To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Christopher Nolan - INCEPTION (możliwe spoilery)

khamenei - 2 Wrzeœśnia 2010, 20:30

A czemu dzieci nie mogły do niego przylecieć do Europy / Azji z dziadkiem? Dziwne. Nie ma mowy na ten temat, a szkoda, bo cała intryga trochę siada.

No chyba, że cały film jest snem, co zresztą było sugerowane przez projekcję Mal; że DiCaprio ma manię prześladowczą, wszyscy go ścigają itp., bo sobie to wszystko we "śnie" (podświadomości) po prostu wymyślił.

Edit: Dobra, inny motyw mi się jeszcze przypomniał. Ktoś wyżej wspomniał, że film się dobrze nie skończył, bo wyszli z wody po upadku vana. Fakt. Bo nie było pokazane lub nie przemyśleli, jak się z tego świata (1. snu) wydostać! Nie było pokazane, by ktoś w samolocie nad nimi czekał, pilnował i miał zamiar po upłynięciu jakiegoś czasu zepchnąć ich z siedzeń, tym samym wywołując "kicka" wydostać ich z tego 1. snu. Co im pozostaje w obecnej sytuacji? Czekać tydzień na minięcie czasu w świecie, gdzie są ścigani przez uzbrojoną ochronę Fishera (czy jak mu tam). A przypominam, że podświadoma ochrona ich dopadnie prędzej czy później, bo koleś nad nią nie panuje - ona jest podświadoma. Nieważne, czy im ufa, czy nie. Kumacie, o co mi chodzi? Stewardesa raczej ich nie wybudzi, choć może ją wtajemniczyli, ale nie było to pokazane.

dzejes - 2 Wrzeœśnia 2010, 21:05

khamenei napisał/a
Nie było pokazane, by ktoś w samolocie nad nimi czekał, pilnował i miał zamiar po upłynięciu jakiegoś czasu zepchnąć ich z siedzeń, tym samym wywołując kicka wydostać ich z tego 1. snu.


Stewardessa z nimi współpracowała - przynajmniej ja takie wrażenie odniosłem.

khamenei - 3 Wrzeœśnia 2010, 08:34

Zwracam uwagę na pewną scenę z 1. świata. Jeden koleś mówi do drugiego coś w stylu: "Musimy się przenieść do 2. świata, bo tutaj nawet jak się schowamy, to ochrona nas dopadnie. W ciągu TYGODNIA zdołają nas znaleźć i wybić".
Jak dla mnie morał jest prosty - NIKT nie czeka na nich w samolocie. W zasadzie chłopaki nie przemyśleli sprawy powrotu do samolotu. Inaczej czemu mówiłby o tygodniu? Stewardessa nie "kicknie" ich po godzinie, dwóch.
Powiązana sprawa: nie do końca rozumiem, czym się różni sytuacja, gdy mówią o konieczności ucieczki do 2. świata (ze względu na ochronę) od powrotu do 1. świata, wypłynięcia z rzeki i siedzenie dobie nad jej brzegiem. Przecież zaraz znowu może ich ochrona dorwać - ona jest podświadoma. No chyba że gdzieś było powiedziane, iż ona jest już "oswojona". Bez względu na to... będą siedzieć tydzień nad brzegiem rzeki? Dla mnie durne i morał prosty - wraz z końcem filmu wcale się w samolocie nie obudzili (jeszcze).

NURS - 3 Wrzeœśnia 2010, 08:49

khamenei leciałeś kiedyś samolotem? najsłabszym punktem tej zabawy są turbulencje, a te odczuwa się niemal w każdym locie. :-)
No i druga sprawa, zazwyczaj śpiący może być bogiem w swoim śnie, to też bardzo słaby punkt tej historii, bo tutaj mamy odwrotność, śniący nie potrafi kontrolować tego co sni do tego stopnia, że można go zabić.

khamenei - 3 Wrzeœśnia 2010, 09:30

NURS, daj spokój, gdyby liczyli na turbulencje, to nie robiliby akcji w samolocie, bo teoretycznie w każdym momencie byłoby po misji. Poza tym turbulencje nie wywołują efektu spadania. Wyraźnie było pokazane, że chodzi o spadanie na bok z krzesła / fotela lub do tyłu.

