To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Spodenki - Rywalizacja w szortach - do 18 lipca godzina 21:35

terebka - 16 Lipca 2010, 07:34

baranek, i to mnie cieszy jak nie wiem co ;)
baranek - 16 Lipca 2010, 08:03

terebka, jesteś moim faworytem.
Matrim - 16 Lipca 2010, 11:45

Faktycznie jakoś cichawo... A szkoda, bo i teksty dobre i średnia głosów powyżej średniej ;)

Ludzie! Dopieśćcie gospodarza! ;P:

Chal-Chenet - 16 Lipca 2010, 12:04

Matrim napisał/a
A szkoda, bo i teksty dobre

Ja bym nawet rzekł, że tak dobrych tekstów jak dwójka liderów dawno w konkursie nie było. :)

Matrim - 16 Lipca 2010, 12:13

Chal-Chenet, ale agitujmy za głosowaniem, a nie za głosowaniem na określone szorty ;)
Witchma - 16 Lipca 2010, 12:21

Na pierwszym miejscu zdecydowanie Bitwa, a potem Dzieło sztuki.
PP - 16 Lipca 2010, 12:47

Więszkość tekstów tej edycji przypadło mi do gustu. :)
Głosy na: Bo czasem i dwóch to tłum i Boś Ty dobro nieskończone i Konkurs.

Chal-Chenet - 16 Lipca 2010, 14:54

Matrim napisał/a
Chal-Chenet, ale agitujmy za głosowaniem, a nie za głosowaniem na określone szorty ;)

Oks. ;)

Głosujcie na co chcecie, ale doceńcie liderów! :D

terebka - 16 Lipca 2010, 15:05

Witchma i PP, <głęboki ukłon>


Magiczna granica dwudziestu głosujących osiągnięta. No, to teraz nie ma już innej rady, jak tylko dobić pięćdziesiątki - dzień jeszcze młody ;)


Matrim napisał/a
Ludzie! Dopieśćcie gospodarza! ;P:


Matrim idealne hasło na plakat wyborczy 8) :wink:

k.s - 16 Lipca 2010, 15:31

Po zapoznaniu się ze wszystkimi, swój głos (głosy) oddaje na:
Dzieło sztuki
Bo czasem i dwóch to tłum
Boś Ty dobro nieskończone

terebka - 16 Lipca 2010, 16:36

k.s i NN, dzięki za głosy


22. Kto da więcej?

Mateusz Zieliński - 16 Lipca 2010, 19:30

Najpierw sprecyzuję opinie, później głosy:


Dzieło sztuki
Dobrze, gładko napisane. Nawet interesujące, choć całą konstrukcję i zamysł rozpoznaje się już w drugim akcie. Kolejne są już jedynie dodatkiem w stylu "jak tym razem?", ale i tak jest to dość ciekawe. Szkoda, że całość nie zamknęła się wyraźną puentą.

No i ta konkursowa "rywalizacja" gdzieś się jakoś rozmywa, schodzi na dalszy plan, a może jej nie ma?... ale to może tylko moje subiektywne odczucie, które nie zmienia mojej dobrej oceny tego tekstu.

PS. Czy to ma znaczenie, że baronet z pierwszej części raz jest J, a raz jest Q?

Ocena: dobre!

***************

Zwycięstwo z przypadku
Taka fabuła mógłaby się obronić jedynie solidną dawką humoru, jednak czegoś takiego niestety nie ma. Czytałem z zaciekawieniem - "O co chodzi?", "Co się stanie?" - ale... cóż... zawiodłem się na całej linii. Zakończenie, nie dość, że przytłacza absurdem, to jeszcze niepotrzebnie rozmywa się gadaniem o bigosie i piwie...

Ocena: bardzo kiepskie.

***************

Partia 999
Szczerze - nie mam pojęcia, o co w tym chodzi. Z kim ta rywalizacja, gdzie, o co? Dlaczego rozgrywek jest 999? Komu jeszcze udało się wszystkie wygrać? Dlaczego świat rogrywki był tak upierdliwie zielony?
Nic. Zapis bezsensownego snu o niczym. Moim zdaniem. Zmęczyłem się...

Ocena: bardzo kiepskie.

***************

Dlaczego zawiodły sondaże
Najpierw męczące pseudoszachy wśród potworów. Nie sprawiło mi przyjemności czytanie tej części. Koniec gry przyjąłem z radością. A potem... no właśnie. Zakończenie. Niezbyt zgrabnie i na siłę powiązane z bieżącymi realiami. "Przybytki zwane lokalami wyborczymi" - to zgrzytnęło, niby nonszalancją, a w rzeczywistości językową sztampą. No i ten opis powyborczej gehenny, moim zdaniem, nietrafiony. Zupełnie nieprzekonujące.

Ocena: kiepskie.

***************

Wielki Marsz
Konkursowa zabawa w ślimaki. Nieciekawa, gdy skończy sie czytać i upadnie nadzieja na interesujące rozwiązanie. Zakończenie wręcz rozczarowuje. A jak się ma ostateczna klęska do zasady "zakazu oglądania sie za siebie", to już zupełna tajemnica. Ostatecznie okazuje się, że nie miała żadnego znaczenia ani uzasadnienia. Prawda? A to oznacza, że coś, co początkowo miało wzbudzać ciekawość czytelnika, okazało się... niczym...

