To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Publicystyka - Publicystyka numeru 35 - głosujemy do 10 listopada

Adashi - 25 Wrzeœśnia 2008, 15:26
Temat postu: Publicystyka numeru 35 - głosujemy do 10 listopada
Tradycyjnie, dwie pozycje, jeden punkt. Proszę obstawiać :)
ihan - 25 Wrzeœśnia 2008, 17:29

Jakieś nagrody za to obstawianie przewidujesz?
Adashi - 25 Wrzeœśnia 2008, 17:33

Czerwone wygrywa, czarne przegrywa. Możesz to potraktować jako aluzję :lol:
Nagroda to uścisk dłoni prezesa i rytualne wypalenie fajki z pewną bladą twarzą ;P:

Adashi - 25 Wrzeœśnia 2008, 22:07

Feliks W. Kres - Słowa, słowa...
Interesujące rozważania o budowaniu postaci w powiązaniu z wydarzeniami danej fabuły. Mam tylko taką obawę, czy czasem wszystkich (a przynajmniej sporą większość) bohaterów nie da się jednak wkomponować w ramy jakiegoś archetypu, hmm...

Żelkowski/Żwikiewicz - Czy ktoś zastrzelił Walta Disneya?
WOW, Ż&Ż o Mistrzu Gibsonie; tak mnie ta dialogowa recenzja nakręciła, że chyba zaraz zacznę czytać :D Książka już dawno nabyta, zaraz po premierze, ale jeszcze nie zasiadłem do lektury, z powodów między innymi pisarskich ;) Punkt dla Ż/Ż :bravo

Fidel-F2 - 25 Wrzeœśnia 2008, 22:59

Adashi napisał/a
Tradycyjnie, dwie pozycje
prosisz się o buta
Adashi - 25 Wrzeœśnia 2008, 23:03

Nie pozwalaj sobie, robaczku. Nie moja wina, że od kilku numerów tak jest :roll:
NURS - 26 Wrzeœśnia 2008, 00:14

Spokój mi tu pod miotłą! :evil:
Fidel-F2 - 28 Wrzeœśnia 2008, 23:50

przez omyłkę zagłosowałem nie w tym wątku co trzeba, głos poszedł na Kresa, w ciemno ale myślę, że nie chybiony, jutro kupię SF to się zobaczy
Fidel-F2 - 4 Października 2008, 08:43

Po przeczytaniu

Glos ma już Kres. Nie zachwycił mnie choć pisze w końcu o tym o czym obiecał pisać. Wolalem jego bardziej ogólne felietony, nie jestem pocztkującym pisarzem. Wogóle nie jestem pisarzem.

Ż&Ż Przebrnąłem bez bólu choć jak zwykle brak tu lekkości, książki nie kupię.

Witchma - 4 Października 2008, 09:36

Fidel-F2 napisał/a
Wogóle


...

Ja na razie przeczytałam Kresa (se kupiłam nowy numer w kiosku, bez łaski). I zdecydowanie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że czytelnicy nie lubią być zaskakiwani w zaskakujący sposób. Otóż lubią i nie ma dla mnie większej radości niż ta, kiedy w książce wydarzy się coś, czego kompletnie się nie spodziewałam...

Zastanawiam się, czy warto w ogóle czytać Ż&Ż

edit:

Przeczytałam z przyzwoitości (a nuż stracę coś ważnego).
Ach, jakiż to był sprytny myk... tu niby 3/4 recenzji wahania, czy aby na pewno tekst jest doskonały, czy tylko prawie doskonały, ale... uwaga!... na ostatniej stronie olśnienie. TAK! Jednak jest zaj****y. Odetchnęłam z ulgą.

Ps. Wyciąganie "przezroczystości" tłumacza i załatwianie jej jednym zdaniem jest co najmniej nie na miejscu (nie po to Venuti o tym książkę pisał...)

Hubert - 5 Października 2008, 20:06

Witchma napisał/a
Otóż lubią i nie ma dla mnie większej radości niż ta, kiedy w książce wydarzy się coś, czego kompletnie się nie spodziewałam...


No dobra, ale pytanie brzmi: czy my to ogół, czy jakiś niewielki odsetek...

