Blogowanie na ekranie - Pako vs reszta świata
Lahkoona - 25 Września 2006, 17:37
Cytat | Wysyłasz sygnały. Kobieta. Oddychająca. Przytomna. Większości facetom więcej nie trzeba, a dla niektórych nawet to nie jest wymogami absolutnie niezbędnymi. Facet jest po prostu właśnie tak a nie inaczej skonstruowany (choć większość ma na tyle przyzwoitości, żeby zachowywać pozory) i nic na to nie poradzisz.
|
I to się nazywa konkretna odpowiedź
Tylko wiesz, ja mam problem. Nie wysyłam tych sygnałów, żeby wabić. Serio. Tak mam po prostu Jetem kobietą, oddycham, jestem przytomna.
Cytat | Jeżeli do tego dodamy twój niewątpliwy dowcip i oryginalność w medium opanowanym normalnie przez humor ubikacyjny, kolejne dowcipy o Kaczyńskich które nikogo już nie śmieszą i inne przejawy prostactwa jak tu się dziwić, że chłopy lgną do ciebie jak do miodu? Sam bym się pewnie zakochał, gdyby nie to, że przezwyciężyłem tę słabość dawno temu. |
Dziękuję. Jesteś miły. Tak to się określa?
Hmmm, z przezwyciężaniem słabości zwanej zakochaniem... u mnie jest podobnie. Znaczy byłam zakochana, teraz już nie jestem. Mimo tego nadal wysyłam te sygnały.
Masz rację, na to nie ma rady
Dunadan - 25 Września 2006, 17:48
Kobiety sa jak Pulsary wysylaja sygnaly same z siebie
Lahkoona - 25 Września 2006, 17:52
Cytat | Kobiety sa jak Pulsary wysylaja sygnaly same z siebie |
Ufff, dobrze że Pulsary, a nie na przykład inne obiekty tak zwanej ogólnie stosowanej kosmologii.
Dunadan - 25 Września 2006, 17:57
No bo Pulsar to tak jakos najbardziej sie kojarzy z wysylaniem sygnalow... no, moze jeszcze ew. wieksze obiekty pochlaniane przez Osobliwosc no bo taka gwiazda to sie mowi ze... swieci, a nie wysyla sygnaly :/
Zerowiec - 25 Września 2006, 18:18
Cytat | Tylko wiesz, ja mam problem. Nie wysyłam tych sygnałów, żeby wabić. Serio. Tak mam po prostu :D Jetem kobietą, oddycham, jestem przytomna. |
Udawaj faceta. Problem z głowy.
Cytat | Dziękuję. Jesteś miły. Tak to się określa? |
Nie wiem, w moim słowniku nie znalazłem takiego słowa.
Cytat | Hmmm, z przezwyciężaniem słabości zwanej zakochaniem... u mnie jest podobnie. Znaczy byłam zakochana, teraz już nie jestem. |
Dzikich Smoczyc nie można ujarzmić.
Lahkoona - 25 Września 2006, 18:18
Cytat | No bo Pulsar to tak jakos najbardziej sie kojarzy z wysylaniem sygnalow... no, moze jeszcze ew. wieksze obiekty pochlaniane przez Osobliwosc no bo taka gwiazda to sie mowi ze... swieci, a nie wysyla sygnaly :/ |
Wiesz, zejdźmy może z tej kosmologii, bo to wszystko zmierza do Czarnej Dziury a tak ładnie się zaczęło, od Pulsara
Lahkoona - 25 Września 2006, 18:22
Cytat | Udawaj faceta. Problem z głowy. |
Nie. Udawanie jest wbrew mojej naturze. Nie umiem, po prostu. I nie chcę.
Cytat | Nie wiem, w moim słowniku nie znalazłem takiego słowa. |
To określ siebie proszę słowem, które występuje w Twoim słowniku.
Cytat | Dzikich Smoczyc nie można ujarzmić. |
Wiem. I mówię im co krok. A oni co krok udowadniają mi, że jednak można. Na to też nic nie mogę poradzić. Nie mam teorii, siły ani ochoty na udowadnianie czegokolwiek.
Dunadan - 25 Września 2006, 18:29
A co ty masz do Czarnych Dziur Lahkoono? ja tam je lubie a tak serio to naprawde lubie - czytalem kiedys bardzo ciekawa ksiazke... nie pytaj o autors czy tytul bo nie pamietam Niemniej ksiazka byla... no dziwna. Z jedn strony popularnonaukowa ( a nawet naukowa! masa wzroow mate,atycznych oraz wydruki kodowania programow komputerowych w jezyku C++ ) a zdrugiej... czyste sci-fi opowiadala o facecie ktory posiadal statek komsiczny w srodku ktorego bylo kosmiczne zoo ( gatunki istot z roznych planet ) no i po jakims czasie facet postanwoil spelnic swoje marzenie - poznac Czarna Dziure... i ja poznawal. Pomagal mu w tym przyjaciel - istota z diamentu - ktory mogl zblizyc sie na niewielka odlegosc to CD. Byl nawet watek milosny ( glowny bohater zakochal sie w dziewczynie - rowniez istocie z diamentu - oczywiscie byla to milosc raczej platoniczna ). Tekst konczy sie dosc smutno ale... no jesli tylko bedziesz mogla jakos znalezc to polecam... ( nie wiem, popytaj jakis ludzi, moze ktos zna tytl )
Lahkoona - 25 Września 2006, 18:37
Cytat | A co ty masz do Czarnych Dziur Lahkoono? ja tam je lubie a tak serio to naprawde lubie |
Nic nie mam do Czarnych Dziur negatywnie. Wypowiedź z poprzedniego posta oscyluje na poziomie bardzo szeroko pojętej metafory.
