To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

Martva - 15 Stycznia 2009, 20:49

Powiedz mi jeszcze że soja nie ma flaków, a do końca życia będę szukać szczęki na podłodze :twisted:
Adashi - 15 Stycznia 2009, 21:00

Mysiu-pysiu, po prostu uważam, że nie wolno wprowadzać konsumenta w błąd pisząc na metce "skóra" (nawet z dopiskiem "ekologiczna") jeżeli mamy do czynienia z produktem w 100% syntetycznym.

A żeby nie było… podejrzewam, że skóra ekologiczna i takież futra w całkiem niedalekiej przyszłości (w końcu to forum sf) będą faktycznie ekologicznie i równocześnie naturalne. Taki myk :arrow: laboratoryjne wyhodowanie samej skóry na jakiejś pożywce kolagenowej czy inszym badziewiu, rzecz jasna na masową skalę i możesz produkować ciuchy i buty z naturalnych materiałów, bez zabijania zwierząt. Tylko mi nie mów, że komórki pobrane od żywych okazów w celu wyprodukowania tych naturalnych-ekologicznych skór czy futer to też są żywe organizmy wymagające ochrony :roll:

Martva - 15 Stycznia 2009, 21:05

Adashi napisał/a
Tylko mi nie mów, że komórki pobrane od żywych okazów w celu wyprodukowania tych naturalnych-ekologicznych skór czy futer to też są żywe organizmy wymagające ochrony :roll:


Misiu pysiu, nie jestem aż tak nawiedzona ;)

Adashi napisał/a
nie wolno wprowadzać konsumenta w błąd pisząc na metce skóra (nawet z dopiskiem ekologiczna) jeżeli mamy do czynienia z produktem w 100% syntetycznym.


Bosko, mam nadzieję że producenci produktów sojowych przestaną robić 'flaki' bo o ile dopuszczam (książki kucharskie sprzed wielu lat też dopuszczają) roślinne kotlety i pasztety, tak flaki mnie przerastają.

Adashi - 15 Stycznia 2009, 21:11

Martva napisał/a
nie jestem aż tak nawiedzona :wink:

No ja myślę :D

Martva napisał/a
mam nadzieję że producenci produktów sojowych przestaną robić 'flaki' bo o ile dopuszczam (książki kucharskie sprzed wielu lat też dopuszczają) roślinne kotlety i pasztety, tak flaki mnie przerastają.

Coś w tym jest :mrgreen:

Kasiek - 15 Stycznia 2009, 21:57

Adashi napisał/a
Kasiek napisał/a
skórę (ekologiczną rzecz jasna - uwielbiam to określenie :P

Nie ma czegoś takiego, to eufemizm 'tworzywa sztucznego' :roll:


Dlategoż też napisałam, że uwielbiam to określenie :P Na metce jest napisane 100% poliester cyz cođ takiego ŁP

Martva - 16 Stycznia 2009, 10:23

Mogę ponarzekać?
Czuję się jak wyżymana ścierka.
Nie wiem jak przeżyję następne dwa dni, ale na no-spa nie wystarczy, muszę wziąć jakiegoś przeciwbólowca, bo się skończy na łażeniu po ścianach i obgryzaniu tynku :(

I z rzeczy mniej strasznych, chciałam dziś robić zdjęcia stanikom (z zawartością i bez) i biżuterii, a jest zupełnie i absolutnie ciemno.

Dziękuję.

illianna - 16 Stycznia 2009, 12:05

biedactwo
Martva - 16 Stycznia 2009, 14:13

Byłam na spacerze, ciepło nawet, gdyby nie było mokro to powiedziałabym ze pogoda super. Zdjęłam kaptur i nawet przebiegłam parę metrów, ale pies na mnie głupio patrzył, a poza tym byłam bez stanika, więc mi się dłużej nie chciało. Ale wydzieliło mi się trochę tych fajnych rzeczy na 'e', a teraz wróciłam do domu, słońce zaszło, szaro się zrobiło, najchętniej bym się zakopała pod kocem i poszła spać.
Niefajnie jest.

