To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - filozofia dla każdego...

dzejes - 20 Lutego 2006, 17:32

Vened napisał/a
ps. dzejas, podczas Rewolucji Angieslkiej ścięto króla i zabito tysiace jeko zwolenników. Nastepnie kolejne grupy rewolucjonistów wyrzynały się wzajemnie. ponadto prowadzono wojny ze Szkotami i Irlandczykami, wybijajac całe miasta. To nie jest terror? :)


W tym czasie na kontynencie lew kole jagnięcia... :wink:
I nie, nie uważam tego za terror. Takie czasy.

Vened - 20 Lutego 2006, 22:11

A teraz sa inne?
dzejes - 20 Lutego 2006, 22:34

W skrócie: są inne.
Vened - 20 Lutego 2006, 22:41

ta, lubisz skracac i uogolniac :twisted:
dzejes - 20 Lutego 2006, 22:57

Amen.

powiedział i odjechał na swej wiernej hulajnodze w stronę zachodzącego Słońca.

Anko - 23 Lutego 2006, 13:22

dzejes napisał/a
czy Achilles może doścignąć żółwia
Oczywiście, z logicznego punktu widzenia, doścignąć nie może - chyba żeby stanął na żółwiu (tylko wtedy obaj znajdowaliby się w tym samym punkcie drogi), ale to mogłoby być tragiczne dla zwierzaka. :P Za to może go wyprzedzić. :lol: Bo cały problem polegał na obliczaniu, ile żółw się przesunie i ile Achilles w tym samym czasie. Co jest abstrakcją, bo jeśli żółw posunie się o 2mm, to jak tu liczyć jakieś ułamki Achillesowego kroku? Krok ma co najmniej pół metra, a nie milimetry. :mrgreen: Niemniej, paradoks Achillesa i żółwia ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Nie wierzycie? A kiedy stoi się autem w korku, za jakimś TIR-em, to nagle okazuje się, że prędkość auta jest zupełnie nieistotna. Jeśli nie chce się zrobić stłuczki, to "żółw" musi pozostać niedoścignięty. :roll:
Anko - 23 Lutego 2006, 13:31

Piech napisał/a
Jeżeli tego potencjału ma dużo, to żadne środowisko go nie powstrzyma. Jeżeli ma go mało, to też żadne środowisko na niego nie wpłynie. Pewnie sama to wiesz, że szkoła i wychowanie wpływają głównie na średniaków.
Oj, Piech, chyba jesteś zbyt wielkim optymistą. :roll: Czytałam o przypadku dziewczynki cierpiącej na zespół Downa (czyli z defektem genetycznym, zatem obniżonym potencjałem), z której rodzice, dzięki determinacji i rehabilitacji, uczynili dziecko zdolne uczęszczać do normalnej (a nie specjalnej) szkoły. Tu widać pozytywny wpływ wychowania.
Za to negatywny wpływ środowiska widać na przykładzie dowolnej dyskryminacji - rasowej, płciowej, narodowościowej czy choćby na linii metropolia-zapyziały kąt. W grupach dyskryminowanych na pewno jest wiele osób utaletowanych podobnie jak w tej grupie "dominującej", a mimo to nie osiągają one sukcesów, albo o wiele mniej osób to osiąga. Czasem mnie zastanawiało - niby mamy w Polsce równouprawnienie płci, ale jak to jest, że np. u mnie na socjologii studiują w większości dziewczyny, a na studiach doktoranckich nie ma ich nawet połowy? Inny przykład - czy kobiety nie mają wyobraźni? Mają. Czy gorzej posługują się językiem? Ależ stereotyp głosi raczej, że mężczyźni to "ścisłowcy", a kobiety to "humanistki". A teraz proszę prześledzić czasopisma publikujące opowiadania albo oferty polskich wydawnictw. Czy jest tam połowa kobiet? Nie. A dlaczego? Czyżby kobiety nie lubiły pisać?

