To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - r+z=ż czyli wątek lingwistyczny

Adon - 3 Czerwca 2014, 12:16

Zgaga napisał/a
(bardzo ładny opis można znaleźć u Kuchowicza.)

To Kitowicz, nie Kuchowicz. Choć rozumiem skąd się błąd mógł wkraść, bo Kuchowicz sporo o tym pisał opierając się na źródłach m.in Kitowiczu.

nureczka - 3 Czerwca 2014, 14:21

Rafał, z nazwiskami sprawa jet skomplikowna - w dużej mierze decyduje "właściciel" nazwiska, ale w tym przypadku na 99% Jana Świata.
Poseł czy posłanka. Zobacz tutaj: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=12836

hrabek - 3 Czerwca 2014, 14:50

A ja słyszałem, że decydować to sobie może, ale i tak obowiązują go te same reguły językowe, co wszystkich innych.
nureczka - 3 Czerwca 2014, 15:00

hrabek, otóż nie.
Przykładem najwyraźniejszym są nazwiska przymitnikowe, Wyobraźmy sobie pana o nazwisku Zielony. Szczęśliwa narzeczona decyduje czy po ślubie będzie się nazywała "Zielona" (wtedy nazwisko jest odmienne) czy "Zielony" (wtedy jest nieodmienne w wersji "damskiej").

hrabek - 3 Czerwca 2014, 15:07

Ale to żaden przykład. Ja mówię o odmienności nazwisk, a ty o ich nadawaniu. Natomiast sama przyznajesz, że jak nazwisko będzie miało żeńską końcówkę to będzie się odmieniać zgodnie z polskimi normami. Podobnież, o ile się orientuję, męska końcówka nazwiska zgodnie z tymi samymi normami pozostaje nieodmienna.
Rafał - 3 Czerwca 2014, 15:19

nureczka, dzięki.

A propos nazwisk, przypadek autentyczny, znam osobiście obydwie rodziny. Powiedzmy Jan Jawny to dobry budowlaniec od dróg, Piotr Nędza to architekt, no i zdarzyło się, że siostra Pana Jana wychodziła za mąż za Pana Piotra. Ciężko ponoć było jej wyperswadować, że nazwisko odmienne dwuczłonowe w tym przypadku to jednak nie jest najlepszy pomysł.

nureczka - 3 Czerwca 2014, 15:23

hrabek, mam wrażenie, że mówimy o dwóch różnych rzeczach.

W zasadzie masz rację. Mi chodzi o to, że w przypadku nazwisk, podobnie jak w przypadku nazw miejscowości jest sporo miejsca na uzus. Np. powinno odmieniać się Karczew-Karczewa, natomiast dopuszczalna jest forma "Karczewia", bo "tak się zawsze mówiło.
W przypadku nazwisk z końcówką męską/damską nie ma o czym dyskutować. Jest tak jak piszesz.
W przypadku nazwisk przymiotnikowych decyzja jest podejmowana niejako w chwili przyjmowania nazwiska.
W przypadku rzeczownikowych powinno się odmieniać o ile nie zaistniał uzus. Dlatego napisałam, że na 99% będzie "Świata".

hrabek - 3 Czerwca 2014, 15:36

Ja Twoją wypowiedź zrozumiałem w taki sposób, że jakbym np. nazywał się Bóbr, to mógłbym sobie zażyczyć, żeby odmieniać moje nazwisko "Bóbra, Bóbrowi, itd.", a nie "Bobrowi", czyli zgodnie z polskimi normami. Ale to życzenie by się nie spełniło, bo polskie normy obowiązują wszystkich.

Tak jak kiedyś znany swego czasu polski piłkarz zażyczył sobie, żeby komentatorzy w TV wymawiali jego nazwisko jako C-itko (z twardym C), bo mówiąc poprawnie za bardzo brzmiało to jak inny wyraz, który mu się nie podobał.

nureczka - 3 Czerwca 2014, 16:00

I wszystko się wyjaśniło :)
Widocznie nieprecyzyjnie się wyraziłam.

Lowenna - 3 Czerwca 2014, 17:17

Dlatego zawsze starałam się tak sformułować zaproszenie/podziękowanie/dyplom by imię i nazwisko wpisywać w mianowniku :mrgreen:
fealoce - 5 Czerwca 2014, 17:53

hrabek, mój profesor od stylistyki języka polskiego mówił, że w, nazwijmy to sytuacjach towarzyskich, możemy się zgodzić na prośbę znajomego, który np nie życzy sobie, żeby jego nazwisko odmieniać. I to jest ok tak długo, dopóki nie stanie się on osobą publiczną - wtedy trzeba już stosować się do norm.
Ale wspomniał też o przypadku Niemena, który zgodnie z regułami powinien się odmieniać "Niemna" ale był na tyle mocną osobowością, że wymógł na wszystkich, żeby się do niego dostosowali.
Aha, no i tak jak nureczka wspomniała nie ma żadnych przesłanek, żeby pana Świata nie odmieniać.

