Powrót z gwiazd - Prawdziwie męskie żarcie - ankieta
ilcattivo13 - 23 Kwietnia 2008, 11:18 Temat postu: Prawdziwie męskie żarcie - ankieta Kilka dni temu, na blogu Martvej, spierałem się (dość krótko ) z dzejesem na temat prawdziwie męskiego żarcia. Ja mówiłem, że golonka z rożna. On, że stek.
A co wy o tym myślicie? Każdemu (no niech będzie - dziewczynom też ) przysługuje tylko jeden głos - więc wybierajcie mądrze.
Przy wyborze "Inne", napiszcie co innego może zostać "Prawdziwie męskim żarciem" - będę w miarę przybywania głosow prowadził dodatkowe liczenie.
Aha, jakby co, to ankieta jest bezterminowa. I głosujemy tylko na jedną potrawę, nie może być to na przykład "mielony z ziemniakami i z kapustą".
Let's ULTIMATE REAL TOUGH GUY FOOD CHOOSING begin
EDIT: Uwaga! Są nieporozumienia dotyczące terminu "Prawdziwie męskie żarcie". W moim odczuciu to coś, co na przykład nie będzie kolidowało z dużymi ilościami alkoholu. Albo to, po co może sięgnąć prawdziwy (zarośnięty pod pachami ) polski macho.
EDIT: Inne, czyli:
- fasolka po bretońsku - 2 głosy;
- ciacho - 1 głos;
- jaja na twardo - 1 głos;
NURS - 23 Kwietnia 2008, 11:21
Dobre golonko nie jest złe, ale stek, prawdziwy stek, to zupełnie inna liga.
hrabek - 23 Kwietnia 2008, 11:24
Dla mnie prawdziwe meskie zarcie to fasolka po bretonsku
Kruk Siwy - 23 Kwietnia 2008, 11:30
Dużo fasolki, boczuś, kełbasa. Pywo do tego. Gi!
No a potem muszę spać w celibatce... sami rozumiecie.
hrabek - 23 Kwietnia 2008, 11:34
Kruku: raz w miesiacu mozna, ba, nawet jest to wskazane
ilcattivo13 - 23 Kwietnia 2008, 11:37
Fasolka jest super, ale czy pasuje do dużych ilości piwa lub gorzałki? Mój żołądek mówi stanowcze "nie" i to ją z mojego punktu widzenia dyskwalifikuje.
Kruk Siwy - 23 Kwietnia 2008, 11:39
Zależy co rozumiesz przez "duże". A pozatym my tu mówimy o zacnym jedzonku a nie o doprowadzeniu się do zwałki. O zwałce to w innym wątku...
ilcattivo13 - 23 Kwietnia 2008, 11:46
Kruku - "Prawdziwie męskie żarcie" to nie "zacne jedzonko" . A ankieta dotyczy właśnie tego pierwszego, bo od tego drugiego jest "Kaszanka z grilla..."
Kruk Siwy - 23 Kwietnia 2008, 11:48
Jak zwał tak zwał. Jedzenia nie mylimy z piciem, aczkolwiek pokarm w postaci płynnej jest łatwiej przyswajalny...
Fearfol - 23 Kwietnia 2008, 11:54
typował bym dziczyznę, pamiętam jadłem raz w życiu w leśniczówce u znajomego na 18stce.
Bo ogólnie im jedzenie bardziej ciężko strawne tym jest bardziej męskie.
P.S : paprykarz szczeciński jest też przeznaczony tylko dla prawdziwych facetów.
ilcattivo13 - 23 Kwietnia 2008, 12:00
Fearfol - więc co obstawiasz: paprykarz czy dziczyznę (a jeśli już, to jaką dziczyznę)?
Rafał - 23 Kwietnia 2008, 12:03
Mięcho z rusztu z pyfkiem.
ilcattivo13 - 23 Kwietnia 2008, 12:08
Rafał - jakie (zwierzę i/lub część ciała) mięcho?
Rafał - 23 Kwietnia 2008, 12:38
Każde mięcho które na drzewo nie ucieka
Martva - 23 Kwietnia 2008, 12:47
Na przykład dżdżownica.
Kruk Siwy - 23 Kwietnia 2008, 12:52
Nie próbowałem, ale ryba złapana na Magdę bywa zacna. Szczupieńczyk z goryla, mniam!
dareko - 23 Kwietnia 2008, 12:54
ilcattivo13 napisał/a | EDIT: Uwaga! Są nieporozumienia dotyczące terminu Prawdziwie męskie żarcie. W moim odczuciu to coś, co na przykład nie będzie kolidowało z dużymi ilościami alkoholu. Albo to, po co może sięgnąć prawdziwy (zarośnięty pod pachami ) polski macho. |
Przt takim podejsciu do meskosci, to kiszony z beczki jest numerem 1.
