To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Ela Graf

Godzilla - 13 Sierpnia 2007, 15:48

Jeżeli szczury mają być moimi sąsiadami, to wolałabym, żeby dzieliło nas przynajmniej kilka pięter (jak z czwartego piętra do piwnicy... albo do sąsiedniego budynku), i żeby mi nie wyżerały prowiantów z kuchni. Oraz nie przynosiły pasożytów wszelkiej maści. Przykro mi, to bardzo uciążliwe zwierzaki, panoszące się w każdym możliwym miejscu. Dobre sąsiedztwo ze szczurami jest rzeczywiście całkowitą utopią. Na razie jest względna równowaga: my w domach, szczury w śmietnikach i kanałach; lepiej żeby nie stało się odwrotnie.

Nie jestem czarno-biała. Mięso jem, może nie w dużych ilościach, ale zwyczajnie smutno mi, że do tego trzeba zabić zwierzę. Gdyby szyneczka rosła na wierzbie jak gruszki :wink: , całkiem by mi to odpowiadało. Szkoda że kotlety sojowe nie mają smaku, jeżeli się ich nie zaprawi "Jarzynką" (zresztą szkodliwą dla zdrowia). Na takie bardziej mięsne chętnie bym się przesiadła.

Ludzie są wszystkożerni, i ułożyć dobrą dietę wegetariańską jest trudno. A zwłaszcza trudno jest taką dietę ułożyć dla dzieci. Naprawdę trzeba się ostro nagłówkować i nakombinować, jeżeli chce się uniknąć niedoborów różnych składników. Jest lekarz (pewnie nie jeden) w Instytucie Matki i Dziecka, który się tym zajmuje. Jak pomyślę, że miałabym aż tam się udawać po radę a potem pieczołowicie się stosować do wszystkich zaleceń, cały dom ustawiać pod dyktando, czas przed i po pracy poświęcać na zakupy i gotowanie, to brrr :? skóra mi cierpnie, dość mam kłopotów i bez tego. Podziwiam ludzi, którzy są w stanie to wytrzymać przez kilka lat, mając rodzinę.

Przykro mi, buty ze skóry a buty z tworzywa to ogromna różnica. Zwłaszcza takie, w których muszę spędzić osiem czy więcej godzin z rzędu. Kupiłam kiedyś nieopatrznie do pracy buty z tworzywa. Po godzinie noga była cała mokra, chodzić się nie dało. Wyrzuciłam, choć były całkiem nieznoszone. Gdybym miała jedną jedyną parę butów, i gdyby mi się ta para rozpadała na czynniki pierwsze, i gdybym zaoszczędziła z trudem akurat tyle forsy żeby sobie kupić buty z tworzywa, to pewnie bym kupiła, nie mając innego wyjścia. Mam nadzieję, że jeszcze przez jakiś czas nie będę miała takich problemów.

Godzilla - 13 Sierpnia 2007, 15:58

Dabliu napisał/a
Pokazał kilka ubrań, wielką szafę z setką par butów, po czym zdjął z wieszaka lansiarskie szare futerko, taką kurtkę do pasa, i powiedział: - Mam tu takie rzeczy, których kompletnie nie używam, bo przecież w Malibu zawsze są upały. To jest na przykład wilcze futro. Po czym założył to na siebie i zawył, udając wilka, i śmiejąc się przy tym jak ostatni debil.

:roll: Debil. Mieć futro dla samej radochy, że zostało zdarte z wilka. Co innego ludzie gdzieś z Syberii, którzy na zimę muszą się okutać w prawdziwe futro, bo lodowaty wiatr w try miga przedmucha poliester na wylot. To kwestia przeżycia. Ale ten koleś, i paniutki paradujące w futrach rzadkich kotów aby pokazać, że je stać na luksus... No tłuc młotkiem w te zakute łby.

Tequilla - 13 Sierpnia 2007, 15:59

Sorki za czarno - białą, nie chciałem nikogo urazić. :) - chodziło mi o to, że istnieje różnica pomiędzy tasiemcem, a świnią i że różnice pomiędzy organizmami sa bardziej złożone, niż tylko żywe - nieożywione.

