To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Kondycja polskiej fantastyki

REMOV - 30 Października 2009, 23:13

Dobra synu. Tutaj jest mój samochód. A teraz go zmyjesz, a później nawoskujesz... ;)
Homer - 30 Października 2009, 23:57

Pan Miyagi brał odpowiedzialność za swoje lekcje ;P
dzejes - 31 Października 2009, 00:05

REMOV napisał/a
aniol napisał/a
w sumie piszesz niegłupio, o dziwo z duza czescia twoich wypowiedzi się zgadzam, ale twoje traktowanie innych uzytkownkow forum z gory jest naprawde wnerwiajace
Znajdź ten cytat, w którym napisałem, że stylu nie zmienię, ok? I naprawdę wiem, że możesz mieć swoje poglądy - nie na zagadnienie, którego dotyczy dyskusja, ale na temat samego dyskutanta. Wiesz, mnie uczono, że atakuje się argumenty, a nie rozmówcę, ale rozumiem, że nie każdy musiał taką wiedzę zdobyć i przyswoić ;)


A niektórzy potrafią nawet dostrzec, że może i przyswoiłeś, ale raczej wiedzę jak atakować rozmówcę w nieco bardziej wyrafinowany sposób niż średnia krajowa.

[quote="REMOV"]
I nawet autor nie może Ci wmówić, że nie znalazłaś klucza, że nie zrozumiałaś, bowiem to co on stworzył, a to co Ty odebrałas, to są dwie zupełnie inne rzeczy.

Wydaje mi się, że właśnie w tym punkcie możesz napotkać ścianę. Poszukiwanie obiektywnej, prawdziwej Prawdy stojącej za książką, opowiadaniem, czy nawet szortem jest niestety niezwykle popularną rozrywką na tych kwadratach.

REMOV - 31 Października 2009, 00:17

Homer napisał/a
Pan Miyagi brał odpowiedzialność za swoje lekcje
Niech się nauczy chodzić, zanim zacznie biegać.


dzejes napisał/a
A niektórzy potrafią nawet dostrzec, że może i przyswoiłeś, ale raczej wiedzę jak atakować rozmówcę w nieco bardziej wyrafinowany sposób niż średnia krajowa.
(tutaj, gdybym był bohaterem kreskówki, powinienem zmrużyć oczy w szparki, mocniej naciągnąć sfatygowanego stetsona na czoło i splunąć przeżutą grudką tytoniu)
Przyjmując, że to co piszesz jest prawdą, to tylko sprowokowany. Normalnie jestem milutki 8)
Cytat
Wydaje mi się, że właśnie w tym punkcie możesz napotkać ścianę. Poszukiwanie obiektywnej, prawdziwej Prawdy stojącej za książką, opowiadaniem, czy nawet szortem jest niestety niezwykle popularną rozrywką na tych kwadratach.
Według nieżyjącego już księdza Tischnera góralska teoria poznania mówi, że są trzy prawdy - świenta prowda, tyż prowda i *beep* prowda. Moim zdaniem do tej ostatniej zalicza się wiara w "obiektywną, prawdziwą Prawdę" stojącą za jakimkolwiek dziełem literackim, czy też generalnie za jakąkolwiek sztuką. Bo ostatecznie może się okazać, jak w tej anegdotce z Szymborską, że "ja myślałam tylko o kamieniu" ;)
Anonymous - 31 Października 2009, 00:44

Homer napisał/a
Ciekawość - dlaczego dzielisz tę parę na dwie grupy, w której jeden jest młody, a drugi stary? Czy oni nie startowali w tym samym czasie? Nie wydali podobnej ilości książek? Nie zgarnęli Nautiliusów, też w tym samym czasie? Twardocha na pewno czytałem wcześniej niż Orbitowskiego.


No właśnie nie. Orbitoski debiutował wcześniej, bo już w 2001 roku. Szostak 1999. A Grupa Pościgowa niemal jednocześnie, w 2004, AFAIR (dodać jeszcze należy Guzka), a i wiekowo są zbliżeni (K.Piskorski najmłodszy). Jeśli Mistrzowie zawiodą (a tak się składa, że i Grupa Pościgowa, i Mistrzowie -- chyba poza Szostakiem -- wydali/wydadzą w tym roku książki), to nie ma siły, żeby nie wybuchła dyskusja na temat nadchodzącej zmiany pokoleniowej. Na razie, sądząc po waszej ciekawej dyskusji, Sapkowski zawodzi. Początek zmierzchu tytanów? Czekam na kolejne książki Mistrzów i już nie offtopuję.

