To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Góry.

gorat - 8 Maj 2006, 12:11

1. to sprawdź, kto mnie tak nazwał :twisted:
2. Logan na razie nerwicy dostał od tego domagania się cytatów ;) :P

O, a nazwa aparatu pasuje wyśmienicie. Słońce w zenicie 8)
mawete: taki stary jesteś? :shock: Dwadzieścia lat, nono...

mawete - 8 Maj 2006, 15:20

k. gorat: wiem kto Cię tak nazwał... :D a jak jechałem w dół to juz dawno byłem pełnoletni :mrgreen:
gorat - 8 Maj 2006, 15:24

W dół... kogo? :mrgreen:
To jak - znajdziesz te zdjęcia wreszcie? ;)
A może czas na propozycje ciekawych, mało obleganych miejsc?

mawete - 9 Maj 2006, 07:27

Tamtych nie znalazłam... amba jest.... malutka, ale ma zaje**ste magazyny.... A co do mało obleganych miejsc. Jest niedaleko Janowa Lubelskiego taka fajna tama... To zdjęcie ma tytuł "Olewam"... Nie ma co prawda nic wspólnego z górami, ale mi się podoba :mrgreen:
Rafał - 11 Maj 2006, 04:03

"Mała" migawka w góskim klimacie, takie wspomnienie:



Minęła właśnie czwarta nad ranem, siedzimy z Irkiem przed schroniskiem nad Morskim Okiem i przypatrujemy się ścianie Kazalnicy popalając papieroska. Nic jeszcze nie widać, ledwo zarysy grani odcinają się jako-tako, bo słońce dopiero co rozróżowiło niebo. Dzisiaj jesteśmy piąty dzień w górach i pora chyba na powrót do cywilizacji. Z tej okazji wczoraj jak przyszliśmy na nocleg do noclegowni przy schronisku machneliśmy sobie wykwintny obiad, w prawdziwej schroniskowej restauracji dla ceprów: każdy zamówił podwójną! Porcję ziemniaków i polane gęsto maggi stanowiły smaczek jaki pamiętam do dziś. Pierwszy obiad od dawna – w końcu student biedny jest – jak nakazuje tradycja. I do tego prawdziwy prysznic, cudo. Prawdę mówiąc z piątki (schronisko w dolinie pięciu stawów) wygonił nas potworny smród w jadalni gdzie podłogę zaścielały „zwłoki” turystów, a buty i skarpety obok zwłok. Ostatni dzień w Tatrach postanowiliśmy spędzić relaksująco i zaliczyć przełęcz pod Chłopkiem. I oto jesteśmy, jeszcze mięśnie nierozruszane, jeszcze chłonie się chwilę, jeszcze jeden papierosek, bo później już nie – dopiero po powrocie i w drogę. Mamy plecaczki „szturmowe”: coś na deszcz, coś na grzbiet, coś na ząb i aparat. Powolnie, bardzo powolnie okrążamy Morskie Oko. Jest już całkiem jasno i obserwujemy fenomenalne zjawisko. Tafla wody jest gładziutka jak szkło, mało powiedziane, jak szyba float, dokładne i całkowite zwierciadło i którym przeglądają się kosodrzewiny i szczyty. Niebo błękitne w błękicie. Robimy serie zdjęć i niechętnie ruszamy dalej, łatwiutką ścieżką na Czarny staw pod Rysami. Tutaj chwilka odpoczynku, w końcu nic nas nie goni, podziwiamy morze szczytów i dolinę. Jest trochę jak w samolocie - cały świat pod nami, nad nami gdzieś niewidoczne Rysy. Rok temu Irek na Rysach ściągnął gacie i wypiął się symbolicznie na całą Polskę, ot ludziom czasami odbija. Przy ścianie Kazalnicy leży sobie przy pałatce wopista i krótkofalówką słucha sobie radia – nawet nie wiedziałem, że tak można. Znudzony spytał dokąd, kiwnął głową i poszliśmy. Idziemy już właściwym szlakiem na przełęcz okrążając ścianę Kazalnicy. Miesiąc wcześniej spadł z niej chłopak zabijając się na miejscu. Zjeżdżał i skończyła mu się lina. Góry są bezlitosne dla idiotów. Taka selekcja naturalna. Po drodze spotykamy stado kozic. Stajemy i obserwujemy siebie nawzajem. Po chwili kozice pokazały nam zady i nieśpiesznie zeszły nam z drogi. Zaczyna się stromizna i łaziemy na czworakach. Na szczycie Kazalnicy odpoczynek. Pojawiają się chmury, przelewając się jak budyń od strony Słowacji. Dalsza droga odbywa się po omacku w coraz bardziej gęstniejącej mgle. Jakoś docieramy do przełęczy, ale mgła gęściutka i zimno jak cholera. Nieśpiesznie wracamy do schroniska i później do Zakopca. Godzinka i już jesteśmy w Nowym Targu i łapiemy okazję do Czorsztyna – tutaj spędzimy cały tydzień na lenistwie i piwie. Pomału wracają przyziemne myśli o kampanii wrześniowej i zaliczeniach. Brrr.

