Park marzeń [gry] - Co robić? Czyli w co grać?
ilcattivo13 - 8 Września 2008, 16:19
zasugerowałem się tytułem RPG Roku
Pako - 8 Września 2008, 17:14
Eh, czego to oni już RPGiem nie nazywają...
mad - 8 Września 2008, 22:33
Mam nowego kompa to i giercowe zakupy poczyniłem. Zaczynam grać w Bioshocka i Prey`a. Full detale, rozdzielczość maksymalna dla mojego monitorka 1280x1024. Wreszcie mogę podziwiać widoki Crysis za drogi, recenzje też miał różne, odpuszczam. Demo Wiedźmina... nie, nie będę się wypowiadał, w wolnej chwili muszę spróbować jeszcze raz.
Na starym kompie zbliżałem się do zakończenia... Might And Magic IX. Przedpotopowa grafika, ale zupełnie przyzwoita historia, a muzyczka - palce lizać. Ale czy teraz to skończę?
gorat - 8 Września 2008, 22:37
Kończ, kończ, dzieciak nie jesteś, nie zadowolisz się grafiką
Duke - 9 Września 2008, 08:19
he he ale czy da radę? Ja po zmianie kompa musiałem pożegnać parę gierek bo Soldiers At War, Chaos Gate, Squad Leader, 101 Airborne czy kochany System Shock 2 na XP nie chcą działać. Znaczy się tak zostały napisane że przy kernelu NT się sypią a winda lojalnie o tym uprzedza. Nie wspomnę o X - Wnigu, TIE fighterze, Seal Teamie czy paru innych klasykach. Ile to ja się nagimastykowałem żeby odpalić Space Hulka 2. Czasem nawet DOS Box nie pomaga . Na szczęście Wing Commander I i II dają się trochę nagiąć. Echh dobrze że są projekty fanowskie to sobie pykam w UFO AI (darmowy klon nieśmiertelnego XCOMA), Space Hulka (darmowa wesja planszówki) i Elite Warriors Wietnam (komercyjny klon SEAL Teamu)
Pako - 9 Września 2008, 09:22
Zawsze można zainstalować Virtualnego PC, na nim wpuścić windę 95 czy 98 i tam grać. Jasne, że nie uzyska się takiej samej mocy przerobowej, ale wątpię, żeby przy System Shocku był to problem
Poza tym wydaje mi się, żę SS2 na XP odpalił mi bez problemu, jak od kumpla miałem...
Duke - 10 Września 2008, 08:22
No niby tak, ale wtedy zaczynają pojawiać się u mnie problemy ze stabilnością. Generalnie to trzeba się sporo nagimanstykować bo dla przykładu taki Strike Commander obsługuje w zasadzie jedynie Sound Blastera i co z tego że gre odpalimy jak nie będzie dzwięku W Space Hulku2 "wystarczyło" odpalić gierkę z innego execa. Tracimy intro, ale gierca działa. Generalnie to dzięki bogom za fora gdzie ludzie podają uwagi jak odpalić daną gierkę pod XP czy Vistą.
A trzymając się temetu nabyłem Chrome packa i zagrywam się teraz w Chrome Spec Forces. Miła i niezobowiązująca nawalanka. Mega uskryptowiona, ale na małe doskoki w sam raz.
mad - 11 Września 2008, 23:28
Ech, Strike Commander - pierwsza gierka na PC, jaką kupiłem. Była kiedyś tzw. Zielona seria.
dzejes - 16 Września 2008, 08:36
Mam ochotę pograć w FPS przez sieć. Swego czasu zagrywałem się w Enemy Territory i czuję, że znów mam chęć na małe fragowanie Co byście polecili?
Dunadan - 16 Września 2008, 08:52
Aemrica's Army jest darmowe i cąłkiem fajne ale poziom graczy online jest porażający no i gra nie ma single-player'a ale grasz z free.
