Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane
Czarny - 17 Października 2012, 14:45
A na czym polega fantastyczność (fantasy - jność) prócz tego, że to nieprawdziwa Japonia?
Martva - 17 Października 2012, 15:34
ilcattivo13 napisał/a | Po słowiczej podłodze |
Mordercze hasło do pokazywania w kalamburach
Na zmianę Fandoriny Borysa Akunina (skończyłam siódmy tom) z Garettem Glena Cooka (zaczęłam czwarty). Akunin lepszy
ilcattivo13 - 17 Października 2012, 16:47
Czarny - jest magia. Ichni ninja, czyli członkowie poszczególnych rodzin Plemienia mają różne zdolności. Na przykład, potrafią stać się niewidzialni, albo tworzą swojego iluzorycznego klona. Główny bohater, kiedy chce, słyszy dosłownie wszystko w promieniu setek metrów (raz czy dwa nawet z ponad mili). Niektórzy skaczą jak w "Przyczajonym tygrysie, ukrytym smoku", a inni mają jeszcze inne umiejętności.
Blue Adept - 17 Października 2012, 17:11
"The Lost Stars: Tarnished Knight" Jack Campbell (John Hemry) - dla miłośników military SF. Niestety, na razie jedynie w wersji angielskiej. Jest to spin-off serii The Lost Fleet, którego akcja rozgrywa się na granicy Syndykatu w rejonie - znanego nam z głównej serii - systemu Midway. Syndykat się rozpada po przegranej wojnie z Sojuszem, a poszczególne systemy buntują się przeciwko władzy centralnej. Powieść przedstawia ten proces z punktu widzenia dwojga CEO (w polskim wydaniu głównej serii DON-ów, czyli Dyrektorów Organizacji Naczelnej) - Iceni (później prezydent Iceni) i Drakona (później generała Drakona), którzy by ratować skórę buntują się w systemie Midway i od razu stają przed dylematem co dalej. Czy i jak zastąpić dotychczasowy system władzy, a jednocześnie zapanować nad chaosem i zachować głowy? Czy mogą sobie zaufać? Czy uda im się powstrzymać odwet władzy centralnej Syndykatu, a także ataki obcej rasy? Krótko: bitwy, intrygi i lekki romans - wszystko, co najlepszego w space opera/military SF. Zdarzają się też zabawne fragmenty, np. rozważania CEO Iceni, jak nazwać swoje stanowisko - np. może Khan albo Big Kahuna? Osobiście, najbardziej mi się podobało She-Who-Must-Be-Obeyed (mniej więcej: Ta-Wobec-Której-Trzeba-Być-Posłusznym)... Niezłe były także rozważenia Prezydent Iceni, kiedy na pewnej stacji kosmicznej spontanicznie pojawiły się Komitety Robotnicze - Pani Prezydent, czym są te Komitety Robotnicze? To Zaraza... Jednym słowem - warto.
P.s. Martva - nie dziwię się, bo choć cykl detektywa Garreta jest zabawny, to z czasem robi się nieco nużący. Ja poddałem się bodajże przy "Ponure mosiężne cienie".
Adon - 17 Października 2012, 17:32
ilcattivo13, ok. właśnie mnie zniechęciłeś.
ilcattivo13 - 17 Października 2012, 21:49
Adon - nie desperuj, takiego skakania są chyba raptem ze dwa przykłady na ponad tysiąc stron tekstu, a resztę możesz sobie obejrzeć na pierwszym lepszym pokazie światowej sławy iluzjonisty No, może poza tym słuchem. Ale śpieszę uspokoić, że uszy głównemu bohaterowi do zupy przy jej jedzeniu nie włażą
corpse bride - 17 Października 2012, 21:56
Kurczę, minusem czytania wielu książek na raz jest to, że nie mogę się od dawna niczym pochwalić w ostatnio czytanych. Aha, mogę, bo to czytane, a nie przeczytane. A jednak.
Ale przeczytałam ostatnio Romans prowincjonalny Filipowicza. Wolę opowiadania, ale i tak uwielbiam tego autora. Jest absolutnie bezkonkurencyjny i warsztatowo i treściowo, choć to taka codzienna proza.
