To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Grzegorz Senda

Arlon - 27 Lutego 2006, 16:02

A tak dla poparcia jeszcze coś:
Anko napisał/a
Taka dygresja - swego czasu skrzywiłam się na Pola zapomnianych bitew NURSa, że tamci bohaterowie jacyś tacy mało pozytywni. No i NURS mi wyjaśnił, że tak to w wojsku jest, ot, życie.

Wojsko nie jest po prawdzie tak potworne jak szkoła, ale nie przesadzajmy.
A „Kandyd” to nie jest najlepszy przykład, Oświecenie w ogóle nie jest dobrym przykładem. Widać, że się nie chciało czytać… :P
A tutuł opowiadania Nursa jest niepełny; jakoś dziwnie wygląda bez jednego wyrazu.
Anko napisał/a
Achaja. Słyszałam z ust znajomych sporo pochwał pod adresem tego dzieła - w sumie, za tę przemoc. Chodziło o to, że ludzie pocieszali się, że ich problemy nie są takie straszne w porównaniu z tymi opisanymi w powieści, albo znajdowali sposób oswojenia zakłamania, podłości i chamstwa występujących wokół.

Nie zdzierżę. I co, ludzie sobie mówili: „Zgwałcili mnie, pobili i okradli, ale Achaja to dopiero miała problemy”? W ogóle, o co chodzi z tym przytaczaniem Achai?
Anko napisał/a
Ale kto by chciał opisać kolejnego frodopodobnego z postawy moralnej bohatera usłyszy: No, dobrze, ale czemu to takie naiwne? Jaki czytelnik w to uwierzy?
I jeszcze go odeślą z kwitkiem z wydawnictwa.

Przepraszam, odesłali Cię? Bzdurny nieco ten argumencik. Ręczę, że wydawnictwu chodzi o czytelność, a moralna postawa nie będąc banalną i naiwną zostanie przyjęta i zaakceptowana.
Anko napisał/a
A ja okazałam się głupią frajerką, głupszą niż ten Frodo, bo on chociaż osiągnął zamierzony cel

Frodo się skapował, że źle robi, to Gollum zawinił :P
Anko napisał/a
Dlatego gdybym czytała o szkole, gdzie nauczyciele są mądrzy i mili, a uczniowie pilni i grzeczni, stwierdziłabym, że to fałsz.

A ja, że zachodnia Europa albo Stany.
Anko napisał/a
Zresztą, klasyka literatury, np. Syzyfowe prace też wcale szkoły nie idealizuje...

Dziewczyno, a realia! Zabory i tak dalej, czy to aby faktycznie klasyczny przykład polskiej szkoły?
Anko napisał/a
walka na śmierć i życie z zombim przedstawia parę zasadniczych problemów

Gdy dla poprawy humoru przeczytałem powyższy ustęp dla mojej znajomej, zapytała kim był ten Twój znajomy? Wiedźmin jakiś? Walka z zombie przedstawia kilka zasadniczych problemów… a jeśli akurat nie na śmierć i życie to też czy zasadniczo jest to już bułka z masłem?
Anko napisał/a
(…)[odnośnie] Tolkiena, to trzeba zauważyć paralelizm Sauron - Voldemort. Oczywiście, Voldemort również przypomina klasycznego BNB (Big Nasty Boss) z RPG-a. Czyli jest zły, brzydki, straszliwy i szkodzi głównemu bohaterowi dla zasady. Ale to jest po prostu zantropomorfizowanie zła, któremu ktoś musi stawić czoła

Potter faktycznie stawił mu czoła :P
Anko napisał/a
Zresztą, na koniec 6-go tomu Harry oświadcza, że zajmie się swoją misją i nie wróci do szkoły

Ja też bym tak powiedział, nikt nie chce chodzić do szkoły, każdy powód dobry.

Anonymous - 27 Lutego 2006, 20:17

Aga napisał/a
Opisana przez ciebie historia to jest przypadek ekstremalny. Teraz postępuje się inaczej. Jeżeli nauczyciel tępi klasę/osobę, zgłasza się do dyrekcji wniosek o zmianę nauczyciela. I tyle. Ma się nowego, normalnego.


Obawiam się, że powyżej opisana sytuacja to raczej wyjątek. :(

Arlon napisał/a
Zdaję sobie sprawę z tego czym jest głupawka, widziałem dotknięte tym schorzeniem istoty (głównie dziewczyny). Ale to się nijak nie ma do najnowszej odsłony Pottera.

Zapewniam Cię, że nastolatki tez miewaja niekontrolowane ataki wściekłości. Częściej niz myslisz.
Arlon napisał/a
Anko napisał/a:
Tymczasem ci dobrzy nie są wcale tacy dobrzy - Senda nad tym ubolewa(...)

Kurcze, zawsze strzelę jakąś gafę, dopuszczę się „fopy”. Nie powinienem ubolewać, racja? Zapamiętam… Patologię chwalić, złych wynagradzać, dobrych karać.


W tym momencie calkowicie odwróciłeś kota ogonem.
Arlon napisał/a
Nie wmówisz mi, że nie słyszałaś o tych bandach degeneratów, którzy przebrani w peleryny i tiary napadają na niewinnych ludzi, na przypadkowych przechodniów. Nawet ekolodzy są przeciwni Potterowi, bo bandy tych młodocianych „potteraków” zajęły ścieki wygryzając stamtąd szczury.

