć, zanim MOFFISS znalazł?
cherryen - 27 Kwietnia 2009, 22:18

MOFFISS jak Cię czytam.. masz bardzo rozsądne podejście.
Zszokowało mnie to, że chcąc wywołać sensowną dyskusję zostałeś poddany próbie wgniecenia w ziemię. Bez dwóch zdań. Bylebyś nie podskoczył.
Skoro jednak wywołałeś taki popłoch.. to znak, że pomysł jest dobry ;)
Cytat
Wiesz Nocturn, kiedyś studiowałam na AE w Krakowie rachunkowość. Mieliśmy zajęcia z analizy finansowej, prowadzący, którego nazwisko przemilczę, ale jest autorem jakiś tam książeczek (choć z perspektywy jego wiedze też przemilczę), na pierwszych zajęciach powiedział, że za mało mu płacą, żeby nam przekazał swoja wiedzę, na którą ileś tam pracował. Dlaczego więc inni mają się swoją wiedzą dzielić?

ihan zastanów się czy w owej sytuacji nie przemilczeć siebie. Własnie robisz dokładnie to, co Twój przemilczany wykładowca.

W mojej branży liczą się kursy. Płatne, niektóre można już mieć za 2tyś pln inne za 12 tyś pln, a najlepiej mieć ich kilka.
Na studiach kiedy człowiek jest jeszcze młody i owych kursów nie posiada często zasięga informacji od starszych kolegów i koleżanek.
Byli tacy co odpowiadali "Chyba żartujesz! ja za to płaciłem, więc Ci nie powiem."
Totalna paranoja. Ja tych ludzi nikomu nie polecę.
Mój były szef. Masa kursów. Ogromne doświadczenie zawodowe. Zawsze znalazł chwilę żeby pogadać na tematy branżowe. Mogłam pytać o wszystko. "Dlaczego tak? Jak to rozumieć? Tą czy inną metodą? A jak tak to co? Ja bym spróbowała tego, tamto do mnie nie przemawia."
Tego człowieka polecam każdemu. I szanuję go. Nawet dziś.. mimo że jest ponad 500 km stąd mogę zadzwonić i zapytać, jeśli mam problem z jakimś konkretnym przypadkiem.
Kiedyś mógł powiedzieć. "To moja wiedza!", a tego nie zrobił..
Zdobył sobie mój szacunek.
Tylko słabi boją się, że zostaną wyparci z rynku.
Nocturn bardzo dobrze opisał kwestie pomocy. Mój były szef też nie zajmował się moimi pacjentami. Nie sprzedawał mi gotowych przepisów.
Dyskutował ze mną, zmuszał mnie do myślenia, przestrzegał na co mam uważać, a i poszerzał swoją wiedze gdy zadawałam jakies kosmiczne pytania.

A jeśli ktoś Cię zrobi w konia i spije za Ciebie śmietankę to to znak by już nikomu nie radzić i z nikim nie rozmawiać ?
Totalny bezsens.
Takie 'spijanie cudzej śmietanki' trzeba tępić ale żeby każdego o to podejrzewać ?

cherryen - 27 Kwietnia 2009, 22:25

Lynx napisał/a
MOFFIS a'propos promocji. Jakoś nie widuje się reklamy książki w TV. :roll:

hm.. a wolisz żeby książkę polecał Ci pan Ibisz, uśmiechnięta dziewczyna bujająca się na hamaku czy znajomy, który ma podobny do Twojego gust ?

to się nazywa marketing szeptany. :>
i z tego co mi wiadomo jest tym najskutecznieszym.

margaryna sniadaniowa czy ludwik. ktoś widział ich reklamy w tv czy na bilbordach reklamowych ?
a sprzedają się jak świeże bułeczki. :mrgreen:

Pako - 27 Kwietnia 2009, 22:28

cherryen, widzisz, ja tam jestem nieopierzonym informatykiem-programistą. Ale widzę, akceptuję i popieram co mówi Nurs między innymi. Bo kurczę, co innego jest, jak przyjdzie koleś i zapyta: stary, jak tu pętlę wcisnąć? albo jak to zrobić, żeby było dobrze?
A co innego mimo wszystko, jak przyjdzie: ty, mam pomysł na fajny program, sprzeda się, będą chętni, ale nie mam pojęcia, jak to zrobić. Powiedz mi jak ty byś to zrobił?

I co, za frajer mu powiem, a on zgarnie śmietankę? Jak Boga kocham, gdybym go zapytał, co to za pomysł i jak na nim chce zarobić - koleś mnie wyśmieje, bo będzie wiedział, że wtedy ja zgarnę jego ideę. Tu więc trzeba dwojga - spółka, umowa albo coś. Przecież Nurs to zaproponował. Co innego ma zrobić? Podać wszystkie informacje? Wyjaśnić? Nauczyć kogoś, kto potem na tym bedzie zarabiał?