Fidel-F2 - 31 Października 2009, 01:23

wypad z offtopem towarzystwo
ihan - 31 Października 2009, 08:51

Piszę tutaj, bo myślę, że modowi łatwiej będzie przerzucić wszystko hurtem do innego wątku ("Ogólnie o literaturze fantastycznej"?)

Albo mi umknęło albo nikt nie wspomniał o Zimniaku. W warstwie pomysłów wydaje mi się całkiem interesujący.

REMOV napisał/a
Ja zdecydowanie lepiej czuję się w sytuacji konfliktu, jako antagonista, strona podważająca opinie, adwokat diabła, niż ktoś, kto ma się wypowiadać, aby inni potakiwali. Kojarzysz upupienie? ;)


Niestety REMOV, to, że piszesz interesująco nie znaczy, że zostaniesz nieomylna wyrocznią. To forum ma juz swoje Bóstwo i nie wydaje mi się, by detronizacja była prawdopodobna.

illianna - 31 Października 2009, 09:42

ihan, uchyl rąbka tajemnicy, zdradź imię bóstwa, bo ja taka mała poganka jestem i nigdy nie wiem komu się kłaniać, to pewnie przez tą starczą sztywność karku :twisted:
ihan - 31 Października 2009, 11:15

illiana, pomalutku, a też doznasz iluminacji. Oświecenie wymaga czasu.
Koniec off-topa.

REMOV - 31 Października 2009, 12:41

ihan napisał/a
Albo mi umknęło albo nikt nie wspomniał o Zimniaku. W warstwie pomysłów wydaje mi się całkiem interesujący.
Racja. Choć przyznaję, że od czasu "Klatki..." niczego Zimniaka nie czytałem. Wydał coś w międzyczasie, czy zamilkł?
Cytat
To forum ma juz swoje Bóstwo i nie wydaje mi się, by detronizacja była prawdopodobna.
Po szybkim zapoznaniu się z panteonem zapytam, czy chodzi o tutejszego wujka Staszka, "miszcza"* jednolinijkowej "cientej"* riposty, czy tego osobnika, co generuje bardzo dużo słów, męcząco, na chybił-trafił, ale czasami (no, teoria małp stukających w klawisze maszyn do pisania tutaj przychodzi na myśl) faktycznie coś z sensem, czy w ogóle mijam się z prawdą? ;)

* - pisownia celowa

jewgienij - 31 Października 2009, 13:58

Żerań napisał/a
(...) Członkowie KT, z którymi miałem przyjemność współpracować, właśnie takimi przewodnikami byli. Nie tylko pokazywali, gdzie iluzjonista powinien zbudować zapadkę na scenie, by widz krzyknął ło jezu, facet zniknął! (...)
.

Coś mnie chyba ominęło w polskiej fantastyce. :? Gdzie są niby ci iluzjoniści pośród adeptów i mistrzów KT, co robili takie sztuczki, że aż kapcie spadały? Chyba ich największą sztuczką było to, że takich numerów w ogóle nie zauważyłem.
Bo jeśli masz na myśli opowiadania Grzędowicza, to mów Grzędowicz, a nie KT.

Żerań napisał/a
Dzisiaj takich redaktorów, mam wrażenie, bardzo brakuje.


A efekty jakby ciekawsze...Wot, paradoks. ;P:

MOFFISS - 31 Października 2009, 14:37

REMOV napisał/a
ihan napisał/a
To forum ma juz swoje Bóstwo i nie wydaje mi się, by detronizacja była prawdopodobna.

Po szybkim zapoznaniu się z panteonem zapytam, czy chodzi o tutejszego wujka Staszka, miszcza* jednolinijkowej cientej* riposty, czy tego osobnika, co generuje bardzo dużo słów, męcząco, na chybił-trafił, ale czasami (no, teoria małp stukających w klawisze maszyn do pisania tutaj przychodzi na myśl) faktycznie coś z sensem, czy w ogóle mijam się z prawdą? ;)

* - pisownia celowa


:bravo , zapewne chodzi o dożywotni autorytet, ten forumowy.