Czarny - 23 Lutego 2006, 13:48

Anko napisał/a
Nie wierzycie? A kiedy stoi się autem w korku, za jakimś TIR-em, to nagle okazuje się, że prędkość auta jest zupełnie nieistotna


Tak ale tu masz ograniczenie swobody ruchu, a Achill może zarówno obejść jak i przeskoczyć, więc przykład do bani. Nie ma żadnego paradoksu Achillesa i żółwia, bo nie wiem dlaczego przy zwykłym biegu (obojętnie czy jednostajnym, czy zmiennym) ograniczamy się tylko do tej chwili biegu kiedy żółw prowadzi. Ruch trwa nadal i zamiast dzielić czas na coraz mniejsze jednostki dodajmy np. zwykłą godzinkę, czy kwadrans i po paradoksie.

Piech - 23 Lutego 2006, 14:35

Anko napisał/a
Czytałam o przypadku dziewczynki cierpiącej na zespół Downa (czyli z defektem genetycznym, zatem obniżonym potencjałem), z której rodzice, dzięki determinacji i rehabilitacji, uczynili dziecko zdolne uczęszczać do normalnej (a nie specjalnej) szkoły. Tu widać pozytywny wpływ wychowania.

Podziwu godne i jak najbardziej do naśladowania. Rzeczywiście, istnieją przykłady na to, że naturalne ograniczenia można pokonywać. Jednak nie negują one tego, co napisałem wcześniej - że najłatwiej jest wpływać na ludzi o przeciętnych możliwościach. To jest też ważne w podejmowaniu strategicznych decyzji jak dzielić ograniczone środki, zarówno finansowe jak i czas nauczyciela. Gdy nauczyciel skupia się na prymusach, zaniedbuje słabszych, a gdy skupia się na słąbszych, zaniedbuje wszystkich inych, a szkoła w obu przypadkach miałaby słabą średnią. Skupienie środków na przeciętniakach jest chyba najmniej niesprawiedliwe.

Cytat
Czy jest tam połowa kobiet? Nie. A dlaczego?

Upominanie się o "połowę kobiet" jest niebezpieczne, no bo co wtedy zrobić z nadmiarem kobiet lekarzy i prawników. :wink:

A tak w ogóle, to poważnych problemów do rozwiązania i do dyskucji jest tu bez liku. Doceniam to i mógłbym o tym długo... ale trochę brak mi teraz czasu.
Tylko jedna obserwacja: odnoszę silne wrażenie, że kobiety w Polsce są bardziej zadowolone (mniej niezadowolone?) ze swojego statusu niz kobiety w USA czy w takich Niemczech. I teraz pytanie, co z tym fantem zrobić. Oto zadanie dla feministek. :wink:

dzejes - 23 Lutego 2006, 14:39

No i Czarny rozwiązał jeden z najsłynniejszych paradkosów świata.
Nie chcę umniejszać tego faktu, ale to wyważanie otwartych drzwi.
Zenon przez swoje paradoksy podważał ówczesny sposób patrzenia na świat, niszczył aparat pojęciowy matematyki. Ówczesnej matematyki. Teraz zapewne wymyślałby nowe, np. zażądał obliczenia powierzchni koła :twisted:
Mniej znanym, ale wg. mnie ciekawszym paradksem jest ten z rydwanami ścigającymi się na torze. Zenon dowodził, że skoro prędkość jadących rydwanów jest różna w zależności względem jakiego punktu odniesienia ją mierzymy (czy np widza, czy też jadącego obok woźnicy), to rydwany poruszają się jednocześnie z więcej niż jedną prędkością, a co za tym idzie ruch ten nie istnieje jako wewnętrznie sprzeczny.
Powyższe jeszcze mocniej narusza naszą wiedzę wynikającą z doświadczenia, a jednocześnie jest niesamowicie głębokie.Sama obserwacja, że istnieje wiele układów odniesienia była co najmniej rewolucyjna.