Anko - 5 Października 2008, 20:49

Hmm, co tu mogę dodać jako uzasadnienie, co nie byłoby powtórzeniem mojego stanowiska z ostatnich miesięcy? Gust mój nie zmienił się nagle o 180 stopni, a zatem nadal pogadanki Ż&Ż nieszczególnie mnie ciekawią (książka jest dobra, ale jest dobra i tak przez trzy strony krygowania się), jak zwykle treści jest trochę, ale jak dla mnie niewiele. Sednem sprawy jest wg mnie to, że książka jest "satyrą" czy też "karykaturą" amerykańskiego społeczeństwa konsumpcyjnego, znaczy konsumpcja na potęgę jako papierek pakowy dla szarego życia szarych ludzi, tzn. nieciekawych z punktu widzenia literackiego - choć może bardziej szczęśliwy jest człowiek o nudnym życiu i charakterze, kto go tam wie. A w tle jakaś intryga szpiegowsko - inwigilacyjna, żeby normę akcji w książce wyrobić i wydawca nie marudził, że jakaś nudna obyczajówka i mainstream. No, okej.

Głos jak zwykle na Kresa, bo jego pisarstwo lubię, a szczególnie lubię w publicystyce, kiedy zajmuje się tematami literackimi, a nie np. politycznymi. Dowcip o masturbacji stary i parę razy przez Kresa wykorzystywany w publicystyce, temat tegomiesięcznego felietonu też już kiedyś był przez Kresa poruszany, ale mimo wszystko, fajnie było sobie poczytać. I owszem, rację ma Kres, że fabuła i bohater jedno drugiemu służy, można jedno zmieniać tak, by pasowało do drugiego. ;P: No i zgadzam się również z opinią, że wielu czytelników (co nie znaczy, że wszyscy, powiedzmy Witchma nie zalicza się do tej grupy i iluś tam innych też nie) sięga po książkę, by usłyszeć to, co chcą. A jak dostaną co innego, to im się nie podoba, marudzą, czepiają się i szukają dziury w całym. W sumie, to sama trochę tak mam, jak dostaję książkę z bohaterami, którzy całkowicie mi nie odpowiadają (nie, nie muszą rannego kolegi wyciągać przez lufę czołgu, trochę inne gusta mam, ale przyznaję, że wkurzają mnie np. bohaterowie spod znaku "męskiego szowinistycznego knura") - to mam ochotę książkę ciepnąć w kąt bez względu na prawdy i głębie tam zawarte. Tak więc Kres rację ma, nie każdy czytelnik jest taki wyrobiony i ponad podziałami, ja lubię książki z sympatycznymi bohaterami i pozytywnymi zakończeniami - bardziej niż książki bez tego, ale "zaskakujące". Co nie przeczy, że książka może mieć i to, i to, i tak jest nawet lepiej. :mrgreen:

Tak więc punkt na Kresa za to, że kiedy mówi o schlebianiu gustom to ani nie popada w fałszywe oburzenie, jak tak można, ani nie pada na kolana przed wyobrażeniem "statystycznego czytelnika" niby jakim bożkiem. I chwała mu za to, Kresa cenię najbardziej za dystans, jaki prezentuje do sprawy. :D

Witchma - 5 Października 2008, 21:06

Anko napisał/a
Tak więc Kres rację ma, nie każdy czytelnik jest taki wyrobiony i ponad podziałami, ja lubię książki z sympatycznymi bohaterami i pozytywnymi zakończeniami - bardziej niż książki bez tego, ale zaskakujące. Co nie przeczy, że książka może mieć i to, i to


No właśnie. Zaskoczenie nie eliminuje automatycznie przyjaznych czytelnikowi bohaterów i pozytywnych zakończeń. Nie sądzę, żeby chodziło o zaskoczenie typu "Sensacja na miarę Ludluma, od której nie można się oderwać" na okładce, a w środku ckliwy romans... Chodzi mi bardziej o niekonwencjonalne pomysły na rozwiązanie pewnych typowych sytuacji.

Sosnechristo napisał/a
czy my to ogół, czy jakiś niewielki odsetek...


My to ja w tej sytuacji, czasem moja megalomania zmusza mnie do używania "royal plural" ;)
A tak w ogóle to nie próbujcie mi wmówić, że uwielbiacie książki, w których po przeczytaniu 3 stron wiadomo, jak się skończy i gdzie sztampa goni sztampę...

