To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Ciężka jest dola mesjasza

Zerowiec - 22 Lutego 2007, 00:26
Temat postu: Ciężka jest dola mesjasza
Zdegustowany niskim poziomem rodzimej fantastyki (która jednak jest i tak lepsza od fantastyki zagranicznej) jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że aby zbawić rodzimy rynek muszę osobiście dać przykład i napisać (na początek) opowiadanie. Opowiadanie, które zawstydzi partaczy i zainspiruje rokujących nadzieje, ale nadal nieporadnych, grafmoanów.

Ciężko idzie. O ile nie jest trudno cierpieć za grzechy milionów (zwłaszcza jak pomyślę o następnej wizycie u dentysty), o tyle cierpienie owe w żaden widoczny sposób nie przybliża mnie do zostania wybitnym pisarzem, choć rzekomo powinno.

Właściwie ja nawet nie zacząłem pisać czegokolwiek, bo samo zebranie niezbędnych materiałów okazało się przeszkodą nie do pokonania. Pierwszego dnia szacowałem czas potrzebny do przeprowadzenia niezbędnych badań na trzy dni, trzeciego dnia okazało się, że trzy tygodnie to może być za mało.

Weźmy taki przykład. Opisanie sceny batalistycznej wymaga znajomości manewrów kawalerii i piechoty w szyku zwartym – w jaki sposób jednostki formują kolumnę marszową, przechodzą z niej do kolumny bojowej, a z niej z kolei do szyku liniowego, i na odwrót. Być może profesjonalni pisarze wiedzą gdzie znaleźć takie informacje. Ja tego nie wiem. Co najwyżej mogłbym się posłużyć oryginalnymi regulaminami opublikowanymi w sieci, ale są one napisane w taki sposób, że odechciewa się czytać po dwudziestu sekundach, poza tym komendy są po angielsku (zna ktoś może jakieś źródło opisujące w przystępny sposób musztrę w szyku zwartym, najlepiej ilustrowane diagramami pokazującymi graficznie o co chodzi?).

Tak jest ze wszystkim. Czy to ja robię coś źle, czy dola wieszcza rzeczywiście jest taka mizerna?

NURS - 22 Lutego 2007, 00:54

Wieszczu, nie porywaj sie na opisywanie rzeczy, o których nie masz bladego pojęcia, bo zawsze cię wyszydzą, ci którzy akurat sie na tym znają.
I po kiego opisywac takie szczegóły? BTW.

dzejes - 22 Lutego 2007, 00:55

NURS napisał/a

I po kiego opisywac takie szczegóły? BTW.


FLOP Tom Clancy is a goner :mrgreen:

lokje - 22 Lutego 2007, 01:09

dola wieszcza jest taka mizerna.
NURS - 22 Lutego 2007, 02:55

A wiesz dzejes, że mnie to zawsze u Klancyka irytowało, bo ani to do akcji potrzebne, ani specjalnie w życiu uzyteczne, ile wkrętów podtrzymuje ażur rozpustnicy trzyfazowej w dozymetrze napierśnym :-)
hjeniu - 22 Lutego 2007, 08:50

NURS ale jakbyś kiedyś musiał poprowadzić Tajfuna, albo dowodzić batalionem marines będzie jak znalazł :mrgreen:
Kruk Siwy - 22 Lutego 2007, 09:07

Ta chwila już blisko...
NURS - 22 Lutego 2007, 10:58

Że niby mam cos prowadzic?
BTW wyobraźcie sobie opko o Conanie, w którym autor z pasja Klancyka opisuje uzbrojenie tamtejsze :-)

Kruk Siwy - 22 Lutego 2007, 11:05

Może batalionem dowodzić nie będziesz ale o czytelnikach/forumowiczach można już powiedzieć: a imię ich legion! hihihi
flamenco108 - 22 Lutego 2007, 14:36

Zerowiec: NURS dobrze prawi. Ale jest na to metoda: stwórz własny, niepowtarzalny oddział wojskowy, nie bazujący na historycznych. Będziesz mógł napisać dla niego własne regulaminy i zdecydować, jak brzmią komendy. A jak już się w tym zakopiesz, to wrócisz na strony, gdzie znalazłeś te regulaminy historyczne i w zrelaksowanej atmosferze, na luziku wyczytasz z nich to, co będzie Ci potrzebne. Poza tym zapewne słyszałeś o takich miejscach jak biblioteki (np. Narodowa, albo jakaś uniwersytecka - wstęp wolny)?
dzejes - 22 Lutego 2007, 15:36

