To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Spodenki - Szorty - Pewien rodzaj magii

Bellatrix - 20 Lipca 2007, 01:32
Temat postu: Szorty - Pewien rodzaj magii
Szorciki leca w kolejnosci alfabetycznej po wymyslonych przeze mnie pseudach. Czyli kolejnosc przypadkowa ;)
Glosowac, glosowac, glosowac i podbijac temat, jak mnie nie bedzie.

Bellatrix - 20 Lipca 2007, 01:33

Conjurer czyli opcja pierwsza

"Jarzmo"

Podchmieleńcy co rusz szukali kolejnego pretekstu, by przyciąć ziomkowi ucho. Zagrebski pragnął ciachać się z Steimanem, za to, że ten usadowił się po przeciwnej stronie karczmianego stołu, a Wojnarski, otumaniony miodem tak, że nie odróżniłby własnej córy od stolca, wygrażał szabelką każdemu, kogo zobaczył. Martyn przejął pieczę nad zajazdem po ojcu już pięć wiosen temu, ale takie krytyczne sytuacje wciąż go niepokoiły. „Przywyknę” – mówił sobie zawsze, kiedy świadkował bójkom. Przegnać nikogo nie miał zamiaru; wiadomo wszakże, że po kilku browarach nawet najznakomitsi magnaci tracą zmysły. A przecież nie chciał, żeby Halina musiała brzaskiem wyskrobywać spomiędzy bel dębowej podłogi obfite plamy mężowej juchy.

Tym bardziej zdumiało go, gdy ćma oberżana niemal jednocześnie zamilkła, zwróciwszy durne łby w kierunku mniejszych drzwi, od strony stodoły, spełniającej nuże rolę stajni. Stał w nich nie po tutejszemu przyodziany rosły mąż, a jużci Francuz jakiś. Z lica gładki, czerep miał nakryty czepcem z dyndającym kut*asem, a gardziel krył za stójką tak sztywną, że można dać by wiarę, iż sporządzoną z obszytego rogacią skórą odłamka metalu. Dziwadło to, o tubylczej prezencji, zgoła jakby nie zdziwione reakcją gawiedzi, ruszyło w kierunku zjeżonego Martyna.

- Szukam pracy, imć Martynie. – zagadał dziwoląg po Polsku. Karczmarz podskoczył, usłyszawszy chropowaty głos. Odczekał chwilę, uspokoił się i wycedził:
- Chętnie przyjąłbym waszmość w poczet moich pachołów. Tudzież jednak, wszystek profesje mam już obstawione.
Gość zupełnie nie przejąwszy się odpowiedzią, wskazał wzrokiem chowającą się w cieniu Halinę.
- Jużem ja wiem, jakich to sługusów masz, Martynie.
Czereda wybuchła śmiechem, widząc umorusane dziewczę. Wówczas arendarz wygarnął przybyszowi prosto w oczy:
- To jakaś magia! Kim ty jesteś, aby sądzić moją połowicę?
- Nazywam się Adim ibn Muhamad. Jestem magiem.
- Czego ode mnie chcesz, czarci pomiocie? – syknął karczmarz, nie z odwagi, lecz ze strachu.
- Szukam zawodu. – konsekwencja Adima doprowadzała młodego oberżystę do wściekłości.
- Zawodu?! – parsknął Martyn – A na cóż mi mag w moim skromnym zajeździe?
Grymas cudzoziemca wciąż pozostał niewzruszony. „Kompletnie wyprany z emocji” – myślał karczmarz – „Ten szaleniec zaraz weźmie sztylet i podetnie mi grdykę, jak Boga kocham!”
- Posłuchaj, nędzniku. – zaszydził ibn Muhamad – Kiedy przybyłem tutaj pięć lat temu i natknąłem się na twego ojca, odmówił mi. Dlatego zginął. – Na twarzy Martyna zaczęło rysować się przerażenie zmieszane w jakiś nieuchwytny sposób z pogardą – Od tego, czy odmówisz mi angażu, zależeć będzie nie tylko moja, ale i twoja przyszłość. Dobrze ci radzę, srogo przemyśl swą odpowiedź.
- Nie chcę cię tutaj. – oberżysta wyznał przez zaciśnięte usta.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, z jakimi mocami zadzierasz! – warknął mag i przyłożywszy dłoń do twarzy Martyna, rozpuścił jego oblicze tak, jak kowal rozpuszcza surowe żelazo. Zabrał tedy dłoń, pozwalając truposzowi upaść na ziemię. Do wyjścia odprowadzały go dziesiątki przerażonych oczu.

