Powrót z gwiazd - Cisza wyborcza.
NURS - 22 Listopada 2007, 14:05
zależy komu
ja widzę problem w całej rozciągłości - dlatego postuluję karanie jednostek, tych, które szkodziły, a nie rozwalanie systemu, jak w przypadku WSI. Bo to bardziej nas wystawia na niebezpieczeństwo, niż tolerowanie ludzi z dawnego systemu. był okres gdzie w policji wywalano starych komuchowatych a przyjmowano młodych. raj na ziemi dla przestępców, bo zanim się nieopierzeni nauczyli fachu, nikt nie kontrolowal tego burdelu. podobnie jest z kapusiami, można sobie gadać, co się chce, ale większość rozwiązanych spraw, to takie własnie kapujące zule, a nie CSI.
Dlatego podtrzymam moją opinię o macierewiczu, dla mnie to oszołom, który wszędzie widzi agentów i dla niego złamany AKowiec, jest równy sedziemu stalinowskiemu. czarno-bialy obraz świata.
I może jeszcze jedno, ja nie dzielę ludzi na prawica (jedyni sprawiedliwi) - lewica (sukinkoty w zwis futerkowy kopane). ludzie, to ludzi, po jednej i po drugiej stronie tyle samo szumowin.
Adashi - 22 Listopada 2007, 14:08
I znowu (dot. poprzedniej podstrony) o czerwonej pajęczynie, agentach UB, tw SB itd, ludzie ile można? Dekomunizacji nie przeprowadzono od razu po przełomie '89/90, nie wzięto tych waszych "wrednych komuchów" pod ścianę i nie rozstrzelano, bo tu jest Polska a nie jakaś Rumunia, do jasnej ciasnej Czego Wy chcecie? Już jest za późno, teraz czas zająć się teraźniejszością...
Urbaniuk - 22 Listopada 2007, 14:08
NURS -> 1. gdzie ja feruję wyroki? Pan Boni może byc wspanaiłym człowiekiem i świetnym fachowcem. Gdybym wiedział ze złamał się dla rodziny to nawet z chęcią dałbym mu za żonę swoja córkę (gdybym ja miał ) Oczywiście zostaje jeszcze kwestia zdrady małżeńskiej, ale powtarzam, mnie życie PRYWATNE, polityków włąsciwie nie obchodzi. Polityka jest domeną diabła. AAAAAAAle mistyka polityczna
2. Konwicki kiedys powiedział że jak ktos był umoczony w stalinizm tak jak on to nie powinien robic za autorytet moralny. dodatkowo miał nad głowa kare śmierci za AK, więc juz wogóle nie mnie go oceniać. Ale żeby czasem zmilczeć to trzeba miec klase Konwickiego. A pan boni nie czuł się niczemu winny az do ujawnienia. Pisze o tym dalambert zresztą.
3. Ja nie wypowiadam sie na temat moralności. Szef który bierze pracownika na tak istone stanowisko powinien wiedziec dla kogo ten pracuje, a dla kogo pracuje pan boni to tusk juz nie będzie wiedział. A moze spotyka się potajemnie z jakims chórzystą lub tancerzem Potem zostanie zaszantażowany i ktos będzie krecił patyczkiem wsadzonym mu w ... Tusk byłby idiotą gdyby na to poszedł. Nie jest. I dobrze.
Powtarzam pytanie: skąd pewnosć że człowiek który dał się złamać szantażem obyczajowym, nie da się złamac w przyszłości? Gdzie jest napisane że żal dla danej osoby wiąże się z tym ze powinna piastowac tak wysokie stanowisko? Bycie ministrem to jednak powazna spraw czyż nie? a jak mówią "żona Cezara powinna byc poza wszelkimi podejżeniami". ale ja chyba rzeczywiście mam za wysokie standardy. Żeby minister był twardy i nie dał się szantażować, a dodatkowo nie był kłamcą. Też wymagania
Gustaw G. Garuga -> Ja nie wrzucam nikogo do worka, wrzucaniem do worków zajmowali się mocodawcy Boniego. Poza tym ze pan Boni był TW, był równiez zwykłym kłamcą. SB siedziała mu na głowie do zeszłego tygodnia? No bez jaj...