Tak przy okazji zapytam dlaczego, wedlug Ciebie, meskie oznacza do wody albo krzakow pod pacha?
Edit: Kruku, szczupienczyk na Magde? Raczej na Wande.
Na Magde mozna liane zlapac, niestety jeszcze nie uwedzona.
Kruk Siwy - 23 Kwietnia 2008, 12:57
I konieczne przedłużenie penisa szybkim samochodem....
dareko chodziło mi dżdżownicę Magdę z Pszczółki Maji...
gorbash - 23 Kwietnia 2008, 12:57
Schaboszczak albo karkówka z grilla. I jednak wolę chyba piwo do tego niż "wutke".
Słowik - 23 Kwietnia 2008, 13:00
Zdecydowanie stek. Golonka nie odpowiada mi estetycznie
dareko - 23 Kwietnia 2008, 13:01
Kruku Siwy, nie boj, zrozumialem, mi chodzilo o Wande zwana rybka, czy jakos tak.
Szczupaki jak podrosna na tyle, ze dadza sie jesc, poluja na inne rybki.
dalambert - 23 Kwietnia 2008, 13:02
Inne - Gęś pieczona kasza krakowską z grzybkamy nadziewana i śliwkami suszonymi oblożona / tlusta ma być. dobra pod łącką i piwko tyż/ hej , hej to jest to
/panienki też mogą być stosownie uwlosione /
hrabek - 23 Kwietnia 2008, 13:25
Kruk Siwy napisał/a | I konieczne przedłużenie penisa szybkim samochodem.... |
Odkad zmienilem samochod, moj penis jest taaaki wielki.
Kruk Siwy - 23 Kwietnia 2008, 13:36
Nigdy w to nie wątpiłem...hihihi
Ale serce u waści większe. Hihihihi
to pierwsze to niech dziouchy sprawdzają...
Czyli zmieniłeś jednak brykę?
Rafał - 23 Kwietnia 2008, 13:40
Martva napisał/a | Na przykład dżdżownica. | Dżdzownica może nie, ale białe robaki zdarzyły mi się, ślimaki własnoręcznie upolowane też, żaby jakoś nie zmogłem, ale wszelakie mięcho pływająco-skaczące da się skonsumować. Kapitalne były szaszłyki na szprychach z kradzionej cebuli i wycyganionego kawałka baraniny, niesamowite okazały się tosty na siatce ogrodzeniowej na płask nad ogniskiem przekładane przypieczonym boczkiem. Oczywiście okolica konsumpcji prawdziwie męskiego żarcia musi być dzika.
dareko - 23 Kwietnia 2008, 14:07
Rafał napisał/a | białe robaki |
Co one jadly zanim Ty ich nie zjadles?
Slimaki sa pyszne, ale trzeba ich strasznie duzo zabic, zeby cos zjesc. W dodatku zabijanie jest bardzo dlugie. Zabie udka sa swietne.
Rafał - 23 Kwietnia 2008, 14:22
Robaki jedzą mięcho, najczęściej podgniłe krowie łby. Zresztą dawno się nie interesowałem, to jest śmierdzący interes
NURS - 23 Kwietnia 2008, 14:27
Żabie udka przereklamowane, a ślimaki po prowansalsku ze świeżą bagietką wręcz przeciwne. Tuzin na kamionce spokojnie wystarczy, zeby zabić głód.
Ale stek najlepszy. T-bone wielkości talerza, albo z polędwicy w sosie z zielonego pieprzu, marzenie.
dzejes - 23 Kwietnia 2008, 18:04
T-bone nieeee. Uwielbiam stek z polędwicy. Choć przyznam, że ze względów finansowych jadam ostatnio z łopatki. Argentyńska jest w cenie polskiej polędwicy, albo trochę tańsza, a efekt? RRrrrany, wyrobiłem sobie odruch - gdy czuję to mięso, surowe - zaczynam się ślinić.
Kawał takiego ścierwa rzucam na rozrzaną patelnię do grillowania, po 30 sekund na każdej stronie, żeby zamknąć pory i żeby mięso gotowało się we własnym sosie, a potem wedle uznania. Można zdjąć od razu, wtedy w środku będzie praktycznie surowe, można trzymać kilka minut, żeby zbrązowiało... Pyyycha. Do tego duzo świeżo zmielonoego pieprzu i trochę, odrobinkę soli. Nie lubię sosów, wolę wcinać mięso czując sok.
Lichtenstein - 23 Kwietnia 2008, 19:52
Prawdziwy mężczyzna je cokolwiek zostało w lodówce, bo nie pohańbi się chodzeniem na zakupy. To prawie jak zmywanie naczyń.
|
|
|