Blogowanie na ekranie - Foratorium
Agi - 26 Sierpnia 2009, 10:33
Toteż coraz rzadziej zabieram, chyba że z pracy wracam i ktoś znajomy na przystanku PKS-u stoi.
baranek - 26 Sierpnia 2009, 10:34
Rafale, ze mną było było tak:
piliśmy sobie kiedyś z kumplem w klubie "Imperial" w Toruniu. i koleś jak się napił poczuł zew natury. znaczy zapragnął kobiety. najlepiej natychmiast. i mówi do mnie: "jedziemy do Wodnika". "chyba cię pogieło" - odpowiadam, bo sam rzeczonego zewu nie odczuwałem. "tam drogo jest". i wtedy kolega rzucił magicznym zaklęciem: "ja stawiam".
pojechaliśmy. koleś poszedł na parkiet w celu poznania towarzyszki nocy. no może nie całej nocy, ale towarzyszki. a ja zostałem przy barze.
na odchodnym postawił mi drinka. takiego w dużej szklanie, ze słomką i parasolką.
masakra. słodkie i niedobre, ale przecież ważne, żeby sponiewierało.
siedzę, siorbię przez tą cholerną słomkę, bo brzeg szklanki cukrem wysmarowany i nie da się normalnie pić.
jakiś gościu zaczyna sie koło mnie kręcić. zaszedł z jednej strony, widzi kolczyki w uchu (a to koniec lat 80 był), zaszedł z drugiej strony - koraliki na ręku, od nadgarstka prawie do łokcia. w końcu siada na stołku obok i mnie zagaja:
"przepraszam, kolega tak sam".
a ja to niewiele myśląc: "nie z przyjacielem, ale na parkiet poszedł".
i miałem spokój.
Stoniu - 26 Sierpnia 2009, 10:41
Co do podwalania się do facetów, to ja słyszałem opowieść od znajomych o jednym koncercie, który dość nieprzyjemnie skończył się dla członka zespołu. Ale podaruję sobie drastyczne szczegóły. Morał był tylko taki, być pijanym, to nie zawsze przyjemna rzecz, choć jest znieczulająca
dalambert - 26 Sierpnia 2009, 10:52
No tak Stoniu, po mieszaniu trunków to czasami d....boli
illianna - 26 Sierpnia 2009, 11:05
Zmieńmy troszkę temat na mniej straszny
Z pamiętnika utrudzonego podróżnika cz.2.
Moje samotne podróże busem w pewnym momencie stały się podróżami grupowymi. Zaczęła ze mną dojeżdżać z Krakowa koleżanka lekarka. Postać to była barwna i godna przybliżenia. Filigranowa farbowana na platynowy blond o jakby lekko ukraińskim typie urody dziewczyna z dużym biustem. Zawsze umalowana jak na scenę, ubrana bardzo skąpo i obcisło, na ogromnistych szpilkach nawet w zimie. Kiedyś wzięła urlop na żądanie bo ją deszcz zmoczył i doszła do wniosku, ze nie pójdzie do pracy taka nieumalowana i nieuczesana starannie. Dziewczę to mieszkało w apartamencie w kamienicy na starym mieście z arabskim producentem jogurtów, małym, grubym i łysym, który to zapewniał jej nie tylko Ukrainkę do sprzątania, ale też sam gotował. Wszyscy zastanawiali się dlaczego mając takiego narzeczonego w ogóle pracuje, a zwłaszcza tak daleko od domu. Ona z wdziękiem odpowiadała, że zarabia na waciki, pończochy i perfumy, a poza tym daje jej to ogromne poczucie niezależności, wprawdzie nie finansowej, ale psychicznej. W pracy z powodu swojego wyglądu miała różne ciekawe przygody z pacjentami, kiedyś po godzinie przyjmowania pacjenta do szpitala, gdy już zebrała wywiad i przeprowadziła badanie lekarskie, ten zapytał z lekkim rozczarowaniem i zniecierpliwieniem, kiedy wreszcie przyjdzie doktor, bo jak na sekretarkę to ona zadaje mu trochę zbyt intymne pytania. Wszyscy pracownicy zastanawiali się z kolei jak skończyła studia, pomysły były różne, większość obracała się wokół sfery pierwotnej przyjemności dawanej mężczyźnie przez kobietę.