Cytat | czytalem kiedys bardzo ciekawa ksiazke... nie pytaj o autors czy tytul bo nie pamietam Niemniej ksiazka byla... no dziwna. Z jedn strony popularnonaukowa ( a nawet naukowa! masa wzroow mate,atycznych oraz wydruki kodowania programow komputerowych w jezyku C++ ) a zdrugiej... czyste sci-fi opowiadala o facecie ktory posiadal statek komsiczny w srodku ktorego bylo kosmiczne zoo ( gatunki istot z roznych planet ) no i po jakims czasie facet postanwoil spelnic swoje marzenie - poznac Czarna Dziure... i ja poznawal. Pomagal mu w tym przyjaciel - istota z diamentu - ktory mogl zblizyc sie na niewielka odlegosc to CD. Byl nawet watek milosny ( glowny bohater zakochal sie w dziewczynie - rowniez istocie z diamentu - oczywiscie byla to milosc raczej platoniczna ). Tekst konczy sie dosc smutno ale... no jesli tylko bedziesz mogla jakos znalezc to polecam... ( nie wiem, popytaj jakis ludzi, moze ktos zna tytl ) |
Popytam, się zobaczy. Mam nadzieję, że znajdę. Powiedz tylko kiedy czytałeś, może przedział czasowy lektury pozwoli mi ją jakoś umiejscowić woluminowo.
Znowu mi się słowotok włącza.
Dunadan - 25 Września 2006, 18:49
Oj, czytalem ze 3-4 lata temu, ale to byla ksiazka chyba z poczatku lat 90'... choc nie jestem tego pewien na 100% Z przyjemnoscia bym ja dorwal raz heszcze... ehh, taka wiesz, zaginiona pozycja ksiazkowa.
Moj tata mial podobna sytuacje - tyle ze ksiazka 'Przez ocean czasu'. Dotarlem do niej na szczescie ale tylko w internecie - nigdzie jej nie mozna dorwac namacalnie. Gdybym ja znalazl mialbym fajny prezent dla taty
Zerowiec - 25 Września 2006, 19:52
Cytat | Cytat | Udawaj faceta. Problem z głowy. |
Nie. Udawanie jest wbrew mojej naturze. Nie umiem, po prostu. I nie chcę. |
Zawsze pozostaje opcja Aldy. Musisz tylko zwabić faceta do siebie i pod jakimś pozorem (Albo tak albo wcale!) związać go na łóżku. Gdy facet jest już bezpiecznie unieruchomiony wyjmujesz nóż, rozcinasz sobie rękę, smarujesz ciało krwią i wybuchasz demonicznym śmiechem. A zresztą co ja ci będę tłumaczyć, sama wiesz najlepiej. Istnieje pewne ryzyko, że po takim numerze nie wyjdziesz z kaftana bezpieczeństwa do końca życia, ale trudno. Poza tym twoje adoptowane Dzieci Mroku zawsze mogą zapewnić alibii. Nie zapewnią? No przecież że zapewnią.
Lahkoona - 25 Września 2006, 20:15
Cytat | Zawsze pozostaje opcja Aldy. |
A to jej opcja jest. Nie wiem tylko czy o tej samej opcji mówimy oraz w takim samym kontekście. Alda nie miala wyboru, musiala sie bronic. Jezeli nie zrobilaby tego, co zrobila, to gosc zrobilby nad jej glowa krzyzyk (odwrocony) i "po misiach". Niezbyt mi pasowalo usmiercenie dziewczyny na samym poczatku jej przygod. Owszem, moglam zakatrupic babe i do dalszych "opcjonalnych" przygod wymyslec inna / innego... No, ale zostawilam ja przy zyciu. Dziekuje, ma sie dobrze, ostatnio przyblakal sie do niej pewien rowniez "uzdolniony inaczej" towarzysz rodzaju ludzkiego plci odmiennej...
Cytat | Musisz tylko zwabić faceta do siebie i pod jakimś pozorem (Albo tak albo wcale!) związać go na łóżku. Gdy facet jest już bezpiecznie unieruchomiony wyjmujesz nóż, rozcinasz sobie rękę, smarujesz ciało krwią i wybuchasz demonicznym śmiechem. A zresztą co ja ci będę tłumaczyć, sama wiesz najlepiej. |
No wiem, wiem. Ale to co mowisz jest o tyle ciekawe, ze swiadczy o Twojej stronie postrzegania kwestii, czyli Twojej wyobrazni. To jest Twój scenariusz zdarzeń. Ciekawie widzisz sprawę. Wyszła sprawa udawania, a skończyło się na rytuale naznaczenia. Rowniez ciekawe.