Ja nie słyszałam. A nie sądzisz, ze gdyby nie bylo HP, robiliby to samo, tylko bez tiar i peleryn?
Arlon napisał/a
Współczuję z powodu szkoły, ale jak już zaznaczyłem – nie mam ochoty czytać o ludziach głupich i upośledzonych, a postawa Dumbledore’a wskazuje na to, że on takim człowiekiem jest.

Ok, ale tacy istnieją. Czy tylko idealni ludzie mogą byc bohaterami książek?

Nie wiem, nie przeczytałam tej ostatniej części, ale nie znamy jeszcze ostatniej. Może jednak doczekamy się budującego morału, kto wie?
Arlon napisał/a
To znaczy, że wygrałem. Koniec dyskusji.


A to jakiś konkurs był?

NURS - 28 Lutego 2006, 11:15

Ja może wtrące swoje trzy grosze.
HP nigdy mi specjalnie nie przeszkadzał, choć znam go raczej filmowo, niz z książek. Dlatego nie zajmowałem się wcześniej dyskusjami na ten temat, uznając, że nie mam wystarczającej wiedzy, żeby prawić morały.
Jednak z czasem przyszło zastanowienie. Ta seria jest jednym z najbardziej wpływowych czynników kształtowania pogladów młodych ludzi. Można się sprzeczać jak bardzo, ale stworzono idealna maszynę do zarabiania pieniedzy i robienia wody z mózgów. Literatura tego przedziału zazwyczaj przedstawiała świat czarno-biały, bo dzieciaki nie są w stanie tak rozumowac, jak dorośli. Czym skorupka za młodu - znacie to powiedzenie. Dlatego rzeczą niebezpieczną jest karmienie dzieciaków ideami, które nawet podświadomie, mogą wpłynąć na ich rozumienie świata.
Wspomniane wydarzenia w szkołach nie wynikaja z niczego - nie twierdzę, że to tylko i wyłącznie kwestia HP, ale jest on istotnym elementem kształtowania postaw dzisiejszych dzieci i młodzierzy. Brak wyraźnych wzorców + brak kontaktu z rodzicami, ktorzy potrafia wskazać właściwe zachowania prowadzą do tego, ze mamy coraz więcej przestępców i to morderców wśród dzieci. Wspomne dziewczynki, chyba 12-13 latki, które zabiły koleżankę, żeby wiedzieć, jak to jest, kiedy się zabija. To sie nie bierze znikąd. A identyfikacja dzieciaków z bohaterem takim, jak HP musi zostawiać ślad, inaczej moda na niego juz dawno by przeminęła. Jesli beda to wzorce złe to z tych dziesiątek milionów fanów choćby promil skrzywiony, to bedą tysiące dzieciaków.
IMO anko strzeliła sobie sama gola, twierdząc, ze podstawówka wystarczy, bo wiedza nikomu do niczego nie jest póxniej potrzebna. Owszem, jesli chce się wychowac pokolenie analfabetów, którzy bedą obalac jabole w bramach, to masz rację. Jesli chcesz mieć społeczeństwo, w którym da się żyć, wiedza ta jest konieczna dla zrozumienia świata. Nie wiem czy zauważyłaś, że dresy rozwiązują swoje problemy metodami małego czarodzieja (choć nie pod jego wpływem, jak mniemam, porównuje tylko metody myslenia), takimi wiekszymi różdżkami magicznymi (gwiazdki pięknie widac, jak cię trafią), a jesli skończy się, tak, jak prorokuje arlon, to ciekaw jestem jak długo bedziemy czekali na jakąś kolejną Columbine tym razem w pelerynce.
Proza psychologiczna, pokazująca wszelkie szarości nie może być serwowana dzieciom, bo one tego nie pojmą, dzieciaki nasladuja zachowania ulubionych postaci - stąd apele, żeby Tom nie maltretował Jerrego - dopiero później można rozszerzać im horyzonty, duzo póxniej, kiedy beda juz świadomi.
Powiadacie, że czytelnik dorasta razem z HP, ale to półprawda. Czytelnik, który wystartował z pierwszym tomem, będąc w wieku HP i starszym. A co z młodszymi i tymi, którzy teraz na fali mody sięgnęli po cały cykl a są w wieku odpowiednim do czytania częsci pierwszej? :-)

Anonymous - 28 Lutego 2006, 13:28

NURS napisał/a
Proza psychologiczna, pokazująca wszelkie szarości nie może być serwowana dzieciom, bo one tego nie pojmą, dzieciaki nasladuja zachowania ulubionych postaci - stąd apele, żeby Tom nie maltretował Jerrego - dopiero później można rozszerzać im horyzonty, duzo póxniej, kiedy beda juz świadomi.


To już jest sprawa indywidualna. Jeżeli czytaniu książki przez dziecko towarzyszy komentarz ze strony rodziców - zwykła rozmowa, próba oceny bohaterów itd., problem zosatje rozwiązany. Niestety często tak nie jest. Ale czy możemy coś na to poradzić? Ukazują się różne analizy HP w prasie, w mediach, ale przecież dzieci tego nie czytają. Więc co, zakazać rozpowszechniania książki? Nie tędy droga. Dobrze by było, jakby dorośli czytali takie artykuły jak tekst Arlona. To najbliżsi bowinni miec największy wplyw na kształtowanie wzorców, nie książka.

NURS napisał/a
Powiadacie, że czytelnik dorasta razem z HP, ale to półprawda. Czytelnik, który wystartował z pierwszym tomem, będąc w wieku HP i starszym. A co z młodszymi i tymi, którzy teraz na fali mody sięgnęli po cały cykl a są w wieku odpowiednim do czytania częsci pierwszej?