Adim klęcząc na wzgórzu, z oczami zalanymi łzami, krzyczał do księżyca:
- Ojcze! Abba! Dlaczego tak wygórowaną cenę muszę płacić, za twoje dary!? Dlaczego, gdy chcę odpracować swoje grzechy, grzeszę jeszcze bardziej?

Bellatrix - 20 Lipca 2007, 01:33

Mage - opcja nr 2

"Radosna inspiracja przeplatana z echem spełnionych marzeń"

Jan, odkąd pamiętał, miał problem ze swoimi dłońmi. Właściwie, problem dotyczył przedmiotów, które nieopatrznie zdarzyło mu się, nomen omen, dotknąć. Pół biedy, gdyby zamieniały się w złoto, jak u tego… eee… Midasowskiego, czy jak mu tam. Ale nie. Zamieniały się w galaretkę. I do tego truskawkową, a on był uczulony na truskawki.

Pewnego słonecznego poranka, opalającego się w altance Jana zaskoczył wóz transmisyjny z wiadomą zawartością: rozwydrzoną prezenterką, wiecznie podpitym operatorem kamery i dziesięcioma tonami elektronicznego złomu, niezbędnego do realizacji programu. Równie oczywiste jak treść vana były zamiary podróżującej nim ekipy. Wywiad.

Uzbrojona w mikrofon pani Jola, wyskoczywszy z pojazdu, bezczelnie wtargnęła na ogródek i brutalnie skrzypiąc zawiasami w furtce, żwawo podeszła do pana Jana. Odkrząknęła, po czym głosem, przy którym skrzypienie kredy można przyrównać do mruczenia kota, radośnie oznajmiła:
- Chcę przeprowadzić z panem wywiad.
Wyrwany z półsnu Jan usiadł na leżaku i mlasnąwszy potwierdził swoją gotowość gwoli nadchodzącej konferencji.
- Jak to jest, zamieniać wszystko w kisiel bananowy, panie Janie? – Zaczęła z grubej rury, beztrosko ujawniając swoją arcybogatą wiedzę dotyczącą obiektu zainteresowania.
- W galaretkę truskawkową. – Poprawił ją Jan, po czym zorientował się, iż na zadane pytanie warto byłoby odpowiedzieć – Głupio.
- Dlaczego głupio?
- Bo ja jestem uczulony na truskawki! – Parsknął, zniesmaczony wybitnym pytaniem cudotwórca.
- Aha. To fascynujące. – Pani Jola była zdumiewająco kompetentna, toteż postanowiła przejść do następnego pytania – Ludzie nazywają pana szarlatanem. Czy pana umiejętności to pewien rodzaj… magii?
- Nie wiem. Ja to nazywam darem. Wyjątkowo nieprzydatnym.
- Dlaczego nieprzydatnym? – Mina pod tytułem „Boże, co ja tutaj robię?” nie pozostawiała wątpliwości; umiejętności Jana interesowały Jolę w podobnym stopniu jak zwyczaje godowe jaskółek Afrykańskich.
- Czy widzi pani jakieś praktyczne zastosowanie galaretki truskawkowej?
- Oczywiście! Można ją, na przykład, zjeść. – Wypaliła frywolnie ruda panna.
- Droga pani redaktor, nie wiem jak waszmość, ale ja jestem uczulony na truskawki. O czym już wspomniałem.
- Aha. Faktycznie. – Gdyby ktoś próbował wyrazić słownie procesy zachodzące w mózgu pani Joli, zmieściłby się w jednym wyrazie: „zero”. – A czy może pan mi pokazać, jak to działa?
- Nie widzę przeszkód. – Okazja była przednia, bowiem jakieś piętnaście minut temu dzieciak sąsiadów, mały Tomek, kopnął piłkę przez płot tak, że wylądowała, o ironio, w zasięgu ręki Jana. Cudotwórcy wystarczyło musnąć opuszkami palców sferyczną formę, a zamieniła się ona w galaretkę truskawkową. Przy czym, warto odnotować, nie utraciła nic ze swojej kulistości.
- To niesamowite! – krzyknęła, nagle jakby oprzytomniała, prezenterka.