Piech - 12 Maj 2006, 10:42

Morze lubię prawie tak bardzo, jak lubię góry. Dobrze się składa, bo mieszkam w równej odległości od jednego, jak od drugiego. Strasznie dawno nie byłem w Pogorzelicy. Pamiętam tamtejszą piękną plażę, wydmy i sosnowy las. Mam nadzieję, że niewiele się tam zmieniło.

Najczęściej jednak jeżdżę do Gdyni, bo stamtąd jest moja żona i tam mieszka szwagrostwo. Gdynia też jest OK. Hel ma wspaniałe plaże. Tyle tego jest, że ludzie się rozpraszają i nie ma tłoku. Dziwię się (gdybym był niegrzeczny, napisałbym, że pukam się w głowę), że ludzie jeżdżą na urlop gdzieś w dalekie kraje, gnieżdżą się na kamienistych plażach, na których nie ma gdzie nogi postawić.

Godzilla - 12 Maj 2006, 10:47

Taką dziurą nadmorską było kiedyś Poddębie (na mapach zwane uparcie i niewdzięcznie "Poddąbiem"). Teraz - wille gdzie nie splunąć. Dacze, dacze, czy jak je tam zwał. Życzę ci, żebyś się nie rozczarował w tej Pogorzelicy...
Lu - 12 Maj 2006, 11:12

Piech napisał/a
Dziwię się że ludzie jeżdżą na urlop gdzieś w dalekie kraje, gnieżdżą się na kamienistych plażach, na których nie ma gdzie nogi postawić.


Nie przesadzaj. Można pojechac do Norwegii - fiordy to góry i morze w jednym - tuż przed kołem polarnym woda w morzu na gębokości 20 metrów ma temp. 16 stopni - Golfstrom (ciepły prąd morski) - wyławiasz taaaaakie ryby (tam kusza jest dozwolona) , kraby.... a na południu za taką kanapkę z krabem płacisz fortunę :) A człowieka spotykasz raz na kilka godzin (jak masz szczęście). W Szwecji byłam aż za kołem polarnym - tam człowieka spotykasz jeszcze rzadziej :) Ale lasy nie mają takiego uroku jak polskie - pustka tam, nic się nie dzieje :)

Zreszta, kraje o wysokim zaludnieniu również mają zkątki gdzie człowieki docierają rzadko - taka Hiszpania czy Francja (mam słabość do południowej Francji :oops: ) - pomimo przereklamowanego Lazurowego Wybrzeza i Costa Brava znajdzie sie coś dla miłujących spokój - tuż za skupiskami ludzkimi... to tylko kilka kilometrów dalej a świat pulsuje innym rytmem - serio :)

Myrtille - 12 Maj 2006, 11:15

Oj też dawno nie byłam w Pogorzelicy, chyba już 5 lat minęło. Ale w Pogorzelicy jest super, byłam tam ile razy...hmmm, nie pamiętam, ale praktycznie jak jeździłam nad morze, to właśnie tam. I do Niechorza nie daleko, i można kolejką się przejechać. Już nic nie mówie, koniec offtopu :mrgreen:
Myrtille - 12 Maj 2006, 11:23

Ale i tak najbardziej na świecie kocham góry :mrgreen:
Godzilla - 12 Maj 2006, 11:40

