Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko
corpse bride - 24 Grudnia 2007, 01:42
Wesołych Świąt wszystkim odzwiedzającym moje śmietnisko Udanej wigilii, cokolwiek to dla każdego z Was znaczy, dogłębnego odpoczynku, a potem wszystkiego najfajniejszego w Nowym Roku
dziękuję Wam za wszystkie odwiedziny i wspierające posty. za nie wspierające też. miłego dalszego śmiecenia
Iscariote - 24 Grudnia 2007, 11:32
Mało tu śmiecę, ale uznam, że to też dla mnie i napiszę DZIĘKUJĘ
Agi - 24 Grudnia 2007, 14:24
Wesołych Świąt corpse bride, !
Kasiek - 24 Grudnia 2007, 16:23
Wesołych
gorat - 24 Grudnia 2007, 17:49
Wszystkiego najlepszego!
corpse bride - 25 Grudnia 2007, 01:12
nuuuudy... chcę już do krk...
corpse bride - 28 Grudnia 2007, 00:51
jestem już w domku. słodko? hmmm, teraz będę marudzić. otóż humor mi się popsuł. sama nie wiem czemu. no bo co z tego, że w domku?
jakiś czas temu napisałam:
Cytat | będę się żalić, jaka jestem głupia i brzydka (nie licząc paru zdjęć) i jak to mnie nic dobrego w życiu już pewnie nie spotka. i tak dalej. |
no i teraz tak się właśnie czuję. od jutra zacznę pensjonarskie wyżalanie się w bloga.
tematy, które rozwinę, o ile mi nastrój pozwoli:
1. czego się dowiedziałam o feminizmie z ankiet przeprowadzonych wśród maturzystów.
2. wizyta u fryzjera. wątek ojca.
3. droga powrotna do krk i dlaczego nie było łatwo.
4. postanowienie na przełom 2007/8.
a teraz idę spać albo sobie popłakać w poduszkę, bo kot się na mnie obraził i poszedł spać na kaloryfer. mogłabym być perfidna i zakrecić grzanie, ale uszanuję jego wybór. taka mała szkoła życia dla mnie.
Martva - 28 Grudnia 2007, 08:52
Eeeeej, laska, będzie dobrze. Wróci
corpse bride - 28 Grudnia 2007, 12:08
oj, Martva. nie o to chodzi, czy jest czy nie ma (jeśli chodzi ci o osobę). chodzi o to, że im dłużej myślę, tym mniejsze widzę szanse na jakikolwiek happy end. zdarzało mi się w życiu duuuużo razy, że (użyję eufemizmu) ktoś mi się wydawał fajny. i za każdym razem ja się temu komuś NIE wydawałam fajna, a przynajmniej nie wystarczająco. więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej? ja to ciągle ja, a pan jest niezwykle fajny. zapewne konkurencja w sektorze jest duża, bo, że fajny trudno nie zauważyć. no.
z resztą, jakiś mam zje*any humor ogólnie. kot dalej obrażony śpi na kaloryferze i to w drugim pokoju
dla równowagi rozwinę (delikatnie) wątek nr 2.
otóż byłam wczoraj u fryzjera. generalnie fryzjerom nie ufam i szkoda mi pieniędzy na to, żeby potem wkurzać się, że mi za pieniądze zrobili krzywdę. ale po spektakularnym sukcesie fryzjerki, która pomogła mi w wakacje postanowiłam zaryzykować. problem, ofkors, gdzie pójść. ceny w krk są - moim zdaniem - dość nieadekwatne do wagi usługi. do tego dyskryminują kobiety i za to samo każą płacić więcej, pewnie zakładając, że te są na tyle głupie i zdesperowane, że i tak się zgodzą. więc przypomniałam sobie o fryzjerce, która obcinała mnie i koleżanki, kiedy byłysmy w liceum. przyjmuje ona w wiosce ok. 10km od jasła (sic!)
była to tylko idea, bo musiałabym się najpierw z wioski, gdzie akutalnie mieszkają moi rodzice dostać do jasła, a potem do tej innej wioski, wyprawa na cały dzień.