Krzyk zwrócił uwagę przebywającego akurat w sąsiednim ogródku taty Tomka, pana Stanisława. Zaintrygowała go zwłaszcza sferyczna, wyraźnie płynna forma, którą Jan trzymał beztrosko w rękach. Poczuwszy nagły przypływ inspiracji, odłożył konewkę, którą dotychczas sukcesywnie podlewał klomb i udał się do swojego gabinetu. Wyjął maszynę do pisania i wystukał: O dziewiętnastej czasu pokładowego…

Bellatrix - 20 Lipca 2007, 01:35

Sorceress - czyli 3jka

"Lekcja"

- Niesamowite! - westchnął z zachwytem, pocierając brew pod okularami. - Jak ty to robisz?!
Uśmiechnęła się leciutko z satysfakcją, słysząc nieskrywany podziw w jego głosie.
- Nigdy nie sądziłem... - Z wrażenia aż zabrakło mu słów. Zamieszał herbatę i upił niewielkiłyk z filiżanki. - O! - Wpadł na pomysł. - A cukier? Możesz cukier...?!
- Jasne - roześmiała się, wykonując szybkie ruchy palcami. Na wprost niej pojawiły się dwa, połączone cienkim zygzakiem, pierścienie. Sześcio- i pięciokątny, które po krótkiej chwili odkształciły się od płaszczyzny.
- Ten sześciokątny wygląda jak leżak! - zauważył ze śmiechem.
- Spójrz teraz! - wykonała ruch, jakby zagrała mocny akord na fortepianie.
Pierścienie zaczęły powoli się obracać, nabierając głębi i wyrazistości. W każdym narożu znajdowała się niewielka, połączona niby cieniutkim pręcikiem z sąsiednią, elipsoida. Większość miała dodatkowe dwie wypustki, na końcu których również migotały tajemnicze, zbliżone do sfery, obiekty.Trójwymiarowa cząstka powoli wirowała przed nią.
- Chciałbym ją złapać! - Wyciągnął ręce.
- Próbuj! - zachichotała, patrząc na jego zakłopotaną minę, gdy ów twór przechodził mu między palcami.
- Dlaczego niektóre mają cztery wiązania a niektóre dwa lub jedno? - zainteresował się.
- Atomy węgla są czterowartościowe - powiedziała cicho, podziwiając swe dzieło. - Dwuwartościowy tlen spina fragment glukozy i fruktozy w jedną cząsteczkę sacharozy, którą posłodziłeś właśnie herbatę.
- To, z czym niektóre węgle są związane, to też tlen, prawda? A te małe, na końcach, to wodór. - Chciał, by doceniła jego spostrzegawczość.
- Zgadza się. Szybko się uczysz - pochwaliła.
- Szkoda, że w szkole tak nie potrafią wytłumaczyć. - westchnął, zdejmując z nosa anaglifowe okulary. - To zupełnie jak lekcja magii!
- W sumie, nauka to JEST pewien rodzaj magii - odparła, wyłączając wdzięcznym muśnięciem palców monitor komputera.