I znowu - gdyby rodzice zainteresowali się odrobinę, mogliby zapobiec takiej sytuacji. Nie można mieć pretensji do Autorki, że tak a nie inaczej zaplanowała swój cykl. A czy to taki problem sprawdzić, co czyta ośmiolatek? Chyba nie.

mawete - 28 Lutego 2006, 14:05

Miria: to zainteresowanie rodziców, jak widzisz jest kluczową sprawą.... A jak sądzę znasz poziom czytelnictwa w Polsce. Ja HP przeczytałem, i dziecku nie przeczytam do snu. Dostanie jak będzie miała 10-12 lat i obieca że ze mną pogada o tym co przeczytała - nawet mam pomysł na to żeby się nie zniechęciła. Ja wyznaję swoje zasady i je też będę chciał dziecku wpoić, ale to jest sprawa czasu.
A teraz popatrz na rodziców którzy nic nie czytają. Dziecku nawet kupią (bo ich stać) ale nie mają pojęcia co to jest. Zastanowiłaś się nad tym? Czego dziecko SAMO nauczy się z tych książek?
Przepraszam jeśli na Ciebie naskoczyłem. Nie o to mi chodziło. Staram się pisać to co o tym myślę.
Pozdrawiam

NURS - 28 Lutego 2006, 14:09

Miria, kryzys czytelnictwa polega własnie na tym, że starsze pokolenie, dzisiejsi trzydziestolatkowie nie wywierają żadnego nacisku na czytanie. Zatem nie rozmawiajmy o tym, jak mogłoby być, ale o tym, jak jest. W 9 przypadkach na 10 rodzic nie powie dziecku, jak interpretować treść, zatem bedzie ono skazane na interpretacje własna i kolegow.
Można miec pretensje do autorki, że prowadzi te postacie tak niejednoznacznie. to kamien milowy w literaturze mlodziezowej, i jako taki bedzie kształtował świadomośc wielu dzieciaków.

Anonymous - 28 Lutego 2006, 16:06

mawete napisał/a
A teraz popatrz na rodziców którzy nic nie czytają. Dziecku nawet kupią (bo ich stać) ale nie mają pojęcia co to jest. Zastanowiłaś się nad tym? Czego dziecko SAMO nauczy się z tych książek?


Masz rację. Tylko ja pytam, co w takim razie można z tym zrobić? Macie jakiś pomysł? Zakazać Autorce pisania? Narzucić jej takie to a takie postacie? Dyskusja o HP odbywa się tu na forum i w wielu innych miejscach, ale najbardziej zainteresowani - dzieci - i tak się z nią nie zapoznają. A chodzi chyba właśnie o to, żeby nie były zdane na siebie w wyciąganiu wniosków, żeby znały różne punkty widzenia. Metodą zakazywania i mówienia wprost "to jest cacy a to be" niewiele się osiągnie.


mawete napisał/a
Przepraszam jeśli na Ciebie naskoczyłem. Nie o to mi chodziło. Staram się pisać to co o tym myślę.


Nie biorę tego do siebie, broń Boże. Dzięki za opinię.

NURS napisał/a
Można miec pretensje do autorki, że prowadzi te postacie tak niejednoznacznie. to kamien milowy w literaturze mlodziezowej, i jako taki bedzie kształtował świadomośc wielu dzieciaków.


Oczywiście, chociaż ja nie mam takowych pretensji. Cykl o HP odniósł sukces, bo jest taki, a nie inny. Promocja swoją drogą, ale widać dzieciaki chcą czytac takie właśnie książki. Dlaczego nikt nie mówi o pozytywnych stronach? Jest tam przyjaźń, miłość do rodziców...

Dobra, zamykam się już, bo dyskusja zaczyna zataczać koło, a ja nie przeczytałam ostatniej części (albo przedostatniej).

Anko - 3 Marca 2006, 14:20

Arlon napisał/a
W ogóle, o co chodzi z tym przytaczaniem Achai?
Że 10-latek też może po nią sięgnąć, bo to "fajna książka"? A niewinność tam nie triumfuje, tylko zbiera po d... A rodzic, który nic przecież nie czyta, nie zabroni...
A co do znajomego: wykorzystywali go w pracy, pracował 12 albo i 16 godzin dziennie, raz mu dowalili pod rząd dyżury i siedział 32 godziny... Pytam ze zdumieniem, jak on to przeżył. To mi odpowiedział...

Arlon napisał/a
Gdy dla poprawy humoru przeczytałem powyższy ustęp dla mojej znajomej, zapytała kim był ten Twój znajomy? Wiedźmin jakiś?
A może tylko miłośnik fantastyki?

Arlon napisał/a
A „Kandyd” to nie jest najlepszy przykład, Oświecenie w ogóle nie jest dobrym przykładem. Widać, że się nie chciało czytać…
Nie chciało się, ale musiało. To i przeczytałam. Wymiękłam dopiero przy "Nad Niemnem". Dobrnęłam do dwóch trzecich. A to też jest takie umoralniające, praca organiczna, patriotyzm... Och, czemuż ludzie się na to nie rzucają? :P

Dzięki, Miria i Aga za Wasze wypowiedzi. Bo skoro po jednym komentarzu mawete Arlon już napisał:
Arlon napisał/a
To znaczy, że wygrałem.
to ja się po Waszych wypowiedziach czuję dwa razy lepiej. :twisted:

Arlon napisał/a
Ale po co aż taki długi post
A co, nie wolno? Jakiś limit jest? Po to forum, żeby się wypowiadać.