Ocena: czuję się oszukany.

***************

CDN

Mateusz Zieliński - 16 Lipca 2010, 19:55

I dalej:


Bo czasem i dwóch to tłum
A ci znowu w szachy... Rozgrywka niezbyt wciągająca, a rozwiązanie niepowalające. Nie przypadło mi do gustu, choć pewnie ktoś może uznać je za ciekawe. Mnie nie przekonało. Był taki film - "Tożsamość" - gdzie podobna, niemal identyczna rywalizacja była o wiele, wiele lepsza; po co szachy, jak można po prostu mordować własne osobowości... :)

Ocena: niesatysfakcjonujące.

***************

Odwieczni
Oj, gęste to jest na początku! Tak gęste, że aż ciężko się przedrzeć. Ale uznaję, że tak miało być.
Niestety - tutaj będę całkowicie subiektywny - absolutnie nie moje klimaty, więc nie czuję się na siłach, by powiedzieć coś więcej, ponad to, że zakończenie nie porywa (może jedynie "tkwiących w temacie"), a "rywalizacja" nie wydaje się głównym tematem tego tekstu.

Ocena: nie dla mnie i chyba nie na ten konkurs.

***************

Boś ty dobro nieskończone
Bardzo dobre. Gładko napisane i wciągające, mimo niezbyt rozbudowanej fabuły. Ogólnie, ciekawa wizja. Coś do zastanowienia. Ludzie nie zauważają Boga, tkwiąc w tradycyjnej rutynie wiernych wyznawców. Bóg, który musi walczyć ze swoim własnym wizerunkiem. I dziewczynka, która jeszcze widzi...
Bez zaskakujących zakrętów, ale bardzo, bardzo...

Ocena: jeszcze raz - bardzo dobre!

***************

Konkurs
Szort o patologii.
co to za chłop... ech... :roll:
Internetowe zabawy mogą aż tak wpływać na życie faceta?
Autorze, masz punkt, ciesz się i wracaj do Agnieszki... :D

Ocena: nadal się śmieję...

***************

Hazardzista
Smutna historia życia hazardzisty na Dzikim Zachodzie. Czy ciekawa? Szczerze mówiąc, nie za bardzo. Czyta się płynnie, jednak czegoś w niej brakuje. Czegoś wyróżniającego, godnego zapamiętania, zakończenia. Jak w życiu hazardzisty: gość umiera i... gra dalej...
Do zapomnienia.

Ocena: niesatysfakcjonujące.

***************

CDN

Mateusz Zieliński - 16 Lipca 2010, 20:32

I finisz:


Nienawiść
Przykro mi, nie zrozumiałem tego monologu. Jasne, wydaje się, że wiem kim jest bohater, ale to zadawanie ciosu, lustro, zamknięcie w domu wariatów, pokój z miękkimi ścianami, nierówna, niewyjaśniona konfrontacja? Może nie myślę jak autor, może rozmijamy się wyobrażeniami, wiedzą, albo zwyczajnie nie rozumiemy. Nie wiem. Dla mnie to znowu był zbitek sennych obrazów, zza których coś się wyłania, ale... nic nazwanego i zrozumiałego.
Nie było też klimatu, który czasami potrafi uzasadnić takie teksty. Niestety.

Ocena: słabe

***************

O północy
Z daleka, fabularnie, rzecz podobna do "Hazardzisty", a jednocześnie inna. Przyznam od razu: lepsza. Ma klimat. Jak dla mnie, można by rozegrać to mocniej w opozycji do "W samo południe". To przykład tekstu, który się podoba, choć przecież nie zachwyca pomysłem, czy samym zakończeniem. Po prostu dobre i właściwie nie umiem powiedzieć, dlaczego. Podobało się, choć pewnie do szybkiego zapomnienia.

Ocena: całkiem dobre

***************

Bitwa
Niestety, Monty Python pokazał coś podobnego już dawno temu (sprawdzam, sprawdzam... jest! - "Karmazynowe Ubezpieczenie Ostateczne"), tylko tam walka odbywała się bardziej spektakularnie, z całymi biurowcami, jako okrętami na szerokich oceanach międzynarodowej finansjery.
Cały czas miałem przed oczami tamten filmik i niestety to wpłynęło na moją ocenę tekstu, choć przyznaję - rzecz jest wesoła, z polotem, gładko się czyta.
Ale... obejrzyjcie Karmazynowe Ubezpieczenie Ostateczne... to część "Sensu Życia wg Monty Pythona". :mrgreen:

Ocena: przegrywa z Monty Pythonem... to nie wstyd...

***************

Partyjka
Długa rozgrywka, bez większych emocji dla czytelnika. Osobiście czułem się nawet nieco skołowany i zdezorientowany. Nie sądzę, aby ktoś chciał się wczytywać w niuansy gry, której do końca nie rozumie. Nuży się niemiłosiernie.
A potem przychodzi zakończenie i wyłożenie kart. Bez rewelacji i szoku. Za to z deja vu...

