Publicystyka - Najlepsza publicystyka numeru 12
Anonymous - 9 Listopada 2006, 13:26
Zdecydowanie U&O przed Cebulą. Pewnie dlatego, że sam z bratem i jego kolegą w czasach szkoły średniej bawiliśmy się w wymyślanie alternatywnej historii Polski i Europy. Oczywiście my do tego podchodziliśmy nienaukowo, nasza alternatywna historia była bardziej naiwna.
Adanedhel - 9 Listopada 2006, 13:46
Do wszystkich (trochę) zainteresowanych.
Rozmyślałem nad czymś takim i doszedłem do wniosku, że chętnie popolemizuję
Są jednak dwie dość istotne sprawy.
1. Czego by nie powiedzieć, panowie U&O zpoznali się nieco z historią Węgier. Wiedzą co i dlaczego się wydarzyło. Co prawda potem przepisywali wszystko, raz dobierając chronologię, wydarzenia i nazwy madziarskie, innym razem polskie, ale i tak mają na temat Węgier nieco lepsze pojęcie niż ja.
Z tego powodu, jeżeli nie zapoznam się przynajmniej na podobnym poziomie z owymi dziejami, będę mógł się ośmieszyć. Średniowiecze to inna bajka, bo tu jestem nieco zorientowany (może nawet nieco lepiej niż nieco ), i mogę z łatwością odnieść się do tektu autorów.
Problemem jest więc to, czy będzie mi się chciało nieco więcej o Węgrzech dowiedzieć. A jestem leń, nadto mało się interesujący Budą i Pesztem.
2. Jest jeszcze kwestia druga, mianowicie w jaki sposób miałbym opisać, jak moim zdaniem toczyłyby się wydarzenia. Czy mam po prostu zbijać kolejne elementy historii U&O, czy może pokazać, jak według mnie by to wyglądało. Przyznaję, że bardziej by mnie interesowało to drugie, ale tu znów jest problem (patrz pkt 1).
Jest jeszcze coś (pkt 2b ) - przyjmując, że zdecyduję się ostatecznie na własną wizję, może ona dotyczyć jedynie średniowiecza, nie ważne jak bym się starał. Według mnie, zmieniając sam punkt wyjścia powoduje się - jeżeli chce się to zrobić poważnie - lawinę. Z czasem kwestie sporne narastają i jest ich więcej. Jeżeli więc z dość dużym prawdopodobieństwem (choć to kwestia sporna) opiszę początki państwa Madziarów nad Vistlą, to już w okresie renesansu, a nie daj Boże w baroku, będzie tyle różnych, nie istniejących w rzeczywistości uwarunkowań, że... No cóż, to byłaby dłuższa, bardziej męcząca i z każdym historycznym dniem coraz bardziej przypominająca czystą fantastykę a nie wizję alternatywną praca.
Powtarzam, jeżeli Was to interesuje, piszcie na forum czego byście chcieli. Przeczytam.
A tymczasem do widzenia. Dzisiaj wpadłem tylko na chwilę. Jeśli ktoś będzie mnie szukał, znajdzie jutro po południu, do ok. 18.00.
Gustaw G.Garuga - 9 Listopada 2006, 14:04
Adanedhelu, takie problemy to normalna rzecz w pisaniu publicystyki mniej lub bardziej faktograficznej Zobaczysz, jak będzie wyglądać druga odsłona, to się ustosunkujesz. Moja propozycja - wypunktować to, co uważasz za błędy, np. kwestię chrztu, nakreślić swoją wizję wybranych elementów, z przedstawieniem których się nie zgadzasz, i voila.
dagra - 9 Listopada 2006, 14:11
z nieco innej beczki...
ciężko się czyta ten mały druczek
powiedziałabym nawet, ze zniechęca - gdy widzę dwie strony takim maczkiem jakoś przekładam czytanie na potem, jeszcze przekładam...
nie... no nie trzeba mi udowadniać, ze jak coś jest ciekawe, to można się przemęczyć
przecie czytam grzecznie od paru miesięcy, ale wielkość czcionki w felietonie Cebuli to już przegięcie
hjeniu - 9 Listopada 2006, 14:54
dagra, wspomniałem o tym ale NURS mnie zignorował Próbowałem przeczytać publicystykę w autobusie i klapa, może to dlatego że mam g... wzrok A jakie odczucia w tej kwestii mają inni?
janek - 9 Listopada 2006, 14:56
baron13Cytat | wziąłem średnią kliszę, (zapewne to była Konica VX 200) i aparat Pentax MX ze standardowym obiektywem i zrobiłem zdjęcie tablicy testowej. Przy skanowaniu skanerem Optic Plustek 7200 widać kwadrat z liniami 80 linii/mm. Na kwadracie 100 linii/mm jest mora, co znaczy, że to test skanera. Pod mikroskopem na tym kwadracie widać jeszcze linie. Czyli zgodnie z literaturą mozna dostać 100 linii/mm. |
Gdzie ten wątek o fotografii? Tam zrobię miazgę z Cieb^WTwoich argumentów.