NURS napisał/a
IMO anko strzeliła sobie sama gola, twierdząc, ze podstawówka wystarczy, bo wiedza nikomu do niczego nie jest póxniej potrzebna. Owszem, jesli chce się wychowac pokolenie analfabetów, którzy bedą obalac jabole w bramach, to masz rację. Jesli chcesz mieć społeczeństwo, w którym da się żyć, wiedza ta jest konieczna dla zrozumienia świata.
A zatem Potter nie skończył liceum. A ja np. technikum samochodowego. I może jestem analfabetką, bo co mi tam po ropaliach meduzy, jak nie wiem, co zrobić, gdyby w aucie coś nawaliło? Analfabetka, jak nic. Tylko jabola obalić.
Anko - 3 Marca 2006, 14:29

Rafał napisał/a
Jedno co zrozumiałem to, to iż nie rozumiem i nie podzielam argumentacji opartej na RPG. To nie jest ta skala.
Ech, a ja dalej nie wiem, czy w końcu RPG wpływa wg Ciebie na "dzieci" dobrze czy źle. Bo co to za uzasadnienie, że w mniejszej skali? Ale jak? Usiłowałam się od Ciebie dowiedzieć, a Ty mi wymijająco: machinijmy ręką, to taki mały margines... :shock:
NURS - 3 Marca 2006, 17:26

Miria napisał/a

NURS napisał/a
Można miec pretensje do autorki, że prowadzi te postacie tak niejednoznacznie. to kamien milowy w literaturze mlodziezowej, i jako taki bedzie kształtował świadomośc wielu dzieciaków.


Oczywiście, chociaż ja nie mam takowych pretensji. Cykl o HP odniósł sukces, bo jest taki, a nie inny. Promocja swoją drogą, ale widać dzieciaki chcą czytac takie właśnie książki. Dlaczego nikt nie mówi o pozytywnych stronach? Jest tam przyjaźń, miłość do rodziców...

Dobra, zamykam się już, bo dyskusja zaczyna zataczać koło, a ja nie przeczytałam ostatniej części (albo przedostatniej).


Równolegle była mania pokemonów :-) Wskaż mi cokolwiek sensownego w tej serii kraskowek, gier i karcianek :-) Za odpowiednia sumę mozna wykreowac mode na wszystko. A dzieci sa chłonne, im latwo wmówic wszystko.

NURS - 3 Marca 2006, 17:35

Anko napisał/a

NURS napisał/a
IMO anko strzeliła sobie sama gola, twierdząc, ze podstawówka wystarczy, bo wiedza nikomu do niczego nie jest póxniej potrzebna. Owszem, jesli chce się wychowac pokolenie analfabetów, którzy bedą obalac jabole w bramach, to masz rację. Jesli chcesz mieć społeczeństwo, w którym da się żyć, wiedza ta jest konieczna dla zrozumienia świata.
A zatem Potter nie skończył liceum. A ja np. technikum samochodowego. I może jestem analfabetką, bo co mi tam po ropaliach meduzy, jak nie wiem, co zrobić, gdyby w aucie coś nawaliło? Analfabetka, jak nic. Tylko jabola obalić.


Dobrze wiesz, że nie o tym była mowa, a jesli rzeczywiście nie rozumiesz jaka jest róznica miedzy tłukiem, nie potrafiacym składnie pisać i czytac a osoba wszechstronnie wykształcona, to twój problem. Zdziwisz się jak wiele z tej wiedzy, która chłoniesz w szkołach przydaje się potem w zyciu, chocby dlatego, żeby czytając, ogladając, słuchając wiedziec o czym mowa. Przykład z technikum samochodowym nie świadczy, że jesteś analfabetką, bo skończyłas inna szkołę, a HP żadnej, czujesz różnicę? zapytany o filozofie, literaturę, poezję, będzie tylko bełkotał, albo zamieni pytającego w żabę :-)

Anonymous - 3 Marca 2006, 18:39

NURS napisał/a
Równolegle była mania pokemonów Wskaż mi cokolwiek sensownego w tej serii kraskowek, gier i karcianek Za odpowiednia sumę mozna wykreowac mode na wszystko. A dzieci sa chłonne, im latwo wmówic wszystko.

Sens zapewne jak we wszystkich innych podobnych grach i karciankach. Oczywiście, że to była moda i HP też jest modny, ale to nie znaczy, że jest beznadziejny i nie niesie żadnych pozytywnych wartości. Dzięki tej modzie przeczytało go wiele dzieci, które normalnie poświęciłyby czas na lekturę kolorowych gazet bądź wytłukiwanie setek przeciwników w grach komputerowych. Czy to nie pozytywne zjawisko?

BTW sądzę, że gdyby HP nie spełniał oczekiwań czytelników, nie zostałby tak wypromowany i nie odniósł takiego sukcesu. Jest przecież wiele książek dla dzieci i młodzieży, chociażby Madonna pisze bajki, a nie cieszą się one taka popularnością. HP, podobnie jak te nieszczęsne pokemony, jest raczej ewenementem.

Ullikummi - 5 Marca 2006, 11:19

Polecam w najnowszym numerze Arcanów tekst dotyczący HP. Jest dużym zaskoczeniem zważywszy na afiliacje ideowe periodyku.
Miria napisał/a
Oczywiście, że to była moda i HP też jest modny, ale to nie znaczy, że jest beznadziejny i nie niesie żadnych pozytywnych wartości.