Cytat | Istnieje pewne ryzyko, że po takim numerze nie wyjdziesz z kaftana bezpieczeństwa do końca życia, ale trudno. Poza tym twoje adoptowane Dzieci Mroku zawsze mogą zapewnić alibii. Nie zapewnią? No przecież że zapewnią. |
Wiesz, moich "dzieci" nie mieszam w sprawy alkowy . Tak czy inaczej, jeżeli przyjmę Twoj scenariusz, owszem, istnieje opcja, ze zostanę zapięta w kaftan. Aczkolwiek jakby tak sie rozejrzec... wiesz, gorsze rzeczy sie dzieja niz modlishkowanie w lozku
I nie opisales siebie slowami wystepujacymi w Twoim slowniku.
Zerowiec - 25 Września 2006, 21:48
Cytat | Cytat | Zawsze pozostaje opcja Aldy. |
Dziekuje, ma sie dobrze, ostatnio przyblakal sie do niej pewien rowniez uzdolniony inaczej towarzysz rodzaju ludzkiego plci odmiennej... |
Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Nie lubię Pani Kałużyńskiej od Aldy. Tak to ja sam potrafię pisać. Co innego Lakhoona/Kałużyńska, autorka Kwestionariusza odobowego, czy Boro-boro…
Cytat | I nie opisales siebie slowami wystepujacymi w Twoim slowniku. |
Ksenofob, militarysta wierzący w rozwiązywanie problemów dyplomacją i w zgodzie z prawami człowieka, moralny relatywista nienawidzący moralnego relatywizmu, zwolennik silnego państwa (silne państwo najlepszym gwarantem wolności jednostki), wróg społeczeństwa i wypaczonego prawodawstwa (społeczeństwo i wymiar sprawiedliwości najgorszym wrogiem wolności jednostki), indywidualista nieprzystosowany do życia w społeczeństwie.
Lahkoona - 25 Września 2006, 21:54
Cytat | Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Nie lubię Pani Kałużyńskiej od Aldy. Tak to ja sam potrafię pisać. Co innego Lakhoona/Kałużyńska, autorka Kwestionariusza odobowego, czy Boro-boro… |
No i to mi się podoba. Jasne określanie preferencji. Dziękuję.
Ja za to nie lubię jak się do mnie ktoś zwraca Pani... Wiem, są pewne sytuacje wymagające tegoż zwrotu i wtedy nie oponuję. Trzeba to się "Paniuje". A jak nie trzeba, to nie trzeba.
Proste.
Cytat | Ksenofob, militarysta wierzący w rozwiązywanie problemów dyplomacją i w zgodzie z prawami człowieka, moralny relatywista nienawidzący moralnego relatywizmu, zwolennik silnego państwa (silne państwo najlepszym gwarantem wolności jednostki), wróg społeczeństwa i wypaczonego prawodawstwa (społeczeństwo i wymiar sprawiedliwości najgorszym wrogiem wolności jednostki), indywidualista nieprzystosowany do życia w społeczeństwie. |
Indywidualista. I wszystko wiadomo. W tej dziedzinie możemy sobie podać dłonie.
Zerowiec - 25 Września 2006, 22:26
Cytat | Ja za to nie lubię jak się do mnie ktoś zwraca Pani... Wiem, są pewne sytuacje wymagające tegoż zwrotu i wtedy nie oponuję. Trzeba to się Paniuje. A jak nie trzeba, to nie trzeba. |
A kiedy właśnie ja to tak odbieram, że jednak w tym przypadku trzeba. Bo dla mnie jest różnica pomiędzy tobą/Lahkooną a tą panią Kałużyńską, autorką Aldy, której tutaj wcale nie ma. Lahkoona potrafi pisać, wystarczy spojrzeć na jej blog, Kałużyńska za grosz nie ma ani jej talentu ani polotu. Naprawdę szkoda, że pani Kałużyńskiej tutaj nie ma, bo mogłaby się od Lahkoony wiele nauczyć (jestem osamotniony w tym co piszę, czy może ktoś jeszcze podziela moją opinię?)
Lahkoona - 25 Września 2006, 22:42
Cytat | A kiedy właśnie ja to tak odbieram, że jednak w tym przypadku trzeba. Bo dla mnie jest różnica pomiędzy tobą/Lahkooną a tą panią Kałużyńską, autorką Aldy, której tutaj wcale nie ma. Lahkoona potrafi pisać, wystarczy spojrzeć na jej blog, Kałużyńska za grosz nie ma ani jej talentu ani polotu. Naprawdę szkoda, że pani Kałużyńskiej tutaj nie ma, bo mogłaby się od Lahkoony wiele nauczyć (jestem osamotniony w tym co piszę, czy może ktoś jeszcze podziela moją opinię?) |
Pani Kałużyńska posiada tutaj swój kącik. Ale na dzień dzisiejszy oraz na forum udziela się Lahkoona. Pani Kałużyńska zaś się jej przygląda, szlifując słowa na inną treść, jak dotąd nieujawnioną publikacyjnie. Za wcześnie mówić na temat połączenia Lahkoony i Pani Kałużyńskiej. Nie lubię mówić o rzeczach niedokończonych, rozwlekać projektów ani tym bardziej nie lubię omawiać procesu twórczego czy się oflagowywać. Jeżeli chodzi o podział na Panią Kałużyńską i Lahkoonę to owszem, istnieje i to Ty pierwszy to zauważyłeś. Za co zyskałeś moje szczere wyrazy uznania. Czasami forma Lahkoony nie jest akceptowalna w momencie wymaganym dla Pani Kałużyńskiej i odwrotnie. Co nie znaczy, że obie wyżej wymienione się sobie nie przyglądają. Się sobie przyglądają. Biorąc pod uwagę, że Pani Kałużyńska oraz Lahkoona posiadają tą samą powłokę cielesną, można dojść do wniosku prostego: w pewnym momencie osobowości się połączą. Na dzień dzisiejszy zachodzi ni mniej ni więcej tylko "docieranie".
