To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Ela Graf

Martva - 29 Sierpnia 2007, 17:48

Aaaaaa, no to trzeba było tak od razu że nie kaloryczność :)
To jest kwestia odpowiedniego łączenia aminokwasów - jednych jest więcej w zbożach, innych - w strączkowych, dlatego też nie trzeba mieć w kuchni (wegetariańskiej) kalkulatora, tylko pamiętać prostą zasadę i jeść soję, soczewicę, groch, cieciorkę z różnymi rodzajami pieczywa, ryżem, kaszami etc.
A dhali jest pewnie masa odmian, nie ma na pewno jednego obowiązującego przepisu - ale jakos mi się nie kojarzy, żeby on z mlekiem był. Czasem te bardziej ostre wersje sie podaje z łychą jogurtu chlapniętą w środek, to jedyne zabielenie zup jakie jestem w stanie uznać ;) Ale jest wiele wersji, może gdzieś dodają mleko :)

Dabliu - 29 Sierpnia 2007, 17:56

Przypominam sobie, że to nie mleko było, tylko kan - taki rodzaj hinduskiego jogurtu właśnie (do wykonania w domu)...
Martva - 29 Sierpnia 2007, 18:01

A to może być że tak, ale podejrzewam ze raczej jako dodatek, żeby podniebienia nie wypalało ;) chociaż ja sie w sumie nie znam na hinduskiej kuchni, co nie przeszkadza mi sie wściekać kiedy w przepisie na coś 'indyjskiego' widzę _kminek_. :roll:
Dobra, chyba sie powinniśmy przenieść do kaszanki ;) a ja powinnam iść szukać sałaty, albo innej trawy na kolację...

Godzilla - 30 Sierpnia 2007, 07:39

Z tym kminkiem to nieporozumienie. Na pewno powinien być kmin rzymski, cummin czy jak to zwać, ma zupełnie inny smak choć podobne nasiona.

Ostatnio przeglądałam starą książkę kucharską produkcji dawno nieistniejących (niestety) "Kontynentów". Wiadomo, robiona była w czasach totalnej posuchy na wszelkie egzotyki i w przepisach zastępowano produkty zagraniczne naszymi (o ile było to możliwe), ale kiedy zobaczyłam że awokado zastąpiono gruszkami, to :shock: oczy wytrzeszczyłam.

Tak, ja rozumiem, kształt się zgadza...

Martva - 30 Sierpnia 2007, 10:42

Kmin/kumin.
a zastępniki mogą być ciekawe, ale... guacamola z gruszki to już nie będzie guacamola :)

Kruk Siwy - 30 Sierpnia 2007, 10:44

Straciłem rozeznanie. Czy to ma coś wsólnego z autorką i gospodynią wątku?
Godzilla - 30 Sierpnia 2007, 10:45

Nie. To potężny offtop.
Kruk Siwy - 30 Sierpnia 2007, 10:47

To może by tak autorkę Drogą Nieobecną zapytać o cóś? Jak tam powieść na ten przykład a nie kminić bez sensu?
Chyba, że autorka sama tak sobie życzy...

Tequilla - 30 Sierpnia 2007, 10:57

To w takim razie pytam:

Jak tam powieść elam? I o czym będzie najnowsze opowiadanie? :)

Rafał - 30 Sierpnia 2007, 11:25

Będą sceny? :wink:
Kruk Siwy - 30 Sierpnia 2007, 11:27

Momenty Rafał, momenty...

Elam! Elam! Gdzie jesteś gremlinie?!

Tequilla - 30 Sierpnia 2007, 11:31

Rafał napisał/a
Będą sceny? :wink:


Sceny muszą być! A potem będziemy szukac powieści elam, pomiędzy Hustlerem, a Twoim Wampem, a pani kioskarka będzie ją sprzedawac z rumiencami na twarzy ;)

elam - 2 Wrzeœśnia 2007, 11:52

hello
Piech napisał/a
elam wróci, to się za głowę złapie.

no, wrocilam i sie zlapalam :)

dwa tygodnie na obczyznie - odpowiadajac na pytanie Kruka - byly bardzo owocne. Dimoon razem ze mna pojechal do Paryza, a w miedzyczasie w Viaville dzialo sie, oj, dzialo...
teraz musze tylko przepisac prawie 40 stron z zeszytu na komputer.... ciekawe, ile to bedzie znakow? :)