Ocena: kiepskie

***************


I już krótko.
Punkty goes to: Dzieło sztuki, Boś ty dobro nieskończone, Konkurs, O północy.

:bravo

terebka - 16 Lipca 2010, 20:47

Mateusz Zieliński, :bravo :bravo :bravo O to chodziło.


To kto wdrapie się na dwudziesty czwarty szczebel drabiny? ;)

baranek - 16 Lipca 2010, 20:54

terebka, oszalałeś? na drabinę? w taki upał?
kto zejdzie na dwudziesty czwarty stopień schodów wiodących do chłodnej piwniczki pełnej oszronionych butelek świeżutkiego, niepasteryzowanego piwa.

terebka - 17 Lipca 2010, 07:32

To już lepiej wjechać windą, klimatyzowaną, z przystojnym windziarzem/biuściastą windziarką, zależnie od preferencji. Dwudzieste czwarte piętro to mnóstwo czasu na... z resztą co będę podpowiadał. Uruchomcie wyobraźnię ;P:
Agi - 17 Lipca 2010, 08:50

Zresztą, terebko, zresztą.
terebka - 17 Lipca 2010, 18:17

Kto mi grzebał w poście? :wink: :mrgreen: ;P:
Bellatrix - 18 Lipca 2010, 01:58

Widzę, że edycja ma za dużo pochlebnych komentarzy, przyda się trochę krytyki, co by szanowni Autorzy za bardzo w piórka nie obrośli ;)
Jak zwykle, masa spojlerów.
Jedziemy.

******************


Dzieło sztuki

W pierwszym akapicie mamy taką scenkę: pomieszczenie, w nim dwóch panów. Jeden rozkłada butelkę Porto (chciałabym zobaczyc r o z k ł a d a n i e butelki – jakas biodegradowalna?:P) i dodatkowe akcesoria, drugi go ostrzega po czym wychodzi z pomieszczenia, trzaskając drzwiami. No i teraz pozostały z butelką hrabia P., *nie ruszając się z miejsca* wypija alkohol (porto pije się schłodzone, hrabia chyba powinien to wiedzieć:P więc „gorąca struga wpływająca do żołądka” jest trochę nie na miejscu) a następnie spogląda na obraz, który – jak czytamy w sąsiednim akapicie – wywołał przerażenie. Niech mnie ktoś oświeci, jakim cudem hrabia P. nie dostrzegł obrazu *wcześniej*, np. wchodząc do pomieszczenia i czemu Baronet J. (czy tam Q – kolejne niedopracowanie w tym akapicie – na początku J. a potem magicznie ewoluował do Q) chce się zakładać będąc w pomieszczeniu z obrazem na który hrabia może zerknąć w każdej chwili? Kupy mi się to nie trzyma.
Dalej, opis markizy jest bardziej śmieszny niż ponętny. „ciemna zmysłowość drżących płatków nosa” czy „wyuzdanie linii (…) warg” - na litość, jak autor to sobie wyobraża?
Czemu markiza do rozmówcy raz zwraca się na „ty” a za chwilę per „pan” ? Ponętne spojrzenie i wyniosłe spojrzenie to raczej cechy przeciwstawne. Jakoś trudno mi wyobrazić sobie spojrzenie będące jednocześnie takim i takim.
Rzymianie dyskutujący o kurwikach, hmm... nie pasuje mi. Lepiej było te kurwiki dać współczesnym, akapit niżej.
Dlaczego w ostatnim akapicie obraz stoi? Obraz na ogół wisi/znajduje się ale stoi?
Ostatnie zdanie tragiczne stylistycznie i sztuczne. Zamiast jakiejś fajnej puenty, albo chociaż ciekawego zwrotu mamy „Najpierw jednak chcę coś zaproponować. Zakład. Stawiam dwadzieścia złotych, że...” - jak na zakończenie, to cienko. No i te 20zl... chociaż 200 by zaproponował:P
Pomysł sprowadza się do tego, że delikwent ogląda obraz, wykrzywia mu gębę z przerażenia, zostaje sam sportretowany w tej postaci i next pls, co jest na samym tajemniczym obrazie, pozostaje tajemnicą. Zaintrygowała mnie niechronologiczność, pierwsze dwie sceny nie są w zasadzie jasne, zarówno baronet jak i markiza mogą wskazywać dość szeroki przedział czasowy, ale dorożka w pierwszym sugeruje Anglię, końcówkę XIX wieku, natomiast złote luidory – Francję, maksymalnie końcówka XVIII wieku. Czyli w drugim akapicie markiza oglądała obraz z przyszłości („błazna z kieliszkiem” z pierwszego akapitu). W trzecim mamy już zahaczenie o starożytność (i tu również, Antoniusz ogląda obraz „ponętnej markizy”, który powstanie za jakieś 1700 lat). No i na koniec mamy scenkę odpowiadającą czasom współczesnym. Mężczyźni oglądają mający ok. 2000 lat obraz Rzymianina, czyli nastąpił przeskok. I teraz usiłuję się tu dopatrzeć logiki. A przynajmniej jakiejś sugestii wytłumaczenia. Tytułowe „dzieło sztuki” potrafiło się przemieszczać w czasie? Miało wkomponowany aparat fotograficzny? Czy obrazem oglądanym w pierwszym akapicie będzie wykrzywiona gęba niesympatycznego Account Executive PR? No i najbardziej ciekawi mnie, czy autor ma to poskładane, czy tylko dał kilka scenek „bo tak będzie fajnie” :P
Zgodność z tematem: nikła. Nie widzę rywalizacji, tylko zakład.

