To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Spodenki - Szorty Kolejowe

hijo - 26 Marca 2007, 19:34
Temat postu: Szorty Kolejowe
Poniżej zamieszcza, 4 (słownie cztery) Teksty poświęcone tematowi

Coś o kolei lub wagonach - czyli jak kto woli Pięknie K....a Pięknie

Szkoda, że tak mało, ale autorzy niezwykli. Miłej lektury

hijo - 26 Marca 2007, 19:37

Aleph

Poczucie humoru

Tyle lat już jeżdżę pociągami i jeszcze nadal zdarza się, że hak z dowcipu nie pozwala mi zasnąć. Nie znacie tego? Ha, może i racja, stare to z czasów, gdy pociągami jeździło jeszcze mnóstwo ludzi. Nie to co dziś. Szło to mniej więcej tak.

Jeden z pasażerów pyta konduktora.
- Panie, czy my mamy jakąś awarię? Coś tu stuka i stuka dość systematycznie.
Konduktor zmęczony przeciskaniem się w tłumie ludzi, okupujących nawet korytarze i toalety, spojrzał na niego z niechęcią i odpowiada:
- Wie pan, pociąg jedzie po szynach kołami, tak – tak. A jak pan zapewne wie, obwód koła to 2-Pi-eR, gdzie R to promień koła, a Pi to taka liczba, której wartość wynosi trzy z hakiem. No i wie pan, ten hak o te szyny, no i rozumie pan – dlatego stuka.

Co nie śmieszne? Że Pi, to nie trzy z hakiem tylko 3,14159 26535 89793 23846 26433 83279 50288 41971 69399 37510 58209 74944 59230 78164... To jest piękna liczba? I nawet w pewien sposób zabawna? Dobra, to ja jednak spróbuję mimo wszystko zasnąć. Te wasze blaszane łby nie zawierają zdrowego poczucia humoru. Dobranoc.

hijo - 26 Marca 2007, 19:38

Beth

Ta-tam

Koła pociągu stukocą monotonnie w miarę jak oddala się z dworca. Siedzę w wygodnym przedziale i zastanawiam się dokąd mnie ta podróż zaprowadzi. Za oknem błyskają to dalsze, to bliższe światła osad i samotnych domów. Mijają i znikają za nami miasta, lasy i pozostałe okoliczności przyrody, jak mawiał mistrz Himilsbach. Pomimo tego, że jestem jedynym pasażerem tego przedziału. a w pociągu panuje cisza, nie mam poczucia osamotnienia.

Ta-tam

Zaintrygowała mnie oferta podróży w nieznane, którą znalazłem w swojej skrzynce. Zadzwoniłem pod podany numer i po dłuższej chwili rozmowy z przedstawicielem firmy oferującej tę usługę poczułem, że jest to coś dla mnie. Zainteresowała mnie zapowiedź zdobycia nowych doświadczeń, poznania czegoś innego. I zapewnienie przemiłego konsultanta, że dowiem się czegoś nowego o sobie. Coś we mnie zapragnęło tego błysku przygody. Podpisałem więc szybko umowę i zacząłem szykować się do wycieczki.

Ta-tam

Siedzę więc w pociągu w nieznane, delektując się spokojną ekscytacją niespodzianki. Jak zauważyłem nie ma zbyt dużo współtowarzyszy podróży w innych przedziałach. Czyżby tak niewielu chciało dać się oderwać od zwykłego życia? Dziwne.
Po jakimś czasie, czemu tak trudno mi określić jak długim, pojawiła się obsługa z ofertą posiłku. Zgłodniałem, wiec chętnie przywitałem smakowite jedzonko, jak i odmianę w tej , stającej się już powoli monotonną, podróży. Niestety nikt z zagadniętych kelnerów nie chciał uchylić rąbka tajemnicy, co czeka mnie na końcu tej wyprawy. Cóż, poczekamy, zobaczymy.

Ta-tam

Po wielu godzinach jazdy, kiedy zaczynałem się niecierpliwić, coś się zmieniło w rytmie podróży. Pociąg zaczął zwalniać i po chwili zauważyłem peron i napis
Piekło K…hm PIEKŁO?

hijo - 26 Marca 2007, 19:41

Gimel

Obudził mnie miarowy stukot. Otwarłem oczy i rozejrzałem się po przedziale. Pusto. Za oknem umykały drzewa rosnące przy drodze biegnącej równolegle do torów. Zastanawiałem się nad tym skąd się wziąłem w pociągu i dokąd jadę. Spojrzałem na brązowy neseser leżący na półce nad kanapą, nad lewym ramieniem wisiała skórzana kurtka tego samego koloru co walizka. Widok tych rzeczy sprawił, że przypomniałem sobie.