Dunadan - 16 Września 2008, 09:02
PS - widzieliście to?
http://www.gamespot.com/p...ag=topten;all;6
KOLONIZACJA!!! ileż ja się w tę grę nagrałem na Amidze... a teraz powraca, chyba po 15 latach, do łask
Pako - 16 Września 2008, 09:10
Z FPS-ów po sieci? Counter Strike jest nieśmiertelny quake też dobry, ale to już jakiś prywatny serwer musi być, bo te co po sieci leżą, to w większości tak głupio zmodowane, że szkoda słów.
Ixolite - 16 Września 2008, 10:57
Call of Duty 4 świetne, ale nie na standartowych mapach. Trzeba znaleźć serwer, gdzie są inne dodane.
A teraz powiem w co NIE grać - Spore, porażka na całej linii. Niebawem więcej szczegółów.
Bajka pierwsza - dlaczego warto być piratem
Spore pojawił się w sieci kilka dni przed ogólnoświatową premierą, piraci z całego świata spokojnie ściągali sobie grę, uruchamiali ją bez problemów i bawili się do woli na długo przed legalnymi nabywcami. Bywa, często zdarza się, że nielegalna kopia dostępna jest szybciej niż ta pudełkowa, ze sklepu. Tyle, że piraci grają w wersję bez żadnych zabezpieczeń, a klienci płacący za grę...
[*] Mogą ją zainstalować tylko 3 razy (później, żeby aktywować grę trzeba dzwonić do pomocy technicznej EA, żeby łaskawie pozwolili użyć gry kolejny raz)
[*] Pomijam fakt, że do zarejestrowania i aktywowania gry konieczne jest połączenie z internetem, bo opcje sieciowe są jednym z głównych "ficzerów" tej gry
[*] Jedna gra = jedno konto. O ile zrozumiałe jest, że jedna gra może posłużyć do utworzenia jednego konta, to całkiem niezrozumiałe jest czemu jeden egzemplarz gry pozwala logować się na tylko jednym koncie. Jeśli Spore jest używany w miejscu, gdzie chciałoby w niego zagrać więcej osób, to wszystkie muszą korzystać z konta, na którym został zarejestrowany. Nie można zalogować się na swoim koncie, nawet jeśli się je posiada, nie można zainstalować drugiej kopii gry na tym samym komputerze, de facto z jednej gry może korzystać jedna osoba. Jest to tym bardziej zdumiewające, że w instrukcji dość wyraźnie jest napisane, że można logować się na dowolne konto. W grze jest nawet opcja przełączania użytkowników. Która nie działa. Jeden z nielicznych oficjalnych komunikatów ze strony EA mówi, że informacja w instrukcji obsługi jest "błędem w druku" i zostanie zmieniona w kolejnych dodrukach... Ręce opadają...
[*] Jeśli ktoś kupił grę w sklepie elektronicznym EA to... jest w głęboko zaawansowanej d. Nie ma bowiem możliwości wykonania kopii zapasowaj ściągniętej gry (przynajmniej oficjalnie), domyślnie jedynie półroczną gwarancję, że będzie mógł ściągnąć instalator gry, którą kupił. Za dopłatą dostaje "gwarancję", że instalator będzie do ściągnięcia przez 2 kolejne lata od momentu zakupu. A potem... może tylko modlić się, żeby EA nie padło, nie wyłączyło usługi, czy nie zażądało kolejnych dopłat za prawo do użycia produktu, który raz już się kupiło.
[*] Przy obecnych zabezpieczeniach tak na prawdę wypożycza się grę od EA. Za ciężkie pieniądze dostaję grę, w którą z dużym prawdopodobieństwem nie będę mógł legalnie zagrać za kilka lat. Albo kiedy mi przyjdzie na to ochota. Albo kiedy zmienię komputer. Grę, której nie mogę odsprzedać, pożyczyć.[/list:u]
A piraci bawią się bez żadnego ze wspomnianych problemów.
Bajka druga - dlaczego warto być piratem
Kiedy już uda się uruchomić grę, przychodzą kolejne problemy i rozczarowania.
