To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Pisanie a zarabianie

MOFFISS - 26 Lutego 2009, 12:22
Temat postu: Pisanie a zarabianie
Chciałbym pogadać o pieniądzach. Nie byle jakich, czy można utrzymać się z pisania opowiadań, książek, felietonów? Niekoniecznie chciałbym zobaczyć informacje o ścisłej czołówce pisarzy tylko o tych przeciętnych lub nawet początkujących...
jakie czynniki wpływają na wielkość wynagrodzenia? Jak zdobyć popularność w masie wydawanych tekstów? Czy wydawcy płacą od słowa? czy od strony? czy jeszcze jakoś inaczej? Czytam trochę i zauważyłem, że jakość słowa pisanego nie zawsze jest wysoka. Dużo ukazuje się gniotów, nie wartych funta kłaków.
Czy możecie podzielić się wiedzą?

Nocturn - 26 Lutego 2009, 12:30

Heh. Jeżeli nie nazywasz się Stephan King to chyba z pisania nie da się utrzymać. Aczkolwiek zapytałbym się jeszcze niejakiego Pilipiuka, bo ten autor pisze strasznie dużo i dużo się go kupuje.
Z tym, że cały czas mówimy o Wielkich nazwiskach. Nie sądzę, żeby na naszym rynku udało się świerzakowi wydać coś z czego przez rok będzie żył.

Ale ale ... ja nie piszę a tym bardziej nie zarabiam słowem pisanym więc wogóle po co ja się tutaj odzywam. Pewnie coby mi status rósł...


/edit mały

Kruk Siwy - 26 Lutego 2009, 12:30

Znaczna część wiedzy, której pożądasz jest zastrzeżona przez wydawnictwa. Ogólników sobie życzysz?

Poza tym co to znaczy utrzymać? Chodzi o willę z ogródkiem czy o to by mieć co do gara włożyć?

Czarny - 26 Lutego 2009, 12:34

Nocturn napisał/a
świerzakowi

To miała być chyba jakaś pochodna "swieżości"? :twisted:

MOFFISS - 26 Lutego 2009, 12:38

Kruk Siwy napisał/a
czy o to by mieć co do gara włożyć?

Coś co pozwoli na utrzymaniu się na jakimś poziomie - średnio, powiedzmy 10k/miesiąc

Piszę dużo, ale rzeczy fachowych i spokojnie sobie z tego żyje, co nie oznacza, że opływam w niebożebne luksusy.

Nocturn - 26 Lutego 2009, 12:39

//offtop
zamierzone Czarny, zamierzone ;P:

dalambert - 26 Lutego 2009, 12:40

Czarny, moze zbitka :mrgreen: zwierzęcej świeżości :?:
MOFFISS - 26 Lutego 2009, 12:41

a propos nowych twarzy na rynku - wydaje się, że jednym z sensownych pomysłów jest miksowanie (znany/nieznany) - powieść/opowiadania
dalambert - 26 Lutego 2009, 12:43

MOFFISS napisał/a
powiedzmy 10k/miesiąc

tyle to nawet Sapkoś nie trafia :twisted:

Kruk Siwy - 26 Lutego 2009, 12:43

Z pisania fantastyki w Polsce na wymienionym przez Ciebie poziomie wyżyć się nie da.
Nie mówię tu o przypadku Pilipiuka, bo jest wyjątkiem. Wszyscy których znam albo cienko przędą, albo choć traktują pisanie poważnie mają inne źródła dochodów. Bogatą żonę na przykład...
Albo dorobek już naprawdę duży, który im procentuje vide Sapkowski,
Co do pisania w ogólności to jest w Polsce kilkanaście osób które spełniają Twoje warunki.
Rynek jest mały. Gdybyśmy pisali po angielsku to przy tej jakości pisania mielibyśmy co najmniej parę tysięcy zawodowych literatów. A tak cóż. Jednostki.

ihan - 26 Lutego 2009, 12:45
Temat postu: Re: Pisanie a zarabianie
MOFFISS napisał/a
Czy można utrzymać się z pisania ... ciach ... felietonów? Niekoniecznie chciałbym zobaczyć informacje o ścisłej czołówce pisarzy tylko o tych przeciętnych lub nawet początkujących...