Rozumiem, że do mych pozostałych komentarzy nie masz uwag. Bo fakt, że dzieci mogły po prostu przylecieć do niego, niejako przekreślają cały film lol.
Edit: chyba że mówimy o turbulencjach w stylu zmiana pułapu lotu. Ale nie mogli na to liczyć, nie było o tym najmn. mowy w filmie i naraża misję na niekontrolowane wylatywanie ludzi z niej, bez sensu.

hrabek - 3 Wrzeœśnia 2010, 09:39

khamenei napisał/a
Poza tym turbulencje nie wywołują efektu spadania. Wyraźnie było pokazane, że chodzi o spadanie na bok z krzesła / fotela lub do tyłu.


Chyba nigdy nie uczestniczyłeś w turbulencjach. Dobre turbulencje dadzą ci to, czego nie da ci żadne urządzenie w wesołym miasteczku.

joe_cool - 3 Wrzeœśnia 2010, 09:41

Ja to zrozumiałam tak, że w samolocie wybudzą się sami po upływie konkretnego czasu, jak substancja usypiająca przestanie działać.
khamenei - 3 Wrzeœśnia 2010, 09:44

joe_cool, czyli siedzieli tydzień nad brzegiem rzeki, a ochrona była już "oswojona"?
hrabek, leciałem parę razy samolotem. I ani razu nie miałem na tyle silnych turbulencji. Co tylko potwierdza moje wcześniejsze zdanie, że nie są one na tyle częste, by bohaterowie specjalnie na nie liczyli; przecież to absurdalne.

hrabek - 3 Wrzeœśnia 2010, 09:53

Ja nie mówię, że są częste, wręcz zgadzam się z tobą, że są rzadkie. Szczególnie takie, o których myślę. Stwierdzam tylko, że zbłądziłeś, mówiąc że nie wywołują efektu spadania. Wywołują jak cholera.
NURS - 3 Wrzeœśnia 2010, 10:03

khamenei napisał/a
NURS, daj spokój, gdyby liczyli na turbulencje, to nie robiliby akcji w samolocie, bo teoretycznie w każdym momencie byłoby po misji. Poza tym turbulencje nie wywołują efektu spadania. Wyraźnie było pokazane, że chodzi o spadanie na bok z krzesła / fotela lub do tyłu.


Doświadcz turbulencji, a sam zobaczysz jakie to wrażenie. I o tym pisałem, umieszczanie akcji w samolocie, gdzie takie coś jest totalnie przypadkowe troche mi nie pasiło

Cytat
Rozumiem, że do mych pozostałych komentarzy nie masz uwag. Bo fakt, że dzieci mogły po prostu przylecieć do niego, niejako przekreślają cały film lol.


owszem, ale pamiętaj, ze chyba nie ma jednego dzieła na tym swiecie, w którym nie znajdziesz jakiejś luki.

Cytat
Edit: chyba że mówimy o turbulencjach w stylu zmiana pułapu lotu. Ale nie mogli na to liczyć, nie było o tym najmn. mowy w filmie i naraża misję na niekontrolowane wylatywanie ludzi z niej, bez sensu.


Otóż to, nad afryka przeżyłem coś takiego, samolot po prostu spada, jak kamień, czasam się mocno przy tym przechylając. Wszyscy na pokładzie mieli pelne pampersy :-)

Virgo C. - 3 Wrzeœśnia 2010, 10:10

Dodajmy do tego, że samolot był niejako własnością Saito więc nakazanie pilotom zmianę pułapu lotu o określonej godzinie lotu nie powinno być problemem.
khamenei - 3 Wrzeœśnia 2010, 12:12

Virgo C., ale oczywiście nie zaplanowali tego, bo inaczej nie mówiłby jeden drugiemu w pewnej scenie, że nie ma co się chować przed ochroną, bo będziesz tu tydzień siedział.