Zwycięstwo z przypadku

Na dzień dobry zgrzytnął mi „Grajdołek”. WTF, zapadła wioska czy miejsce do plażowania? Wzięcie tego rzeczownika na ksywkę bohatera to dość karkołomny pomysł.
Cytat
„Lśniący kadłub u naszych stóp”
- to chyba musiał być bardzo mały/płaski, skoro mógł się znaleźć u czyichś stóp. Ale chwile wcześniej wyciągał go dźwig. Wyraz „ehh” w języku polskim nie istnieje. Jak można „trochę odwrócić” mapę? Zresztą w tym i sąsiednim zdaniu powtarza się „trochę”. A za chwilę to samo z „tutaj”. Powtórzenie 3x „kolega” jak rozumiem celowe, ale ten 3ci raz można już było darować. Nadmiar wielokropków. 13 na tak krótki tekst to o 10 za dużo.
Logika w tym tekście wzięła wolne. Kontynenty przewędrowały, ale technika do przodu ani o centymetr, ludzie nie słyszeli o Polsce ani Europie, ale językiem polskim sprawnie operują, nawet gramatyka się zachowała. Że nie wspomnę o bigosie. Skąd „czerwony” wie, że jego kolega od zakładu nie wyszedł wcześniej, zanim go przykryło lodem? Skąd w Polsce w czasach nam współczesnych, czarny metal lśniący własnym światłem? Jak w ogóle można lśnić *czarnym* światłem? Rozumiem, że szort absurdalny itd., ale albo jedziemy pełnym absurdem, albo takim, dającym się racjonalizować. Tutaj wyszło pomieszanie z poplątaniem.
Zgodność z tematem taka sobie, znów mamy zakład a nie rywalizowanie.

Partia nr 999

Słońce piszemy wielką literą. Kot z Cheshire jest nazwą własną, więc wyraz „kot” również wypadałoby wielką.
Cytat
„nigdy bym nie pomyślałam”
- konstrukcja cokolwiek dziwna. Chyba miało być „nie pomyślała”. W kontekście opisowego wstępu, gdy pojawiło się pytanie:
Cytat
- Białe czy czarne?

Odruchowo odpowiedziałam w myślach „zielone” :P i trochę mnie rozczarowało, że bohaterka prostolinijnie białe :p Zresztą w dialogu zawierającym to pytanie coś się stało z interpunkcją, a mianowicie zniknęła. Powinno być: kropka po „życzysz”, „pojawiły” z wielkiej, kropka przed myślnikiem.
Cytat
„Zachowuję pokerową twarz, mimo że praktycznie przegrał”
- zdanie źle skonstruowane. Jeśli „zachowuję” to nie powinno być „mimo że”, jeśli ma być „mimo że” to zapewne chodziło, że przeciwnik zachowuje. Niemniej, przy tej 2giej interpretacji, „wpatrywanie się z niedowierzaniem” i „przerażenie” nie pasuje. Czemu „tylko jedna osoba […] wygrała wszystkie partie”? Śmierć nie była osobą, ostatni przeciwnik też może nią nie być. Nie podoba mi się też wiedza bohaterki o tym, że z epoki na epokę robią się coraz gorsi – czyli kiedyś już tu była/grała z jakąś śmiercią? To skąd to zaskoczenie, że na przedostatni etap pojawiła się śmierć? No i po co ten cały, zielony wstęp?
Temat widzę skojarzony z szachami. Szachów nie lubię, nudne są :P
Pisane ręką kobiety i nawet podejrzewam której :p

Dlaczego zawiodły sondaże

Absolutnie nie dziwię się, że Cthulhu coś przeoczył i że plansza jest nieprzewidywalna. Sama miałabym problemy z odróżnieniem pól obsydianowych od hematytowych :P Akurat te dwa minerały z wyglądu są mocno do siebie podobne.
Cytat
„dałem się *zaskoczyć* - mruknął Przedwieczny, wciąż *zaskoczony*”
- no coś takiego :P
Zastanawia mnie, czemu prawicowy publicysta szydzi, że diabeł wyborcom namieszał w głowie, skoro przecież wygrał smok z *kaczym* dziobem :p Nietrafiona prognoza polityczna autora szorta, brak dbałości o szczegóły, czy jakieś bardziej wyszukane metafory?
Temat znów skojarzony z grą szachopodobną.

Wielki Marsz

Nie no, szorta o ślimakach komentować nie będę. Ograniczę się tylko do skomentowania końcówki, bo widziałam, że została chyba nie zrozumiana przez większość czytających: chłopiec rozjechał ślimaka zgodnie z przepowiednią wiedźmy:
Cytat
„nie wolno im było oglądać się za siebie. Karę za nieprzestrzeganie tejże reguły stanowiła śmierć. Między Bogiem, a prawdą żaden z nich nie miał pojęcia, w jaki sposób stara wiedźma zamierzała ją na nich sprowadzić”
- no to się okazało, jak. Niemniej to, kogo i za co chłopiec przeprasza nie ma sensu.
Zgodności z tematem nie widzę.