Dyskusja długa, jak Nil, więc dam już spokój. Powiem tylko Godzillo - ułożenie diety wegetariańskiej wcale nie jest aż tak skomplikowane i wcale nie potrzeba koniecznie lekarza, choć bez wiątpienia, tak, ja piszesz warto się tym zainteresować. Myslę, że przejście na wegetarianizm nie jest jeszcze aż tak drastyczną zmianą, bo wegetarianie jedzą i nabiał i jajka, przyswajają więc w takiej postaci białko zwierzęce. Gorzej by było, gdyby ktoś chciał zrobić przeskok od mięsożercy do weganina. Tu już dobrze skompensowana dieta jest praktycznie koniecznością, żeby nie wpasc w jakąś chorobę.

A jak coś to po przepisy do Martvej, z tego co zauważyłem, ona gotuje wiele smacznych potraw... :)

Godzilla - 13 Sierpnia 2007, 16:09

Powiedziałbyś to mojemu mężowi. Sama miałam ochotę na duże ograniczenie mięsa w diecie, może nie do końca na wegetarianizm, ale ra66it jest mięsozaurem. Musiałam sama wyjadać te różne pasty i kotlety. A dwie kuchnie w jednym domu to tragedia.

Co do dzieci, one najchętniej przeszłyby na słodyczorianizm :wink:

Piech - 13 Sierpnia 2007, 16:19

Tequilla napisał/a
Powiem tylko Godzillo - ułożenie diety wegetariańskiej wcale nie jest aż tak skomplikowane i wcale nie potrzeba koniecznie lekarza, choć bez wiątpienia, tak, ja piszesz warto się tym zainteresować.

...że się wetnę. Masz chyba na myśli ludzi dorosłych, a Godzilla ma w domu małe dzieci. To jest zupełnie inna sytuacja. Sporo wegetarian zdaje sobie z tego sprawę i daje swoim dzieciom mięso.

Godzilla - 13 Sierpnia 2007, 16:22

Ale piękny offtop wyszedł. No, może nie do końca, bo cały czas obracamy się wokół pytania, jak to jest z uśmiercaniem stworzeń innych gatunków, czy mamy do tego prawo, kiedy i pod jakim warunkiem. Ale od filozofii się zaczęło, a na kuchnię zeszło :wink:
Piech - 13 Sierpnia 2007, 16:29

Wsiadłem na swojego konika i nawet nie zauważyłem, że to nie temat kulinarny. Sorrrry...
Godzilla - 13 Sierpnia 2007, 16:31

Jakbym była modem, musiałabym sama do siebie na zielono pisać ;P:
Martva - 13 Sierpnia 2007, 16:55

Piech napisał/a
...że się wetnę. Masz chyba na myśli ludzi dorosłych, a Godzilla ma w domu małe dzieci. To jest zupełnie inna sytuacja.


www.wegedzieciak.pl
Jeśli kiedyś przyjdzie mi do głowy mieć dzieci - ale co ja piszę, przecież wegetarianie są bezpłodni - to nie przyszłoby mi na myśl karmienie ich mięsem.

Ziuta - 13 Sierpnia 2007, 17:04

Moja siostra jest dla odmiany mięsożerna. Z warzyw je właściwie tylko brokuły. I mizerię, jak mama przypilnuje. A tak żywi się głównie suchymi piętkami, kotletami, szynką, kiełbasą lisiecką i nutellą. Dodam, że uważa się za wielce dojrzałą intelektualnie szesnastolatką, gotową zabić, gdy ktoś będzie się czepiał jej diety. :)
elam - 13 Sierpnia 2007, 18:43

woow ale fajna dyskusja :D
to jeszcze kilka moich drobnych uwag :)

czlowiek pierwotny bym wszystkozerny, w tym padlinozerny. nasze uzebienie na to wskazuje. a wiec jest w naszej naturze jedzenie miesa, ale niekoniecznie drapieznictwo.

