To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Rozmowy religijne

Aerion - 27 Wrzeœśnia 2011, 09:02

Muszę chyba wrzucić kilka kamyczków do ogródków po przeciwnej stronie płotu.
Dalambert: z klasztorem franciszkanów w Chęcinach było ciut inaczej niż mówisz. Z tego, co czytałem kiedyś, w okresie między kongresem wiedeńskim a powstaniem listopadowym działała kościelno-rządowa komisja, która miała uporządkować sprawy klasztorów. Wcześniej różni magnaci i królowie co rusz fundowali jakiś przybytek kontemplacji, oczywiście w przekonaniu, że w ten sposób grzechy odkupią (jak u Reja: "A dam-li dobrą kolędę - że z butami w niebie będę", albo może z nogami - nie pamiętam dokładnie). Skutek był taki, że w co drugim klasztorze snuło się po krużgankach paru siwowłosych ojców i braciszków, którzy sobie z nie radzili z dobrodziejstwem inwentarza. Aż tylu powołań zakonnych nawet w Polsce nie bywa. Wobec tego część z nich skasowano. Jednakowoż rząd Królestwa Polskiego współdziałał przy tym z władzami kościelnymi. Zresztą Królestwo Polskie podlegało wtedy carskiemu samodzierżawiu w stopniu dość ograniczonym, bo - chociaż car i Konstanty niezbyt się tym przejmowali - było jednak monarchią konstytucyjną.

Fidel F-2: Twoja satysfakcja z tego, że Kościołowi ubywa wiernych, jest mocno na wyrost. Przejście od masowości do elitarności zazwyczaj różnym organizacjom wychodzi na zdrowie. Odchodzą ci, którym się nie chce pójść na mszę? Czyli zostają mniej leniwi. Odejdą ci, którzy nadmiernie lubią seks i skakanie z kwiatka na kwiatek? Zostaną ci, którzy potrafią sobie narzucić jakieś rygory, może nawet pedofilia z plebanii zniknie - i czym się wtedy będziesz ekscytował?

No to teraz idę czytać Strugackich.

Fidel-F2 - 27 Wrzeœśnia 2011, 09:14

wtedy będzie jak należy i nie będę się wtrącał, ale może być tak, że się mylisz i Ci co odejdą to są ludzie których stać na własne poglądy a zostaną zbyt słabi by sobie radzić bez podpórki oraz zbyt tępi by wyzwolić się z okowów tradycji i przyzwyczajenia, poza tym nadmierna elitarność rodzi zwyrodnienia

btw, z jakiego lasu?

Aerion - 27 Wrzeœśnia 2011, 09:19

Las jest mieszany.
Ale o drzewach może innym razem.

Fidel-F2 - 27 Wrzeœśnia 2011, 09:28

daj znać jak będziesz chciał pogadać
jewgienij - 27 Wrzeœśnia 2011, 16:00

Aerion napisał/a


Fidel F-2: Twoja satysfakcja z tego, że Kościołowi ubywa wiernych, jest mocno na wyrost. Przejście od masowości do elitarności zazwyczaj różnym organizacjom wychodzi na zdrowie.


Ale nie totalitarnym, które chcą mieć monopol na wszystko.
Jeśliby wiara chrześcijańska miała być elitarna, to fajnie. Dla wybranych.
Mniejsi duchem niech mają swobodę błądzić na własną rękę, bez księdza jako punktu oparcia kosmosu.

Ice - 27 Wrzeœśnia 2011, 21:06

A kto Ci broni?
jewgienij - 27 Wrzeœśnia 2011, 21:31

Ksiądz?
Potargać Biblię - na przykład. To przestępstwo?

dalambert - 27 Wrzeœśnia 2011, 21:47

Cytat
Mniejsi duchem niech mają swobodę błądzić na własną rękę, bez księdza jako punktu oparcia kosmosu.

A błądź sobie dalej i to miłe, że jednak uważasz "targanie Biblii" za element błądzenia .

mBiko - 27 Wrzeœśnia 2011, 22:02

Może nie od razu błądzenia, ale niedojrzałości emocjonalnej. Co prawda ja w ogóle nie lubię niszczenia książek, więc jestem nieobiektywny.

A swoją drogą, czy naprawdę uważacie, że Kościołowi, który przetrwał dwa tysiące lat bardziej zaszkodzi podarcie Biblii niż ekscesy księży?