Ja po raz fafnasty postuluję o wprowadzenie tagów <ironia>, bądź też <sarkazm>...
gorbash - 22 Lutego 2007, 15:48

jestem zdecydowanie za!
Haletha - 22 Lutego 2007, 15:59

Kurczę, niedomyślna jestem, nie zrozumiałam. Czy konkluzja wygląda tak, że należy zrezygnować z pisania i wydawania w ogóle? Bo to, co jest, prezentuje się miernie, a na osiągnięcie wymaganych kwalifikacji ludzkie życie jest za krótkie?
Zerowiec - 23 Lutego 2007, 01:09

Cytat
BTW wyobraźcie sobie opko o Conanie, w którym autor z pasja Klancyka opisuje uzbrojenie tamtejsze

Drużyna strażników miejskich w strzałoodpornych kirysach, z kłuszami wzór 364 w dłoniach, wykonanymi w manufakturze General Tools Land Systems, wpadła do pomieszczenia.
– Poddaj się, albo… – zawołał oficer dowodzący.
– Nie ma tu żadnego Albo – odparł rosły barbarzyńca ucinając kwestię oficera i jego głowę swoim odpowiadającym standardom NATO 750 milimetrowym mieczem.
Na to strażnicy nie mogli nic poradzić. Co prawda byli uzbrojeni po zęby w półautomatyczne kłusze, krótkie miecze ręczne SIG 367, a niektórzy także długie, maszynowe M360, napędzane demonologią, ale jednak wszyscy należeli do ludów określanych mianem cywilizowanych. W starciu z dzikim barbarzyńcą, instynktownie odnajdującym swoje ofiary w ciemności, byli całkowicie bezbronni. Gdyby nie zostali pozbawieni w wyniku cięć budżetowych magicznego wsparcia umożliwiającego widzenie w podczerwieni, albo gdyby liberalni obrońcy praw obywateli nie zabronili im stosowania granatów chemicznych, być może mieli by pewne minimalne szanse na przeżycie, ale tak zostali wyrżnięci do nogi.
Cytat
Kurczę, niedomyślna jestem, nie zrozumiałam. Czy konkluzja wygląda tak, że należy zrezygnować z pisania i wydawania w ogóle? Bo to, co jest, prezentuje się miernie, a na osiągnięcie wymaganych kwalifikacji ludzkie życie jest za krótkie?

Wszystko stało by się dla ciebie jasne gdybyś tylko mogła przeczytać moje opowiadanie, tlumaczące naturę bytu w klarowny i przystępny sposób, umożliwiający zrozumienie istoty rzeczy przez nawet najbardziej niepojętnych. Niestety, musiałbym je najpierw napisać. A nie mogę go napisać, bo nikt (nie znając treści opowiadania) nie jest w stanie udzielić mi koniecznej do jego powstania pomocy. I kółko się zamyka.

Fidel-F2 - 23 Lutego 2007, 08:40

co to jest kłusza?
Haletha - 23 Lutego 2007, 11:45

Kusza do kłucia. Mnie bardziej intryguje technika obsługi miecza maszynowego:D

Zerowiec, fajne toto, nie chciałbyś popisać do Holery?;)

Rodion - 23 Lutego 2007, 11:55

Taki talent nam sie tu marnuje z tak prozaicznych przyczyn! Zgroza!
dareko - 23 Lutego 2007, 11:55

moze kłusująca kusza? :mrgreen:
Ixolite - 23 Lutego 2007, 12:18

Miecz maszynowy to prawdopodobnie urządzenie typu F&F (fire'n'forget), ale może być niebezpieczne dla operatora bez kilkuletniego szkolenia, bowiem raz uruchomione trudno zatrzymać, w dodatku niewprawne posługiwanie się tym narzędziem może skutkować urwaniem kończyny manipulującej. :mrgreen:
Rafał - 23 Lutego 2007, 12:24

Brama ...., no kurna jakaś brama, Isztar chyba, tam był taki miecz F&F, "odmieniec" się nazywał :mrgreen:
NURS - 23 Lutego 2007, 16:38

Miecz maszynowy wzór cymerjański, typ Kowalarobota IV (zwany przez pospólstwo ciach-ciach), charakteryzuje sie tym, że przedostrze ostrza jest ruchome i podczas walki przesuwając sie posuwisto-zwrotnie po szynie prowadnicy, zakotwiczonej w jelcu, zadaje dodatkowe obrażenia kłujące.
Było sie uczyc, to byście wiedzieli.