ale - tu pojawia się wątek ojca - wczoraj rano (jego rano, mój środek nocy) obudził mie tenże pytając, czy nie chiałam czasem jechać do jasła. ja na to, że nie, że do dębowca. on na to, żebym wstawała w takim razie. zawiózł mnie przez zimowe, podkarpackie pejzaże, okazało się jednak, że zakład jest czynny od 12 (była 9.30). no to po ptokach, pomyślałam. i tu drugie zdziwienie dnia : ojciec wymyslił, że zawiezie mnie do koleżanki do jasła, załatwi co ma zalatwić i o 12 mnie odbierze i zawiezie do tego fryzjera.
tak też zrobił. spotkałam się z jedną z najważniejszych osób w moim życiu i było generalnie super (to temat na osobną opowieść).
pojechaliśmy do fryzjera po 12 (tam spotkałam moją współlokatorkę ). czekały już tabuny osób. ojciec powiedział, że nie szkodzi, poczeka na mnie
po prawie 2h wyszłam obcięta tak jak chciałam. ojciec zapytał: przefarbowałaś się?
no i generalnie milusio. zastanawiam się tylko, czy to po prostu starość, czy jest chory, że się taki miły zrobił. zanim poszłam na studia (a kiedy już nie byłam małą dziewczynką) nigdy nam się nie układało, delikatnie mówiąc. a teraz dzwoni do mnie i pyta, co słychać, wozi do fryzjera i w ogóle jest jakiś dziwny.
no, to sobie pogadałam.
Agi - 28 Grudnia 2007, 14:48
corpse bride, ojciec za Tobą zwyczajnie tęskni i korzysta z okazji, żeby z Tobą pobyć. Często tak bywa, że stosunki między dziećmi a rodzicami zmieniają się na lepsze, gdy przestają na siebie wpadać rano przy drzwiach łazienki
Czy Ty nie masz przypadkiem zaniżonej samooceny? (to a'propos pierwszej części).
corpse bride - 28 Grudnia 2007, 16:39
Agi napisał/a | ojciec za Tobą zwyczajnie tęskni |
Agi, to wydaje się logiczne. tylko jakos do tej pory nie było w jego slowniku miejsca na słowo 'tęskni'. stąd moje zdziwienie.
Agi napisał/a | Czy Ty nie masz przypadkiem zaniżonej samooceny? |
hm, trudne pytanie. chyba zależy w stosunku do czego. w tym momencie pewnie tak.
Agi - 28 Grudnia 2007, 17:32
Nie muszę Ci tłumaczyć, że mężczyźni bywają trudni w wyrażaniu uczuć. Daj Ojcu szansę.
Martva - 28 Grudnia 2007, 17:34
corpse bride napisał/a | oj, Martva. nie o to chodzi, czy jest czy nie ma (jeśli chodzi ci o osobę) |
Chodziło mi o humor, znaczy dobry humor, ale myślę że jest związany z osobą
corpse bride napisał/a | więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej? |
Jak ktoś mi sie nie wydaje dostatecznie fajny, to po obejrzeniu filmu z tym kimś nie mówię ze mam nadzieję na następne razy, no nie?
corpse bride napisał/a | zapewne konkurencja w sektorze jest duża, bo, że fajny trudno nie zauważyć. no. |
Pi pierwsze primo to niekoniecznie, z tego co wiem. Pan się jednak mocno pośliznął i może się troszeczkę bać. Poza tym zainteresowania pana są niespecjalnie typowe, z tego co zauważyłam, i przypuszczam że nie każdemu mogą się podobać.
corpse bride napisał/a | ja to ciągle ja, |
Ej, laska, przecież śliczna jesteś, masz fajne nogi, i fajne stopy, i fajnego kota, i jesteś sympatyczna i masz ciekawy gust muzyczno-filmowo-komiksowy (co ciekawe, pokrywający się, przynajmniej częściowo, z gustem omawianego pana), i w ogóle. Głowa do góry, pierś do przodu, i takie tam.
Poza tym jeśli ja mu się nie podobam, a typ urody mamy zupełnie odmienny, to tym bardziej powinnaś myśleć optymistycznie Ja na niego dziś prawie wpadłam w Galerii Krakowskiej, szedł z plecakiem, pewnie na dworzec, uśmiechałam się do niego ze strasznej odległości, a on nawet nie spojrzał, taki był zamyślony. Więc sie nie martv na zapas, co?