Najbardziej zwariowany rajd, na jakim byłam...
Mieliśmy dojechać do Krynicy i iść w Beskid Niski. Wysiedliśmy w Rytrze i przez Prehybę poszliśmy do Szczawnicy (w jeden dzień, rzecz jasna z plecakami. Brrr!) Stamtąd w Pieniny do schroniska pod Trzema Koronami (padało pół dnia, wszystko było mokre). Następnego dnia podjechaliśmy do Łopusznej i ruszyliśmy pod Turbacz, spaliśmy gdzieś w szałasach na stoku;coś pięknego, ten wieczór jeszcze mi się śni :) Następnego dnia dotarliśmy do Nowego Targu, już było po zmroku i mogliśmy liczyć najwyżej na dworcową podłogę. Wobec tego pojechaliśmy do Zakopanego, bo tam jest większy dworzec. Spałam na dworcu, a dziadek dworcowy szurał gazetami :) Potem nie pozostało nam nic innego jak iść w Tatry. I tu się grupa rozdzieliła. Nasi dziarscy i wysportowani koledzy poszli na Rysy, a ja z mężem (wtedy jeszcze nawet nie był narzeczonym) podreptaliśmy wprost do schroniska w Pięciu Stawach, uważając, że należy sobie pewne rzeczy stopniować. I mieliśmy cichą satysfakcję, bo po raz pierwszy widzieliśmy tych szaleńców bez siły i humoru, jak wieczorem się odnaleźli w schronisku. Nie mieli ciepłych rzeczy ani kuchenki turystycznej, któreś miało śpiwór, lecz nie miało karimaty... Następnego dnia przeszliśmy kawałek Orlą Percią. Ech, te widoki dookoła. Ja nie mam lęku wysokości (chyba byłam nawet zbyt odważna), ale jedna z dziewczyn miała, a wlazła... i jeszcze tego samego dnia koleżeństwo zabrało się do Zakopca i wróciło, a my spokojnie przenocowaliśmy na podłodze w Pięciu Stawach, następnego dnia przez Szpiglasową Przełęcz poszliśmy do Morskiego Oka i do schroniska w Starej Roztoce, i tam widzieliśmy niedźwiedzie! Konkretnie, niedźwiedzicę z trójką młodych. Dobrze, że siedziałam w środku. Zamęt się w schronisku zrobił że ho ho! No a potem do Zakopanego i do domu. Hej, nigdy już chyba nie miałam takiej kondycji jak po tej wyrypie. Ale początek był straszny...

Rafał - 12 Maj 2006, 16:17

A o moim śnie to kiedyś pisali w gazetach! Zdarzyło się kiedyś w przedziwny sposób nocować na dworcu głównym w Krakowie. Nie mam pojęcia jak, ale chyba trochę po pijaku zamiast wysiąść w Nowym Targu, zawiozło nas aż do Krakowa. Ławki jakieś take nie takie były, rozłożyło się karimaty na podłodze, co by było cieplej, pod karimaty grubo gazet i śpimy. Po dwóch dniach w gazecie pisało: "znów pojawili się bezdomni na krakowskim dworcu. W poczekalni podróżni potykali się o śpiących na gazetach bezdomnych. Gdzie są włądze .." czy coś w tym stylu :mrgreen:
Piech - 12 Maj 2006, 16:54

Pamiętam taki dwudniowy rajd po Sudetach. Pierwszy dzień był deszczowy, a potem spaliśmy zagrzebani w sianie w stodole koło "Czartaka". Moment grozy, gdy kolega siedząc po uszy w sianie próbował zapalić papierosa. Nie pamiętam, co mu zrobiliśmy. Ktoś śpiewał "Czemu wciąż dręczysz mnie córko grabarza". Dawne to były czasy. Jakimś cudem ta stodoła jeszcze stoi. Tamtą noc przespałem w mokrych butach. Na drugi dzień poszliśmy dalej - i niby nic. Dopiero następnego dnia przekonałem się, co to za ból chodzić na odparzonych stopach.

Potem wakacje w Tatrach z tym kolegą-piromanem. Przez całe dwa tygodnie próbowałem go dogonić, po calutkich Tatrach. Nigdy wcześniej ani potem nie miałem takiej kondycji, jak po wakacjach z tym wariatem. Dzisiaj, to pan z brzuszkiem i zwolnił tempo. A ja nie!

elam - 13 Maj 2006, 19:22

a ja rajdow nie lubie :) ale w wakacje z siostra wychodzimy czasem na gorke, bierzemy autobus, wysiadamy pod Gaikami i idziemy na maslaki. :)
Gustaw G.Garuga - 14 Maj 2006, 08:20

Gaiki to u mnie z osiedla pięknie co rano widać :)
elam - 14 Maj 2006, 20:55

ja mam widok na gaiki i groniczki z okna...
hmm, czyzbys mieszkal gdzies kolo lipnika? 8) moze sie jeszcze okazac, ze o rzut kapciem od siebie mieszkamy i razem do podstawowki chodzilismy... :) ?

