To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Robert M. Wegner

Hauer - 5 Kwietnia 2006, 20:40

Aga, no coci te Elfy przeszkadzały? Gdzies tam były wspomniane...a krasnoludy? Tyle, że jakas krate zrobiły. No co za problem? Takie zasygnalizowanie istnienia tych ras mozna wykorzystać na 1000 sposobów.
Zupełnie ine rozumiem skad takie postępowe tępienie wszystkiego co nawiazuje do kalsyki gatunku :wink:

gorat - 5 Kwietnia 2006, 21:38

Bo się nam przejadła.I tyle :)))
Aga - 5 Kwietnia 2006, 21:47

Hauer:
Cytat
Aga, no coci te Elfy przeszkadzały? Gdzies tam były wspomniane...a krasnoludy? Tyle, że jakas krate zrobiły. No co za problem?

Ano dlatego, że to już sztampa - przynajmniej dla mnie. Trudno - kiedy w prawie każdym opowiadaniu fantasy występują - nie mieć ich dość. Choć tolkienowskich elfów uwielbiam, bo do książek Mistrza mam ogromny sentyment, to w całej reszcie widzę jedną wielką kalkę fabularną. Rzecz jasna, zapewne istnieją wyjątki od tej reguły. Tym mocniej mi to zazgrzytało, bo tekst jest naprawdę świetny. Po drugie zaś - i znów dlatego, że jest świetny - zazgrzytało właśnie ze względu na tak marginalne potraktowanie. Wygląda to bowiem tak, jakby autor chciał na siłę wcisnąć tam coś, co wszystkim kojarzy się z fantasy. I tekst na tym traci, bo on sam w sobie jest już fantasy. Być może jest to też sprawa tego, że mnie się naprawdę strasznie mocno pod względem klimatu (nie tylko jeżeli chodzi o pogodę :wink: ) kojarzył z "Diuną". Tylko czekałam, aż pojawi się jakiś Fremen albo Stworzyciel. Tym większy był dysonans.

Cytat
Takie zasygnalizowanie istnienia tych ras mozna wykorzystać na 1000 sposobów.

Sęk w tym, że w tekście nie są wykorzystane w żaden sposób, ergo: zbędne.

Cytat
Zupełnie ine rozumiem skad takie postępowe tępienie wszystkiego co nawiazuje do kalsyki gatunku :wink:

Odpowiedź powyżej :wink:


EDIT:
O, gorat mnie wyprzedził. Krótko i treściwie :wink:

Yeri - 6 Kwietnia 2006, 22:38

Aga napisała:
"Sęk w tym, że w tekście nie są wykorzystane w żaden sposób, ergo: zbędne. "

Aga,nie zgodzę się z Tobą.Co do wykorzystania to owszem,autor krasnoludy wykorzystał bardzo sprytnie-zamiast długich wywodów dlaczego napastnicy nie wleżli przez okno napisał po prostu,że kratę w oknach wykuły krasnoludy.i wszystko jasne:) Przy okazji dowiedzieliśmy się paru rzeczy o fundatorze tychże krat.
Dla mnie rewelacja-wg. mnie tak powinny wyglądac opisy świata,naturalnie,przy okazji opisu akcji,niejako mimochodem,tak jak tu.
Przyznam Ci rację w innym względzie-elfy i inna tego trypu menażeria troche się za bardzo w fantastyce rozmnożyła,no ileż można czytac o kolejnym elfim tropicielu,klonie Legolasa,wiesz o co mi chodzi:) Natomiast tu tylko dowiadujemy się,że jakieś krasnoludy są(a może były?)i znają się na kuciu krat(to akurat sztampowe,ale jak najbardziej do krasnoludów pasujące).Byc może Autor zechce powrócić kiedyś do tego świata,dowiemy się więcej.
Tak więc mnie osobiście owe elfy nie przeszkadzaja,a to już coś,bo zwykle drażnią mnie one okropnie(zwłaszcza kiedy pojawia się kolejny elfi łucznik,co prawda słabszy fizycznie niż człowiek,ale za sprawą cudnego elfiego łuku strzela dwa razy dalej niż człowiek.W dodatku celniej.Sic!)

Haletha - 7 Kwietnia 2006, 08:51

Hauer:
Cytat
Aga, no coci te Elfy przeszkadzały? Gdzies tam były wspomniane...a krasnoludy? Tyle, że jakas krate zrobiły. No co za problem? Takie zasygnalizowanie istnienia tych ras mozna wykorzystać na 1000 sposobów.
Zupełnie ine rozumiem skad takie postępowe tępienie wszystkiego co nawiazuje do kalsyki gatunku

A żeby tylko Adze przeszkadzały...
Zasygnalizowanie we własnej twórczości istnienia cudzych patentów (elfy i krasnoludy jako stworzenia mityczne mogą być dobrem wspólnym, niemniej rozłażący się po obcym świecie emigranci-rzemieślnicy kojarzą się raczej z Tolkienem) bez późniejszego rozwinięcia tematu jest jak rąbanie siekierą szczypiorku do kanapki. Niewarte świeczki. Autor (choć mógł) nie wykorzystał tych stworów nawet na jeden sposób, nie mówiąc już o tysiącu. Niestety.



Yeri:
Cytat
Aga, nie zgodzę się z Tobą. Co do wykorzystania to owszem, autor krasnoludy wykorzystał bardzo sprytnie - zamiast długich wywodów dlaczego napastnicy nie wleżli przez okno napisał po prostu, że kratę w oknach wykuły krasnoludy. I wszystko jasne:)

A skąd mamy wiedzieć, że krasnoludy u Roberta. M. Wegnera w ogóle znają się na kowalstwie artystycznym? Nie było o tym żadnej wzmianki, więc czytelnik ma prawo wyobrażać ich sobie jako lud rozmiłowany np. w ogrodnictwie i ręcznym tkaniu gobelinów. Odwoływanie się do schematów stworzonych przez innych autorów jest bolesnym skrótem myślowym i naruszeniem praw autorskich, przy czym założyć należy, że odbiorca wcześniej tego Tolkiena czytał (o innych autorach wykorzystujących elfy z łukami nie wspomnę, bo sama ich nigdy nie czytałam i nie zamierzam); a w końcu nie musiał. A napisać wystarczyło "kraty w oknach zostały wykute przez rzemieślników słynnych ze swej biegłości".