Wiele z sieciowych "ficzerów" gry nie działa wcale lub działa źle:
[*] Są problemy z udostępnianiem swoich dzieł (kilka różnych, zupełnie od siebie niezależnych)
[*] Są problemy z wyszukiwaniem kumpli, swoich dzieł, cudzych dzieł
[*] Są problemy z logowaniem się i połączeniem z serwerem, które konieczne są do korzystania z sieciowej funkcjonalności gry
[*] Żeby było zabawniej, można bez problemów korzystać z cudzych dzieł, ściągając je z poziomu przeglądarki internetowej. Nie trzeba się przy tym nawet logować, ani w grze, ani na stronie.[/list:u]
I znowu nielegalni użytkownicy pozbawieni są "radości" obcowania z tymi wszystkimi problemami. Co prawda dla nich korzystanie ze stworzonych przez innych rzeczy jest nieco bardziej upierdliwe, ale nadal możliwe.
Bajka trzecia - dlaczego warto być piratem albo jak zarobić na beta testach
Nie tylko z sieciowymi opcjami są problemy. Lista błędów jest coraz dłuższa i bardziej złożona. Zaczynając od graficznych, część z których jedynie pogarsza wrażenia z gry (rozmyte tekstury i niskiej jakości efekty), po takie uniemożliwiające rozgrywkę. Później przejść możemy do błędów uniemożliwiających grę i wywalanie do pulpitu. Co przy braku automatycznego zapisu stanu gry może skutecznie zniechęcić do powrotu do niej.
Wsparcie techniczne, pozwalające sobie poradzić z tymi problemami, podsuwające rozwiązania, informujące o postępach w rozwiązywaniu problemów... nie istnieje. Wygląda na to, że EA traci jakiekolwiek zainteresowanie klientem w momencie opchnięcia mu swojego produktu. Na żaden z poważnych błędów nie ma reakcji ze strony EA, wsparcie techniczne, jeśli w ogóle odpowie, zbywa ogólnikami, odsyła do ogólnodostępnego FAQ lub odpowiada na pytania, które nawet nie zostały zadane, poważnie rozmijając się z rzeczywistością. Jedyne wsparcie świadczą sobie nawzajem gracze dotknięci problemami.
A piraci? Piraci zapewne mają te same problemy i dokładnie takie samo wsparcie techniczne. Tyle, że za darmo, podczas kiedy klienci płacą za... eee... za nic.
Bajka czwarta - co by było gdyby
Zanim opowiem czym Spore jest, napiszę czym Spore nie jest. Z pewnością nie jest tym, co widzieliśmy na demonstracji z GDC w 2005 roku. Proceduralne animacje? Nie ma. Sposób funkcjonowania stworzonego przez nas stworka zależny od jego budowy? Nie ma. Animacje są takie same, niezależnie od budowy stwora. Jego możliwości definiowane są przez kilka statystyk, na sztywno przypisanych do konkretnych elementów. Można zrobić dowolnie (prawie) wyglądającego stwora, ale nie będzie to miało żadnego znaczenia z punktu widzenia rozgrywki. I tak jest z każdym elementem gry, poza fazą komórki, gdzie budowa ma faktyczny wpływ na sposób gry. Cała reszta to świetne, rzeczywiście rewolucyjne edytory, doczepione do mechaniki do bólu prostej i płaskiej.
Czym jeszcze Spore nie jest? Wieloma elementami, z których został ewidentnie wykastrowany. W różnych miejscach można znaleźć odniesienia do elementów, których ewidentnie w grze nie ma. Na przykład nie można dzielić się z innymi swoimi projektami komórek, w grze można wyszukiwać pojazdów kolonizacyjnych, których jako żywo nie da się stworzyć ani użyć. W folderze z plikami użytkownika jest przewidziane miejsce na stworzoną przez gracza florę, choć jej edytora w grze nie uświadczysz...
Bajka piąta - czym Spore, niestety, jest
Czym jest spore? Zestawem fajnych edytorów doczepionych do niedorobionej i nieprzemyślanej gry. Wygląda to bardziej jak zlepek demonstracji technologicznych niż jak pełnoprawna gra. W zasadzie jedynym etapem, który jako tako się broni, jest faza komórki. Cała reszta jest sprymityzowana do tak niskiego poziomu, że po jednokrotnym przejściu każdego etapu właściwie nie ma po co do niego wracać. Cała gra sprowadza się właściwie do klikania odpowiednich przycisków.