Anko - 24 Lutego 2007, 11:37

O! Kolejny temat-prowokacja kolegi Zerowca! :mrgreen:
Zerowiec napisał/a
Wszystko stało by się dla ciebie jasne gdybyś tylko mogła przeczytać moje opowiadanie, tlumaczące naturę bytu w klarowny i przystępny sposób, umożliwiający zrozumienie istoty rzeczy przez nawet najbardziej niepojętnych. Niestety, musiałbym je najpierw napisać. A nie mogę go napisać, bo nikt (nie znając treści opowiadania) nie jest w stanie udzielić mi koniecznej do jego powstania pomocy. I kółko się zamyka.
Jako żywo przypomina mi to zabiegi pewnego Cygana w celu przekonania gospodyni, że można ugotować zupę na gwoździu... Tylko przygarść kaszy, łyżkę smalcu...
No to kto ma zrewolucjonizować świat: Ty - czy banda pomagierów, na których (jakby co) zwali się winę za wszelakie usterki? :twisted: Co złe, to nie my. My tu są od genialności. :lol:

Zerowiec napisał/a
Weźmy taki przykład. Opisanie sceny batalistycznej wymaga znajomości manewrów kawalerii i piechoty w szyku zwartym
Nie widzę związku między tłumaczeniem istoty rzeczy niepojętych a opisem manewrów kawalerii. Ale cóż... Takie maluczkie stworki jak ja nigdy nie pojmą mistycznej sieci powiązań we wszechświecie... :roll:

A tak na marginesie: zgadzam się z opinią Feliksa Kresa, że nie trzeba studiować anatomii i fizjologii, żeby napisać powieść o plaży nudystów. :)

---
P.S. Fidel-F2, :bravo żeś zauważył pierwszy. ;)

Zerowiec - 24 Lutego 2007, 21:40

Cytat
Mnie bardziej intryguje technika obsługi miecza maszynowego

Sporządzasz testament, wyciągasz miecz z pochwy i zaczynasz się modlić. Albo jeszcze lepiej, stale się modlisz żebyś nie musiała miecza w ogóle wyjmować. Miecz maszynowy w niewprawnych rękach niestety nadaje się tylko do jednorazowego użytku (to znaczy miecz można używać wiele razy, ale nie w tym samym życiu).
Cytat
No to kto ma zrewolucjonizować świat: Ty - czy banda pomagierów, na których (jakby co) zwali się winę za wszelakie usterki? Co złe, to nie my. My tu są od genialności.

Innymi słowy jestem jedynie sfrustrowanym literackim impotentem, który chciałby spłodzić coś wielkiego, ale za bardzo nie wie jak, i dlatego wyładowuje swoją złość na tych co jednak potrafią stworzyć może niekoniecznie arcydzieło, ale jednak cokolwiek?

savikol - 24 Lutego 2007, 22:04

Fajny temat, ubawiłem się czytając posty.
Swoją drogą i dla odmiany, trochę bardziej na poważnie – naprawdę polecam próbę napisania opowiadania.
Byłem tak samo zblazowanym czytelnikiem fantastyki jak Zerowiec. Czytam ten gatunek literatury odkąd nauczyłem się składać literki i jakiś czas temu dotarłem do pewnej granicy. Osiągnąłem całkowe nasycenie. Każdy przeczytany tekst był głupi, nudny, wtórny i nieciekawy. Przecież ja to wszystko już czytałem. W innej postaci, trochę w innej formie. Ale to już było, a jak nie to, to coś podobnego.
Wkurzyłem się i całkowicie na poważnie postanowiłem – napiszę coś porządnego, przy czym pierniczenia Dukaja i Huberatha będą tanimi popłuczynami, dialogi Sapkowskiego kompletnym nudziarstwem, a humor i lekkość Pilipiuka slapslikową komedią. Siadłem do klawiatury i co się okazało?
Hmmm... :|
Radzę spróbować każdemu wyjadaczowi i nieomylnemu znawcy literatury fantastycznej: Napiszcie opowiadanie.
A dopiero potem oceniajcie i krytykujcie. W momencie zostania autorem zupełnie zmienia się perspektywa. Uwierzcie. I powodzenia życzę.

dzejes - 24 Lutego 2007, 22:07

A niby czemu?
Jeśli ktoś jest "konsumentem" literatury - czemu ma obniżać poprzeczkę? Może po prostu sięgać po coraz lepsze książki <herezja> z niekoniecznie fantastycznego poletka </herezja>?