Polecam ten temat. I przepraszam autora, że tak agresywnie na niego naskoczyłam. To był proces pokazowy;-)

Anko - 7 Kwietnia 2006, 11:47

Wybaczcie, że jestem trochę do tyłu z tym tematem, ale ostatnio byłam na necie tydzień temu. A oto dalszy ciąg mojej dyskusji, spłodzony w sumie tydzień temu, ale co tam...

Emilia:
Cytat
NURS prosił, żebym nie psuła innym zabawy, więc nie psuję niech się bawią.
Czy mi się zdaje, czy w Twoich słowach pobrzmiewa żal? (Pobrzmiewanie na piśmie ciężko wyczaić... :roll: ) Mówisz, jakby ktoś Cię tu wykluczał z zabawy, albo co... No, mam nadzieję, że Twój melancholijny nastrój minie. :D

Gustaw G.Garuga:
Cytat
Anko, założę się, że autor, jeśli to czyta, to zaciera ręce z radości.
Jeśli mogę komuś oddać przysługę, to zawsze i chętnie. :mrgreen: Sytuacja, gdy chcę dobrze - a ludzie się obrażają - jest dla mnie wielce niepożądana. Za to kiedy zacierają z radości ręce, to wręcz przeciwnie. 8)

Cytat
Nie zastanawia Cię, że może taka kontrowersyjna końcówka była jego celem? Ty proponujesz mu inne, lepsze zakończenia; tymczasem obawiam się, że pozbawione one są podobnej oryginałowi mocy poruszania czytelnika.
Och, błaaaagam... :cry: Tylko mi nie przypisuj takiej intencji, że wmawiam komuś, że moja wersja jest "lepsza"! Bo tak nie jest! Chciałam tylko pokazać, że takie zakończenie, jak pokazane, to nie jest jedyna możliwość, są inne. Ale nie mówię, że zaraz lepsze!

Reginald:
Cytat
pozostaję bowiem w pełnym szacunku do Autora i uważam, że to On w końcu ma święte i nienaruszalne prawo decydować jak ma wyglądać utwór i nic mi do tego, bo nie ja się podpisuję
O, z tym się zgadzam. Owszem, zabawiłam się w gdybanie - napisałam: "ja na miejscu autora..." - ale nie, że autor powinien tak napisać. To nie jest nawet propozycja, tylko taki, no, szkic do fanfica. :)
Przy czym, autor decyduje, jak ma wyglądać utwór - jego prawo. Ale i jego odpowiedzialność, że potem za np. niekonsekwencję lub nieprawdopodobieństwo zbierze cięgi. Ryzyko zawodowe. :wink:

A wracając do uwagi Gustawa... Przypomnę, co napisałam:
Cytat
Oczywiście, ja na miejscu autora albo bym nie wkładała takich kłamstw w usta honorowego wojownika albo już konsekwentnie napisała, że miłość była dlań ważniejsza niż walka i honor, więc porzucił swoje obyczaje. (...) Prościej jednak i w zgodzie z treścią byłoby po prostu nie wkładać takich kłamstw w usta bohatera. Wtedy zakończenie byłoby konsekwentne, tragiczne - i niezwykle przewidywalne, niestety.
Innymi słowy, twierdzę, że zakończenie może być takie, jakie jest. Ma odpowiedni tragizm. Nie pasują mi tylko te obietnice bez pokrycia... Takie gadki pasowałyby do kupca czy dyplomaty, które całe życie kłamał, by coś ugrać i nie uważa "mijania się z prawdą" za naganne. Ale honorowy wojownik?
To te fałszywe zapewnienia o miłości mi nie pasują :evil: , a nie zakończenie. Choć mogłoby być inne, to nie musi.

A co do przewidywalności, o której piszę, to niestety, żeby ją wyeliminować, trzeba by pozmieniać parę wcześniejszych kwestii w opowiadaniu, które od razu naprowadzają na właściwe rozwiązanie. W wątku "Opowiadanie numeru 05" napisałam:
Cytat
u Wegnera dosyć wcześnie domyśliłam się, że dziewczyna zginie. Gdybyż autor podał trop fałszywy! Ale już na czwartej od końca stronie dostajemy trop prawdziwy! (Czy człowiek, którego uważał niemal za drugiego syna, poderżnąłby mu gardło? Mówią, że Issar zawsze nosi w sercu prawo gór.)
Innymi słowy, zostawiając zakończenie takie, jakie jest, wypadałoby wcześniej go nie sugerować, zasiać jakieś wątpliwości. Bo inaczej to czytelnik zaraz się domyśla. :( Ale ten problem akurat występuje sporo wcześniej, niż w "miłosnym" dialogu. Więc przewidywalność zakończenia nie zależy od treści tamtej rozmowy, która jest dopiero później.