"Co zaś do podatności na obce wywiady itp. - mam to ryzyko za niewielkie. I tu się pewnie też różnimy."
To podziwiam optymizm, jednak zyjemy w kraju w któym PREZYDENCKI MINISTER (Sobotka - vide teksty Ziemkiewicza) nie został wpuszczony do naszego kraju sojuszniczego (Włochy) bo był na liscie agentów GRU. chyba ze uwazasz ze rece Kaczorów sięgają do słonecznej Italii i to wszystko ściema. Polska jest równiez krajem w któym premierzy ida sobie na rybki z rezydentami obcych wywiadów (Oleksy) więc jak powtarzam, gratuluję optymizmu. A dodatkowo Tusk chyba nie chce miec w rządzie łgarza. Jakos mu sie nie dziwię.
Jeszcze raz powtarzam, to nie jest problem moralny, to jest problem techniczny - czy wziąśc na współpracownika TW i kłamcę? niech go społeczeństwo wybiera w wolnych wyborach, ale czemu na litośc boską Tusk ma go brac na ministra? Podobno PO ma tzw. dłóga ławke.
Nie wspominając o drobiazgu. Jesli znali sie z Tuskiem wcześniej to mógł donosić równiez na niego. A juz zupełnie nie wiem skąd ta wiara w szantaż? Skoro kłamał do teraz w sprawie TW, czemu nie miał skłamać w sprawie szantażu?
dalambert - 22 Listopada 2007, 14:28
Urbaniuk napisał/a | To podziwiam optymizm, jednak zyjemy w kraju w któym PREZYDENCKI MINISTER (Sobotka - vide teksty Ziemkiewicza) nie został wpuszczony do naszego kraju sojuszniczego (Włochy) bo był na liscie agentów GRU. chyba ze uwazasz ze rece Kaczorów sięgają do słonecznej Italii i to wszystko ściema. Polska jest równiez krajem w któym premierzy ida sobie na rybki z rezydentami obcych wywiadów (Oleksy) więc jak powtarzam, gratuluję optymizmu. A dodatkowo Tusk chyba nie chce miec w rządzie łgarza. Jakos mu sie nie dziwię. |
też podziwiam ten optymizm niezachwiany i równie niezłomne przekonanie o "oszolomstwie" Macierewicza tak jakoś jest , ze im dalej w las tym bardziej na jego wychodzi , posiadanie wojskowego wywiadu ,z kieronictwem i kupą kadry w Moskwie kształconą niewątpliwie niesłychanie umacniało naszą obronność i suwerennośc - polecam ostatnie opowiadanie w zbiorze "Ostatni zajazd przed Litwą" niejakiego Roberta J. Szmidta - dobry pisarz !
Urbaniuk - 22 Listopada 2007, 14:33
Adashi -> no widzisz, a ten debil Wiesenthal to narodowych socjalistów tyle lat po wojnie gonił a tak, zapomniałem, powoływanie sie na takie przykłady to demagogia bo to oczywiście "zupełnie coś innego". Ale pisanie o rozstrzelaniach to oczywiście demagogia nie jest
Pamietam, bo pamięc mam raczej dobra, kolejne walki o to żeby NIE UJAWNIAC, agentów. aktualny premier nawet rząd obalał żeby się nie wydało. Więc jak widzisz TW sa nieistotni, dopuki ktos nie chce ich ujawnic. wtedy. nagle (jak pisał Papcio chmiek - Wtem!) sprawa staje się powazna i bardzo niedobra. Po prostu nie pamiętasz, ale na ujawnianie agentów, zawsze był zły czas. co prawda nie dla Niemców czy Czechów (lustracja w tym wymiarze by wystarczyła), ale Niemcy wiedza chyba cos czego ty nie wiesz, bo jak inaczej wytłumaczyć że to powazne państwo (jak pisał dmowski) zajmuje się takimi głupotami? I wyobrax sobie że obeszło się bez rozstrzelań. Dziwne nie?