Poza tym Pani Kałużyńska zastartowała na papierze, a Lahkoona w necie. Prędkość rozchodzenia się informacji jest wiadoma. Dlatego Pani Kałużyńska pozostaje (na dzień dzisiejszy) wyniosła i daleka, a Lahkoona szaleje w najlepsze wśród żywych
Lahkoona - 25 Września 2006, 22:50
I jeszcze jedno. Zaczęłam bloga z pytaniem, czy się spodoba, czy ktoś w ogóle będzie to czytał. W pisanie tych historii wkładam naprawdę dużo siebie i staram się, żeby były czytelne oraz odpowiednio natężone emocjonalnie. Jeżeli chodzi o moje pisanie w formie "Pani Kałużyńskiej" to również chcę, żeby zarówno forma jak i emocje były na odpowiednim poziomie. Nie twierdzę, że mi to wychodzi. Nie twierdzę, że trafiam do wszystkich.
Lahkoona i jej zachowanie oraz forma ekspresji to Magdalena Kałużyńska prywatnie. Pani Kałużyńska, to Magda Kałużyńska teoretycznie w formie "oficjalnej". Jeszcze tego nikomu nie mówiłam, ponieważ jak wiadomo nie lubię mówić o - nawet najbardziej nierealnych i odległych marzeniach - chciałabym, żeby ekspresyjność Lahkoony również zawitała na papier... Ale to raczej marzenie ściętej głowy.
Ale, tak czy inaczej, to wciaż jedna i ta sama osoba.
Czyli ja
Ixolite - 25 Września 2006, 23:06
A gdyby tak kiedyś podmienić papier z ekranem?
Fajne to co w 'blogu' piszesz, choć, nie wiem czemu, jakoś przywodzi mi na myśl felietony Masłowskiej.
Lahkoona - 25 Września 2006, 23:11
Cytat | A gdyby tak kiedyś podmienić papier z ekranem?
Fajne to co w 'blogu' piszesz, choć, nie wiem czemu, jakoś przywodzi mi na myśl felietony Masłowskiej. |
Dziękuję
Prawdę mówiąc, nie myślałam nad skierowaniem tego typu pisania do publikacji. A nie myślałam, ponieważ - praktycznie rzecz biorąc - nie mam bladego pojęcia jak uderzyć i do których drzwi.
A czy blogowanie przypomina Masłowską? Nie wiem. Prawdę mówiąc nie czytałam jej felietonów.
Zerowiec - 25 Września 2006, 23:41
Cytat | Pani Kałużyńska posiada tutaj swój kącik. |
I niech Pani Kałużyńska zostanie w swoim kąciku gdzie jej miejsce.
Cytat | Ale na dzień dzisiejszy oraz na forum udziela się Lahkoona. Pani Kałużyńska zaś się jej przygląda, szlifując słowa na inną treść, jak dotąd nieujawnioną publikacyjnie. Za wcześnie mówić na temat połączenia Lahkoony i Pani Kałużyńskiej. |
A kto mówi o połączeniu, nie lepsze byłoby zastąpnienie? A gdyby tak Lahkoona pożarła Panią Kałużyńską (no dobra, nie lubię jędzy)?
Cytat | I jeszcze jedno. Zaczęłam bloga z pytaniem, czy się spodoba, czy ktoś w ogóle będzie to czytał. W pisanie tych historii wkładam naprawdę dużo siebie i staram się, żeby były czytelne oraz odpowiednio natężone emocjonalnie. |
Jak dla mnie 10 na 10, ale co ja wiem. Moje poczucie humoru odbiega od tego przejawianego przez większość ludzi.
Cytat | Jeszcze tego nikomu nie mówiłam, ponieważ jak wiadomo nie lubię mówić o - nawet najbardziej nierealnych i odległych marzeniach - chciałabym, żeby ekspresyjność Lahkoony również zawitała na papier... Ale to raczej marzenie ściętej głowy. |
Naprawdę? Nieraz się dziwiłem czemu pisarze w sieci, prywatnie lub w utworach nie przeznaczonych do publikacji na papierze, są często zabawniejsi niż w swoich komercyjnie wydawanych książkach. Nigdy mi do głowy nie przyszło, że jest to wina wydawców i czytelników, którzy wolą Panie Kałużyńskie od Lahkoon.
Lahkoona - 25 Września 2006, 23:56
Cytat | I niech Pani Kałużyńska zostanie w swoim kąciku gdzie jej miejsce. |
No tam zostanie. Jej kącik i sobie w tym kąciku siedzi. Przynajmniej na razie...