pasterze w moim opowiadaniu. wymyslilam sobie ich jako istoty wyzsze - tamtejszych bogow, a moze nawet naszego Boga, personifikacje Sprawiedliwosci.. bo ja wiem?
kiedy pojawiaja sie po raz pierwszy, zjawiaja sie ZNIKAD (deus ex machina). chca cos ludziom przekazac, ale ludzie nie rozumieja tego przekazu (cos jak w Solaris)
dopiero pozniej pasterze probuja wskazac ludziom, ze czynia zle, czyniac im to samo (male, nierozumne dziecko uczy sie, ze nie nalezy gryzc innych, gryzac je tak samo...) - to nawet nie jest kara, tylko nauka... ale nie ma kanalu porozumienia pomiedzy ludzmi i pasterzami, bo nie stoja na tym samym szczeblu ewolucyjnym.

Alby moze tez sa istotami o wyzszym poziomie swiadomosci, ktore dawno przeszly etap cywilizacji technologicznej, maja wszystko, czego zapragna, sa pacyfistkami itd...??
- ale zaden z ludzi tego nie rozpatrzyl. poniewaz nie tworzyly techniki (bo nie potrzebowaly, wystarczylo, ze pomyslaly o soczystej trawce, i ona im wyrastala, a niebianska muzyka grala bezposrednio w uszach, nie z glosnikow) - zostaly sklasyfikowane jako glupie zwierzaki pokroju krowy. a to byly swiete istoty, ktore osiagnely zen, nirvane i td.

osobiscie uwazam, ze glod do pewnego stopnia usprawiedliwia zabicie zwierzecia.
zalezy od zwierzecia.

Tequilla chyba tak naprawde nie widzial myszy i szczurow w akcji. trzeba mu wybaczyc :) gorsze sa juz chyba tylko karaluchy..

Dabliu - 13 Sierpnia 2007, 19:24

elam napisał/a
nie stoja na tym samym szczeblu ewolucyjnym.


Ale mierzonym czyją miarą? Jak można porównać stopień ewolucji istot z różnych krańców wszechświata? Czyją miarę do tego przyłożyć? Ludzką? Pasterską? Boską?

elam napisał/a
a to byly swiete istoty, ktore osiagnely zen, nirvane i td.


Więc zabicie ich było dla nich wyzwoleniem z resztek niepotrzebnej cielesności.
Poza tym, to skrajny egoizm - samemu rozpływać się w nirvanie, a reszcie wszechświata nawet nie próbować wskazać właściwej drogi do osiągnięcia tego stanu.

elam napisał/a
osobiscie uwazam, ze glod do pewnego stopnia usprawiedliwia zabicie zwierzecia.
zalezy od zwierzecia.


Raczej od głodu.

;P:

elam - 13 Sierpnia 2007, 19:54

od zwierzecia, bo
kontynuujac twoim stylem:
- czlowiek TEZ jest zwierzeciem ... :mrgreen:

Anonymous - 13 Sierpnia 2007, 20:19

A propos stosunku do zwierzat - czy dopuszczalne jest bicie konia ?
mawete - 13 Sierpnia 2007, 20:28

Dezerter666: nie przesadzasz troszkę?
Anonymous - 13 Sierpnia 2007, 20:53

z tym o czym napisałem ? :mrgreen:
Agi - 13 Sierpnia 2007, 21:02

Dezerter666, zdaje się, że wyjaśniliśmy to sobie na pw
Anonymous - 13 Sierpnia 2007, 21:08

upsss to wpadłem
elam - 13 Sierpnia 2007, 21:38

CZY MOZNA PROSIC O NAKAZ ADMINISTRACYJNY
DLA PEWNEGO UZYSZKODNIKA TEGO FORUM, KTOREGO POZIOM INTELIGENCJI I KULTURY ODBIEGA, MOIM ZDANIEM, OD OGOLNIE PRZYJETYCH NORM SPOLECZNYCH,
ABY NIE ZBLIZAL SIE DO MOJEGO WATKU,
I W OGOLE DO ZADNEJ MOJEJ WYPOWIEDZI NA ODLEGLOSC DWOCH POSTOW?



oraz o ewentualne wykasowanie posta z godz. 20.19?

