To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Romuald Pawlak.

Wiedźma - 4 Lutego 2006, 23:49

Anko napisał/a

Ale pilotaż to nie badanie reprezentatywne - więc ta garść sugestii nie jest przecież vox populi, czyli opinią przeciętnego czytelnika. Ech, co ja bym dała za to, żeby wiedzieć, co sobie myśli przeciętny czytelnik. :? Czy właściwie autor wie, dla kogo pisze? Bo to chyba nie reklama, gdzie łatwo zdefiniować target. Oczywiście fajnie by było pisać dla wszystkich - ale przecież wszystkim to się nigdy nie dogodzi.


Prawidłowy dobór próby badawczej,w tym pilotażowej powinien uwzględniać reprezentatywność.
Ale masz rację w literaturze to trudne do przeprowadzenia.
Zadałaś interesujące pytanie: "Czy właściwie autor wie, dla kogo pisze?" :)
Może Romek nam na to odpowie, oczywiście w swoim imieniu ;) Bo pewnie odpowiedzi autorów też są różne :)

Pako - 5 Lutego 2006, 10:01

Jak znam Romka, to pewnie odpowie: "Piszę dla czytelników" albo coś takiego ;)
Pytałaś Anko, co myślę o tym, żeby tekstami się dzielić i oceniać je na małej grupie. Kiedyś tego nie robiłem- pisałem kaszany. Potem się rozwinąłem i posłąłem do kumpla. Ten pokazał mi dziesiątki błędów, przez co wiedziałem, na co mam zwracać uwagę na przyszłość. I poziom mi rośnie :) (albo mi się tak wydaje ;) ) Innymi słowy bez testu opowiadania/powieści na grupie reprezentatywnej? nie, na grupie przypadkowej, opowiadanie/powieść ma duże szanse na stanie się klapą. Chociaż niekoniecznie, ale to już dłuższy temat jest.

A co do tego, dla kogo się pisze jeszcze powrócę. Ja, jako autor (dumne, nie? ;) ) kilku opowiadań, które pośród mojej grupy testowej cieszyły się niezbyt wielką, ale jednak pozytywną reakcją wiem, że nie wiem do kogo piszę. Bo tak - piszę niby dla młodych, w moim wieku albo coś koło tego. Ale starsi też czytają i twierdzą, że złe nie jest. Piszę dla chłopaków - nie, dziewczyny też to czytają. Zresztą - spójrzcie na przekrój tego forum. Kogo my tu nei mamy? Inżynierowie się znajdą, dziennikarze jacyś, pisarze, uczniowie, studenci i pewnie jeszcze wiele innych zawodów. Ciężko więc określić konkretną grupę docelową. Taka chyba nawet nie istnieje.

mawete - 5 Lutego 2006, 10:24

Ja na szczęście nie piszę - wolęczytać. To mi zdecydowanie lepiej wychodzi... :mrgreen:
Pako - 5 Lutego 2006, 10:30

Każdy ma coś dla siebie. Nie każdy przecież musi pisać :) Znam wiele osób, które wolą czytać, a pisanie zostawić innym. Znam też parę osób, które pisać chcą, a na razie im nie wychodzi. Znam też siebie :P Ale to już osobny temat.
Jedno wiem - dobrze, że wszyscy nie piszą, bo za chwilę nie miałby kto czytać :)

Romek P. - 5 Lutego 2006, 10:30

Cytat
Anko napisał/a:

Ale pilotaż to nie badanie reprezentatywne - więc ta garść sugestii nie jest przecież vox populi, czyli opinią przeciętnego czytelnika. Ech, co ja bym dała za to, żeby wiedzieć, co sobie myśli przeciętny czytelnik. Confused Czy właściwie autor wie, dla kogo pisze? Bo to chyba nie reklama, gdzie łatwo zdefiniować target. Oczywiście fajnie by było pisać dla wszystkich - ale przecież wszystkim to się nigdy nie dogodzi.


Prawidłowy dobór próby badawczej,w tym pilotażowej powinien uwzględniać reprezentatywność.
Ale masz rację w literaturze to trudne do przeprowadzenia.
Zadałaś interesujące pytanie: Czy właściwie autor wie, dla kogo pisze? Smile
Może Romek nam na to odpowie, oczywiście w swoim imieniu Wink Bo pewnie odpowiedzi autorów też są różne



Cytat
Jak znam Romka, to pewnie odpowie: Piszę dla czytelników albo coś takiego Wink


Przyznaję, że trafiłeś w sedno. Za czas krótki acz nieokreślony znajdziecie na o2 artykuł, wywiad, czy jak to tam zwał, gdzie pada zdanie "Piszę dlalLudzi".
Pako zaliczył więc czyste trafienie :D :D :D
Jaki jest sens pisania dla siebie? Może i jakiś jest, ale ja myślę, że każdy, kto pisze, chciałby, zeby jego teksty dotarły do innych ludzi. To proste. Inna sprawa, co sie pisze :)

Cytat
A co do tego, dla kogo się pisze jeszcze powrócę. Ja, jako autor (dumne, nie? Wink ) kilku opowiadań, które pośród mojej grupy testowej cieszyły się niezbyt wielką, ale jednak pozytywną reakcją wiem, że nie wiem do kogo piszę. Bo tak - piszę niby dla młodych, w moim wieku albo coś koło tego. Ale starsi też czytają i twierdzą, że złe nie jest. Piszę dla chłopaków - nie, dziewczyny też to czytają. Zresztą - spójrzcie na przekrój tego forum. Kogo my tu nei mamy? Inżynierowie się znajdą, dziennikarze jacyś, pisarze, uczniowie, studenci i pewnie jeszcze wiele innych zawodów. Ciężko więc określić konkretną grupę docelową. Taka chyba nawet nie istnieje.