Anko - 5 Października 2008, 21:49

Witchma napisał/a
Zaskoczenie nie eliminuje automatycznie przyjaznych czytelnikowi bohaterów i pozytywnych zakończeń.
Zaskoczenie może dotyczyć wielu kwestii, zakończenia również, np. "tak dobrze im szło, a tu ryp, pomarli w głupi sposób" - patrz np. zakończenia "Sagi o Wiedźminie" lub "Achai" - co więcej, w tym drugim przypadku to się już nawet spodziewałam takiego niezaskakującego "zaskoczenia", jako że z Sapkowskiego wielu czerpało wzór na "przepis na bestseller".

To, co powiedziałaś, jakoś dokładnie mi się wpisuje w to, co Kres napisał. Mówisz:
Witchma napisał/a
Chodzi mi bardziej o niekonwencjonalne pomysły na rozwiązanie pewnych typowych sytuacji.
Czyli to, z czego Kres sobie zażartował, czyli rozwiązanie konwencjonalnej sytuacji wyciągania kolegi z czołgu w niekonwencjonalny sposób tzn. przez lufę. Tak, wiem, że to było przerysowanie, ale celowe.

Sprawa cały czas waha się pomiędzy dwoma biegunami - zaskakiwania czytelnika a pisania tego, czego czytelnik oczekuje. Za dużo spełniania oczekiwań - jest nudno i zbyt przewidywalnie. Za dużo łamania oczekiwań albo nie w tym miejscu, gdzie to znośne - i mamy wkurzonego czytelnika, bo przyjemność z czytania czegoś takiego to masochizm. Owszem, "cierpienie uszlachetnia", więc im bardziej czytelnik cierpi, tym bardziej jest wyrobiony i wysublimowany, tak? Być może...

Nasuwa się tutaj taki mały oksymoron, a mianowicie, że złotym środkiem jest stosowanie zaskoczenia w przewidywalnych granicach. ;P:

Witchma napisał/a
A tak w ogóle to nie próbujcie mi wmówić, że uwielbiacie książki, w których po przeczytaniu 3 stron wiadomo, jak się skończy i gdzie sztampa goni sztampę...
Hmm, przyznaję się do przeczytania bez czytelniczego zniesmaczenia książek z serii Dungeons & Dragons / Forgotten Realms, a mianowicie trylogii o Liriel i sześcioksięgu "Wojna Pajęczej Królowej". Można już do mnie strzelać. 8) Na marginesie dodam, że pożyczyłam od koleżanki jakieś 3 książki o Drizzcie i te mnie wynudziły setnie, więc nie wiem, może w tej serii jednak nie wszystko to samo... :?
Witchma - 6 Października 2008, 09:25

Anko napisał/a
rozwiązanie konwencjonalnej sytuacji wyciągania kolegi z czołgu w niekonwencjonalny sposób tzn. przez lufę.


Mówiłam "niekonwencjonalny", ale to nie znaczy od razu debilny ;) Zaskoczeniem w tej sytuacji (przynajmniej dla mnie) będzie właśnie to, że ich nie wyciągnie, zostawi w cholerę i nawet się nie obejrzy odchodząc.

Biorąc do ręki kryminał nie chcę od razu wiedzieć, kto zabił i tyle.

Anko napisał/a
tak dobrze im szło, a tu ryp, pomarli w głupi sposób


Ale jak się nad tym zastanowić, to tego typu zabiegi nadają realizmu. Trochę mnie męczą "nieśmiertelni" bohaterowie, którzy to z każdej opresji wyjdą z zamkniętymi oczami. Kiedy czytam taką książkę i czuję, że autor za bardzo się do kogoś przywiązał, to już połowę frajdy szlag trafia...
Czy nie dlatego zachwycamy się Szernią, że tam nie ma przebacz dla nikogo?

xan4 - 6 Października 2008, 09:37

głosuję jak zwykle, lepszy rydz niż nic :( ,
publicystyka w SFFiH jest fatalna, wolę Kresa, który powoli się powtarza (chociaż kiedyś bardzo lubiłem Go czytać, o to jeszcze za czasów Fenixa), niż Panów ŻiŻ, którzy nadają na o wiele za wysokich falach jak dla mnie, myślę, że Oni piszą bardziej o sobie niż o książkach, które opisują...