Zgaga - 5 Czerwca 2014, 21:26

Adon, masz rację, jak zwykle - jedno myślałam. drugie napisałam.
Lowenna - 16 Października 2014, 09:32

Cytat
<dorszulec> jadę ostatnio autobusem obok gimbazy
<dorszulec> i jeden taki obszczymurek snuje na cały regulator opowieść o jakichś swoich koleżankach
<dorszulec> nazywając je po kolei różnymi określeniami pewnego szczegółu kobiecej anatomii
<dorszulec> w końcu jakaś nobliwa dama nie wytrzymuje, podchodzi do szczylka
<dorszulec> Czy ci nie wstyd tak kalać swój język młodzieńcze?
<dorszulec> i uwaga cytat dokładny:
<dorszulec> w bierniku używa się formy TĘ c**ę, TĘ pi**ę...

Gustaw G.Garuga - 19 Października 2014, 02:05

E, nie wierzę.

Czy "konkluzja" to trudne słowo? Czytam Sanatorium pod klepsydrą z wolnelektury.pl, na końcu słowniczek, a w nim oprócz rzeczywiście wymagających objaśnienia słów w rodzaju ażiotaż czy morbidezza, także m.in. wertować, framuga, śniady, nanizać, czy rzeczona konkluzja...Przepraszam, ale czy ktoś do tego stopnia upośledzony słownikowo byłby w stanie docenić Schulza? Dla kogo w ogóle te objaśnienia? Hm, być może podpowiedź zawiera hasło Schonbrunn, gdzie czytamy "pałac we Wiedniu"...

nureczka - 19 Października 2014, 09:00

Ja nawet wątek na temat przypisów swego czasu założyłam.
O, tutaj: http://latajaca-holera.pl...hlight=przypisy

Ziuta - 19 Października 2014, 14:25

Gustaw G.Garuga napisał/a
Czy konkluzja to trudne słowo? Czytam Sanatorium pod klepsydrą z wolnelektury.pl, na końcu słowniczek, a w nim oprócz rzeczywiście wymagających objaśnienia słów w rodzaju ażiotaż czy morbidezza, także m.in. wertować, framuga, śniady, nanizać, czy rzeczona konkluzja...Przepraszam, ale czy ktoś do tego stopnia upośledzony słownikowo byłby w stanie docenić Schulza? Dla kogo w ogóle te objaśnienia? Hm, być może podpowiedź zawiera hasło Schonbrunn, gdzie czytamy pałac we Wiedniu...


Wolne lektury często-gęsto przesadzają z przypisami i obok ewidentnych archaizmów, czy wyrazów obcojęzycznych, wyjaśniane są rzeczy oczywiste.
To zresztą nic nowego. W kanonicznych, redagowanych przez Wykę "Dziełach zebranych" Baczyńskiego pada przypis do słowa dźwigar: "to, co dźwiga". A to było lata temu.

Chal-Chenet - 6 Stycznia 2015, 21:00

A propos...
Dukaj jaki jest każdy widzi, dziwy wszelakie, jakieś uje muje w fabule i zawikłania, ale ten ort, jak mi się wydaje, nie był celowy. Innych w "Xavrasie" nie uświadczyłem, stąd taki a nie inny wniosek.
Aż zęby mnie rozbolały.


Luc du Lac - 6 Stycznia 2015, 21:12

Chal-Chenet napisał/a
A propos...
Dukaj jaki jest każdy widzi, dziwy wszelakie, jakieś uje muje w fabule i zawikłania, ale ten ort, jak mi się wydaje, nie był celowy. Innych w Xavrasie nie uświadczyłem, stąd taki a nie inny wniosek.
Aż zęby mnie rozbolały.
]


Aleś upierdliwy

Ziuta - 6 Stycznia 2015, 21:16

Sprawdziłem stare wydanie SuperNowej: tam było poprawnie.

Luc du Lac, wcale nie upierdliwy. To my jesteśmy pozwalamy wydawnictwom na za dużo. Kiedyś to przynajmniej dodawali erraty.

nureczka - 6 Stycznia 2015, 22:00

Ziuta + 1
merula - 6 Stycznia 2015, 22:09

może tu o rodzaj choinki chodziło :wink:

a poważnie - postępujące niechlujstwo wydawnictw, a zwłaszcza mediów, jest przerażające. jedno-dwa pokolenia i już nikt nie będzie zauważał baboli.

Witchma - 7 Stycznia 2015, 07:56

Ziuta napisał/a
Kiedyś to przynajmniej dodawali erraty.


Kiedy znalazłam w "Był jazz" erratę, to się naprawdę wzruszyłam, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam jakąś w nowo wydanej książce.

Chal-Chenet - 7 Stycznia 2015, 08:53

Ziuta napisał/a
Kiedyś to przynajmniej dodawali erraty.

