Blogowanie na ekranie - Przez łąki, przez pola...
Fidel-F2 - 19 Marca 2012, 07:59
dzejes napisał/a | tymczasem na blogu Uciekinier III, czyli demokracja po szczurzemu. | i to już koniec? ja chcę więcej
dzejes - 19 Marca 2012, 08:57
Spoko, dziś dokończę ten wątek. Chyba.
dzejes - 20 Marca 2012, 08:54
Dwa tygodnie diety, pierwszy mini-cel osiągnięty, czyli waga pokazała 95 kg. Ahoj tam przy sterze! Kurs na 90 kg!
mesiash - 20 Marca 2012, 10:18
dzejes,
dzejes - 21 Marca 2012, 09:00
Dzięki, dzięki.
Zastanawiam się, czy ktoś z piszących o dietach i odchudzaniu próbował diety notatkowej?
Polega ona na tym, że można jeść wszystko do woli (jupi!), pod warunkiem, że się każdą zjedzoną rzecz zapisze w zeszycie.
Wymyśliłem to przed chwilą na podstawie wiedzy i doświadczenia - mam wrażenie, że tak sformułowane warunki wystarczyłyby na początek, dałyby podstawy dyscypliny, a jednocześnie nie byłyby zbyt wymagające i odstręczające.
hrabek - 21 Marca 2012, 09:04
Ja zamiast zeszytu używam programu w telefonie, łatwiej dostępny niż notatnik. I rzeczywiście zapisywanie ma ogromne znaczenie psychologiczne.
dzejes - 21 Marca 2012, 09:07
Ja jednak trzymałbym się papieru - z uwagi właśnie na aspekt psychologiczny. Ale to już w sumie czepialstwo.
dzejes - 21 Marca 2012, 09:19
Osobnym postem, bo na inny temat - dieta pobudza mnie do myślenia o odchudzaniu i tak się zastanawiam skąd się bierze efekt yoyo/jojo, jak kto woli. Ile w tym psychologii?
Często rozmawiam z ludźmi o odchudzaniu (odkąd mam się czym pochwalić ) i stale przewija się jeden motyw - jedzenie jako nagroda.
Czy to po ciężkim dniu, czy w stresie dla rozładowania emocji, czy wreszcie podczas diety jako prawdziwy cel. Tak mi się wydaje, bo skoro masa ludzi mówi w kontekście swojej diety nie o tym, że będzie zdrowsza, będzie atrakcyjniejsza, będzie się pewniej czuła w sytuacjach towarzyskich, tylko po kilku zdaniach zaczyna mówić, że sobie coś dobrego zje, "gdy już skończy".
To jest przecież bez sensu. Oczywiście od strony psychologicznej rozumiem, niczym się nie wyróżniający od innych mechanizm uzależnienia, ale logicznie - bez sensu. Czy celem odchudzania jest zrobienie miejsca na następne ciastka?
hrabek - 21 Marca 2012, 09:27
Na pewno ma to związek. Odchudzającym się łatwiej może odmówić sobie ulubionego dania, czy słodycza jeśli widzą efekt tego odmawiania, a na horyzoncie majaczy gdzieś koniec katorgi.
Ale to chyba niejedyny aspekt. Nie mogę wypowiadać się za wszystkich, ale miałem tak, że jak się odchudziłem jakieś 6-7 kilo, to po miesiącu utrzymywania mniejszej wagi zacząłem czuć tak przeogromny głód, że nie byłem w stanie się najeść. Włączył mi się taki odkurzacz, którego nie byłem w stanie powstrzymać i zacząłem pochłaniać wszystko co się nawinęło. Więc to chyba nie tylko sama psychologia, ale normalny fizyczny głód.
merula - 21 Marca 2012, 09:46
pod tym względem jesteśmy bardzo zwierzęcy. normalnie zwierzę jak ma, to je, bo potem może nie być (drapieżniki zwłaszcza), a wysiłek włożony w zdobycie pokarmu jest spory i obciążający. odmawianie sobie zjedzenia czegoś w imię bycia atrakcyjniejszym czy zdrowszym, to już na poziomie biologii abstrakcja i działanie w sferze wyższej.
organizm ma włączone mechanizmy mające uchronić go przed głodem. dietę traktuje jak okres braku jedzenie, kryzys i w pewnym momencie włącza się zapalnik "uzupełnić braki, bo zapasy sie kończą". i wtedy zaczynamy żreć. wszystko, co się nawinie, a w szczególności bomby kaloryczne, żeby nadrobić straty.
corpse bride - 21 Marca 2012, 09:55
dlatego dobrze byłoby znaleźć taką dietę, która składa się z rzeczy równie smacznych, acz zdrowych. przecież to nie jest tak, że smaczne = niezdrowe.
