To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

corpse bride - 1 Kwietnia 2007, 23:29

martva, nowa praca zajmujaca wiekszosc czasu, kiedy nie spisz - to normalne, ze sie sni. tez tak mialam jak pierwszy raz pracowalam - przez pierwszy tydzien czy dwa. nie tylko ja z resztą. pracowalismy w czyms zwanym old time portraits i nasze zadanie polegało na przebieraniu ludzi w kostiumy do zdjęć - i jednej nocy mój chłopak przez sen zawijał mnie w przescieradlo, bo mu się śniło, że przebiera jakiegoś grubasa w stój kowbojski i ten grubas się nie chciał zmieścić :)
ale w następnym roku nic mi się nie śniło.

Piech - 1 Kwietnia 2007, 23:31

Iscariote napisał/a
Czasem nawet jest fajnie jak przyjdzie taki klient upierdliwy. Aż cieszysz się, że nie jesteś na jego miejscu. Wierzcie mi - lepiej być miłym dla pracowników recepcji ;P:

No, ja zawsze jestem grzeczny dla obsługi. Nie lubię, jak mi ktoś sika do kawy.

Martva - 2 Kwietnia 2007, 19:20

Dziś była kompilacja - trochę roślinki, trochę zdawanie jakichś dziwnych egzaminów. Całość chora.
Zgłosiłam się na ochotnika do pracy w sobotę, mając nadzieję na jakieś wolne PRZED sobotą. Ale to chyba wcalenie nie jest takie oczywiste :> A chętnie bym się spotkała z koleżankami - biżuteryjkami i pooddawała im długi, tak przed świętami by wypadało.
Miałam dziś poważną rozmowę z szefową, będę podpisywac umowę - kwiecień, maj, być może czerwiec.
A potem przypuszczę atak na sklepy z bielizną :D
Ale przydałby się dzień, żeby odsapnąć, najlepiej w betonowym pomieszczeniu, żadnych roślin, żadnych ludzi...

May - 3 Kwietnia 2007, 18:11

zdawalas egzaminy w pracy?
Fajnie, nie ma co... Jak ja zaczynalam prace tutaj to przez pierwsze dwa dni czytalam regulaminy i ogladalam filmy instruktazowe (czego nie wolno sprzedawac malolatom). I jeszcze mi za to placili ;) fajny kraj :)

Martva - 3 Kwietnia 2007, 20:15

Pisałam o snach, ty głupia siostro.
Egzaminów żadnych nie mam, natomiast dostałam pensję za marzec - całe 170 zł. Ale wolałam teraz niż razem z kwietniową. Poza tym na jutro mam dostarczyć listę dni, w których nie mogę pracować i coś czuję że tu będzie problem...
I nie mam sukienki na ślub. Żeby to szlag.

May - 3 Kwietnia 2007, 20:45

to ile dostajesz za godzine? Bo sie matka dopytuje ;P:
Zdaje sie, ze znow omija mnie rodzinne wesele i nic o tym nie wiem...

Martva - 3 Kwietnia 2007, 20:47

Pracowałam 33 godziny w marcu, policzcie sobie :>
Ty nie narzekaj, Ty się zastanów co ja mam na siebie włożyć i gdzie tego szukać :(

May - 3 Kwietnia 2007, 21:07

Zmiescisz sie w moja zloto-miedzana sukienke? To mozesz sobie pozyczyc jak ci sie podoba ;P: (poszukac u mnie w szafie)
Ja mam w nastepna sobote wielkie tance szkockie i tez sie nie mam w co ubrac, niby formal preffered, wiec mozna informal, ale i Ron chce zeby nasz klub sie dobrze prezentowal, a przez cale ferie pracuje dluzej wiec 1)nie mam czasu 2)nie mam gdzie szukac, bo u nas malo sklepow z ciuchami (za to mam 7 charity shops, tylko ciezko cos w nich trafic, zeby rozmair byl ok i kroj tez)

Martva - 4 Kwietnia 2007, 18:59

Nie zmieszczę się, chyba że zapnę ją poniżej biustu i będę udawała że tak ma być :(
May - 4 Kwietnia 2007, 20:05

No to ci nie pozycze ;P: ale mialam dobre checi!
A co u Majewskich? Moze trafisz cos fajnego?

Martva - 4 Kwietnia 2007, 20:11

Szanse są nikłe.
A poza tym kiedy tam pójdę?

May - 4 Kwietnia 2007, 22:12

no wlasnie, pochwal sie, podpisalas juz cyrograf? zdradz szczegoly - masz caly etat czy pol?
bo strasznie jestes tajemnicza, a matka sie dopomina wiesci od ciebie!

ihan - 5 Kwietnia 2007, 09:48

Martva napisał/a
A poza tym kiedy tam pójdę?


