To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane

Magnis - 21 Marca 2013, 18:29

Jacek Komuda Opowieści z Dzikich pól - sarmackie historie podszyte fantasy z odrobiną grozy. Czyta się dobrze i przyjemnie.
mBiko - 21 Marca 2013, 22:08

Rudazow - Arcymag
Bez bicia przyznam, że przeczytałem głównie dla tłumaczenia i na tym polu daję książce duży plus. W pozostałych kategoriach trochę gorzej, ale jako literatura rozrywkowa sprawdza się dosyć dobrze. Szkoda tylko, że ze względu na dziwaczną politykę Fabryki mamy okazję zapoznać się tylko z pierwszym tomem cyklu.

Matrim - 21 Marca 2013, 22:59

Witchma napisał/a
Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął


O, stoi sobie na półce od kilku tygodni. Po Grzędowiczu mam ochotę na coś współczesnego i lżejszego, więc chyba staruszek wskoczy na początek kolejki :)


ihan napisał/a
[Pachnidło] Filmu nie widziałam jeszcze. I nie wiem za bardzo jak ktoś mógł to sfilmować. To znaczy wyobraźni mi nie starcza, ale mam nagrane, wiec nadrobię.

Książka jest napisana świetnie, ale film nie robi takiego wrażenie, a w porównaniu z książką rozczarowuje. O wiele prościej jest zapach opisać słowami, niż pokazać obrazem, gdzieś w tej kwestii rozmywa się książkowa historia i na inne rzeczy położony jest nacisk.

A w temacie:

Tytus harcerzem.
Tytus otrzymuje prawko jazdy.
Tytus kosmonautą.


:) Za grosze kiedyś kupiłem całość nowego wydania i teraz sobie przypominam zamierzchłe czasy młodości... I nadal bawi ucząc!

joe_cool - 21 Marca 2013, 23:12

Atlas chmur
Mam mieszane uczucia. Fajnie, fajnie, ale czegoś mi tam zabrakło.

ihan - 21 Marca 2013, 23:25

Zaułek potworów. Zakupiony w księgarni akrybii na dworcu, bo zapomniałam zapakować książkę do plecaka i groziła mi podróż pociągiem/autobusem bez żadnej lektury. A tak być nie może. Bardzo, bardzo przyzwoity zbiór opowiadań, gdyby wyrzucić ze dwa (w tym jedno z Prawdziwą Czarownicą w roli głównej) byłby nawet więcej niż przyzwoity. Choć kilka opowiadań mocno dołujących i mocno jadących emocjonalnie. Zdecydowanie polecam.
dziko - 22 Marca 2013, 16:52

Peter V. Brett -The Daylight War

Dużo osób czeka na tę książkę, u nas Fabryka Słów w kwietniu wypuszcza pierwszą połówkę. Jak ktoś zaglądał na Amazon, to połowa recenzji to jednozdaniowe zachwyty (*****) a druga połowa to flame'y rozgoryczenia na cały ekran (*). IMHO jedne i drugie deczko bez sensu...

Umiarkowane spoilery niżej!

Brett poszedł poniekąd tą samą drogą co GRRM, to znaczy sukces wydawniczy przekłada się na "spęcznienie" sagi, akcja do przodu idzie umiarkowanie. The Daylight War jest długi (ponad 600 stron) i ma sporo zapychaczy - różne retrospekcje czy wątki poboczne. Poza tym, podobnie jak u GRRM, z tomu na tom jest coraz więcej brutalności i opisywanego naturalistycznie seksu (Tak jakby ktoś chciał ścigać się w tym wymiarze z Abercrombie :roll: ). W przeciwieństwie do dwóch poprzednich tomów, które kończyły się mniej-więcej domknięciem ważnych wątków, tutaj mamy mega-ultra-cliffangera (znów: Brett przebił tu nawet GRRMa i "Dance with Dragons"). No dobra - to by było in minus, ale nie oznacza to, że książka zasługuje na * lub **. Literacko Brett pisze jak pisał - bez fajerwerków, ale przyzwoicie i działa na emocje. Retrospekcja z punktu widzenia Inevery jest po części zapychaczem, ale po części wzbogaca naszą wiedzę o świecie. Jeśli ktoś zauważa, że cykl nie jest tylko o tłuczeniu demonów ale również o zmaganiu z samym sobą i konflikcie kultur, to tu również znajdzie dobre rozwinięcie tych motywów. O ile nie przeceniam Bretta, to w The Daylight War jest parę fajnych strzelb zawieszonych na ścianie, które wypalą w następnym tomie. Generalnie więc - nieco marudzę, ale niecierpliwie czekam na kolejny tom.

