To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Nasze literackie gusta i guściki

Dabliu - 24 Czerwca 2008, 21:44

Fabryka pisarzy
Ziuta - 24 Czerwca 2008, 22:50

I co? Masz cos do dodania jako "fabryczny"? Bluzgi? :D Pochwały za trafne ukazanie zjawiska?
Dabliu - 24 Czerwca 2008, 22:59

Bo ja wiem? Dyskusja chyba po prostu stwierdza pewne fakty i chyba najbardziej przydatna może się okazać właśnie dla młodych autorów. Nie tylko fabrycznych.
Aerion - 25 Czerwca 2008, 12:51

Przydatna chyba w sensie negatywnym. Skoro obowiązuje sztampa - a obowiązuje, to dyskutanci mają tzw. słuszną rację - to albo piszemy coś, czego nie warto pisać (no, chyba że po to, by zarobić dodatkowy 1000 PLN rocznie), albo piszemy coś, czego nie wydrukują, bo nie przystaje do wzorca, choćby było naprawdę świetne.
Tragedia.
Mnie ostatnio trybiki na okładce zniechęcają skutecznie do zakupu.

Barello - 3 Lipca 2008, 10:37

Nie przesadzajmy, ta uniformizacja nie poszła wcale tak daleko, jak niektórzy twierdzą.
Adashi - 4 Lipca 2008, 23:30

Przeczytałem, no i cóż, mimo usilnych starań Trzech Muszkieterów nie dało się uniknąć dziadowskiego zrzędzenia :twisted:
czterdziescidwa - 5 Lipca 2008, 23:23

No, suche fakty to nie były, krytyki trudno było nie wyczuć. Nie chcę dyskutować na ten temat, bo nie znam dobrze książek z FS, ale chętnie bym przeczytał jakąś polemikę z tym tekstem.
Adashi - 30 Lipca 2008, 12:58

Ależ Jeremiasz odpalił samozwańcom z Ich Troje w felietonie z sierpniowej NF, za ów Portret zbiorowy, który popełnili - aż miło się czytało :bravo :twisted:
ihan - 30 Lipca 2008, 13:12

Adashi, raczysz żartować chyba. Felieton żenujący, a po podejrzeniu prywatnych problemów autora i w zasadzie załatwiania własnych spraw i urażonej dumy żenujący jeszcze bardziej. Zaprzestanę chyba czytania tego typu felietonów, bo szkoda mojego czasu.
Ziuta - 30 Lipca 2008, 15:39

Żenujący? Dziwny trochę. Grzędowicz powołuje się na Hłaskę, Tyrmanda i Faulknera. Ciekaw jestem, kiedy jakiś autor z fabryki napisze coś w stylu "Absalomie, Absalomie..." Fabryka jest wtórna, a autorzy mało się od siebie wyróżniają. Dlatego pewnie w zapowiedziach mają zagraniczniaków, w tym anglsasów (!). Po co wydawać trzy dychy na debiutanta naśladującego Grzędowicza/Pilipiuka/Piekarę/Kossakowską?
Niezadowolenie Grzędowicza bierze się po części z etosu. Nie wiem, czy na sali jest ktoś z Klubu Tfurców, ale jeśli się nie mylę, KT rządziła zasada, że aktywny autor nie moze oceniać recenzować/oceniać kolegów-Polaków. Rozumiem-strach przed "polskim piekiełkiem". Z drugiej strony przypomina to klikę lekarzy, prawników czy innych architektów.

Trzech Mędrców też jest za co besztać. Wzięli się za Fabrykę, odrzucając na starcie autorów, któzy im nie pasowali do obrazu (Cyrana, Nowosada, Twardocha itp.). Można przypuszczać, że to były jednostrzałówki i ci ludzie już nic więcej w FS nie wydadzą (Nowosad na pewno, bo umarł). Ale nie wiem, czy tak powinno się przeprowadzać jakiekolwiek poważne analizy.


Miasto Ziut. Dyskusja.