A nadal czytam Wojnę i pokój (już kończę III tom, choć 'już' to może nie najlepsze słowo) - to w tramwaju - i Marthę Quest noblistki Lessing do poduszki. Dobra jest ta Lessing, taka psychologiczna. WiP to wiadomo, że super. Stwierdziłam, że czytam różne rzeczy, ale że dziewiętnastowieczne powieści mają w sobie coś wyjątkowo smakowitego. Prawdopodobnie chodzi o rozwlekłą narrację, dzięki której można się wgłębić niemal do poczucia realności w opisany świat.
nureczka - 17 Października 2012, 22:07
Z WiP szło mi jak po grudzie, bo ją ni w ząb po francusku. Na szczęście potem trafiały się bitwy, a że te szczegółowo zawsze omijam, to poszło szybciej.
Chal-Chenet - 18 Października 2012, 10:11
Zgromadzenie Żeńskie z Diuny Herberta i Andersona. Generalnie jest ok. A jak ktoś ma ochotę na nieco szerszy opis, zapraszam tutaj.
Witchma - 18 Października 2012, 10:56
Kolekcjoner Alex Kava - nie wiem, co mnie podkusiło i nie wiem, jakim cudem dobrnęłam do końca. Zdecydowanie najgorsza książka autorki, zero tajemnicy, zero napięcia, nuda i nic się nie dzieje, choć wokoło huragan szaleje.
Magnis - 18 Października 2012, 16:13
Witchma bo ta książka taka miała chyba być bo niestety podczas czytania miałem wrażenie, że autorka poszła na łatwiznę. Sama opowieść miała wiele do zaoferowania czyli zbliżające tornado, a w miejscowości grasuje morderca i zabija. Można było stworzyć ciekawą i trzymającą w napięciu książkę. A wiadomo co wyszło. Najlepiej podobały mi się wczesne jej powieści jak Dotyk zła, W ostatniej sekundzie, Zło konieczne, Granice szaleństwa i Łowca dusz. Bardziej dopracowane, mroczna i ciekawsze .
Witchma - 18 Października 2012, 16:34
Magnis, o to to to właśnie... Mogło być fajnie, ale nie było. Wszystko łopatologiczne i proste jak drut. Na początku jeszcze wiele sobie obiecywałam po tym trochę pobocznym wątku tajemniczej choroby w szpitalu wojskowym, ale też rozwiązanie po najprostszej linii oporu. Zawiodłam się bardzo.
Dla zupełnej odmiany zaczęłam "Handlarzy czasem" Tomasza Jachimka, na razie trochę o niczym, ale strasznie przyjemnie się czyta, a podobno potem akcja się rozwija (jeżeli ktoś lubi monologi Jachimka, to na pewno mu się ta książka spodoba).
qbard - 18 Października 2012, 17:42
Patrick Roth "Riverside". Jest to krótka apokryficzna powiastka z zaskakującym zakończeniem. Skromne 64 str.
Nitj'sefni - 18 Października 2012, 18:22
Saga o Rubieżach. Tom I - Liliana Bodoc
mBiko - 18 Października 2012, 19:44
Pratchett - Zadziwiający Maurycy i jego edukowane gryzonie.
Po słabszej "Ciemnej stronie słońca" zdecydowanie bardziej mi się podobało.
Zgaga - 19 Października 2012, 09:27
Anny Kańtoch Czarne. Przeczytałam, poczułam się oszukana. Takie gomrowiczowskie robienie gęby (nie obrażając Gombrowicza, którego i tak nie lubię).
Tak ładnie było. Książka klimatem przypomniała mi film Medium (lata 80-te z Władysławem Kowalskim). A potem: Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba.
hrabek - 19 Października 2012, 09:30
No weź mnie nie...
Muszę tylko skończyć zbiór opowiadań i biorę się za Czarne właśnie.
Zgaga - 19 Października 2012, 09:33
hrabek, może Tobie się spodoba. Ostatnio często się przekonuję, że moja wrażliwość zdecydowanie nie umie sobie poradzić z głębią literatury.
hrabek - 19 Października 2012, 09:38
No ja Kańtoch bardzo, bardzo. Zobaczę.