[quote="jewgienij"]Coś mnie chyba ominęło w polskiej fantastyce.

Idzie nowe, starzy odchodzą...do lamusa.

REMOV - 31 Października 2009, 15:04

dalambert napisał/a
Czy wy nie macie przypadkiem zbyt wysokich wymagań
A powiedz mi, udając się do notowanej bardzo wysoko, eleganckiej restauracji na obiad nie jesteś rozczarowany, gdy dostaniesz przypalone mięso i włosy w sałatce? ;)
Ziuta - 31 Października 2009, 15:15

No wiesz, zawsze można założyć, że to taka moda, skończyły się czasy, gdy burżuazja zajadała homary ze złotych talerzy ;P:
Anonymous - 31 Października 2009, 15:16

jewgienij napisał/a
Coś mnie chyba ominęło w polskiej fantastyce. :? Gdzie są niby ci iluzjoniści pośród adeptów i mistrzów KT, co robili takie sztuczki, że aż kapcie spadały? Chyba ich największą sztuczką było to, że takich numerów w ogóle nie zauważyłem.


No przecież to jest metafora. Skoro jej nie rozumiesz, wyjaśnię: zapadki-dialogi. Lustra i dym - kreacja bohaterów i prawdziwość ich zachowania. Fabuła. Świat przedstawiony. Sztuka prowadzenia narracji i odpowiedni dobór języka (inaczej przecież rozmawiają żołnierze radzieccy w Afganistanie, a inaczej Wiedźmin z Never Never Landu; chyba, że to Wiedźmin z karabinem na ramieniu). Chodzi o naukę w miarę solidnego warsztatu, rzemiosła. Tak, by bez wstydu można posłać swoje opowiadanie/powieść do wydawcy. Nie twierdzę, że ja już ten warsztat mam, ale jestem przekonany, że spokojnie można się go nauczyć.

btw - chciałeś, żebym rzucił nazwiskami, ale nie rzucę. Poczytaj sobie trochę o historii KT (use google, Luke!), zerknij na listę nagradzanych pisarzy i uzupełnij braki w klasyce polskiej literatury fantastycznej, zanim zaczniesz wydawać takie osądy.

I się zamykam, bo offtop straszny.

REMOV - 31 Października 2009, 15:19

Ziuta napisał/a
No wiesz, zawsze można założyć, że to taka moda
Na celowe psucie? Zdajesz sobie sprawę, że to jest dosyć samobójcza taktyka?
jewgienij - 31 Października 2009, 16:03

Żerań napisał/a
jewgienij napisał/a
Coś mnie chyba ominęło w polskiej fantastyce. :? Gdzie są niby ci iluzjoniści pośród adeptów i mistrzów KT, co robili takie sztuczki, że aż kapcie spadały? Chyba ich największą sztuczką było to, że takich numerów w ogóle nie zauważyłem.


No przecież to jest metafora.


Eee, a ja myślałem, że rzeczywiście jakiś gostek w tej zapadni zniknął.

[quote="Żerań"] Skoro jej nie rozumiesz, wyjaśnię: zapadki-dialogi. Lustra i dym - kreacja bohaterów i prawdziwość ich zachowania. Fabuła. Świat przedstawiony. Sztuka prowadzenia narracji i odpowiedni dobór języka (inaczej przecież rozmawiają żołnierze radzieccy w Afganistanie, a inaczej Wiedźmin z Never Never Landu; chyba, że to Wiedźmin z karabinem na ramieniu).

"Zapadki-dialogi" "Lustra-dym" :D
No siwy dym i czarne chmury. Człowieku, nie ma przed Tobą tajemnic w tym fachu :shock: . Z tym Afganistanem i wiedźminem też niezwykle trafne. Wyższa szkoła jazdy.


Żerań napisał/a
Poczytaj sobie trochę o historii KT (use google, Luke!), zerknij na listę nagradzanych pisarzy i uzupełnij braki w klasyce polskiej literatury fantastycznej, zanim zaczniesz wydawać takie osądy.


No, już poczytałem, zerknąłem i uzupełniłem.
Mam czekać na dalsze instrukcje, czy mogę już jechać z osądami?

Anonymous - 31 Października 2009, 16:35

jewgienij w innym temacie napisał/a
Mam czekać na dalsze instrukcje, czy mogę już jechać z osądami?