Se gadajcie co chcecie, ale każdy chce mieć schaba na talerzu i merca w garażu. Moffis nie pyta z dobroci serca - chce trzepać kasiorę. To nic dziwnego, zę każdy chce uszczknąć.

Adashi - 27 Kwietnia 2009, 22:40

Gwynhwar napisał/a
Życzliwość?

ihan napisał/a
jaka życzliwość?

Gwynhwar napisał/a
Polak się nie modli, o krowę, tylko, żeby sąsiadowi krowa zdechła.

Droga Gwynhwar, taka konstatacja mnie naszła, post cherryen (kolejny pozytywny z WlkP w tej sprawie) mi to uświadomił, a mianowicie: "TO NIE JEST KRAJ DLA ŻYCZLIWYCH LUDZI", wracaj więc czym prędzej z tego nieprzyjaznego kraju na Ojczyzny łono :|

Pako napisał/a
Ale widzę, akceptuję i popieram co mówi Nurs między innymi.

Przecież gdyby MOFFISS chciał tylko info (i to dokładne dane najlepiej) wyłącznie od NURSa to by pewnie pw napisał, logiczne prawda? Ale przecież założył wątek, poddał swój pomysł dyskusji, po co? Bo to się "burza mózgów" nazywa, klasyczna marketingowa metoda, oblatany człek zdolny jest z takiej rozmowy (jeśli jest ona konstruktywna) wyłowić wiele ciekawych rzeczy, obojętnie czy głos zabiera praktyk czy laik, każde zdanie i opinia może wnieść coś istotnego do projektu.

Ziemniak - 27 Kwietnia 2009, 22:44

Adashi napisał/a
obojętnie czy głos zabiera praktyk czy laik, każde zdanie i opinia może wnieść coś istotnego.

Tylko, że tutaj dziedzina jest dość hermetyczna, laik nie będzie miał za dużo do powiedzenia, a liczą się przede wszystkim konkrety, niestety.

Adashi - 27 Kwietnia 2009, 22:50

Ziemniak, laik widzi rzeczy, których praktyk nie dostrzega lub też mogą mu się one wydawać niewiele znaczące, ponieważ laik spogląda na dany segment rynku z pozycji odbiorcy, a jak się robi badania marketingowe - bingo - pyta się o zdanie odbiorców (tu jest m.in. miejsce dla ihan i jej ukochanego fenixowego formatu). Oczywiście jest też metoda polegająca na obserwacji konkurencji, a jakże :twisted: Ale to ma raczej zastosowanie w przypadku gdy mamy do czynienia z liderem, pretendentem i klonami w danym segmencie :wink:
cherryen - 27 Kwietnia 2009, 23:29

Cytat
Se gadajcie co chcecie, ale każdy chce mieć schaba na talerzu

Pako każdy kto potrafi przyrządzić sobie taki schab.. i rozsmakować w nim gości chyba nie musi się bać..
no chyba, że pomysły się kończą. goście wolą pyry od kartofi.. a dostają ziemniaki.

cooger - 27 Kwietnia 2009, 23:41

A inwestorzy na całym świecie śledzą dyskusję i nadal nie wiedzą ile da się wyciągnąć :mrgreen: Ludzie, miejcie świadomość, że od waszych wypowiedzi zależy wartość złotówki! :mrgreen:
Nocturn - 28 Kwietnia 2009, 08:19

tia...
Ok, czytając doszedłem do pewnego oświecenia ;)
Są ludzie, którzy się podzielą swoją wiedzą za darmo(i nie mówię tutaj o mrówczej pracy związanej np z napisaniem długiego kodu np w COBOL'u), tylko o tym co i gdzie będzie mogło boleć. Są też ludzie, którzy zasłaniają się swoją pracą i tym co sami się namęczyli, żeby prejść wszystkie te bóle i chcą za swoją pomoc jakiejś wymiernej wartości. I oni majądo tego prawo.
Czyli doszedłem do wniosku, że po prostu trzeba pytać a może ktoś odpowie ;)

Romek P. - 28 Kwietnia 2009, 08:39

Fajny wątek :)

Jednak z tym wdeptywaniem bym nie przesadzał.
A nawiasem, ja zadałem konkretne pytanie: skąd brać dobre teksty? I nadal nie widzę odpowiedzi. A przecież to wydawnictwo nie ma chyba istnieć dla bycia wydawnictwem? Ma proponować jakiś produkt? Dobry, zakładamy...

Martva - 28 Kwietnia 2009, 08:46

Romek P. napisał/a
skąd brać dobre teksty?