Bo czasem i dwóch to tłum

Cytat
„mój *ruch*. Pionek na D4, dobry *ruch*”.

Cytat
„- *Myślę*! Nie przeszkadzaj mi! - Jak zawsze wtrąca się w połowie zdania, w połowie *myśli*”

Cytat
„*już* nie wiem, co chciałem zrobić. Chwila rozproszenia i *już* świat”

...i do końca szorta się trafiają tego typu powtórzenia. Fajnie by było, gdyby autor przeczytał kilka razy i dopieścił stylistykę. Szczytem jest fragment:
Cytat
„Nie, nie! Tego nie przewidziałem. Szlag by to! Muszę wygrać, muszę wygrać! Nie mogę przegrać raz jeszcze, nie mogę! Co teraz, co teraz”
- aua. Rozumiem, że trzeba podkreślić bezradność i gorączkowość autora wypowiedzi, ale pięć powtórzeń to mocna przesada.
Cytat
„Możesz, i przegrasz”
- przecinek wygląda mi tu cokolwiek dziwnie.
Logika tekstu niestety się sypie.
Cytat
„nie mogę przegrać, nie *znów*”
- z tego by wynikało, że poprzednim gospodarzem ciała był Adrian. Wg zakończenia, Adrian „gra zdrowego człowieka”. Co więc robił w tym psychiatryku? Dlaczego Adrian zabrania mówić cokolwiek Eli (lekarce z tegoż psychiatryka, zdaje się), przecież nikt nie wziąłby na poważnie słów „w mojej głowie siedzi Adrian, z którym gram w szachy o własne życie” :P
Ogólnie szorta można potraktować jako opis przypadku rozdwojenia jaźni, przy próbie interpretacji jako czegoś więcej napotyka się zbyt dużo nielogiczności.
I znowu temat potraktowany jako „szachy”. Szachów, jak już wspominałam, nie lubię.

Odwieczni

Początek kłuje w zęby nieznośnym patosem. Ciężko było przebrnąć przez te napuszone opisy i do tej pory nie wiem do końca, co tam się działo, kto się z kim lał, czym różniły się smoki od Żmijów (no dobra, sprawdziłam w wikipedii) i czemu określenie „gad” ma się tyczyć którejś konkretnej postaci, jak dla mnie to cały opis jest „gadzi”. Słońce piszemy wielką literą. Zabawnie w kontekście całości wypadła literówka (?)
Cytat
„– Psi szczekają.”
- znaczy, że przy okazji pojawili się też psionicy? :P
Szort ma na celu zasugerowanie, że Siemowit nie był synem Piasta tylko płanetnika? Hm. No, oryginalna interpretacja legendy, ale niech tam autorowi będzie. Mnie to specjalnie nie przekonuje, bo nie widzę celu. Opis początkowej walki wydaję się być napisany po to, żeby zahaczyć o temat. Puenta tekstu z rywalizacją za to nie ma za wiele wspólnego i nie satysfakcjonuje. Ot na koniec okazało się, kto jest bohaterem legendy i już, nic więcej. I jak już stylizujemy na tekst z zamierzchłej przeszłości, to co tam robi słowo „kobieta” ? Raczej „niewiasta” czy coś w ten deseń.
Na plus: nie ma szachów :P

Boś Ty dobro nieskończone

Nie jestem targetem szortów religijno-biblijnych. W tym nastąpiło pomieszanie boskich postaci z religii katolickiej – bohater jest jednocześnie Bogiem Ojcem (tekst o wyznawcach, o Bogu Prawdziwym) i Jezusem (otwierające się rany, krew). Tylko Ducha Świętego w nim nie widzę :P
W akapicie o Oblubienicy następuje powtórzenie wyrazu „serce”. Rywalizacja ujęta od trochę innej strony, niech tam będzie, że zgodność z tematem występuje. Co do zdania, jednego z początkowych:
Cytat
„Lecz dziś będzie inaczej.”
- to faktycznie, szort definitywnie obala jeden z katolickich dogmatów, a mianowicie ten, że Bóg jest nieomylny :P Generalnie nic nie było inaczej, ludzie olali ;)

Konkurs

Rozbroiło mnie:
Cytat
„Wystukiwał na laptopie przypadkowe ciągi liter, by równie szybko kasować je, poirytowany, że nie chcą układać się w słowa.”
Niech sobie autor w ramach ćwiczenia spróbuje policzyć, jakie jest prawdopodobieństwo, że przypadkowe ciągi liter ułożą się w słowa. Niech będzie ze trzy, tworzące zdanie. A co dopiero całe opowiadanie. Na miejscu bohatera to raczej byłabym w szoku, gdyby owe ciągi się w słowa ułożyły :P
Cytat
„A Darek przecież miał znacznie wyższe ambicje.”
- pisanie szorta o mękach twórczych. Nie chcę Darka martwić, ale to już też było :p
Interpunkcja w dialogach zdechła śmiercią naturalną.
Cytat
„- Małe starcie w szortach na pewno pobudzi Twoją wyobraźnię - ręka Agnieszki odważnie powędrowała pod zakończenie bokserek.”
Powinna być kropka po wyobraźnię i ręka wielką literą. Odsyłam do poczytania o zasadach interpunkcji. W pozostałych dialogach błąd się powtarza.
Zgodność z tematem niewątpliwie jest, aż nazbyt dosłowna ;) . Niektóre fragmenty, jak o sprawdzaniu komentarzy co 15 minut realistycznie oddają zachowanie dużej ilości uczestników szortozabawy :p No i główny bohater budzi współczucie, tak się stara, poświęca życie osobiste dla konkursu... ech, chyba dam Ci, Darku, punkt :P