Miria - szczególnie tobie artykuł ten powinien się spodobać. Będziesz miała bogate źródło argumentów w sparach z antypotterowcami. 8)

Anonymous - 5 Marca 2006, 11:38

Dzieki, dzięki. Nawet książka na ten temat sie ukazała. Tylko jakoś troche mi szkoda tych trzydziestu pięciu zlotych :wink:
NURS - 5 Marca 2006, 13:03

Miria napisał/a
NURS napisał/a
Równolegle była mania pokemonów Wskaż mi cokolwiek sensownego w tej serii kraskowek, gier i karcianek Za odpowiednia sumę mozna wykreowac mode na wszystko. A dzieci sa chłonne, im latwo wmówic wszystko.

Sens zapewne jak we wszystkich innych podobnych grach i karciankach. Oczywiście, że to była moda i HP też jest modny, ale to nie znaczy, że jest beznadziejny i nie niesie żadnych pozytywnych wartości. Dzięki tej modzie przeczytało go wiele dzieci, które normalnie poświęciłyby czas na lekturę kolorowych gazet bądź wytłukiwanie setek przeciwników w grach komputerowych. Czy to nie pozytywne zjawisko?


Że przeczytali, tak. Ale problem w tym, co przeczytali. Nie chcesz chyba postawić tezy, że dobrem bedzie, jesli dzieci cokolwiek przeczytają, prawda? Wyznawcy pewnych książek urzadzili juz raj na Ziemi sporej części populacji :-) Gdyby czytali w owych czasach prase kolorową, być może bylibyśmy szczęśliwsi dzisiaj.

Cytat
BTW sądzę, że gdyby HP nie spełniał oczekiwań czytelników, nie zostałby tak wypromowany i nie odniósł takiego sukcesu. Jest przecież wiele książek dla dzieci i młodzieży, chociażby Madonna pisze bajki, a nie cieszą się one taka popularnością. HP, podobnie jak te nieszczęsne pokemony, jest raczej ewenementem.

Ten mechanizm działa odwrotnie, to reklama napędza klienta. vide Cesky sen, który wchodzi na ekrany kin, albo promocja nieistniejącej ksiązki, która zrobiono pare lat temu w Polsce, na setkach bilboardów. Przypomnę, bo możecie nie pamiętać. to była ksiazka o możliwym walnieciu asteroidy. można ja było zamawiać telefonicznie (żeby dokładnie zmierzyć oddziaływanie) Podano podówczas wyniki, były zastanawiające. Zamówienia ponoć szły w setki tysięcy. Jak widać, dobra kampania reklamowa może sprzedać nakład większy, niż HP, choc produktu nie było i nikt go nie widział. A w przypadku HP zastosowano naprawdę szeroką akcję marketingową. Margota pisała o paru sposobach, wykraczających daleko poza ramy.
Zresztą pomyśl sama, co w tej ksiązce jest takiego, czego wcześniej nie było? to zbiór archetypów znanych z setki róznych baśni, i powieści dla młodziezy. Zgrabnie połączony, ale to wszystko juz kiedyś było. Sądzę, że każdy element da się odnaleźć gdzie indziej, nie wspomnę juz o tym, że nazwenictwo zostało zapożyczone - i nie mów mi, że przegrana w procesie coś tu zmienia. to tylko kwestia dobrych adwokatów i kasy. Nie uwierzę, że dwie pisarki wpadły na to, żeby nazwać mugolami osoby pozbawione magii :-) IMO był to produkt wykreowany od początu. inzynieria literacka pierwszej wody. Wykreowano zapotrzebowanie mając w zanadrzu gotowy produkt.

Anonymous - 5 Marca 2006, 17:00

NURS napisał/a
Że przeczytali, tak. Ale problem w tym, co przeczytali. Nie chcesz chyba postawić tezy, że dobrem bedzie, jesli dzieci cokolwiek przeczytają, prawda?

Prawda, prawda, ale co chcesz właściwie powiedzieć? Że Harrego należy zlikwidować, zakazać i spalić? No bo naprawdę nie wiem... To, czy to dobrze, czy źle, że dzici przeczytały HP, to kwestia indywidualnej oceny. Ja uważam, że dobrze, więc nigdy nie dojdziemy do porozumienia.
NURS napisał/a
Ten mechanizm działa odwrotnie, to reklama napędza klienta. vide Cesky sen, który wchodzi na ekrany kin, albo promocja nieistniejącej ksiązki, która zrobiono pare lat temu w Polsce, na setkach bilboardów. Przypomnę, bo możecie nie pamiętać. to była ksiazka o możliwym walnieciu asteroidy.

Ok, reklama jest bardzo ważna. Ale z drugiej strony temat możliwego walnięcia asteroidy jest mocno chwytliwy. Ludzie lubią takie historie (histerie - vide ptasia grypa). Sądzisz, że w ten sposób można wypromować dowolną książkę?

NURS - 5 Marca 2006, 21:37

Miria napisał/a
NURS napisał/a
Że przeczytali, tak. Ale problem w tym, co przeczytali. Nie chcesz chyba postawić tezy, że dobrem bedzie, jesli dzieci cokolwiek przeczytają, prawda?

Prawda, prawda, ale co chcesz właściwie powiedzieć? Że Harrego należy zlikwidować, zakazać i spalić? No bo naprawdę nie wiem... To, czy to dobrze, czy źle, że dzici przeczytały HP, to kwestia indywidualnej oceny. Ja uważam, że dobrze, więc nigdy nie dojdziemy do porozumienia.


Chcę powiedzieć, że lepiej, żeby dzieciaki nie czytały nic, niz ksiązki, ktore wykształcą im złe wzorce.

Cytat
NURS napisał/a
Ten mechanizm działa odwrotnie, to reklama napędza klienta. vide Cesky sen, który wchodzi na ekrany kin, albo promocja nieistniejącej ksiązki, która zrobiono pare lat temu w Polsce, na setkach bilboardów. Przypomnę, bo możecie nie pamiętać. to była ksiazka o możliwym walnieciu asteroidy.