Witaj w prawdziwym świecie, w którym sklepy czynne w niedziele bywają ostatnią deską ratunku.

Martva - 5 Kwietnia 2007, 19:08

Ale nie dla mnie, bo ja w niedziele też pracuję :(
Nic jeszcze nie podpisałam. Za to centrum ogrodnicze, w którym miałam praktyki, 15 minut spacerem od mojego domu, 30III powiesiło ogłoszenie w sieci że 'szuka sprzedawców, znajomość roślin mile widziana' ;P:

ihan - 5 Kwietnia 2007, 20:09

No to miłe, że "znajomość roślin mile widziana", bo przez długi czas było dla mnie szokujące, że dysponuję większą wiedza na temat potrzeb roślin ozdobnych, interesując się hobbystycznie, niż sprzedawcy, jawiący mi się jak wszystkowiedzący guru. Potem się zestarzałam, zmądrzałam, przestałam podchodzić emocjonalnie i zauważyłam, że w wielu sklepach handlujących różnym towarem sprzedawca niekoniecznie ma pojęcie co sprzedaje. Ot, życie.
May - 5 Kwietnia 2007, 20:54

Moj kumpel mial zwyczaj pytac w roznych sklepach "czy ty sie znasz troche na tym, czy tylko tu pracujesz, bo mam kilka powaznych pytan?" A upierdliwy jest bardziej, niz wypada, wiec potrafil zameczyc sprzedawcow dziwnymi pytankami typu "ktora smietanka bedzie lepsza do ryby?"
A jak jeszcze pracowalam w Posce, to w naszej ksiegarni byla panna, co sie publicznie przyznawala (przy klientach!!!), ze ona sie na ksiazkach nie zna bo nie czyta... to jakby wegetarianin w masarni pracowal, nie?

Ixolite - 5 Kwietnia 2007, 21:15

Niby słusznie, towaru nie podpieprzy :D
ihan - 6 Kwietnia 2007, 11:28

Co najwyżej zniechęci klienta do zakupów. W zasadzie mnie i tak obojętne, bo preferuję sklepy samoobsługowe, prowadzenie ze sprzedawczyniami dyskusji o życiu prywatnym moim i połowy osiedla nie należy do moich hobby.
Martva - 6 Kwietnia 2007, 21:04

ihan napisał/a
No to miłe, że znajomość roślin mile widziana,


Jak dla mnie to jest bardzo wyraźny sygnał, że im bardzo bardzo brakuje pracowników, normalnie się opierali na studentach o tej porze roku, ale za 'moich czasów' mieli jeszcze 2 kobity znające się na roślinach świetnie, które tychże studentów podszkalały. Dzięki nim dziś coś wiem i mogłam się załapać u konkurencji.
Przecież na studiach tego nie uczą.

Mam jutro wolne, hura! Dziś się ciągnęło strasznie, ludzi mało; pierwszy raz mój uśmiech, dzieńdobry i pytanie w czym mogę pomóc zostało totalnie zignorowane - dwie panie łaziły i narzekały że drożyzna i że na Kleparzu sa tańsze bratki. Trudno żeby były droższe. Poza tym ja rozumiem jak ktoś mówi 'nie, dziękuję', 'oglądam', 'później'. Sama szczerze nie znoszę narzucających się sprzedawców, ale nie przyszłoby mi do głowy udac że nie widzę. Taka praca.
Boli mnie kręgosłup, strasznie.
Mam wolne 17IV, jest to jedyny dzień kiedy będę miała okazję sobie kupić sukienkę na ślub (21IV), jakoś nie bardzo to widzę :(

ihan - 7 Kwietnia 2007, 19:50

Martva napisał/a
Mam wolne 17IV, jest to jedyny dzień kiedy będę miała okazję sobie kupić sukienkę na ślub (21IV), jakoś nie bardzo to widzę :(

Ale myśl pozytywnie, gdybyś kupiła duuużo wcześniej mogłoby się okazać, że nie pasuje, bo np. dzięki pracy na świeżym powietrzu i dużej ilości ruchu przy przepakowywaniu roślin i worków z ziemią schudłaś niezmiernie. A tak, w cztery dni drastycznych zmian nie będzie.