Napisać sobie :twisted: ;P:

MOFFISS - 28 Kwietnia 2009, 09:21

Adashi napisał/a
Przecież gdyby MOFFISS chciał tylko info (i to dokładne dane najlepiej) wyłącznie od NURSa to by pewnie pw napisał, logiczne prawda? .


napisałem do NURSa na pw, ale nie dał znaku zycia, pewnie dlatego, że SFF&H była już w innych rękach.

Gadam w tej chwili z ludźmi z zagranicy. Ustalamy ramy współpracy. Ciężko idzie, choć nie dyskutujemy jeszcze o pieniądzach.

MOFFISS - 1 Maj 2009, 07:43

http://wolnyhamkalo.blog.polityka.pl/?p=231

Jak to zatem jest z tą polską fantastyką – pop-kultura, czy getto?

ihan - 1 Maj 2009, 09:26

A użycie jakiejś nazwy coś zmienia w rzeczywistości?
Godzilla - 1 Maj 2009, 10:23

Idiotyzm, ten sam od lat. Chciałam wstawić jakiś komentarz, ale już dwa razy mi go strona zeżarła, bo ponoć kod wpisałam nieprawidłowo. Paranoja.
Adashi - 1 Maj 2009, 11:52

MOFFISS napisał/a
Jak to zatem jest z tą polską fantastyką – pop-kultura, czy getto?

Getto w pewnym sensie, ale co to zmienia w sprawie ewentualnego powstania wydawnictwa?

MOFFISS napisał/a
Gadam w tej chwili z ludźmi z zagranicy. Ustalamy ramy współpracy. Ciężko idzie, choć nie dyskutujemy jeszcze o pieniądzach.

Czyli tłumaczenia, hmm... łatwiej/taniej jest wydać książkę polskiego autora, tak mi się zdaje przynajmniej, ale to Twoja piaskownica i Twoja kasa.

cherryen - 1 Maj 2009, 20:45

"Nie jest pan w Polsce uwielbiany przez krytyków.
No i?

No i jak pan sobie z tym radzi?
W ogóle sobie nie radzę, bo - proszę mi wierzyć, że to nie jest kokieteria - staram się nie zwracać na to uwagi. Wiem, że są krytycy, którzy, przy całej sympatii do filmu, nie mogą się powstrzymać, żeby mi nie *beep*. Nie mogą się powstrzymać, bo inaczej nie czuliby, że panują nad tematem.

Każdy twórca mówi, że nie przejmuje się głosami krytyki, ale każdy czyta i się obraża.

Ja nie szukam, nie wyszukuję, nie szperam, ale jak ktoś mi pokaże, to czytam. To zresztą ciekawe, bo wiele mi mówi o autorze, o krytyku, znacznie więcej niż o mnie. Ja siebie znam od ponad sześćdziesięciu lat i niby w jaki sposób oni mogą mi mnie wyjaśnić? A mnie interesuje rozumienie ludzi. Widział pan moje książki? Ile wśród nich biografii? I nie ma prawie wcale powieści!

To prawda. Nie wierzę jednak, że twórca nie chce wiedzieć, co odbiorcy myślą o nim i o jego dziele.
Przecież panu mówiłem, że owszem, czytam i to do mnie trafia, ale melduję panu, że wpływ tego wszystkiego na mnie jest bliski zeru. I to tak samo wtedy, gdy mi ktoś przypierdala, jak i wtedy, gdy pisze, jakie to, co zrobiłem, jest genialne. Wtedy ogarnia mnie zawstydzenie, bo wcale nie myślę, żeby to było takie świetne.

Czyta pan, ale się nie przejmuje?
Ja walę kupę, a te muchy po niej chodzą i się nią żywią, bo im się za to płaci.

Trzymając się pańskiej wyszukanej analogii, to panu płaci się za robienie owej kupy.
Ale mnie się nie płaci za komentarze o kim innym, a im się płaci za komentowanie życia i twórczości innych ludzi. To dość osobliwe zajęcie."

powyżej fragment wywiadu Roberta Mazurka z Andrzejem Żuławskim.

pop-kultura czy getto ? a czy czytelnika fantastyki to obchodzi ?
Każdy krytyk może napisać wszystko.. czy to przekłada się na sprzedaż ?

Jest rynek - jest grupa docelowa do której kierowany jest produkt..
Nie rozumiem zarzutów skierowanych do Fabryki Słów..
Na samym Huberacie nie da się zarobić. Nie oszukujmy się.
Marek S. Huberath świetnie pisze. Jestem zafascynowana jego słowami.
Aczkolwiek.. na Pyrkonie spotkanie autorskie z twórcą pomieściło by jeszcze wiele zagubionych w korytarzach duszyczek.
Na Pilipiuku podobno nie było czym oddychać ;> i chwała mu za to :]

Jeśli mówimy/piszemy o biznesie.. to nie oszukujmy się ma być on tak skrojony by klient chciał go kupić.

cooger - 1 Maj 2009, 20:50

MOFFISS napisał/a
http://wolnyhamkalo.blog.polityka.pl/?p=231

Jak to zatem jest z tą polską fantastyką – pop-kultura, czy getto?