Piech - 23 Lutego 2006, 14:43

Anko napisał/a
Oczywiście, z logicznego punktu widzenia, doścignąć nie może

Niestety, można to rozwiązać logicznie. A szkoda, bo ciekawiej jest mieć paradoks niż logiczne rozwiązanie :wink: Rozwiązanie tkwi z fakcie, że nieskończona ilość kawałków może w sumie dać skończoną wielkość. Ściślej mówiąc, limit sumy nieskończonego ciągu geometrycznego, bla, bla, bla..... Co ga godom, co ga godom....

Czarny - 23 Lutego 2006, 14:50

Nie chodzi o to, że obaliłem czy rozwiązałem paradoks Achillesa, ale o to, że jest on żle sformułowany. Jeśli weźmiemy ten skończony odcinek czasu, który jest granicą do której zmierzamy, to paradoks jest prawdziwy. ale jeśli mówimy o ściganiu się Achillesa i żółwia bez podania ram czasowych jest z góry wiadome, że Achilles wyprzedzi żółwia. Jak zwykle problemem jest niedokładność wypowiedzi/zagadnienia. :wink:
dzejes - 23 Lutego 2006, 14:57

Czarny napisał/a
Nie chodzi o to, że obaliłem czy rozwiązałem paradoks Achillesa, ale o to, że jest on żle sformułowany. Jeśli weźmiemy ten skończony odcinek czasu, który jest granicą do której zmierzamy, to paradoks jest prawdziwy. ale jeśli mówimy o ściganiu się Achillesa i żółwia bez podania ram czasowych jest z góry wiadome, że Achilles wyprzedzi żółwia. Jak zwykle problemem jest niedokładność wypowiedzi/zagadnienia. :wink:


Czarny, wiesz gdzie robisz błąd? Oceniasz słowa gościa żyjącego ca 3k lat temu z dzisiejszego punktu widzenia. Pamiętaj, że Zenon jest uważany za twórcę dialektyki, rozumianej jako sztuka dyskusji. Stworzył również formę dialogu, którą później m.in Platon zapisał poglądy Sokratesa. W skrócie to był gośc, który uwielbał się kłócić i był w tym doskonały. Jego paradoksy w tym są niesamowite, że będąc całkowicie sprzecznymi z doznaniami zmysłów, były nie do obalenia dla współczesnych mu dyskutantów.

Anko - 23 Lutego 2006, 15:32

Piech napisał/a
Rozwiązanie tkwi z fakcie, że nieskończona ilość kawałków może w sumie dać skończoną wielkość. Ściślej mówiąc, limit sumy nieskończonego ciągu geometrycznego,
No wiesz, ja tak po "humanistycznemu" napisałam. :oops: Czyli doścignięcie=znajdowanie się w tym samym miejscu. Jak to sobie wyobrazić? No chyba tylko poprzez nadepnięcie żółwia. :twisted:

A jak ma być matematycznie...
Owszem, znajomy fizyk mi tłumaczył tę sumę wszystkich wyrazów ciągu malejącego - nawet przerabiało się to na matematyce w szkole średniej (nie wiem, jak teraz, poziom nauki w szkole... a, zmilczę :P ). Niemniej, chodziło mi o to, że ruch Achillesa nie jest ciągły, lecz skokowy, więc wykres drogi nie byłby linią, ale kropkami. Wiesz, na maturze odejmowali nam punkty za połączenie kropek w funkcji, jeśli przybierała ona wartości np. tylko całkowite. :D Zatem, rozumując w ten sposób, niektóre punkty "przebywania" żółwia nie należą nawet do dziedziny funkcji, która wyznacza położenie Achillesa... (ups, pewnie znowu coś pomylę, np. czy to na pewno dotyczy akurat "dziedziny" funkcji - wybaczcie, matematykę zakończyłam na szkole średniej i nieco mi się zapomniało :oops: ). Tyle że zapominanie o takich "niuansach" powoduje, że 1zł=1gr, jak pokazał Cebula (chyba? w którymś artykule).