Adashi - 22 Listopada 2007, 14:41
Urbaniuku, nie kumasz czaczy, nie każdy agent służb PRL walczył z podziemiem, kościołem itp. Co z wywiadem wojskowym i gospodarczym? Należy tych ludzi szykanować, bo co? Bo pracowali dla dobra ojczyzny, no bez jaj, proszę Ciebie bardzo. Ja wiem, że PRL to był satelita ZSRR, ale to też była Polska.
A porównywanie zbrodniarzy hitlerowskich do kacyków PZPR i agentów UB to jak porównywanie mercedesa z maluchem...
dalambert - 22 Listopada 2007, 14:47
Adashi napisał/a | A porównywanie zbrodniarzy hitlerowskich do kacyków PZPR i agentów UB to jak porównywanie mercedesa z maluchem... |
i maluch może kupę ludzi utłuc jak w przystanek z publiką czekającą trafi, Adashi napisał/a | ale to też była Polska. |
fakt - wojenni sojusznicy nas olali i dali Soso w nagrodę za dobre sprawowanie, więc i tak źle, a wlsnego wywiadu to PRL nie mialo jeno delegaturę ruskiego z podzialem zadań
bulgarzy mordowali, My szpionowali USA igospodarkę
Inni co inne itd....
Urbaniuk - 22 Listopada 2007, 14:50
Adashi -> Szykanować? Nikt nie ma obowiązku byc ministrem, czy chęć posiadania współpracownika który nie da się zaszantazowac i nie jest kłamcą to tak wiele?
Ja o kwestiach technicznych a wszyscy ciągle o moralności, karze itp.
Mnie nie interesuje co ktos robił jako agent. mógł nawet spełniac role pozytywną, ale to dłuższa debata.
I jeszcze jedno dlaczego ujawnienie prawdy o wysokich urzędnikach państwowych jest karą?
Piech - 22 Listopada 2007, 15:18
Urbaniuk napisał/a | Powtarzam pytanie: skąd pewnosć że człowiek który dał się złamać szantażem obyczajowym, nie da się złamac w przyszłości? Gdzie jest napisane że żal dla danej osoby wiąże się z tym ze powinna piastowac tak wysokie stanowisko? Bycie ministrem to jednak powazna spraw czyż nie? a jak mówią żona Cezara powinna byc poza wszelkimi podejżeniami. ale ja chyba rzeczywiście mam za wysokie standardy. Żeby minister był twardy i nie dał się szantażować, a dodatkowo nie był kłamcą. Też wymagania |
Twoje wymagania nie są wygórowane i w normalnych warunkach byłyby czymś normalnym. Raźniej mi, gdy to czytam, bo czasem czuję się ciut osamotniony w swoim rozumieniu rzeczywistości. Mam wrażenie, że coś bardzo złego dzieje się w tzw. świadomości zbiorowej Polaków.
Adashi - 22 Listopada 2007, 15:22
Piech napisał/a | Mam wrażenie, że coś bardzo złego dzieje się w tzw. świadomości zbiorowej Polaków. |
Tak, tak, nawet nie zauważamy, że znowu jesteśmy pod okupacją
Urbaniuk - 22 Listopada 2007, 15:35
Adashi -> "Tak, tak, nawet nie zauważamy, że znowu jesteśmy pod okupacją" Nie wiem czy jesteśmy. Uważasz że jestesmy? No możliwe
Ale w praktyce wołanie o elementarne zaufanie do ministrów ze strony premiera jest komentowane tak:"Dekomunizacji nie przeprowadzono od razu po przełomie '89/90, nie wzięto tych waszych "wrednych komuchów" pod ścianę i nie rozstrzelano, bo tu jest Polska a nie jakaś Rumunia, do jasnej ciasnej " Więc jak nie powazne traktowanie stanowiska ministerialnego to od razu rozstrzelania, więc cos jest nan rzeczy.
A dodatkowo widac że w momencie w którym mówi się o lustracji włanczają sie lampki: "O lustracja eee oszołom". więc mam dla ciebie zła wiadomośc - przynajmniej w odniesieniu do pana Boniego i pana Wałęsy - uwaga, uwaga - OSZOłOMY MIAłY RACJE.