W biznesie nie decyduje czyjeś zdanie, nie ma znaczenia czy ktoś powie getto, *beep*, tandeta czy ambitne, znakomite, mistyczne. W biznesie liczy się ile USD(czy też PLN) wyciągnie się z zainwestowanego USD (czy też PLN). Jeśli podchodzisz do tematu biznesowo a nie ideologicznie to musisz mieć produkt, który się sprzeda a nie taki o którym uważasz, że ludzie powinni go kupić. Jeśli nie masz czegoś innowacyjnego co wywróci zastany porządek świata do góry kołami (a czego Ci życzę) to niestety ale musisz twardo spojrzeć w cyfry i zobaczyć co się sprzedaje. Bez tego, opierając się na opiniach będziesz miał wizję rzeczywistości... fantastyczną... czyli mającą mało związku z rzeczywistością, tym bardziej z rzeczywistością biznesową. Mówiąc cynicznie 'dobre jest to co się sprzeda a *beep* to czego sprzedać się nie da'.

Posłuchaj dalej... możesz mieć super produkt, lepszy od najlepszych, w super cenie... a jeśli nie będziesz miał kanałów dystrybucji to... znowu leżysz. No chyba, że znowu masz królika w kapeluszu (czego oczywiście życzę).

Nie znam branży księgarskiej, choć patrząc obiektywnie to nic innego niż handel + pewna niewielka wartość dodana czyli podlega normalnym zasadom handlu i dystrybucji. Produkcja+Opakowanie (ktoś to musi napisać (pisarz), trzeba to obrobić (redakcja, korekta itp.) i opakować (wydrukować)) -> Kanał dystrybucyjny (Empiki i inne popierdułki) -> Klient (że niby ten najważniejszy ;) ) i gdzieś wokół tego tzw. marketing.

I jak już jesteśmy na tym etapie... to chyba nie wierzysz, że będąc nowy w temacie jesteś to w stanie zrobić lepiej od starych wyjadaczy ?

Jaki z tego wniosek ? Albo kup coś na pniu, razem z ludźmi i know-how albo wymyśl coś co będzie tak rewolucyjne, że wszelkie zasady postawi pod znakiem zapytania. Zadaj sobie pytanie dlaczego FS wystartowała jak rakieta, co ich różniło od pozostałych graczy. Jak już to ustalisz to... zrób coś innego, coś co tym razem będzie rewolucyjne w stosunku do tego co robią oni.

MOFFISS - 1 Maj 2009, 20:58

cooger napisał/a
zrób coś innego, coś co tym razem będzie rewolucyjne w stosunku do tego co robią oni.


jest cos takiego ;P:

cooger - 1 Maj 2009, 21:08

MOFFISS napisał/a
cooger napisał/a
zrób coś innego, coś co tym razem będzie rewolucyjne w stosunku do tego co robią oni.


jest cos takiego ;P:


Zatem gratuluję i życzę sukcesu ! Jeśli jest tak jak piszesz to wątek i pytania nie mają sensu - pytasz o wartości w zakresie 'starego podejścia' a masz już nowe, inne, rewolucyjne.

Nawiasem mówiąc... czasami wpadam na jakiś pomysł, uważam, że jest to coś znakomitego czego nikt inny przede mną nie zrobił... a następnie zadaję sobie pytanie... dlaczego nikt tego wcześniej nie zrobił... i wychodzi na to, że pomysł jednak nie jest tak rewelacyjny bo nikt go nie zrealizował najprawdopodobniej z tego powodu... że nie jest wart realizacji (delikatnie mówiąc). To tylko tak w ramach zasiania ziarna niepokoju.

P.S. Nawiasem mówiąc kilka osób w tym wątku mnie mocno rozbawiło. Dziękuję wam za to :)

ihan - 1 Maj 2009, 21:45

cooger napisał/a
W biznesie nie decyduje czyjeś zdanie, nie ma znaczenia czy ktoś powie getto, *beep*, tandeta czy ambitne, znakomite, mistyczne. W biznesie liczy się ile USD(czy też PLN) wyciągnie się z zainwestowanego USD (czy też PLN). Jeśli podchodzisz do tematu biznesowo a nie ideologicznie to musisz mieć produkt, który się sprzeda a nie taki o którym uważasz, że ludzie powinni go kupić.


Eh, wiem, że takie życie i taki świat. Ale w kontekście wątku o książkach (no, niby o sprzedaży i produkcji, ale jednak książek) smutno mi się zrobiło.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group