Piech napisał/a
Upominanie się o połowę kobiet jest niebezpieczne, no bo co wtedy zrobić z nadmiarem kobiet lekarzy i prawników.
Nie wiem, czy jest tam nadmiar, więc może i masz rację. I nie zamierzam zaraz się upominać, ani pokrzykiwać feministycznie. Chodziło mi o to, że jeżeli kobiety są bardziej humanistkami (np. niektórzy twierdzą, że testy na inteligencję, itp., żeby nie dyskryminować płci, powinny zawierać tyle samo "żeńskich" zadań słownych co i "męskich" - logicznych, przestrzennych, itp.) - niektórzy to wysnuwają z budowy kobiecego mózgu, czyli spraw wrodzonych, to powinno być więcej pisarek, czyż nie tak? Przecież nie mówię tu o każdej dziedzinie (polityce, fizyce, itp.), specjalnie wybrałam taką, która potocznie uchodzi za domenę kobiet - czyli właśnie umiejętność wypowiadania się, werbalizowania myśli. Bo jak to jest: dziewczynki piszą w szkole lepsze wypracowania (nawet jeśli za to są słabsze z np. fizyki), ale kiedy wychodzą ze szkoły ich prymat zupełnie znika? Co na to wpływa?
Anko - 23 Lutego 2006, 15:41

Jeszcze jedno. Piszesz:
Piech napisał/a
najłatwiej jest wpływać na ludzi o przeciętnych możliwościach.
Ale to co innego niż:
Piech napisał/a
Jeżeli tego potencjału ma dużo, to żadne środowisko go nie powstrzyma. Jeżeli ma go mało, to też żadne środowisko na niego nie wpłynie.
Piszesz "żadne", a to temu chciałam zaprzeczyć, a nie "łatwości" wpływów. Po prostu nie podobają mi się takie kategoryczne stwierdzenia - bo jeśli kogoś "nic" nie powstrzyma, to geniusz powinien wychować się sam. Tak samo twierdzenie, że jeśli komuś natura dała za mało, to można na nim postawić krzyżyk, bo już żadna pomoc go nie podciągnie... Chyba nie to chciałeś powiedzieć, a to akurat tego niefortunnego stwierdzenia się doczepiłam.

Aha, w socjologii czym innym jest poziom inteligencji, talenty, itp., a czym innym podatność na wpływy - są ludzie, których łatwiej zmienić i tacy, których bardzo trudno. Ale to nie zależy ani od ocen szkolnych, ani testów na inteligencję. To zupełnie inna cecha.

Piech - 23 Lutego 2006, 16:00

Anko napisał/a
Piszesz żadne, a to temu chciałam zaprzeczyć, a nie łatwości wpływów. Po prostu nie podobają mi się takie kategoryczne stwierdzenia - bo jeśli kogoś nic nie powstrzyma, to geniusz powinien wychować się sam. Tak samo twierdzenie, że jeśli komuś natura dała za mało, to można na nim postawić krzyżyk, bo już żadna pomoc go nie podciągnie... Chyba nie to chciałeś powiedzieć, .

Jasne, że nie. Przejaskrawiłem. Mówimy tak naprawdę o zjawiskach względnych i statystycznych, ale w potocznym języku czasem przejaskrawiamy.

I najlepszego można u... powstrzymać. A na najsłabszych nie wolno stawiać krzyżyka.

Piech - 23 Lutego 2006, 16:53

Anko napisał/a
niektórzy to wysnuwają z budowy kobiecego mózgu, czyli spraw wrodzonych, to powinno być więcej pisarek, czyż nie tak? Przecież nie mówię tu o każdej dziedzinie (polityce, fizyce, itp.), specjalnie wybrałam taką, która potocznie uchodzi za domenę kobiet - czyli właśnie umiejętność wypowiadania się, werbalizowania myśli. Bo jak to jest: dziewczynki piszą w szkole lepsze wypracowania (nawet jeśli za to są słabsze z np. fizyki), ale kiedy wychodzą ze szkoły ich prymat zupełnie znika? Co na to wpływa?