Wrzucasz do jednego worka kilkunastu różnych pisarzy i kilkadziesiąt napisanych przez nich książek ex cathedra zakładając, że -- poza Grzędowiczem -- nie warto ich czytać. Oczywiście swojej opinii nie uzasadniasz; wolno ci. Chciałem na początku zmusić cię, żebyś jednak uzasadnił ocenę i na przykładzie dowolnie wybranej książki napisanej przez losowo wybranego autora KT, a uznawanej za klasykę (choćby z listy zajdlowskiej; paru zajdlistów z grupy by się znalazło, a takie Kolory sztandarów Kołodziejczaka to bodaj pierwsza prawdziwa polska space opera, do tego na najwyższym poziomie i bardzo chętnie bym się dowiedział, dlaczego nie uważasz jej za dobrą książkę, co explicite wynika z twojego posta, ponieważ skoro piszesz: "Chyba ich największą sztuczką było to, że takich numerów w ogóle nie zauważyłem", to oznacza, że albo nie czytałeś innych rzeczy, niż opowiadania Grzędowicza, albo książek KT po prostu nie cenisz, a skoro generalizujesz, nie cenisz także Kołodziejczaka), udowodnił mi, że masz rację (hint: generalizacja to zło), ale w takie spory nie będę się wdawał, bo nawet nie mam jak odnieść się do "chyba mi coś umknęło". Nie ma w twoich wypowiedziach żadnej konkretnej argumentacji tylko ogólne stwierdzenie "KT jest be" i ironiczne komentarze na temat mojej osoby. Git. :bravo Jak uargumentujesz, pogadamy, ale nie tutaj, tylko w jakimś innym wątku.

MOFFISS - 31 Października 2009, 17:22

Wnioskuje o usunięcie przez moderatorów wszystkich postów, niezwiązanych z tematem.
Strzeżcie się!


RD napisał/a
Ponieważ Moffiss nie zastosował się do polecenia, aby nie zaśmiecał wątku autorskiego, jego post poleciał w kosmos. Następnym razem w podobnej sytuacji zostanie włączony regulaminowy system ostrzeżeń.
- wątek K.Piskorskiego.
A, my tu offtopujemy w wątku samego Sapkowskiego, nie godzi sie! Zakładac osobny wątek, ale już!!!

Regulamin rzecz święta!!!

jewgienij - 31 Października 2009, 17:45

Żerań napisał/a
Chciałem na początku zmusić cię, żebyś jednak uzasadnił ocenę i na przykładzie dowolnie wybranej książki napisanej przez losowo wybranego autora KT (...)


W którym miejscu? Jeśli chciałeś, trzeba było o tym tutaj napisać. Ograniczyłeś się jednak do tłumaczenia mi, na czym polegają "sztuczki" pisarskie oraz odsyłania do googli i książek.

Żerań napisał/a
a skoro generalizujesz, nie cenisz także Kołodziejczaka), udowodnił mi, że masz rację


Niby jak?
Skoro dla Ciebie "magią i iluzją" jest to, co dla mnie np. tylko niezbędnymi podstawami warsztatu, to mamy widocznie inne oczekiwania wobec literatury.

Żerań napisał/a
(hint: generalizacja to zło)


Co nie przeszkadza Ci samemu generalizować, tyle że w drugą stronę.

Żerań napisał/a
ironiczne komentarze na temat mojej osoby


Twoja osoba bardzo się o to prosiła w poprzedzającym te komentarze poście. Ton Twojej wypowiedzi była dla mnie zaproszeniem, i tyle. Ale to nic osobistego. Bez obrazy.

Anonymous - 31 Października 2009, 18:08

Myślałem, że uzasadnienie swojej radykalnej, bądź co bądź, opinii jest oczywistą oczywistością :) , bo inaczej można dyskutować wyłącznie na poziomie personalnym, a nie o warsztacie czy nawet gustach. Jednak logika jest bezwzględna. Cóż, pomyliłem się. No i jednak nie generalizuję - nigdzie nie stwierdziłem, że KT pisał wyłącznie dobre książki, a jedynie zwróciłem uwagę na fakt, że stwierdzenie "KT pisał książki złe" jest niedopuszczalne. I jako przykład dobrej książki podałem Kolory sztandarów Kołodziejczaka, do czego nie raczyłeś się odnieść, utwierdzając mnie w przekonaniu, że książki albo nie znasz, albo ją/środowisko ignorujesz, bo wchodzą tutaj już np. spory osobiste. Ale nie powinieneś wtedy kategorycznie tak osądzać całej reszty autorów. Co nie zmienia faktu, że oczywiście złe książki były, ale naprawdę nie ma sensu dalej ciągnąć rozmowy, ponieważ