Agi - 21 Marca 2012, 10:04
Właśnie, moim zdaniem rzecz nie w tym żeby nie jeść, tylko trzeba jeść mniej kalorycznie.
I spalać aktywnością fizyczną to co się zjadło.
dzejes - 21 Marca 2012, 10:06
hrabek - przeżywałem dokładnie taki sam głód, wymiatałem jak odkurzacz, z tym że gdy intensywnie ćwiczyłem. W ogóle nie traciłem wagi (może jakieś 3/4 kg na przestrzeni kilku miesięcy), ale byłem non stop głodny. Więc jasne, że nie tylko psychologia.
merula - no więc właśnie. To co piszesz jest logiczne, ale na przykład dla mnie kompletnie nie działa. Więc chyba nie do końca zawsze jest prawdziwe. Mi się po pięciu miesiącach bardzo surowej diety zapalnik nigdy nie włączył, byłem zachwycony efektami, w ogóle nie myślałem o tym, że teraz to sobie podjem.
No i ja nie uważam, żeby fakt, że coś było determinowane przez biologię uwalniał nas od odpowiedzialności. Samoświadomość to nie jest rzecz dana odgórnie, trzeba pracować nad sobą.
corpse - ja jem bardzo smacznie. Wiele potraw można też bardzo mocno "odchudzić" gotując z myślą o tym, bo co z tego, że rzucam na patelnię warzywa mające 200 kcal, gdy smażą się na oleju mającym 300?
Ale jak tu się dziwić nieświadomości, gdy na portalu gazeta.pl czytam artykuł o orzechach - że można je jeść praktycznie bezkarnie, bo "kalorie z orzechów znikają nie wiadomo gdzie!" No, ja mogę wskazać parę miejsc, gdzie te kalorie znikają.
corpse bride - 21 Marca 2012, 10:23
to chyba u wiewiórek.
joe_cool - 21 Marca 2012, 10:27
W ogóle czytam sobie ostatnio ciekawą książkę pt. "Waga startowa" - w skrócie o tym, jak się odżywiać, żeby mieć optymalny procent tkanki tłuszczowej do startu w zawodach i tam pan pisze właśnie, że pierwszy krok, to zapisywanie wszystkiego, co się je. Że to podobno automatycznie sprawia, że je się mniej. Drugi krok, to codzienne ważenie się. No i kolejny to określenie zapotrzebowania kalorycznego, i tak dalej. Na razie książka upewniła mnie w tym, że beznadziejnie się odżywiam
W ogóle w zeszłym roku zbierałam różne ciekawostki na temat odżywiania się, było tam też o orzechach. Znalazłam coś takiego:
http://www.odchudzamsie.pl/zdrowe-odzywianie/produkty-spozywcze-wspomagajace-odchudzanie napisał/a | Orzechy doskonale sprawdzają się jak przekąską pomiędzy posiłkami. Orzechy bogate są w proteiny, błonnik i tłuszcze zdrowe dla serca. Przyjmowane z umiarem orzechy pomagają podczas chudnięcia, pomagają regulować również poziom cholesterolu w organizmie. Nie należy jednak przesadzać z ilością spożywanych orzechów, ponieważ może to przynieść skutek odwrotny do zamierzonego. |
Oraz:
nie pamiętam, gdzie napisał/a | Trzy główne zalety orzechów
* Orzechy są sycące – kiedy jesz orzechy zmniejsza się apetyt, nadają się więc świetnie jako przegryzka pomiędzy posiłkami.
* Organizm wydala część tłuszczu z orzechów – około 20% jest wydalane z organizmu.
* Orzechy pobudzają działanie metabolizmu – spożycie orzechów może przyspieszyć metabolizm nawet o 10%.
|
W ogóle mam strasznie dużo różnych ciekawostek, ale już nie będę dzejesowi wątku zagracać
Kasiek - 21 Marca 2012, 13:26
dzejes napisał/a | Zastanawiam się, czy ktoś z piszących o dietach i odchudzaniu próbował diety notatkowej?