Hazardzista

Na dzień dobry perełka. Bohatera *obudziło* chluśnięcie wody (skąd wiedział, że owo chluśnięcie było nagłe?). W tym totalnym skwarze, gdzie pot się lał strumieniami, on sobie *spał*?! No gratuluję :p. Chyba autor miał na myśli „ocuciło”. Dalej dowiadujemy się, że ta cudowna scenka dzieje się na pustkowiu. Takim pustkowiu, że jedynym przedmiotem przykuwającym wzrok jest łopata. Czyli gość sobie leżał na tym totalnym skwarze, nad nim sobie stało przez jakiś tam czas trzech zbirów (no bo czemu nie, może się opalali?), za to postanowili zmarnować na cucenie go wiadro wody (i nie, nie wierzę, że oprychy sikały do wiadra, mając wokół tyle pustego miejsca:P). Jeśli jego oczy się faktycznie przyzwyczaiły do jaskrawego światła w tych warunkach to ewenement na skalę światową. Normalny człowiek prędzej by oślepnął. Na koniec scenki bohater z dumną miną (przypominam, obity, skopany, przed chwilą oblany cuchnącą wodą, w skwarze) zaczyna kopać sobie grób.
Jeśli chodzi o interpunkcję w dialogach, to znów nie istnieje. Odsyłam do komentarza powyżej.
Cytat
„Salloon”
- to taka czcionka chyba była. Przybytek rodem z westernu zwie się saloon. Przez jedno l. I na ogół nie nosi tytułu, „u dorodnej Molly” (na litość, czemu dorodnej? Ten przymiotnik w odniesieniu do kobiety zupełnie mi nie pasuje) to może być bar, ale saloon nie za bardzo.
Cytat
„żeby ogrywać przy wszystkich Wallace'a Forda, parą dziewiątek?”
- zdaje mi się, że przecinek przed „parą” jest zbędny. Poza tym, nie rozumiem po co siadać do gry z gościem, który mści się jak przegra? To nielogiczne, nawet dla hazardzisty.
No i zakończenie, w którym, jak się domyślam, James gra z diabłem o swoją duszę i jak wygra, to zapewne „wymknie się śmierci”. Ale to akurat dobrze byłoby opisać, bo na dobrą sprawę, to nie wiadomo, kto wypowiada ostatnie zdanie. Czemu diabeł chce przechodzić od razu do rzeczy? Komu jak komu, ale chyba jemu się nie spieszy. Z drugiej strony, czemu James miałby takim protekcjonalnym tonem gadać z diabłem? A jakby się nie zgodził zagrać, tylko go zabrał do piekła, hmm? :p Poza tym, akurat pentagram przyczepiony do klapy marynarki nie jest niczym nadzwyczajnym no i porównanie diabła w dobrym garniturze do *szeryfa* (czyżby wg autora szeryf chodził w garniaku?:P) jest cokolwiek nietrafione.
Rywalizacja sprowadzona do hazardu a raczej pokera. Jakiś tam związek z tematem jest, chociaż bardziej wygląda na ślizganie się po nim.

Arena

Cytat
„Kiedyś dawno, gdy był jeszcze *beep*”
- powinno być „dawno temu”. Oszczędność na znakach? :p Styl ogólnie jest niezbyt wysokich lotów, dużo zaimków, konstrukcje zdań mało wyszukane, momentami zbyt patetycznie.
Cytat
*szerokiej*, poziomej belki zwisała w dół *szeroka*, znienawidzona flaga.
- dobrze, że flaga nie była pozioma :P
Drobna nielogiczność, rada, której udzielono Sylwkowi przed akcją brzmiała:
Cytat
„- Zagraj ich głowami…”.
A w kulminacyjnym momencie mamy:
Cytat
„Zagraj ich głowami jak piłką”, przypomniał sobie słowa jednego z arenowych braci. „Jak czym?”
- jak widać, wyraz „piłka” nie padł i w dodatku nie był Sylwkowi znany :p Co do błędów logicznych: skoro mieliśmy udeptane klepisko, to skąd na nim namalowane linie? Przecież te białe linie, które widzimy na meczach, są namalowane na trawie.
Sam pomysł mi się podoba, degradacja piłki nożnej za ileś tam lat do walk kiboli na stadionie, w sumie dużo już nie brakuje do tego etapu :p Rywalizacja powiedzmy, że jest.