Jacek Stukaj: Kraków to masto Ziut, nie zauważliście?
Łukasz Orbitoszczak: No bez przesady, ja tez jestem z Krakowa i nie jestem Ziutą. Shostak chyba też, ale co tam z żoną w sypialni robi - jego sprawa.
Jacek Stukaj: W przeciągu ostatnich 1000 lat pojawili się ludzie nie pasujący do ww. schematu. Ty, Vit, Bolesław Wstydliwy. Ale to są wyjątki. Bolesław Wstydliwy był jeden na sto milionów. Dlatego pomijam go w rozważaniach.
Vit Shostak: Nie zauważyliście jednej rzeczy. Ziuta: jego zachowanie, wygląd, poglądy. Czy kiedykolwiek mówił coś, pisał na forum, o Gombrowiczu? Czy kiedykolwiek łza z jego oka spłynęła na sczytane na śmierć karty nieśmiertelnych Dzienników?
Ziuta jest osobnikiem pregombrowiczowskim, antygombrowiczwskim, czy recz - my Godness! - agombroczowskim.
Łukasz Orbitoszczak: Weź pod uwagę, że chłopak się stara. Ma jakieś marzenia.
Jacek Stukaj: Chce być inżynierem,
Łukasz Orbitoszczak: Właśnie. Polska jest zapóźniona względem świata i odkrywa teraz lata pięćdziesiąte. Ziuta jest jak amerykański chłopak z "Grease". Chce obmacywać dziwczynę na tylnym siedzeniu krążownika szos podczas seansu w kinie samochodowym. Chce słuchać Chucka Berry'ego, w barze przy autostradzie popijać hamburgera cocktailem mlecznym. No i zostać astronautą.
Poczekajmy, co z tego wyjdzie. Może jego dzieci zapalą blanta, pojadą na woodstock i zaznają wolnej miłości. Love, sex, peace.
Jacek Stukaj: I tym optymistycznym akcentem kończymy pierwszą część naszej rozmowy. Do usłyszenia

Adashi - 30 Lipca 2008, 16:12

Ziuta, masz talent kabaretowy. Uśmiałem się do łez :)

ihan napisał/a
Adashi, raczysz żartować chyba. Felieton żenujący, a po podejrzeniu prywatnych problemów autora i w zasadzie załatwiania własnych spraw i urażonej dumy żenujący jeszcze bardziej.

Często i gęsto raczę, a i owszem, tym razem jednak jedynie staram się patrzeć na sprawę z lekkim przymrużeniem oka :wink: Jeremiasz stracił w moich oczach wiele, kiedy zaprzestał prób reaktywowania Fenixa, który jak wiadomo na powrót z popiołów powstać musi. W zamian za to, zajął się pisaniem w wymiarze full-time, objawiając swój talent w pełnej krasie. Może to i dobrze, chociaż nie stanowię targetu dla jego twórczości, zresztą dla tekstów Dukaja też nie ;P:
Natomiast podoba mi się obrona etosu pracy literata-rzemieślnika przed zakusami naszych dzielnych Trzech Muszkieterów :mrgreen:

jewgienij - 30 Lipca 2008, 16:58

Adashi napisał/a
Ziuta, masz talent kabaretowy. Uśmiałem się do łez :)


Bo On jest w ogóle zdolniacha. Będzie jeszcze o Nim słychać, pod warunkiem, że nie przepije talentu podczas spotkań krakowskich ;P:

O co biega z tym felietonem, tak w dwóch zdaniach? Znowu rzemieślnik kontra wieszcz?

Adashi - 30 Lipca 2008, 17:20

jewgienij napisał/a
Bo On jest w ogóle zdolniacha. Będzie jeszcze o Nim słychać, pod warunkiem, że nie przepije talentu podczas spotkań krakowskich ;P:

Jasne, wiedziałem to już po lekturze Ułanów :)

jewgienij napisał/a
O co biega z tym felietonem, tak w dwóch zdaniach? Znowu rzemieślnik kontra wieszcz?

W dwóch zdaniach się nie da, bo felieton jest ripostą na inny artykuł-elaborat, ale mniej więcej, coś w ten deseń :lol:

Dabliu - 30 Lipca 2008, 20:46

Ziuta napisał/a
Po co wydawać trzy dychy na debiutanta naśladującego Grzędowicza/Pilipiuka/Piekarę/Kossakowską?


Czekaj, a Adam Przechrzta którego z powyższych autorów naśladował? Pytam, bo Pierwszego kroku nie czytałem, a ciekawym odpowiedzi, tak po prostu.

Agi - 30 Lipca 2008, 20:47

Dabliu, moim zdaniem na żadnym z wymienionych.
Dabliu - 30 Lipca 2008, 20:54

Agi napisał/a
Dabliu, moim zdaniem na żadnym z wymienionych.


Jeśli tak, to uogólnienie Ziuty wzięło i zdechło :wink:

Ziuta - 31 Lipca 2008, 10:57

Żeby to było moje uogólnienie ;P:

Jeszcze raz przejrzałem Dyskusję Trzech i felieton Jeremiasza. Robi mi się jeszcze większy zamęt w głowie. Z obserwacji D&O&Sz, Grzędowicz odniósł sie jedynie do fragmentu o języku. Przecież było tego więcej: charakteryzowano wszystko z okładkami włącznie. Grzędowicz w tym momencie bardzo pasuje pod głównonurtowców-lampiarzy od Dunina – z całej urody oferty Fabryki Słów zauważa tylko język. Jego sie czepia.
I dalej czekam na Faulknera Fandomu. :D

Edit: Zaćmieńie muzgó. THX Czarny.