baron13 - 9 Listopada 2006, 15:40
janek napisał/a | baron13Cytat | wziąłem średnią kliszę, (zapewne to była Konica VX 200) i aparat Pentax MX ze standardowym obiektywem i zrobiłem zdjęcie tablicy testowej. Przy skanowaniu skanerem Optic Plustek 7200 widać kwadrat z liniami 80 linii/mm. Na kwadracie 100 linii/mm jest mora, co znaczy, że to test skanera. Pod mikroskopem na tym kwadracie widać jeszcze linie. Czyli zgodnie z literaturą mozna dostać 100 linii/mm. |
Gdzie ten wątek o fotografii? Tam zrobię miazgę z Cieb^WTwoich argumentów. |
hrabek - 10 Listopada 2006, 07:37
hjeniu: Ja mam tak samo. Przeczytanie jednej kolumny powoduje u mnie bol oczu i ucisk na mozg i pozniej nie moge sie skupic, a ze baron do tego skacze po tematach, to w polowie juz nic nie czaje. Ja tez rozumiem, ze miejsce i w ogole, ale kurnia, bez przesady.
Fidel-F2 - 10 Listopada 2006, 10:29
Wracając do historii alternatywnej. IMHO przesiedlenie Węgrów to pikuś. A co by było gdyby Kartagina wygrała wojny punickie i zniszczyłą Rzym zanim na dobre się rozwinął. Świat by wyglądał zupełnie inaczej. Prawdopodobnie nie byłoby chrześcijaństwa, kultura hellenistyczna zdecydowanie miała by mniejsze znaczenie, kartagińczycy byli świetnymi żeglarzami, być może Ameryka była by odkryta 1000 lat wcześniej, być może rozwój Afryki byłby silniejszy a Europy słabszy. Jest jakiś mocarz który się za to weźmie?
Adanedhel - 10 Listopada 2006, 11:28
Przyznaję. Przy wzycięskiej Kartaginie to pikuś. Zabawa z Kartaginą zabrałaby baaardzo dużo miejsca i czasu. I byłoby ciekawie.
Ale ja jakoś wolę takie średniowiecze. Np. co by było, gdyby w przeddzień ataku Turków jeden z cesarzy bizantyjskich nie rozwiązał liczącej 50.000 chłopa najlepszej ciężkiej kawalerii na świecie? Albo, gdyby w przeddzień najazdu muzułmanów w VII w. Bizancjum i Persja nie wyrżnęły się wzajemnie w trwającej 20 lat, i zabierającej wszystkie ich siły wojnie. Dla mnie to dopiero jest zabawa.
Fidel-F2 - 10 Listopada 2006, 11:32
No to na co czekasz. Jesliś piśmienny to zrób z tego powieść. Obiecuję, że kupię. Paru innych chętnych też się pewnie pojawi.
Tak przy okazji. Czy o losach narodów decydują w głównej mierze prosesy historyczno-socjologiczne, uwarunkowania geograficzno-przyrodnicze, potęga kultury czyli ogólnie rzecz biorąc obiektywne możliwości narodów czy też zdecydowaną przewagę maja wybitne jednostki? Może znaczenie jednostek jest silne ale krótkookresowe? Czy tez odwrotnie?
Adanedhel - 10 Listopada 2006, 11:57
Żeby wybrać jedno przed innymi, i mieć przy tym rację, trzeba chyba nadprzyrodzoną inteligencję mieć. Oczywiście znajdą się ludzie, którzy jednego będą bronili, ale racji raczej nie mają. Działa wszystko razem, choć może w różnym stopniu i w różnym czasie.
Przykładowo, do procesów historyczno-socjologicznych można doskonale odnieść rewolucję francuską. Geografia i przyroda - wielu się zastanawiało, co by było, gdyby Anglia nie leżała na wyspach, a na kontynencie, mając za sąsiada np. Francję. Prawdopodobnie nie wykształciłby się wówczas wyjątkowy dla nich system polityczny, i mając znacznie mniejszą liczbę ludności przegraliby grę dziejową, a w rzeczywistości stali się pierwszym światowym imperium. Potęgę kultury można odnieść do wielu narodów, i chociażby Francja (znowu ) nie miałaby aż takiego znaczenia w XVII/XVIII wieku, gdyby wiele krajów nie naśladowało tamtejszych wzorców. Wybitne jesnostki też mogą poważnie namieszać - wystarczy wspomnieć Cezara, Napoleona, Bismarcka... a i inni by się znaleźli.
Słowem wszystko jest ważne, ale nie podejmę się oceniania, co najważniejsze.
Orbitoski - 10 Listopada 2006, 12:21
Kochani, do wszytskiego się odniesiemy. Zatonąłem w poprawkach do powieści, a Jarek też w czyms tonie
Fidel-F2 - 10 Listopada 2006, 12:25
może wam trzeba jakiego koła ratunkowego?
Adanedhel - 10 Listopada 2006, 12:33
Jak pomocy trzeba służę mym odnóżem z miłą chęcią
A co do felietonu, wierzę, że poprawicie się panowie, bo poziomem bardzo odstaje od poprzedniego cyklu. I życzę powodzenia.