Piech -> You're welcome "Prawda przeciw światu"
dareko - 22 Listopada 2007, 15:37
Adashi, Urbaniuk zadal proste pytanie. Nawet kilka prostych pytan. Notorycznie uchylasz sie od odpowiedzi.
Nie bede sie rozpisywal. W moich oczach, fakt wspolpracy nie jest tak obciazajacy jak wieloletnie klamstwo. Wiedza i doswiadczenie Boniego powinny byc wykorzystane, dla dobra kraju, ale nie na tak wysokim stanowisku jak minister. Brakuje kregoslupa morelnego i wiarygodnosci.
Adashi - 22 Listopada 2007, 15:41
Urbaniuk, obawiam się, że mylisz okupantów... że tak powiem.
A co do lustracji to oki, przyznaję, nie zrozumieliśmy się, myślałem, że propagujesz opcję a'la PIS, jeśli zaś chodzi tylko o lustrację wysokich urzędników państwowych to nie jestem przeciwny, ale uważam, że fakt współpracy nie przekreśla danego człowieka jako fachowca. I nie chodzi mi o ten konkretny przypadek, tylko ogólnie.
edit: dareko, teraz lepiej?
dareko - 22 Listopada 2007, 15:51
Adashi, Czy biorac pod uwage, ze czlowiek raz ulego szantazowi i dopuscil sie zdrady, mozna mu zaufac na tyle, by zrobic go ministrem?
Jeszcze jasniej?
Adashi - 22 Listopada 2007, 16:09
Ja o lustracji i dekomunizacji generalnie, a Wy o konkretnym przypadku, stąd nieporozumienie
Jeszcze jaśniej, oki, jeżeli dany delikwent, przyzna, że współpracował, najlepiej wcześniej, przed wyborami, to ja daję takiemu ludkowi kredyt zaufania. Jeżeli zrobi to później przyciśnięty, to kredyt ten maleje, ale należy też zadać sobie pytanie bardziej ogólnej natury. Po co w ogóle cała ta lustracja, skoro w dzisiejszym kształcie służy ona jedynie do celów politycznych a'la polowanie na czarownice?
NURS - 22 Listopada 2007, 16:59
Urbaniuk napisał/a |
3. Ja nie wypowiadam sie na temat moralności. Szef który bierze pracownika na tak istone stanowisko powinien wiedziec dla kogo ten pracuje, a dla kogo pracuje pan boni to tusk juz nie będzie wiedział. A moze spotyka się potajemnie z jakims chórzystą lub tancerzem Potem zostanie zaszantażowany i ktos będzie krecił patyczkiem wsadzonym mu w ... Tusk byłby idiotą gdyby na to poszedł. Nie jest. I dobrze.? |
Wiesz, ze to demagogia?
Na tych, co się nie dali złamać też zbierano haki, i na wszystkich gdzieś coś jest. lepsze, lub gorsze, więc każdemu można patyk w d wsadzić, jak przyjdzie co do czego. tusk mial dziadka w wehrmachcie, bijał żonę itp, itd. To tylko takie mydlenie oczu.
druga sprawa, raz skłamał, skłamie i drugi - a pokaż mi polityka który już przy goleniu sam do siebie nie łże w żywe oczy
pomijacie też istotną kwestię, fakt, ze ktos 30 lat temu coś zrobił, nie znaczy, że dzisiaj jest fiutem. A jeśli tak uważacie, to piszcie petycję do watykanu, żeby gościa z hitlerjugend wywalili z fotela, bo mamy byłego premiera, któremu trzeba osłodzić przegraną i tron piotrowy byłby jak znalazł na tę zimę.
Kostucha Drang - 22 Listopada 2007, 17:09
Co znaczy, że Boni "zdradził". Gdyby ndonosił to by zdradził. Podpisanie zobowiązania pod przymusem to żadna zdrada. Gorzej z ukrywaniem tego faktu. Ale to tez nie jest zdrada. Innymi słowy- można mu zarzucić , że jest kłamczuchem ale nnie to, że jest zdrajcą.