Dodatkowo od etapu plemiennego nawet nie warto się wysilać przy projektowaniu stworów, a później pojazdów i budynków. Cały czas gra się w takim oddaleniu, że i tak nie widać żadnych detali. Bawić edytorami można się w zasadzie wyłącznie dla własnej satysfakcji.
Etap komórki - ok, może być. Prosty, ale o to w nim chodziło, poza tym budowa komórki ma wpływ na jej funkcjonowanie.
Etap stwora - klik, klik, klik - zabiłeś innego stwora, lub klik, klik, klik zaprzyjaźniłeś się z innym stworem. Skuteczność zależy wyłącznie od statystyk doczepionych do twojego stwora elementów.
Etap plemienny - klik, klik, klik - zabiłeś innego stwora, lub klik, klik, klik zaprzyjaźniłeś się z innym stworem. Jedyną zmianą jest to, że możesz stawiać budynki i dawać stworom narzędzia.
Etap cywilizacji - khem, prościutki RTS, ze szczątkową dyplomacją i równie szczątkową budową miasta. Kupą panowie!
Potencjalnie najciekawszy i najbardziej rozbudowany etap - kosmiczny - jest również przykładem najbardziej skopanego wykonania i zmarnowanego potencjału. Po pierwsze lata się jednym małym stateczkiem, który robić musi wszystko osobiście. Handel? Proszę bardzo, musisz sam polecieć na planetę, zabrać towar, przetransportować go na inna, sprzedać i tak w kółko. Budowa kolonii? Musisz polecieć na planetę, dostać się do kolonii i dopiero możesz ją rozbudować. Kontakty dyplomatyczne? Musisz osobiście polecieć na planetę, z którą chcesz się porozumieć. Terraformowanie - jak wyżej. O ile jest to zabawne na początku gry, to kiedy rozbudujesz imperium do kilkunastu lub kilkudziesięciu planet, zamieniasz się po prostu w chłopca na przesyłki, osobiście zajmującego się każdą pierdołą.
Żeby było ciekawiej, kosmos jest bardzo nieprzyjaznym miejscem. Jeśli śmiesz rozszerzyć swoje imperium, ktoś natychmiast cię zaatakuje. Musisz więc lecieć i osobiście odeprzeć inwazję z jednej, dwóch, czy trzech planet. Ale nic to, za kilkanaście sekund znowu zostaniesz zaatakowany. A potem znowu. I znowu. I tak w kółko, tak długo jak nie zniszczysz atakującego cię imperium do ostatniej planety. Osobiście rzecz jasna. Planeta po planecie. Do tego dochodzą misje, zlecane przez sojuszników, które mają ograniczenia czasowe. Obrona przed agresorem, czy wybicie chorych zwierząt. Osobiście oczywiście. Efektem tego jest bezustanne miotanie się od planety do planety, czy to w celu zarobienia kasy, czy walki czy wykonania misji, której wcale nie chcesz wykonywać. Jakoś niewiele zostaje czasu na zabawę w rozbudowę własnego imperium, terraformowanie i eksplorację.
Eksploracja - hmm... Odwiedzasz nowe planety, na których znajdujesz różnych rzeczy, półowy z których i tak nawet nie widzisz, bo jesteś w tym cholernym stateczku unoszącym się w atmosferze. Po odwiedzeniu 50. planety z kolei nawet nie chce ci się oglądać co na niej jest.
Terraformowanie - spłycone do bólu, jak cała reszta mechaniki. Tak na prawdę odhaczasz kolejne punkty z listy wymagań. Żadnej finezji, żadnej zabawy. To że można modelować i kolorwać planetę to w sumie zbędny bajer. Raz czy drugi się w to zabawisz a później... Po co? Dla własnej satysfakcji wyłącznie, ale to nie bawi bez końca.