Gustaw G.Garuga - 13 Sierpnia 2007, 21:42

Chwilę mnie nie ma a tu tyle nowych postów... Zatem uwaga natury ogólnej: Czy naprawdę komentarz, że zło jest w nas, jest tak ważny i konieczny? Czy kiedy zostaje popełnione morderstwo lub jakakolwiek zbrodnia, należy tracić czas na konstatacje: człowiek nie jest idealny, morderstwa zdarzać się będą bo zdarzały się zawsze, natura ludzka jest taka a nie inna itp., itd.? IMO sensowniej wykorzystać czas i moce intelektualne na szukanie przyczyn tego konkretnego morderstwa i ściganie, a potem ukaranie sprawcy i prewencję następnych podobnych zbrodni. Ktoś morduje Alby? Zamiast wzdychać, że Pizarro i Cortez, że instynkty i pieniądze, lepiej sprawdzić, skąd dostęp do danej planety mieli tacy nieodpowiedzialni ludzie, jak ukarać sprawców tego niebezpiecznego i szkodliwego zdarzenia, i jak zapewnić, żeby podobne sytuacje więcej się nie powtórzyły.

I naprawdę nie jest to kwestia li tylko "spojrzenia na świat i wiary w możliwość zmiany natury ludzkiej" (właśnie ten fragment Twojego Tomcichu posta odebrałem jako jeden z tysięcy wariantów 'zarzucenia' komuś idealizmu). To jest kwestia dobrej praktyki. Tak walczy z przestępstwami policja, sądy, instytucje międzynarodowe, rządy. I dlatego dzisiaj trudniej jest bezkarnie zabić człowieka, niż bywało to drzewiej.

Omawiamy opowiadanie, więc wszelkie komentarze są mile widziane. Ale wierzę, że jeśli kiedyś rzecz z dziedziny teorii przejdzie do praktyki, to wszyscy skupimy się na mniej filozoficznych, a bardziej na pragmatycznych aspektach.

Co do butów ze skóry vs z tworzyw sztucznych, to plastik plastikowi nierówny. Dostępne są już ubiory z tworzyw sztucznych, które odprowadzają wilgoć i wentylują w sposób niedostępny dla ubiorów z surowców naturalnych. Tyle że to wszystko kosztuje.

W kwestii gloryfikacji "drapieżnika w człowieku" podpisuję się pod postami, które wskazują na słabości tej teorii :-)

dzejes - 13 Sierpnia 2007, 22:36

Gustaw G.Garuga napisał/a
Dostępne są już ubiory z tworzyw sztucznych, które odprowadzają wilgoć i wentylują w sposób niedostępny dla ubiorów z surowców naturalnych. Tyle że to wszystko kosztuje.


Naprawdę są dostępne porządne trekkingowe buty wykonane całkowicie z tworzyw sztucznych? :shock:

Tequilla - może za ostro odpowiedziałem, ale owszem, właśnie strasznie niektóre Twoje wypowiedzi zabrzmiały ;) A ja naprawdę chciałem się dowiedzieć gdzie według Ciebie przebiega granica - i nie chodzi mi tu o konkretne gatunki, a raczej o wyznaczenie warunków. Ja np. nie mam problemów z zabijaniem żadnego zwierzęcia, o ile nie dostarcza mu się przy tym stresu i cierpienia. Jedynie w przypadku naczelnych mam opory - bo to są te istoty, które zaczynają przejawiać to, co powoduje, że człowiek jest człowiekiem (moim zdaniem oczywiście) - czyli samoświadomość.