Za chwilę pewnie ktoś napisze, że ci, którzy pod przymusem podpisali Volksliste to też zdrajcy.
Piech - 22 Listopada 2007, 17:27
Adashi napisał/a | Po co w ogóle cała ta lustracja, skoro w dzisiejszym kształcie służy ona jedynie do celów politycznych a'la polowanie na czarownice? |
Główną zalętą lustracji jest to, że likwiduje ona haki. Jeżeli wiadomo, że ktoś podpisał lojalkę, to ten fakt nie może juz być wykorzystany, żeby go szantażować. A czy takiego człowieka zatrudniać i na jakim stanowisku, to już niech sam pracodawca decyduje.
Urbaniuk - 22 Listopada 2007, 17:33
NURS-> Demagogia? Może tęsknota za standardami jakie panują w innych krajach? Na przykład jak w przypadku tego pana:
"Profumo był dobrze wykształconym i szanowanym ministrem w rządzie Parii Konserwatywnej, mężem aktorki Valerie Hobson. U źródeł skandalu stał jego przelotny, kilkutygodniowy romans z showgirl Christine Keeler w 1961. Pogłoski o romansie krążyły po Londynie, jednak nie zachwiały one pozycji Profumo.
W grudniu 1962 po wypadku z bronią palną, w który uwikłani byli dwaj inni kochankowie Keeler, prasa ujawniła związki Keeler z Profumo wraz z informacją, że Keeler spotykała się także z Jewgienijem ("Eugene") Iwanowem, attaché morskim (ang. senior naval attaché) ambasady Związku Radzieckiego w Londynie.
Brytyjska tradycja respektowania prywatnych spraw polityków ostała się do marca 1963, kiedy to George Wigg poseł z Parti Pracy poruszył tę sprawę w parlamencie ze względu na "bezpieczenstwo narodowe". W oświadczeniu Profumo potwierdzil znajomość z Keeler, lecz eufemistycznie zaprzeczył, aby miała ona jakikolwiek seksualny charakter (ang. 'denied there was any "impropriety" in their relationship'). Prasa opublikowała wiele artykułów na temat Keeler i wkrótce (5 czerwca 1963) Profuno został zmuszony do przyznania, iż skłamał w swoim oświadczeniu w Parlamencie. Zrezygnował także z roli ministra, członka parlamentu i Privy Council. Skandal wstrząsnął rządem konserwatystów i przyczynił się do przejęcia władzy przez Partię Pracy w wyborach w 1964.
Profumo do końca życia nigdy nie wypowiedział się publicznie na temat skandalu."
On nawet nie wiedział co się stało, ale to go wykończyło i ja chcę aby w Polsce tez tak było. Nie widze powodu aby politycy mieli taryfe ulgowa, a dotychczas to znaczy do poprzednich wyborów było takie podejście że wszyscy kradna i sciemniaja więc spoczko To się zdaje się nazywało "III RP", jak pisał pan Śpiewak z Paltfomy
Platforma obiecywała że nie będzie juz tak jak za pisu, że przestępca nie będzie w rządzie, a zamiast przestepcy miał byc kłamca i współpracownik słuzb panstwa rzadzonego przez agentów Moskwy. Na szczęscie Tusk jednak tego nie wykonał.
Premier moze sobie dobierac współpracowników jak chce i moim zdaniem podjał madra decyzje. a czy wybór ministra bedzie madry? Zobaczymy. Kandydatów na ministrów jest tylu ze mozna wybierać, nie widze powodu aby stosowac taryfe ulgowa. a jesli Boni spoczko, to kto nie spoczko?
"a pokaż mi polityka który już przy goleniu sam do siebie nie łże w żywe oczy" - Ronald Reagan. chyba ze masz inne informacje.
"pomijacie też istotną kwestię, fakt, ze ktos 30 lat temu coś zrobił, nie znaczy, że dzisiaj jest fiutem." - jasne że nie szczególnie jak miał 15 lat i perspektywe kulki w łeb jak papa, i tu doskonały jest przykład Konwickiego i Wałesy, które podałem, Boni lubił sobie zamoczyc na boku i to go zgubiło. Patrz Profumo.
