Powrót z gwiazd - Rozmowy religijne
Fidel-F2 - 13 Marca 2007, 15:37
człowiek to człowiek, jest grzeszny, głupi, złośliwy i omylny i jego stan nie ma znaczenia
sakramentów udziela sam Bóg i to w jakim stanie psychofizycznym jest kapłan nie ma żadnego znaczenia
Piech - 13 Marca 2007, 15:53
Romek P. napisał/a | Wierni nie wiedzą nic o grzechu, jaki tkwi w duszy kapłana i przyjmują z jego rąk... no właśnie, co przyjmują? Bóg nie wysyła sakramentu? Wysyła przez kapłana-satanistę? Poza im? |
Romku, Ty to masz problemy!
W razie wątpliwości jest jeszcze zasada nadrzędna: Bóg jest sprawiedliwy.
Myślę, że jeżeli wierny jest gotów przyjąć sakrament i przystępuje do niego w dobrej wierze - to go otrzyma, i nic/nikt nie jest w stanie temu przeszkodzić.
Adashi - 13 Marca 2007, 17:49
Rafał napisał/a | Masz od nich procent? |
Nie Tak altruistycznie po prostu, prawdziwie po chrześcijańsku, za darmochę. Wzorem postępowania w tej kwestii są dla mnie ojcowie Dominikanie co to mężnie i orężnie walczą z ciemnotą i sekciarstwem
Pako napisał/a | Też uważam, żę akra jest kiepska. Powinno się po udowodnieniu winy potraktować go jako zwykłęgo przestępcę. Normalnie do więzienia. Trudno, ze jako kapłan spalony, to nie jest ważne. Tak powinno być. Czemu nei jest? Nie wiem, i kościół ma w tym do gadania i sądy. Ale powinno się takiego lać i patrzeć jak puchnie, to racja. |
To trzeba brać przykład z Reynevana & braci Czechów i jazda!
Pako - 13 Marca 2007, 18:42
Adasi - mówiłem o wsadzeniu go do więzienia, jak łamie prawo, samosądy mi do gustu nie przypadły
Co do kapłana, to jest tak:
Wyświęcony zostaje kapłan, jak ustaliliśmy, święceń się nie pozbędzie, choćby z niego skórę zedrzeć. Jest wyświęconym kapłanem i amen. Grzeszy, odrzuca Boga, ale jest tajniakiem stanistów. Udziela komuni.
Jako wyświęcony kapłan przeprowadzając mszę świętą i dokonując przemienienia, zmienia mąkę, wodę i coś jeszcze w ciało Chrystusa. Nie ma tam wiele do rzeczy jego grzech, bo przemienienia dokonuje w istocie Bóg rękami wyświęconego kapłana, który święceń nie może się zrzec, tak jak małżeństwo nie może się zrzec ślubu. Dożywotnio go ma.
Wierny przyjmuje więc pełnoprawny sakrament. Kapłan może dopuścić się świętokradztwa co najwyżej w takiej sytuacji, tak przynajmniej ja odczytuję to, co tu wyczytałem i to by się nawet zgadzało z tym co tak ogólnie wiem.
Fidel-F2 - 13 Marca 2007, 19:36
Pako, nie powtarzaj po mnie
elam - 13 Marca 2007, 19:41
maaaacie problemy.... co was tak wzielo na te religie, dawno nikt bana nie dostal?
nalli - 13 Marca 2007, 20:23
Pako napisał/a | Co do kapłana, to jest tak:
Wyświęcony zostaje kapłan, jak ustaliliśmy, święceń się nie pozbędzie, choćby z niego skórę zedrzeć. Jest wyświęconym kapłanem i amen. Grzeszy, odrzuca Boga, ale jest tajniakiem stanistów. Udziela komuni.
Jako wyświęcony kapłan przeprowadzając mszę świętą i dokonując przemienienia, zmienia mąkę, wodę i coś jeszcze w ciało Chrystusa. Nie ma tam wiele do rzeczy jego grzech, bo przemienienia dokonuje w istocie Bóg rękami wyświęconego kapłana, który święceń nie może się zrzec, tak jak małżeństwo nie może się zrzec ślubu. Dożywotnio go ma.
Wierny przyjmuje więc pełnoprawny sakrament. Kapłan może dopuścić się świętokradztwa co najwyżej w takiej sytuacji, tak przynajmniej ja odczytuję to, co tu wyczytałem i to by się nawet zgadzało z tym co tak ogólnie wiem. |
Niestety, według powyższego, Kapłan to papierowa postać.