Dabliu - 14 Sierpnia 2007, 00:25

Gustaw G.Garuga napisał/a
W kwestii gloryfikacji drapieżnika w człowieku podpisuję się pod postami, które wskazują na słabości tej teorii :-)


Jakby co, ten teges, że to niby... gdyby było, że to niby ja gloryfikowałem, to stanowczo dementuję. Nie gloryfikowałem w żadnym poście "drapieżnika w człowieku", raczej próbowałem go dostrzec i poskromić, jeśli już... :mrgreen:

BTW z tym biciem konia i reakcją Elam, to chyba lekka przesada. "Żart", jakich słyszy się wiele, jak najbardziej na poziomie ogólnie przyjętych norm społecznych. I choć na forum to rzeczywiście nie uchodzi, bo grubiańskie i niesmaczne, to żeby tak się zaraz unosić, Elam? Dajże spokój... Chyba nie wychowywałaś się w klasztorze? :wink:

Adashi - 14 Sierpnia 2007, 00:49

W końcu czyż nie dobija się koni? :wink: :mrgreen: :twisted:

Aha, zapomniałem wątek został objęty ścisłym rezerwatem ;P:

Piech - 14 Sierpnia 2007, 00:50

Dabliu napisał/a
Żart, jakich słyszy się wiele, jak najbardziej na poziomie ogólnie przyjętych norm społecznych. I choć na forum to rzeczywiście nie uchodzi, bo grubiańskie i niesmaczne, to żeby tak się zaraz unosić,

Moim zdaniem, to nie był głupi dowcip, tylko wyrachowanie. Myślę, że on to robi celowo. To jest szkodnik raczej niz użytkownik i dyskutant.

elam - 14 Sierpnia 2007, 06:49

niestety, Piechu, nie wszyscy to rozumieja....
jak i to, ze chcialabym miec jeden powazny temat, bez konsko-swinskiego spamu :roll:

ale w dzisiejszych czasach wystarczy, ze sie kobieta oburzy o cokolwiek, a juz slyszy zarzuty, ze jest feministka, seksistka, albo ze sie w klasztorze wychowala :roll:

jakby niektorzy nie zauwazali, ze moze ja tez mam prawo do odrobiny szacunku??
i nie wolno mi sie odezwac?
kto tu na kogo nagonke prowadzi? mam juz szczerze i serdecznie dosc...

Godzilla - 14 Sierpnia 2007, 07:14

Cytat
BTW z tym biciem konia i reakcją Elam, to chyba lekka przesada. Żart, jakich słyszy się wiele, jak najbardziej na poziomie ogólnie przyjętych norm społecznych. I choć na forum to rzeczywiście nie uchodzi, bo grubiańskie i niesmaczne, to żeby tak się zaraz unosić, Elam? Dajże spokój... Chyba nie wychowywałaś się w klasztorze? :wink:

Dabliu, ja Elam całkowicie rozumiem. Za dużo jest przyzwolenia na wulgarność. I to nie był pierwszy subtelny żart Dezertera. To co wypisywał w 'Kosmicznych jajach' przyprawiało o mdłości. W końcu doczekał się reakcji. Zresztą ma obrońców. A mi to przypomina sytuację, kiedy trzyletnie dziecko wrzeszczy na cały autobus "*beep*" albo "pierdzi", serdecznie ubawione reakcją mamy. Czy forum ma zejść do poziomu tak infantylnej szarpaniny?

Navajero - 14 Sierpnia 2007, 07:26

Dabliu napisał/a
BTW z tym biciem konia i reakcją Elam, to chyba lekka przesada. Żart, jakich słyszy się wiele, jak najbardziej na poziomie ogólnie przyjętych norm społecznych. I choć na forum to rzeczywiście nie uchodzi, bo grubiańskie i niesmaczne, to żeby tak się zaraz unosić, Elam? Dajże spokój... Chyba nie wychowywałaś się w klasztorze? :wink:


Ja jestem facetem i też by mi to nie pasowało w moim wątku. Nie dlatego, ze czegoś takiego nie słyszałem, słyszałem dużo gorsze rzeczy, np. kiedy miałem służbę oficera dyżurnego i dowodziłem dwiema kompaniami pijanych w trzy *beep* żołnierzy ( i może własnie dlatego nie muszę udowadniać w Sieci, jaki jestem macho?). Tylko, że co z tego? Wystarczy, że mi to nie odpowiada i już. Jest to dostateczny powód, aby w taki czy inny sposób "uspokoić" Dezertera. Niby dlaczego widzimisie kogoś, kto reprezentuje poziom kultury poniżej przeciętnej, ma być dla kogokolwiek ( z nieco wyższym poziomem owej kultury) wyznacznikiem? Niestety internet ma to do siebie, że roi się od różnego typu sieciowych "ekspertów" i "twardzieli", którzy wolą demonstrować swoje właściwości w necie niż w realu. Tylko, że dla otoczenia może być to strasznie męczace. Osobiście nie mam nic przeciwko, aby np. Dezerter zaciągnął się do wojska/ Legii Cudzoziemskiej, pojechał sprawdzić się w Iraku czy Czeczenii i brylował tam z właściwym dla siebie niewymuszonym dowcipem. Tu mi to przeszkadza. Bo nie czytam wątku Elam dla zapoznania się z kawałami na poziomie średnio rozgarniętego gimnazjalisty, szukam tam opinii na temat tego co ona pisze. A jeśli ona nie chce gadać z jakimś userem, to dalej nie widzę problemu. Bo przecież na tym polega wolność, że rozmawiamy z kim chcemy?

joe_cool - 14 Sierpnia 2007, 09:05

a wiecie, że ja nie zajarzyłam tego "żartu"? :shock: myślałam, że chodzi na poważnie o te konie (no bo jeździectwo, te sprawy) i się cały czas zastanawiałam, o co ta draka :oops:
a jeśli chodzi o tę jakże interesującą dyskusję, to dodam moje 3 grosze.
w latach 80tych jeździliśmy rodziną na wieś po świniaka, więc wiem bardzo dobrze, jak wygląda proces wytwarzania schaboszczaka - i to cały proces, od świnki, do kotlecika. i z tą świadomością tego kotleta jem.

Navajero - 14 Sierpnia 2007, 09:28

joe_cool napisał/a
więc wiem bardzo dobrze, jak wygląda proces wytwarzania schaboszczaka - i to cały proces, od świnki, do kotlecika. i z tą świadomością tego kotleta jem.

Ja też wiem, jak ten proces wygląda, ale potrafię w czasię jedzenia wyłączyć tę "świadomość" ;)

Tequilla - 14 Sierpnia 2007, 10:50

dzejes napisał/a

Tequilla - może za ostro odpowiedziałem, ale owszem, właśnie strasznie niektóre Twoje wypowiedzi zabrzmiały ;) A ja naprawdę chciałem się dowiedzieć gdzie według Ciebie przebiega granica - i nie chodzi mi tu o konkretne gatunki, a raczej o wyznaczenie warunków. Ja np. nie mam problemów z zabijaniem żadnego zwierzęcia, o ile nie dostarcza mu się przy tym stresu i cierpienia. Jedynie w przypadku naczelnych mam opory - bo to są te istoty, które zaczynają przejawiać to, co powoduje, że człowiek jest człowiekiem (moim zdaniem oczywiście) - czyli samoświadomość.


Nie za ostro, to ja tez chyba za twardo stawiałem pewne tezy. :) Broń Boże nie jestem Alfa i Omega i sorki za wszelkie generalizowanie z mojej strony - wszyscy, każdy itd. - to tylko moje subiektywne widzimisię.

Tak samo z granicą - chodzi mi o to, że, aby nie być obłudnym musze ją mieć. Zabijam roztocza myjąc twarz, bakterie kiedy jestem chory, nie miałbym oporów przed likwidacją tasiemca. Lubię książki i chciałbym kiedyś je pisać - póki co wytwarza się je z drzew i mam tego pełną swiadomość. Może mnie to boleć, ale nic na to nie poradzę, że "zachcianki" z mojej strony przeważają.

A co do naczelnych, albo nawet ssaków to jakoś dziwnie wiele osób tak ma. Mam kolegę, który twierdzi, że ssaków nie jada. Cała reszta jest dla niego dopuszczalna na talerzu. Wychodzi więc, że każdy inaczej dostrzega te granice.

Co do stresu i cierpienia to w rzeźniach jest ono spotkęgowane do maksimum. A niestety większość zabitych zwierząt stamtąd właśnie pochodzi.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group