A tu sie nie zgodzę. Jakiegoś czytelnika należy sobie wyobrazić. Posłużę sie przykładem najlepiej mi znanym - sobą :P
Otóż wydaje mi się, że grupy czytelników "Innych okrętów" i reszty mojego pisania o historii w konwencji serio nie pokrywają się w stu procentach z grupą czytelników "Rycerza bezkonnego" "Czarem i smokiem" czy nadciagającej "Wojny...", czyli tego nurtu humorystycznego.

Ja tak zakładam. I to rzutuje na kształt tekstów. Różnica pomiędzy tekstami z obu nurtów wydaje mi się zauważalna na pierwszy rzut oka - nawet w stylu :)

Jakąś grupę docelową należy więc, Pako, założyć. Nie zadowolisz wszystkich, to po prostu niemożliwe. Lepiej dobrze zaadresować tekst do jakiejś jednej, mądrze wybranej, albo takiej, która pasuje w naturalny sposób do tego, co sobie wymyslileś.

Oczywiście, możesz ją postrzegać jedynie przez mgłę, tu zgoda. Mądrych nie ma :) a wszelkie prognozy weryfikuje życie, w postaci czytelnika.

Pako - 5 Lutego 2006, 10:40

Mi właśnie chodziło o to, że taką grupę osób widzę, przez mgłę gęstą jak mleko na razie, ale widzę.
W każdym bądź razie targety rożnych gatunkowo książek będą sie sporo różniły - to na pewno. Ale cięzko jest własnie znaleźć sobie przeciętnego czytelnika, poznać jego wrażenia. BO przeciętniacy się nie wypowiadają często. I jak pisała Anko - poznać zdanie przeciętnego czytelnika, dowiedzieć się, co myśli - skarb nieprzebrany :)

Romek P. - 5 Lutego 2006, 10:53

Pako napisał/a
Mi właśnie chodziło o to, że taką grupę osób widzę, przez mgłę gęstą jak mleko na razie, ale widzę.
W każdym bądź razie targety rożnych gatunkowo książek będą sie sporo różniły - to na pewno. Ale cięzko jest własnie znaleźć sobie przeciętnego czytelnika, poznać jego wrażenia. BO przeciętniacy się nie wypowiadają często. I jak pisała Anko - poznać zdanie przeciętnego czytelnika, dowiedzieć się, co myśli - skarb nieprzebrany :)


Moim zdaniem, Pako, przeciętny czytelnik to taka sama figura retoryczna jak - pardon za porównanie - elektorat środka, którego ponoc jest dużo, tylko że jak dochodzi do głosowania, to naraz sie okazuje, że on sie rozjeżdża po skrzydłach, po bardziej wyrazistych partiach i realnie malo ludzi głosuje na te centrowe partie. I to nie tylko u nas, tak jest na całym świecie.

Zastanówmy się. Lubisz marchewkę, gruszki, winogrona, banany, jakies inne owoce i warzywa. Raz masz ochotę na jedno, raz na drugie. Ale czy jesteś pewien, że masz ochotę na taki mix ze wszystkich tych składników naraz?

Moim zdaniem, każdy czytelnik ma jakieś preferencje. Lubi coś, a czegoś nie lubi. Co wiecej, nawet jeżeli sobie skalkulujesz, że bardziej lubi fantasy niż horror, to możesz się naciąć, bo słysząc o dobrej książce horrorowej, może sięgnąc z ciekawości, przeczytać trzy zdania i polubić autora, a nie sama konwencję :) a to już obali Twoją kalkulację :)

Anko - 5 Lutego 2006, 19:22

Pako napisał/a
Innymi słowy bez testu opowiadania/powieści na grupie reprezentatywnej? nie, na grupie przypadkowej, opowiadanie/powieść ma duże szanse na stanie się klapą. Chociaż niekoniecznie, ale to już dłuższy temat jest.

Problem jest taki, że łatwiej dobrać reprezentatywną grupę studentów, inżynierów czy gospodyń domowych - bo takie dane się gromadzi. A kto właściwie czyta fantastykę? Krążą potoczne wyobrażenia - a NURS gdzieś powiedział (chyba przy okazji publicystyki, ale to już offtop), że nie ma rzetelnych badań nad fantastyką. Więc czym jest "czytelnik statystyczny", "reprezentatywny"?

Druga sprawa - przyznam, że mnie dotyka osobiście - mam przykrą skłonność ekstrapolacji opinii np. trójki znajomych na tzw. "ogół czytelników". To znaczy, jeśli parę osób mnie zjedzie, zaczynam popadać w czarną rozpacz. I to jest chyba negatywna konsekwencja "testowania" utworów. Oczywiście, posiadanie grupy "chwalców" bez opamiętania także może być szkodliwe - dwie skrajności opisałam wcześniej.

Romku, Ty to masz dobrze - np. opisywałeś przysługi, jakie oddał Ci Logan... Cóż, można powiedzieć, że jeden człowiek na poziomie znaczy o niebo więcej niż tabun krytykantów (polecam sąsiedni wątek Eli Graf, jeśli ktoś chce przykładu działań krytykantów).