Przy tej całej upierdliwości dobija interfejs. W wielkiej galaktyce nie ma możliwości wyszukiwania planet czy kolonii, planowania kursu, automatyzacji czynności - wszystko trzeba klik, klik, klik - osobiście, stateczkiem.
A już rozczarowanie z dostania się do środka galaktyki dobija do dna - gra się nie kończy (i dobrze, można się pobawić nawet po osiągnięciu "celu") ale nagroda na tym etapie gry jest po prostu śmieszna...
Dawno nie było gry o tak zmarnowanym potencjale i niespełnionych oczekiwaniach. Najgorsze, że ta gra to tak na prawdę zlepek edytorów i dem technologicznych. Cała reszta (czyli gra właściwa) wygląda na zrobioną w ostatniej chwili i zaprojektowaną przez dzieciaka z podstawówki...
ilcattivo13 - 16 Września 2008, 15:10
Ixolite - odn. "Bajka pierwsza" - na to samo narzekają właściciele "Mass Effect". Podejrzewam, że coraz więcej gier będzie miało takie "zabezpieczenia antypirackie".
Ja sobie wreszcie kupiłem "Hired Guns: The Jagged Edge". I po raz pierwszy naprawdę żałuję wydanych (na grę) pieniędzy. Gra, która (do pewnego momentu) miała być kontynuacją serii "Jagged Alliance", zawodzi na całym froncie.
Wady:
- Zmęczenie postaci. Po raz pierwszy zetknąłem się z tym, że najemnik leżący w bezruchu, strzelający od kilku rund do tego samego wroga (który się nie porusza), bez wykonywania jakichkolwiek innych czynności się męczy każdym naciśnięciem spustu. Korzystając z Cheat Engine'a sprawdziłem, że najemnik omdlewa z wysiłku po oddaniu 22-23 strzałów z pistoletu
- Bardzo zła praca kamery. Tryb izometryczny nie nadaje się do gry na pofalowanym terenie. Nawet możliwość przybliżania i oddalania (w mocno ograniczonym stopniu) oraz obracania kamery nie pomaga. W 90% przypadków nie widać, że nasz najemnik ma zablokowaną linię strzału. Rozwiązania zawarte w innym klonie "JA" - "Brygada E5" - biją "HG" na głowę.
- Słaba spostrzegawczość najemników. Zdarza się, że w biały dzień, do postaci z atrybutami (wszystkimi) na poziomie 99, od przodu i na otwartej przestrzeni, wróg może podejść na mniej więcej 15 metrów. Za to wrogowie widzą naszego czołgającego się przez gęstą i wysoką trawę najemnika z drugiego końca planszy.
- Słaba celność. Najemnik z atrybutami jak wyżej, leżąc w biały dzień i na otwartej przestrzeni, rzadziej będzie trafiał do wroga z SVD (~ 30-40% szans na trafienie) niż z pistoletu (przynajmniej połowa strzałów celna).
- Wytrzymałość wrogów. Trafienie serią z pm'a w tors wroga ubranego w t-shirt najczęściej zabiera do 20% HP. Przy trafieniach w głowę jest trochę lepiej. Prowadzi to do tego, że najlepszą metodą na załatwienie wroga jest: dla pistoletów i pm'ów podejście do niego na możliwie najmniejszą odległość i strzelanie w głowę aż mu beret spadnie (absolutnie serio), a dla karabinów i snajperek również tylko i wyłącznie strzelanie w głowę (tyle, że z większej odległości).
- Brak przycisku umożliwiającego wejście w tryb walki, albo przycisku aktywnej pauzy. Uniemożliwia to w prawie całkowicie robienie jakiejkolwiek zasadzki, czy atakowania postaci neutralnych (zwłaszcza, że nawet wrogowie są neutralni, zanim się do nich nie podejdzie). Nawet, jeśli trafimy neutralną postać, bardzo często nie staje się ona postacią wrogą (mamy przez to problem z celowaniem). Co gorsza, często zabicie neutralnej postaci nie powoduje, że reszta jej grupy nas atakuje.