Hauer:
Cytat
Chodzi mi o pewne zaneczenie symboliczne tej postaci. (...) Jest super. Tym bardziej dla wielu czytelników jest wkurzajace to, że na koniec zachował się jak drań.
Jest jeden mały problem - nie wiem, czy dobrze zrozumiałam Twoje intencje, ale zdajesz się sugerować, że postać Yatecha to jakaś ironia, wyszydzenie schematu "super wojownika". Ale mnie z tego opowiadania nijak nie wychodzi przesłanie: "Zobaczcie, wasz szczyt marzeń to zwyczajny drań." Czy to jest to symboliczne znaczenie, o którym mówisz, Hauer?
Gustawie G.Garugo, pytałeś co było celem autora. W zakończeniu mamy wyrzuty sumienia bohatera, jego żal, smutek, łzy. Czyli autor chyba chciał Yatecha nakreślić jako postać tragiczną - o charakterze nie negatywnym. To zdaje się sugerować: Ach, jaki ten bohater biedny i nieszczęśliwy! Do czegóż to okropne prawo gór go zmusiło! Jeśli taka sugestia nie była celem autora, to cóż, i tak nieświadomie ją zawarł. :P
A kłamstwa Yatecha i takie w sumie niepoważne traktowanie dziewczyny (po co ryzykował, przychodząc z odsłoniętą twarzą, skoro wiedział, jakie to tabu? koniecznie chciał dziewczynę pocałować przed "szybkim numerkiem"?) po prostu burzą moją sympatię dla takiego osobnika. I jak tu się litować nad bohaterem, który popisał się bezmyślnością i gołosłownością?
Jeśli zakończenie miało wzruszyć - mnie nie wzrusza, bo bohater okazał się draniem. A jeśli (co chyba właśnie Hauer sugeruje) miało obnażyć, co kryje się za "wspaniałym wojownikiem, bohaterem i obrońcą pięknej kobiety", to, niestety, zastosowane środki temu nie służą. Dlatego nie mogę się zgodzić z interpretacją demaskatorską. :| Przecież tytuł nie brzmi np. "Jakże kwieciście umiem mówić o miłości" :lol:

Hauer:
Cytat
Yatech też miał paskudną gembe, jego prawa i tradycja mówiły, ze jak ktos zobaczy jego twarz to skradnie mu dusze. czy to nie jest powszechne? Że boimy się, ze prawda o na s samych moze byc uzyta przeciw nam?
Och, ale idąc dalej tym śladem, zauważmy, że dziewczyna deklaruje gotowość podporządkowania się prawu oślepienia - czyli że z miłości jest gotowa stać się "ślepa na jego wady". Tak? Ale bohater się na to nie godzi. Czy naprawdę dlatego, że uważa taki los dla dziewczyny za okrutniejszy od śmierci? Oj, chyba nie - pewnie boi się, że z czasem ona by go znienawidziła za skazanie na taki los, albo że nie mógłby już kochać kalekiej. Właściwie, można by przypuszczać, że zdanie: "Jak miał to opowiedzieć tej dziewczynie, będącej tak naprawdę nieodrodną córką zielonych łąk, deszczy, potoków i stepowego wiatru." (s. 54) sugeruje mniej więcej tyle: "Ja jestem z gór, ty ze stepów, nie pasujemy do siebie." Czyli że bohater w tym momencie uświadamia sobie, że fajnie było pobzykać się od czasu do czasu, ale ten związek nie ma szans na trwałą przyszłość. Po co więc zaczynał dalszą rozmowę? Liczył, że dziewczynę odstraszy i tym samym będzie mógł powiedzieć: "O, to ty ze mną zerwałaś, nie ja z tobą!" Ale się przeliczył. No i d***, jak to mawiają. :twisted:

Hauer:
Cytat
Czy czytelnikowi zawsze musi się podobać zachownie bohatera? Czy główny bohater zawsze musi być dobry i krysztalowo czysty, zeby się opowiadanie podobało?
Oczywiście, że czytelnikowi nie musi podobać się zachowanie bohatera... Nie musi mu się także podobać opowiadanie... :twisted: Zresztą, nie oczekuję bohatera "krzyształowego". Wkurza mnie tylko stereotypowy "heros", co to walczy za 100 chłopa, a po seksie daje babom k...

Joe_cool:
Cytat
bo tak w sumie całkiem sporo stereotypów w tym opowiadaniu się znalazło...
Oj, tak. :evil: Zwłaszcza w charakterystyce bohaterów. I to głównych... Smutne.

Fidel-F2:
Cytat
Było tu parę głosów biorących powyższą dyskusję za miarę wysokiej wartości tekstu. Mnie zaś wydaje się, nie odbierając niczego samemu dziełu, że w dużej mierze staramy się znaleźć jakiś sens we fragmencie w którym go nie ma lub nie ma go na pierwszy rzut oka. IMHO świadczy to o pewnej słabości w konstrukcji opowiadania.
Zgadzam się. :!:
Powiem tak: dlaczego rozważam w tak rozbudowany sposób pewne kwestie? Bo nie sztuka powiedzieć "to bez sensu" albo "nie podoba mi się". 8) Dlatego staram się wyjaśnić swoje stanowisko obszerniej.
I zdecydowanie nie popieram głosów dla których kontrowersyjne=wartościowe. Bo inaczej każdy tandetny skandal, wywołujący plotki, spory, kłotnie czy wręcz afery byłby zaraz czymś wielkim. Np. ktoś sprofanuje krzyż albo przebiegnie się goło po mieście... Oburzenie wrze. Ale czy coś z tego wynika? :roll: Nie sztuka kogoś wkurzyć (a to opowiadanie mnie wkurzyło). Owszem, zdarzają się opowiadania wkurzające a zarazem wartościowe. Ale zdarzają się też wartościowe i nie-wkurzające (oraz wkurzające i niezbyt wartościowe). Wg mnie pisarz powinien dążyć do tego, by olśnić przesłaniem, wzruszyć, pokazać jakieś swoiste piękno, zbudować nastrój... A nie do tego, by wywołać jazgot na forum. Tak, przyznaję, lubię sobie pojazgotać, czasami nawet bez sensu. :twisted:
A tutaj - wzruszenie moje prysło, przesłanie, jakie sobie wysnułam, aż mnie osłabia. Że tak powtórzę:
Cytat
pięknie, fajnie, lubię podniecać dziewczyny swoją tajemniczością, lubię, jak mi do łóżka wskakują, ale żenić się? Łeee... A jak jest taka namolna i nie można się jej pozbyć perswazją, to trzeba będzie brutalnie...
- tyle, że autor bohatera nie ośmiesza, a uwzniośla. Ma mi się to podobać?
A nastrój? Nastrój tam panuje pomieszania z poplątaniem. Fantasy eklektyczne? Właściwie, czemu nie. Ale jakoś mnie ten nastrój nie porwał. Pomysł na ten "eklektyzm" nie wydaje mi się zły. Tyle że sposób opisania (np. mnóstwo nic nie wnoszących do treści fantastycznych nazw i słówek) oraz kompozycja tekstu sprawia, że ów pomysł nie jest odpowiednio zaprezentowany.

