To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Publicystyka - Najlepsza publicystyka numeru 27 - głosujemy do 5 marca

jazlowiak - 13 Lutego 2008, 02:26

Muszę powiedzieć, że jestem zdziwiony obawami pana F.W.Kresa, że 500-osobowy oddział konny jest niesterowalny i nie jest w stanie atakować w szyku konnym. Myślę, że taki zapis o "pięćset klaunach" jest daleko nieuprawniony, bo w historii są dziesiątki przykładów konnych działaniach przez jeźdźców zebranych w większe oddziały.

Trzy przykłady dotyczące np. husarii (Cutrea de Argesz 950, Kircholm - 1750 husarzy, Kłuszyn - 5556), bitwa pod Komarowem w 1920 roku - starcie polskiej dywizji kawalerii z oddziałami Budionnego (8000 kawalerzystów) i moja ulubiona z 1939 roku pod Wólką Węglową (cały pułk ponad 600 koni), tu cytat: "Przed nami las rzedniał, dalszy jednak widok zasłaniały gęste zarośla i kępy akacji. Napięcie wzrastało z każdą chwilą. Czuliśmy wszyscy, że za tymi krzakami coś się dzieje, że coś ważnego musi się zaraz stać. Nie pamiętam, czy wpierw usłyszałem od czoła powtarzaną komendę: “Do szarży – szable w dłoń!”, czy też ujrzałem szable wydobywane przez ułanów przede mną. Chyba równocześnie szyki się rozluźniły i już wśród ogromnego krzyku “Hurra” przedzieraliśmy się przez gęste krzaki. Mimo całego napięcia uderzyła mnie nagłość ruszenia całego pułku do szarży."

Ponadto konie są zwierzętami o predyspozycjach stadnych i znakomicie zapamiętują np. sygnały wydawane trąbką - wykonując je szybciej niż mniej doświadczony jeździec. Dodatkowo, po wydaniu sygnału "Do szarży" zatrzymanie koni, które poderwano najpierw do galopu, a potem do cwału jest tym mniej prawdopodobne im więcej koni w oddziale. Na tych zasadach opierała się przez wieki siła przełamania kawalerią - pęd + długa drzewcowa broń, które miały złamać w pierwszym uderzeniu przeciwnika.

W ramach eksperymentu polecam spróbować zawrócić konia, kiedy pozostałe galopują:-) Przy kiełznaniu munsztukowym galopując ławą można zachować linię celem prawidłowości uderzenia i złamania przeciwnika.


Wyjaśnienia wymaga również zwrot "kłus wyciągnięty" - w dosiadzie widłowym praktycznie nie do wysiedzenia:-)

pozdrawiam

Kruk Siwy - 13 Lutego 2008, 09:16

jazlowiak, a czytałeś Panią Dobrego Znaku? Hm?
Witchma - 13 Lutego 2008, 09:26

w ogóle dziwny był ten tekst Kresa (znaczy się felieton, nie powieść) - skoro nikt się nie czepia, to po co się publicznie piętnować? :) "Panią Dobrego Znaku" czytało się dobrze i nawet przez myśl mi nie przeszło rozbieranie każdej ze scen na czynniki pierwsze... to już chyba jakieś zboczenie by było (mają to ludzie, którzy oglądają film klatka po klatce, żeby błędy znaleźć - po co? no ja się pytam - PO CO? jak na pierwszy rzut oka nie widać, to nie ma i nie roztrząsajmy tego...)

ja rozumiem błędy gryzące w oczy i doprowadzające nawet średnio wykształconego czytelnika o zgrzytanie zębów, ale bez przesady...

Kruk Siwy - 13 Lutego 2008, 09:35

Witchma, ale jemu nie o to chodziło... ino że starać się trzeba Czytelników w maliny nie wpuszczać, choć i to nie daje gwarancji. A scen ze swoich powieści używa, żeby innych nie draźnić. Taki TB albo AP gotowi potem listy prostestacyjne słać do SFFiH...
ihan - 13 Lutego 2008, 09:43

jazlowiak napisał/a
Przy kiełznaniu munsztukowym galopując ławą można zachować linię celem prawidłowości uderzenia i złamania przeciwnika.