Fidel-F2 - 27 Wrzeœśnia 2011, 22:04

mBiko, ale tu chodzi o pryncypia, to przecież święte słowa, a bzykanie dzieciaków, to takie tam, nieistotne pier*oły.
Ice - 27 Wrzeœśnia 2011, 22:16

jewgienij napisał/a
Ksiądz?
Potargać Biblię - na przykład. To przestępstwo?


Jeżeli już w ogóle rozważamy, czy to przestępstwo czy nie, to robimy to na gruncie prawa RP a nie prawa kanonicznego.

jewgienij - 27 Wrzeœśnia 2011, 22:23

Biblia, jeśli chodzi o Stary Testament, to prymitywne, plemienne, okrutne i rasistowskie bzdury. Powinno się to targać - jeśli kto lubi ten sport, nie ja - o wiele częściej, dla dobrego przykładu.
Co innego z Nowym Testamentem, on powinien być kompasem moralnym, choć dla Chrześcijan nie jest, może dlatego, iż za dużo od ludzi wymaga. Jako ideał jest piękny.

Należałoby przeredagować znowu Biblię, odrzucić pastewne bajki, mądrości i klanowe poczucie sprawiedliwości, zostawić nauki Jezusa i to, co uniwersalne zawsze.

Gdyby się ktoś oburzył, to już tak zrobiono w Rzymie z Biblią i przeredagowano ją wedle potrzeb, kompilowano nie wedle bożych zamiarów, a interesów Kościoła.

Ice - 27 Wrzeœśnia 2011, 22:26

Skoro wiesz jakie były "boże zamiary", to załóż swój własny kościół i redaguj do woli.
jewgienij - 27 Wrzeœśnia 2011, 22:32

Szkoda życia na oszukiwanie ludzi. Trzeba myśleć nie tylko o sobie, ale i o innych.
Adanedhel - 28 Wrzeœśnia 2011, 07:43

Odpowiedź biskupa Meringa księdzu Bonieckiemu:
http://www.naszdziennik.p...=wi&id=wi03.txt
Miałem już wrzucić streszczenie z Wyborczej, ale oryginał jest zabawniejszy.
I nie, nie chodzi już o Nergala. Ale o dwa zdania Meringa:
Cytat
Nie można dziś tylko patrzeć na to, co mówią tzw. intelektualiści i im się podporządkowywać, ale trzeba wreszcie zauważyć głosy prostych ludzi, bo to oni, kiedy trzeba, stają w obronie Kościoła.

Cytat
Życzę więcej tolerancji, uwzględniania zdań mniejszości i tego, co kiedyś nazywano Sentire cum Ecclesia.

Znaczy przynajmniej Mering już czuje się prześladowaną mniejszością. (A Tusk na drugie ma pewnie Dioklecjan).
Pogarda dla intelektualistów, zwłaszcza byłych księży, już nie dziwi.

Serio, polscy biskupi są stałym źródłem wspaniałej rozrywki :D

Fidel-F2 - 28 Wrzeœśnia 2011, 08:09

śmieszny ale jednak obrzydliwiec
jewgienij - 28 Wrzeœśnia 2011, 09:29

Nie wiedzieć czemu duchowny ma być przeciwieństwem intelektualisty. Tylu wartościowych księży wyszło choćby z KUL-u.
Teraz czytam Hellera, człowieka, który bez kompleksów mierzy się z fizyką, filozofią współczesną, jednocześnie będąc filozofem chrześcijańskim. Obiektywnie przedstawia empiryzm, w jego zasługach, ale i niedostatkach, bez sloganów i "zapychania dziur" w nauce Bogiem. Bardzo mi trafia do przekonania jego stwierdzenie, że dziura empiryczna dotycząca początku wszechświata( bo ciężko ją naukowo przedstawić) jest niczym w porównaniu z dziurą ontologiczną, czyli "dlaczego wszechświat zadaje sobie w ogóle trud istnienia albo dlaczego istnieje coś, a nie nic?". Tego środkami empiryczno-matematycznymi raczej szybko się nie dowiemy. I jest to dobra argumentacja na rzecz transcendencji, zmuszająca do refleksji. Bez nachalności i katechizmowego upraszczania niewygodnych trudności.