Ixolite - 24 Lutego 2007, 22:53

Albo przerzucić się na teatr albo operę? :)

savikol - to już wielokrotnie nawet na tym forum było omawiane, że wcale nie trzeba być twórcą, żeby być krytykiem :wink:

savikol - 24 Lutego 2007, 23:01

Czemu ma spróbować pisać?
Żeby poczuć i zorientować się, że to nie takie proste.
Zdaję sobie sprawę, że to nie konieczność, by zostać recenzentem, czy redaktorem. Własnoręczne próby literackie wyrabiają jednak pewną perspektywę.
Oczywiście nie trzeba być malarzem, by być znawcą sztuki. Nie trzeba być płatnerzem, by dobrze robić mieczem. Nie trzeba być inżynierem mechaniki, by kierować samochodem.
Chciałem tylko przyklasnąć Zerowcowi, który tworząc ten wątek zauważył, że napisanie mocnego, fantastycznego HITu nie jest jednak takie łatwe jakby się wydawało.
Po co, zresztą pierniczę oczywistości (sorry, sobota wieczór, mam już jakieś 3 promile). Zresztą sam wiesz jak jest (czytam forum Fahrenheita, gdzie publikujesz swoje literackie próby).

A wracając do właściwego pytania:
Cytat
Jeśli ktoś jest konsumentem literatury - czemu ma obniżać poprzeczkę? Może po prostu sięgać po coraz lepsze książki <herezja> z niekoniecznie fantastycznego poletka </herezja>?

Hmmm. Sorry, dzejes, ale nie wyobrażam sobie literatury lepszej od naszego fantastycznego poletka. Jestem starym dziadem, który kocha fantastykę i główny nurt (a z nim sporą część klasyki) ma w du.pie. Nigdy nie uważałem się za literaturoznawcę i niestety na ten temat nie podyskutujemy(bo wstyd się przyznać, ale nie mam o nim pojęcia).

dzejes - 24 Lutego 2007, 23:30

Ależ właśnie dlatego to napisałem, bo sam sobie ku rozrywce piszę. Zupełnie mi się sposób percepcji nie zmienił, a może nawet wyostrzył zmysł krytyczny, bo błędy, które kiedyś pomijałem - teraz mi przeszkadzają.

A co do "głównego nurtu" - no widzisz, to, co Ty opisałeś, czyli zmęczenie, zniechęcenia dopadło i mnie, ale ja zrobiłem sobie przerwę od fantastyki. Poczytałem zUy główny nurt i od razu doceniłem to, co jest zaletą fantastyki - wyobraźnię, wizję. Ale że w świecie nie ma nic za darmo - wady też zauwazyłem, jeszcze wyraźniej :P

savikol - 24 Lutego 2007, 23:52

Cytat
Zupełnie mi się sposób percepcji nie zmienił, a może nawet wyostrzył zmysł krytyczny, bo błędy, które kiedyś pomijałem - teraz mi przeszkadzają


A tak, tu mnie zagiąłeś. Rzeczywiście, odkąd sam zacząłem pisać, widzę sprawy warsztatowo-językowe o których wcześniej nie miałem pojęcia.

Cytat
A co do głównego nurtu…

Cenna informacja. Radzisz odstawić na chwile fantastykę?
Przyznam się, że próbowałem. Od Lubiewa, po Masłowską, od Krajewskiego po Hannę Kral. Odpadam, chyba na zawsze zostanę z fantastyką
:)

dzejes - 25 Lutego 2007, 00:00

Ech ;)

Przechodząc z fantastyki tak od razu do "Lubiewa" - to takl jakby miłośnika soulu uczyć zalet cięższych brzmień puszczając mu Cannibal Corpse ;)

Dla mnie objawieniem był James Jones. "Cienka, czerwonia linia" to po prostu świetna książka, jednak z najlepszych, jakie czytałem - a jednocześnie niezła odtrutka na wszechobecnych w fantastyce papierowych bohaterów.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group