Anko - 7 Kwietnia 2006, 12:07

Robweg:
Cytat
Otóż ten numer SFFiH kupiłem dopiero cztery dni temu a przejrzałem przedwczoraj.
Oj, tak myślałam - autor długo się nie pojawiał, bo albo leży porażony szokiem, albo upił się z radości, albo zapomniał, że w ogóle takie opowiadanie gdzieś po redakcji krąży...

Cytat
Potem spojrzałem na nazwisko autora, wrzasnąłem i zemdlałem (bynajmniej nie z radości).
Tzn. rozumiem brak radości z powodu takiej odległości czasowej od wysyłania, ale powiedz, wcale a wcale nie ujęło Cię cieplej za serce, że tekst się ukazał? :o

Cytat
wysłałem je do redakcji SF wraz z jeszcze jednym tekstem (tak na początku 2002 roku).
Cytat
Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać tylko tyle, że napisałem to opowiadanie w czasach, gdy nie świat fantasy bez jednych i drugich wydawał mi się niepełny.
O, k*rde, nie wiedziałam, że takie np. teksty Agnieszki Hałas czy Feliksa Kresa to "niepełne fantasy"! Zawsze myślałam, że to jednak jest fantasy... Zabawne (nie zabijajcie za offtop!) pamiętam mój debiutancki tekst - też wysyłany w 2002 roku akurat. I też fantasy. I jakoś nie miałam odczucia "braku" elfów, krasnoludów, goblinów, orków i trolli. (Nie było ich tam, jakby kto jeszcze pytał.)
Zatem - przyznaj, autorze :wink: - wmówił Ci ktoś, że fantasy=elfy+krasnoludy? Bo inaczej skąd taki wniosek, chyba nie z lektur (po to przytoczyłam owe nazwiska Kresa i Hałas)?

Cytat
Jako początkujący autor nie mogłem sobie wymarzyć lepszego odzewu. Jeśli ktoś miałby ochotę podyskutować jeszcze o opowiadaniu, będę zaglądał na forum najczęsciej jak się da.

A zatem Gustaw G. Garuga miał rację... Nawet moje pokrzykiwania mogą czasem okazać się budujące (w tym wypadku budujące objętość wątku :mrgreen: ). Zatem, do usług, jak widzisz, Robweg, dzisiaj dostarczyłam kolejną porcję gadulstwa/czepialstwa* (* - niepotrzebne skreślić).

Anonymous - 7 Kwietnia 2006, 12:35

Anko napisał/a
I zdecydowanie nie popieram głosów dla których kontrowersyjne=wartościowe.


Mocno uprościłaś to, co napisał Gustaw G. Garuga, a z czym ja się akurat zgadzam. Tu nie tyle chodzi o kontrowersyjność tekstu, co o możliwość jego interpretacji na wiele sposobów. Dla niektórych Yatech jest draniem, dla innych pozostanie nieszczęśliwym, skrzywdzonym przez los człowiekiem. Jedni uwierzyli w wielką miłość, inni twierdzą, że chodzilo tylko o seks. Autorowi - może mimowolnie - udało się stworzyć tekst niejednoznaczny, dający czytelnikowi do myślenia, skłaniający do głębszej analizy. Dzięki temu dyskusja jest tak burzliwa, dzięki temu tekst zostanie zapamietany dłużej niż inne - przynajmniej przeze mnie. To czyni go w moich oczach wartościowym. Oczywiście wszystko zależy od tego, co nazywasz "wartościowym tekstem".

Anko - 7 Kwietnia 2006, 12:59

Miria:
Cytat
Mocno uprościłaś to, co napisał Gustaw G. Garuga, a z czym ja się akurat zgadzam.
Nie rozumiem, przecież wtedy komentowałam akurat słowa Fidel-F2 i Hauera. :shock: A z Gustawem (jak i Reginaldem) się przecież zgadzam: Nikt nie ma prawa dopisywać "lepszych" zakończeń. Ale mam chyba prawa pogdybać sobie i "pofanficować"?
Jedyne, co spłycałam, to wymowę tekstu (w kwestii zakochania/seksu) - w tych prześmiewczych komentarzach. Bo były karykaturalne, czyli grubą krechą nakreślone. Myślałam, że wtedy będą klarowniejsze. :roll:

Anonymous - 7 Kwietnia 2006, 13:10

Ale post Fidel-F2 odnosił się właśnie do wypowiedzi GGG, które podkreślały wartość tekstu wynikającą właśnie z różnorodności jego interpretacji. Doprawdy nie wiem, czy zamiarem autora było stworzenie tekstu niejednoznacznego, czy wyszło tak "przypadkiem" :wink: , nie ma to dla mnie wielkiego znaczenia.

Wynikło chyba jakieś nieporozumienie. Oczywiście nie podważam Twojego prawa do "gdybania".