Drugą postacią w tej historii jest pewien stały użytkownik naszego busika przeze mnie po cichu zwany śmierdzielem. Miał jakieś 50 lat, tłuste włosy, brudne ubranie, czarne paznokcie i jak można się domyślić wydawał tak przerażającą woń, ze żaden skunks by się jej nie powstydził. Bił od niego zmieszany smród zakładów tytoniowych, browaru i rocznej przerwy w dostawie wody. Jego bliska obecność była naprawdę nie do zniesienia, ja sama kiedyś musiał zmienić miejsce, żeby pozbyć się gwałtownie zawartości żołądka. Najgorzej było, gdy zasypiałam nieświadoma, z główką wdzięcznie wspartą o szybę, a budziłam się w towarzystwie śmierdziela na siedzeniu obok. Dziwne, ale przez sen nie czuje się nawet tak okropnego zapachu, z tym że kontynuacja drzemki po poczuciu go staje się kompletnie niemożliwa. Wszyscy pasażerowie busa pewnie męczyli się podobnie, ale jakoś nikt z nas nie przemógł się by pana uświadomić i jakoś wpłynąć na jego zwyczaje higieniczne. Moja koleżanka była osobą bezpośrednią i bezpruderyjną o zdecydowanym charakterze i radykalnych poglądach na świat. Głośno w busia dzieliła się spostrzeżeniami na temat życia płciowego innych osób, twierdząc na przykład, że kobiety nie można zgwałcić, bo co to w ogóle znaczy, że kobieta nie chce seksu. Obmawiała też ochoczo wszystkich pracowników szpitala, nie przejmując się, że ktoś z ich znajomych mógłby to usłyszeć, jadąc tym popularnym środkiem transportu. Czasem było mi ciężko wytrzymać tą godzinkę, zwykle starłam się zasypiać, albo udawać, że śpię. Aż w końcu koleżanka trafiła na śmierdziela, a on na nią. Wytrzymała jakieś 30 sekund. Ostentacyjnie zasłoniła nos jedwabnym szaliczkiem i ryknęła na całego busa „Proszę przejść do tyłu, bo pan śmierdzi nie do wytrzymania. Jak tak można cuchnąć.” Facet łypnął na nią dziwnie, ale się przesunął. Następnego dnia znowu jechał z nami i stał się cud, tym razem był w miarę czysty. Oczywiście nie domył wszystkiego, a ubranie nadal było wymiętolone i niezbyt schludne, ale z włosów nie kapał mu już smalec i nie roztaczał tej upiornej woni. Pomyślałam sobie, to jest siła przebicia, pogratulować, choć jeszcze wczoraj chciałam się pod ziemie zapaść że koło niej siedzę.
Cud wyjaśnił się 15 minut później i jak większość cudów przestał nim być. Śmierdziel przejechał swój zwykły przystanek i charcząc w chustkę (miał nawet chustkę i grzebyk wystawał mu z tylnej kieszeni) wysiadł na końcowym i podreptał w kierunku pobliskiej przychodni lekarskiej. Kiedy pojawił się po jakimś tygodniu śmierdział tak jak zwykle. Morał z tej historyjki jest taki, że koincydencja zdarzeń bywa naprawdę złośliwa dając biednym ludziom o dobrym powonieniu nadzieję, na potem ją brutalnie odbierając. Takich śmierdzieli jest niestety więcej, tamten w końcu przestał jeździć moim busem, pojawił się inny, gorszy, ale o tym następnym razem.