Polega ona na tym, że można jeść wszystko do woli (jupi!), pod warunkiem, że się każdą zjedzoną rzecz zapisze w zeszycie. |
Ja znam taki system przy oszczędzaniu. Trzeba zapisać każdy wydatek, czy komoda, czy guma do żucia na listki i zapałki. Rzeczywiście, świadomość tego, ze każdą głupotkę trzeba zapisać, działa hamująco na zakupy. Myślę, że z dietą byłoby tak samo - świadomość, ze trzeba zapisać ten jeden cukierek, kilka łyków cukrzonego napoju i gałkę lodów czekoladowych działałoby też hamująco
dzejes napisał/a | kalorie z orzechów znikają nie wiadomo gdzie! No, ja mogę wskazać parę miejsc, gdzie te kalorie znikają. | corpse bride napisał/a | to chyba u wiewiórek. |
corpse, jakbyś miałą takie malutkie łapki i musiała tyle razy nimi przebierać, żeby się ruszyć o kilka metrów, to też by Ci kalorie nie wiadomo gdzie znikały
dzejes - 21 Marca 2012, 14:50
joe_cool napisał/a | Organizm wydala część tłuszczu z orzechów – około 20% jest wydalane z organizmu. |
Ja do takich rewelacji podchodzę z ogromną ostrożnością. A skąd wiadomo, że 20%? A może 35%? A może raczej 10%?
Gdy czytam takie rzeczy, to wyobrażam sobie autora siedzącego nad laptopem i wymyślającego te wszystkie procenty na poczekaniu.
Kasiek napisał/a | Myślę, że z dietą byłoby tak samo - świadomość, ze trzeba zapisać ten jeden cukierek, kilka łyków cukrzonego napoju i gałkę lodów czekoladowych działałoby też hamująco |
No więc badania naukowe (ale takie prawdziwe, peer revieved, publikowane i tak dalej)potwierdzają, że już samo zapisywanie powoduje zmniejszenie ilości zjadanych kalorii. Więc pewnie tak, działa to tak samo jak przy oszczędzaniu.
Natchniony (eee... dziwne słowo) rozmową przejrzałem sobie PubMed szukając nowych, ciekawych publikacji i znalazłem kilka, niestety wszystkie bez wyjątku płatne Jeśli ktoś ma luźne $32, to ja chętnie przeczytam za niego i sporządzę mały review.
Ciekawy był zwłaszcza jeden, dokładnie o tym, o czym pisała merula, czyli o zmianach zachodzących w organizmie w czasie diety oraz o sposobach przeciwdziałania tym zmianom. Niestety w abstrakcie nie było ani słowa o tych sposobach a $20 mi szkoda.
joe_cool - 21 Marca 2012, 17:03
dzejes, niestety, nie mam zapisanego źródła tych rewelacji, więc też podchodzę ostrożnie - ale pocieszam się, że jakiś tam procent jednak się nie wchłania
A tutaj recenzja książki, o której pisałam. Jak przeczytam, mogę się podzielić.
dzejes - 21 Marca 2012, 21:46
joe_cool napisał/a | A tutaj recenzja książki, o której pisałam. Jak przeczytam, mogę się podzielić. |
Wszystko brzmi dosyć rozsądnie, liczenie kalorii to dla mnie codzienność (znam już na pamięć masę wartości i potrafię oceniać uczciwie wagę). Odstręcza mnie to ważenie siebie na specjalnej wadze i to codziennie. Ja wolę obserwować trendy, a codzienne ważenie to zaburza, dlatego mam jeden dzień w tygodniu na sprawdzanie co się dzieje.
A tak w ogóle to pół godziny temu wróciłem z półgodzinnej przebieżki Przetruchtałem ledwo 3,5 km, ale i tak jestem zadowolony, zwłaszcza z faktu, że cały cza utrzymałem tempo biegowe. Fakt, że trzy razy spuszczałem z tonu i schodziłem do truchciku, ale nie zatrzymywałem się, nie maszerowałem.
joe_cool - 22 Marca 2012, 10:10
dzejes, good job Jak tam kostki? No i kto powiedział, że truchcik jest powodem do wstydu?
ED:
Z tym codziennym ważeniem to tylko na początku, podobno ma to podobne działanie psychologiczne jaj zapisywanie kalorii. Potem można się ważyć rzadziej. Ja tam się ważę parę razy w tygodniu (ze 2-3), a ze sprawdzaniem składu ciała to może raz na miesiąc - taką wagę specjalną sobie kupiłam w Rossmanie.
dzejes - 22 Marca 2012, 19:34
Kostki OK, dobrze się czułem w trakcie i po Ale przy diecie nie dam rady codziennie biegać, siły nie te.
