Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni
Martva - 11 Kwietnia 2007, 20:43
Wczoraj spotkanie forumowe, miłe ale krótkie (dla mnie). Dziś siedziałam 10 godzin w pracy. Wracając do domu uświadomiłam sobie, że za niecałe 14 godzin będę jechała w drugą stronę. Masakra.
Bardzo, bardzo wkurzyła mnie klientka. Szalenie dawno nie miałam aż takiej ochoty, żeby kogoś uderzyć, albo chociaż powiedzieć coś niemiłego.
Jestem aniołem o nieskończonej cierpliwości.
Przerabiam jedne z przedwczorajszych kolczyków i spać...
Fidel-F2 - 11 Kwietnia 2007, 22:20
Wracając na chwilę do burzliwej dyskusji o pracy.
Od wczoraj pracuję przy budowie pola golfowego. Wychodze z domu o 5.30, wracam 20.30. Naturalnie nie jest to wyłącznie czas pracy ale również dość długie (1h) dojazdy. I tak przez 6 dni w tygodniu. Jak widzisz Martva, są tacy którzy pracują więcej. . Nie narzekam jednakowoż, eurusy z brzękiem i szelestem ląduja w sakiewce.
Agi - 11 Kwietnia 2007, 22:32
Fidel-F2, właśnie chciałam zapytać o Twoją pracę. Pracujesz w większej grupie Polaków, czy z innymi nacjami?
Fidel-F2 - 11 Kwietnia 2007, 22:49
Agi55, jest niezły bajzel. Pracuję z
1. dwoma litwińcami z tym, że jeden jest młody i słabo gada po rusku a dobrze po litewsku a drugi trochę starszy dobrze gada w obu językach, starszy dodatkowo nieźle rozumie polski, obaj b. słabo po angielsku
2. polakiem - dogadujemy się
3 północnym irlandczykiem - ich angielski jest tak dziwaczny (dla mnie brzmi to tak jakby ktoś chciał mówić nie otwierając ust), że czasem rodowici irlandczycy mają problemy ze zrozumieniem
4. szefem jest młody irlandczyk - gada sie z nim ok
poza tym pracuje tam grubo ponad dwie setki ludzi ( na oko 30-50% polaków, kilka sztuk różnych nacji i reszta miejscowych)
konkretnie, jeśli chodzi o to co robie, to głównie wykładam bunkry sand-traperami a czasem olewam działkiem wodnym trawę
Agi - 11 Kwietnia 2007, 22:53
To fajnie, jak w robocie można sobie poolewać
A tak poważnie, to pewnie się nieźle natyrasz.
Fidel-F2 - 11 Kwietnia 2007, 22:55
wakacje to nie są ale nie takie rzeczy człowiek może znieść
im więcej pracuję, tym krócej będę musiał tam być
dzejes - 11 Kwietnia 2007, 23:38
Espeszally for Fidel:
The latest poll taken by the Government asked people who live in Ireland
if they think Polish immigration is a serious problem:
23% of respondents answered: Yes, it is a serious problem.
77% of respondents answered: Absolutnie zaden. To nie jest powazna kwestia.
Martva - 12 Kwietnia 2007, 19:46
Fidel-F2 napisał/a | Jak widzisz Martva, są tacy którzy pracują więcej. Nie narzekam jednakowoż, eurusy z brzękiem i szelestem ląduja w sakiewce. |
Ależ ja nie mówię, że nie ma ludzi, którzy pracują więcej. Mówię, ze jestem nieprzyzwyczajona do pracy, fizycznej zwłaszcza.
Swoją drogą, gdyby płacili mi stawkę irlandzką, pewnie nie narzekałabym tak bardzo, a może nawet wcale.
Dziś 10 godzin (bo godzina szkolenia najpierw). Musze przyznać, że miałam potworną ochotę iść się zwolnic, rzucić tę pracę w diabły, a wcześniej zwyzywać klientkę; bardzo, bardzo drażniąca była.
Od 14.00 pękała mi głowa - przestała przed chwilą, ale nie wiem na jak długo. Wróciwszy do domu, pożarłam chałwę, bo mi się kołatało że na migrenę się je słodkie.