Trudne pytania i chyba nie ma na nie definitywnych odpowiedzi. Ze szkoły pamiętam, że dziewczynki były we wszystkim zdecydowanie lepsze, ale tylko do czasu, kiedy chłopcy zaczęli dojrzewać i szaleć. Ewidentnie, ten wczesny pęd ma podłoże hormonalne. Patrzyliśmy jeden na drugiego i każdy chciał być w czymś najlepszy. Czy podpadnę jeżeli powiem, że to sytuacja dość typowa dla samców?

Potem to już coraz trudniej uogólniać. Ja akurat pracuję w mocno sfeminizowanym środowisku, z tym że im wyżej, tym mniej kobiet. Z pewnością, nawet przy najlepszym wsparciu (nie ma tu dyskryminacji! a wręcz przeciwnie) kobiety mają trudniej ze względu na te kilka lat macierzyństwa. Wystarczy, żeby wypaść z torów kariery.

A dlaczego kobiet-pisarzy nie ma więcej? Bo ja wiem. Może dlatego, że często trochę inne rzeczy je interesują i troche inaczej piszą? A czytelnicy decydują jakie proporcje mają być.

Anko - 23 Lutego 2006, 18:07

Piech napisał/a
A dlaczego kobiet-pisarzy nie ma więcej? Bo ja wiem. Może dlatego, że często trochę inne rzeczy je interesują i troche inaczej piszą? A czytelnicy decydują jakie proporcje mają być.
Dlatego też napisałam o pisarkach, że tutaj mniej niż w innych dziedzinach życia może "przeszkadzać" macierzyństwo. A także dlatego, że według badań czytelnictwa, to kobiety więcej czytają od mężczyzn. Choć z tymi badaniami to trochę trudno ocenić - wrzuca się tam książki w ogólności, tak beletrystykę, jak i kucharskie. :(
Poza tym, że czytelnicy wybierają to trochę taka półprawda - bo wybierają tylko z tego, co jest (bariera "gustu redaktora/wydawcy") i z tego, o czym słyszeli, że istnieje (rola promocji). Zatem nie jest to wybór całkiem wolny od czyichś wpływów.

Piech napisał/a
Ze szkoły pamiętam, że dziewczynki były we wszystkim zdecydowanie lepsze, ale tylko do czasu, kiedy chłopcy zaczęli dojrzewać i szaleć. Ewidentnie, ten wczesny pęd ma podłoże hormonalne. Patrzyliśmy jeden na drugiego i każdy chciał być w czymś najlepszy. Czy podpadnę jeżeli powiem, że to sytuacja dość typowa dla samców?
Nie mówiłam o podstawówce. Mam matkę polonistkę, uczy w technikum - znaczy, są tam klasy tak żeńskie, jak i męskie. I faktem jest, że dziewczyny piszą wypracowania sporo dłuższe, poprawniejsze, rzadziej zasłaniają się tzw. "dysgrafią" i "dysortografią" (mówię: zasłaniają się, bo każdy gada, że ma, a zaświadczenie z poradni przyniosła ledwie jedna osoba).

Piech napisał/a
kobiety mają trudniej ze względu na te kilka lat macierzyństwa.
Ech, kilka lat, powiadasz. Zaraz chyba zacznę gadać jak feministka, ale przecież wprowadzono urlopy "na dziecko" także dla mężczyzn (tzw. "tacierzyńskie"). No, a konieczne zwolnienie dotyczy tylko paru miesięcy okołoporodowych. Reszta to już kwestia (presja?) kultury.
Gustaw G.Garuga - 26 Lutego 2006, 10:36

Anko napisał/a
dziewczynki piszą w szkole lepsze wypracowania (nawet jeśli za to są słabsze z np. fizyki), ale kiedy wychodzą ze szkoły ich prymat zupełnie znika? Co na to wpływa?