dzejes - 22 Marca 2012, 23:41
Zderzak Łągiewki? Benzyna z CO2 Nazimka? Przeżytek! Oto prawdziwa darmowa energia!!111
ihan - 23 Marca 2012, 08:39
dzejes, co do czasopism naukowych płatnych, podaj linki, może mam dostęp. Można też napisać do autora korespondencyjnego z prośbą o przesłanie pdf-a, nigdy mi nikt nie odmówił. Ludzie na świecie zdają sobie sprawę, że Polska to biedny kraj i jeden z największych Uniwersytetów może owszem zakupić sobie dwa jachty, ale niekoniecznie dostęp do czasopism, w tym tak nieznaczących jak Science i Nature
Większość źródeł odchudzaczy zaleca ważenie się raczej raz w tygodniu, bo jednak dzienna waga, zwłaszcza u kobiet, może się wahać niezależnie od diety.
mesiash - 23 Marca 2012, 10:20
ihan, u mężczyzn też
ale w ważeniu najważniejsza i tak pozostanie konsekwencja co do godzin ważenia i czynności wykonywanych przed / po, czyli np codziennie po przebudzeniu lub przed pójściem spać jest ok, ale po posiłkach na przykład nie ma sensu
ihan - 23 Marca 2012, 18:24
Wiem, jestem nieprecyzyjna u kobietek jeszcze dochodzą cykliczne, "miesięczne" zmiany związane np. z gromadzeniem wody.
dzejes - 24 Marca 2012, 12:35
OK, uderzę do ciebie w przyszłym tygodniu. A pisać do autorów? Hmm... no to nie przyszło mi do głowy Choć co ja im w zasadzie napiszę? Szanowny/a Pani/e, ja tak w ogóle to jestem prawnikiem, a tak w szczególe to podatkowym, ale bardzo lubię czytać dziwne rzeczy i czy mógłbym otrzymać kopię artykułu z dziedziny biologii/psychologii/medycyny ew. dowolnej kombinacji powyższych?
Poza tym to dzięki za wsparcie, nawet koledze Dobra rada Mesiashowi
Bardzo to przydatne, bo wbrew temu, co tu piszę wcale nie jestem takim supermanem.
A że mam przekonanie, że forum zdechnie, to jakoś tak mi dziwnie trochę. Bez względu na to, czy FS będzie je utrzymywała czy nie, to bez pisma skąd się wezmą nowi ludzie? A bez częściowej rotacji robi się muliście i bagniście w tego typu sieciowych społecznościach.
ihan - 25 Marca 2012, 10:24
Spokojnie możesz napisać. Autorzy prac naukowych nie różnią się od innych ludzi i lubią być łechtani, np. tym jak to ich twórczość interesuje ludzi spoza branży. Ja w zasadzie mam formułkę w stylu: Panie profesorze X, proszę o przysłanie kopii artykuły pt. Y, który ukazał się w Z (czasopismo, vol. strony, rocznik). Dziękuję. podpis. W zasadzie więc nie musisz się specjalnie tłumaczyć po co potrzebujesz, ale spersonalizowane zawsze są mile przyjmowane.
Aha, wspieranie też jest fajne z tej drugiej strony, bo się człowiek takim supermenem-wspieraczem robi.
dzejes - 28 Marca 2012, 08:43
No i wczoraj 93 kg na budziku. Myślę, że czeka mnie jeszcze tydzień takiego szybkiego spadania, w przyszły wtorek będzie pewnie 91. Potem skończy się miodowy miesiąc.
ihan - 28 Marca 2012, 19:51
Tak sobie poczytuję ciebie i Fidela, i kurczę, może zamiast mieć niesmak za nadwagę też powinnam sobie znajdować jasne strony... Bo ja też poniżej 90 kg, i to od zawsze, ye, ye, ye . A co, z czegoś cieszyć się trzeba. Ale poważnie, gratulacje człowieku szczuplejący. To miłe uczucie.
dzejes - 28 Marca 2012, 23:26
Cytat |
Conclusion: Exercise alone appears to have minimal impact on measured outcomes with positive outcomes apparent when exercise is combined with a hypoenergetic diet. Greater improvements in waist circumference and body composition occurred when carbohydrate is replaced in the diet with protein. |
Z każdym przeczytanym artykułem utwierdzam się w przekonaniu, że w odchudzaniu chodzi tylko o obcięcie kalorii. Wszystko inne - ćwiczenia, zmiany w odżywianiu i trybie życia - to sprawy mające na celu utrzymanie nowej wagi. Samo odchudzanie jest banalnie proste.
Poznajcie Johana ze Szwecji. Johan jadł przez trzy miesiące tylko i wyłącznie hamburgery. I schudł 30 kg.
|
|
|