[ Komentarz dodany przez: Rafał: 22 marca 2013, 22:38 ]
Nie używaj proszę czerwonego, to kolor zastrzeżony.

Magnis - 23 Marca 2013, 22:53

Jacek Komuda Zborowski - następna książka łącząca historie i fantasy o banicie, któremu nic się nie udawało bo gdy już było blisko, że uśmiechnie się szczęście zawsze coś wypadało nie po myśli Zborowskiego. Fajnie się czyta i szybko.
Magnis - 24 Marca 2013, 14:36

Robert Górski Jak zostałem premierem.

Napisana z humorem i lekko książka, w której Robert Górski odsłania nam jak powstawały najśmieszniejsze skecze jak również znajdziemy anegdoty o nim oraz innych kabaretach w formie rozmowy z Robertem Górskim plus kilka monologów ze skeczy. Przyjemna i zabawna książka, którą mogę wszystkim polecić.

Fidel-F2 - 24 Marca 2013, 16:54

Oblężenie - Arturo Pérez-Reverte - recenzja książki wartej przeczytania.

http://esensja.pl/ksiazka...t.html?id=16117

corpse bride - 24 Marca 2013, 17:05

Za minutę pierwsza miłość - jako, że nie czytałam takich rzeczy kiedy znajdowałam się w grupie docelowej i znalazłam na półce w szpitalu... :D
ihan - 24 Marca 2013, 22:28

Podobno Arturo Perez-Reverte ma coś w sobie, ale widocznie to coś zostaje wyczytane zanim książki do mnie dotrą i dla mnie nic już nie zostaje.
To chyba zresztą staje się powszechne, bo także nic już dla mnie nie zostało w Cafe Szafe Łukasza Dębskiego, właściciela knajpy o tej nazwie w Krakowie. W założeniu jest to opowieść o bywalcach, ciekawych ludziach, którzy się przez lokal przewinęli. Podobno jest fajne, podobno są zakręcone historie. Tylko, niestety, wyczytane i nic już tam interesującego nie znalazłam. Jakieś fragmenty, które obiecują, że mogłoby być intrygująco, ale jakoś tak szybko siada. Strasznie marudna się przez to czuję, bo kurka, ludziom się podoba. :cry:

Fidel-F2 - 24 Marca 2013, 22:43

A co czytałaś?
corpse bride - 24 Marca 2013, 22:47

No, ja czytałam Cafe Szafe dość dawno i faktycznie dość to było urocze.
ihan - 24 Marca 2013, 22:51

Wiedziałam. Urocze, interesujące, fajni bohaterowie. Kurczaki zielone, czemu tego nie widzę. Aaaaaaa.

Klub Dumas. I uprzedzając: książek historycznych, tak jak filmów kostiumowych nie trawię. Pewnie brak jakiegoś enzymu czy cuś.

Fidel-F2 - 24 Marca 2013, 23:00

ihan, to wybrałaś sobie jedną z jego najsłabszych książek. Też żałuję, że ją czytałem. Spróbuj 'Fechmistrza'. Cudeńko.
Kruk Siwy - 24 Marca 2013, 23:10

E tam. Oboje (z mojego punktu widzenia) fanzolicie. Reverte dobry pisarz jest, Klub Dumas dobra choć nie najlepsza jego powieść.
Fidel-F2 - 24 Marca 2013, 23:49

Ech,Kruku, Klub Dumas jest słaby, byłem bardzo mocno rozczarowany lekturą. Żadna inna książka autora mnie nie rozczarowała, nawet Kapitan Alatriste jako, że miałem świadomość rodzaju lektury. To taki,Kod da Vinci tylko cieńszy, bez specjalnego sensu i głębi a na poziomie sensacyjno-kryminalnym wręczżenujący. Bardzo mi przykro ale tym razem Twoja opinia obarczona jest jakąś, nieznanej mi proweniencji,skazą. Coś musiał wtedy mocno zaburzyć Twoją percepcję. Spróbuj przeczytać jeszcze raz odtrzucając sentymenty.
Kruk Siwy - 25 Marca 2013, 00:08