Ok, reklama jest bardzo ważna. Ale z drugiej strony temat możliwego walnięcia asteroidy jest mocno chwytliwy. Ludzie lubią takie historie (histerie - vide ptasia grypa). Sądzisz, że w ten sposób można wypromować dowolną książkę?


więcej, chcę powiedzieć, że w ten sposob mozna wykreować wszystko. nie tylko książkę. IMO w przypadku HP tak własnie było, wykreowano ksiazkę, ktora nie jest niczym niezwykłym.

Anonymous - 5 Marca 2006, 22:21

To ja juz nic nie mówię, najwyżej zapytam - NURSie, przeczytałeś wszystkie części, które wyszły do tej pory? Bo może ta ostatnia faktycznie jest taka straszna i pozbawiona wszystkiego, co dobre i pozytywne... Wcześniejsze na pewno takie nie były.
NURS napisał/a
IMO w przypadku HP tak własnie było, wykreowano ksiazkę, ktora nie jest niczym niezwykłym.

Może nie jest niczym niezwykłym, ale to nie powód, żeby jej dzieciaki nie czytały. Została wypromowana podobnie jak "Kod Leonardo da Vinci", wszyscy ją znają i ja się z tym faktem godzę.

NURS - 6 Marca 2006, 00:02

może ja się nie znam, ale uważam, że dzieciaki powinny dostawac proste wzorce do identyfikacji, a HP prosty nie jest. Dzisiaj rozmawiałem z osoba, która pokazała mi zupełnie inny aspekt, tych ksiażek - a jest to ktoś, kto rozumnie czyta - bohaterowie są skazani na własne siły w rozwiązywaniu problemów. nikt im nie pomaga, nie ma czegos takiego, jak solidarność grupowa. Ot, kolejny kamyk do ogrodka.
Nie wiem, czy dzieci nie powinny czytać HP, wiem tylko, ze nie jest to książka, ktore może je czegoś sensownego nauczyć. Za duzo uproszczeń, za dużo dwuznaczności. Weź pod uwagę, że rozmawiamy o niej my, ludzie, ktorzy potrafia dokonac analizy tekstu, dzieciaki przyjmuja to jak leci, na tym kształtuja się przyszle wzorce zachowań. Po prostu nie wiem, czy to jest dobre.

Anonymous - 6 Marca 2006, 00:12

NURS napisał/a
bohaterowie są skazani na własne siły w rozwiązywaniu problemów. nikt im nie pomaga, nie ma czegos takiego, jak solidarność grupowa.

Nie do konca chyba tak jest, często pomagają sobie nawzajem, rodzenstwo trzyma się razem itd. Rodzice im nie pomagają, ale tak to bywa, jak dziecko mieszka w internacie - tak się dzieje NAPRAWDĘ, nie tylko w książce.

NURS napisał/a
Weź pod uwagę, że rozmawiamy o niej my, ludzie, ktorzy potrafia dokonac analizy tekstu, dzieciaki przyjmuja to jak leci, na tym kształtuja się przyszle wzorce zachowań. Po prostu nie wiem, czy to jest dobre.

Cały czas biorę to pod uwagę, zresztą napisałam o tym wyżej. Niestety, chyba nie ma sensu prowadzić dalej tej dyskusji. Może w ramach rozwinięcia tematu porozmawiam o HP z moimi uczniami, przeporwadzę jakąś ankietę? Rozmawiałam juz kiedys, ale odniosłam wrażenie, że HP był dla nich dość obojętny. Może to my właśnie robimy z igly widły, a dzieciaki przeczytają i zapomną?

NURSie, nieie odpowiedziałeś na pytanie - czytałeś?

Anko - 6 Marca 2006, 13:02

NURS napisał/a
uważam, że dzieciaki powinny dostawac proste wzorce do identyfikacji
Cóż, nie jestem pedagogiem, nie wiem, co być "powinno". Niemniej, pamiętam z tzw. dzieciństwa, no dobra - 4 klasa podstawówki. Dziecko, czy już młodzież to? Oglądałam pewne anime, które było nie tylko miłością mojego dzieciństwa, ale też przyczynkiem do zostania miłośniczką fantastyki... A najlepsze było to, że tam też nie do końca wszystko było jednoznaczne moralnie. Po pewnym czasie nawet doszłam do wniosku, że najbardziej lubię bohatera, który powiedzmy, że był negatywny (bo ocena nie byłaby jednoznaczna).
Och, ale ze mnie dewiantka wyrosła!

NURS napisał/a
lepiej, żeby dzieciaki nie czytały nic, niz ksiązki, ktore wykształcą im złe wzorce.
Kurde, trzeba mi było zostać informatykiem i pracować przy grach komputerowych, bo skoro nawet pisarz woli, żeby dzieciaki nic nie czytały...
A co do wzorców płynących z gier komputerowych czy pokemonowych karcianek, to już zupełnie inna dyskusja.