Miałam fuksa, bo tata pode mnie podjechał i ominęły mnie urok podróży komunikacją miejską. Odwiedziliśmy natomiast aptekę, w której przepłaciłam 9 zł za tabletki antypomysłowe, a pani poproszona o krem z filtrem na nosek usiłowała mi wcisnąć coś za 45 zł (kupiłam taki za 1/3 tej kwoty). Chyba nie zdradzę więcej mojej ulubionej sieci aptekowej.
Jutro normalnie na 9.00, będę się mogła wyspać. To jest, wstać o 7.30, godzinę później.
A, i sprzedałam kolczyki. I koleżanki klientki wykazały zainteresowanie. A ja oczywiście nie mam nic gotowego; to raczej nie jest target na kwiatki, wisienki i ważki...
Fidel-F2 - 12 Kwietnia 2007, 21:19
Martva, jedź do Irlandii to dostaniesz stawkę irlandzką
pracując w handlu trzeba mieć trochę odporności na kontakty z klientami, integralna część tej branży
jednakowoż nie należy pozwalać na szarganie własnej osoby, chamskim osobom zwykle kazałem wynosić sie ze sklepu i straszyłem rękoczynami ze strony ochrony
dzejes, kto pytał, kogo, w jakim aspekcie, i co z tego że 23/77?
elam - 12 Kwietnia 2007, 21:32
Fidel, a kiedyz ty pracujesz, jesli co nie zajrze na forum, to ty tutaj?
Fidel-F2 - 12 Kwietnia 2007, 21:40
elam, z wieczora pół godzinki na wiecej nie mam czasu
joe_cool - 13 Kwietnia 2007, 09:46
Martva, robisz tylko kolczyki czy klipsy też?
Martva - 13 Kwietnia 2007, 19:20
Fidel-F2 napisał/a | Martva, jedź do Irlandii to dostaniesz stawkę irlandzką |
Ale ja bym chciała zarabiać godnie we własnym kraju
Fidel-F2 napisał/a | pracując w handlu trzeba mieć trochę odporności na kontakty z klientami, integralna część tej branży |
Oj, przeciez jej nie rąbnęłam, prawda? Wytłumaczyłam kobicie że wszystkie gęste jałowce są suche w środku, i że te nasze wcale nie są przemarznięte; a świerki białe 'Conica' nie są żółtawe, tylko zielone, i tak, w okularach przeciwsłonecznych mogą wyglądać inaczej.
joe_cool napisał/a | Martva, robisz tylko kolczyki czy klipsy też? |
Klipsy mi się zdarzyło cały jeden raz, generalnie nie mam zamówień na klipsy, więc nie robię
Dziś wysmarowałam sobie pyszczek emulsją do opalania z filtrem numer 12. Mam totalnie miedzianą cerę, jedna pani powiedziała dziś do drugiej że mam karnację jak Cyganka, wątpię żeby to było komplement. Nawet dekolt mi złapał, mam śliczny czerwonawy trójkąt w miejscu wycięcia koszulki.
Poza tym - 2 szalenie miłe klientki, z którymi fajnie się gadało, a na koniec dnia lekki opieprz dla całości ekipy od kierowniczki /córki właścicielki/.
I jedna ze starszych dziewczyn wspomniała, że one wszystkie idą na urlopy w wakacje, a 'ktoś musi zostać'. To a propos mojej nadziei, że w lipcu już będę wolna. Z jednej strony nie wiem czy wyrobiłabym kondycyjnie, z drugiej - kilkaset złotych piechotą nie chodzi...
Jutro godzina szkolenia (na 8.00 ) a potem tylko 5 godzin pracy, hurra!
EDIT:
W ogóle to wiosna przyszła, krzaczki kwitną, pszczółki brzęczą, ptaszki ćwierkają. A ja w ogóle tego nie czuję. Nadal śpię. Mimo że to najwyższy czas, żeby wiosennie stracić głowę dla jakiegoś palanta.
Wypaliłam się, czy co?