Agi napisał/a | Czy Ty nie masz przypadkiem zaniżonej samooceny? (to a'propos pierwszej części). |
Zaniżona samoocenę i popapraństwo, nie wiem jak u corpse, ale ja mam tak że faceci którymi się interesuję nie interesują się mną i odwrotnie. I pewnie tego się boi. Ale tu jednak mamy dobrowolne podanie kontaktów do siebie, kino i w ogóle. A ja mam szpiega
corpse bride - 28 Grudnia 2007, 19:54
Agi, daję i w sumie się cieszę, że mu się zmienia. znaczy to, że ludzie mogą się zmieniać, jeśli tylko chcą. jakby mi ktoś powiedział ileś lat temu, że ojciec tak się będzie zachowywał, to bym nie uwierzyła.
Martva, goopkowata jestem, ale udało ci się mnie pocieszyć.
Martva napisał/a | corpse bride napisał/a:
oj, Martva. nie o to chodzi, czy jest czy nie ma (jeśli chodzi ci o osobę)
Chodziło mi o humor, znaczy dobry humor |
Martva napisał/a | gust muzyczno-filmowo-komiksowy (co ciekawe, pokrywający się, przynajmniej częściowo, z gustem omawianego pana) |
to jest najzaj*bistsze w tym wszystkim
Martva napisał/a | Poza tym jeśli ja mu się nie podobam |
... to jest dziwny jakiś...
Martva napisał/a | a on nawet nie spojrzał |
bo ma oczy czterdzieści ileś cm wyżej niż twój promienny uśmiech? (taka pierwsza myśl)
Martva napisał/a | faceci którymi się interesuję nie interesują się mną i odwrotnie |
no, też tak mam. apropos, zdecydowałam, że muszę ostatecznie rozwiązać problem kolegi z wcześniejszej imprezy. bo wydaje mi się, że on liczy na coś więcej, niż na chodzenie do kina i na kawę/piwo, a na nic poza tym nie może liczyć.
zUa ty
wróciłam ze sklepu z m.in. karmą dla kotów, fajkami i kremem pod oczy. teraz wracam do pracy. zamieniam odpowiedzi ludzi na cyferki. potem zamienię cyferki na tabele i wykresy, a te z kolei na błyskotliwe wnioski i przypuszczenia. a co, niech się nauka rozwija
gorat - 28 Grudnia 2007, 23:09
Pierwszy akapit posta z 12:08 jest taki, jakby mi ktoś czytał w myślach - tylko płeć trzeba zmienić
Trzymaj się zatem prosto i powodzenia
(Miło zajrzeć do tego tematu.)
mBiko - 28 Grudnia 2007, 23:13
corpsiku po raz nie wiem już który muszę się zgodzić z Agi. Mężczyźni, w tym ojcowie, mają spore kłopoty z okazywaniem uczuć. Ja też.
corpse bride - 29 Grudnia 2007, 00:10
gorat napisał/a | Trzymaj się zatem prosto i powodzenia |
wzajemnie
gorat napisał/a | (Miło zajrzeć do tego tematu.) |
miło mi, że ci miło
mBiko, dzięki. mam nadzieję, że wiesz, iż warto
Martva - 29 Grudnia 2007, 09:46
corpse bride napisał/a | udało ci się mnie pocieszyć. |
No
corpse bride napisał/a | .. to jest dziwny jakiś... |
Nie, po prostu nie jestem w jego typie, nie każdy musi lubić małe okrągłe długo/rudowłose...
corpse bride napisał/a | bo ma oczy czterdzieści ileś cm wyżej niż twój promienny uśmiech? (taka pierwsza myśl)
|
Pfffff z takiej odległości to powinien mnie zauważyć, ale mówię że zbyt zamyślony był
corpse bride napisał/a | apropos, zdecydowałam, że muszę ostatecznie rozwiązać problem kolegi z wcześniejszej imprezy. bo wydaje mi się, że on liczy na coś więcej, niż na chodzenie do kina i na kawę/piwo, a na nic poza tym nie może liczyć.
|
Słusznie, takie odwlekanie niekoniecznie jest fair...