NURS napisał/a
Dobrze wiesz, że nie o tym była mowa, a jesli rzeczywiście nie rozumiesz jaka jest róznica miedzy tłukiem, nie potrafiacym składnie pisać i czytac a osoba wszechstronnie wykształcona, to twój problem. Zdziwisz się jak wiele z tej wiedzy, która chłoniesz w szkołach przydaje się potem w zyciu, chocby dlatego, żeby czytając, ogladając, słuchając wiedziec o czym mowa. Przykład z technikum samochodowym nie świadczy, że jesteś analfabetką, bo skończyłas inna szkołę, a HP żadnej, czujesz różnicę? zapytany o filozofie, literaturę, poezję, będzie tylko bełkotał, albo zamieni pytającego w żabę
Oj, NURSie, różnica między mną a uczniem technikum to może jeszcze nie taka przepaść, jak w porównaniu z uczniem Hogwartu, ale nieraz dziwię się, że jest to naprawdę głęboki rów.
Wiem co nieco o uczniach z technikum, których uczy moja matka - zapewniam Cię, o żadnej filozofii z gremialną większością z nich nie porozmawiam. A o poezji to oni bełkoczą. Widziałam ostatnie próbne matury i "analizę wiersza"... Uczniowie w zawodówce - czyli aspirujący do wykształcenia wyższego niż podstawowe - to już w ogóle przepaść.
Niemniej, napisałam "analfabetka" o sobie, żeby nie poniżać tych ludzi - bo przecież oni mają inne umiejętności, których ja nie posiadłam. I te umiejętności mogą się okazać istotniejsze dla życia niż cała wiedza o poezji... To jest ich droga. Oni nie czytają książek, a ja nie chodzę do fryzjera. Dwa różne światy. I nie trzeba magii ani Hogwartu.

Piech - 6 Marca 2006, 13:05

Od dawna obserwuję co przemysł rozrywkowy produkuje dla dzieci i ogólnie jestem przerażony i zniesmaczony. W produktach przeznaczonych dla dzieci jest generalnie więcej przemocy, złośliwości, okrucieństwa, strachu niż w rozrywce dla dorosłych. Naprawdę więcej. Upakowuje się te rzeczy w formie np. kreskówki o jakichś zwierzątkach, bałwankach, ale treść może być skrajnie obrzydliwa. Wystarczy zrobić prosty test: nie patrzeć na ekran i tylko posłuchać, co mówią, a raczej co wrzeszczą i charczą te kreskówkowe stworki. Dzieci nie mogą się od tego oderwać i rodzice mają spokój, a nie przyjdzie im do głowy, że dziecko patrzy na to tak, jak się patrzy na wypadek samochodowy.

Dlatego jestem w domu surowym cenzorem. Mimo to, książki J.K. Rowling jakoś nie sprowokowały mnie do działania. W sumie dostrzegam wiele rzeczy na które zwracają uwagę krytycy, późniejsze części raczej nie są dla małych dzieci, zwłaszcza wersje filmowe. Jednak nie sądzę, żeby te książki mogły zwichnąć dziecku psychikę.

Natomiast warto wykorzystać to, że książki te są tak dobrze napisane, że dzieciom chce się czytać. Wykorzystaliśmy książki J.K.Rowling, żeby wciągnąć dzieci w angielszczyzne. Ja im wpierw przeczytałem po polsku, potem dostały taśmy w oryginale, a na koniec angielską wersję papierową. Do dziś mogą cytować z pamięci długie dialogi z dykcją Stephen'a Fry'a.

mawete - 6 Marca 2006, 14:25

Miria: ja przeczytałem całośc HP i w oryginale, i po polsku. I nie chciałbym żeby moje dziecko czytało to bez komentarza. IMO nadużywasz słowa "rodzice", idealizujesz. W tej chwili jestem na zwolnieniu lekarskim i mam czas który mogę poświęcić dziecku, ale normalnie bywa różnie... czasami wracałem o 3-ciej w nocy czasami wcale nie wracałem bo spałem w pracy... Wyobrażasz sobie w takiej sytuacji tłumaczenie dziecku HP?
Czarny - 6 Marca 2006, 14:38

mawete napisał/a
I nie chciałbym żeby moje dziecko czytało to bez komentarza. IMO nadużywasz słowa rodzice, idealizujesz. W tej chwili jestem na zwolnieniu lekarskim i mam czas który mogę poświęcić dziecku, ale normalnie bywa różnie... czasami wracałem o 3-ciej w nocy czasami wcale nie wracałem bo spałem w pracy... Wyobrażasz sobie w takiej sytuacji tłumaczenie dziecku HP?


Nie to Ty spychasz odpowiedzialność na autora. Nie chcesz żeby Twoje dziecko czytało tę książkę, to mu zabroń, a nie pretensje do autora. Za to co czyta i jakich nabiera wzorców dziecko są odpowiedzialni przede wszystkim rodzice. Jeśli nie mają czasu na dogłębną kontrolę, to nie jest to wina żadnego z autorów czytanych książek.
Może ja wyrosłem na degenerata i psychopatę, ale czytałem zawsze to co sam sobie wybrałem (od pierwszej klasy podstawówki) i nie przypominam sobie żadnej książki, która miałaby zawarty jakiś wzorzec wg którego się ukształtowałem.
Nie wiem jaki wpływ może mieć książka na umysł dziecka, ale jeśli jest to jedyne co przeczytał, to raczej nie będzie to jego sensem życia (widać, że nie przywiązuje wagi do książek i ich przesłań). Jeżeli jednak dziecko czytuje więcej, to będzie miało porównanie różnych postaw i samo wyciągnie wnioski -może też skonsultować z kolegami, rodzicami swe odczucia po przeczytaniu książki.