- Masa innych bugów, które potrafią napsuć nam krwi, a przynajmniej znużyć. M.in. podwójny odgłos wystrzału (cały czas sprawdzamy czy naprawdę najemnik oddał dwa strzały).
- Inną poważną wadą jest proces "loadingu". Nie wiedzieć dlaczego, po wciśnięciu F8 (szybki load), gra najpierw ładuje menu główne (co trochę trwa, bo zawiera ono renderowaną animacje 3D), a dopiero później zaczyna wczytywać save'a. W dodatku, ekran automatycznie wraca do postaci aktywnego najemnika (bez względu w którym miejscu mapy robiliśmy save'a). Biorąc pod uwagę ile razy bawimy się metodą save/load, jest to naprawdę wkurzające.
Dużą część z tych wad można usunąć grzebiąc w plikach gry (skrypty i inne takie). Sporym ułatwieniem jest to, że większość skryptów jest zapisana w formacie XML (nowy Excell). Mnie się udało rozwiązać problem zmęczenia i kilka innych mniejszych niedoróbek. A w ciągu najbliższych kilku dni postaram się załatwić inne wady. Jeśli ktoś będzie chciał dostać poprawione przeze mnie pliki - niech pisze na pw.
Co ciekawe, w plikach gry są zapisani najemnicy znani z pierwszych dwóch części "JA". I sporo innych śmieci. Pokazuje to jak nieprofesjonalnie i partacko tfoorcy podeszli do produkcji gry.
I jeszcze jedno odnośnie piractwa. Na różnych forach sporo ludzi pisze o problemach ze stabilnością gry (stąd te masowe apele o patcha). Tymczasem, gra chodzi absolutnie perfekcyjnie, tyle, że na kompach z oryginalną Windozą. Sprawdziłem to w ostatni łykend instalując grę na różnych kompach: w domu, u moich kumpli, w pracy. Tam gdzie jest oryginalny i na bieżąco aktualizowany XP, gra się nie krzaczy. U tych co mają piracki system, gra krzaczy się już w czasie rozgrywania pierwszej misji. Aktualne sterowniki grafiki i DirectX nie mają w tym przypadku większego znaczenia (no chyba, że ktoś ma drivery sprzed kilku lat).
dzejes - 16 Września 2008, 17:45
Ix - dzięki za wyczerpujący opis. Zastanawiałem się nad kupnem Spore, ale obawiałem się dokładnie tego, co się jak widzę stało - czyli ogromnych oczekiwań zmarnowanych przez płytką i efekciarską, nudzącą się po kilku godzinch grę. Za stary ze mnie koń, żeby podchodzić do takich rewelacji bez pewnej dozy nieśmiałości. Tak więc jednego zniechęconego masz już na koncie
Ixolite - 16 Września 2008, 19:12
A ja się, cholera, dałem złapać. Ale EA już u mnie zarobiło taką opinię, że to zdecydowanie ostatni raz.
Dunadan - 16 Września 2008, 23:50
A ja właśnie wpadłem w posiadanie dema gry opartej na Trylogii Nikopola, znanej też z filmu Immortal. Gra mnie zaciekawiła niestety to klasyczna przygodówka, taka 2D z prerenderowanymi lokacjami po których poruszamy się klikając np. na drzwi - szkoda. Muzycznie i wizualnie bosko ale ja nie lubię tego typu gier :-/
Fearfol - 25 Września 2008, 16:32
Dzięki Ixolite, również chciałem popełnić kupno tej gry. BTW większy budżet od samej produkcji to chyba miała cała ta kampania medialna, pod niebiosa wychwalająca grę i autora .
Aha , gra ktoś może jeszcze w Homeworlda 2 ? , możliwe że już o to pytałem ale ciągle wracam do tej gry , może ktoś jeszcze gra i jest chętny na partyjkę.
dzejes - polecam ci Counter-strike'a
Homer - 27 Września 2008, 11:34
ilcattivo13 napisał/a | Ixolite - odn. Bajka pierwsza - na to samo narzekają właściciele Mass Effect. Podejrzewam, że coraz więcej gier będzie miało takie zabezpieczenia antypirackie. |
Polskie wydanie ME jest uprzejmie zwolnione z tego wymogu. Nie wiem jak Spore...