Gustaw G.Garuga - 31 Lipca 2008, 11:01

Albo nie rozumiem Ziuty, albo Grzędowicza, bo mnie się zdało, że ten ostatni w swoim felietonie języka Fabryki broni...
Czarny - 31 Lipca 2008, 11:15

Ziuta napisał/a
przejżałem
to tak a propos języka :twisted:
Ziuta - 31 Lipca 2008, 11:22

Gustaw G.Garuga napisał/a
Albo nie rozumiem Ziuty, albo Grzędowicza,

Broni Fabryki, broni. Tylko przed kim, bo Trzej raczej jej nie atakują.

Hubert - 31 Lipca 2008, 12:58

Ziuta, ja odniosłem wrażenie, że Trzej muszkieterowie sami nie wiedzą - atakować czy diagnozować?
Ziuta - 31 Lipca 2008, 13:42

Cóż to jest wręcz cała klasa problemów "jak koledze dać i dziewicą zostać" :mrgreen:
Hubert - 31 Lipca 2008, 13:59

... Czyli problemy natury bez mała filozoficznej :mrgreen:

A tak w ogóle, to raczej przychylam się do zdania Grzędowicza. Jest zapotrzebowanie na taki język, to pisarze je realizują. Dlaczego każdy autor ma, wzorem Eco, tworzyć sobie czytelników, dopasowywać ich do swojego stylu?

Ziuta - 31 Lipca 2008, 15:11

Z drugiej strony, odwołując się do metodologii rzemieślniczej: "skoro wszyscy warzą piwo, to dlaczego by nie spróbować z winem? Robi się jeszcze łatwiej, bogactwo smaków i aromatów, tyle się ludzi ucieszy, a jeszcze zarobię na kieliszek chleba."
jewgienij - 31 Lipca 2008, 15:17

Aż kupiłem NF :D

Felieton Grzędowicza to stara śpiewka. Dla mnie to takie "Warszawskie Skrzywienie" :D , związane chyba z tzw. etosem Klubu Tfurców.
Bardzo to zresztą pasuje do felietonów Kresa( właśnie przeczytałem komplet w wydaniu książkowym). Kresa uwielbiam, ale te porady to raczej zabawa w panią od polskiego, która skreśla zaimki dzierżawcze, no i - rzecz jasna - zabawa kosztem literackich inwalidów.
Krótkie "żołnierskie" zdania, broń Boże dwóch przymiotników w zdaniu, srutu-tutu( zresztą Kres akurat zdaje sobie sprawę z arbitralności tego typu reguł).
Opowieść ważniejsza niż język. Język nie może odwracać uwagi od fabuły. Pytam: gdzie te odkrywcze, oryginalne opowieści, dla których autorzy "poświęcili" język? To właśnie język jest podstawą literatury, po fabuły to ja się wybiorę do wypożyczalni DVD i mam ich tam kilkaset w stanie czystym. Natomiast prosty żołnierski język mam w gazecie i na dolnym pasku w TVN-24.
Pomysł Ziemkiewicz na rytm prozy: dwa zdania krótkie, jedno długie...etc. To jak instruować dyrygenta: teraz prawa ręka z tym kijkiem do góry, natchniona mina, ręka w dół...Jakim cudem jeszcze nikt tym panom nie zwrócił uwagi, że troszeczkę bredzą i lepiej niech piszą, a nie uczą.
Ktoś powie, że z Klubu wyszło paru mocnych pisarzy, ale ja jednym tchem wymienię kilkunastu równie mocnych, jeśli nie mocniejszych, którzy piszą właśnie "wbrew żołnierskim ;P: regułom".

Ziuta - 31 Lipca 2008, 15:30

"Warszawskie Skrzywienie", bardzo dobra nazwa. Opędzluj ją do jakiejś mądrej monografii.
To jest w ogóle ciekawa sprawa, kompletnie niezauważona przez Dukaja&Orbitowskiego&Szostaka. Do FS trafiło (czy wręcz rozkręcało FS od strony pisarskiej) grono ludzi związanych z Klubem Tfurców. Stamtąd Grzędowiczowe spojrzenie na krytykę z rąk kolegów po fachu, stamtąd język. Można wręcz powiedzieć, że lubelska oficyna dała kapitał początkowy i całą część "materialną" przedsięwzięcia, a w warstwie artystycznej (Andrzeju Pilipiuku - wybacz!) wchłonęła KT.
Wystarczy wziąć antologię Niech żyje Polska. Hura!, bo zobaczyć ilu ludzi z tego środowiska związało się z FS. Tutaj, moim zdaniem, trzeba szukać źródła.