Nienawiść

A ten szort jest ciężki. No ale spróbuję go rozebrać.
Na początku bohater się doczekał czegoś po długim czasie. Dowiadujemy się, że to jego wróg, którego chce zabić i którego nienawidzi. Za co? Odpowiedź kryje się dalej: wróg zabijał i należy go powstrzymać i w dodatku nikt inny tego zrobić nie może. Bohater został przez owego wroga umieszczony w psychiatryku i wygląda na to, że to jest główny powód, dla którego bohater chce wroga ukatrupić – zemsta za zniszczenie życia (bliscy się odwrócili itd.).
Powracamy z retrospekcji do teraźniejszości. Obaj stoją naprzeciw siebie, bohater znów snuje filozoficzne wywody, wróg w odpowiedzi traci cały rezon i czeka, aż zostanie zabity ciosem z pięści w twarz. No i okazuje się, że bohater przywalił w lustro i w dodatku uważa się za boga. Szczerze, to jedyna logiczna interpretacja tego szorta, jaka mi się nasuwa, to taka, że bohater dalej sobie siedzi w tym psychiatryku i ześwirował na tyle, że myśli, że jest bogiem i widzi tego znienawidzonego wroga w odbiciu lustrzanym/bądź też cierpi na rozdwojenie jaźni i po prostu sam kogoś zabił i wyrzucił to ze swojej pamięci, ekstrapolując zbrodnię na wyimaginowanego wroga, którego na koniec pokonuje, niszcząc własne odbicie. Jeśli istnieje inna, sensowna interpretacja to proszę o wskazówki.
Zgodność z tematem umowna. No i gratuluję słuchu: żeby usłyszeć plusk kropli wpadającej do *rzeki* to trzeba się nieźle wysilić :p oraz wyobraźni: trupie oczodoły zamiast *źrenic* też muszą ciekawie wyglądać. Takie oczy w oczach?

O północy

Cytat
„Kiedy człowiek dostaje kulkę w głowę, zaczyna myśleć.”
- powiadają, że lepiej późno niż wcale, ale nie generalizowałabym w tym przypadku, wydaje mi się, że mimo wszystko sporo ludzi zaczyna myśleć jednak wcześniej.
Cytat
„Co zrobił w swym życiu”
- a w czyim miał robić?
Cytat
„ I czy nie warto czegoś zmienić.”
- to chyba trochę już późnawo na te zmiany.
Cytat
„Komu sekundują? Jemu – nowemu mieszkańcowi, który pojawił się zaledwie tydzień temu i już wystąpił o prawo do czegoś, o co nieczęsto walczyli nawet ci z wieloletnim stażem? Nuworyszowi z raczej mizerną przeszłością.”
- strasznie toporne zdanie. To ostatnie powinno być raczej zakończone pytajnikiem niż kropką, jako ciągłość wątpliwości na temat „komu sekundują”.
Nie bardzo rozumiem, jak przegrany, który „upadł jak rażony gromem” zdołał rzucić kawałek metalu i to w taki sposób, że przeleciał ponad głowami ludźmi i to spory kawałek – bo przecież nie stali ramię w ramię.
Kakofonia z definicji jest czymś nieprzyjemnym, raczej nikt w kakofonię się nie wsłuchuje.
Cytat
„Jedno z *jej* ramion nosiło ślad po *jego* pocisku”
- ojej, taki zgrzyt na koniec, nieładnie :P Oba zaimki można usunąć. W szczególności ten pierwszy.
Rywalizacja sprowadzona do pojedynku. No niech będzie, powiedzmy że się łapie na bycie w temacie.

Bitwa

Cytat
„dwiema bateriami dyspozytorów z wodą”
- chyba dystrybutorów z wodą miało być. Dyspozytor ma jednak imho nieco inne przeznaczenie :p Ale poza tym, podoba mi się. Absurdalny, groteskowy, sprawnie napisany, dobry styl. Może miejscami o parę zaimków za dużo. Mimo że nie mam kompletnie do czynienia z księgowością, zainteresowało mnie. Punkt będzie.

Partyjka

Oświetlenie świecami sali do gry karciankowej nie jest najlepszym pomysłem. Jak w ferworze walki ktoraś świeca spadnie na pole bitwy, to część kolekcji może pójść z dymem:P
Nie podoba mi się stylizacja dialogu na podwórkowy, to „cichaj” „kaman” „walnęły” jakoś mi zgrzytnęło.
Cytat
„*Stelita* rozpada się a jej odłamki uderzają w Ziemię”
- literówka, do tego satelita jest rzeczownikiem rodzaju męskiego, więc „jego odłamki” a nie „jej”.
Cytat
„Natomiast masa, skład chemiczny i prędkość meteorytów, które walnęły w Słońce przyspieszyły spalanie wodoru”
- przemiana wodoru na Słońcu to reakcja termojądrowa a nie spalanie, w dodatku przebiega w jądrze, więc meteoryty walące w zewnętrzne warstwy to sobie mogą...:P Przyspieszyć tę reakcję może jedynie zwiększenie masy o znaczny procent ale rój meteorytów fizycznie nie jest w stanie takiej mieć, musiał to by być rój o masie przekraczającej 20000 mas Ziemi, podczas gdy masa takiego roju to ułamek masy Ziemi.
Po raz kolejny interpunkcja w dialogach się kłania.
Cytat
„– E-e. – rzuciła na stół kartę.”
- rzuciła powinno być wielką literą.
Pod koniec mamy powiedziane, że zostało siedem rund do końca, z czego jedna z nich została opisana. Dalszy komentarz łącznie z „w końcu bastion mężczyzny padł” brzmi jakby ta rozgrywka miała trwać jeszcze z 20 rund a nie 7 :p przy 7 zresztą można było opisać do końca, na pewno efekt byłby lepszy niż efekt „żarciku” o herbacie z rumem, który mnie dobił. I nie pasował zupełnie. Zresztą, ostatnim pytaniem, jakie mi przychodzi na myśl po poproszeniu o herbatę, to pytanie o jej proporcje :P
Generalnie, pomysł mi się podoba, sprowadzenie Boga i diabła do roli graczy grających naszym światem za pomocą karcianki ;) Sam opis gry zresztą też nawet-nawet. Rywalizację, o dziwo widać i na szczęście nie w formie szachopodobnej ;)
A dam punkt.


