Blogowanie na ekranie - Valhalla
Ellaine - 4 Maj 2010, 11:08
„Póki jesteśmy, nie ma śmierci, gdy jest śmierć, nie ma nas” - Epikur.
Moim zdaniem po prostu trzeba robić swoje i nie myśleć o tym, co będzie (czy co będzie, jeśli będzie coś) "po" śmierci. Dowiesz się w swoim czasie. Na razie Twój czas, Gwynhwar, jest tu i teraz, więc z niego korzystaj.
Kai - 4 Maj 2010, 11:46
Dyskusja pasująca jak ulał do mojej wczorajszej nocnej rozmowy z exem.
Nie boję się śmierci, śmierć rodziców w niewielkim odstępie czasu przeżyłam 18 lat temu, nie miałam czasu się narozpaczać, bo trzeba było zająć się dzieckiem dostarczonym bez instrukcji obsługi. A właściwie potem wszyscy, którzy odchodzili, byli i tak dość odlegli.
Bardziej niż śmierci boję się choroby, nieporadności, niemożności obsłużenia się, bycia zdanym na innych.
Religię odrzuciłam dawno temu, dla potrzeb dyskusji religijnych zajmuję stanowisko agnostyka, w śmierci najbardziej odczuwam to, że przy czymś mnie nie będzie.
Bardzo źle zniosłam śmierć mojego znajomego, który się powiesił w depresji. Od tamtej pory unikam jak ognia "pomocy psychologicznej" innych ludzi, bo wierzę, że to go właśnie doprowadziło do samobójstwa.
Może i śmierć rodzica we wczesnym dzieciństwie jest oszczędzająca dla dziecka, ale nie dla drugiej osoby, ani nie jest bez wpływu na to, co się potem z dzieckiem dzieje. To część dorastania - kontakt ze śmiercią, sposób jej akceptowania i godzenia się ze stratą.
Gwyn, pomyśl, że masz jeszcze wiele, wiele lat i ciesz się każdą chwilą. Zajmie Cię to tak, że nie będziesz miała czasu na smutne myśli
Gwynhwar - 4 Maj 2010, 11:51
Ano wiem, że macie rację o.o'
Gwynhwar - 7 Maj 2010, 17:20
Idę w kierunku pozytywnym!
Zakochałam się w rowerze. Muszę kupić jakiś na zieloną szkołę, i jakoś tak szperalam na Allegro i znalazłam ten:
ketyow - 7 Maj 2010, 17:25
Ou yeah! Heavy metal w słuchawkach, do tego różowy rowerek, może jakieś glany, ale ważne, że kamuflaż jest. Mając taki rower nikt się nie pozna, żeś szatanka
Gwynhwar - 7 Maj 2010, 17:28
Wiedziałam, że ktoś mnie zrozumie
Adanedhel - 7 Maj 2010, 17:54
Ożesz!
ketyow - 7 Maj 2010, 17:57
Adanedhel, ożeż!
Adanedhel - 7 Maj 2010, 18:17
Orzesz?
Gwynhwar - 7 Maj 2010, 18:24
Róż! Róż! Chlopcy, dacie radę!
Adanedhel - 7 Maj 2010, 18:32
Wymaluj na nim jeszcze czarne czaszki.
Martva - 8 Maj 2010, 08:53
Jaaaa, fajny! I damka, co jest Ważne i Się Liczy. I ma koszyk i światełko. Bierz!
ketyow - 8 Maj 2010, 08:58
Adanedhel napisał/a | Wymaluj na nim jeszcze czarne czaszki. |
I może jakieś Kitty by się do tego przydały
Gwynhwar - 8 Maj 2010, 14:21
Mam złamane serce! Aukcję koleś skończył przed czasem i napisał mi, że:
Cytat | Witam
Zostaliśmy dziś zasypani mailami o ten rower, który jak słusznie niektórzy zauważyli jest rzeczywiście niepowtarzalny i którego trafiła mi się pierwszy raz taka partia w takim kolorze, na chwilę obecną niestety nie mam już ani jednej sztuki, spodziewam się dostawy na 99% w następonym tygodniu, z tym, że nie mam żadnego wpływu na kolor zamawianych rowerów, odbywa się to na zasadzie, że producent otwiera jakąś tam beczkę z farbą i leci tak cała seria ok 1000 szt, czy uda mi się trafić w różowy następnym razem...biorąc pod uwagę poprzednie lata jest taka szansa, przeważnie kolor powtarzał mi się przez trzy kolejne dostawy, jeżeli tylko uda mi się zdobyć dla Pani ten różowy oczywiście napiszę!