Miałem wypadek w drodze na spotkanie do Wrocławia. Na skrzyżowaniu w Chorzowie stary Jelcz wymusił pierwszeństwo i maska mojego nowego Merca zmieniła się w harmonijkę. Potem działy się różne rzeczy. Chyba chciałem stłuc kierowcę ciężarówki, ale jakoś nie wyszło. Przyjechała karetka, zabrali mnie do szpitala, badali prześwietlali i takie tam. Potem przyszedł jakiś czarnoskóry doktor, miał na identyfikatorze napisane Luis C…oś tam. Nie jestem pewien. Powiedział, że jeśli czuję się lepiej i chciałbym wyjść, to oni nie widzą przeszkód. Wspomniał jeszcze o wizycie kontrolnej, ale już go nie słuchałem, dostałem pamiątkowego rentgena i pognałem na dworzec. Nie pamiętam, żeby mówił coś o zanikach pamięci, może nie usłyszałem, chyba jednak czeka mnie kolejna wizyta w doktorowie.

A tym czasem musiałem dojechać na to cholerne spotkanie. No i siedzę sobie teraz w pustym przedziale. Wyciągnąłem telefon z kieszeni. Jak na złość nie ma zasięgu. Dobrze, że jeszcze ze szpitala wysłałem wiadomość, że się spóźnię. Sprawdzam na bilecie, czy jadę we właściwym kierunku. Jak człowiek ma zaniki pamięci to wpada w lekką paranoję. Uspokajam się, gdy czytam wyraźnie wydrukowane WROCŁAW GŁÓWNY. Ale! Bilet to jedno, a pociąg to co innego. Teraz męczy mnie pytanie czy wsiadłem do właściwego pociągu. Zapytam konduktora. Tępo wlepiam wzrok w pustkę za oknem i czuję, jak powieki mi ciążą.

Ocknąłem się, bo zdawało mi się, że ktoś przeszedł korytarzem, obcasy stukały o podłogę, może to był konduktor. Wypadam z przedziału, ale widzę tylko sylwetkę znikającą za szklanymi drzwiami prowadzącymi do przejścia między wagonami i … Przecieram oczy, mrugam, potrząsam głową. Przecież to nie mógł być ogon! Ale właśnie tak to wyglądało. Gruby, rudy, kudłaty, zakończony strzałką ogon. To pewnie skutek wypadku, myślę. W końcu nieźle wtedy wyrżnąłem głową. Ale i tak coś mi tu nie gra. Wciągam powietrze i czuję wyraźnie zapach siarki. Stukam się w głowę.

Masz zwidy i omamy chłopie – mówię do siebie na głos.

Patrzę do przedziału obok, czy przypadkiem nikt nie mnie nie usłyszał. Nie chcę wyjść na wariata. Za drzwiami nikogo nie ma. Zaglądam do następnego i tam też pusto. Przechadzam sie wzdłuż całego wagonu. Jestem sam. To nie ten pociąg! Krzyczę do siebie. Przerażony porywam torbę i kurtkę, biegnę w stronę czoła pociągu. Po drodze mijam kolejne puste przedziały. W końcu widzę ten z tabliczką: Przedział Służbowy.

Wpadam do środka i od razu wykrzykuję
- Czy ten pociąg jedzie do Wrocławia?!

Ekhm, dokąd? – słyszę.

Dopiero teraz przyjrzałem się paskudnej brodatej i bardzo zdziwionej gębie. Spod kolejarskiej czapki patrzą na mnie żółte ślepia z pionowymi źrenicami. Tors ma schowany pod mundurem kolejarza, ale spodni już nie ma, bo i jak by miał wciągnąć portki na te śmieszne gicze bawołu. To nie obcasy stukały, tylko kopyta, no i ogon wcale mi się nie przywidział. Oczy chcą mi z orbit wyskoczyć.

HAHAHAHA – śmieje sie czart w przebraniu konduktora. – Szef znowu sobie jaja robił z nieboszczyka

- Jakiego nieboszczyka?! – wykrzykuję.

- No, kochanieńki, nie przeżyłeś tego wypadku. Nie zauważyłeś?

- Ale jak to? Przecież mam rentgena no i lekarz kazał mi przyjść na kontrolę.

- A bo nasz szef to sobie lubi czasem pożartować z wami potępionymi duszyczkami. A jak się nazywał ten lekarz z którym rozmawiałeś.