"A jeśli tak uważacie, to piszcie petycję do watykanu, żeby gościa z hitlerjugend wywalili z fotela, bo mamy byłego premiera" - a jak ja porównuje PRL do Rzeszty to mi pisza że demagogia
Dodatkowo powtarzam - Boni łgał jak bura suka przez te wszystkie lata, okłamując m.in. swych kolegów partyjnych w tym Tuska.
"bo mamy byłego premiera, któremu trzeba osłodzić przegraną i tron piotrowy byłby jak znalazł na tę zimę." chmmmmmm no tak.
Gustaw G.Garuga - 22 Listopada 2007, 20:02
Urbaniuku, pisałeś o Bonim per "kapuś", a ja Ci na to, że są kapusie i kapusie. Precyzując - kapuś kapusiowi nierówny, jeden za kasę będzie szpiegował i szkodził, inny ze strachu coś podpisze i się byle prędzej z tego wycofa (jak ten facet z kancelarii prezydenta), ktoś wykręci się sianem (jak Belka, opowiadający farmazony), jeszcze inny napisze nieszkodliwe informacje (jak Kapuściński) itd. Nie zamierzam tych ludzi oceniać wedle tego samego wzorca. Ani tak samo karać.
Co do ewentualności zwerbowania itd. - to nie optymizm, tylko pragmatyzm. Gdyby obce wywiady były w stanie werbować tylko tych, co już wcześniej dali się zwerbować, to nigdy by nikogo nie zwerbowały. Niejasne? Obcy wywiad może zwerbować tak samo kogoś bez 'agenturalnej' przeszłości. Nie widzę powodu, dla którego akurat to miałoby dyskwalifikować Boniego jako funkcjonariusza publicznego.
Jeśli okaże się, że Boni kłamał, to nie bój nic, też go skrytykuję. Rzecz jednak w tym, że czas biegnie, a dopiero jeden facet nagle sobie przypomniał, że o donosicielstwie Boniego wiedział cały czas, tylko nikomu nie powiedział (Boni domaga się przeprosin). Póki co nie wychodzą żadne trupy z szaf. Przypomnę, że Wielgus musiał się w końcu przyznać do współpracy i kłamstwa, bo powychodziły wiarygodne zeznania i dokumenty. Na Boniego nie wyszło dotąd nic. Jestem więc skłonny mu wierzyć. Ale - patrz zdanie nr 1.
No i jest coś takiego jak wybaczenie - można wierzyć w skruchę Boniego, można wierzyć w jego żal. A można nie wierzyć. I nie wybaczać. Agenturalna przeszłość i kłamstwa Wielgusa przeszkadzały mi bardzo, bo oto wysoki hierarcha kościelny, człowiek stojący na straży moralności, okazał się nie tylko zaprzeczać głoszonym przez siebie prawdom, ale i trwać w łgarstwie. Boniemu jestem w stanie więcej wybaczyć. Minister nie musi być święty i bezgrzeszny, wystarczy, by był przyzwoity. A ważnym elementem przyzwoitości jest skrucha - patrz pierwsze zdanie. I jeszcze raz pierwsze zdanie poprzedniego akapitu.
Urbaniuk - 23 Listopada 2007, 02:15
Gustaw G. Garuca -> wiesz ta dyskusja przypomina mi moja rozmowe z kolega na temat sadzenia Eichmana:
Ja "Eichman nie powinien byc sadzony w izraelu, tylko w któryms z państw których obywateli mordował, ewentualnie w RFN",
On "Holokaust to wioelkie nieszczęście, trzeba go było skazac"
Ja: "Ale ja nie mówie że nie trzeba, tylko ze sadzenie go w Izraelu to hucpa i zastosowanie zasad "plemiennych"
On: "Sześc milionów ludzi zginęło a ty chciałbys go puścić"
Ja: Nie nie chciałbym go puiścic ale chodzi o zasady i logike",
On: "Uważam że holokaust był zbrodnia i nalezało go skazac"
Ja: "Wiem ze był zbrodnia! Tylko że sadzenie go w izraelu to złamanie zasad i logiki"
I tak sobie gadaliśmy, a on do dzisiaj chyba nie wie o czym ja do niego mówiłem.