Cytat | A kto mówi o połączeniu, nie lepsze byłoby zastąpnienie? A gdyby tak Lahkoona pożarła Panią Kałużyńską (no dobra, nie lubię jędzy)? |
Coś wymyślimy.
Cytat | Jak dla mnie 10 na 10, ale co ja wiem. Moje poczucie humoru odbiega od tego przejawianego przez większość ludzi. |
Nie można mówić "co ja wiem". Dużo wiesz i mądrze gadasz. I w tym momencie mogę powiedzieć to samo. Moje poczucie humoru odbiega od tego przejawianego przez większośc ludzi. I jeszcze jedno dodam: przez owe poczucie humoru przejawianego w "blogu" miałam, w większości przypadków jedynie kłopoty albo sytuacje dziwne... I to nie dlatego, że jestem zimną suką, wredotą i wyniosłą na Olimp 'wielką pisarką'. Nie, nie dlatego. Moje poczucie humoru po prostu nie zostawało zrozumiane. I dlatego miałam wielkie, naprawde wielkie opory przed rozpoczęciem tego bloga. Czy tam czegoś. Nie wiem jak się prowadzi blog. Nigdy tego nie robiłam.
Cytat | Naprawdę? Nieraz się dziwiłem czemu pisarze w sieci, prywatnie lub w utworach nie przeznaczonych do publikacji na papierze, są często zabawniejsi niż w swoich komercyjnie wydawanych książkach. Nigdy mi do głowy nie przyszło, że jest to wina wydawców i czytelników, którzy wolą Panie Kałużyńskie od Lahkoon. |
Zdarzają się przypadki, że ludzie wolą Panie Kałużyńskie. Zdarzają się przypadki, że wolą i potrzebują żeby Lahkoona przeleciała i wzbiła kurz skrzydłami. Wszystko zależy od naprawdę wielu czynników. Czy to konkretnie czyjaś wina? Nie, konkretnie nie. I nie mogę pokazać palcem konkretnej osoby i nie mogę powiedzieć: TO PRZEZ CIEBIE MAŁPO MOJA PIERWSZA POWIEŚĆ WYLĄDOWAŁA W KOSZU I TERAZ TEGO ŻAŁUJĘ!!!
Owszem, chciałabym pisywać "Lahkoonowe" felietony na papierze, żeby szły do ludzi i wywoływały uśmiech na twarzach. No chciałabym. Co z tego "chciałbym" wyjdzie, to się okaże. Tak czy inaczej dziękuję bardzo za te wszystkie słowa, które do mnie napisałeś. Serio. To wiele dla mnie znaczy.
Zerowiec - 26 Września 2006, 00:59
Cytat | Nie można mówić co ja wiem. Dużo wiesz i mądrze gadasz. |
Oj, reszta gangu Fahrenheitowego raczej by się nie zgodziła.
Cytat | I w tym momencie mogę powiedzieć to samo. Moje poczucie humoru odbiega od tego przejawianego przez większośc ludzi. |
Przez większośc to mimo wszystko nie to samo co przez wszystkich. Niestety, moje poczucie humoru bawi tylko i wyłącznie mnie. Rezultat tego jest taki, że albo nikt nie zwraca na nie uwagi, albo wszyscy się zaraz obrażają.
Cytat | Tak czy inaczej dziękuję bardzo za te wszystkie słowa, które do mnie napisałeś. Serio. To wiele dla mnie znaczy. |
Nie zapominacie się trochę z tym lukrem O Córo Cimeności? Bez przesady. Lubię czytać co piszesz, więc abyś nadal pisała muszę cię chwalić. Zwykłe samolubstwo. Nie ma w tym ani krzty troski o twoje uczucia.
(Na wypadek, gdyby ktoś nie załapał, powyższe jest właśnie taką ilustracją mojego (braku) poczucia humoru).
Lahkoona - 26 Września 2006, 02:11
Cytat | Oj, reszta gangu Fahrenheitowego raczej by się nie zgodziła. |
Powtórzę. Dużo wiesz i mądrze gadasz.
Cytat | Przez większośc to mimo wszystko nie to samo co przez wszystkich. Niestety, moje poczucie humoru bawi tylko i wyłącznie mnie. Rezultat tego jest taki, że albo nikt nie zwraca na nie uwagi, albo wszyscy się zaraz obrażają.
|
A tego tak do końca nie wiesz, czy Twoje poczucie humoru bawi tylko i wyłącznie Ciebie. Miałeś okazję tym znamiennym "wszystkim" zapodać dawkę? Chyba nie. I, z tego co się zorientowałam, kwestia poczucia humoru to kwestia osobista, a co za tym idzie należałoby daną osobę dobrze, powtarzam, dobrze poznać, żeby powiedzieć: znam jego poczucie humoru. A nie zwracanie uwagi albo obrażanie się... no cóż, mogę powiedzieć, że znam te reakcje w zetknięciu z moim poczuciem humoru. Nie zadziwiłes mnie zupełnie w tej kwestii.
Cytat | Nie zapominacie się trochę z tym lukrem O Córo Cimeności? Bez przesady. Lubię czytać co piszesz, więc abyś nadal pisała muszę cię chwalić. Zwykłe samolubstwo. Nie ma w tym ani krzty troski o twoje uczucia.