-Louis, Louis, jak to było. Już wiem Louis Cypher….

hijo - 26 Marca 2007, 19:42

Daleth

– Uwaga, idzie! – Mężczyzna, który wyglądał przez rozchylone żaluzje, rzucił się do swojego stanowiska. Krótkotrwały popłoch, wywołany usuwaniem leżących na widoku gazet, został szybko opanowany. Zaraz w drzwiach pojawił się szef, jego łysina błyszczała bardziej niż zwykle – zły znak.
– Czy ktoś raczy mi to wytłumaczyć? – spytał, unosząc bieżący numer jednego z dzienników. – „Koordynator środkowoeuropejskiego węzła kolejowego do dymisji?” – zaczął czytać na głos artykuł z pierwszej strony – „Stanisław Kowalski, koordynator środkowoeuropejskiego węzła kolejowego, zarządzanego przez Polskie Koleje Państwowe, może wkrótce stracić stanowisko. Ze źródeł powiązanych z kierownictwem spółki wiemy, że może mieć to związek z incydentem z zeszłego miesiąca, kiedy rzymski pociąg „Via Romana” przybył do Warszawy z trzydniowym wyprzedzeniem...” – Kowalski potoczył wzrokiem po wpatrzonych w niego podwładnych. – Dla powiązanych źródeł lepiej, żebym do nich nie dotarł, ale niech wiedzą, że prawda i tak wyjdzie na jaw. I niech wiedzą, że w moim zespole nie ma miejsca dla amatorów... No? Co się tak gapicie, wracać do pracy!
– Szefie? – Do Stanisława podeszła asystentka. – Na drugiej linii czeka Neil Wallnort w sprawie transportu specjalnego... – zajrzała do notatek – PP/79, zadzwonili też właśnie z centrali w Moskwie, mają jakiś problem z buforem, proszą o przydzielenie dodatkowego toru. W salonie czeka Mariusz Dziekon z telewizji...
– Spław go – przerwał asystentce Kowalski – Moskwę przydziel kierownikowi zmiany, Wallnorta przełącz do gabinetu. Przynieś mi też kawę i... – Zanim skończył mówić, podbiegł wspomniany kierownik zmiany.
– Szefie! Moskwa nie może czekać, mają przepełniony bufor, za dwie minuty będzie tu ich kurs, pół godziny przed czasem, nie mamy dla nich wolnego toru.
– Z kim ja pracuję? No z kim? Daj ich na zapasowy, pierwszy dzień tu robisz?
– Kiedy na zapasie już ktoś jest...
– Kto znowu? – jęknął koordynator.
– Właśnie sprawdzamy...
– Dobra, zwolnijcie w tym czasie tor dla priorytetu, poinformujcie... kto czeka w kolejce?
– Paryż i Berlin, szefie.
– Poinformujcie Paryż i Berlin, że muszą poczekać na transport z Nowego Jorku... dwadzieścia minut. PP/79 dajcie z poziomu pierwszego na czwarty, zaraz po odprawie SKM i połączcie mnie z szefem ochrony.

Ludzie rzucili się do swoich stanowisk i centralę wypełnił zgiełk przekazywanych dalej poleceń, kiedy asystentka podała szefowi telefon.
– Szef ochrony – powiedziała odsłaniając mikrofon.
– Heniek? Słuchaj, zbierz chłopaków i pofatygujcie się trzy poziomy do góry, musieliśmy przesunąć priorytet... – Przerwał słuchając głosu po drugiej stronie. – Tak, wyproście stamtąd ludzi... tak... macie pięć minut – westchnął rozłączając rozmowę. Przejechał dłonią po spoconej głowie i wytarł rękę w spodnie.
– Szefie, już wiemy kto jest na zapasowym torze.
– No mówże, człowieku! – ponaglił Kowalski. Kierownik zmiany przełknął ślinę.
– Moskwa...
– Moskwa? Jaka Moskwa, przecież dopiero zwalniamy dla nich tor!
– Wiem, to znaczy nie wiem, to znaczy czekamy, a na zapasie nie wiem jeszcze – zaplątał się kierownik.
– Jezu, co za burdel... A reszta zapasu?
– Też Moskwa... – Kierownik pobladł tak gwałtownie, że Kowalskiemu aż zrobiło się nieswojo.
– Jurek, spokojnie, zaraz to wyjaśnimy, przecież to nie ty wysyłałeś te pociągi.
– Szefie... Nie... Czy nie masz w planach konferencji... w Moskwie... w przyszłym miesiącu?
Kowalski popatrzył uważnie na kierownika, który spoglądał gdzieś ponad jego ramieniem. Kiedy obrócił się i zobaczył to, na co patrzył kierownik, usiadł bezwiednie i powiedział:
– Pięknie, po prostu *beep* pięknie.
Stojący w drzwiach Stanisław Kowalski, koordynator środkowoeuropejskiego węzła kolejowego, wyglądał na mniej zaskoczonego. Pewnie dlatego, że wpuszczał właśnie do centrali kolejnego Stanisława Kowalskiego. Siedzący Kowalski ukrył twarz w dłoniach i cicho zapłakał...