Tak, tacy ludzie określani są dziennikarzami ;)
Zbyt ogólnie przedstawiłeś problem, należałoby uściślić pytanie, i właściwie jakiej informacji się spodziewasz? Można pojechać starym banałem, że tak, można dobrze żyć w Polsce z pisania fantastyki pod warunkiem, że nazywasz się Sapkowski, i to by pewnie była prawda. I osobiście taka prawda mnie wcale nie oburza. Wiadomo, że jak napisał Kruk większość informacji jest tajemnicą handlową, a na dostępnym poziomie ogólności najprawdziwszą odpowiedzią byłoby: zależy.
Rozumując na logikę, jakiż musiałby być nakład, jaki popyt i jaka cena, żeby świeżak zarobił na czysto tyle, żeby żyć przez rok? Rynek jest płytki i się nie rozszerzy choćby dlatego, ze należałoby książkę przetłumaczyć. Za duże ryzyko. Trudno, anglojęzyczni mają łatwiej.

EDIT: no, tym 10k na miesiąc to pojechałeś, oj, pojechałeś.

hrabek - 26 Lutego 2009, 12:48

Moze zalozyc jakies wydawnictwo w USA, ktore bedzie kupowac prawa do wydania polskich autorow i wydawac polskie tytuly z reklama podobna do towarzyszacej wydaniom tamtych autorow? Rzeczywiscie jakoscia zdecydowanie nie odbiegamy od poziomu anglosasow, wiec spokojnie czolowka polska by sie tam przyjela. Wiem, ze ksiazki sa tlumaczone na angielski, ale nie slyszalem, zeby uzyskiwaly jakas oszalamiajaca sprzedaz. Moze to jest pomysl na biznes?
Gustaw G.Garuga - 26 Lutego 2009, 12:49

MOFFISS napisał/a
Coś co pozwoli na utrzymaniu się na jakimś poziomie - średnio, powiedzmy 10k/miesiąc

Ho ho! Wymagania. Powiem szczerze, że dla mnie "jakimś poziomem" byłaby średnia krajowa. Ale ja wiem, co to znaczy żyć z płacy minimalnej.

PS. Czy to nie Ty wypowiadałeś się swego czasu w podobnym wątku na Fahrenheicie? Bo tam też padły podobne kwoty jako minimum, przy którym "warto" pisać...

Kruk Siwy - 26 Lutego 2009, 12:50

hrabek, zbyt wiele uwarunkowań. Gadałem kiedyś z Kandelem tłumaczem Lema w USA. Ech... oni po prostu nie chcą czytać niczego innego niż ich własne produkcje.
Nocturn - 26 Lutego 2009, 12:50

Tia... zakładajmy tu i teraz spółkę ZOO z kapitałem zakładowym a tak z 1milion dolarów. ja zostanę prezesem .. :P
MOFFISS - 26 Lutego 2009, 12:50

Kruk Siwy napisał/a
Rynek jest mały. Gdybyśmy pisali po angielsku to przy tej jakości pisania mielibyśmy co najmniej parę tysięcy zawodowych literatów.


To żaden problem!

Pytanie jest tylko, czy ci potencjalni pisarze coś sobą reprezentują. Jeśli nie mamy się czego wstydzić to zostaje tłumaczenie i znalezienie zagranicznego partnera.
Chociaż widzę to inaczej - świat idzie w kierunku http://www.apple.com/pl/itunes/download/
Książka będzie tak samo ewoluować i nikt tego nie zatrzyma - nawet NURS :)

ihan - 26 Lutego 2009, 12:53

Właśnie. I jaka by musiała być reklama, bo zakładam, że tylko poziom bestselleru, jakiegoś Browna przy konieczności zatrudnienia DOBREGO tłumacza miałby sens. Hobbystycznie można, ale interes z tego żaden. Taniej zatrudnić anglojęzycznych i produkować masówkę.
MOFFISS - 26 Lutego 2009, 12:59

troche odbiegamy od tematu, ale troche bolesna jest świadomość, że nie można zostać zawodowcem w tym fachu. Skoro jest tylko kilka osób, które zarabiają powyżej 100k rocznie to oznacza hobby, nic ponadto.