NURS - 2 Wrzeœśnia 2007, 11:57

No, no, no... Dimoon, hmm...
Agi - 2 Wrzeœśnia 2007, 12:05

elam, miło Cię widzieć :D Kiedy pokażesz Dimoona szerokiej publiczności?
elam - 2 Wrzeœśnia 2007, 12:22

jak bedzie gotowy ;P:
jewgienij - 3 Wrzeœśnia 2007, 18:23

No cześć, Elam.
Jak to jest z tym "Sumieniem"? Dla mnie narrator to gnida, któremu nic by w duszy nie zagrało, gdyby nie musiał z kata stać się ofiarą. Te jego śliskie tłumaczenia, typu "nie mnie osądzać, czy jestem złym człowiekiem, czy nie", "tak mówił setnik", to coś typu usprawiedliwień nazistów: Ja tylko wykonywałem rozkazy.
Czy tytuł jest ironiczny, czy rzeczywiście chciałaś pokazać skruchę tego osobnika?

elam - 3 Wrzeœśnia 2007, 19:01

chcialam pokazac, ze nasze sumienie jest bardzo plastyczne, naginamy je do okazji, sytuacji. to, co napisalam na poczatku opowiadania - ze jako dziecko spowiadalam sie z kazdego brzydkiego slowa, zlej mysli... a potem grzechy staja sie slabosciami, jest ich zbyt wiele, by traktowac je powaznie (!!!) , przyzwyczajamy sie do nich i nie traktujemy juz zla jako zlo, lecz jako koniecznosc, czy okazje, ktora nalezy wykorzystac - - to troche taka moja osobista spowiedz.
ten szort jest w sumie owocem takiego wlasnego, malego rachunku sumienia - kiedy przemoglam sie i przyznalam przed sama soba, ze wlasciwie to jestem troche jak tezn bohater; na codzien nie zastanawiam sie doglebnie nad wszystkimi efektami moich uczynkow, dopiero "jak trwoga - to do Boga".
zastanawiam sie, nadal :) ile osob do tego sie przyznaje.

ciesze sie, ze szorcik spowodowal dyskusje. duzo rzeczy tu zrozumialam.
z tym tyekstem jest troche tak, jak z wierszem: sam autor nie do konca wie, co mial na mysli ;) bo pisal pod natchnieniem....

Tomcich - 3 Wrzeœśnia 2007, 20:03

elam napisał/a
potem grzechy staja sie slabosciami, jest ich zbyt wiele, by traktowac je powaznie (!!!) , przyzwyczajamy sie do nich i nie traktujemy juz zla jako zlo, lecz jako koniecznosc, czy okazje, ktora nalezy wykorzystac


Pewna odpowiedź na to znajduje się poniżej. Jest to wiersz z którym spotkałem się już kilka razy, przy różnych okazjach a można go odnieść do wielu sytuacji w naszym życiu. Sami musimy dojrzeć do tego by zauważyć i zrozumieć zło w nas samych, dopóki tego nie zrobimy cały czas będziemy wpadać w tą samą dziurę. Gdy nam się jednak to uda, trafić możemy na nową ulicę naszego życia, należy tylko pamiętać, że tam też są dziury. :wink:
A co do grzechów traktowanych niepoważnie to sam KK rozróżnia grzechy lekkie i ciężkie.

Cytat
Autobiografia w pięciu rozdziałach /Portia Nelson/
1.Idę ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Wpadam.
Jestem zagubiona... Jestem zrozpaczona.
To nie moja wina.
Wygrzebuję się całą wieczność.
2. Idę tą samą ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Udaję, że jej nie widzę.
Znowu wpadam.
Nie mogę uwierzyć, że znów tu jestem.
Ale to nie moja wina.
I znowu wygrzebuję się całą wieczność.
3. Ide tą samą ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Widzę ją.
I znowu w nią wpadam... To już przyzwyczajenie.
Mam szeroko otwarte oczy.
Wiem gdzie jestem.
To moja wina.
Wychodzę natychmiast.
4. Idę tą samą ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Omijam ją.
5. Idę inną ulicą.....

jewgienij - 3 Wrzeœśnia 2007, 20:06

Sumienia nie da rady nagiąć do sytuacji. Uwierz mi, próbowałem. Nie jest plastyczne. Nagięte, zaczyna być wymówką, wytłumaczeniem, usprawiedliwieniem.
elam - 3 Wrzeœśnia 2007, 20:15

hmmm no wlasnie...
moja teza jest, ze z tym sumieniem roznie bywa. z rozroznianiem, kategoryzacja grzechow... staje sie to czyms bardzo subiektywnym.
mamy przykazanie "nie zabijaj" i normalnie, dotyczy ono kazdego blizniego.
niektorzy rozszerzaja je nawet na inne niz czlowiek istoty zyjace
ale w czasie wojny, kiedy przyjda podpalic dom, ten w ktorym mieszkasz...
co robi kapelan polowy?
jest przyzwolenie na popelnienie grzechu - zabojstwa. kapelan jest tam, by ewentualnie udzielic ostatnich sakramentow zolnierzowi zalujacemu za grzechy w chwili smierci. zolnierz idzie na wojne ZABIJAC, SWIADOMIE I DOBROWOLNIE :arrow: grzech smiertelny, bez rozgrzeszenia...