Stoniu - 26 Sierpnia 2009, 12:30
dalambert napisał/a | No tak Stoniu, po mieszaniu trunków to czasami d....boli |
Dokładnie dalambercie dokładnie .
illianna napisał/a | ale z włosów nie kapał mu już smalec |
To pojechałaś . Czekam na więcej opowieści, bo świetnie się je czyta.
illianna - 26 Sierpnia 2009, 12:34
dzięki
Stoniu napisał/a | To pojechałaś | pfy, ostatnio jeździ ze mną taki młody koleś, włosy półdługie, tak z daleka może to wygladać na brylantynę, ale jak się opiera o szybę, to taka tłusta strużka płynie z włosów
Kruk Siwy - 26 Sierpnia 2009, 12:45
UWAGA: Foratorium czytać w porze poobiedniej.
(-pieczęć okrągła, podpisy-)
illianna - 26 Sierpnia 2009, 13:02
no nie wiem, czy lepiej nic nie zjeść, czy...
illianna - 26 Sierpnia 2009, 19:11
już za parę dni, za dni parę
to poprzednie wakacje, ale te będą podobne
illianna - 27 Sierpnia 2009, 13:47
mam już regularną reisefieber
większość spraw załatwiona, tylko jechać, a tu jeszcze jutro do pracy
z piątku na sobotę to chyba spać nie będę, a wyjazd wcześniutko rano zaplanowany
jest to pierwsza tego typu wyprawa w moim życiu, owszem leciałam już na własną rękę (bez biura podróży) do Londynu i Barcelony, w Brcelonie nawet rozpracowałam komunikaję miejską jeszcze przed pobytem, oni tam za specjalnie po angielsku to nie mówią, więc trzeba się było przygotować,
poza tym mam taki radar kłopotowy, tzn. zawsze włażę tam gdzie nie powinnam, bezbłędnie niby przypadkiem trafiam na dzielnice slumsów i burdeli, a mam problem z wyraźnie oznaczonymi na planie zabytkami, np. w Londynie na Soho wlazłam w miejsca pełne barów dla homoseksualistów, prostytutek w oknach wystawowych, pornokin itp, a nie udało mi się znaleźć alei gwiazd, nie wiem jak to w ogóle możliwe, w Brcelonie zarezerwowałam hotel tuż obok sexteatrów, a w Palmie de Majorka zapędziło mnie w romską dzielnicę i wcele nie było to zabawne, także aż boję sie myśleć, co tym razem mnie spotka
dalambert - 27 Sierpnia 2009, 13:55
illianna, Ty chyba sama sobie powinnaś odpowiedzieć o podstepnym działaniu podświadomości i utajonych pragnień rozrywkowo-erotyczno-przygodowych?
Psycholog praktyczny jesteś , nieprawdaż
Czyli
Medice cura te ipsum
illianna - 27 Sierpnia 2009, 14:03
ależ ja nie narzekam, przynajmniej mam co wspominać tak by było nudno, a tu dreszczyk adrenaliny, a poza tym dalambercie, to podstwowy błąd medyczny leczyć samego siebie, żaden dobry lekarz tego nie robi, nawet rodziny nie leczą, tylko wysyłają do kolegów po fachu, ale rozumemim, że łaciną żeś się chciał pochwalić, a więc per aspera ad aspra, trochę się poboję, a potem będę szczęśliwa, że znów uszłam złemu
dalambert - 27 Sierpnia 2009, 14:20
illianna, to do których bajzli i sexshopów tym razem niechcący trafisz i pochwal się w jakim kraju ?
qvi qvi agis prudenter agas et respice finem
illianna - 27 Sierpnia 2009, 14:24
do żadnych, ja zawsze obok przechodzę, tylko strach, bo wiadomo jak jest w takich dzielnicach, tak szczerze to może głupio to zabrzmi, ale jeszcze nie byłam w żadnym z wymienionych miejsc w środku , no i czytałeś nieuważnie, często są to poprostu dzielnice biedoty, a tam tym bardziej strach
a jedziemy do Chorwacji i Włoch
dalambert - 27 Sierpnia 2009, 14:26
illianna, italcy jak italcy, ale Chorwacji to Ci zazdroszczę.
Martva - 27 Sierpnia 2009, 14:27
illianna napisał/a | także aż boję sie myśleć, co tym razem mnie spotka |
Nie bój się. Rób fotki.