Anko - 7 Października 2008, 10:50

Witchma napisał/a
Mówiłam niekonwencjonalny, ale to nie znaczy od razu debilny ;) Zaskoczeniem w tej sytuacji (przynajmniej dla mnie) będzie właśnie to, że ich nie wyciągnie, zostawi w cholerę i nawet się nie obejrzy odchodząc.
Ja cały czas podkreślam, że to był żart. :roll: Wiadomo, że "debilny" sposób był podany dla przejaskrawienia, chyba nie bierzesz tego na poważnie? ;)

Zresztą, uważam, że cały czas chodzi o "złoty środek", no bo skoro:
Witchma napisał/a
Zaskoczenie nie eliminuje automatycznie przyjaznych czytelnikowi bohaterów i pozytywnych zakończeń.
To trzeba wyważyć, po którym z rzędu "zaskoczeniu" w rodzaju, że bohater ma wszystkich gdzieś i zostawia ich "w cholerę" przestanie być dla czytelnika sympatyczny. Oczywiście, można pisać dla czytelnika, który lubi czytać o "zimnych draniach", ale ja do tego typu nie należę chyba i niewiele wiem, jak się w taki target trafia celnie, toteż nie o tym pisałam.

Witchma napisał/a
Biorąc do ręki kryminał nie chcę od razu wiedzieć, kto zabił i tyle.
Oj, ja nieraz "zaglądam na ostatnią stronę", żeby poznać zakończenie, a potem w spokoju sobie doczytuję, jak do tego doszło. :mrgreen: Niegdyś czytywałam dużo kryminałów, takich z przypadku, więc żadna wielka klasyka. Tam właściwie od razu mogłam założyć, że przestępca zostanie złapany (brak zaskoczenia nr jeden), czasem było wiadomo, kto nim jest (brak zaskoczenia nr dwa) - pamiętam jakiś kryminał węgierskiego autora, napisany z punktu widzenia przestępcy, więc cały czas wiadomo było, kto jest sprawcą, i owszem, spotkał go "marny koniec". Ale mimo wszystko ciekawie się czytało to wszystko, co po drodze. Bo przecież w utworze nie liczy się tylko odpowiedź na pytanie, liczy się cała droga do tego, to jest właśnie treść.

Witchma napisał/a
Ale jak się nad tym zastanowić, to tego typu zabiegi nadają realizmu.
Strasznie nie lubię tego argumentu. W końcu jeśli mam apetyt na więcej realizmu, to sobie sięgnę po utwór realistyczny. Nie do końca rozumiem, dlaczego fantastyka ma być z założenia realistyczna. Ale podejrzewam, że to już mój problem. ;P:

Witchma napisał/a
Kiedy czytam taką książkę i czuję, że autor za bardzo się do kogoś przywiązał, to już połowę frajdy szlag trafia...
Ja znowuż wolę, jak autor przedstawi bohatera, do którego i ja się przywiążę. Książka, w której bohaterowie to mięso armatnie, i nie warto się do nich przywiązywać, bo i tak autor ich odstrzeli i zastąpi kolejnym pionkiem, bynajmniej mnie nie wciąga.

Witchma napisał/a
Czy nie dlatego zachwycamy się Szernią, że tam nie ma przebacz dla nikogo?
Jeżeli tym razem jest to również "royal plural", to ja Ci nie odpowiem, czy właśnie dlatego zachwycasz się Szernią, bo wiesz to Ty, a nie ja.

Natomiast jeśli to "my" miałoby również odnosić się do mnie, to nie, nie dlatego zachwycam się Szernią. Świat Kresa urzekł mnie właśnie bohaterami. I wbrew pozorom wydaje mi się, że Kres ma dla nich więcej szacunku, niż co poniektórzy inni autorzy. Wielu bohaterom daje różne "drugie szanse", a jak już uśmierca, to warto na to popatrzeć, np. Tereza zginęła w bitwie, a nie przez przypadek. :D Zresztą, dwóch moich ulubionych bohaterek Kres się nie pozbył, co mnie cieszy niezmiernie. :twisted:

Hmm, a za co najbardziej lubię bohaterów Kresa? Chyba za to, że nie jadą stereotypem. Że nawet jak mamy do czynienia z "klasyczną" figurą pirata, rozbójnika, żołnierza, arystokraty, to nie jest to wycięte z szablonu "bo tak wypada i młódzi się spodoba". Oni wszyscy są zrobieni po Kresowemu, a w niektórych innych utworach to można by bohatera wyjąć od jednego autora i wsadzić do fabuły drugiego autora i nikt by nie zauważył różnicy.