ja mam z tym problem. problem swiadomosci moralnej. nie mam pewnosci, co do szczerosci swojego sumienia. bo widze, jak sie zmienia z biegiem lat - wniosek: nie ma czegos takiego, jak "odgorne", uniwersalne sumienie, dane przez Boga czy swiadomosc kulturowa... mam wrazenie czasami, ze jestem z urodzenia amoralna, tylko wychowanie narzucilo mi pewne zasady postepowania. a jeszcze, zeby byc dobrze zrozumiana: nie chodzi mi o wychowanie ogolnospoleczne, tylko o to, ze w domu wpojono mi strach przed kara. ciezka reka, paskiem i opowiesciami o kotlach pelnych smoly w piekle.
ze zaluje glownie wtedy, kiedy sie boje kary - jak bohater mojej miniatury.
gdybym nie wierzyla, ze MOGE (nie musze!) zostac ukarana, to... :|

Duke - 5 Wrzeœśnia 2007, 09:40

IMHO w pewnym sensie nasze "sumienie" jest kształtowane przez nasze otoczenie. Im więcej syfu widzimy tym bardziej jesteśmy obojętni. Ludzi sprowadzmy do numerów spraw, a ludzkie losy i dramaty do statystyki. Zauważcie że im bardziej "prymitywna" kutura tym sztywniejsze zasady, im więcej rozwoju i "cywilizacji" tym więcej odcieni szarości. Prosty człowiek z małej wioski ma mniejsze dylematy (przynajmniej teoretycznie) od pracownika wielkiej korporacji. Tu się kłania prosty wybór pomiedzy mieć a być.
elam - 5 Wrzeœśnia 2007, 18:07

niby taaaak.. aaale...
od twojej hipotezy sa liczne wyjatki;
z jednej strony, niby pielegniarka "znieczula sie" na cudze cierpienie, a z drugiej strony - bez wspolczucia, zrozumienia i pewnej ... milosci, po prostu NIE DA sie opiekowac chorymi, starszymi...
taka Matka Teresa widziala w zyciu tylko syf ....
poza tym, gdyby bylo tak, jak mowisz, nikt z biednych dzielnic, z patologicznych rodzin, nie mialby szansy na zostanie "normalnym" obywatelem, tylko kryminalista...

wiec to nie jest takie proste...

joe_cool - 5 Wrzeœśnia 2007, 18:55

Cytat
taka Matka Teresa widziala w zyciu tylko syf ....

btw - w niemieckich gazetach rozpisują się o pamiętnikach (czy czymś takim) MT, w których opisywała swoje zwątpienie w Boga... czy u nas też coś piszą na ten temat?

Agi - 5 Wrzeœśnia 2007, 19:23

joe_cool, nie widziałam niczego takiego, sądzisz, że ktoś to opublikuje?
elam - 5 Wrzeœśnia 2007, 19:26

hmmm
w sumie, nie mozna odnalezc czegos, czego sie nie zgubilo. nie wiem, czy z Bogiem nie jest podobnie?
jak mi to kiedys powiedzial znajomy ksiadz? ze to dobrze, ze watpie, pytam i szukam? bo to znaczy, ze mysle, i ze mi zalezy? jakos tak....

joe_cool - 5 Wrzeœśnia 2007, 20:23

jakby ktoś chciał, to tutaj jest link do artykułu (po niemiecku): http://www.sueddeutsche.d...kel/418/131186/
redakcja gazety cytuje m.in list z roku 1961: "Od roku 49 lub 50 to okropne uczucie straty, ta nieopisana ciemność, ta samotność. Miejsce Boga w mojej duszy jest puste. Nie ma we mnie Boga. On mnie nie chce."
w sumie przez to Matka Teresa wydaje mi się dużo ciekawsza i bardziej ludzka - aż się chyba wezmę i bliżej zainteresuję, zwłaszcza, że urodziła się tego samego dnia, co ja (tylko kilka lat wcześniej ;) )
i zmykam z offtopem...

elam - 5 Wrzeœśnia 2007, 20:30

alez jakim offtopem?? :)
Dabliu - 5 Wrzeœśnia 2007, 20:59

Z tym że MT nikomu nie pomagała. Prowadziła "umieralnię". No i wzięła pieniądze od krwawego afrykańskiego dyktatora, których nawet nie wykorzystała na "pomaganie" potrzebującym, a oddała KK.
IMHO to bardzo przereklamowana postać.

Tequilla - 5 Wrzeœśnia 2007, 22:16

Dabliu wrzucił łyżkę dziegciu do ogromnej beczki miodu. I ma rację. MT to postać przereklamowana. O wiele więcej robią w Indiach organizacje protestanckie. Tylko, że w przeciwieństwie do sióstr miłosierdzia nie zależy im na autoreklamie, a na prawdziwej pomocy.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group