Ja mówie o dobieraniu współpracowników - ty uderzasz w płaczliwe tony o jakiejś "karze" . Za co karać? bycie legalnym kapusiem legalnych służb to nie wykroczenie.
A przepraszam niepowołanie na ministra to kara? Ja nie zostałem powołany dlatego że: jestem za młody, niewykształcony w żadnym istotnym dla rzadzenia kierunku (no to akurat specjalnie nie przeszkadza ), nie znam Tuska osobiście itp. Mam tez pewne cechy które jak sadze były by pozytywne dla Polski (mocno nie? )
Czy zostałem ukarany tym że nie zostałem ministrem? Po prostu nie mam cech które by mnie predystynowały do takiego stanowiska. Mysle że bycie kapusiem jest jedna z cech która nie predystynuje i juz .Tyle. Na szczeście Tusk tez tak mysli. Inna sprawa że kolo nie orientuje sie w tym co robi wogóle i nie kuma bazy zupełnie, ale to nie jest tematem rozmowy.
Ja mu nie mam czego wybaczać. Na mnie nie donosił. Niemniej osobiście nie chciałbym miec na tak wysokim stanowisku: TW, faceta który dał się złamać (może się nie zgadzam z Orwellem że :"Once whore, always whore" ale cos jest na rzeczy). I to kłamliwego i tchórzliwego (zatajanie prawdy i rżnięcie głupa, co jest zreszta moim podstawowym zarzutem) nie miałbym zaufania ale to moja prywatna opinia.
A dodatkowo ten koleżka prze 15 lat udawał anioła, skrzywdzonego przez złego Macierke (jak to się mówi: dac małpie brzytwę, chory z nienawiści?) i opinia publiczna podziwiała niesłusznie oskazonego Boniego. No płakac się chce ze wzruszenia. Biedna ofiara komunizmu. Człek sie zapomnaiła na 15 lat a tu draby chca ujawniać. Nie może byc... I jeszcze ministrem nie został. Ja bym na jego miejscu podał to do Strasburga.
"Minister nie musi być święty i bezgrzeszny, wystarczy, by był przyzwoity." - a nie uważasz że przyzwoitośc wymagała przyznania się do współpracy a nie ściemniania przez lata? Jesli nie to po prostu mamy inne pojecie przyzwoitosci. Inna sprawa że większa czesc naszej klasy politycznej (nowej klasy - jak pisał Milowan Dzilas) zachowuje się tak jakby była niezastapiona i miała miejsca wykupione do 2025 roku. I pan boni jest takim człowiekiem. Ale to TEŻ nie jest zagadnienie.
A co do twojej wiary w słowa boniego. No cóż wiara przenosi góry, solo fide i inne przysłowia im porzekadła ludowe Chce zwrócic twoja uwagę na jedno. Schemat ujawniania agentów SB:
1. Nic nie podpisywałem
2. Zmusili mnie i podpisałem
3. Podpisałem i donosiłem, ale żadnych istotnych informacji nie przekazywałem (mój ulubiony podpunkt )
4. Grobowa cisza.
Oczywiście to wszystko w miare ujawniania akt.
Ja wołam o doszlusowanie do standardów Europy i USA, ty chcesz rozgrzeszac i chołbić (bo jak inaczej okreslic mianowanie ministrem niz jako nie zaszczyt i wyróznienie?)
A co do wydźwięku społecznego, winy i kary to ty i tobie podobni przekazuja następujący komunikat: "Jakby co gdyby co kieby co to donoście najmilsi, współpracujcie z najgorszymi mendami. Wszystko spoczko, dostaniecie paszporty, kase za donosy itp. A póxniej się was gremialnie rozgrzeszy". I tak własnie powstaje bagno: "Wszystko mozna co nie mozna byle z wolna i z ostrożna"
Nie chce mi się dyskutowac o tym jaka brednia sa te twierdzenia o "nieistotnych informacjach" bo późno i zmenczonym. moze się zdarzy okazja.