(Na wypadek, gdyby ktoś nie załapał, powyższe jest właśnie taką ilustracją mojego (braku) poczucia humoru).
|
Lukier zlizany i zrobiło mi się niedobrze. To Ty nie przesadzaj z tą Córą Ciemności, komplemenciarzu. Chwalić mnie wcale nie musisz. Co innego, jakbyś mnie chwalił "bez powodu" albo tak "po prostu". Jeżeli za chwaleniem/komplementowaniem stoi jakiś cel, to sobie lepiej daruj. Ja łasa na chwalenie nie jestem i raczej wolę dostać po łbie, acz szczerze, niż słuchać nieszczerej i podyktowanej pragnieniem osiągnięcia jakiegoś celu, sztucznej słodyczy.
Jak się ostatnio dowiedziałam jestem - raczej surykatką aniżeli Córą Ciemności. I "raczej surykatka" również nie wyraża ani krzy troski o Twoje uczucia. (Na wypadek, gdyby ktoś nie załapał, poprzednie jest właśnie taką ilustracją poczucia mojego humoru (albo jego braku)). A jeżeli chodzi o pisanie-blogowanie, to będę pisała, jezeli tylko mi pomysłów oraz pary w palcach starczy. I jeżeli chodzi o pisanie w wersji "Pani Kałużyńska", to równiez nie zamierzam poprzestać pisać w takim stylu.
Ze zwyłego samolubstwa. I czy się to komuś podoba, czy nie.
"Nie ma w tym ani krzty troski o czyjekolwiek uczucia". I teraz pytanie: z kogo zimnokrwista suka wychodzi z Lahkoony czy z Pani Kałużyńskiej.
I czy w ogóle wychodzi?
I czy w ogóle jakaś suka tam siedziała?
I jeżeli tak, to jakiej rasy?
A jeżeli nie, to o co chodzi?
Zerowiec - 26 Września 2006, 03:17
Cytat | A tego tak do końca nie wiesz, czy Twoje poczucie humoru bawi tylko i wyłącznie Ciebie. Miałeś okazję tym znamiennym wszystkim zapodać dawkę? Chyba nie. |
Sądzę, że jednak moja twórczość nikogo specjalnie nie bawi, niemniej wyprodukowałem tego trochę na własny użytek i trochę mi szkoda, żeby się marnowało. Ponieważ istnieje szansa, że może jednak komuś się to spodoba to czasem katuję (w bezpiecznych dawkach) tym innych ludzi.
Na:
http://www.science-fictio...topic.php?t=850
można podziwiać kolejną próbkę mojej twórczości (tak, zdaję sobie sprawę, że biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację nawet taka zimnokrwista suka jak ty nie jest całkiem obiektywna, ani wiarygodna).
Cytat | Chwalić mnie wcale nie musisz. Co innego, jakbyś mnie chwalił bez powodu albo tak po prostu. Jeżeli za chwaleniem/komplementowaniem stoi jakiś cel, to sobie lepiej daruj. |
Nie za bardzo rozumiem. Częściowo chwalę, bo lubię twoją twórczość a jak cię ktoś nie pochwali to jeszcze gotowa jesteś nic więcej nie napisać, a więc cel samolubny. Ale oczywiście jeżeli sprawia ci to przyjemność to tym lepiej i mnie to cieszy. Ale tak na prawdę to działam bardziej odruchowo robiąc co przychodzi naturalnie bez analizowania tego tak dogłębnie i rozkładania na czynniki pierwsze.
Cytat | Ja łasa na chwalenie nie jestem i raczej wolę dostać po łbie, acz szczerze, niż słuchać nieszczerej i podyktowanej pragnieniem osiągnięcia jakiegoś celu, sztucznej słodyczy. |
Czy jest na świecie coś bardziej obrzydliwego od sztucznej słodyczy? Takiej w stylu:
„Kochasz mnie?”
„Oczywiście kochanie” (Kochać? Ciebie? Ja cię nawet nie lubię! No ale przecież ci tego nie powiem, bo wcale nie chcesz słyszeć prawdy, a zresztą ty to i tak dobrze wiesz)
Ciarki człowieka przechodzą.
A co do dostania po łbie to zaraz dostaniesz, bez obaw.
Cytat | I teraz pytanie: z kogo zimnokrwista suka wychodzi z Lahkoony czy z Pani Kałużyńskiej.
I czy w ogóle wychodzi?
I czy w ogóle jakaś suka tam siedziała?
I jeżeli tak, to jakiej rasy? |
A może to nie zimnokrwista suka, ale kotka, taka co czasem drapnie dla zabawy, ale bez złośliwości?