Romek P. napisał/a
Moim zdaniem, każdy czytelnik ma jakieś preferencje. Lubi coś, a czegoś nie lubi. Co wiecej, nawet jeżeli sobie skalkulujesz, że bardziej lubi fantasy niż horror, to możesz się naciąć, bo słysząc o dobrej książce horrorowej, może sięgnąc z ciekawości, przeczytać trzy zdania i polubić autora, a nie sama konwencję :) a to już obali Twoją kalkulację :)

Taką kalkulację może sobie urządzać ktoś, kto równie dobrze czuje się w każdej konwencji, w dowolnym gatunku. Bo jeśli np. jest moda na SF, a ktoś umie pisać fantasy, zaś SF nie bardzo mu idzie, to chyba lepiej niech się nie przerzuca - lepsze przyzwoite i niemodne fantasy, niż jakaś kiszka SF, dziesiąte popłuczyny po filmie Spielberga, itp. Czytelnik przede wszystkim nie będzie chciał książki kiepskiej - i tu żadna moda nas nie poratuje (ewentualnie może poratować baaardzo znane nazwisko :wink: ).

Pamiętam swego czasu (parę lat mija... :roll: ) jak jeszcze dzwoniąc do SF rozmawiałam z p. Grażyną Pawełczak - ona właśnie ubrała mi w słowa to, co wcześniej uświadamiałam sobie tylko w połowie - że lepiej się nie "przerzucać", tylko pisać to, co się umie.

Oczywiście, Romku, Ty masz to szczęście, że odnajdujesz się w różnych konwencjach i możesz stosować swoją "trójpolówkę". A powiedz, czego byś na pewno nie napisał? :twisted:

Pako - 5 Lutego 2006, 19:36

O właśnie Anko. Nie ma grupy reprezentatywnej czytelników, na których możnaby testować.
Sam też mam dwie osoby, do których każde opowiadanie wędruje. Jeden ocenia niejako jak pisarz (sam pisze). Drugi czysto z poziomu czytelnika patrzy i wszsytkei nieścisłości logicze wyłapuje i rzuca mi nimi w twarz. Gdyby nie on czasami bym takie błędy popełniał, ze hej!
Romek, przyznaję ci rację. Czytelnikus pospolitus nie istnieje jako tako. Bo kazdy ma inne gusta (husta i guściki, jak to znajomy określił w stosunku do wyglądu mojej byłej :evil: ).dlatego jednemu potencjalnemu czytelnikusowi pospolitusowi się podoba, a innemu, teoretycznie przedstawicielowi tegoż samego gatunku, podobać się nie musi. Przez to zawsze jedni będą psioczyć, a inni chwalić :mrgreen:

Anko - 5 Lutego 2006, 19:41

mawete napisał/a
Ja na szczęście nie piszę - wolęczytać. To mi zdecydowanie lepiej wychodzi... :mrgreen:

Cóż, w dzisiejszym świecie specjalizacji dobrze jest się zajmować właśnie tym, co nam wychodzi. :wink: Takie podejście cechuje rozsądek - bo przecież nie można być wszystkim w życiu (taka jest moja opinia - są tacy, co się z nią nie zgadzają, ale przypuszczam, że byłoby im trudno to udowodnić :D ).

Ale jest pewne niebezpieczeństwo (nie mówię tego pod adresem Mawete :!: - w ogóle nie chcę tu nikogo osobiście krytykować). Zdarzają się krytykanci, którzy nic konstruktywnego nie powiedzą, sami też nic nie napiszą - nie wiedzą, jak to jest, ale żądają. Jest źle, jest słabo, itp. - ale przecież oni nie pisarze, to nie ich sprawa dyskutować konstruktywnie... tylko czepiać się, o to lubią. :evil:

Pako napisał/a
Jeden ocenia niejako jak pisarz (sam pisze).

O, to właśnie popieram. :mrgreen: (Pod warunkiem, że nie jest to pisarz niespełniony-frustrat, który komu innemu wmusza własne pomysły, których sam nie umie urzeczywistnić :x - cóż, wizja oczywiście pesymistyczna i zapewne rzadka, ale być może przypadki takie zachodzą. :? )

mawete - 5 Lutego 2006, 19:46

Anko: ja miałbym do Ciebie jedną prośbę... jestem mawete a nie Mawete... Takie mam kaprycho... z góry dziękuję...
Pako - 5 Lutego 2006, 19:50

bo się mawete wkurzy, jak go przez "M" napiszesz ;)
A z tobą Anko jakoś się teraz nie zgodzę. Moim zdaniem nie trzeba samemu pisać, czy nawet pisać dobrze, żeby móc innych krytykować. Bo konstuktywną krytykę można wysunąć nawet, jeśli samemu się nie pisze. Jeśli czytelnik dobry i recenzent nie gorszy, to wtedy widzi, czy powieść/opowiadanie kuleje w warstwie językowej, czy też może fabuła zawodzi i może na to wskazać.
Nie muszę sam dobrze piłki kopać, żeby powiedzeć "Ale oni słabo grają". Chociaż to też tak nie zawsze do końca jest... ale często moim zdaniem tak właśnie bywa. Samemu nie trzeba umieć czegoś, żeby innych krytykować konstruktywnie.

Pako - 5 Lutego 2006, 19:52

Anko napisał/a
Pako napisał/a:
Jeden ocenia niejako jak pisarz (sam pisze).