Ale wracając do formy elektronicznej, sądzę że SFF&H ma największą szansę zrobić coś takiego - SF host polskiej fantastyki o światowym zasięgu i poziomie. Dlaczego? Bo jest jedynym aktywnym czasopismem, sięgającym bezpośrednio do źródeł czyli do czytelnika.
Redakcja jest interaktywna - można pogadać na forum, wymienic poglądy i nawet dostać się na łamy.

hrabek - 26 Lutego 2009, 13:00

Kruku: czy aby na pewno? Akurat nie wydaje mi sie, zeby Lem byl wyznacznikiem. Ale jakby tak potlumaczyc Ziemianskiego, Kossakowska, czy Sapkowskiego, zrobic dobra reklame, to moze by sie udalo? I jeszcze wydac pod pseudonimem, zeby brzmialo po ichniemu, kto by sie skumal? A jak juz sie skumaja, to moze sie okazac, ze im sie to wcale podoba.

Ech, wiem, myslenie zyczeniowe. Zero odzwierciedlenia w rzeczywistosci. Ale jak fajnie by bylo.

Nocturn - 26 Lutego 2009, 13:00

Kruku powiedział coś ważnego. Widzisz MOFFISS jestem tego najlepszym przykładem. Prawie zupełnie nie trawię litreratury anglo-amerykańskiej. Nie podoba mi się większość książek ichnich autorów. Preferuję tytuły nasze lub naszych wschodnich bratów. oczywiście są książki nie nasze, które mi strasznie mocno się podobają, ale to tylko wyjątki.
MOFFISS - 26 Lutego 2009, 13:04

Nocturn napisał/a
jestem tego najlepszym przykładem. .


Może, ale zawsze staram się patrzeć z wielu perspektyw. I przeważnie udaje się znaleźć jakiś kompromis między chciejstwem a zdrowym rozsądkiem.

ihan - 26 Lutego 2009, 13:05

hrabek, ale to całkiem inne uwarunkowania kulturowe, odniesienia które dla Amerykanina nie muszą być zrozumiałe. Ani zabawne.

MOFFISS, podchodząc z tego punktu widzenia to jest bardzo mała ilość zawodów w Polsce w których możesz być zawodowcem, jeśli przyjmiemy założenie, że zawodowstwo jest wtedy gdy zarobimy powyżej 100k rocznie. Jeśli tak, w moim zawodzie w Polsce w ogóle nie ma zawodowców. I w paru innych zawodach też. I na szczęście.

Gustaw G.Garuga - 26 Lutego 2009, 13:08

MOFFISS, pytałeś wcześniej o felietony. W regionalnej gazecie niedługi tekścik to jakieś 100-150 zł, pełnowymiarowy 300-400. Artykuł w wysokonakładowym tygodniku ogólnopolskim to ok. 1000 zł, podobnie z miesięcznikach (kwoty orientacyjne, wyliczane przeważnie od ilości znaków, ale czasem od zlecenia do negocjacji). Znana osobistość za regularny felieton w tygodniku dostaje zapewne kwoty ustalane indywidualnie. A zatem pi razy oko musiałbyś puszczać cztery teksty w Polityce i cztery w Newsweeku co miesiąc, żeby wyjść na "10k/miesiąc". Sporo roboty, przebić się trudno, opcja więc dla nielicznych.

No i wybacz, ale jeśli słyszę, że działalność, która przynosi mniej niż 100 000 tysięcy złotych rocznie, to nic ponad hobby, to ja widzę w Polsce ładnych trzydzieści parę milionów hobbystów. Chłopie, na jakiej Ty planecie żyjesz?