Bellatrix - 20 Lipca 2007, 01:36

Spellcaster - 4ty w kolejnosci

"Pewien szczególny rodzaj magii"

Siedzę na kanapie już od pięciu godzin, podjadam chipsy i bawię się czarną bilą. Na stoliku obok michy z paprykowymi chipsami leżą trójkąt i bile zdjęte ze stołu bilardowego. Wielki dziewięciostopowy stół służy nie tylko do „gry w kulki”. W nocy Mistrz używa go do czynienia magii. Jako terminator sprzątam cały bałagan, jaki zostawia po cowieczornej sesji „praktycznych” zajęć. Odkurzam sukno z piasku i soli, zdejmuję ogarki świec z band. Miałem się uczyć magii użytkowej, a robę za czyściciela stołu bilardowego. Szlag by to wszystko….

Bffff, syyk

-Mistrzu, czy Mistrz wie co robi?
- Naturalnie, czy inaczej tytułowano by mnie mistrzem?
- A co to ma do rzeczy? Nie znam osoby, która by wiedziała, rozumiała i umiała robić „WSZYSTKO”
- Zamilcz! To pewien szczególny rodzaj magii, bardzo niestabilnej, ale w dużym stopniu przewidywalnej.
- Wiem Mistrzu; pamiętam także, że Thymnon był mistrzem i prób…
- Thymnon był AROGANTEM!!!!! A teraz zamilcz diablę, bo muszę się skupić
- Ależ Mistrz…
- Milcz!
Ten stary mądrala nas pozabija.

BZZZyt, PUF

Kur.., zamknął mnie w słoiku. Stary gbur jeszcze dobrze słyszy. Ech trzeba było trzymać język za zębami. Teraz siedzę zamknięty w sierdzącym kiszonymi ogórkami weku. Spróbuję się wydostać, Hmmm…

Puuuuuuuf

Jasna cholera zaraz się uduszę w tym dymie. Kiedy postanowiłem kształcić się na maga nie myślałem, że każdemu zaklęciu towarzyszą specyficzne efekty dźwiękowe i wizualne. Jeszcze dziś o tym zapominam. No i teraz wypełniłem sobie słoik magicznym dymem.
- AAAAAAAAAA MISTRU wypuść mnie!!!!!!!!!!!
- Milcz głupi smarkaczu!

Bzyt bzyt, brzdęk, pfffffff

- Mistrzu, co mmmmmmm. – Zamknął mi usta. Teraz tylko mruczeć mogę.
Nic nie widzę przez ten dym, nic nie mogę powiedzieć, a mistrz bawi się magią struktury ziemi. Zachciało mu się ustabilizować wieżowiec , w którym mieszka, bo codziennie musiał poziomować stół do bilardu. Ech cóż za niefrasobliwe wykorzystanie magii. A nam, uczniom, tłuką o głów: „NIE WOLNO BEZ POTRZEBY STOSOWAĆ MAGII STRUKTURY ZIEMI. Zobaczymy co Mistrz zdziała.

Bziu grrr, wrr brum

Ależ się błyska, nic dobrego z tego nie wyniknie.

Łubudu, grzmoooooooooot……

Gazeta w Katowicach, 15 kwietnia 2007 roku
„Wybuch gazu zniszczył jedną z kukurydz”
Najprawdopodobniej na skutek tąpnięcia, do jakiego doszło wczoraj w nieeksploatowanej już kopalni Kleofas doszło do uszkodzenia instalacji doprowadzającej gaz do bloku mieszkalnego na osiedlu Tysiąclecia w Katowicach. O trzeciej nad ranem w piwnicy budynku doszło do potężnej eksplozji, która…..

- Taaa, eksplozja gazu…. I co Mistrz na to?
- Nobody is perfect? Tak to się chyba mówi.

Bellatrix - 20 Lipca 2007, 01:37

Wizard - ktoremu trafila sie liczba 5

Jam jest Czarnoksiężnik, mistrz mowy tajemnej, wirtuoz słowa. Jam jest ten, którego imienia nie zna nikt, nie poznał nikt i nigdy poznane nie zostanie. Jam jest tym, o którym mówią z trwogą, jam jest tym, którego szukają, nie wiedząc kim jestem.