Zgaga - 19 Października 2012, 09:40
OKI, to czekam na Twoją relację.
joe_cool - 19 Października 2012, 18:33
Kobieta, która wyszła za chmurę - Jonathan Carroll
Ja tam nie wiem, może się nie znam, czy coś, ale w sumie uważam, że ta książka to świetny przykład na to, jak spaprać fajne pomysły na opowiadania. Może jedno czy dwa mi się jako tako podobały, nad resztą załamywałam ręce. A pomysły były naprawdę super! Może Carroll lepiej sprawdza się w dłuższych formach, bo pamiętam, że jego powieści mi się podobały (co prawda czytałam je jakoś w liceum czy na studiach, no ale oj tam, oj tam ).
Gustaw G.Garuga - 21 Października 2012, 14:11
The God Delusion Richarda Dawkinsa. Ci, co zarzucali mu, że jest za cienki w teologii itd., zupełnie nie załapali, o co biega. W samej książce jest świetna analogia (pewnie nie doczytali), której nie chce mi się przepisywać, powiem tylko w skrócie, że Dawkins mówi, że cesarz jest nagi, a krytycy domagają się, żeby zanim ośmieli się coś takiego powiedzieć, zgłębił najpierw wszystkie tajniki niewidzialnej mody cesarza. Znakomita książka, asertywna i błyskotliwa, intelektualnie odważna, płynna a głęboka, i nie zamierzam osłaniać sobie tyłów punktując jakieś drobiazgi tu i ówdzie.
corpse bride - 21 Października 2012, 18:36
Doczytałam Marthę Quest do końca i bardzo dobra jest ta książka. O dojrzewaniu młodej, zbuntowanej dziewczyny, więc znalazłam coś o sobie Sięgnę jeszcze po książki Lessing, zwłaszcza, że jest kilka w taniej książce.
Agi - 21 Października 2012, 18:50
Pan Whicher w Warszawie duetu autorskiego nureczka & Kruk Siwy.
Czyta się piorunem, a wrażenia pozytywne. Do samego końca nie wiadomo kto zabił i solidny kawał historii jako bonus.
Martva - 22 Października 2012, 11:11
Wpadły mi w ręce Balladyny i romanse, a że kiedyś czytałam bardzo pozytywną recenzję, to złapałam w ramach przerywnika między Cookiem a Akuninem. I wcale nie wiem czy to był dobry pomysł.
marcolphus - 22 Października 2012, 13:27
Zygmunt Miłoszewski Domofon
Jak nie lubię horrorów, tak ta książka wciągnęła mnie niesamowicie. Świetnie narysowanie postacie, genialna końcówka, fajny klimat, no i - na szczęście - operowanie klimatem, a nie krwią i posoką. Taki horror trawię bez problemu. No i Miłoszewski jest świetnym pisarzem - cykl o białowłosym prokuratorze bardzo lubię.
shenra - 22 Października 2012, 13:51
15 Blizn - w znacznej mierze podobały mi się opowiadania.
Chal-Chenet - 22 Października 2012, 15:25
shenra napisał/a | 15 Blizn - w znacznej mierze podobały mi się opowiadania. |
Które najbardziej?
shenra - 22 Października 2012, 15:53
Terapeuta, Menage a trois, Tuż za Tobą, Opowieści z Owczej Łąki. Nie ma jednego najbardziej, bo każde z tych tutaj miało "coś". Reszta generalnie niezła.
Chal-Chenet - 22 Października 2012, 19:05
shenra napisał/a | Terapeuta, Menage a trois, Tuż za Tobą, Opowieści z Owczej Łąki. Nie ma jednego najbardziej, bo każde z tych tutaj miało coś. Reszta generalnie niezła. |
Dzięki. Byłem po prostu ciekawy które, bo sam byłem trochę mniej entuzjastyczny po lekturze. No i wychodzi, że na mnie najlepsze wrażenie zrobiły jednak inne teksty. Chociażby Paliński - ogień!
|
|
|