NURS - 23 Listopada 2007, 03:53
a ja z poślizgiem podziękuję dalambertowi za jedno zdanie
a dzisiaj jest premiera kronik jednorożca!
Urbaniuk - 23 Listopada 2007, 06:47
To ludzka rzecz - pogadac
ps. Nurs ty wogóle spisz kiedyś?
Gustaw G.Garuga - 23 Listopada 2007, 09:20
Urbaniuku, nie pierwszy raz rozmowa z Tobą sprowadza się do sekundowania Twojemu pojedynkowi z cieniem. Masz gdzieś, co piszę o Wielgusie i ubekach - Ty i tak wiesz, że ja aprobuję donoszenie jako takie, zawsze i wszędzie. Nie potrafisz dyskutować z tym co mówię, to masz zwidy, że dyskutujesz z kolegą o Eichmanie. Nie chcesz za dobrą monetę potraktować moich wyjaśnień, to wymyślasz jakieś komunikaty rzekomo przekazywane przeze 'mnie i mnie podobnych'. Powtarzasz swoje ogólniki o "kapusiu", bo nie umiesz wyzwolić się ze schematów, nie widzisz pełnej gamy barw. Nie interesuje Cię moja prawdziwa ocena Boniego, bo Ty wiesz lepiej, co myślę i mówię. Itede, itepe. Chętnie poczytam dalszy ciąg Twojej rozmowy z samym sobą, ale nie pogniewasz się, jeśli zachowam milczenie?
I jeszcze jedna uwaga, tym razem natury ogólnej. To dobrze, że są ludzie o tak nieugiętych wzorcach moralnych i jednoznacznych kryteriach oceniania innych. Oby tylko nigdy nie musieli dokonywać trudnych wyborów. Życzę im tego z całego serca.
dareko - 23 Listopada 2007, 11:30
Gustaw G.Garuga, uparcie uciekasz od problemow stawianych przez Urbaniuka. Permanentnie zmilczasz trudne dla siebie pytania. Twoja sprawa, mozna uciekac miast dyskutowac. Ale prosze Cie, nie wmawiaj innym swoich slabosci.
dalambert - 23 Listopada 2007, 11:44
Gustaw G.Garuga napisał/a | a dopiero jeden facet nagle sobie przypomniał, że o donosicielstwie Boniego | Gustaw G.Garuga,
Wybacz - nie jeden facet sobie przypomniał o tym , ale Boni był na tzw. "Liscie Macierewicza" m a był to rok 1992 / możesz niepamiętać / i to m/n pojawienie się na tej liście Boniego stało się dla GW wtedy sztandarowym przykladem wielkiej krzywdy zrobionej Wielkiemu Opozycjoniście przez okropnego oszołoma, następnie p.Boni przez 15 lat korzystał z aury biedactwa pomówionego i na tym budował swoją karierę / lub mu budowano/ no i teraz sprawa się rypła, okazuje się oszolom mial rację, a wy tu czy się nadaje na ministra czy nie, no bo ja wiem?...
A oczywiście w gigantyczym worku spraw lustracyjnych jest i ludzki dramat i komedia i podchodzić do każdej takiej sprawy należy indywidualnie ale, kto i co ma to zrobić gdy w przekaziorach pada :" miał sprawę z zegarkiem, czy on ukradł, czy jemu ukradli, ale SPRAWA z zegarkiem była" - dowcip stary , ale jak widać jary..
Kruk Siwy - 23 Listopada 2007, 11:47
Ale Ci docip wyszedł. To zamierzone? Hihihi
dalambert - 23 Listopada 2007, 11:50
Kruk Siwy napisał/a | To zamierzone? Hihihi |
nie - poprawiłem , ale moża i tak ,docip im w lustrację i tyle !
NURS - 23 Listopada 2007, 13:07
pogadać można, kurna jego świąd, ale 3 godziny?
dalambert - 23 Listopada 2007, 13:13
NURS napisał/a | pogadać można, kurna jego świąd, ale 3 godziny? |
Z Sejmu słychć straszny Plusk
trzy godziny głędził Tusk. - zaraził się od Pawlaka czy co?
|
|
|