Ziuta - 29 Grudnia 2007, 10:21
Martva napisał/a | Zaniżona samoocenę i popapraństwo, nie wiem jak u corpse, ale ja mam tak że faceci którymi się interesuję nie interesują się mną i odwrotnie. |
To występuje u obu płci. Głowa do góry, panie!
corpse bride napisał/a | potem zamienię cyferki na tabele i wykresy, a te z kolei na błyskotliwe wnioski i przypuszczenia. a co, niech się nauka rozwija |
Jak wiadomo są trzy rodzaje kłamstwa: statystyka, sprawozdanie i nota dyplomatyczna.
corpse bride - 29 Grudnia 2007, 12:27
statystyka jest gites. mam sporo frajdy z zabawy tymi danymi. na razie jeszcze koduję. wyciągnę dzis jakieś fajne cytaty (zanim staną się cyferkami) i rozwinę temat 1.
z tematu 3 zrezygnuję, bo nudny.
a temat 4 poruszyłam mimochodem, chodziło o pożegnanie z tym gościem od kina i kawy.
tymczasem czekamy na księdza, co ma po kolędzie dziś chodzić...
Martva - 29 Grudnia 2007, 12:31
Ja się zastanawiam jak się wymigać od mojej wizyty kolędowej...
corpse bride - 29 Grudnia 2007, 12:38
schowaj sie w swoim pokoju i nie wychodź. mój ojciec tak zawsze robił, o ile nie udało mu się na ten dzień wziąć drugiej zmiany. za którymś razem ksiądz wyraził wątpliwość, że my w ogóle mieszkamy z ojcem
Gwynhwar - 29 Grudnia 2007, 12:41
U mnie się zawsze posyłało młodszego brata... Do czasu, aż zaaferowany nie powiedział księdzu: "rodzice mówią, że ich nie ma" o.o
mawete - 29 Grudnia 2007, 15:03
corpsiku:
1. też byłem u fryzjera, ale ta usługa w moim przypadku polegała na używaniu maszynki i wymienianiu nakładek
2. też ojcem jestem i wiem, ze mam problem z okazywaniem uczuć małej. Daj ojcu szansę.
tyle
corpse bride - 29 Grudnia 2007, 15:45
właściwie, to chyba nie tylko ojcowie. dzieci też...
ksiądz był, ministranci zaczęli chichrać podczas modlitwy, ja prawie wybuchnęłam śmiechem (chyba chodziło o wyrażenia dom i mieszkancy, pobłogosławić tej rodzinie itd., a to byłam ja, kasia i dwoje kociąt), ministranci zostali wyproszeni, rozmowa się jednak nie kleiła i ksiądz szybko poszedł, tyle hałasu o nic. idę drzemać popołudniowo.
Piech - 29 Grudnia 2007, 15:55
corpse bride napisał/a | ksiądz był, ministranci zaczęli chichrać podczas modlitwy, ja prawie wybuchnęłam śmiechem (chyba chodziło o wyrażenia dom i mieszkancy, pobłogosławić tej rodzinie itd., a to byłam ja, kasia i dwoje kociąt), ministranci zostali wyproszeni, rozmowa się jednak nie kleiła i ksiądz szybko poszedł, tyle hałasu o nic. |
Zupełnie niepotrzebnie się męczyłaś. Na moim osiedlu, i chyba nie tylko na moim, najpierw pukają ministranci i grzecznie pytają, czy ksiądz jest mile widziany. Wystarczy powiedzieć "Nie, dziękuję".
Martva - 29 Grudnia 2007, 16:03
Mnie rodzice naciskają, 'bo trzeba', a ja uważam ze to straszna hipokryzja. Nie jestem katoliczką, żadne z rodziców nie chodzi do kościoła, ale Tata zawsze warczy że księdza należy przyjąć i żadnych dyskusji. Rozumiem że może mieć taką potrzebę, ale co ja mam z tym wspólnego? Zwłaszcza że te wizyty to jest takie pitu pitu przeważnie, pocałować krzyżyk, zaśpiewać kolędę, pogadać o pierdołach, zainkasować kopertę, bez sensu.
I nie lubię nowego proboszcza, bo chce zbudować większy nowoczesny kościół zamiast odbudować stary, klimatyczny, drewniany i robić jedną mszę więcej.
Adashi - 29 Grudnia 2007, 16:06
Martva, a co Ci szkodzi wyjść na spacer?
Piech - 29 Grudnia 2007, 16:14
To ja nic nie rozumiem. Jeżeli nikt z was "nie chodzi" do kościoła, to raczej nie jesteście chrześcijanami. Więc po co ten ksiądz?
Adashi - 29 Grudnia 2007, 16:17
A ja rozumiem Można być chrześcijaninem, ba nawet katolikiem i nie chodzić do kościoła, jeśli np. ktoś się nie zgadza z tym, co robi kler
|
|
|