Jam jest Czarnoksiężnik, słowami sprowadzić mogę do biedaka bogactwo i doprowadzić do upadku możnego, słowami przynieść mogę ulgę cierpiącym i unieszczęśliwić tych, którym dobrze się wiedzie. Moc moja nie zna granic i niepojęta jest dla maluczkich, sprawić mogę, by człowiek stał się niewolny, a dom zmienił właściciela, by opustoszały banki, a na pustyni popłynęła woda. Ręce moje, przez które płyną słowa, zatopić mogą okręty, zrównać z ziemią miasta, sprowadzić głód i zarazę. Skłócić mogą narody, wywołać wojny, przynieść chaos i zniszczenie.

Sztukę czynienia studiowałem wiele długich lat, lecz nie ma już dla mnie żadnych tajemnic, białych plam na mapie wiedzy. Nikt nie może mnie już powstrzymać, ukryć przede mną wiedzy, prawdy ani swego istnienia. Upojony władzą decydowałem o losach świata, bawiłem się ludzkim żywotem, zmieniałem historię. Niszczyłem i budowałem, przeszkadzałem i pomagałem, obserwowałem i działałem, aż w końcu zrozumiałem, z jakiego powodu dostąpiłem zaszczytu panowania nad słowami. Teraz kończę swoje największe dzieło, podczas gdy mieniący się przywódcami świata, otoczeni swymi wyznawcami i ochroniarzami, rozgrywają małe, nic nie znaczące intrygi.

Dzieło, którego ogromu nie pojmie żaden ze śmiertelnych, jest już prawie gotowe. Słowa ułożyły się w najwspanialszą symfonię, jaka kiedykolwiek powstała – rozkazy płynące do milionów miejsc w tym samym czasie. Świat który mnie stworzył, stworzył boga – boga, który ten świat oczyści i zacznie wszystko od nowa. Zrozumiałem, że to właśnie jest moje powołanie, stworzyć nowe życie, nowy cykl, nie skażony zepsuciem, wolny od błędów, doskonalszy. Zaiste, to prawdziwie boskie zadanie.

Wszystko gotowe, wszystko zaplanowane, jutro nastanie nowy, lepszy dzień, dzień triumfu wiedzy, świadectwo mojego mistrzostwa. Ostatnie słowa trafiły na swoje miejsce, już czas! Na wszystkie ziemie, małe i duże, bogate i biedne, spłynie oczyszczający ogień, jaśniejszy niż słońce, wypali głód, ubóstwo, zakłamanie i przemoc. Użyźni gleby, na których zakiełkuje życie, inne niż wszystko, co stworzył ten świat.




Delektuję się tą chwilą, po raz ostatni głęboko wciągam powietrze i powolnym ruchem, z czułością wciskam Enter.

Bellatrix - 20 Lipca 2007, 01:41

no tak, zapomnialam wkleic tytuly, stad edity. Autorzy, prosze sie nie martwic, nic nie zmienialam w szortach ;)
Aby dac dobry przyklad, zaglosuje. Moj punkcik powedruje do Mage'a, za specyficzny humor, ktory trafia w moj gust ;)

Bellatrix - 20 Lipca 2007, 01:42

O i widze, ze glosowanie bedzie pelne napiecia i scisle tajne, bo zaznaczyla mi sie opcja ukrywania glosow ;)
KGWolter - 20 Lipca 2007, 01:47

Ważne są tylko te głosy, które znajdują potwierdzenie w nastepującym po nich poście, tak? :)

Zaraz zacznę studiować te wiekopomne dzieła, a nuż jeszcze na coś zagłosuje ;) .

Czarny - 20 Lipca 2007, 07:26

Matko różowa :shock: to jest niezjadalne nawet pod postacią galaretki truskawkowej :?
gorbash - 20 Lipca 2007, 08:28

Mnie sie podoba Wizard :) Dalem sie podejsc musze przyznac ;)
Rafał - 20 Lipca 2007, 09:49