Zmierzam do swej interpretacji końcówki - ekipa cały czas siedzi w 1. śnie, a DiCaprio pływa w jakichś limbowych wizjach.

sneer - 9 Wrzeœśnia 2010, 12:16

@khanenei - też tak myślę.
Natomiast kickiem do realnego świata miał być właśnie upadek z mostu do rzeki.

khamenei - 9 Wrzeœśnia 2010, 18:59

sneer, nie. To miał być kick ze świata hotelu. Kick działa ze świata obecnego do tego "wyżej". A nie na wyjście z obecnego. Przypomnij sobie scenę spychania śpiących z krzeseł. Przynajmniej ja to tak rozumiem. Inaczej zawsze w snach mogliby upadać łbem na środek ulicy.
Czarny - 11 Wrzeœśnia 2010, 19:19

To może jeszcze ja coś dorzucę :wink:

Jakim sposobem zastrzelony przez Mal Fisher znalazł się we śnie i właściwie czyim Ariadne czy Cobba. W którym uwalniali go z rąk Mal?????

Ja tego fragmentu nie czaję.

khamenei - 11 Wrzeœśnia 2010, 20:00

Czemu Fisher znalazł się w tym śnie? Ja to zrozumiałem tak, że to właśnie było to limbo (jak zwał, tak zwał), do którego trafił po śmierci, czyli najgłębsze podkłady świadomości; miejsce, gdzie Mal się rozpanoszyła, bo ona siedzi u DiCaprio najgłębiej. Już niestety coraz mniej pamiętam :/, trza było rozbić worek wątków na dwie części hehe.
hrabek - 14 Wrzeœśnia 2010, 09:05

Trzeba poczekać do wersji DVD, wtedy dyskusja na nowo odżyje :)
Memento - 19 Wrzeœśnia 2010, 20:04

dziko napisał/a
Niejednoznacznie zakończenie z drgającym bączkiem można IMHO wyjaśnić dużo prościej - jeszcze nie ma skrystalizowanego pomysłu na sequel, a sequel kasowego filmu być musi.

A w życiu! Nie wyobrażam sobie sequela trzeciego w pełni autorskiego filmu Nolana.

Easy napisał/a
Tego typu zakończenia daje się po to, żeby później ludki na forum siedziały godzinami i analizowały każdą sekundę filmu, każdą wypowiedź i ułożenie każdego

blahblahblah blahblah. Tego typu zakończenia daje się po to, żeby człowiek nie zapomniał o rewelacyjnym filmie w kwadrans po wyjściu z kina. I żeby leniuchy którym nie chce się domyślać zaszyfrowanych znaczeń i interpretacji, mogły pisać takie rzeczy jak powyższa zacytowana.

Im dłużej i im intensywniej myślę o tym filmie, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Cobb jednak cały czas przebywa we śnie. O czym mogłyby świadczyć samobójstwo Mal i dzieciaki pojawiające się ni z gruszki ni z pietruszki.

Hubert - 19 Wrzeœśnia 2010, 21:16

Memento napisał/a
blahblahblah blahblah. Tego typu (...)


Memento napisał/a
Im dłużej i im intensywniej myślę o tym filmie, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Cobb jednak cały czas przebywa we śnie.


Dla odmiany mógłbyś pomyśleć o mniej lekceważącym stosunku do rozmówców.

Ziuta - 19 Wrzeœśnia 2010, 21:25

Tja tam. Im więcej myślę, tym nabieram coraz większego przekonania, że rzekoma głębia Incepcji to odbicie w kałuży, a niejednoznaczności to wynik prostej kalkulacji: "coś się nie zgadza w scenariuszu? A zostawić to! 90% widzów nie zauważy, reszcie powiemy, że to głębia"
Hubert - 19 Wrzeœśnia 2010, 22:07

Ziuta, to raczej problem tego, że z wielopiętrowości Incepcji niewiele wynika. Ot, można sobie interpretować do woli i nic poza tym. Ale i tak ją lubię, w kinie bawiłem się dobrze.
Memento - 28 Lutego 2011, 10:19

Sosnechristo napisał/a
Dla odmiany mógłbyś pomyśleć o mniej lekceważącym stosunku do rozmówców.

Kajam się. ;P:

Oskardy rozdane. Nie powiem, żebym był rozczarowany nagrodami dla Inception głównie w kategoriach technicznych (efekty specjalne, zdjęcia, dźwięk, montaż dźwięku). Jak na wakacyjnego blockbustera i tak dobrze. A za reżyserię tudzież najlepszy film Chris jeszcze statuetkę dostanie, pomnicie kiedyś moje słowa. ;P:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group