Jakie tam sentymenty, czytałem w zeszłym miesiącu. To twoja percepcja niestety nie omieszkała sprawić ci figla. Kapitana Alatriste natomiast nie byłem w stanie czytać. Żenujące to są niestety takie opinie jakie wygłaszasz. Nie złapałeś o co biega w powieści, a może nie byłeś miłośnikiem Dumasa i trzech muszkieterów?
Nie twierdzę, że to super mistrzostwo świata albowiem cały Reverte jest jaki jest. To znaczy bardzo dobry, średni autor. Dający uczciwą rozrywkę nie silący się na bełkoty ale i nie obrażający inteligencji swoich czytelników.

A od Fechmistrza (który jest bardzo dobry) wolę Szachownicę flamandzką.

Fidel-F2 - 25 Marca 2013, 00:23

Fechmistrz to nie jest książka średniego autora. Szachownicy nie czytałem, chyba przychodzi na nią pora.

Klub Dumas jest słaby. Bardzo.

Kruk Siwy - 25 Marca 2013, 00:27

A Kartagina musi być zniszczona. Fechmistrz też jest książką średniego autora, ale w jego wyższych stanach. To się zdarza. A Klub jest obarczony skazą a nawet wadą, ale zupełnie nie tam gdzie raczysz opowiadać. Mimo to go lubię bo jest o tym co mnie rajcuje najbardziej. O zagadce, a nawet o zagadkach i o lekturach innych (niż Reverte) średnich autorów (Dumas). No i o książkach jako takich...
Fidel-F2 - 25 Marca 2013, 00:39

No i tu jest skaza. Ja mogę czytać najgorzej napisane wspomnienia wojenne jak najlepszą beletrystykę. No ale one od tego nie robią się super-duper. O książkach, o zagadce, wszystko się zgadza. Tylko, że słabo. A przy Fechmistrzu będę się upierał, że to rzadkiej urody diament.

Ok ale jeśli twierdzisz że to średni autor, kto go przerasta? Oczywiście mam świadomość całego subiektywizmu jaki tu się pojawia.

Kruk Siwy - 25 Marca 2013, 08:42

U mnie o trzy do pięciu długości Umberto Eco. Choć nie we wszystkich książkach. To tak mi przychodzi do głowy na dzień dobry.

A Revertego lubimy obaj tylko każdy inne jego książki - ja na przykład nie trawię Cmentarzyska bezimiennych statków. Nudzi mnie i drażni. Być może Flamandzka wcale nie będzie ci się tak podobała...
A żeby postawić kropkę nad i to cenię Revertego najbardziej za Ostatnią bitwę Templariusza.

Navajero - 25 Marca 2013, 08:50

Kruk Siwy napisał/a
U mnie o trzy do pięciu długości Umberto Eco. Choć nie we wszystkich książkach.

No właśnie, nie we wszystkich :) Mnie się bardzo podobało "Imię róży" - i tu rzeczywiście postawiłbym Eco wyżej Reverte - ale np. "Cmentarz..." niespecjalnie. A "Fechtmistrza" i "Szachownicę..." uważam za najlepsze książki pana R.

Kruk Siwy - 25 Marca 2013, 08:52

Navajero, do Imienia Róży dodałbym Wahadło Foucaulta. Cmentarz mnie znużył i jakoś nie mam chęci na powtórkę.
Navajero - 25 Marca 2013, 08:53

Zgoda na "Wahadło..." :) A "cmentarne" odczucia mamy podobne.
Fidel-F2 - 25 Marca 2013, 09:51

Kruk Siwy napisał/a
U mnie o trzy do pięciu długości Umberto Eco. Choć nie we wszystkich książkach. To tak mi przychodzi do głowy na dzień dobry.
Niech będzie, w sumie, bzdurne gadanie. Eco jakoś nie znam w ogóle. "Imię Róży", "Wahadło Foucaulta" i Wyspa dnia poprzedniego" stoją na półce od lat i jakoś nigdy się nie doczekały. Muszę to szybko zmienić.

Kruk Siwy napisał/a
ja na przykład nie trawię Cmentarzyska bezimiennych statków
Nie padłem na kolana ale podobało się.