Pani na biologii w ósmej klasie na to mi odpowiedziała - dziewczyny wyprzedzają chłopców w rozwoju intelektualnym. W miarę dojrzewania różnice się wyrównują. Pamiętam swoje poczucie niesprawiedliwości, kiedy się o tym dowiedziałem. Przecież to oznacza, że te wszystkie świadectwa z czerwonym paskiem i nagrody na koniec roku dla prymusów (czyli w 90% dziewczyn) były efektem skandalicznych forów, jakie płeć piękna otrzymała li tylko z racji wieku! Byłem oburzony i postulowałem zróżnicowanie wieku szkolnego pod względem płci. Dziś już mnie tak ta kwestia nie emocjonuje - punkt widzenia zależy... :wink:

Lu - 26 Lutego 2006, 11:32

Gustaw G.Garuga napisał/a
Anko napisał/a
dziewczynki piszą w szkole lepsze wypracowania (nawet jeśli za to są słabsze z np. fizyki), ale kiedy wychodzą ze szkoły ich prymat zupełnie znika? Co na to wpływa?

Pani na biologii w ósmej klasie na to mi odpowiedziała - dziewczyny wyprzedzają chłopców w rozwoju intelektualnym. W miarę dojrzewania różnice się wyrównują.

Dziewczynki piszą lepsze wypracowania i lepiej sie wypowiadają poniewaz mają ośrodek mowy (odpowiedzialny także za sposób wysławiania i wyrażania swoich myśli) umieszczony w prawej półkuli mózgu - jest on jeden i mocno rozbudowany. Chłopcy mają dwa ośrodki umieszczone w prawej półkuli, istnieje komunikacja między nimi ale są one mniej rozwiniete i komunikacja czasami szwankuje ;) Dlatego, zwłaszcza w pierwszych latach życia, dziewczynki uczą sie szybciej (a moze nawet nie uczą, ale łatwiej im zwerbalizować swoje myśli i dać świadectwo swojej wiedzy ;) ) natomiast w szkole chłopcy zmuszani do czytania, mówienia, pisania wypracowań itp. wyrównują swoje szanse.

Dziewczynki mają dużo gorzej - nas nikt nie zmusza do czytania map i nęka nas zadaniami domowymi typu: proszę określić swoje położenie względem stron świata - dlatego już jako kobiety mylimy prawą i lewą stronę, i gubimy się w lesie... :?

Pako - 26 Lutego 2006, 11:40

E... to ja kobieta jestem? Zgubiłbym się w pierwszym mieście, którego nie znam, odruchowo nigdy nie skojarzę, która ręka jest któa, dopiero jak się zastanowię... Dziwnie mi... Zacznę podpaski lepiej kupować :P ;)
Aga - 26 Lutego 2006, 11:44

Pako napisał/a
E... to ja kobieta jestem? Zgubiłbym się w pierwszym mieście, którego nie znam, odruchowo nigdy nie skojarzę, która ręka jest któa, dopiero jak się zastanowię... Dziwnie mi... Zacznę podpaski lepiej kupować :P ;)

Biedactwo ty moje. Jakbyś miał jakieś problemy ze swoją kobiecością, wal jak w dym.
Ale faktycznie - ja jestem w stanie zgubić się wszędzie i zdarzało się, że kiedy ktoś mi powiedział "Patrz w lewo", to ja odwracałam głowę w prawo.

Lu - 26 Lutego 2006, 11:45

Pako: nie jest źle... wyczucie sytuacji i poczucie humoru masz typowo męskie :| :? :?
Pako - 26 Lutego 2006, 11:46

Aga napisał/a
Biedactwo ty moje.

Takie podejście lubię :mrgreen:

Edit:
Za podejście przepraszam. Rzeczywiście pojechałem trochę :/

Aga - 26 Lutego 2006, 11:49

Znaczy, lubisz być głaskany po główce? No to masz <głask><głask> Dzisiaj mam dobry dzień. :wink:
Lu - 26 Lutego 2006, 11:54

Aga napisał/a
Ale faktycznie - ja jestem w stanie zgubić się wszędzie i zdarzało się, że kiedy ktoś mi powiedział Patrz w lewo, to ja odwracałam głowę w prawo.