Fidel-F2 - 16 Stycznia 2009, 14:23

Martva napisał/a
Zdjęłam kaptur i nawet przebiegłam parę metrów, ale pies na mnie głupio patrzył, a poza tym byłam bez stanika, więc mi się dłużej nie chciało.
no genialne zdanie, Martva, Ty powinnaś pisać opowiadania, powieści, masz bardzo ciekawy oglad rzeczywistości, po przeczytaniu powyższego zaraz przyszli mi na myśl Hrabal i Topor
Martva - 16 Stycznia 2009, 14:32

Fidel-F2, ja Cię ładnie proszę, nie podchodź do mnie przez najbliższe dwa dni, bo agresywna jestem. Oki?
Fidel-F2 - 16 Stycznia 2009, 14:34

:shock: to było na poważnie i serio
Martva - 16 Stycznia 2009, 14:38

Nie wierzę ;)
Fidel-F2 - 16 Stycznia 2009, 14:40

na to nie poradzę ale owszem, tym razem nie kpiłem
Martva - 16 Stycznia 2009, 15:32

Byłam pewna że robisz sobie jaja żeby osłabić moją czujność i uderzyć mocniej...
Nie mam pomysłów na pisanie, produkuję jednego szorta na dziewięć lat.

Chociaż tak sobie pomyślałam ostatnio że wypadałoby zgodnie z tą teorią napisać jeszcze jednego, żeby mi się z wiekiem zgadzało ;)

Kasiek - 16 Stycznia 2009, 18:14

Wsspółczuję. Mnie na tabletkach nic nie jest na szczęśćie.
Martva - 16 Stycznia 2009, 18:19

U mnie jedyna różnica polega na sensacjach bólowych (chyba że to przypadek i zbieg okoliczności) i strasznie wysypanym dekolcie :|
Niemniej zastanawiam się czy do nich wracać, jestem tak doszczętnie spłukana że 40zeta/miesiąc robi różnicę.

Kasiek - 16 Stycznia 2009, 18:24

To zmień na microgynon, mi ostatnio lekarz kazał to brać, okres mija jakby go nie było a za opakowanie na 3 miesiące wczoraj zapłaciłam 16 zł (3 mce temu 21 zł). Mi też robiło różnicę jak płaciłam 49,99 :/

a wysyp na dekolcie i okres to norma :(

Martva - 16 Stycznia 2009, 19:06

Cytat
To zmień na microgynon


Brałam kiedyś, parę lat temu. Stany depresyjne i zerowe libido.
W sumie nadal mam stany depresyjne i zerowe libido, heh.

Kasiek napisał/a
a wysyp na dekolcie i okres to norma :(


Jak jechałam na tabletkach to nie miałam :(

Martva - 17 Stycznia 2009, 01:24

Postanowiłam coś zmienić w swoim życiu, w związku z czym piłam dziś żołądkową gorzką zamiast wiśniówki. I włożyłam wściekle różowe rajstopy, ku zgrozie mojej siostry.
ihan - 17 Stycznia 2009, 09:26

Narzekacie na przyciasne w biuście koszulki, a Ewa Wachowicz w jakimś programie o gotowaniu rozpięte górą, z łypiącą białą koszulką spodnią traktuje je jako stały, atrakcyjny element.

Martva, ale wywoływanie zgrozy w siostrze, chyba nie jest jakąś dramatyczną zmianą w twoim życiu ;)

Ziuta - 17 Stycznia 2009, 09:54

Martva napisał/a
piłam dziś żołądkową gorzką zamiast wiśniówki

Żołądkowa jest paskudna. Wyjątkowo. Gorsze jest jeszcze tylko bezimienne paskudztwo jadące na kilometr mielonym lasem.

gorbash - 17 Stycznia 2009, 09:56

Ziuta napisał/a
Żołądkowa jest paskudna.

Ja tam lubię. Bo jest dobra i zdrowa. Tak samo jak wiśniówka, dżin i pare innych słodkości. Ale ja wogóle lubię słodycze.