Kruk Siwy - 27 Sierpnia 2009, 14:28
Przyjeżdża Chorwat do Krakowa i trafia na Kazimierz.
Co robi?
Ucieka!
Trafił do dzielnicy biedoty... żadnych burdeli i mało sexshopów...
dalambert - 27 Sierpnia 2009, 14:28
Martva, fotek nie będzie, a aparat ukradną
illianna - 27 Sierpnia 2009, 14:30
Kruk Siwy, coś Ci sie pomyliło, koło nas jest jeden klub go-go, dwa duże sexshopy, kilka zawoalowanych burdeli
fotki będą, będę zrzucać na sieć jak dorwę internet, wszystkich może nie ukradną, znaczy zdążę zrzucić zanim ukradną aparat
illianna - 27 Sierpnia 2009, 14:35
a wogóle jeśli chodzi o łażenia, to ja to samo w górach robię, tzn. chodzę na mapę, a nie po trasie, kiedyś w Karkonoszach szukaliśmy przełomu pewnej rzeczki, który obfituje w piękne wodospady, nie było szlaku, więc szliśmy na mapę, wleźliśmy w odstrzał zwierzyny, w sumie nie wiadomo jak blisko strzelali, bo w górach dziwnie się niesie, ale mogło być niewesoło, czlowiek strzela, a wiadomo kto kule nosi
dalambert - 27 Sierpnia 2009, 14:36
illianna, ukradną to raczej w Italii, szczegolnie jak na obozowisko rumuńskich rzymian trafisz
A tak na marginesie moi kochani pilipoprawcy, wyobraźcie sobie minęło dwieście lub trzysta lat i okazało się, że najbardziej obraźliwym epitetem jest powiedzieć komuś : ty Romie!
Cóż można zmienić nazwę a cygaństwa się nie zmieni
illianna - 27 Sierpnia 2009, 14:41
dalambert, ale Rom chyba jest dość wspólczesną wersją Cygana, a obraźliwe od niedawna jak się domyślam, tak to jest z językiem, zawsze furtkę znajdzie, podobnie było z określeniami ułomności inteletualnej, debilizm to określenie psychiatrychne, teraz mamy upośledzenie i już się tym ludzie obrażają nawzajem, za chwilę będą się wyzywać od ADHDowców albo CODowców lub w ostatecznosci PTSDPowców
Stoniu - 27 Sierpnia 2009, 14:43
dalambert napisał/a | ty Romie! |
Gorzej jak ktoś Roma, z Rumunem myli. A zdarza się tak, niestety.
dalambert - 27 Sierpnia 2009, 14:43
illianna, dlatego pozwoliłem sobie zaprorokować na te drobne 300 lat naprzód
Martva - 27 Sierpnia 2009, 14:45
dalambert napisał/a | najbardziej obraźliwym epitetem jest powiedzieć komuś : ty Romie! |
Pierwsze słyszę...
Kruk Siwy - 27 Sierpnia 2009, 14:49
illianna, ty się nie pogrążaj. To zamiast mnie prowadzać po ciekawych miejscach żeś mnie do muzeów i na cmentarze ciągnęła? Wstyd!
illianna - 27 Sierpnia 2009, 14:52
Kruk Siwy, toż z żoną przeuroczą żeś był poza tym zdaje się, Sebastian Ci na bieżąco paluchim pokazywał mijane obiekty kultu kobiecego ciała
Stoniu - 27 Sierpnia 2009, 14:52
illianna, po Twoim powrocie, można oczekiwać jakiegoś reportażu?
illianna - 27 Sierpnia 2009, 14:56
Stoniu, wezmę sobie taki mały czarny notesik, który mamy od Fabryki Słów i będę obserwacje skrzętnie zapisywać a potem się zobaczy, na jaką konfabulację da się to przerobić
mam jeszcze parę busikowych przygód w zanadrzu, ale je trzeba dawkować, co by nie przerazić i zniesmaczyć czytalnika nadmiernie
|
|
|