gorbash - 26 Marca 2007, 19:57

Gimel - rozbawil mnie Lu ;)
nalli - 26 Marca 2007, 19:59

Gimel - punkt. Strasznie mi się spodobało.
Agi - 26 Marca 2007, 20:51

Daleth - za wyobraźnię, albowiem dużej potrzeba, żeby wymyśleć sytuację z pociągami przyjezdżającymi 3 dni przed czasem :mrgreen:
hijo - 26 Marca 2007, 20:57

Ktoś zagłosował na Aleph, ale się nie przyznał. Czyżby się wstydził własnego gustu. Ujawnij się :mrgreen:

Ja jeszcze się wstrzymuję z oddaniem głosu

hjeniu - 26 Marca 2007, 21:06

Nie będę się wyróżniał - Gimel :mrgreen:
elam - 26 Marca 2007, 21:10

to mnie stuknal hak od Pi :)
hijo - 26 Marca 2007, 21:22

elam, PIep..nął Cię powiadasz :twisted: No dobrze, ze się ujawniłaś :mrgreen:
Alatar - 26 Marca 2007, 21:45

Gimel - świetny Louis Cypher.
Selithira - 26 Marca 2007, 22:24

Gimel :)
dzejes - 27 Marca 2007, 09:51

Znowu lipa.

I - ale rze niby co? Opowiadamy znane kawały? Z taaaaką brodą?

II - O, jakie oryginalne, pociąg do piekła, zieeeew, na cztery szorty tylko dwa eksploatujące ten pomysł. Do tego język godny Pinokia - drewno...

III - O, znowu jedziemy do piekła :/ Do tego czytając dostałem niezłej zadyszki - może to celowy zabig - oddać rytm pociągu tekstem, bo właśnie takie tuTU tuTU tuTU przewijało mi się przez głowę, gdy czytałem.

IV - Na początku był chaos - i tak pozostało :) Logicznie się kupy nie trzyma.

hrabek - 27 Marca 2007, 09:54

Dla mnie zdecydowanie Daleth. Pierwsze to po prostu kawal z broda i tyle. Drugie fajnie napisane, mialem kiedys pomysl na opowiadanie kolejowe i tez chcialem wykorzystac motyw powtorzen. Ale zakonczenie takie... hmm... piekielne? Troche na sile, mialem wrazenie. Trzecie to w zasadzie ten sam motyw. Napisane szerzej (w sensie bardziej opisowo), a wiec i bardziej wciagajace. Ale niepozbawione bledow jezykowych. Dodatkowo Luis Cypher to zrzyna z Angel Hearta (Robert de Niro jako Luis Cyphre).
Daleth od poczatku do konca oryginalne, rowniez napisane szeroko i mimo, ze nie do konca chyba zajarzylem o co chodzi z tym klonowaniem (czy co to bylo), najbardziej mi sie podobalo.

Ziemniak - 27 Marca 2007, 09:58

Nie będę oryginalny - Gimel :twisted:
mawete - 27 Marca 2007, 10:40

Gimel, ale trochę z braku lepszego wyboru.
Słowik - 27 Marca 2007, 11:48

Daleth. Rozbawiło mnie.
aqulka - 27 Marca 2007, 12:40

Daleth
merula - 27 Marca 2007, 21:20

Daleth
joe_cool - 28 Marca 2007, 22:06

kurczę, nie ma za bardzo z czego wybierać :evil:
a, niech będzie daleth za oryginalność.

hijo - 1 Kwietnia 2007, 11:09

Daleth,
może jeszcze ktoś tu zajrzy i oceni. koniec głosowania jutro

Anonymous - 1 Kwietnia 2007, 12:10

Daleth. Ale szkoda, że tak skromny wybór.
mBiko - 1 Kwietnia 2007, 19:34

Daleth, za spiętrzenie i zakręcenie.
hrabek - 2 Kwietnia 2007, 10:39

Ku uciesze mojej (i pewnie autora takze :mrgreen: ) Daleth wysunal sie na prowadzenie :)
Fidel-F2 - 2 Kwietnia 2007, 11:44

D za pomysłowość i zakręcenie

oraz

A stary dowcip, zupełnie nieśmieszny
B i C ograne pomysły bez cienia własnej inwencji, Louis Cypher to juz całkiem poniżej krytyki

Anonymous - 2 Kwietnia 2007, 21:24

Louis Cypher już był. Chyba w "Adwokacie diabła".
Agi - 2 Kwietnia 2007, 21:30

Pacino był znakomity w tej roli.
Kiedy koniec głosowania?

elam - 2 Kwietnia 2007, 21:31

no niby dzisiaj, tylko nie wiadomo, o ktorej :)


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group