Conjurer – ale o co w tym screenie chodzi? Trochę język mi szwankuje, ale nie wiem czy ja się nie znam i tak ma być, czy jednak nie. No i otoczka kulturowa nie teges, magnaci w arendzie? Mocivm Panie, coś zdecydowanie nie teges. No i gdzie puenta?
Mage – ciekawe, ciekawe, mała uwaga: waszmość to zawsze jest pan, trochę się to pokićkało w zdaniu” Droga pani redaktor, nie wiem jak waszmość, ale ja …” Fajne zakończenie ale zarżnięte zbytnia otwartościa interpretacji.
Sorceress – spłynęło nie pozostawiając nic po sobie, język OK, treść nijaka taka.
Spellcaster – hy, hy, bum! I NURSościowowca nie ma. Trochę więcej czadu trza było dać, nie?
Wizard – serw patosem, dalej tra-da-da-da i jakże miłe zaskoczenie w finale. PVNCT :bravo

A ogólnie żadne nie było kiepskie, każde miało w sobie coś pozytywnego.

Martva - 20 Lipca 2007, 10:18

Mage :)
Alatar - 20 Lipca 2007, 11:07

Conjurer, pomieszanie z poplątaniem, ale do gustu przypadł mi arabski mag.

Edyta: As you wish. ;P:

Godzilla - 20 Lipca 2007, 11:08

Wizard. Gdyby był drugi punkt, poszedłby do Spellcastera.
hijo - 20 Lipca 2007, 12:05

Wiziard
KGWolter - 20 Lipca 2007, 12:31

A ja oddam głos na Sorceress. Takie... przyjemnie napisane... :)
Lump Kałmuk - 20 Lipca 2007, 12:34

W sumie każdy szort miał w sobie coś co mi się spodobało, ale z drugiej strony żaden nie zachwycił mnie w sposób szczególny. Punkt idzie do WIZARDa, bo temat moim zdaniem ciekawie został przedstawiony (jak powiedział bodajże A.C. Clark, "każda dostatecznie zaawansowana technologia jest nierozróżnialna od magii").
agnieszka_ask - 20 Lipca 2007, 13:39

Spellcaster :D
hijo - 20 Lipca 2007, 17:45

Alatar, niewiem o czym myślisz, ale natychmiast wykasuj wzmiankę o moim autorstwie, nie agitujemy :P
Tomcich - 20 Lipca 2007, 18:41

Spellcaster :bravo :mrgreen: Choć zgodzę się z Rafałem, że można było z tego pomysłu więcej wycisnąć.

To co, od dzisiaj mówimy do Nursa Mistrzu? :mrgreen:

elam - 20 Lipca 2007, 18:46

mam wrazenie, ze trzy pierwsze szorty napisala ta sama osoba :)
podobaja sie 4ty i 5ty... hmmm... chyba rzuce moneta....

ach wypadlo na tego od spell'a :)

Anonymous - 20 Lipca 2007, 20:14

Mój głos na Conjurer

Chociaż trochę słabo wyszło łączenie "starej polszczyzny" ze współczesną np. „Kompletnie wyprany z emocji” – myślał karczmarz. Taka myśl ni cholery nie pasuje do XVI wiecznego karczmarza.

Ale oryginalne zakończenie, tak istotne w przypadku szortów rekompensuje mi te drobne wady językowe.

p.s.

Zastanawiałem sie tez nad Wizardem.
Tu z kolei podobała mi sie forma ( chociaż jak słusznie zauważył Rafał nieco patetyczna ). Ale zakończenie znane ze 150 podobnych szortów rozczarowało.

Bellatrix - 23 Lipca 2007, 06:32

glosowac, glosowac! :P
mBiko - 23 Lipca 2007, 09:11

Spellcaster. Po prostu.
Rodion - 23 Lipca 2007, 09:15

Spellcaster, za humor.
hjeniu - 23 Lipca 2007, 14:33

Wizard.
joe_cool - 23 Lipca 2007, 17:01

Sorceress
Wizard był tuż, tuż, ale za szybko się domyśliłam, jak to się skończy.

Bellatrix - 24 Lipca 2007, 06:20

dzieki tym, co zaglosowali, a ci co jeszcze tego nie uczynili, proszeni sa o naprawienie bledu ;)
Ziemniak - 24 Lipca 2007, 09:00

Po długich wewnętrznych bojach - Spellcaster


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group