Pako - 13 Marca 2007, 20:36
Elam - czasem trzeba poważnie pogadać. Ale jak widzisz - w miarę kulturka się nas trzyma, nikt nikogo nie banuje
Nali - nie papierowa, w zadnym wypadku. Pośrednik, postac bardzo ważna, bardzo. ale jednocześnie nie wszechwładna. Nie wspominając, że każdy kapłan jset inny od drugiego
Fidel - sorka... jakoś to tak w kupę chciałem zebrać
nalli - 13 Marca 2007, 20:43
Pako napisał/a | Nali - nie papierowa, w zadnym wypadku. Pośrednik, postac bardzo ważna, bardzo. ale jednocześnie nie wszechwładna. Nie wspominając, że każdy kapłan jset inny od drugiego |
Kwestia zachowania Boga w sobie - Kapłan jako pośrednik powinien zachować czystość? Jeśli przez Pośrednika Bóg przekazuje siebie wiernym.. Chodzi mi o duchowość osoby, która mi przekazuje Boga.
Gustaw G.Garuga - 13 Marca 2007, 20:48
Trudno się dziwić, że wielu ludzi odchodzi od Kościoła, skoro kapłani nie mają (nie muszą mieć!) tego czegoś, co wyróżnia ich spośród ludzi... Trudno się dziwić, że w takiej sytuacji wielu ludzi wybiera sam na sam z Bogiem...
Pako - 13 Marca 2007, 21:02
Ah! Kapłan powinien być uczciwy, dobry, ma się wobec niego większe wymagania (niekoniecznie słusznie), powinien świecić przykładem i mieć to coś! Jasne!
Ale dyskusja toczyła się o skrajnym przypadku i to o takim skrajnym jest odpowiedź.
Agi - 13 Marca 2007, 21:10
W niedługim czasie po skończeniu szkoły średniej dowiedziałam się, że nasz katecheta dwa lata wcześniej uwiódł nieletnią wówczas koleżankę z mojej klasy. Są razem do dziś, ona w charakterze gospodyni wędruje z nim na kolejne parafie, mają syna.
Wówczas ta wiadomość była dla mnie takim szokiem, że odrzuciło mnie kompletnie od Kościoła.
Uważam, że celibat poza klasztorami nie powinien być utrzymywany, przypuszczam, że zapobiegłoby to wielu dramatom. Nie sądzę, że pastor, czy pop jest gorszym pośrednikiem między Bogiem a wiernymi niż kapłan kościoła katolickiego.
Piech - 13 Marca 2007, 21:51
Też uważam, że księża powinni się żenić. Nie ma Piśmie nic o celibacie kapłanów. Niestety, raczej nie da się tego zmienić bez rozłamu w Kościele.
Ciekawostka: Są w Kościele Katolickim żonaci księża. Oficjalnie. Są to byli anglikańscy pastorzy, którzy przeszli na katolicyzm. Całkiem niedawno była fala takich konwersji w proteście przeciw wyświęcaniu kobiet u anglikanów.
Gustaw G.Garuga - 13 Marca 2007, 22:17
Jeden argument za celibatem jest taki, że ksiądz może wtedy całkowicie oddać się posłudze. Drugi, że tradycja ta samym swym wielosetletnim istnieniem utrwaliła i utwierdziła się w kościele.
Osobiście myślę, że jeszcze dożyjemy poważnych zmian w Kościele - być może nawet zniesienia celibatu.
dzejes - 14 Marca 2007, 08:01
Jesteśmy na forum fantastycznym, więc ruszmy głową - oczywiście, że wszelkie religie czekają zmiany. Co z klonowaniem, z różnymi metodami leczenia bezpłodności? Jesteście fantastami - nie wstrząsnął wami niedawno publikowany w mediach news o tym, że uratowano noworodka, którego waga urodzeniowa wynosiłą ok. 200 g.? Kiedy przekroczymy próg między inkubowaniem wcześniaków, a odchowywaniem w sztucznej macicy? Kim/czym będzie dziecko dwóch gejów urodzone w ten sposób - fantazjując dalej i przyjmując, że takie rekombinacje są możliwe? Technika pędzi do przodu, pędź z nią lub zgiń.
Rafał - 14 Marca 2007, 09:13
Dzejesie, jedno co się nie zmieni to podejście do ochrony życia. Nie będzie zgody na działania prowadzące do sankcjonowania zabijania.
A pamiętasz, że ten noworodek co go uratowano, przyszedł na świat w wyniku zabiegu aborcji? I przeżył? To zadziało się chyba w Hiszpanii, jakiś miesiąc temu. A kilka miesięcy temu podawano informację, że w naszym pięknym kraju, w jednym z czołowych szpitali, dzieci takie były odkładane na szafę, żeby się wieczyście "uspokoiły" zanim zostaną wkładem do pieca pirolitycznego.