a) nadal nie uzyskałem od ciebie uzasadnienia swojego osądu i coś czuję, że nie uzyskam

b) tematem nie jest moja osoba, a KT i jego książki, a także rola redaktora w pisaniu

c) to temat o twórczości Sapkowskiego, a Sapek do KT nie należał.

Aha, zanim moderacja się wetnie jedna uwaga.

jewgienij napisał/a
Skoro dla Ciebie magią i iluzją jest to, co dla mnie np. tylko niezbędnymi podstawami warsztatu, to mamy widocznie inne oczekiwania wobec literatury.


Moje oczekiwania od literatury, także pisanej przez mnie samego, są dużo większe niż nauka poprawnego rzemiosła, ale by cokolwiek dobrego tworzyć, należy nauczyć się podstaw. Zanim zostajesz Copperfieldem literatury, terminujesz jako asystent na scenie i uczysz się: "O, a tutaj przed występem była zapadka." I dokładnie o to mi chodziło.

Szkoda, że jednak tej dyskusji o warsztacie/KT nie będzie; anyway, ja tam chyba wyrosłem i z pisania osobistych wycieczek, i przejmowania się nimi, więc looz. Zatem z mojej strony EOT.

jewgienij - 31 Października 2009, 21:52

Żerań napisał/a
Chciałem na początku zmusić cię, żebyś jednak uzasadnił ocenę


Pokaż mi, kiedy i w jaki sposób chciałeś mnie zmusić albo choćby poprosić. Nie ma o tym ani słowa w Twoich postach.

a potem odpowiadasz:

Żerań napisał/a
Myślałem, że uzasadnienie swojej radykalnej, bądź co bądź, opinii jest oczywistą oczywistością :)


Czyli w końcu zmuszasz mnie Ty, czy jestem zmuszony przez Twoje pojęcie konwencji? Zdecyduj się.


Żerań napisał/a
I jako przykład dobrej książki podałem Kolory sztandarów Kołodziejczaka, do czego nie raczyłeś się odnieść


No i co? Mamy się teraz skupić na książce Kołodziejczaka? Ta konkretna powieść ma moc rozstrzygającą w naszym sporze?


Żerań napisał/a
nadal nie uzyskałem od ciebie uzasadnienia swojego osądu i coś czuję, że nie uzyskam


Już uzasadniłem. W ferworze dyskusji pewnie nie zauważyłeś.

Żerań napisał/a
Moje oczekiwania od literatury, także pisanej przez mnie samego, są dużo większe niż nauka poprawnego rzemiosła, ale by cokolwiek dobrego tworzyć, należy nauczyć się podstaw. Zanim zostajesz Copperfieldem literatury, terminujesz jako asystent na scenie i uczysz się: O, a tutaj przed występem była zapadka. I dokładnie o to mi chodziło.


Dlatego ten etap pośredni nie wart jest nawet dyskusji, a co dopiero robienia z niego filozofii.

Anonymous - 1 Listopada 2009, 00:33

jewgienij napisał/a
Pokaż mi, kiedy i w jaki sposób chciałeś mnie zmusić albo choćby poprosić. Nie ma o tym ani słowa w Twoich postach.


Czytaj ze zrozumieniem. Przecież pisałem wyraźnie, że tego robić jednak nie będę.

jewgienij napisał/a
Czyli w końcu zmuszasz mnie Ty, czy jestem zmuszony przez Twoje pojęcie konwencji?