*****************
Punkty przyznaję następującym szortom: Konkurs, Bitwa, Partyjka. Jako, że edycja jest pod znakiem "dobroci" to jeszcze załapie się na punkcik-na-wyrost Arena[/list:u]

jaskiniowiec - 18 Lipca 2010, 03:04

Bellatrix,
Gratuluję, ja kilka razy czytałem i 95% błędów które Ty wychwyciłaś nie spostrzegłem.

Bellatrix napisał/a
I na ogół nie nosi tytułu, „u dorodnej Molly” (na litość, czemu dorodnej? Ten przymiotnik w odniesieniu do kobiety zupełnie mi nie pasuje) to może być bar, ale saloon nie za bardzo.

Dlaczego saloon lub burdel nie może nazywać się "u dorodnej Molly", "u grubej Molly", "u szpetnej Molly"? Przecież Molly nie musi być właścicielką lokalu.
Bellatrix napisał/a
za to postanowili zmarnować na cucenie go wiadro wody (i nie, nie wierzę, że oprychy sikały do wiadra, mając wokół tyle pustego miejsca:P)

A ja myślałem że nie było żadnego wiadra tylko na niego nasikali. :D

Bellatrix - 18 Lipca 2010, 03:13

burdel, oczywiście, może się nazywać "u dorodnej Molly", w przypadku burdelu jest to nawet wskazane :P Natomiast saloon generalnie kojarzony jest jako miejsce męskie i prowadzone przez mężczyzn. Nie jestem specjalnie oblatana w kulturze USA, ale nie spotkałam się z nazwą saloonu który nawiązywałby do wdzięków jakiejś kobiety. Ale może się mylę. Ktoś zna jakiś przykład saloonu o tego typu nazwie?

A z wiadrem fakt, moja nadinterpretacja. Tak jakoś mi się skojarzyło automatycznie z "chlustaniem" :)

Zagubiony - 18 Lipca 2010, 09:16

Wow! Bellatrix - świetne komentarze :D . (Edit: Ale z jednym się nie zgodzę - akurat zakład jest rodzajem rywalizacji ;) )

Może i jak na razie jest mniej osób głosujących niż w poprzedniej edycji, ale za to jest o wiele więcej komentarzy i to mi się podoba :D .

Swoją drogą, Mateuszu Zieliński, nie komentując jednego shorta, niejako podpisałeś się pod nim rękami i nogami ;) .

Mateusz Zieliński - 18 Lipca 2010, 10:15

Zagubiony napisał/a

Swoją drogą, Mateuszu Zieliński, nie komentując jednego shorta, niejako podpisałeś się pod nim rękami i nogami ;) .


W sumie nie wiem, jak ten problem dobrze rozwiązać?
:?

Zagubiony - 18 Lipca 2010, 11:00

Na tę konkretną sytuację? Ja bym tego problemem nie nazwał - ot mała, nicnieznacząca wpadka.

A ogólnie to też miałem dylemat z opisywaniem własnego tekstu, ale poczytałem sobie wcześniejsze edycje i znalazłem rozwiązanie, stosowane przez osoby bardziej doświadczone :) . Mianowicie, własny tekst się krytykuje, albo mówi, że nie będzie tam punktu :D .

Mateusz Zieliński - 18 Lipca 2010, 11:12

Całkiem niezłą zabawą będzie równoległe pisanie tekstu i jego krytyki... :D
terebka - 18 Lipca 2010, 11:35

W wielu miejscach zdanie mam inne, Bellatrix, ale Twój komentarz robi wrażenie rozmachem. :bravo
Chal-Chenet - 18 Lipca 2010, 12:20

Czyżby dogryweczka? :D
Matrim - 18 Lipca 2010, 12:49

Nie jest wykluczone, że oba czołowe teksty napisała jedna osoba. Teoretycznie jest to możliwe ;)
khamenei - 18 Lipca 2010, 12:56

Zagłosowałem właśnie na Bo czasem i dwóch to tłum oraz Boś Ty dobro nieskończone. Chyba niestety nie zdążę dokończyć pisania opinii przed końcem głosowania, chociaż kto wie.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group