Fidel-F2 - 14 Marca 2007, 11:33
Rafał, proszę odpowiedz na pytanie, nie klucz
Agi - 14 Marca 2007, 11:33
Czarny, Cytat | Wg mnie, nie jest ok zabijanie kogokolwiek.I w związku z tym aborcja=zabijanie powinna być nielegalna. |
A co powiesz na sytuację, gdy jest wybór: życie nienarodzonego jeszcze dziecka lub życie matki. Czy i w tym przypadku kobieta nie ma prawa wyboru?
Edit: kopiuję do wątku aborcja
Czarny - 14 Marca 2007, 11:41
Pisałem parę postów wyżej, że urodzenie dziecka zawsze jest decyzją kobiety/dziewczyny/matki. Oczywiście konsultować może z kim chce urzędnikiem/rodzicami/mężem/księdzem/lekarzem itd. Może nawet zdecydować, że chce usunąć, nie zabraniam jej tego. Chcę tylko by nazywać rzeczy po imieniu. To jest zabicie człowieka i to powinno być karalne. Jak będzie kara, co zdecyduje sąd, tego nie wiem. Są różne okoliczności, które mogą złagodzić wyrok. Chodzi głównie o podejście, aborcja to nie jest usunięcie zbędnej narośli, tylko zabójstwo.
Rafał - 14 Marca 2007, 11:42
Fidel, przecież nie odpowiem tak ani nie. To jest sytuacja, kiedy nie można teoretyzować. A zresztą co ja miałbym do gadania, siedziałbym zapewne w areszcie za zabójstwo w afekcie
Agi55: wybór powinien należeć do matki. Tak to widzę.
Fidel-F2 - 14 Marca 2007, 11:43
Czarny, czy w takim razie, uważasz, że czternastolatka za zabicie płodu powinna być karana.
Zadziwiające jak nie chcecie odpowiedzieć na proste pytanie w prosty sposób.
Edit Rafał jak to nie można teoretyzować? Przecież trzeba stworzyć prawo dla takiego przypagu ponieważ może się zdarzyć. To jest chowanie głowy w piasek. Jestem wielkim orędownikiem życia poczętego ale jak zaczynają się problemy to proszę rozmawiać z kim innym. Zadziwiacie mnie coraz bardziej
Czarny - 14 Marca 2007, 11:45
Odpowiem w nowym temacie "Aborcja", bo Haletha tam przeniosła dyskusję.
Rafał - 16 Marca 2007, 13:15
Wrzuciłem wczoraj wieczorem na "dziń dybry" ale przemkło bez echa. W ubiegłym roku sprzedano w Polsce dokładnie po 8% książek fantastycznych i o tematyce religijnej. Wydawało mi się, że proporce w księgarniach są jak 1 do 10 dla fantastyki. Do tego dochodzi sprzedaż przez sieć, raczej również przychylniejsza fantastyce. Dziwne.
hjeniu - 16 Marca 2007, 13:18
Allegro i antykwariatów raczej nie ma w zestawieniu a to spory procent kupowanej fantastyki.
dzejes - 16 Marca 2007, 13:18
Czemu dziwne? A książka Dziwisza choćby? Poszło już chyba pół miliona. A poezja JPII? Nie nabijają statystyk?
hjeniu - 16 Marca 2007, 13:21
BTW: Ciekawe jak jest ujmowane wspominane kiedyś na forum dzieło "Pana nie pochodzącego od małpy juniora". Jako fantastyka czy literatura religijna?
Rafał - 16 Marca 2007, 13:43
dzejes napisał/a | Czemu dziwne? A książka Dziwisza choćby? Poszło już chyba pół miliona. A poezja JPII? |
Przyznać się ktoś ma? Rocznie kupuję ok.20-30 książek SF, z powyższych żadnej. Religijnych w domu mam może tylko 30-40.
Anko - 16 Marca 2007, 14:46
Hmm, ja tak trochę poniewczasie...
Pako napisał/a | Tymczasem jednak wierzę, że to moja wiara jest słuszna, a nie wiara mahometan (chociaż niesłuszna tak zupełnie też nie jest). | Pako napisał/a | Uważam, że inne religie w mniejszym lub większym stopniu są w błędzie a prawdziwa jest chrześcijańska a w szczególności katolicyzm. | Pako napisał/a | A dlaczego katolicyzm? Bo w tym mnie wychowano, to po pierwsze, najważniejsze. Po drugie - bo katolicyzm jest jakby pierwotnym, reszta to odłamy, katolicyzm zaś jest ciągły jakby. A poza tym? Nie wiem, niektóre szczególiki pewno też odgrywały by niebagatelną rolę, gdybym teraz zaczął się nad nimi zastanawiać. Pozostaję jednak przy katolicyzmie, w tym mnie bowiem wychowano | Hmm, co do tej "jakby ciągłości" to się nie wypowiem, bo nie znam historii Kościoła/Kościołów, ale przypuszczam, że ilekroć następował jakiś rozłam, to każda ze stron uważała, że to ona jest tą wierną prawdziwym chrześcijańskim ideałom, a pozostali to heretycy... Natomiast reszta argumentów... No, Pako, to tak, jakbyś napisał, że Lubomia jest najpiękniejszą miejscowością na świecie, ponieważ tu się urodziłem, tu się wychowałem, a tak poza tym, to gdyby nie była, to bym się wyprowadził. Taka opinia może najwyżej świadczyć o głębi emocji autora do omawianej kwestii, ale chyba nie o to chodzi, byśmy się dali porwać Twoim emocjom, ale raczej żebyśmy się dali przekonać Twoim rzeczowym i logicznym argumentom?