I złamania koniom szczęki przy okazji :evil:

jazlowiak napisał/a

Wyjaśnienia wymaga również zwrot kłus wyciągnięty - w dosiadzie widłowym praktycznie nie do wysiedzenia:-)
pozdrawiam


To fakt. Chyba, że to były miękko niosące konie. Ale w zasadzie jazlowiak weź pod uwagę post Kruka, bo twój w pełni popiera tezę Kresa akurat.

Kruk siwy napisał/a
Taki TB albo AP gotowi potem listy prostestacyjne słać do SFFiH...

Zadymiarze. :mrgreen:

jazlowiak - 13 Lutego 2008, 09:57

Kruk Siwy napisał/a
jazlowiak, a czytałeś Panią Dobrego Znaku? Hm?


A jaki to ma związek z tutejszą dyskusją o felietonie?:-) Nie czytałem, bo proza pana Kresa jest mi obca, natomiast felietony nie.

Kruk Siwy - 13 Lutego 2008, 10:01

Taki ma związek, że Kres opisał rzecz trudną do uzyskania a może nawet niemożliwą.
Natomiast bardzo dobrze siedzącą w akcji i zamyśle. Jasne że kawalerię można ustawić w szyku, ale nie w ten sposób i nie z tym skutkiem jaki opisuje Kres w powieści.
Jeżeli lubisz felietony Kresa proponował bym zajrzeć do jego powieści a zwłaszcza do "końskich" fragmentów...

jazlowiak - 13 Lutego 2008, 10:02

ihan napisał/a
jazlowiak napisał/a
Przy kiełznaniu munsztukowym galopując ławą można zachować linię celem prawidłowości uderzenia i złamania przeciwnika.

I złamania koniom szczęki przy okazji :evil:


Gwoli ścisłości - poprzez czanki działa się ścięgierzem munsztuka na żuchwę konia:-)
Tylko mnie źle nie odbierajcie, bardzo lubię felietony pana Kresa, prozy niestety nie znam, gdyż ponieważ głupi byłem, że nie czytałem:-)

ihan - 13 Lutego 2008, 10:22

Gwoli ścisłości munsztuk działa głównie na podniebienie, dziąsła i żuchwę konia. Wykorzystując zasadę dźwigni, zapewniam, że sporo krzywdy nim zrobić można. Pomysł używania munsztuka, ostrego kiełzna jak by nie było, jako hamulca uważam za barbarzyństwo, choć rozumiem, że konie bojowe bynajmniej nie były podmiotem działań swoich jeźdźców. W "koniu polskim" bodajże był fajny artykuł, ale dostęp będę mieć dopiero w weekend.
dalambert - 13 Lutego 2008, 10:22

jazlowiak napisał/a
A jaki to ma związek z tutejszą dyskusją o felietonie

a no masz Waść tam Kawleryjskie marzenia Kresa i to na jedną wielką batalie kawaleryjską i parę mniejszch rozbite i realizcji tych to marzeń Kresio w felitonie się tłumaczy przed sbą i innymi ba sadzi, ze wiecej wymarzył niż to możliwe,
ihan napisał/a
I złamania koniom szczęki przy okazji

Cała kawaleria bojowa na munsztukach jeździła i to przez ladne parę wieków, a w reprincie " Hippiki" Drohostajskiego / XVII w./ masz TAKIE wzory munsztuków, ze dzisiejsza sportowa szkapa pewnie by ich nie przeżyła i na sam widok padła na zawał serca i ogona skręcenie.

Witchma - 13 Lutego 2008, 10:26

Cytat
Taki ma związek, że Kres opisał rzecz trudną do uzyskania a może nawet niemożliwą.


no dobrze, ja to wszystko rozumiem, ale kto (z ręką na sercu) zwrócił na to uwagę czytając?

ihan - 13 Lutego 2008, 10:30

Oj, wyobraźnia ludzka poszła naprzód . Co nie znaczy, że mam to uznawać za stan naturalny. Koniec off-topu.
Kruk Siwy - 13 Lutego 2008, 10:30

Witchma, no dziewczno... odporna na wiedzę jesteś? Nikt. I o to chodzi.
Witchma - 13 Lutego 2008, 10:37

Kruk Siwy napisał/a
odporna na wiedzę jesteś?