To nie ja zmuszam, tylko sztuka retoryki i żelazne zasady logiki. Wydajesz kategoryczny osąd o całej grupie ludzi i nie uzasadniasz tego, ponieważ uzasadnienie brzmiałoby tak: "Uważam, że KT pisał *beep*, ponieważ język mają do bani, fabuły tworzą proste, a postaci dwuwymiarowe". Na przykład. I już możemy dyskutować. Takiego uzasadnienia nie widzę, a logika i zwykły chłopski rozum podpowiadają, by jakoś podeprzeć swoją opinię, bo inaczej człowiek się ośmiesza; i naprawdę nie sądziłem, że trzeba prosić o takie uzasadnienie. Bo inaczej nie ma miejsca na dyskusje tylko obrzucanie się błotem. Jeśli więc do tej pory nie powiedziałeś, dlaczego uważasz książki KT za niewarte uwagi - chociaż już parę razy prosiłem o jakieś uzasadnienie - to powtórzę: podejrzewam, że albo ich książek nie czytałeś, co potwierdził dotychczasowy brak zgody na propozycję dyskusji na temat dowolnie wybranej losowo książki napisanej przez któregokolwiek z autorów (helloł, Kołodziejczak to tylko przykład, propozycja książki; ją akurat czytałem niedawno), albo jesteś w sporze ze środowiskiem i ignorujesz tych ludzi, albo, zapomniałem o trzeciej możliwości, nie umiesz uargumentować swojego osądu. Co z kolei wydaje mi się absurdalne, zważywszy na to, że jednak jesteś pisarzem i powinieneś znać zasady argumentacji i sposoby prowadzenia sporów. W przeciwnym wypadku bardzo źle by to o tobie świadczyło.

Poza tym, na bora wielkiego, o jakiej KONWENCJI my tu mówimy? :shock: Jewgienij, czy ty rozumiesz znaczenie słowa konwencja? Do której definicji konwencji się odnosisz? No, ale dobrze. Skoro wymagasz, żebym wołami napisał prośbę, a to jest odpowiednie miejsce, to BARDZO PROSZĘ, ŻEBYŚ MI NAPISAŁ UZASADNIENIE KATEGORYCZNEGO OSĄDU WYDANEGO NA ZBIOROWEJ (SŁOWO KLUCZ) TWÓRCZOŚCI GRUPY KILKU AUTORÓW. PYTANIE ZA 64.000 ZŁOTYCH: DLACZEGO JEWGIENIJ NIE ZAUWAŻA/NIE CENI PROZY KT? JA CHCĘ NORMALNIE Z TOBĄ PODYSKUTOWAĆ O PROZIE KT, FILOZOFII "BYCIA" REDAKTOREM I DLACZEGO DO JEDNEGO WORA WRZUCIŁEŚ WSZYSTKICH AUTORÓW, KTÓRZY PISZĄ A) RÓŻNYMI STYLAMI B) W RÓŻNYCH KONWENCJACH C) W RÓŻNYCH GATUNKACH.

jewgienij napisał/a
No i co? Mamy się teraz skupić na książce Kołodziejczaka? Ta konkretna powieść ma moc rozstrzygającą w naszym sporze?


To nie jest spór, tylko memlenie ozorem, niestety, ale spróbujemy to zmienić;>. Nie odpuszczę, skoro trafiliśmy do właściwego miejsca. W dyskusji/sporze ludzie przerzucają się argumentami, których na razie nie zobaczyłem. Na razie to ja próbuję namówić cię, żebyś zaczął ze mną dyskutował, ale wijesz się jak piskorz i unikasz konkretnej odpowiedzi, wchodząc w cytowanie selektywne (gdy zawiedzie ironia, próbuj wyrywać wypowiedzi z kontekstu) i erystyczne sztuczki. A że mi takie boksowanie sprawia wielką przyjemność, to chętnie powtórzę swoje tezy:

-> grupowa ocena kilku autorów tylko dlatego, że wywodzą się z literackiego środowiska, nie podparta niczym więcej poza uwagami ad personam (KT TO ZŁO) jest niedopuszczalna, ponieważ autorzy -- wbrew pozorom - to nie kolektyw borgów i oni naprawdę piszą inaczej.

-> twierdzenie, że w KT pisali autorzy nieznaczący (nie zauważyłeś ich, więc zakładam, że są dla ciebie nie znaczący) jest niedopuszczalne, ponieważ z tego środowiska wyrośli współtwórcy dzisiejszego stanu fantastyki, kilku zajdlistów i zdobywców nautilusa, a także jeden wydawca komiksowy. To, że dla jewgienija nie są znaczący autorzy, nie oznacza, że nie są oni znaczący dla polskiej fantastyki, bo jewgienij to nie cała polska fantastyka. Ale jeśli nawet jewgienij twierdzi, że dla niego są nieznaczący, do czego ma przecież prawo, niech to uzasadni.