Anko
O, to właśnie popieram. Mr. Green (Pod warunkiem, że nie jest to pisarz niespełniony-frustrat, który komu innemu wmusza własne pomysły, których sam nie umie urzeczywistnić Mad - cóż, wizja oczywiście pesymistyczna i zapewne rzadka, ale być może przypadki takie zachodzą. Confused)

Nie, na szczęście niespełnionym frustratem nie jest ;)

Anko - 5 Lutego 2006, 20:10

Pako napisał/a
bo się mawete wkurzy, jak go przez M napiszesz

A ja myślałam, że to dowód szacunku. :cry: Ale mawete już dał wyraz swemu zniesmaczeniu (albo innemu uczuciu, kiepska jestem w empatii :wink: ).

Pako napisał/a
Nie, na szczęście niespełnionym frustratem nie jest

To była taka uwaga ogólna (nie pod adresem Twojego Szanownego Kolegi) - że takie przypadki mogą zachodzić. :(

Pako napisał/a
nie trzeba samemu pisać, czy nawet pisać dobrze, żeby móc innych krytykować. Bo konstuktywną krytykę można wysunąć nawet, jeśli samemu się nie pisze.

Napisałam przecież: Zdarzają się. Zapewne zdarzają się rzadziej niż przypadki krytyki konstruktywnej. Niemniej, nie wiedząc "jak to jest" łatwiej krytykować i wymagać "Bóg wie czego".
Zapewne pełno jest ludzi rozsądnych, ale zawsze zdarzy się jakiś kibic, który będzie wyzywał najgorszymi epitetami pod adresem bramkarza, że tamten karnego nie obronił... A jakby sam wyzywający stanął w tej bramce, długiej na ponad 7 metrów, spróbował parę razy, to by wiedział, że łatwiej tu strzelającemu niż bramkarzowi. :wink: Oczywiście, nie trzeba próbować, by wykrzesać z siebie zrozumienie - ale niektórym (nielicznym :?: ) tego zrozumienia może brakować.

Nigdy nie widziałeś wyżywającego się krytykanta? A ilu z nich ma wartościowe dokonania pisarskie?

Pako - 5 Lutego 2006, 20:23

Ano, fakt, czasem redaktorzy... nie... krytykańci wyżywają sie na tekście nie mając o tym zielonego pojęcia, to racja, zgadzam się.

Co do ksywki mawete, to nie wiem, ile ejst jeszcze osób na tym forum ,które zawsze pisza jego ksywkę poprawnie ;) A on za każdym razem dzielnie upomina :)

Romek P. - 5 Lutego 2006, 20:56

Anko napisał/a

Romku, Ty to masz dobrze - np. opisywałeś przysługi, jakie oddał Ci Logan... Cóż, można powiedzieć, że jeden człowiek na poziomie znaczy o niebo więcej niż tabun krytykantów (polecam sąsiedni wątek Eli Graf, jeśli ktoś chce przykładu działań krytykantów).



Po prostu dosyć długo szukałem ludzi, którzy zrobią to dobrze i uczciwie. Jak coś fajnego, to to powiedzą. Ale jak złego, to bez złośliwości, ale też powiedzą. Taki proces filtrowania wewnętrznych czytelników trwa, ale daje dobry skutek :)


Anko napisał/a

Oczywiście, Romku, Ty masz to szczęście, że odnajdujesz się w różnych konwencjach i możesz stosować swoją trójpolówkę. A powiedz, czego byś na pewno nie napisał? Twisted Evil


"Na pewno" to nie wiem, bo może mi się zmienić. Ale na dziś - typowej fantasy nie napiszę, bo mnie nudzi jako czytelnika, a ja generalnie lubię pisać to, co lubię czytać :) No i nie napiszę technologicznego hard SF, bo za cienki jestem w te technologiczne gadżety :(

Anko napisał/a

Pako napisał/a:
nie trzeba samemu pisać, czy nawet pisać dobrze, żeby móc innych krytykować. Bo konstuktywną krytykę można wysunąć nawet, jeśli samemu się nie pisze.

Napisałam przecież: Zdarzają się. Zapewne zdarzają się rzadziej niż przypadki krytyki konstruktywnej. Niemniej, nie wiedząc jak to jest łatwiej krytykować i wymagać Bóg wie czego.


Zgadzam się z Pako. Jednym z moich recenzentów jest pewien zacny antykwariusz, który nie ma żadnych aspiracji literackich, za to ma oczytanie, otwartą głowę i ogólnie sporo w sobie mądrości życzliwej światu. aha, i kawę ma, pyszną kawę, która pita w otoczeniu tych antykwarycznych półek nabiera specyficznego smaku :D

Pako - 5 Lutego 2006, 21:12

Romek P. napisał/a
Zgadzam się z Pako. Jednym z moich recenzentów jest pewien zacny antykwariusz, który nie ma żadnych aspiracji literackich, za to ma oczytanie, otwartą głowę i ogólnie sporo w sobie mądrości życzliwej światu. aha, i kawę ma, pyszną kawę, która pita w otoczeniu tych antykwarycznych półek nabiera specyficznego smaku :D

Romek, a czytałeś ty może Mroczną Wieżę (cykl) Kinga? Tam też jest taki antykwartiat fajny i kawa. Fajny klimat musi tam być.
Kurde.. ja z księgarni czy biblioteki wyjść nigdy nie umiem, a co dopiero jakby można było usiąść, pogadać, napić się herbatki... Stary, zazdroszczę ci.

Romek P. - 5 Lutego 2006, 21:23

Pako napisał/a
Romek P. napisał/a
Zgadzam się z Pako. Jednym z moich recenzentów jest pewien zacny antykwariusz, który nie ma żadnych aspiracji literackich, za to ma oczytanie, otwartą głowę i ogólnie sporo w sobie mądrości życzliwej światu. aha, i kawę ma, pyszną kawę, która pita w otoczeniu tych antykwarycznych półek nabiera specyficznego smaku :D

Romek, a czytałeś ty może Mroczną Wieżę (cykl) Kinga? Tam też jest taki antykwartiat fajny i kawa.