Pozdrawiam |
Będę puakać!
Chal-Chenet - 8 Maj 2010, 14:24
Jesteśmy z Tobą w tym nieszczęściu.
Gwynhwar - 12 Maj 2010, 11:04
Cytat | Witam Pani Joanno !!!
Co prawda nie mam roweru jeszcze na miejscu, ale już otrzymałem informację od moich pracowników, którzy pojechali dziś rano po towar, że taki rower udało im się zdobyć. Ponieważ bardzo spodobał mi się Pani e-mail, a mam dużo chętnych na ten model, a że rowery są tylko 3 w takim kolorze, Panią w pierszej kolejności pytam, czy jest Pani nadal zainteresowana. Jeżeli tak to bardzo proszę o odpowiedź, ustalimy dalsze szczegóły transakcji.
pozdrawiam |
Kocham Życie!
ketyow - 12 Maj 2010, 11:07
Gwynhwar, no widzisz, nie ma to jak urok osobisty wypływający nawet z emaili
Gratuluję
Martva - 12 Maj 2010, 11:07
joooj, uroczo
czyli opłaca się pisać fajne maile
Gwynhwar - 12 Maj 2010, 11:09
Będę miała różowy rower! Yay!
Gwynhwar - 12 Maj 2010, 12:45
Cytat | Rower będzie miął wykręcone przednie koło i koszyk, oraz pedały, tylko w takim stanie zmieści się on do kartonu |
Aaaaaaa! Ok, szukam prawdziwego mężczyzny z zacięciem technicznym z okolic Poznania - herbata included!
Martva - 12 Maj 2010, 13:58
Gwynhwar, poskładałam rowerek stacjonarny sama i dałam radę, wprawdzie nie działał, ale to dlatego że Chińczycy mu za mocno skręcili łożysko czy inny kosmos To nie jest takie skomplikowane, tylko czasem trzeba użyć narzędzi, siodełko mi jakoś klekotało i tata dostał ataku śmiechu jak oświadczyłam że te śrubki muszą być jakieś lewe, a potem wziął klucz (czy coś) i je dokręcił. Wierzę w Ciebie, nie możesz być bardziej atechniczna niż ja.
Gwynhwar - 12 Maj 2010, 14:06
To trzymajcie za mię kciuki o.o'
Adanedhel - 12 Maj 2010, 16:37
Bez koszyka da się jeździć. Bez koła też. Sprawa treningu. Są ludzie, którzy dają sobie radę i bez pedałów, choć przynajmniej jeden powinnaś mieć.
Gwynhwar - 25 Czerwca 2010, 17:43
Uwaga, uwaga! Kto chce jechać ze mną pod namiot na przełomie lipca i sierpnia (już po Avie...)? Szukam kogoś fajnego i chętnego do taplania się w błocie
Gwynhwar - 22 Lipca 2010, 22:16
Właśnie dowiedziałam się, że moja siedmioletnia uczennica wpadła pod samochód i zmarła w szpitalu nad ranem.
Jest mi jakoś straszliwie smutno.
Kai - 23 Lipca 2010, 07:40
Gwynhwar, to bardzo smutne, biedne dziecko i biedni rodzice. [*]
Ozzborn - 23 Lipca 2010, 11:59
O rany, straszna sprawa
Jakie to musi być straszne dla rodziców.
[']
Gwynhwar - 23 Lipca 2010, 12:03
Najmłodsza z czwórki rodzeństwa, dla całej rodziny to musi być koszmar.
Ja nie mogę uwierzyć, że jej nie ma. Jeszcze w czerwcu mówiła mi dzień dobry na ulicy.
hardgirl123 - 23 Lipca 2010, 19:58
Gwynhwar, bardzo mi przykro
jewgienij - 23 Lipca 2010, 22:25
Kurna.
Dzisiaj zmarł mój wujek, który miał z 90 lat i był trenerem boksu w Nowej Hucie, Bronisław Olejniczak. Po telefonie od cioci miałem pretensje do siebie, że w dorosłym życiu ani go nie odwiedzałem, ani się nim nie interesowałem, choć mieszkał kilka osiedli ode mnie. Doszliśmy z ciotką do zdania, że długo i szczęśliwie żył.
Ale w przypadku dziecka nie ma żadnego wytłumaczenia, to koszmar.
|
|
|