Hauer - 7 Kwietnia 2006, 13:10

Haletha
Cytat
Zasygnalizowanie we własnej twórczości istnienia cudzych patentów (elfy i krasnoludy jako stworzenia mityczne mogą być dobrem wspólnym, niemniej rozłażący się po obcym świecie emigranci-rzemieślnicy kojarzą się raczej z Tolkienem) bez późniejszego rozwinięcia tematu jest jak rąbanie siekierą szczypiorku do kanapki. Niewarte świeczki. Autor (choć mógł) nie wykorzystał tych stworów nawet na jeden sposób, nie mówiąc już o tysiącu.


zdecydowanie się nie zgadza. Autor przeciez może wymyslic sobie dowolny swiat, a w opku przedsatwia jedynie jego fragment. Skoro w tym fragmencie świata wystepuje krata wykonana przez krasnoludy to o tym informuje. Może akurat w te bardziej "pustynnej" częsci śwuiarta krasnoludy się osobiście nie zapuszczaja zbyt czesto? Nie widze powodu by jakos a siłe rozwijac ten watek i pisac historii krasnoludów, ich codziennych zajęciach i o tym czy ich baby nosza brody skoro opek jest o czyms innym :)

Anko - 7 Kwietnia 2006, 14:04

Miria:
Cytat
Ale post Fidel-F2 odnosił się właśnie do wypowiedzi GGG, które podkreślały wartość tekstu wynikającą właśnie z różnorodności jego interpretacji.
Zatem, jeśli odnosiłam się do postu Fidela i z nim się zgadzałam, to już co innego, niż "spłycanie" GGG - bo nie do niego się odnosiłam. :( Nie było moją intencją "upraszczanie" GGG.
Cytat
Wynikło chyba jakieś nieporozumienie. Oczywiście nie podważam Twojego prawa do gdybania.
Spoko. :) No to pax między nami. I bardzo dobrze. :wink:
Haletha - 7 Kwietnia 2006, 14:18

No właśnie, o czymś innym. Tak skrajnie innym, iż obecność kojarzącego się z mroźną Skandynawią krasnala wydaje się tu co najmniej podejrzana. Chcąc koniecznie umieścić stwora w swoim tekście (a nadal nie widzę powodu) autor winien jest jakoś go usprawiedliwić. I opisać. W przeciwnym razie świat nie będzie wymyślony, a przekalkowany od innych literatów. I nieczytelny dla odbiorcy, który nie miał kontaktu z ich twórczością. Nic nie ma za darmo; z braku ochoty na opisywanie armii, którą posyłasz do boju, nie możesz napisać, że składała się z krasnoludów i liczć na to, że pokiwam głową i wyobrażę sobie krępych brodatych osobników z toporami i w mithrilowych kolczugach. Po pierwsze: to nie twój własny patent, po drugie: może nie czytałam Tolkiena i wierzę, że krasnoludki to takie sikające do mleka istotki w czerwonych czapeczkach. Też klasyczny model, nie?

Robi się offtop. W razie dalszej ochoty na polemikę zapraszam do tematu o elfach.

Hauer - 7 Kwietnia 2006, 14:33

Haletha, uważam, ze nie masz racji. Autor przecież nie opisywał armii krasnoludów, tylko wspomniał, że zrobiły kratę. Tuta nie ma znaczenia czy to krępi wojowniczy, czy tez istotki sikajace do mleka, a ubrane w czerwone czapeczki. Moze własciciel kraty sam o tym nie wie bo w zyciu nie spotkał krasnoluda?
Czy gdyby ktoś w jakims opku napisał: "samochód wytrzymał uderzenie, solidna niemiecka robota" - to tez byś mu zarzucała, ze nie rozwina watku "kto to ci Niemcy i na co ich pchał do tego opka skoro nigdzie nie rozwija watku? na dodatek robi to tak obrzydliwie kalsycznie, ze dobre samochody robia! bleee, przejadło mi sie" ??

Anko, nie zrozumielismy się. I właściwie już nie wiem jak Ci wytłumaczyć o co mi chodzi :)
Cytat
Wkurza mnie tylko stereotypowy heros, co to walczy za 100 chłopa, a po seksie daje babom k...
Hm, wydaje mi się że bardziej stereotypowy byłby gdyby "złamał prawa swego ludu" i "zyliby długo i szczęśliwie" - o to byłby ideał herosa. ...a nie jest. Ja wiem to wkurza, wolałabys idealnego herosa, a ten okazał sie zwykłym facetem.
Hauer - 7 Kwietnia 2006, 14:41

Ach i jeszcze jedno:
Cytat
No właśnie, o czymś innym. Tak skrajnie innym, iż obecność kojarzącego się z mroźną Skandynawią krasnala wydaje się tu co najmniej podejrzana.
Dalczego? Czy cały swiat musi byc jednolicie stepowy i cierpiec na susze? Czy to jakieś skrzywienie z Diuny? Czy krasnoludy nie moga zyc 1000 - 2000 km dalej? Jedwabnym szlakiem nie na takie odległosci przewoziło sie towary.
Haletha - 7 Kwietnia 2006, 14:56

Hauer:
Cytat
Haletha, uważam, ze nie masz racji. Autor przecież nie opisywał armii krasnoludów, tylko wspomniał, że zrobiły kratę. Tuta nie ma znaczenia czy to krępi wojowniczy, czy tez istotki sikajace do mleka, a ubrane w czerwone czapeczki. Moze własciciel kraty sam o tym nie wie bo w zyciu nie spotkał krasnoluda?
Czy gdyby ktoś w jakims opku napisał: samochód wytrzymał uderzenie, solidna niemiecka robota - to tez byś mu zarzucała, ze nie rozwina watku kto to ci Niemcy i na co ich pchał do tego opka skoro nigdzie nie rozwija watku? na dodatek robi to tak obrzydliwie kalsycznie, ze dobre samochody robia! bleee, przejadło mi sie ??