Anonymous - 6 Marca 2006, 14:43

mawete: Ależ ja też bym nie chciała, żeby moje dziecko (przyznam, że na razie teoretyczne) czytało samo i samdzielnie wyciągało wnioski. Idealizuję? Raczej nie, fakt, wyrażam pobożne życzenia, bo właśnie doskonale zdaję sobie sprawę, jak to wygląda w rzeczywistości, często rozmawiam z dziećmi i z rodzicami. Ale jeśli Ciebie nie ma w domu, to skąd wiesz, co Twoje dziecko czyta? Mówisz mu "masz zakaz czytania HP"? Tym bardziej będzie chciało przeczytać. Jeśli tak nie jest, dziecko rozumie, dlaczego ma nie czytać i zgadza się z Tobą, to znaczy, że jednak masz czas na zajęcie się nim. Ale to się rzadko zdarza.

Denerwują mnie autorytatywne stwierdzenia w stylu "HP jest zły dla dzieci, bo to i tamto", i nie dlatego, że się z nimi nie zgadzam, tylko dlatego, że się kończy właśnie nastwierdzeniu. Nikt nie ma pomysłu, co z tym fantem zrobić. Inna sprawa, że jednak uważam, iż HP jest o niebo lepszy od innych rozrywek, którym oddaje się młodzież szkolna (niekontrolowany dostęp do Internetu, durne gry komputerowe). A jak zmusić dzieciaki do czytania "dobrych" książek? Jak nie masz czasu na skomentowanie HP, to i na zachęcenie do czytania lepszej literatury chyba też nie.

mawete - 6 Marca 2006, 15:05

Czarny: oczywiście, że zwalam na autora, A co? Ja tą książkę napisałem? Adolfik H. też napisał książkę i co z tego wynikło? Nie będę dziecku zabraniał, bo IMO nie na tym polega wychowanie dziecka, ale niepokoić sie mogę - nie sadzisz?

Miria: ja czasami nie mam wpływu na to co muszę robić i nie twierdzę, że są książki dobre dla dziecka czy złe. Ale twierdzę że dziecko czasami nie potrafi zinterpretować tych książek prawidłowo, że dziecko nie ma wystarczających doświadczeń do tego typu oceny, że dziecku trzeba w tym pomóc - nie zabraniać - jak pisze Czarny, ale pomóc. Tylko bardzo często rodzice nie mają szansy na zrobienie tego, i to jest właśnie problem.

Anonymous - 6 Marca 2006, 15:25

mawete napisał/a
Miria: ja czasami nie mam wpływu na to co muszę robić i nie twierdzę, że są książki dobre dla dziecka czy złe. Ale twierdzę że dziecko czasami nie potrafi zinterpretować tych książek prawidłowo, że dziecko nie ma wystarczających doświadczeń do tego typu oceny, że dziecku trzeba w tym pomóc - nie zabraniać - jak pisze Czarny, ale pomóc. Tylko bardzo często rodzice nie mają szansy na zrobienie tego, i to jest właśnie problem.

Napisałeś dokładnie to samo, co ja wcześniej. No to kto ma w tym dziecku pomóc? Problem jest, ale jak widac nie ma rozwiązania. Zrzucac odpowiedzialność na Autora? Niektórym się książka podoba, innym nie, i nikt nie ma obowiązku jej czytać. Więc czego chcieć od Autora?
Akurat Ciebie mawete nie rozumiem, bo jeśli miałeś czas na przeczytanie książek w te i we wte, to czemu nie masz czasu na rozmowę z dzieckiem? Każdy ma czasem problem z nawałem pracy, ale to Ty wybierasz moment na taka rozmowę. Wydaje mi się, że jeśli rodzice nie mają czasu prorozmawiać z dzieckiem - w weekend, wieczorem, kiedykolwiek, raz na jakiś czas - to coś tu jest nie tak. Może po prostu nie chcą?

mawete - 6 Marca 2006, 15:34

Miria: bo w pracy czasami siedzę z nogami na stole i czekam... co mam robić? Patrzeć się bezmyslnie w ścianę? Wybacz - wolę czytać... Chyba nie widzisz różnicy miedzy tym co napisaliśmy, no nic. Pozdrawiam.
Arlon - 6 Marca 2006, 16:35

Jako autor felietonu o Potterze być może powinienem tu podyskutować, ale obecnie nie mam możliwości. Tak mi przyszło do głowy o tym poinformować. Jesli ktoś oczekuje, że się ustosunkuję, to proszę się nie łudzić, nie mam jak.
Anonymous - 6 Marca 2006, 17:02

Brak czasu dla dzieci jest chyba najgorszą zmorą obecnego społeczeństwa. Widzę to na co dzień, w szkole, i staram się zrozumieć rodziców. Sytuacje są różne, zdarza się, że rodzice harują od rana do nocy, żeby zaspokoić podstawowe potrzeby dziecka. Nie mają innego wyjścia i ja to rozumiem, chociaż to oczywiście odbija się straszliwie na wychowaniu. Zdarza się też, że przychodzi wyfiokowana pani, po kilku godzianch spędzonych u kosmetyczki i mówi, że nie ma czasu zająć się dzieckiem, a za chwilę opowiada, że właśnie wróciła z wczasów z mężem, podczas gdy syn był u babci. Takiej pani priorytety się mocno pomieszały.
Szkoła i otoczenie nigdy nie zastąpią kontaktu z rodzicami i na to rodzicach ciąży odpowiedzialność za wychowanie. Także za to, co czytają ich pociechy, jak spędzają wolny czas itp. Dlatego uważam, że atakowanie konkretnego autora mija się z celem. Zawsze znajdzie się inny autor, przyjaciele dostarczający negatywnych wzorców, gazety. Dziecko zdane samo na siebie rzadko potrafi dokonac właściwego wyboru.
Pozdrawiam, mawete, a to co napisałam, nie powinno być przez nikogo odbierane osobiście.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group