Czarny - 26 Lutego 2009, 13:08

W paru zawodach???? Ja mam wrażenie z takim założeniem, że Polska w ogóle na hobbystach się opiera :mrgreen:
MOFFISS - 26 Lutego 2009, 13:11

ihan napisał/a
hrabek, ale to całkiem inne uwarunkowania kulturowe, odniesienia które dla Amerykanina nie muszą być zrozumiałe. Ani zabawne.

MOFFISS, podchodząc z tego punktu widzenia to jest bardzo mała ilość zawodów w Polsce w których możesz być zawodowcem, jeśli przyjmiemy założenie, że zawodowstwo jest wtedy gdy zarobimy powyżej 100k rocznie. Jeśli tak, w moim zawodzie w Polsce w ogóle nie ma zawodowców. I w paru innych zawodach też. I na szczęście.


To nie jest mój punkt widzenia, miłaem na myśli osoby, które poprzez osiągnięcia zawodowe są powyżej średniej w swojej grupie.

hrabek - 26 Lutego 2009, 13:18

Kurde, ja wczoraj Pita dostalem i okazuje sie, ze zabraklo mi 2tys do zawodostwa...
NURS - 26 Lutego 2009, 13:19

dalambert napisał/a
MOFFISS napisał/a
powiedzmy 10k/miesiąc

tyle to nawet Sapkoś nie trafia :twisted:


Mów za siebie :-)

NURS - 26 Lutego 2009, 13:24

MOFFISS napisał/a
Kruk Siwy napisał/a
Rynek jest mały. Gdybyśmy pisali po angielsku to przy tej jakości pisania mielibyśmy co najmniej parę tysięcy zawodowych literatów.


To żaden problem!

Pytanie jest tylko, czy ci potencjalni pisarze coś sobą reprezentują. Jeśli nie mamy się czego wstydzić to zostaje tłumaczenie i znalezienie zagranicznego partnera.
Chociaż widzę to inaczej - świat idzie w kierunku http://www.apple.com/pl/itunes/download/
Książka będzie tak samo ewoluować i nikt tego nie zatrzyma - nawet NURS :)


Gdybyś wykazał minimum dobrej woli, i sprawdził co NURS wieszczy, to byś wiedział, że ja od dawna mówię o ewolucji książki w coś bardziej wielowymiarowego i interaktywnego.
Co więcej, jestem przykładem, ze można tylko siedzieć przy kompie i stukać w klawiaturę i zarabiać nawet 10k na miesiąc. Jak już wspomniałem wymaga to po prostu podejścia zawodowego do tematu. czyli systematycznej pracy.
Amerykanie nie będą czytali wynurzeń o Warszawie przyszłości, a mało kto u nas zna ich realia, zeby opisać Ameryke na poziomie odbieralności przeciętnego jankesa - podobnie jak oni pisuja potworki o nas, gdzie nawet nazwiska są z kosmosu. Na tym polega główny problem, w dużej mierze jesteśmy lokalni, nie globalni. jako twórcy.

MOFFISS - 26 Lutego 2009, 13:26

hrabek napisał/a
Kurde, ja wczoraj Pita dostalem i okazuje sie, ze zabraklo mi 2tys do zawodostwa...


W takim razie nie powiem, ile muszę zapłacić podatku, bo przestaniecie ze mną gadać :wink:

Ale tak poważniej, nie mamy innego wyjścia i MUSIMY przebić się wiekszą masą poza naszą ukochaną ojczyznę. Inaczej zawsze będzie strata czasu...bo zostanie do wyboru getto, albo ...zmiana zawodu. (mam na mysli pisarstwo)

edit: NURS, opinia jaką wyraziłem bierze swój początek z http://www.science-fictio...der=asc&start=0

gdzie dyskutowaliśmy nad wieloma możliwościami, nie tylko smsowymi

NURS - 26 Lutego 2009, 14:11

no więc przejrzałem zalinkowany wątek i nie ma tam nic mojego na ten temat :-) Nie dorabiaj mi geby, please.

Musimy się przebijać, my czyli kto?



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group