Albo inaczej: to tak, jakbyś powiedział, że język polski najlepiej nadaje się do wyrażania myśli ludzkich, ponieważ Ty w tym języku myślisz i mówisz, a gdyby najlepszy nie był, to byś myślał w innym języku...
Ja bym poprosiła - może podaj te inne "szczególiki", które odgrywają "niebagatelną rolę"? Może wtedy Twoje wyjaśnienie bardziej do mnie przemówi?
A tak w ogóle, to nie robi się człowiekowi przyjemnie, kiedy tak słyszy: "jesteś w błędzie!" No, bo według Ciebie, ja - jako nie-katoliczka - jestem, prawda? A stąd tylko krok do twierdzenia, że lepiej by było, gdybym się nawróciła, tak? Pako, jeżeli czujesz powołanie i np. zamierzasz zostać misjonarzem, to szczerze przepraszam. W takim wypadku ośmieliłam się okrutnie zakpić z Twojego celu życiowego. W innym przypadku - śmiem twierdzić, że taki ton wypowiedzi trochę nie pasuje.
P.S. hijo napisał/a | dochodzę do wniosku, że każda ludzka czynność jest grzechem. | No... Ja też czasem odnoszę takie wrażenie.
Rafał - 16 Marca 2007, 14:56
Anko napisał/a | A tak w ogóle, to nie robi się człowiekowi przyjemnie, kiedy tak słyszy: jesteś w błędzie! No, bo według Ciebie, ja - jako nie-katoliczka - jestem, prawda? A stąd tylko krok do twierdzenia, że lepiej by było, gdybym się nawróciła, tak? Pako, jeżeli czujesz powołanie i np. zamierzasz zostać misjonarzem, to szczerze przepraszam. W takim wypadku ośmieliłam się okrutnie zakpić z Twojego celu życiowego. W innym przypadku - śmiem twierdzić, że taki ton wypowiedzi trochę nie pasuje. | Anko, sorry, przez ten post przebija kompletne niezrozumienie tematu. Co to znaczy, że jesteś w błędzie? Że jesteś niewierząca, a powinnaś? Sorry to twoja decyzja, twój wybór. Czy z każdym wyborem wiąże się u ciebie poczucie "nieprzyjemności". Czy lepiej by było gdybyś się nawróciła? Pewnie tak, może więcej radości i humoru by przebijało z tego smutnego w sumie postu. Do do zapędów misjonarskich, to nie trzeba zakasać habitu i pędzić na koniec świata. Misjonarzem powinien być każdy tam gdzie został postawiony. Swoją postawą mamy świadczyć. Tak więc Pako jest misjonarzem. Trochę przybliżyłem?
Pako - 16 Marca 2007, 15:05
Niah, powołanie do kapłaństwa poszło spać, kobity są za piękne, żeby je pozbawiać przyjemności przebywania ze mną i zacieśnienia więzi
Pytasz, czy uważam, że jesteś w błedzie? Tak. Uważam, że tak. I czy to zmienia w jakikolwiek sposób moje nastawienie do Ciebie? Absolutnie. Widzisz, kwestia wiary jest kwestią bardzo delikatną i nie sposób oceniać po niej człowieka, bo ten wierzy w to, a ten w to. Ten jest dobry, a ten zły. Kwestia wiary jest nad wyraz osobista i nie ma nic do mojej relacji z innymi ludźmi. Czasem się o tym gada, czasem nie, nikogo nigdy jednak nie zacząłem bardziej/mniej lubić, bo wierzy/nie wierzy.
Z tymi przykładami o Lubomi to masz trochę racji. Sprawa jednak wygląda tak, że jestem przywiązany zdecydowanie emocjonalnie do mojej wsi, do mojego języka i do mojej wiary. Czy powinienem mieć argumenty rzeczowe? Nie jestem do końca przekonany, jako że takich argumentów po prostu nie ma, nie ma dowodów na istnienie Boga czy poprawność tej czy innej religii. Jest po prostu wiara, emocje. Cięzko mi więc o tym dyskutować szerzej.
|
|
|