Natomiast powszechnie nie szkiełko i oko, a alleluja i do przodu, archetyp wiejskiego księdza dobrodzieja, zabawy z Nergalami, rydzykowe bon moty, umiłowanie prostoty z całym jej dobrodziejstwem inwentarza.

czterdziescidwa - 28 Wrzeœśnia 2011, 09:57

jewgienij napisał/a
Nie wiedzieć czemu duchowny ma być przeciwieństwem intelektualisty. Tylu wartościowych księży wyszło choćby z KUL-u.
Teraz czytam Hellera, człowieka, który bez kompleksów mierzy się z fizyką, filozofią współczesną, jednocześnie będąc filozofem chrześcijańskim. Obiektywnie przedstawia empiryzm, w jego zasługach, ale i niedostatkach, bez sloganów i zapychania dziur w nauce Bogiem. Bardzo mi trafia do przekonania jego stwierdzenie, że dziura empiryczna dotycząca początku wszechświata( bo ciężko ją naukowo przedstawić) jest niczym w porównaniu z dziurą ontologiczną, czyli dlaczego wszechświat zadaje sobie w ogóle trud istnienia albo dlaczego istnieje coś, a nie nic?. Tego środkami empiryczno-matematycznymi raczej szybko się nie dowiemy. I jest to dobra argumentacja na rzecz transcendencji, zmuszająca do refleksji. Bez nachalności i katechizmowego upraszczania niewygodnych trudności.

Natomiast powszechnie nie szkiełko i oko, a alleluja i do przodu, archetyp wiejskiego księdza dobrodzieja, zabawy z Nergalami, rydzykowe bon moty, umiłowanie prostoty z całym jej dobrodziejstwem inwentarza.


Co konkretnie polecasz tego autora?

jewgienij - 28 Wrzeœśnia 2011, 10:35

aktualnie czytam " Czy fizyka jest nauką humanistyczną", zdjęte z chomikuj. Ale w porządnej bibliotece naukowej powinno być kilka pozycji o kosmologii. Nie pamiętam tytułów, każda jest warta polecenia.
dalambert - 28 Wrzeœśnia 2011, 10:41

jewgienij, najśmieszniejsz jest to, ze Heller , w zasadzie, mówi dokładnie to samo, co pogardzany przez Ciebie, perwszy lepszy proboszcz, jeno nieco innym językiem.
jewgienij - 28 Wrzeœśnia 2011, 10:56

Nie, nie mówi tego samego.

Nie pisze o Nergalu, politykach, Maryi wiecznie Dziewicy, posągach i różańcowych kółkach. Nie powtarza frazesów.

Skupia się na sprawach zasadniczych. Robi to na poważnie, bez retoryki i symboliki parafialnej. Ktoś nie uprzedzony mógłby nawet nie zauważyć podczas lektury, że to ksiądz. W tym jego siła.

ed. Zresztą nie tylko on. Mam jeszcze książeczkę dominikanina Macieja Zięby " Papieże i kapitalizm. Od Rerum novarum po Centesimus annus". Dopiero nadgryzłem, ale bardzo ciekawa i przenikliwa, tym razem na gruncie nie kosmologicznym, a społecznym.

Adanedhel - 28 Wrzeœśnia 2011, 11:07

jewgienij napisał/a
Bardzo mi trafia do przekonania jego stwierdzenie, że dziura empiryczna dotycząca początku wszechświata( bo ciężko ją naukowo przedstawić) jest niczym w porównaniu z dziurą ontologiczną, czyli dlaczego wszechświat zadaje sobie w ogóle trud istnienia albo dlaczego istnieje coś, a nie nic?. Tego środkami empiryczno-matematycznymi raczej szybko się nie dowiemy

Niektórzy fizycy są innego zdania.

Rafał - 28 Wrzeœśnia 2011, 11:22

Może są nie tyle innego zdania, co sceptyczni wobec samego postawienia problemu na osi celowości istnienia. Jeżeli całkowicie wykluczamy podejście teleologiczne do wszechświata to wówczas nie pojawia się problem "dlaczego" bo takie pytanie nie ma sensu. Pozostaje tylko "jak".
jewgienij - 28 Wrzeœśnia 2011, 11:25

Adanedhel napisał/a
jewgienij napisał/a
Bardzo mi trafia do przekonania jego stwierdzenie, że dziura empiryczna dotycząca początku wszechświata( bo ciężko ją naukowo przedstawić) jest niczym w porównaniu z dziurą ontologiczną, czyli dlaczego wszechświat zadaje sobie w ogóle trud istnienia albo dlaczego istnieje coś, a nie nic?. Tego środkami empiryczno-matematycznymi raczej szybko się nie dowiemy

Niektórzy fizycy są innego zdania.