Ale offtop się robi, więc EOT z mojej strony, wracam do roboty. :)

Martva - 7 Października 2008, 11:13

Może by tak wyrzucić publicystykę i zamienić te parę stron na opowiadanie?
Kres. Nie żeby mnie rzucił na kolana, ale nie ma konkurencji. Jak zwykle.

ihan - 7 Października 2008, 11:22

Nie. Nie zgadzam się na żadne wyrzucanie publicystyki. Nie.
xan4 - 7 Października 2008, 11:43

Ja też nie zgadzam się na wyrzucenie publicystyki, ale stanowczo proszę o jej ulepszenie, jej ulepszona wersja mogłaby wg mnie zajmować więcej miejsca niż zajmuje obecnie,
gdzie ta publicystyka z tamtych lat, no gdzie Cebula i inni ...

Kruk Siwy - 7 Października 2008, 12:02

Zawsze zaczynam od publicystyki. I niestety... czasami na niej kończę. Wyrzucenie nie wchodzi w grę, poszerzenie - mniam! Szkoda, że NURS zrezygnował trwale z recenzji i notek informacyjnych o książkach.
xan4 - 7 Października 2008, 12:29

Kruku pełna zgoda, zróbmy petycję do NURSa o notki, recenzje i lepszą publicystykę,
a recencja to niby jest ...,
kiedyś w zamierzchłych czasach to z takich gazet najbardziej podobały mi się pierwsze Sfinksy Wojtka Sedeńki, tam było co czytać... :P

Kruk Siwy - 7 Października 2008, 12:32

xan4, łatwo powiedzieć - lepszą publicystykę. Petycja dobra rzecz, ale niestety beze mnie. NURS jak nic powiedziałby: weź d... w troki i napisz coś nareszcie!
NURS - 7 Października 2008, 12:36

no własnie :-)
przeciez to nie ja pisze, tylko wy.

xan4 - 7 Października 2008, 13:04

Kiedyś wymyśliłem sobie, że zrobię sobie wspominki starych opowiadań, począwszy od lat '70, co mi utkwiło w pamięci, co pamiętam,co przetrwało próbę czasu,
i tu za kilka miesięcy widzę polecanki Kruka :D ,
tak offtopicznie: Regułę przetrwania Drukarczyka bardzo zapamiętałem i wspominaną jego książkę też mam :)

Lump Kałmuk - 9 Października 2008, 09:35

NURSie, kiedyś mi się coś o uszy obiło na temat wprowadzenia publicystyki autorstwa Teqilli. Sprawa upadła, czy to ja coś sobie ubzdurałem? Tak z ciekawości pytam, bo obecnie dział publicystyczny nie jest zbyt rozbudowany, więc miejsce chyba by się znalazło.
Andrenikus - 22 Października 2008, 13:41

a ja bym chciał żeby mnie NURS zaskakująco zaskoczył i Ż&Ż wymazał z planów następnych numerów.
Ech, byłoby fajnie, bardzo nawet...

EDIT> Takie sobie chciejstwo, i naturalnie wytłumaczenie dlaczego głosuję na Kresa.

NURS - 22 Października 2008, 13:44

Sprawa Tequilli nie umarła, mam jego teksty, moze coś z tego wyjdzie. co do Ż&Ż to wybacz Andrenikus, ale mam na ten temat nieco inne zdanie. Rozmawiam z autorami o pewnej ewolucji cyklu, zeby uczynić go atrakcyjniejszym.
Rafał - 22 Października 2008, 13:56

A propos odświeżenia działu, RomkoPe nie skrobnąłby co nieco? Bardzo miło wspominam jego teksty. A może ktoś ze stajni od Zaręby mógłby zasilić szeregi SFpublicyty? A w ogóle co się dzieje z Cebulą?
NURS - 22 Października 2008, 14:13

Wspominał, ze by skrobnął, ale znowu zaniknął :-)
Stajnia Zaręby, to stajnia Zaręby. Ponoc ma dalej wydawać MF, więc daj mu szansę.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group