Nie.

[quote="Pako"] Fajny klimat musi tam być. Kurde.. ja z księgarni czy biblioteki wyjść nigdy nie umiem, a co dopiero jakby można było usiąść, pogadać, napić się herbatki... Stary, zazdroszczę ci.

W tym przypadku powiem, że naprawdę jest czego :) bo ja mu na dodatek porywam książki, pożyczam z półek... a czasem mam okazję wziąć do ręki taki prawdziwy staroć, to znaczy książkę nie z PRLu (wiekszośc mówi na to "bardzo stara ksiażka", sam to z tysiąc razy słyszałem), tylko np. XVI-, czy XVII-wieczną...

Ale jest i druga strona tego medalu: to przez niego nasiąkam złymi wpływami głównego nurtu :P bo najzabawniejsze, że on nie przepada za fantastyką, lubi po prostu dobrą literaturę. I jak cos fantastycznego jest dla niego dobre, to szanuje. Np. Kaya bardzo sobie zaczął cenić :)

Anko, Pako, jak sie rozejrzycie, takich ludzi nam życzliwych nie brakuje. Po prostu trzeba szukać. Drani, frustratów oraz idiotów odstrzeliwać, z tymi sensownymi starać sie żyć w zgodzie :)

Pako - 5 Lutego 2006, 21:39

romek, ja swoich życzliwych znalazłem już w części :) Jestem z moich recenzentów zadowolony - szczerzy, wiedzą co mówią.

A tego antykwariatu ci ciągle zazdroszczę.. coraz bardziej nawet. ;)

Anko - 6 Lutego 2006, 15:43

Romek P. napisał/a
Anko, Pako, jak sie rozejrzycie, takich ludzi nam życzliwych nie brakuje. Po prostu trzeba szukać. Drani, frustratów oraz idiotów odstrzeliwać, z tymi sensownymi starać sie żyć w zgodzie

Oj, szukam szukam. Choć czasem czuję się jak wołający na puszczy. :wink: Ale ciągle jestem pełna nadziei (choć czasem mnie pesymizm nachodzi :( ).

Romek P. napisał/a
Ale na dziś - typowej fantasy nie napiszę, bo mnie nudzi jako czytelnika, a ja generalnie lubię pisać to, co lubię czytać :) No i nie napiszę technologicznego hard SF, bo za cienki jestem w te technologiczne gadżety

O, to jak widać Ty też nie będziesz beneficjentem tej mody na SF. :P
No a co rozumiesz przez "typowe fantasy"? Bo w pewnym sensie, wszystko co typowe, jest nudne, bo wałkowane setki razy - i tyczy się to wg mnie tak samo typowego SF, typowego fantasy i typowego horroru.

Romek P. - 6 Lutego 2006, 15:58

Anko napisał/a
O, to jak widać Ty też nie będziesz beneficjentem tej mody na SF. :P


Może będę ;-D
Szło mi o"technologiczną". Nie opiszę na trzech stronach druku zasady działania silnika jonowego, bo nie mam pojęcia o tym. Ale sama SF... kto wie, kto wie... :)

Anko napisał/a
No a co rozumiesz przez typowe fantasy? Bo w pewnym sensie, wszystko co typowe, jest nudne, bo wałkowane setki razy - i tyczy się to wg mnie tak samo typowego SF, typowego fantasy i typowego horroru.


Łatwiej by mi było przez wymienienie paru autorek czy autorów, ale będę litościwy... :)

Nie wzruszają mnie bohatersko-melodramatyczne działania głównego bohatera, który mieczem lub magią ma ocalić świat... jako jedyny zna Prawdę... albo urodził się jako Naznaczony, i reszta tekstu jest konsekwencją tego naznaczenia...
Ja uważam, że w fantasy jest bardzo dużo miejsca dla inteligentnych autorów i autorek. Problem w tym, że dominują "siekanki", których nie lubię :)

Nie jestem w stanie okreslić, co to jest typowa fantasy inaczej niż przez tytuły i nazwiska, ale lubię, kiedy w książce czy opowiadaniu jest coś nowego, jakiś indywidualny rys autora/autorki, a nie tylko klejenie z rzeczy juz znanych, taki patchwork.

Kay, Le Guin... oni umieją znaleźć coś nowego. Brzezińska... Piekara (w cyklu inkwizyjycyjnym)...

Anko - 6 Lutego 2006, 16:41

Romek P. napisał/a
Łatwiej by mi było przez wymienienie paru autorek czy autorów, ale będę litościwy... :)
Romek P. napisał/a
Nie jestem w stanie okreslić, co to jest typowa fantasy inaczej niż przez tytuły i nazwiska

Jak nie chcesz ludzi obgadywać publicznie, to może prześlij mi na priv? :roll: Chętnie się dowiem, od których autorów nie należy się uczyć (wszak początkujący pisarz uczy się od mistrzów 8) - lepiej wiedzieć, kto mistrzem nie jest :mrgreen: ). Aha, co się dzieje w wielkim świecie, to niezbyt się orientuję - choć wciąż o uszy obija mi się stereotyp "książki napisane w realiach jakiegoś-tam RPG-a" jako synonim tandety... Ale na polskiej niwie - chętnie poznam Twoje zdanie, Romku.