Kruk Siwy napisał/a
Być może Flamandzka wcale nie będzie ci się tak podobała...
A żeby postawić kropkę nad i to cenię Revertego najbardziej za Ostatnią bitwę Templariusza.
"Szachownicy..." nie mam ale "Templariusz" łypie z półki i chyba sięgnę po niego zaraz jak pokończę co teraz mam pod ręką.

Navajero napisał/a
A Fechtmistrza i Szachownicę... uważam za najlepsze książki pana R.
Ze znajomością "Oblężenia" czy bez tej znajomości?

Cieszy ta dyskusja, bo pobudziła mnie do pewnych działań. Dzięki chłopaki.

Kruku a "Klub Dumas" to... sam wiesz. ;P:

Navajero - 25 Marca 2013, 10:29

Fidel-F2 napisał/a

Navajero napisał/a
A Fechtmistrza i Szachownicę... uważam za najlepsze książki pana R.
Ze znajomością Oblężenia czy bez tej znajomości?

Bez, ale mam w planach :)

nimfa bagienna - 25 Marca 2013, 10:40

Kruk Siwy napisał/a
Cmentarz mnie znużył i jakoś nie mam chęci na powtórkę.

Mnie też. A Tajemniczy płomień królowej Loany to dla mnie bełkot. Może ja, tak jak ihan, dostałam do rąk wyczytany egzemplarz? Nic, ale to absolutnie nic tam nie znalazłam.

charande - 25 Marca 2013, 11:10

Anna Kańtoch - Czarne. Zachwyciłam się :)
Ziuta - 25 Marca 2013, 11:44

charande napisał/a
Anna Kańtoch - Czarne. Zachwyciłam się

Jak dla mnie czarny koń tegorocznych Zajdli i Żuławskich. Trzymam kciuki i głosuję :)

Kruk Siwy napisał/a
Reverte jest jaki jest. To znaczy bardzo dobry, średni autor. Dający uczciwą rozrywkę nie silący się na bełkoty ale i nie obrażający inteligencji swoich czytelników.

Jestem po stronie Kruka. Reverte to wyższa klasa średnia, chociaż zdarza mu się popłynąć. Zresztą w obie strony. W Klubie... widać, że czuje te klimaty, lubi je i umie o nich napisać. Z kolei Alatristy przypominały monolog hobbysty, który zanudza cię cię swoimi pasjami.

O, właśnie znalazłem akuratny kawałek u mojego ulubionego śląskiego hipstera:
Twardoch w Zabawach z bronią napisał/a
Arturo Perez-Reverte najczęściej potrafi przekonać czytelnika do swojej absolutnej kompetencji w poruszanym temacie – czy pisze o szermierce, przemycie narkotyków, czy Kościele. Czasem tylko zdarzają mu się drobne potknięcia, jak mistrz szachowy rozważający amatorsko słaby ruch (w Szachownicy flamandzkiej) cz ksiądz-tradycjonalista, mylący kapitalnie podstawowe terminy teologiczne (w Ostatniej bitwie templariusza). Z drugiej strony (jak w debiutanckim Huzarze) cała książka jest w zasadzie kiepskim pretekstem do cwałowania na swoim koniku, któym w tym przypadku są napoleońskie militaria. Fabuła Huzara rozjeżdża się, utyka, zdycha w niekończącej się wyliczance kolorów dolanów i pelis, wzorów pistoletów, szabel i czak - aby kompetencja autora nie przekształciła się w literacki onanizm hobbystyczny, należy ją więc podawać mimochodem (...) tak jak tenże autor czyni w swoich późniejszych powieściach z genialnym Fechtmistrzem na czele.


Eco:
Kruk Siwy napisał/a
U mnie o trzy do pięciu długości Umberto Eco. Choć nie we wszystkich książkach. To tak mi przychodzi do głowy na dzień dobry.

Eco to przereklamowany pisarz. Bardzo lubię Imię róży, uwielbiam Wahadło, podobał mi się (należę chyba do wyjątków) Baudolino, ale ciągle wydaje mi się, że poważa się go u nas trochę bardziej, niżby na to zasługiwał. Niemal noblowsko. Kiedyś kolega tłumaczył mi, że to wszystko przez to, że Imię róży było ostatnią powieścią czytaną przez wszystkich: od licealisty po profesora i od inteligenta po laika. Potem się czytelnicze światy rozpłynęły.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group