Tequilla - 13 Kwietnia 2007, 20:09
Martva wytrzymaj! Ja przez ostatnie półtora miesiąca pracowałem jako telemarketer sprzedając książki "Readers digest" ( może jeśli takowe posiadacie to i do was dzwoniłem, he he;) ) - straszna robota, niby siedzisz przy telefonie, kulturka i w ogóle, ale osiem godzin musisz być skupiony, ze dwieście telefonów w ciągu dnia, ktoś na ciebie krzyczy, ktoś cie nienawidzi, a ty musisz pieprzyć te bzdety o tym, jacy to oni wyjątkowi klienci i wciskać im książkę...
To ja już wolę robote fizyczną, no i właśnie od poniedziałku do takiej idę, a fabryce będę robił ekrany LCD. Na rozmowie w sprawie programisty byłem, ale mnie pozamiatali, za mało jeszcze umiem, a sam doplom nie wystarczy...
Trza chyba to romansidło dokończyć i się na drugą Grocholę wykreować, albo jakiego Pawia puścić, lub bażanta księżniczki i zainkasować Nike...
Martva - 13 Kwietnia 2007, 20:20
Ja nie wiem czy chcę wytrzymać. Z drugiej strony nie bardzo mam alternatywę.
W sumie pracownikom fizycznym jest łatwiej, bo muszą być silni i tyle.
A ja: muszę być wystarczająco silna, żeby wrzucic na wózek 80-litrowy worek z ziemią/korą, albo drzewko w sporym pojemniku, skrzynkę z bylinami; muszę być miła, grzeczna i uprzejma; muszę mieć wiedzę, żeby poopowiadać klientom o roślinach.
I dostaję 5 złotych za godzinę.
Jako magister innżynier, i w ogóle.
Taka troszkę mało doceniana się czuję, o.
Tequilla - 13 Kwietnia 2007, 20:32
Ech my magistrzy inżynierowie w polskiej rzeczywistości...
Ja sobie chyba dyplom oprawię w ramkę i powieszę na ścianie, coby chociaż tyle było z niego pożytku. Z drugiej strony sam mogę mieć do siebie pretensję, głównie o to, że nie starałem się nauczyć czegoś praktycznego i do końca. Umiem trochę, tego, trochę tamtego, taki ze mnie człowiek renesansu, jak jaki pan Miecio, co to przy flaszce umie tysiąc historii ciekawych opowiedzieć... Tylko, że dziś ( przynajmniej w informatyce tak to wygląda) liczy się specjalizacja. Możessz nie wiedzieć, czym się różni koń od słonia, ale jak znasz np. jakiś język programowania od A do Z i w swej branży się orientujesz to jesteś ktoś.
Tak się nad swą dolą rozczuliłem, że chyba aż sobie piwko strzelę.
( i kto to do cholery powiedział, że skrót mgr inż znaczy możesz *beep* robić i nieźle żyć! Niech no się teraz cwaniak pokaże! )
Martva - 13 Kwietnia 2007, 20:38
Problem w tym, że nie miałam najmniejszych szans nauczyć się na studiach czegos praktycznego, co by mi się potem przydało. Bo ważniejsza była biochemia od dendrologii, i kucie właściwości związków chcemicznych; owszem poznaliśmy podstawowe gatunki drzew, ale na odmiany nie było czasu.
Nauczyłam się wiecej z gazet i 3 miesięcy praktyk, niż przez bite 5 lat studiów.
Chore to.
Tequilla - 13 Kwietnia 2007, 20:53
To się zgadza.
W Polsce studia są przeładowane informacjami na dodatek często nieaktualnymi. Zamiast podać ci esencję i nastawić cię na praktyczną stonę wiedzy to oni wszystkich przygotowują pod kontem - "A nuż zostanie na uczelni i się będzie doktoryzował". Bzdura to na resorach, bo jakby tylko polegać na wiedzy studyjnej to mamy w naszym kraju miliony teoretyków, nie potrafiących dosłownie niczego.
Fidel-F2 - 13 Kwietnia 2007, 20:54
Martva, ja sie na studiach nie nauczyłem niczego
Dunadan - 13 Kwietnia 2007, 22:16
Martva,
Cytat | muszę być wystarczająco silna, żeby wrzucic na wózek 80-litrowy worek z ziemią |
Respekt... dużo takich worków masz?... ja też musiałem dźwigać ( mięcho ) w restauracji... ale nie po 80kilo
Fidel-F2, a ja się tam nauczyłem ogromnej ilości niezwykle ciekawych rzeczy!...