Jest tylko jeden problem: Niemcy nie są fikcją literacką, istnieją w rzeczywistości tuż za naszą granicą:) Można nie zgadzać się z teorią o solidności ich roboty, nie sposób jednak zapytać "a co to Niemiec?", czy zarzucić autorowi, że czytał już książkę, w której ktoś taki występuje i nawet też ma na imię Hans. Wzmianka o krasnoludach jest w tym tekście niepotrzebna; autor wstawił je ot tak sobie. Skoro istnieje podejrzenie, że właściciel kraty nigdy nie spotkał krasnoluda (i nie spotka, bo nie ma to żadnego wpływu na akcję), to do czego one tu służą? Gdyby ubarwieniu świata, cytat powinien wyglądać: "Kraty zostały zrobione przez krasnoludzkich rzemieślników. Kupiec nigdy żadnego z nich nie spotkał; wiedział tylko tyle, iż jest to krzepki i wytrzymały lud zamieszkujący odległe góry na Północy. Jego kraty do okien i kominków nie mają sobie równych". A tak po prostu nie wiadomo co toto jest. Pojawia się, znika i nie odgrywa żadnej roli.
A poza tym nie kopmy już leżącego, bo Robweg sam przyznał, że w tym miejscu popełnił błąd.

Cytat
Anko, nie zrozumielismy się. I właściwie już nie wiem jak Ci wytłumaczyć o co mi chodzi
Cytat:
Wkurza mnie tylko stereotypowy heros, co to walczy za 100 chłopa, a po seksie daje babom k...

Hm, wydaje mi się że bardziej stereotypowy byłby gdyby złamał prawa swego ludu i zyliby długo i szczęśliwie - o to byłby ideał herosa. ...a nie jest. Ja wiem to wkurza, wolałabys idealnego herosa, a ten okazał sie zwykłym facetem.

Tu się zgadzam, taka niestety często bywa rzeczywistość. Można nad tym boleć, ale wyrzucać autorowi, że ją opisuje - raczej nie, bo takie jest jego zadanie. Wg mojej interpretacji autor pokazał jak z takiego sztucznego patetycznego herosa wyłazi zwykłe skurczysyństwo. Zasłaniane dla niepoznaki wzniosłymi gadkami i prawie i przeznaczeniu.

Dobrze, że Robweg nie próbuje niczego wyjaśniać, bo zepsułby nam zabawę:)

Hauer - 7 Kwietnia 2006, 15:03

Cytat
taka niestety często bywa rzeczywistość. Można nad tym boleć, ale wyrzucać autorowi, że ją opisuje - raczej nie, bo takie jest jego zadanie. Wg mojej interpretacji autor pokazał jak z takiego sztucznego patetycznego herosa wyłazi zwykłe skurczysyństwo. Zasłaniane dla niepoznaki wzniosłymi gadkami i prawie i przeznaczeniu.
Kurcze sam mógłbym to napisac :lol:

Cytat
Jest tylko jeden problem: Niemcy nie są fikcją literacką, istnieją w rzeczywistości tuż za naszą granicą:)
...ale w alternatywnym siwecie to moga byc ludziki w czerwonych czapeczkach :wink:
Hauer - 7 Kwietnia 2006, 15:10

Cytat
Robweg sam przyznał, że w tym miejscu popełnił błąd.
a ten bład podobałmisie i tak 8)
Haletha - 7 Kwietnia 2006, 15:30

Hauer:
Cytat

Jest tylko jeden problem: Niemcy nie są fikcją literacką, istnieją w rzeczywistości tuż za naszą granicą:)
...ale w alternatywnym siwecie to moga byc ludziki w czerwonych czapeczkach

Pewnie, że mogą; to nawet byłoby dobre:) Chodzi mi tylko o to, że czytelnikowi, który niegdy dotąd nie przebywał w świecie wykreowanym przez danego autora, należałoby się jakieś wyjaśnienie. Wszyscy wiemy kim są Niemcy, ale to nie musi przekładać się na krasnoludy. Nie wystarczy zasygnalizować jednym słowem istnienia fantastycznych stworów - należy chociaż pokrótce wyjaśnić skąd się tam wzięły.

p. s. Pozwoliłam sobie przeedytować nieco twój post, bo wskutej panującej awarii porobiły się w nim jakieś cuda niewidy:)

Gustaw G.Garuga - 7 Kwietnia 2006, 17:50

Cytat
Och, błaaaagam... Tylko mi nie przypisuj takiej intencji, że wmawiam komuś, że moja wersja jest lepsza! Bo tak nie jest! Chciałam tylko pokazać, że takie zakończenie, jak pokazane, to nie jest jedyna możliwość, są inne. Ale nie mówię, że zaraz lepsze!

Anko, wróciłem do Twojego posta na stronie drugiej i przeczytałem jeszcze raz. Wrażenie, że swoją wersję uważasz za lepszą pozostało. Może dlatego, że swoją wersję określasz jako "konsekwentną", tym samym czyniąc wersję autora "niekonsekwentną". Dla mnie to oznacza, że Twoim zdaniem autor spieprzył sprawę a Ty zrobiłabyś lepiej.

Jeśli nie takie były Twoje intencje, OK. Ale spójrz jeszcze raz na swój post i odpowiedz samej sobie, czy zamiast przedstawiać po prostu "innej" wersji, nie pociągnęło Cię w stronę wersji "lepszej".

Robert MW - 9 Kwietnia 2006, 22:21

Witam wszystkich.
Widzę, że nazbierało się trochę postów a dyskusja na temat obecności elfów i krasnoludów w światach fantasy nabrała rumieńców. O tym, że dyskusja jest na czasie chyba najlepiej świadczy fakt, że w opowiadaniu ledwo zasygnalizowałem ich obecność, gdzieś tam, w świecie a odzew jest bardzo duży. Acha, nadal żałuję, że to zrobiłem. :oops:
Teraz nawiązanie do kilku postów i próba odpowiedzi na kilka zadanych pytań.
Anko napisała:
Cytat
Tzn. rozumiem brak radości z powodu takiej odległości czasowej od wysyłania, ale powiedz, wcale a wcale nie ujęło Cię cieplej za serce, że tekst się ukazał?