-> niedopuszczalne jest również zakładanie ex cathedra, że autorzy ci piszą wyłącznie złe książki (tkwiąc w terminologii iluzjonistycznej: nie są dobrymi magami), ponieważ nawet statystyka twierdzi, że w zalewie złych książek zawsze musi trafić ta dobra.

Dobra, koniec stawiania tez.

A, jeszcze jedno.

jewgienij napisał/a
Dlatego ten etap pośredni nie wart jest nawet dyskusji, a co dopiero robienia z niego filozofii.


A to niby dlaczego? Nie warto dyskutować nad tym, jak pracować z autorem? Nad tym, jaki jest warsztat młodego autora? Przecież praca z nieopierzonym autorem to nieodłączny element rynku i rzemiosła pisarskiego. Nawet jeśli trafiają się nieoszlifowane diamenty, jak Dukaj, czy Huberath, to przecież i ich trenował Parowski (Dukaja jeszcze Sedeńko). Chyba że chodzi ci o kursy w rodzaju creative writing, ale i tutaj się nie zgodzę, ponieważ wszystko zależy od efektywności tych kursów, przyjętej metodologii nauczania i samych instruktorów. KT nigdy nie był kursem creative writing w rozumieniu Zachodnim, w rodzaju warsztatów Clarion, więc to trochę inna specyfika, ale rozbieranie przez kilka osób opowiadania i rozbebeszanie go bardzo pomaga. A młodzi autorzy nie mają wielu innych możliwości na naukę warsztatu. Więc dyskusja nad sposobami pracy z autorem jest jak najbardziej potrzebna. Praca z autorem nie polega tylko na poprawie błędów, ale - powtórzę za Dukajem, bo ma rację - na wskazaniu, czy cały tekst nie jest błędem. Na ile się orientuję, dzisiaj - poza KT właśnie, może środowiskiem związanym wokół Fahrenheita, tylko chyba Michał Cetnarowski jest takim redaktorem.


[wyciąga popcorn i czeka na odpowiedź]

Gustaw G.Garuga - 1 Listopada 2009, 03:06

REMOV napisał/a
O notorycznym przekładzie semiautomatic na półautomatyczny nawet nie wspominam.

Nawet Wielki Słownik PWN-Oxford podaje:
Cytat
semiautomatic /'semit'matik/
n broń f półautomatyczna
adj półautomatyczny

To jak ma być? Półmaszynowy?

REMOV - 1 Listopada 2009, 11:07

Gustaw G.Garuga napisał/a
Nawet Wielki Słownik PWN-Oxford podaje
To podaje informacje częściowo nieprawdziwe i należy w tym przypadku to hasło ze słownika wykreślić, albo dopisać sobie tutaj kilka wykrzykników. To tutaj już nawet lepsza jest wikipedia, przepisująca z Polskiej Normy dotyczącej terminologii broni strzeleckiej, lub też "Encyklopedii..." Woźniaka.
Cytat
Broń półautomatyczna - rodzaj broni palnej, w której część operacji cyklu pracy broni jest wykonywana kosztem energii gazów prochowych lub zewnętrznych źródeł energii, a część ręcznie przez obsługę. Broń półautomatyczna to najczęściej broń artyleryjska. Typowym działaniem takiej broni jest ręczne załadowanie naboju, a następnie automatyczne otwarcie zamka, wyrzucenie łuski i napięcie iglicy po strzale. Do nielicznych przykładów półautomatycznej broni strzeleckiej należy karabin przeciwpancerny PTRD.
Cytat
Broń samopowtarzalna - broń automatyczna strzelająca wyłącznie ogniem pojedynczym. Do wyłączania po każdym strzale mechanizmu spustowego służy przerywacz. Aby oddać kolejny strzał należy zwolnić i ponownie nacisnąć spust. Do broni samopowtarzalnej zalicza się większość pistoletów, a także niektóre karabiny (szczególnie wyborowe) i karabinki.
Cytat
To jak ma być? Półmaszynowy?
S a m o p o w t a r z a l n y, wszelkie inne tłumaczenie jest błędne.