Romek P. napisał/a
Nie wzruszają mnie bohatersko-melodramatyczne działania głównego bohatera, który mieczem lub magią ma ocalić świat... jako jedyny zna Prawdę... albo urodził się jako Naznaczony, i reszta tekstu jest konsekwencją tego naznaczenia...

Sądzisz, że z tego schematu nic się już nie wyciśnie? Bo mnie się zdaje, że można - Brzezińska, którą podajesz jako autorkę nowatorską (sama też z przyjemnością :D przeczytałam jej "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny" i "Morze głębokie jak niebo"), np. w opowiadaniu "Życzenie" (z drugiego z przytoczonych przeze mnie zbiorów) opisuje konsekwencje, hmmm... klątwy rodowej, a więc w pewnym sensie bohater "urodził się jako Naznaczony".

Romek P. - 6 Lutego 2006, 17:37

Anko napisał/a
Romek P. napisał/a
Łatwiej by mi było przez wymienienie paru autorek czy autorów, ale będę litościwy... :)
Romek P. napisał/a
Nie jestem w stanie okreslić, co to jest typowa fantasy inaczej niż przez tytuły i nazwiska

Jak nie chcesz ludzi obgadywać publicznie, to może prześlij mi na priv? :roll: Chętnie się dowiem, od których autorów nie należy się uczyć (wszak początkujący pisarz uczy się od mistrzów 8) - lepiej wiedzieć, kto mistrzem nie jest :mrgreen: ). Aha, co się dzieje w wielkim świecie, to niezbyt się orientuję - choć wciąż o uszy obija mi się stereotyp książki napisane w realiach jakiegoś-tam RPG-a jako synonim tandety... Ale na polskiej niwie - chętnie poznam Twoje zdanie, Romku.


Nie, nie, w tej sprawie pozostanę nieugięty ;D Owszem, uważam, że sporo zachodnich i kilkoro polskich autorów spod znaku fantasy uprawia niewiarygodną sztampę i kicz, ale wszyscy startujemy w tej samej konkurencji i byłoby niegodziwe, gdybym ich obgadywał. Niech rozsądzą czytelnicy :)

Uczyć się i tak powinnaś od najlepszych, jak i ja. Ot, wróciłem sobie właśnie do "Mistrza i Małgorzaty", a w kolejce czekają "Krzyżowcy" Zofii Kossak...

[quote="Anko"][quote="Romek P."] Nie wzruszają mnie bohatersko-melodramatyczne działania głównego bohatera, który mieczem lub magią ma ocalić świat... jako jedyny zna Prawdę... albo urodził się jako Naznaczony, i reszta tekstu jest konsekwencją tego naznaczenia...
Sądzisz, że z tego schematu nic się już nie wyciśnie? Bo mnie się zdaje, że można - Brzezińska, którą podajesz jako autorkę nowatorską (sama też z przyjemnością :D przeczytałam jej "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny" i "Morze głębokie jak niebo"), np. w opowiadaniu "Życzenie" (z drugiego z przytoczonych przeze mnie zbiorów) opisuje konsekwencje, hmmm... klątwy rodowej, a więc w pewnym sensie bohater "urodził się jako Naznaczony".

Nie, rzecz nie w samym schemacie, bo całkiem od nich nie da się uciec. Rzecz w umiejętności albo odwrócenia go, albo znalezienia w nim czegoś nowego. Akurat Ania Brzezińska posiada taką umiejętność. Podejrzewam, że w jej wykonaniu nawet kodeks rowerowy byby ciekawy ;D

Ja też przecież wykorzystałem tak zgraną figurę, jaką jest smok. Ale starałem się nadać mu jak najwięcej cech odróżniających go od smoków, z którymi zetknąłem się w literaturze. I po reakacjach sądzę, że w jakimś stopniu się to udało.

Jest takie ładne słówko "inwencja". O to chodzi. O coś od siebie :)

Anko - 6 Lutego 2006, 18:23

Romek P. napisał/a
Nie, nie, w tej sprawie pozostanę nieugięty ;D
:cry: Ani definicji, ani przykładów... No i się nie dowiem. Pozostają mi tylko domysły - niestety, moje domysły najczęściej bywają błędne. :(
Romek P. napisał/a
wszyscy startujemy w tej samej konkurencji
Twierdziłeś, że w tej konkurencji akurat nie startujesz :o - może w pokrewnych (jak pływanie stylem klasycznym i motylkowym :wink: ).
Romek P. napisał/a
Niech rozsądzą czytelnicy :)
Ależ mnie chodziło o Twoje prywatne zdanie, a nie enigmatycznych "czytelników". :roll: Czytelnicy głównie "głosują nogami" (czy może raczej: portfelami), ale to tylko mówi o popularności danego utworu, a nie o jego jakości. Zapewne jedni czytelnicy kochają sztampę, inni się nią brzydzą.
Romek P. napisał/a
Uczyć się i tak powinnaś od najlepszych, jak i ja.
Czytuję też klasykę, ale bywa, że dochodzę do wniosku: "jak to się te standardy pozmieniały" - np. dzisiejsza literatura wygląda nieco inaczej i w inny sposób rozkłada akcenty niż ta np. Verne'go. Poza tym, w przypadku literatury obcej, zawsze się zastanawiam, ile w tym autora, a ile tłumacza.
Romek P. napisał/a
Nie, rzecz nie w samym schemacie, bo całkiem od nich nie da się uciec.
To mnie pocieszyłeś. :mrgreen:
Ale widzisz, dalej niezbyt rozumiem, o co chodziło z podziałem na fantasy "typową" i "nietypową". :?
Romek P. napisał/a
O to chodzi. O coś od siebie :)
Ciężko to zdefiniować, nie? To kiedyś Neil Gaiman w jednym wywiadzie stwierdził, że wystarczy, że pisarz coś opisze po swojemu, własnym stylem - a to już będzie jego; nie ma szans stać się plagiatem. Zgodziłbyś się?
Pako - 6 Lutego 2006, 18:34

Anko napisał/a
To mnie pocieszyłeś. :mrgreen:
Ale widzisz, dalej niezbyt rozumiem, o co chodziło z podziałem na fantasy typową i nietypową. :?