Fidel-F2 - 13 Kwietnia 2007, 22:17
Dunadan, bo ty cos mądrego pewnie studiowałeś
Anonymous - 13 Kwietnia 2007, 22:22
Dun, ale jeszcze nie wiadomo, czy te ciekawe rzeczy okażą się przydatne do czegokolwiek. Chociaż ja tam nie narzekam, trochę sie nauczyłam, ale fakt, że miałam dużo szczęścia do wykładowców z prawdziwego zdarzenia...
Dunadan - 13 Kwietnia 2007, 22:24
Fidel-F2,
Cytat | bo ty cos mądrego pewnie studiowałeś |
A to już nie mnie pytaj czy mądre...
Miria,
Cytat | nie wiadomo, czy te ciekawe rzeczy okażą się przydatne do czegokolwiek |
Oczywiście, ale się nauczyłem i to jest moje, nikt mi nie odbierze ( chyba ).
Fidel-F2 - 13 Kwietnia 2007, 22:27
Alzheimer
Dunadan - 13 Kwietnia 2007, 22:38
Fidel-F2, a kto to? nie znam...
Martva, zawsze można jeszcze być 'wietrznym' studentem tylko w Polsce to się nie opłaca chyba...
Piech - 13 Kwietnia 2007, 23:47
Martva napisał/a | A ja: muszę być wystarczająco silna, żeby wrzucic na wózek 80-litrowy worek z ziemią |
Może na początek było popraktykować w Biedronce?
joe_cool - 14 Kwietnia 2007, 11:52
Tequilla, do Google'a się zgłaszałeś?
a do mojego koncernu też? tam szukają inteligentnych ze znajomością języków, chyba się łapiesz
Martva - 14 Kwietnia 2007, 17:57
Dunadan napisał/a |
Respekt... dużo takich worków masz?... ja też musiałem dźwigać ( mięcho ) w restauracji... ale nie po 80kilo |
Różnie, zależy czy ktoś akurat taki chce.
Ale spokojnie, to jest 80litrów, nie 80 kilo Nie wiem ile ważą. Radzę sobie ze zrzuceniem takiego worka na wózek ze stosu. Ostatnio miałam problem, jak musiałam podnieść 50-tke z ziemi - koleżanka musiała pomóc.
Dziś miałam klientkę - oszołomkę. Najpierw zrobiła awanturę, że nie mamy polskiej ziemi, tylko niemiecką. Na moja sugestię, że może nie ma dobrych producentów u nas odparła, że przeciez ziemi w Polsce jest pełno i po niej chodzimy. Machnęłam ręką, bo mi się nie chciało tłumaczyć że to co się kupuje w workach nie ma nic wspólnego z glebą, którą się wykopuje ot tak, gdziekolwiek. Potem zapytała, czy mamy otwarte jutro, po uzyskaniu twierdzącej odpowiedzi potępieńczo kręciła głową powtarzając że nie mamy wstydu i przyzwoitości, i jak tak można. No więc oświadczyłam że jeśli o mnie chodzi, to też bym wolała zostać w domu i nie pracować, po czym uciekłam do innych klientów.
Aha, i niniejszym sezon na T-shirty uważam za otwarty.
Czy już wspominałam, że pracuję od końca marca i wciąż nie dostałam umowy do podpisania?
Dunadan - 14 Kwietnia 2007, 18:22
To niedobrze z tą umową... kręcą coś?...
Co do tej pani - takie elementa należy traktować jako ciekawostkę i rozrywkę
Martva - 14 Kwietnia 2007, 18:33
Kręcić chyba nie kręcą, znaczy się wierzę że zapłacą - zapłacili za marzec, poza tym część dziewczyn pracuje dłuższy czas, zarówno takie zatrudnione na stałe, jak i 'sezonowe'. A jakby coś kręcili, to chyba by nie wracały po roku znów? Szczerze mówiąc nie wiem o co chodzi.
|
|
|