Rafał - 16 Maj 2006, 12:15

Jakby ktoś się nudził bardzo, to może popatrzeć co się będzie działo w moich okolicach za kilkanaście dni.

Wystarczy tylko tu nacisnąć

można też pobawić się owieczką ...


A tak w ogóle, to jest tu kto z byłego tfu ... Wałbrzyskiego?

Czarny - 16 Maj 2006, 12:23

Ja się pobawiłem owcami, a nwet smokiem :mrgreen:
mawete - 17 Maj 2006, 07:06

Czarny: co robiłeś z tymi owcami? :mrgreen: Chcesz o tym porozmawiać? :twisted:
Pako - 17 Maj 2006, 07:47

W ostateczności zrobimy zrzutkę na dobrego psychologa ;)
Czarny - 17 Maj 2006, 08:19

Nie offtopujta :evil: , kozetka była gdzieś indziej :mrgreen:
Rodion - 17 Maj 2006, 09:03

Dziwni jesteście! :shock: :mrgreen:
Gustaw G.Garuga - 17 Maj 2006, 20:00

Cytat
hmm, czyzbys mieszkal gdzies kolo lipnika?

A tu Cię zaskoczę - mieszkam po drugiej stronie BB! Tak się jednak słada, że w półtorej minuty od opuszczenia domostwa wychodzę na drogę, w której perspektywie Gaiki jawią się jak na dłoni, minutę póżniej widzę całą zachodnią część Beskidu Małego, a dwie minuty potem jak się odwrócę to przy dobrej widoczności podziwiam Beskid Żywiecki (niedawno ośnieżone Pilsko) :D To pewnie dlatego, że mieszkam na wzniesieniu 8)

elam - 17 Maj 2006, 20:32

:(
a to szkoda... :)
choc, moj braciszek sie do straconki przeniosl niedawno, a i ja mysle o opuszczeniu kiedys domowych pieleszy i wybyciu na zachodnia strone... :mrgreen:

Godzilla - 11 Wrzeœśnia 2006, 11:09

Typowe: jak byliśmy w górach, to synek pytał, kiedy wracamy do Warszawy. A teraz pyta, kiedy znowu pojedziemy w góry.
MrMorgenstern - 11 Wrzeœśnia 2006, 11:18

Njlepsze Góry z polskich, czeskich, słowackich, francuskich, austriackich, niemieckich to bezsprzecznie Bieszczady! Najlepszy klimat i dzikość - Prawdziwe Góry! :D
Godzilla - 11 Wrzeœśnia 2006, 11:29

O tak, dzikości Tatrom brakuje. Straszne tłumy ludzi. Dopiero od września się tam przeluźnia. A na dodatek, odkąd zmienił się dyrektor Parku Narodowego, zaczęli strasznie wycinać lasy. Brat - biolog mówi, że tam trzeba w ogóle innych drzew nasadzić, nie same świerki tylko jodłę i buk, ale w tej chwili to wygląda na przemysłowe pozyskiwanie drewna. Trzeba naprawdę daleko w głąb parku zajść, żeby nie widzieć wycinek. I domy się budują w otulinie parku, gdzie niby nie wolno. Widać nowe naczalstwo łatwiej jest przekonać (hmm...) do wydania pozwolenia niż poprzednie. Smutne to jest. A PKS żre się z mikrobusami, efekt jest taki, że teraz nikomu nie opłaca się wysadzić ludzi koło Murzasichla, jeżeli nie zapłacą jak za całą drogę z Zakopca do Morskiego Oka :shock: Bez samochodu ani rusz.
mawete - 11 Wrzeœśnia 2006, 12:47

Godzilla: bo w Tatry to trzeba jechać w listopadzie albo w pażdzierniku - tylko, że wtedy to już trzeba znać i kochać góry żeby po nich chodzić.
Godzilla - 11 Wrzeœśnia 2006, 12:49

Albo na wiosnę. Na przemian słońce, śnieg, ciepełko i łąki w kaczeńcach i pierwiosnkach. Na krokusy nie udało mi się trafić, za późno przyjechałam.
mawete - 11 Wrzeœśnia 2006, 12:53

Ja wolę jesień. Jakoś tak mi pasuje.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group