Lahkoona - 26 Września 2006, 12:22
Cytat |
Sądzę, że jednak moja twórczość nikogo specjalnie nie bawi, niemniej wyprodukowałem tego trochę na własny użytek i trochę mi szkoda, żeby się marnowało. Ponieważ istnieje szansa, że może jednak komuś się to spodoba to czasem katuję (w bezpiecznych dawkach) tym innych ludzi. |
W takim razie powinieneś katować w dawkach niebezpiecznych. Za mało, znaczy za mało. A ja uważam, że nawet taka zimnokrwista suka może w tym przypadku być wiarygodna. Potrzebuję tylko odpowiednio dużo materiału literackiego, żeby mieć się nad czym znęcać. Skoro taka do znęcania się wynikła tendencja. Poza tym, z tego co się zorientowałam, Ty parodiujesz innych autorów. A parodiowanie jest naprawdę o wiele trudniejsze od takiego "kłapania ozorem" jak w moim "blogowaniu". Trudniejsze i - przyznam się - nie potrafię parodiować innych pisarzy, warsztatu, poczucia humoru vel jego braku.
I dlatego - znowu walne torebką lukru w łeb - moje szczere wyrazy.
I już.
Próbkę czytałam. Uważam, że ciekawa. I - parafrazując Twoje słowa - tak to ja bym nie napisała. Nie dlatego, że tego typu pisanie mam serdecznie w tyle, nie umiem tak pisać, po prostu. Ani jako Lahkoona nie potrafię ani jako "pani Kałużyńska".
Tylko tekstu za mało. No, ale jakaż ach jakaż może być próbka. Wrzucaj więcej i nie marudź ani tym bardziej nie jęcz jak stara baba.
Cytat | Nie za bardzo rozumiem. Częściowo chwalę, bo lubię twoją twórczość a jak cię ktoś nie pochwali to jeszcze gotowa jesteś nic więcej nie napisać, a więc cel samolubny. Ale oczywiście jeżeli sprawia ci to przyjemność to tym lepiej i mnie to cieszy. Ale tak na prawdę to działam bardziej odruchowo robiąc co przychodzi naturalnie bez analizowania tego tak dogłębnie i rozkładania na czynniki pierwsze.
|
Nie, nie, nie. Nie zrozumieliśmy się. U mnie jest tak: chwalenia niezby lubię, ponieważ samo chwalenie może być fałszywe. A co fałszywe i nieszczere, to niech wypier***** lepiej i to od razu, głowy mi tym chwaleniem nie zawracając. Owszem, jest i chwalenie szczere. To się cieszę wtedy i jest tak miło, ze aż do wyrzygania. Jeżeli ktoś mnie za bardzo chwali to się, mówiąc brzydko, robię deczko podejrzliwa. Ale to takie traumy moje są.
Za to bardzo sobie oraz wysoko cenię "ciepłe ganienie". Tak, właśnie. Inaczej mówiąc więcej mi daje konstruktywna krytyka aniżeli określenie: Nie, no Magda, to coś właśnie napisała jest normalnie powalające na kolana i z tych kolan jeszcze długo po owym powaleniu się nie podniesie ów powalony.
Na pytanie: ale co jest takiego powalającego w moim tekście, chłopcze?
Odpowiada mi cisza i rumieniec.
Cytat | Czy jest na świecie coś bardziej obrzydliwego od sztucznej słodyczy? Takiej w stylu:
„Kochasz mnie?”
„Oczywiście kochanie” (Kochać? Ciebie? Ja cię nawet nie lubię! No ale przecież ci tego nie powiem, bo wcale nie chcesz słyszeć prawdy, a zresztą ty to i tak dobrze wiesz)
Ciarki człowieka przechodzą. |
Taaak. Przeczytałam co napisałeś powyżej i dosłownie ciarki mnie przeszły. Można również określić to inaczej, te ciarki... pewne rzeczy mi się przypomniały.
Bardzo długa retrospekcja. Bardzo długa. I, mimo wszystko, nieprzyjemna.
A paszła won!
Cytat | A co do dostania po łbie to zaraz dostaniesz, bez obaw. |
Będzie powód, proszę bardzo, łba nadstawiam. Nie będzie powodu, to nawet się nie waż ręki albo innej odnóży na mój łeb podnosić. Czy wyraziłam się dostatecznie jasno oraz mówiąc oględnie - klarownie?
Cytat | A może to nie zimnokrwista suka, ale kotka, taka co czasem drapnie dla zabawy, ale bez złośliwości? |
Kotka nie. Smoczyca raczej. I również drapnie, dla zabawy, nawet ogniem przysmaży, dla zabawy. Ale nigdy złośliwie.
Jedno, co mogę powiedzieć o sobie i tego stwierdzenia również mogę być stuprocentowo pewna: nie jestem złośliwa.
Zerowiec - 26 Września 2006, 19:31
Cytat | A parodiowanie jest naprawdę o wiele trudniejsze od takiego kłapania ozorem jak w moim blogowaniu. Trudniejsze i - przyznam się - nie potrafię parodiować innych pisarzy, warsztatu, poczucia humoru vel jego braku. |
Gdybyś tylko chciała jakoś byś sobie poradziła.
Cytat | Wrzucaj więcej i nie marudź ani tym bardziej nie jęcz jak stara baba. |
Kwestia postrzegania rzeczywistości. Teoretycznie nie powinno mnie obchodzić co myślą inni ludzie. Co z tego, że większość ma (o ile ma) inne zdanie. Nie moja wina, że przyszło mi żyć na takim, a nie innym świecie, równie dobrze mogłoby być odwrotnie. Niczyja wina. Jeżeli już musimy przyjąć że ktoś ma rację to co najwyżej to większość ponosi winę za niedocenianie mojego geniuszu. To tyle teorii. Praktyka, jak każdy wie, wygląda trochę inaczej.