Otóż wyobraź sobie, że nie. Nie ujęło mnie za serce. Wykręciło mi żołądek. Naprawdę tak trudno uwierzyć, że autor w kilka lat po napisaniu opowiadania, chciałby je jeszcze trochę podszlifować, bo mu się w międzyczasie koncepcja świata zmieniła? Niestety, z przyczyn niezależnych ani ode mnie, ani od redakcji opowiadanie poszło w wersji pierwotnej. Od razu piszę, nie zmieniłbym zakończenia ani ja jotę, tylko poprawił parę błędów językowych i usunął te nieszczęsne elfy i krasnoludy. (chociaż wtedy, mogłaby nas ominąć ciekawa dyskusja :wink: )
Natomiast przyznam, że twoja następna uwaga zbiła mnie z nóg. :shock:
Cytat
Zacytowałaś mnie: Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać tylko tyle, że napisałem to opowiadanie w czasach, gdy nie świat fantasy bez jednych i drugich wydawał mi się niepełny.
Po czym skometnowałaś : O, k*rde, nie wiedziałam, że takie np. teksty Agnieszki Hałas czy Feliksa Kresa to niepełne fantasy! Zawsze myślałam, że to jednak jest fantasy... Zabawne (nie zabijajcie za offtop!) pamiętam mój debiutancki tekst - też wysyłany w 2002 roku akurat. I też fantasy. I jakoś nie miałam odczucia braku elfów, krasnoludów, goblinów, orków i trolli. (Nie było ich tam, jakby kto jeszcze pytał.)

Czego nie zrozumiałaś w moim kajaniu się za umieszczenie "sama wiesz kogo" w opowiadaniu? Wydawało mi się, że wyraźnie napisałem, że żałuję, i że tylko młody wiek i brak ogłady sprawił, że wspomniałem w tych rasach w tekście. Wynika chyba z tego, że fantasy bez jednych i drugich uważam za równie wartościowe co to, które autor siłą rozpędu zaelfia? Zakrasnoludowuje? :D
Na dodatek, i tutaj zamarłem w niemym podziwie, :shock: udało Ci się postawić mnie w opozycji do takich gigantów jak Agnieszka Hałas i Feliks W. Kres. Nie jest to przypadkiem za ciężki kaliber jak na debiutanta? I to takiego, który swój błąd już odszczekał na tym forum? Czy gdyby upierał się przy elfach i krasnoludach dostałbym po łbie Tolkienem i Sapkowskim? Gdzie logika? :mrgreen:
Mam wrażenie, że najbardziej rozsiedziła Cię postać Yatecha. I bardzo dobrze, ta postać, jej postępowanie miało być niejednoznaczne. Napisałaś :
Kod
Innymi słowy, twierdzę, że zakończenie może być takie, jakie jest. Ma odpowiedni tragizm. Nie pasują mi tylko te obietnice bez pokrycia... Takie gadki pasowałyby do kupca czy dyplomaty, które całe życie kłamał, by coś ugrać i nie uważa "mijania się z prawdą" za naganne. Ale honorowy wojownik?

A kto powiedzia, że Yatech kłamał? O naprawdę broniłby rodziny Aerina jak własnej. Udowodnił to w scenie napadu na dom. Przecież przed chwilą kupiec zwolnił go ze służby, wylał i kazał się wynosić, zanim wstanie słońce. Issar mógł przyczaić się gdzieś w kącie i korzystając z zamieszania uciec. Bandyci raczej nie ścigaliby jednego z "Zamaskowanych Demonów" bo łup żaden, a ryzyko śmierci duże. Issar został i walczył, bo tak mu kazał honor.
Co do uwiedzenia córki gospodarza, to nigdzie nie napisałem, że obyczajowość Issarów jest tak surowa, że młody chłopak nawet nie spojrzy na dziewczynę, która sama wskakuje mu do łóżka. Czy powinien Ją wykopać za drzwi? Być może. Ale starałem się opisać tę scenę tak, by sytuacja choć trochę go usprawiedliwiała. O jest jedynym Issaram w mieście, od przeszło dwóch lat nie pokazał nikomu swojej twarzy, dla miejscowych mężczyzn jest dzikusem, którego można co najwyżej prowokować po pijanemu, dla kobiet przygodną rozrywką lub narzędziem do wykorzystania. Czuje się znużony i samotny a Isanell, obok której mieszka od dwóch lat jest dla niego bliską osobą, jedną z niewielu, której może zaufać i przed którą może się otworzyć. Czy to aż takie dziwne, że wylądowali w łóżku? Może powinienem to trochę bardziej łopatologicznie wyłożyć, ale stwierdziłem, że takie przedstawienie sprawy powinno wystarczyć. Napisałaś też:
Cytat
A kłamstwa Yatecha i takie w sumie niepoważne traktowanie dziewczyny (po co ryzykował, przychodząc z odsłoniętą twarzą, skoro wiedział, jakie to tabu? koniecznie chciał dziewczynę pocałować przed szybkim numerkiem?) po prostu burzą moją sympatię dla takiego osobnika. I jak tu się litować nad bohaterem, który popisał się bezmyślnością i gołosłownością?

Chociaż parę razy przeczytałem scenę ich pierwszego "razu" i momentu, gdy on odsłania przed nią twarz nie znalazłem tam wyznania miłości, które pada z jego ust. Zapewnienia o miłości pojawiają się później. A ocenę, czy są szczerem czy nie, pozostawiam czytelnikom.
Mam nadzieję, że teraz spojrzysz na Yatecha, jak na trochę mniejszego drania. :wink:
Miria napisała:
Cytat
Dla niektórych Yatech jest draniem, dla innych pozostanie nieszczęśliwym, skrzywdzonym przez los człowiekiem. Jedni uwierzyli w wielką miłość, inni twierdzą, że chodzilo tylko o seks. Autorowi - może mimowolnie - udało się stworzyć tekst niejednoznaczny, dający czytelnikowi do myślenia, skłaniający do głębszej analizy.