szczególnie od 8 do 16 :)

Kruk Siwy napisał/a
Nikt. I o to chodzi.


po prostu jakoś nie potrafię pojąć sensu tego typu jałowych dyskusji, ot co

jazlowiak - 13 Lutego 2008, 10:38

dalambert napisał/a
jazlowiak napisał/a
A jaki to ma związek z tutejszą dyskusją o felietonie

a no masz Waść tam Kawleryjskie marzenia Kresa i to na jedną wielką batalie kawaleryjską i parę mniejszch rozbite i realizcji tych to marzeń Kresio w felitonie się tłumaczy przed sbą i innymi ba sadzi, ze wiecej wymarzył niż to możliwe,
ihan napisał/a
I złamania koniom szczęki przy okazji

Cała kawaleria bojowa na munsztukach jeździła i to przez ladne parę wieków, a w reprincie Hippiki Drohostajskiego / XVII w./ masz TAKIE wzory munsztuków, ze dzisiejsza sportowa szkapa pewnie by ich nie przeżyła i na sam widok padła na zawał serca i ogona skręcenie.


To fakt, że moja ignorancja w dziedzinie znajomości twórczości pana Kresa jest porażająca, ale odnoszę się tylko i wyłącznie do felietonu i obawa autora, że nie da się bojowo zarządzać kawalerią, choć takowe metody istnieją od jej zarania. I nie przekonują mnie obawy o pomyleniu sygnału, czy małą widoczność poprzez zamkniętą przyłbicę. Wybaczcie, ale do czasu wynalezienia technicznych środków łączności zarządzano wielkimi oddziałami w czasie bitew i jakoś to szło - weźmy takie Austerlitz - 200 tys. żołnierzy, w tym 30 tys. kawalerii. Bitwa wielka jak pod Wielką Pupą:-) To właśnie te figurki pana Kresa w napoleońskich mundurach, są symbolem formalnego i decydującego na polach bitew wyszkolenia kawalerii.

Choć muszę offtopikowac takim stwierdzeniem, że cóż problemy kawalerii wobec natarć sowieckich brygad pancernych w czołgach bez radiostacji, gdzie komendy dowódcy wydawali przy pomocy wysunięcia się z wieży i machania chorągiewkami. To dopiero jest temat:-)

Kruk Siwy - 13 Lutego 2008, 10:43

No dobrze. To jeszcze raz i tylko dlatego, że Cię lubię Witchma. Całe pisanie Kresa to pochwała uczenia się, fachowości i dbania o szczegóły. Pomyśl jakie babole strzeliłby Kres który na co dzień konia to w telewizji widzi, gdyby nie sięgnął do źródeł. Sięgnął i niewiele wiedząc o koniach napisał tak, że koniarze się nie czepiają. Ale i to nie ustrzegł się pewnej porcji głupot.
Co podał żeby ucieszniej było i żeby lepiej problem fachowości w pisaniu (czyli w szacunku dla Czytelnika) przedstawić.
No. Resztę to już przy piwe raczej bo bez ankoholu jak widzę "nie rozbiriosz".

mistique - 13 Lutego 2008, 10:43

jazlowiak napisał/a
do felietonu i obawa autora, że nie da się bojowo zarządzać kawalerią, choć takowe metody istnieją od jej zarania

Felieton, przynajmniej ja tak zrozumiałam, nie był o tym, że się nie da w ogóle zarządzać, tylko o tym, że się nie da zarządzać tak, jak Kres to opisał. Dlatego ciężko jest z felietonem polemizować nie wiedząc, jak opisał. Bo to jednak felietony o pisaniu są, a nie o kawalerii i mam nadzieję, że tak pozostanie.

Witchma - 13 Lutego 2008, 10:49

dziękuję, Kruku, za cierpliwość ;P: akurat ten fragment pojmuję

a Kres to by się zabrał za pisanie ciągu dalszego, a nie za narcystyczne taplanie się w tym, co już stworzył i zbędne rozbieranie tego na czynniki pierwsze

jazlowiak - 13 Lutego 2008, 10:50

mistique napisał/a
jazlowiak napisał/a
do felietonu i obawa autora, że nie da się bojowo zarządzać kawalerią, choć takowe metody istnieją od jej zarania

Felieton, przynajmniej ja tak zrozumiałam, nie był o tym, że się nie da w ogóle zarządzać, tylko o tym, że się nie da zarządzać tak, jak Kres to opisał. Dlatego ciężko jest z felietonem polemizować nie wiedząc, jak opisał. Bo to jednak felietony o pisaniu są, a nie o kawalerii i mam nadzieję, że tak pozostanie.