Martva - 7 Kwietnia 2007, 20:23

Tya, dokładnie o tym pomyślałam :)
Tylko trochę się martvię, bo ja jestem problemowe stworzenie jeśli chodzi o kupowanie ubrań, butów i innej bielizny; jestem niewymiarowa, nic na mnie nie pasuje, a jak pasuje i się podoba to jest drogie. I nawet nie wiem gdzie się szuka kiecek poza jednym lumpekso-komisem na rogu Długiej.
Ehhh, facetom jest łatwiej.

ihan - 7 Kwietnia 2007, 20:30

Nie mam pojęcia gdzie konkretnie szuka się kiecek (no ogólnie wiem: w sklepach z ciuchami), bo nie używam. I nienawidzę szczerze kupowac ubrań. A jeszcze bardziej nienawidzę ich przymierzać. Dlatego tez bardzo się cieszę, iż np. nie jestem modelką, to musi być jakiś koszmar potworny.
Fidel-F2 - 7 Kwietnia 2007, 20:32

Martva, facetom łatwiej bo nie wybrzydzają i jak z grubsza pasuje to biorą
no chyba, ze są metro (nowego słówka się dziś nauczyłem) to wtedy mają takie problemy jak Ty

Martva - 7 Kwietnia 2007, 21:32

Facetom łatwiej, bo mogą mieć jeden garnitur i nosic go niezależnie od okazji (śluby, pogrzeby, egzaminy, inne uroczystości).
'Z grubsza pasuje' - cóż, ja mam o tyle trudno, że jeśli coś jest dobre na długość, to niekoniecznie na szerokość, a zdarza się czasem że przewężenie na talię mam na wysokości bioder, gdzie nijak się nie zwężam, a wręcz przeciwnie.
Jak byłam szczuplejsza - ehhh, czasy licealne - zdarzało mi się kupować dziecięce ciuchy, teraz się nie mieszczę.
A musi być kiecka, bo jak raz na parę lat idę na wesele, to tak wypada być w kiecce. W moich ukochanych dżinsowych dzwonach jednak nie pójdę :) Kiecek używam, chociaż takich wybitnie wieczorowych nie (bo nie posiadam). Kupowanie ciuchów, w tym sukienek, jest bardzo fajnym zajęciem, pod warunkiem że czegoś konkretnego nie potrzebuję teraz zaraz natychmiast; wtedy zaczynają się schody.

Ixolite - 7 Kwietnia 2007, 23:02

Ja zdecydowanie nie lubie kupować sukienek. :roll:
Kruk Siwy - 7 Kwietnia 2007, 23:18

A ja lubię. A jeszcze bardziej bieliznę w dobrym sklepie.
Ixolite - 7 Kwietnia 2007, 23:22

Jak będę miał komu, to może polubię. :wink:
Martva - 8 Kwietnia 2007, 10:57

Na kupowanie bielizny ostrzę sobie pazury, mam nadzieję że w maju się uda (o ile mi dadzą jakiś wolny dzień :>) Ale to już będzie po wypłacie i nie będę się musiała zastanawiać czy jak kupię sobie coś ciut droższego niż zamierzałam, to będzie mnie stać na farbę do włosów.
Siostro, przymierzyłam Twoją sukienkę. Fajna jest, mimo koloru, bo długość odpowiednia, bardzo ładnie leży w talii i biodrach, tylko że nie jestem w stanie dopiąć ostatnich paru centymetrów zamka. W sumie mogłabym ją zanieść do krawca i powiedzieć że chcę taką samą, tylko oliwkową i szerszą w biuście, ale chyba już za późno :(

May - 8 Kwietnia 2007, 19:35

Pogadaj z Piotrem, moze zdazy! W koncu moja suknie slubna uszyl w dobe (szkoda, ze sie w niej juz nie dopinam, bo bylaby w sam raz na tance szkockie...), wiec moze cos wykombinuje? Powodzenia w poszukiwaniach, gdyby sie z Piotrem nie udalo...
Martva - 9 Kwietnia 2007, 20:17

Wolałabym najpierw szukać, potem szyć. Ale nie wiem czy zdążę w ten sposób.
Ale znalazłam dziś w szafie czarną przezroczystą bluzkę ze srebrnym haftem z cekinów i zmieściłam się w nią ;P: Bardzo nie chcę czarnego wkładać, bo to mało weselne, ale po zachwytach ojcowsko-siostrzanych zostanie jako ostatnia alternatywa. Tylko że nie mogłabym do niej bizuterii dokładać, bo wyglądałabym jak choinka.
A propos biżuterii, wydłubałam wczoraj/dziś 3 pary kolczyków, to więcej niż w ciągu ostatniego miesiąca. Wszystkie są oliwkowe/zielone i prawie sięgają ramion. Jak nie pójdą, to sobie je zatrzymam, a co :)



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group