Pierwsze znaczenie "semiautomatic" to "samopowtarzalny", drugie - daleko, daleko potem - to dopiero "półautomatyczny", ale trzeba rozumieć, co to w ogóle znaczy! Ile jest "półautomatycznych" konstrukcji nadal w użyciu na świecie? Nawet sjp podaje definicję "półautomatycznego" jako częściowo automatycznego, a przecież cykl strzału w broni automatycznej (a taką jest samopowtarzalna czy samoczynno-samopowtarzalna) jest w pełni zautomatyzowany.

Zresztą "pistolet automatyczny" (np. Glock G18C, Beretta 93R czy CZ 75 Auto) to coś innego, niż "pistolet samopowtarzalny" (np. Glock G17, Beretta 92 czy CZ 75), a o pistoletach półautomatycznych to raczej nikt nie słyszał, choć może kiedyś się jakiś taki zdarzył. Naprawdę chcesz polemizować ze mną na temat terminologii w tej branży? ;)

Przy okazji, takich błędów powtarzanych przez tłumaczy są dziesiątki. Skończyłem wczoraj wieczorem trylogię Arabeska Grimwooda, to co tłumacz - Dariusz Kopociński - zrobił z określeniami dotyczącymi broni nadaje się naprawdę jako przykłady kompletnego braku zrozumienia tego, co się przekłada. Tak skrajnych idiotyzmów dawno nie czytałem. Widać było, że nie pojął, nie sprawdził i nie zrozumiał niczego z tej terminologii.

REMOV - 1 Listopada 2009, 12:28

Żerań napisał/a
Na ile się orientuję, dzisiaj - poza KT właśnie, może środowiskiem związanym wokół Fahrenheita, tylko chyba Michał Cetnarowski jest takim redaktorem.
Przyznaję, że lektura Twojej wiadomości zainspirowała mnie do odświeżenia sobie - pasującego do tego wątku - wywiadu z Cetnarowskim z Esencji Co to jest młoda fantastyka. Polecam dyskutantom.
Cetnarowski napisał/a
To też zapewne rzutuje na obraz fantastyki jako całości: pierwsze, co napotykasz w zalewie reklamowo-informacyjnym sieci, to rzeczy najbardziej reklamowane przez wydawnictwa – wznowienia bądź książki pod najbardziej „sprofilowanego” (więc najszerszego) czytelnika – bo na nich wydawnictwo po prostu zarabia najwięcej (trudno się więc temu dziwić). Ale czy to świadczy o kondycji fantastyki jako całości? Co się ukazuje pod powierzchnią, kiedy już przebrniemy przez taką pstrokatą fasadę?

Gustaw G.Garuga - 1 Listopada 2009, 12:45

REMOV napisał/a
Naprawdę chcesz polemizować ze mną na temat terminologii w tej branży? :wink:

Nie ma co naprężać muskułów - PWN-Oxford zacytowałem jako przykład błędu nawet w tak autorytatywnym dziele. Znam słabości słowników i pytałem całkowicie serio. Dzięki za szczegółowe wyjaśnienie :)

REMOV - 1 Listopada 2009, 13:29

Gustaw G.Garuga napisał/a
Nie ma co naprężać muskułów
Oj, zupełnie źle mnie odczytałeś. Jestem na zwolnieniu lekarskim, pierwszy raz od siedmiu lat, i chwilowo nie mam ochoty na dyskusję z mojej branży. Zresztą specjalnie się tutaj zapisałem, aby odpocząć od wojskowości ;)
Cytat
PWN-Oxford zacytowałem jako przykład błędu nawet w tak autorytatywnym dziele. Znam słabości słowników i pytałem całkowicie serio. Dzięki za szczegółowe wyjaśnienie
Problem polega na tym, że - jak pisałem - nie jest to tłumaczenie tak do końca niepoprawne, aczkolwiek obejmujące jedynie, bo ja wiem, pięć procent przypadków? Swoją drogą, dzięki za wyjaśnienie skąd to się bierze, nie spodziewałem się, że poważny słownik może tak wprowadzać w błąd.
illianna - 1 Listopada 2009, 13:32

REMOV, ale chyba nie odpoczywasz, bo jakoś tak dyskusje, w których bierzesz udział dziwnie zmierzają w tym kierunku (Rozmowy religijne, Moje śmietnisko, Kondycja..) ;P:
REMOV - 1 Listopada 2009, 13:32

Bo to jakoś tak samo wychodzi. Zboczenie zawodowe, ot co ;)


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group