Ziuta - 17 Stycznia 2009, 10:00

Dlatego u mnie w domu żołądkowa służy wyłącznie jako lek na brzuchowe bóle.
Chal-Chenet - 17 Stycznia 2009, 10:57

Martva, czemu nie masz avatara?
Adanedhel - 17 Stycznia 2009, 11:02

Właśnie. To bardzo ważne pytanie. Powiedziałbym wręcz, że równie ważne, jak pytanie o definicję dobra i zła.
Martva - 17 Stycznia 2009, 11:06

ihan napisał/a
a Ewa Wachowicz w jakimś programie o gotowaniu rozpięte górą, z łypiącą białą koszulką spodnią traktuje je jako stały, atrakcyjny element.


Wyrzuciłam przyciasne koszulki, gdyż albowiem mnie spłaszczają.Nie lubię być spłaszczona. Pewnie dlatego nie mam programu o gotowaniu. Zostawiłam ukochaną białą koszulę z mankietami i noszę ją rozpiętą nieprzyzwoicie.

ihan napisał/a
Martva, ale wywoływanie zgrozy w siostrze, chyba nie jest jakąś dramatyczną zmianą w twoim życiu ;)


Ale wywoływanie jej rajstopami w tym kolorze owszem ;P:

Ziuta napisał/a
Żołądkowa jest paskudna. Wyjątkowo.


Nie jest taka zła i pije się ją wolniej niz wiśniówkę.

Ziuta napisał/a
Dlatego u mnie w domu żołądkowa służy wyłącznie jako lek na brzuchowe bóle.


Miałam wczoraj brzuchowe bóle, żołądkowe też. Zadziałała, wróciły dopiero kiedy dotarłam do domu.

Chal-Chenet napisał/a
Martva, czemu nie masz avatara?


Bo nie :(

illianna - 17 Stycznia 2009, 12:07

ja cię rozumiem styczeń, a zaraz będzie równie źle bo luty, na problemy dekoldowe polecam takie fajne mydło, które można kupić w Mydlarni u Franka na Krakowskiej pod arkadami, znaczy niedaleko od skrzyżowania z Dietla, ja się z moimi problemami dekoldowo-plecowo-pyskowymi męczyłam dwa lata i nawet dermatolog nie pomógł dopiero powrót do wstrętnej chemii i to mydło...
uszy do góry i trzymaj się ciepło

Martva - 17 Stycznia 2009, 12:16

Miałam nadzieję że mi kiedyś przejdą dołki zimowe, ale jak mawiał mój polonista 'nadzieja jest matką pewnej grupy społecznej'.

Z cerą nigdy nie miałam problemów, znaczy od czasu do czasu mi coś wyskakuje, wiadomo, natomiast denerwuje mnie natężenie i miejsce owego wyskakiwania. Zacznę sobie robić codzienne maseczki z tormentiolu chyba ;) Bo drażni mnie konieczność wkładania bluzek pod szyję.
To mydło jest jakieś inne od normalnego mydła? Bo ja od wszelkich mydeł w kostce, niezależnie od marki i składu mam natychmiast spierzchniętą skórę, nieważne czy to mydło dla niemowląt czy Dove i jego 25% kremu nawilżającego. Żel pod prysznic może być byle jaki, mydło nie może być żadne :)

Ziemniak - 17 Stycznia 2009, 12:31

Martva napisał/a
od wszelkich mydeł w kostce, niezależnie od marki i składu mam natychmiast spierzchniętą skórę,

A próbowałaś oliwki dla niemowląt na mokrą skórę? Moim zdaniem to nie wina mydła ale wody, żele pod prysznic pozostawiają warstwę różnych ulepszaczy, które niwelują szkodliwy wpływ wody.

Godzilla - 17 Stycznia 2009, 12:42

Mi ktoś kiedyś radził, żeby do mycia twarzy używać wody, w której moczyły się płatki owsiane. Zbyt leniwa jestem na to, ale faktycznie taka mętna woda jest niezła. No i jest jeszcze mineralna.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group