Orbitoski - 10 Listopada 2006, 12:36
na dno by nas pociągło
Anko - 10 Listopada 2006, 14:40
Ja tak nieśmiało wrócę do tematu drzew rosnących pod kątem - przed moim blokiem drzewa (zanim je wycięli jacyś "spece ze spółdzielni") rosły zdecydowanie pod kątem - ponieważ posadzono je w cieniu bloku. Wyginały się ku krawędzi cienia, coby więcej światła załapać. Tak też może być np. na skraju lasu...
mawete - 10 Listopada 2006, 14:57
Zdecydowanie baron13. Historię to trzeba znać.
baron13 - 10 Listopada 2006, 15:34
Anko napisał/a | Ja tak nieśmiało wrócę do tematu drzew rosnących pod kątem - przed moim blokiem drzewa (zanim je wycięli jacyś spece ze spółdzielni) rosły zdecydowanie pod kątem - ponieważ posadzono je w cieniu bloku. Wyginały się ku krawędzi cienia, coby więcej światła załapać. Tak też może być np. na skraju lasu... |
No, właśnie. To może być właśnie tak. Drzewo rosnące trochę wyżej na stoku robi za blok, choćmniej skutecznie i drzewo rosnące niżej wygina się w drugą stronę.
Adanedhel - 10 Listopada 2006, 15:39
No nie. To komuś jeszcze o tych drzewach chce się duskutować?
Podsumujmy, mamy światło (najbardziej prawdopodobne) i moją autorską hipotezę o obsuwaniu sie ziemi.
Mogę jeszcze dodać jedną - przekrzywił je jakiś mocniejszy wiaterek.
Ale tak naprawdę nie ma za bardzo sensu o tym dyskutować. Nawet ze zdjęciem zapewne tyle pytań by pozostało...
Henryk Tur - 14 Listopada 2006, 08:37
Tak korzystając z okazji, to ja bym zaproponował temat do publicystyki.
Może się ktoś podejmie opisania, w jakim momencie alchemia przeszła w chemię?
Dunadan - 14 Listopada 2006, 09:02
Ale Baronie - taka sama sytuacja teoretycznie jest w lesie - w lesie tez drzewa powinny rosnac dokladnie w kierunku swiatla... a rosna przeciez prosto ja wiem ze na stokach sytuacja sie wzmacnia ale mimo wszystko... Chyba normalnie w weekend odwiedze kilka pagorkow
hrabek - 14 Listopada 2006, 10:55
Mnie wciaz ta gorka zastanawia. No bo jak mozna miec zludzenie, ze cos jest pod gorke, jak jest z gorki? Dodam, ze np. zza tej niby "z gorki" wylanial sie samochod i jak sie stalo u jej podnoza, to nie bylo go widac. Nawet przy roznicy nachylen, gdyby wciaz byl spadek, to chyba ten samochod nie moglby zniknac za pagorkiem, zanim sie ukaze ponownie, co?
Dunadan - 14 Listopada 2006, 11:01
Zludzenie jest ale przy bardzo niewielkich nachyleniach... to chyba w tym caly szkopul...
hrabek - 14 Listopada 2006, 11:27
No ale skoro niby jest z gorki, to jak moze sie stamtad samochod "wylonic"?
Adanedhel - 14 Listopada 2006, 12:57
Coś mi się wydaje, że to może mieć związek z tymi nachyleniami. Czasem, gdy staje się na górce, gdzie dolna część jest bardziej nachylona niż górna (oczywiście musisz stać na tej górnej), zdaje się, że w pewnym momencie ziemia się urywa, a gdy się zbliżysz nagle widzisz szmat gleby. Ważne jest i nachylenie i miejsce w którym się stoi.
Nie widzę innego wyjaśnienia.
baron13 - 14 Listopada 2006, 14:30
Dla mnie jest normalne, że na własnym slepiu nie mozna polegać przy ustalaniu pionu z dokładnością lepszą niż kilka stopni. Z tej przyczyny murarz, co domy muruje, pionu musi używać, i to nawet zupełnie i w drybiazgi trzeźwy murarz i nie na kacu. A mało, że pionu, używa także wasserwagi. Natomiast skąd się biorą błędy pomiarowe, to znaczy człowiek z wasserwagą podchodził, a tu krzywo, to już bardziej skomplikowana sprawa.
Godzilla - 14 Listopada 2006, 14:33
He he, a jak wujek dom budował, to nam potem pokazywał, w którym miejscu murka ekipa dostała flaszkę do rozpicia. Dopiero wtedy zaczęli trzymać pion
baron13 - 14 Listopada 2006, 15:57
Znam ten efekt, pewien szklarz, co robił nam przy szklanej aparaturze musiał mieć określoną zawartość we krwi. Poniżej trzesły mu się ręce, powyżej nie chciało mu się robić.
Adanedhel - 14 Listopada 2006, 16:17
Znam takich fachowców.
Toast za nich i za niewytłumaczalne zjawiska wzrokowe
|
|
|