Przyznaję się bez bicia, że tak miało być. Chciałem napisać tekst o miłości dwojga młodych ludzi, która kończy się tragicznie, bo bohaterowie rozbijają sobie głowy o mur kulturowego niezrozumienia. Tekst miał być niejednoznaczny, zmuszający do myślenia. I znów ocenę, czy mi się udało pozostawiam czytelnikom.

Co do postów o "sami wiecie jakich rasach" zachowam milczenie. Ile razy można się kajać?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Robert M. Wegner

dzejes - 10 Kwietnia 2006, 00:22

Cytat

Hauer
Autor przeciez może wymyslic sobie dowolny swiat, a w opku przedsatwia jedynie jego fragment.


Możesz powiedzieć jak się to ma do Twojej krytyki "Festung...", gdzie nie przyjmowałeś, iż opowiadanie to świat wykreowany przez Autora?

Rodion - 10 Kwietnia 2006, 00:30

Robweg, przestan przepraszać z elfy i krasnoludy. To twój swiat, i ich obecnosc byla w nim rownie usprawiedliwiona jak np. gadajacej galarety!
Jeśli w Twoim swiecie krasnoludy kuja kraty a elfy kradna dzieci to OK, a jak komus zgrzyta to sorry.

Hauer - 10 Kwietnia 2006, 09:40

Rodion:
Cytat
Robweg, przestan przepraszać z elfy i krasnoludy. To twój swiat, i ich obecnosc byla w nim rownie usprawiedliwiona jak np. gadajacej galarety!
:bravo :D

Hauer (sepleniąc jak 3-latek): A plose modelatola, a dzejes, znowu oftopluje. Plose mu cos powiedziec. Niech on jus tak stlasnie nie oftopluje.

a teraz dzejes, wyjaśnie ci róznicę: w "Ponieważ..." Robweg skupił się na jednym watku w domu jednego kupca. Przedstawił przy tym wystarczająco duzo świata, zebysmy wiedizlei w jakich realiach zyja bohaterowie.
W "Festung" RD budował intryge wokół "przekretu na skalę swiatową", a nawet międzyplanetarną. Swojego tego pokazał o wiele za mało jak na takie przedsięwzięcie. Z jednej strony RD miał ułatwione zadanie bo zakotwiczył swojego opka w znanych nam realiach - dlatego nie musiał np. tłumaczyć kto to sa Niemcy, co znaczy słowo "poradzieckie" albo na czym polegała "prowokacja gliwicka". Dla porównania gdyby Robweg uzył okreslenia "prowokacja Issarska" to raczej wypadaloby wyjasnic o co chodzi. Rozwiazanie przyjęte przez RD sprawia jednak, ze wypada się trzyamc tych realiów na kórych się opiera. Moje zastrzeżenia do "Festungu" sa w stosownym watku. Tutaj nie bede wiecej off-topowac bo jeszcze nie znikneło mi poprzednie ostrzeżenie.

Haletha - 10 Kwietnia 2006, 11:01

Hauer:
Cytat
Z jednej strony RD miał ułatwione zadanie bo zakotwiczył swojego opka w znanych nam realiach - dlatego nie musiał np. tłumaczyć kto to sa Niemcy, co znaczy słowo poradzieckie albo na czym polegała prowokacja gliwicka. Dla porównania gdyby Robweg uzył okreslenia prowokacja Issarska to raczej wypadaloby wyjasnic o co chodzi.

O widzisz, i to jest właśnie dokładnie to, o co chodziło mi z tymi krasnoludami:) Brak wyjaśnienia czym są (bo że nie Niemcami, to jasne). A odwoływanie się do innych powieści z gatunku (w kontekście innym, niż aluzja literacka) to niestety nie to samo, co odwoływanie się do podręczników historycznych.
EOT, dłużej znęcać się nie mam ochoty:)

Hauer - 10 Kwietnia 2006, 11:38

Cytat
O widzisz, i to jest właśnie dokładnie to

O widzisz, to nie jest dokładnie to. Krasnoludy były tylko wspomniane jako ci, którzy wykonali kratę. Żadna wiedza o krasnoludach nie była istotna dla fabuły tego opowiadania. Może Robweg napisze (napisał?) jakieś inne, gdzie bedize wiecej o "jego" krasnoludach.
Tymczasem Niemcy z "Festungu" byli bardzo ważni z punktu widzenia fabuły, występowali w opku, przesłuchiwali, byli mordowani itd. ...i kompletnie nie wiemy dlaczego zaalarmowani rozbitym szlabanem nie wezwali pomocy...

Gustaw G.Garuga - 10 Kwietnia 2006, 13:57

Krasnoludy były zbędnym ozdobnikiem, dodanym w czasach, kiedy "fantasy bezatrybutowa" wydawała się nie do pomyślenia. Dziś łatwiej przełknąć fakt, że w utworze nie musi pojawiać się magia, elf czy ruiny świątyni zaginionego plemienia, byśmy uznali go za fantasy.
Henryk Tur - 10 Kwietnia 2006, 14:48

Gustaw G.Garuga napisał/a
Krasnoludy były zbędnym ozdobnikiem, dodanym w czasach, kiedy fantasy bezatrybutowa wydawała się nie do pomyślenia. Dziś łatwiej przełknąć fakt, że w utworze nie musi pojawiać się magia, elf czy ruiny świątyni zaginionego plemienia, byśmy uznali go za fantasy.


:bravo :bravo :bravo

Robert MW - 11 Kwietnia 2006, 13:22

Rodion:
Cytat
Robweg, przestan przepraszać z elfy i krasnoludy. To twój swiat, i ich obecnosc byla w nim rownie usprawiedliwiona jak np. gadajacej galarety!

OK już nie będę :D

Aga - 11 Kwietnia 2006, 13:42

I czekamy na gadającą galaretę w następnym opowiadaniu :wink:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group