Typowa fantasy to coś takiego: heros/heroina z mieczem idzie wykonać ważnego questa, zabić potwora albo coś. Chociaż jeśli przedstawi się to nietypowo, chociażby komicnznie bardziej, to można uzyskać neitypowy efekt.

Romek P. - 6 Lutego 2006, 18:46

Anko napisał/a
Romek P. napisał/a
Nie, nie, w tej sprawie pozostanę nieugięty ;D


:cry: Ani definicji, ani przykładów... No i się nie dowiem. Pozostają mi tylko domysły - niestety, moje domysły najczęściej bywają błędne. :(


Anko, spokojnie. Spróbuj sobie wyobrazić sytację, w której z imienia i nazwiska mówię o pewnej autorce, że uważam ją za kopiarkę, to znaczy osobę zręcznie kradnącą od innych i robiącą taki patchwork, nie wnoszącą do siebie absolutnie nic.
1. Poda mnie do sądu.
2. Odpowie publicznie tym samym
3. Naśle skrytobójców albo Ukraińców.

Po co mi to?

I nie wiem też, po co to Tobie. Tych dobrych autorów i autorki wymieniam. Ich czytaj.

[quote="Anko"]
Romek P. napisał/a
wszyscy startujemy w tej samej konkurencji


Twierdziłeś, że w tej konkurencji akurat nie startujesz :o - może w pokrewnych (jak pływanie stylem klasycznym i motylkowym :wink: ).

Pffff... Anko, miałem na myśli, że mnie i resztę tych autorów/autorek, których książki stoja na księgarskich półkach, rozsądzi czytelnik.

[quote="Anko"]
Romek P. napisał/a
Niech rozsądzą czytelnicy :)


Ależ mnie chodziło o Twoje prywatne zdanie, a nie enigmatycznych "czytelników". :roll: Czytelnicy głównie "głosują nogami" (czy może raczej: portfelami), ale to tylko mówi o popularności danego utworu, a nie o jego jakości. Zapewne jedni czytelnicy kochają sztampę, inni się nią brzydzą.

Anko, proszę, zastanów się. Mój gust jest _tylko_ moim gustem. Oczywiście go posiadam. Ale daleki jestem od twierdzenia, że to co sie mi podoba, jest dobre.
Autorów i autorki przez siebie cenionych wymieniam. Z powodu podanego na początku nie wymieniam tych, których uważam za beznadziejnych.

[quote="Anko"]
Romek P. napisał/a
Uczyć się i tak powinnaś od najlepszych, jak i ja.
Czytuję też klasykę, ale bywa, że dochodzę do wniosku: "jak to się te standardy pozmieniały" - np. dzisiejsza literatura wygląda nieco inaczej i w inny sposób rozkłada akcenty niż ta np. Verne'go. Poza tym, w przypadku literatury obcej, zawsze się zastanawiam, ile w tym autora, a ile tłumacza.

To już są kwestie indywidualne. Ja uważam, że nie masz racji, odrzucając klasykę - przy czym miałem na myśli raczej XX-wieczną, może nawet powojenną.

[quote="Anko"]
Romek P. napisał/a
Nie, rzecz nie w samym schemacie, bo całkiem od nich nie da się uciec.
To mnie pocieszyłeś. :mrgreen:
Ale widzisz, dalej niezbyt rozumiem, o co chodziło z podziałem na fantasy "typową" i "nietypową". :?

O rany!!!

Typowa: bohater unosi miecz do góry i na czele swej wiernej armii leci zdobyć zamek, w którym skryły się siły Zła. Zdobywa. Główny Zły wygłasza przed śmiercią monolog, po czym zdycha po dramatycznym pojedynku. A nasz bohater w ostatniej scenie rozmawia z dziewczną, która została właśnie uwolniona z lochu. I żyją długo i szczęśliwie.

Nietypowa: bohater unosi miecz do góry i na czele... stop. Armia została, a on leci, bo nie zauważył, że cos jest nie tak. Samotnie zdobywa mur. Sieczie i rąbie. Dociera do Złego. Ten zdycha wciąż ze śmiechu, widząc jak cwani żołnierze wykolegowali naszego bohatera. Na widok naszego bohatera pada rażony apopleksją. Nasz bohater w zadumie unosi miecz i mówi: - Kurde, nawet go nie tknąłem. I co ja teraz powiem żólnierzom. Co w księgasz napiszą? A dziewczyna w lochu poznała kogoś innego.

Widzisz różnicę? :)

[quote="Anko"]
Romek P. napisał/a
O to chodzi. O coś od siebie :)
Ciężko to zdefiniować, nie? To kiedyś Neil Gaiman w jednym wywiadzie stwierdził, że wystarczy, że pisarz coś opisze po swojemu, własnym stylem - a to już będzie jego; nie ma szans stać się plagiatem. Zgodziłbyś się?