Lahkoona - 26 Września 2006, 19:42
Cytat | Gdybyś tylko chciała jakoś byś sobie poradziła. |
Gdybym. Ale nie chcę. Nie czuję takiej potrzeby, po prostu. A skoro nie czuję, to nie i już. Nie będę przecież robiła nic na siłę.
Już nigdy więcej nic na siłę.
Cytat | Kwestia postrzegania rzeczywistości. Teoretycznie nie powinno mnie obchodzić co myślą inni ludzie. Co z tego, że większość ma (o ile ma) inne zdanie. Nie moja wina, że przyszło mi żyć na takim, a nie innym świecie, równie dobrze mogłoby być odwrotnie. Niczyja wina. Jeżeli już musimy przyjąć że ktoś ma rację to co najwyżej to większość ponosi winę za niedocenianie mojego geniuszu. To tyle teorii. Praktyka, jak każdy wie, wygląda trochę inaczej. |
Wiesz, niedocenianie czyjegoś geniuszu to sprawa tak powszechna, że paradoksalnie praktycznie wszechobecna. A skoro wszechobecna, to jakby jej nie było. Docenić czyjś geniusz i nie popaść w jakieś skrajności tego doceniania jest strasznie trudno. Dlatego, że działa pewien podświadomy automatyzm: docenię czyjś geniusz, znaczy że ja nie jestem genialny, że jestem poniżej jakiegoś poziomu... blablabla. Docenianie czyjegoś geniuszu i w ogóle dostrzeganie prawdziwych pięknych pozytywów w drugim człowieku jest wyklęte poza wszelaki margines. Dlaczego? Z powodu jakiś zakorzenionych kompleksów? Pewnie tak. Z powodu niemożliwości przyznawania się do własnych błędów? Pewnie tak. Z powodu tego, że występuje ogólnie stosowany pęd do wszelakiej palmy pierwszeństwa? Pewnie tak?
Bardzo trudno komuś szczerze powiedzieć: słuchaj, to co robisz jest świetne.
Szczerze, znaczy bez ogólnie pojętych podtekstów, ukrytej szpilki, spiskowej teorii dziejów, itp.
Bardzo łatwo zaś komuś powiedzieć: stary, to jest do jednej wielkiej d***y, sam jesteś do d***y. Bardzo łatwo.
I ogólna jest tendencja do udupiania. W imię teorii, że za łatwo być nie może, że "musi poznać jak to boli, bo inaczej nie da sobie rady, później ją dopadną i zeżrą, musi doświadczyć krwi/potu/bólu/upokorzenia...". Od razu wrzucić na głęboką wodę, jeżeli się nie utopi to będzie dobrze...
Pozostaje tylko pytanie, po co?
Ale to jest pytanie równoznaczne z innym pytaniem: po co sobie życie utrudniać.
Bo tak? "Co nas nie zabije, to wzmocni?"
Nie ma odpowiedzi.
A jeżeli są, to tak zagmatwane i przyrosłe do skamieniałych schematów, że głowa boli...
No i się rozpisałam.
Ps. A może inaczej. Żeby kogoś zrozumieć, trzeba najpierw zrozumieć siebie. A na rozumieniu siebie to najwięksi filozofowie tego świata zęby zjedli. I tutaj problem.
Ps. do Ps: Poza tym ja wyznaję taką zasadę, że "swój" lgnie do "swego". W każdej możliwej interpretacji "swego"..
Zerowiec - 26 Września 2006, 23:09
Cytat | Wiesz, niedocenianie czyjegoś geniuszu to sprawa tak powszechna, że paradoksalnie praktycznie wszechobecna. |
Ale jeżeli nikt, ale to absolutnie nikt takiego geniuszu nie dostrzega to czy to jeszcze jest prawdziwy geniusz, czy to może już są urojenia? Co z tego że masz (albo i nie) rację, skoro nikt się z tobą nie zgadza? Wszystko jesz tylko i wyłącznie kwestią definicji i przyjętych aksjomatów.
Lahkoona - 26 Września 2006, 23:20
Cytat |
Ale jeżeli nikt, ale to absolutnie nikt takiego geniuszu nie dostrzega to czy to jeszcze jest prawdziwy geniusz, czy to może już są urojenia? Co z tego że masz (albo i nie) rację, skoro nikt się z tobą nie zgadza? Wszystko jesz tylko i wyłącznie kwestią definicji i przyjętych aksjomatów. |
A jako prawdziwy indywidualista zdajesz sobie sprawę, że nie podlegasz żadnym definicjom, przyjętym aksjomatom, teoriom. Indywidualność jako taka już z założenia nie mieści się w żadnej z przyjętych szuflad.
Dlatego jest wartością poszukiwaną i jednocześnie wyklętą.
Paradoks, a jednak możliwy.
Zerowiec - 26 Września 2006, 23:41
Cytat | A jako prawdziwy indywidualista zdajesz sobie sprawę, że nie podlegasz żadnym definicjom, przyjętym aksjomatom, teoriom |
…poza tymi, które sam zdecyduję się uznać…
|
|
|