Ja też.... :lol: Nawet nie wspomne o mojej orientacji w rodzinnym mieście - jestem obiektem drwin i żarcików bo jeżdżę naokoło, czasami wjeżdzam na rondo i kompletnie nie wiem w którą ulicę mam wjechać.... :oops:
A to dlatego że kobiety mają dwa ośrodki odpowiedzialne za orientację, na dodatek umieszczone w dwóch półkulach mózgu. A męźczyźni mają jeden, dobrze rozwinięty.... to takie niesprawiedliwe!!! :cry:

Rodion - 26 Lutego 2006, 11:55

Aga napisał/a
Znaczy, lubisz być głaskany po główce? No to masz <głask><głask> Dzisiaj mam dobry dzień.


Nie no nie wyrobie! :lol: :lol: :lol:
Ale już! Nic nie mówię! Ciiii ! :D

Pako - 26 Lutego 2006, 12:00

Tak.. to niesprawiedliwe. Wolałbym mieć jeden ośrodek humanistyczny, jak kobiety :P
Ogólnie to i tak do wszystkiego mozna się przyzwyczaić. A zarzut, żę nie ma połowy kobiet w wydawnictwach i czasopismach nie wydaje mi się do końca słuszny. Spójrzmy chociażby na to forum. Jest tu przewaga mężczyzn. czy to oznacza, że kobiety nie interesują się fantastyką? Nie. Ale może oznaczać (wiem, może pochpny wniosek wyciągam) że faceci nie boją się podesłać tekstu do gazety/wydawnictwa, a kobiety robią to jakoś rzadziej. Poza tym ja rzadko zwracam uwagę na to, czy autorem jest kobieta, czy mężczyzna. Inaczej, zwracam uwagę, ale jak czytam to mi to obojętne. Kobiety piszą niejednokrotnie lepiej niż faceci, uczuciowo? niekoniecznie: dowodem Madzia Kozak :)

Edit:
A ty tam rodion się trzymaj, ja już dziś o mało nie zaliczyłem po głowie za nieczułość i głupei myśil ;)

Aga - 26 Lutego 2006, 12:00

Lu napisał/a
Aga napisał/a
Ale faktycznie - ja jestem w stanie zgubić się wszędzie i zdarzało się, że kiedy ktoś mi powiedział Patrz w lewo, to ja odwracałam głowę w prawo.

Ja też.... :lol: Nawet nie wspomne o mojej orientacji w rodzinnym mieście - jestem obiektem drwin i żarcików bo jeżdżę naokoło, czasami wjeżdzam na rondo i kompletnie nie wiem w którą ulicę mam wjechać.... :oops:
A to dlatego że kobiety mają dwa ośrodki odpowiedzialne za orientację, na dodatek umieszczone w dwóch półkulach mózgu. A męźczyźni mają jeden, dobrze rozwinięty.... to takie niesprawiedliwe!!! :cry:

Taaaak. Po prostu jakbym siebie widziała. Z tym, że ja jeszcze prawka nie mam. A jak będę mieć - śmierć na drodze. Ale na piechotę też mi nieźle idzie gubienie się w mieście (miasteczku raczej). Bywa, że wchodzę w uliczkę, mijam zakręt, potem drugi i nie wiem, jak wrócić... To jest dopiero kalectwo... Moja przyjaciółka dostaje napadu śmiechu z każdym razem, jak jesteśmy gdzieś na wycieczce i ja nie mam pojęcia, jak dotrzeć np. do punktu zbiórki. Sierotka taka jestem pod tym względem i już.

Rodion - 26 Lutego 2006, 12:15

Pako napisał/a
A ty tam rodion się trzymaj, ja już dziś o mało nie zaliczyłem po głowie za nieczułość i głupei myśil


Pako, skoro jesteśmy przy różnicach między dziewczynkami a chłopcami, to z kobiecego punktu widzenia, iedną z cech charakterystycznych dla brzydszej cześci ludzkości, jest wlaśnie nieczułośc i myślenie tylko o jednym. :wink:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group