Edit: jeszcze jedna dobra obserwacja jewgienija (już pojawiała się wcześniej, nawet na forum, ale nigdy wprost ): Kres. Feliks W. Jego felietony w Feniksie i Science Fiction były przeznaczone dla początkujących i tylko na pierwsze kilka opowiadań. To jak jakieś podstawowe zasady przy dowolnych akrobacjach sportowych: dziś naucze cię stać prosto i nie tracić równowagi. Ale co, jeśli ktoś wbije sobie to do głowy i już zawsze będzie stał prosto, nigdy nie robiąc żadnej fajnej sztuczki?

NURS - 31 Lipca 2008, 15:44

To sobie będzie stał, ten sport jest dla myślących. Ludzie, którzy muszą się posiłkować podręcznikami pisania, raczej kariery w tym zawodzie nie zrobią.
Gustaw G.Garuga - 31 Lipca 2008, 16:03

Felietony Kresa w Fenixie, a potem w SF czytałem po kilka razy i wyniosłem z nich m.in. taką lekcję - póki nie nabierzesz doświadczenia, nie igraj z językiem. Tylko tyle i aż tyle. Bo ilu początkujących autorów w tzw. natchnieniu popełnia zdania-potworki, które im (i tylko im) zdają się piękne i poetyckie? Czy nie stąd właśnie pochodzą najśmieszniejsze przykłady grafomaństwa? Pozostaje pytanie, kiedy nabiera się dość doświadczenia, by 'wziąć język za rogi' ( ;) ), ale IMO taki etapowy sposób rozwoju pisarskiego to sposób dobry. Ja przynajmniej nie narzekam :)
Hubert - 31 Lipca 2008, 16:57

No fakt, z zasadą o ilości i długości zdań można polemizować. Zresztą, Kres też nie zawsze pisze po "żołniersku". W ostatnich tomach Księgi można znaleźć sporo dłuższych zdań, a i tak nie wpływa to ujemnie na tempo pisania. Ale fakt, że początkowa pokora wobec języka może nieźle zaprocentować w przyszłości.
jewgienij - 31 Lipca 2008, 18:46

Sosnechristo, tu masz rację. Sam Kres i Grzędowicz nie stosują się chwała Bogu do własnych reguł. Ale z jakichś tajemniczych powodów zasady stworzone przez KT to kanon. Początkujących autorów kładzie się na takie "madejowe łoże", aby stylistycznie uśrednić, zgodnie z przepisem na literackiego hamburgera. Polskiego hamburgera, dodajmy :D
Styl to człowiek. Ktoś jest gadułą, ktoś inny pozerem, inny człowiekiem rzeczowym i konkretnym, jeszcze inny egzaltowanym - niech każdy pisze zgodnie ze swoim temperamentem. Lem, Sapkowski, Dukaj, Jakub Nowak, Stephenson, Wolfe - wszyscy oni od pierwszych opowiadań czy powieści mówili własnym głosem, a nie wystukiwali sobie ołówkiem rytmu, jaki im ktoś zapodał w poradniku, nie wykreślali przymiotników i przysłówków, bo tak radzi King, Pilipiuk albo Kres. Popatrzcie na "Serce Mroku" albo nominowany w tym roku "Karnawał". Ile tam można by powykreślać, ażby czerwono się na stronach zrobiło. Tylko po co? Żeby ubrać autorów w szkolne mundurki?
Wiem, że KT chce uczyć raczej rzemiosła, ale czy któryś z "wykładowców" tak naprawdę jest rzemieślnikiem czystej wody? Rzemieślnikiem to dla mnie jest Robin Cook, który tłucze "Śpiączki", "Grypy" i "Biegunki", nie wychylając się ani na centymetr poza nakreślony z góry obszar. W swoim fachu jest majstrem. Natomiast wśród polskich "warsztatowców" mamy lekkie rozdwojenie jaźni. Z jednej strony kult amerykańskiego rzemiosła, którego zasady można wypunktować w poradniku, z drugiej prawie każdy z nich chętnie zerka gdzieś w stronę Wielkiej Improwizacji i chciałby ten rzemieślniczy produkt uwznioślić jakimś głębszym przesłaniem. Albo rybki, albo akwarium.
Albo nie zawracajcie głowy, panowie autorzy ;P:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group