Na razie fizycy nie rozumieją, czym jest grawitacja, dlaczego wszechświat przyśpiesza, dlaczego cząstki wysyłają informacje o sobie natychmiastowo, omijając barierę prędkości światła, samo światło jest falą albo cząstką zależnie od pomiaru itd. Już nie wspomnę o fenomenie samoświadomości. Jasne, to względne tajemnice, bo mogą zostać wyjaśnione, ale na razie się na to nie zanosi.
Schrodinger napisał, że wszechświat jest jasny jeno dla dyletantów naukowych i złych naukowców. Właśnie najnowsza nauka pokazała, jak wiele rzeczy nie potrafimy złapać za pomocą aparatu empirycznego, bazującego na logice i metodach nauki.
Nie znaczy to, żeby w to miejsce wlać tani mistycyzm, ale chyba trzeba by zastanowić się nad paradygmatem poznania.

Fidel-F2 - 28 Wrzeœśnia 2011, 11:30

e tam, zwyczajnie wyżej wała nie podskoczysz
jewgienij - 28 Wrzeœśnia 2011, 11:31

Rafał napisał/a
Może są nie tyle innego zdania, co sceptyczni wobec samego postawienia problemu na osi celowości istnienia. Jeżeli całkowicie wykluczamy podejście teleologiczne do wszechświata to wówczas nie pojawia się problem dlaczego bo takie pytanie nie ma sensu. Pozostaje tylko jak.


Ja chyba wiem, o co mniej więcej Adiemu chodzi. Niektórzy fizycy uznają, że przestrzeń jest nieograniczona, a pojęcie czasu nie ma sensu nigdzie poza ludzką głową. Nie ma czegoś takiego jak początek i koniec wszechświata, to nasza iluzja, ssaków ograniczonych własnym postrzeganiem czasu i przestrzeni w warunkach trzeciej planety od słońca. W takim modelu nie ma miejsca dla Stwórcy.

Fidel, no chyba że jesteś radzieckim gimnastykiem :)

Adanedhel - 28 Wrzeœśnia 2011, 11:40

Rafał, myślałem zarówno o tym, jak i o fizykach, którzy już bawią się w badanie np. zagadnienia multiwersum.

Jewgienij, Twoje przykłady są tylko częściowo prawdziwe. W tej chwili, biorąc pod uwagę wyniki doświadczeń choćby w CERN i najnowszych obserwacji astronomicznych, fizyka może zastanawiać się nad swoimi teoriami. Metodą naukową - niekoniecznie.

Nie, Jewgienij, w żadnym razie nie chodziło mi o to :)

Rafał - 28 Wrzeœśnia 2011, 11:44

jewgienij napisał/a
Nie ma czegoś takiego jak początek i koniec wszechświata
W kategoriach fizycznych pojęcie czasu w osobliwościach jakimi są początek i kolaps końcowy nie ma faktycznie sensu. Niemniej jednak problem dziury ontologicznej istnieje - chociaż chyba tylko na polu teleologicznym. Fakt, faktem, ta filozofia praktycznie już nie jest stosowana, ale pozwala na zadawanie pytań typu "dlaczego?" i "po co?", które ludzie z namiętnością zazwyczaj stawiają. Odejście od tych pytań na rzecz "jak" nie jest prostą sprawą, bo wymaga zmiany sposobu myślenia. Ludzie robią zazwyczaj coś w jakimś celu, myśl, że przyroda może nas oszukiwać i "robić" rzeczy bez celu i bez sensu na dodatek mamiąc nasze oczy ewolucją (a więc celowością) jest z początku myślą niedorzeczną, a jednak wydaje się, że "On" tak mógł to wymyślić :wink:
jewgienij - 28 Wrzeœśnia 2011, 11:59

Może przyroda to zbiór klocków i potencjalnych układów. Ani sens ani bezsens nie jest faworyzowany. Są różne konfiguracje. Niby ewolucja ma sens, ale wystarczy planetoida waląca w Ziemię i mamy powrót do stanu wyjściowego albo całkowite zamknięcie rozdziału. Zresztą, czemu ewolucja miałaby mieć sens? Tacy jesteśmy lepsi od jaszczurów? Bo mamy Bacha i Boga? Równie dobrze można uznać, że ludzkość to nowotwór, który toczy Ziemię, zrakowaciałe komórki. Co jest punktem odniesienia?
Fidel-F2 - 28 Wrzeœśnia 2011, 12:02

nie kumam po co cokolwiek uznawać?


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group