Pewnie i tak:-) Choć w takim razie powinien sie takim jak ja ignorantom pisać na początku felietonu: "Nie czytaj dopóki wnikliwie nie poznasz moich utworów!".

Kruk Siwy - 13 Lutego 2008, 10:51

Witchma, co racja to racja...
ale to już temat na dyskusję w innym wątku.

Kruk Siwy - 13 Lutego 2008, 10:54

jazlowiak, nie obyci muszą po prostu dojśc do obycia. Musimy Cię upić na jakiejś Skofie i odczytać co celniejsze fragmenty kresowej prozy... przestaniesz być ignorantem a Kres nie będzie musiał pisać ostrzeżeń. Hihihihi!
mistique - 13 Lutego 2008, 10:56

jazlowiak napisał/a
Nie czytaj dopóki wnikliwie nie poznasz moich utworów!.

Czemu? Ja przeczytałam nie znając i wyniosłam z tego ważną lekcję, żeby nie nabierać czytelnika nawet jeśli czytelnik się daje nabierać. I ma to wartość, mimo że o kawalerii z całą pewnością pisać nie będę nigdy. Natomiast rzeczywiście, może dla ludzi niepiszących takie dywagacje są nieco bez sensu.

ihan - 13 Lutego 2008, 11:11

A ja cenie właśnie takie dywagacje. Zawsze przypomina mi się King, który pisał jak przygotowywał się do opowiadania o samochodzie, który miał wpaść w przygotowany dół i pozostać tam uwięziony i zalany betonem. Dół musiał być odpowiednio duży, pod odpowiednim kątem, itp. To, jak pisarz przygotuje się do opisu dla mnie świadczy o tym jak poważnie podchodzi do swojego zawodu. To wzbudza we mnie szacunek. Wiele czytelników nie jest specjalistami, swoją wiedzę czerpią z tego co przeczytają. To też jest odpowiedzialność pisarza, by nie wciskać głupot. Jeśli złapie kogoś, że wypisuje biologiczne bzdury (bo to akurat złapię) za jego twórczość dziękuje. Czuję się oszukana, jeśli komuś nie chce się sprawdzić elementarnych spraw, mnie sie nie chce wydawać na jego dzieła pieniędzy.
Adashi - 13 Lutego 2008, 11:33

Witchma napisał/a
skoro nikt się nie czepia, to po co się publicznie piętnować?

Bo Mistrz Kres ma klasę i tyle :)

A tak na marginesie, to ciekawa dyskusja się wywiązała :bravo

Fidel-F2 - 13 Lutego 2008, 19:57

Cebula - Punkt. Jakoś zwykle trafiają do mnie spostrzeżenia tego autora
Bohiński - ok, warto zapamiętać zachęty i przestrogi
Ż&Ż - najbardziej ucieszyło mnie odkrywcze stwierdzenie, że Pawlak pisze nowoczesniej od Conan Doyle'a. Ogolnie ani katastrofa ani osiągnięcie. Zobaczymy jak bedzie dalej
Kres - zrozumiałem przesłanie ale nie za bardzo zgadzam się z tezą, że kawaleria porusza sie wyłacznie dzięki przypadkowi, jazlowiak ma tu dużo racji

Kruk Siwy - 14 Lutego 2008, 12:06

Fidel-F2 napisał/a
Bohiński - ok, warto zapamiętać zachęty i przestrogi
to jakiś nowy autor? Hm?
Iwan - 14 Lutego 2008, 12:39

oj Fidelu, takie faux pas popełnić :wink:
Witchma - 14 Lutego 2008, 12:46

się wydało, że to nie Kruk pisze ;)
Fidel-F2 - 14 Lutego 2008, 23:48

:oops:
ihan - 15 Lutego 2008, 11:45

Ale to dobrze o Kruku świadczy, że pojawiły sie jego pirackie wersje,


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group