Ixolite - 27 Września 2008, 14:52
Polskie wydanie ME było w gestii CDP. Spore wydaje już samo EA.
Dunadan - 15 Października 2008, 09:59
Dead Space zapowiada sie fantastycznie! genialnie zaprojektowana gierka... przeczytalem gdzies ze chodzi wrecz swietnie nawet na gorszych kompach ( i laptopach ). Bardzo mi sie podobaja te nowinki z bronia czy brakiem HUDa...
Dunadan - 18 Października 2008, 10:53
Coś mały odzew w sprawie Dead Space... a dla mnie gra wygląda na dość mocno rewolucyjną. Nie mogę się doczekać kiedy wyjdzie na PC...
Pako - 18 Października 2008, 11:04
Spore też miało być rewolucyjne
Jakoś tak człowiek się uczy, że póki nie zobaczy/zagra, to się gierą przesadnie nie ma co podniecać, bo z dużym prawdopodobieństwem z chwalebnych obietnic wychodzi kiszka
Jednak graficznie ładna, likwidacja huda to bardzo dobry pomysł moim zdaniem, zobaczymy, jak będzie z kwestią wygody w trakcie gry.
Sandman - 18 Października 2008, 11:12
Wygląda bardzo fajnie, mam tylko nadzieję, że nie będzie tak jak z nowym SW, które można skończyć w jeden dzień.
gorbash - 18 Października 2008, 14:11
Gra ktoś w MtG: Online? Mam pare pytań...
Dunadan - 18 Października 2008, 21:07
Pako, ale to nie jest jakieś spore tylko tradycyjna strzelanka ale porządnie odświeżona... zresztą:
Cytat | Jednak graficznie ładna, likwidacja huda to bardzo dobry pomysł moim zdaniem, zobaczymy, jak będzie z kwestią wygody w trakcie gry. |
Właśnie I podobno ładnie chodzi nawet na przeciętnych laptopach...
Sandman,
Cytat | Wygląda bardzo fajnie, mam tylko nadzieję, że nie będzie tak jak z nowym SW |
ale Force Unleashed zostało zjechane w recenzjach a nie pochwalone
Ixolite - 18 Października 2008, 21:33
No ja to ciekaw jestem, Dead Space zapowiadane było jako survival horror, a z pierwszych recenzji wynika, że to bardziej strzelanka z elementami gore i kilkoma świeżymi pomysłami.
Sandman - 18 Października 2008, 22:31
Dunadan napisał/a | ale Force Unleashed zostało zjechane w recenzjach a nie pochwalone |
Mnie chodziło jedynie o długość rozgrywki.
Dunadan - 22 Października 2008, 16:44
Sandman, dla mnie DS może trwać nawet i 6 godzin:
http://www.gamespot.com/x...ay-movie-8?hd=1
Fajny film może być zarąbista muzyka
Ja nie szukam gier w które można grać bez końca, tylko takich które mają jakąś sensowną fabułę, dlatego nie lubię MMORPG ( brak sensu jak dla mnie ) ani długaśnych RPGów, dlatego podobał mi się Mass Effect, Metal Gear Solid, BioShock czy Devil May Cry... gry jak film, innego ( poza rąbanką dla czystej przyjemności ) sensu gier nie widzę...
Sandman - 22 Października 2008, 17:43
Osobiście wolę jeśli gra nie kończy mi się po kilku godzinach grania. Gra skończona w jeden wieczór to porażka. Nie musi oczywiście trwać 100 godzin, ale nie możność stworzenia dłuższej fabuły raczej nie najlepiej świadczy o twórcach. Żadnej z gier wymienionych przez Ciebie nie da się skończyć w 6 czy nawet 10 godzin.
Fabuła oczywiście jest najważniejsza. Nadal zdarza mi się grać w różnego rodzaju starocie, których oprawa graficzna w tej chwili jest ledwo zadowalająca, ale fabuła bije wiele produkcji na głowę.
|
|
|