I to byłoby świetne rozwiązanie. Najlepsze jest to, że to wydanie "Xavrasa" to dodruk.
merula napisał/a
jedno-dwa pokolenia i już nikt nie będzie zauważał baboli.

Niestety, realna perspektywa...

ketyow - 7 Stycznia 2015, 11:31

Chal-Chenet napisał/a
Najlepsze jest to, że to wydanie Xavrasa to dodruk.


No i to jest śmieszne, że ktoś decyduje się wznowić książkę i nawet nie przychodzi mu do głowy jej przedtem jeden raz przeczytać, żeby wyłapać błędy. A taki babol to już każda autokorekta podkreśla na czerwono. A skoro w pierwotnej wersji nie było tego błędu, to najwyraźniej jakieś wydawnictwo wniosło do niej poprawki, których teraz nie uwzględniono, no i dodruk ma więcej błędów niż pierwsze wydanie? Szok jak nas olewają. Wiadomo, każdy popełnia błędy, ale od tego są ludzie, żeby je wyłapać i dostają za to szmal. Jak robiłem ebooki dla Almazu, to nie skończyłem dopóki w Wordzie nie pozbyłem się każdego jednego podkreślonego na czerwono wyrazu, a po konwersji przeczytałem jeszcze dokładnie wszystkie ebooki. I jakoś wtedy byłem przekonany, że właśnie tak się to powinno odbywać.

Luc du Lac - 7 Stycznia 2015, 12:13

oj tam, oj tam
ja to widzę tak.
przy pierwszym wydaniu ktoś popełnił błąd - czy to w wordzie się nie dopatrzył podkreślenia czy co tam. Nieważne. Błąd popełniono, a tekst został uznany za poprawny i wrzucony na matryce. Potem skrypt/.doc/.pdf/czy co tam poszło do archiwum. Kiedy przyszła potrzeba dodruku nikt nie korektował ponownie przecież dobrego i sprawdzonego poprzednio tekstu - wrzucono go do druku i już.

chojna-hojna, po mojemu nie jest to błąd wyraźnie rzucający się w patrzydła. W naszym pięknym języku mamy pierdyliard zasad, reguł, wyjątków i innych zaserańców, i w tym przypadku, mamy pełno nazw własnych pisanych właśnie przez Chojna- (miejscowości, nazwiska itd) co się mogło opatrzeć korekcie :)

i w temacie ale z nieco innej beczki.
wszystkie znaki na niebie i ziemi, wskazują na to że język Polski, jest jednym z najtrudniejszych języków w ogóle, i jeżeli potraktujemy problem z poziomu inżynierii komputerowej
to wg. obecnego stanu wiedzy - ludzki mózg ma jakąś konkretną pojemność/HDD oraz zdolność rozumowanie (procesor)
W naszym przypadku - język zabiera sporo miejsca na HDD oraz wyjątkowo dużo procesora - w przeciwieństwie do innych języków (np. angielskiego). Czyli podstawowy software (system operacyjny) mocno obciąża hardware (a mamy przecież jeszcze BIOS) ---> z czego wynika że miejsce na procesorze i HDD nie może być użyte do innych zadań, które mogą być bardziej wartościowe/utylitarne (efektywna moc obliczeniowa jest mniejsza) dla egzystencji jednostki obliczeniowej

Fidel-F2 - 7 Stycznia 2015, 12:22

Cytat
wszystkie znaki na niebie i ziemi, wskazują na to że język Polski, jest jednym z najtrudniejszych języków w ogóle, i jeżeli potraktujemy problem z poziomu inżynierii komputerowej
to wg. obecnego stanu wiedzy - ludzki mózg ma jakąś konkretną pojemność/HDD oraz zdolność rozumowanie (procesor)
W naszym przypadku - język zabiera sporo miejsca na HDD oraz wyjątkowo dużo procesora - w przeciwieństwie do innych języków (np. angielskiego). Czyli podstawowy software (system operacyjny) mocno obciąża hardware (a mamy przecież jeszcze BIOS) ---> z czego wynika że miejsce na procesorze i HDD nie może być użyte do innych zadań, które mogą być bardziej wartościowe/utylitarne (efektywna moc obliczeniowa jest mniejsza) dla egzystencji jednostki obliczeniowej
z tym, że to tak nie działa :mrgreen:
ketyow - 7 Stycznia 2015, 13:01

Luc du Lac, ja wiem, że południe już minęło, ale to jeszcze nie powód, żeby od razu sięgać po kielicha ;P:
nureczka - 7 Stycznia 2015, 13:25

Luc du Lac, Ty tak serio?
Luc du Lac - 7 Stycznia 2015, 14:47

wiem że nie do końca to tak działa - ale coś w tym jest
przeca nie mamy nieograniczonych możliwości

ile lat potrzeba do nauczenia, w Anglii, dziecka do poprawnego posługiwania się językiem ojczystym ??

Fidel-F2 - 7 Stycznia 2015, 14:52

bredzisz


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group