Ja tego nie definiuję. W ogóle, prawdę mówiąc, piszę nie używając definicji :P

Anko, to proste: staraj się napisać to, czego nigdy u nikogo nie przeczytałaś. To chyba najlepsza droga do pewnej oryginalności :P

Pako - 7 Lutego 2006, 15:55

Romek - nie wiem, jak ty, ale ja obchodzę urodziny. Ale mogę ci złożyć życzenia tez w imieniny :) Jakoś tak się z Wikipedi dowiedziałem :)
Ale każda okazja do poświętowania jest dobra, co nie? Więc wszytkiego najlepszego. Niech cię czytelnicy czytają :)

Anko - 7 Lutego 2006, 16:54

Romek P. napisał/a
Anko, spokojnie.
Ależ ja jestem spokojna. :wink: Tylko taką ekspresję mam niepohamowaną. :D

Romek P. napisał/a
3. Naśle skrytobójców albo Ukraińców.
A teraz to Cię jakiś Ukrainiec oskarży o niewybredne aluzje pod adresem jego narodowości. :twisted: Pewnie paragraf też się znajdzie... :lol: (zgodnie z zasadą: człowiek jest...) :wink:

Romek P. napisał/a
I nie wiem też, po co to Tobie.
Powiedzmy, że babska ciekawość. :D Przecież nie twierdzę, że takie rzeczy ogłasza się publicznie, bo to rzeczywiście prowadzi tylko do waśni w tzw. środowisku.

Romek P. napisał/a
Ja uważam, że nie masz racji, odrzucając klasykę
Nie mówię, że ją odrzucam. Ale niezbyt przypada mi do gustu pogląd, który po zradykalizowaniu (dopiero po tym, rzecz jasna :!: ) brzmi tak: teraz to już nie ma co czytać, kiedyś to była literatura! Po prostu uważam, że w literaturze też czasy się zmieniają - i chciałabym "być na czasie". A że nawet to nie zawsze mi wychodzi... :roll: Ale coś tam z klasyki czytuję. Oczywiście, kwestią sporną jest to, co do tej klasyki zaliczyć. :wink:

Romek P. napisał/a
Typowa: bohater unosi miecz do góry i na czele swej wiernej armii leci zdobyć zamek, w którym skryły się siły Zła. Zdobywa. Główny Zły wygłasza przed śmiercią monolog, po czym zdycha po dramatycznym pojedynku. A nasz bohater w ostatniej scenie rozmawia z dziewczną, która została właśnie uwolniona z lochu. I żyją długo i szczęśliwie.

Nietypowa: bohater unosi miecz do góry i na czele... stop. Armia została, a on leci, bo nie zauważył, że cos jest nie tak. Samotnie zdobywa mur. Sieczie i rąbie. Dociera do Złego. Ten zdycha wciąż ze śmiechu, widząc jak cwani żołnierze wykolegowali naszego bohatera. Na widok naszego bohatera pada rażony apopleksją. Nasz bohater w zadumie unosi miecz i mówi: - Kurde, nawet go nie tknąłem. I co ja teraz powiem żólnierzom. Co w księgasz napiszą? A dziewczyna w lochu poznała kogoś innego.

:lol: :lol: :lol: :bravo
Serio, jak to czytałam, to się pokładałam ze śmiechu! :mrgreen: Dzięki za obrazowe porównanie.

Czyli chodzi o to, że dziś nadzieja tylko w fantasy przeświewczej, żartującej z kanonów i stereotypów? :?:

Romek P. napisał/a
Anko, to proste: staraj się napisać to, czego nigdy u nikogo nie przeczytałaś. To chyba najlepsza droga do pewnej oryginalności :P
No, ale sam powiedziałeś, że "od schematów całkiem nie da się uciec". :| Napisać coś, co nikomu się nie skojarzy z istniejącym utworem... chyba się nie da. No a przecież nie chodzi tylko o to, by autor miał przeświadczenie o przeogromnej oryginalności własnych płodów - jeśli czytelnicy ocenią to jako wtórne. Tak więc - starać się można, a zapewne wręcz trzeba, ale wątpię, czy ów ideał "oryginalności absolutnej" jest w ogóle osiągalny. :wink:
Wiedźma - 7 Lutego 2006, 17:09

Pako napisał/a
Romek - nie wiem, jak ty, ale ja obchodzę urodziny. Ale mogę ci złożyć życzenia tez w imieniny :) Jakoś tak się z Wikipedi dowiedziałem :)
Ale każda okazja do poświętowania jest dobra, co nie? Więc wszytkiego najlepszego. Niech cię czytelnicy czytają :)


Dołączam buziaki od Wiedźmy :) bez obawy - nie są zaczarowane :D
A jeśli po nich staniesz się dla wielu wymarzonym pisarzem, to śłużę na przyszłość swoimi czarami :)

Anko - 7 Lutego 2006, 17:10

Pako napisał/a
jeśli przedstawi się to nietypowo, chociażby komicnznie bardziej, to można uzyskać neitypowy efekt.

Właśnie, czy poza parodią (nurt dość obfity, o ile się orientuję) i w ogóle literaturą humorystyczną fantasy to trup? Skazany na nudę i stereotypy? :| Martwi mnie to, że sama poczucia humoru - jak wiadomo :wink: - nie mam. Dziś - jak mi się zdaje - wciąż panuje moda na wyszydzanie i obświewanie tego i owego, więc ta niwa jeszcze na w miarę urodzajną wygląda. A poza tym? :?:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group