To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane

Fidel-F2 - 21 Listopada 2011, 22:47

Ilt, skąd u Ciebie koncept, że to dowcip?
Ilt - 21 Listopada 2011, 23:05

Dowcipem nazwałem to trochę na wyrost. Jest to po prostu bardzo dowcipny, żartobliwy tekst o, rzecz jasna, głębszym znaczeniu (przypowieść? Nigdy nie pamiętam klasyfikacji). Słowo klucz "żartobliwy". Jeśli ktoś jest ciekawy czemu i jakie jeszcze dowcipne, żartobliwe fragmenty znaleźć można w Biblii (+kto i na jakich podstawach do takich wniosków dochodzi), to pisze o tym jezuita James Martin w Between Heaven and Mirth: Why Joy, Humor, and Laughter Are at the Heart of the Spiritual Life.
mBiko - 21 Listopada 2011, 23:18

Ilt, i właśnie dlatego mogę napisać "mnie nie bawi", w miejsce "nie jest zabawne".
Wyrażam stosunek osobisty nie próbując nawet oceniać w szerszym kontekście.

Fidel-F2 - 21 Listopada 2011, 23:19

Ilt, ale wiesz o co Ci chodzi, prawda? Mógłbyś powiedzieć?
Ilt - 21 Listopada 2011, 23:41

mBiko napisał/a
Wyrażam stosunek osobisty nie próbując nawet oceniać w szerszym kontekście.
To dlaczego tu możesz, a w przypadku Draculi już to jest nieakceptowalne?
mBiko - 21 Listopada 2011, 23:46

Tylko cały wic w tym, że Ice oceniał, a Ty jak lew broniłeś jego prawa do takiego postępowania.
Ilt - 22 Listopada 2011, 00:27

A przepraszam, wyrażenie stosunku osobistego nie jest oceną? :)
mBiko - 22 Listopada 2011, 01:03

Ale mówisz "szczawiowa mi nie smakuje", a nie "szczawiowa jest kiepska"?

To jest właśnie ta drobna różnica.

marcolphus - 22 Listopada 2011, 07:24

Ziuta napisał/a
Skończyłem też Proximę Borunia i Trepki. Niestety znowu w wydaniu z lat 80. Wiem, że na pewno dopisali autorzy do pierwotnej wersji wątek genetyczny (całkiem dobry, podobał mi się, chociaż czuć, że te kilka-kilkanaście stron nie powstało w latach 50). Chwalili się też poprawkami stylistycznymi (dlatego miała zniknąć informacja, kto jest autorem której części). Niemniej jest dobrze.

A to zabawne, ja właśnie Proximę teraz czytam (jestem mniej więcej w połowie). Ale mam wydanie z 1957 roku. Duże są różnice (oprócz tego o czym wspomniałeś) między tymi wydaniami?

Ziuta - 22 Listopada 2011, 09:34

O to lepiej pytać Kruka siwego, bo jest fanem i zna wszystkie wydania. Ja wiem tylko to, co autorzy napisali we wstępach.
Kruk Siwy - 22 Listopada 2011, 11:13

Kurka, po to napisałem polecankę w SFFiH żeby nie musieć dalej gadać o różnicach... hhihi.
Generalnie mam wydanie z 57 za najlepsze, te z lat osiemdziesiątych nieco zgrzyta. Wątek ekologiczny nie bardzo mi pasuje w aż tak rozbudowanej wersji. Ale dla zabawy warto rzecz własnoręcznie porównać.
Zmian jest trochę, ale poza tą ekologią są bardziej kosmetyczne. Początek zmienili, wyjaśnili trochę niedomówień. No daje radę. Ale ja od 1969 roku czytałem wydania z 55 i 57 tak, że wydanie z lat osiemdziesiątych mam za "nowomodne" i trzymam na półce, ale raczej nie zaglądam.

marcolphus - 22 Listopada 2011, 13:56

Kruk Siwy napisał/a
Kurka, po to napisałem polecankę w SFFiH żeby nie musieć dalej gadać o różnicach... hhihi.
Generalnie mam wydanie z 57 za najlepsze, te z lat osiemdziesiątych nieco zgrzyta. Wątek ekologiczny nie bardzo mi pasuje w aż tak rozbudowanej wersji. Ale dla zabawy warto rzecz własnoręcznie porównać.
Zmian jest trochę, ale poza tą ekologią są bardziej kosmetyczne. Początek zmienili, wyjaśnili trochę niedomówień. No daje radę. Ale ja od 1969 roku czytałem wydania z 55 i 57 tak, że wydanie z lat osiemdziesiątych mam za nowomodne i trzymam na półce, ale raczej nie zaglądam.

No to w sumie dobrze, że mam pierwotne wydanie. Może kiedyś zerknę na to późniejsze, aby porównać. 8)

Izooktan - 22 Listopada 2011, 14:29

Skoro jesteśmy w starych klimatach to przeczytałem dzisiaj 451° Fahrenheita z miażdżącym posłowiem Marka Oramusa. Ray Bradbury był chyba jakimś prorokiem, a ja jestem przerażony. Przecież to się dzieje! A jeszcze bardziej dobijające było podsumowanie pana Oramusa. Zniszczenie kultury nie przez ogień, a przez zalew g*wna, co widać w codziennych dostawach do empiku.
Rafał - 22 Listopada 2011, 14:50

Gniazdo Światów Marka Huberatha jak dotąd skutecznie wymykało mi się z rąk, aż w końcu je dopadłem i skonsumowałem. Nie ma co, Huberath, to jest stara szkoła pisania SF, czuć Zajdlem z daleka, na dodatek Zajdlem najlepszym, zresztą Huberath jest klasą samą w sobie, jego powalające „Wrócieeś Sneogg wiedzaam…” czy zapadająca równie w pamięć „Kara większa” dobitnie to potwierdzają.
Gniazdo może aż tak nie urzeka historią opowiedzianą - jak wcześniejsze utwory Marka, ale jego siła tkwi głównie w konstrukcji świata. Podczas lektury nasuwały mi się skojarzenia do Verticala Rafała Kosika, bo z równym rozmachem jest tam kreowana fizyka i ontologia.
Przez trzecią część książki nie dzieje się nic istotnego. I nagle pstryk, oddalając nieco wzrok, albo patrząc pod innym kątem poszczególne mdłe kamyczki mozaiki układają się w pełny obraz, co tam obraz, HD i 3D w jednym na dodatek z mocą 5000 ANSI Lumenów! :wink:
Wątek fabularny nie jest tu za bardzo eksponowany, mamy na stole trwającą vivisekcję świata dogorywającego, ułomnego, będącego niczym Amberowskie Cienie pochodnymi kolejnych, doskonalszych światów, gdzie bohater na dodatek ma moc sprawczą (choć zielonego pojęcia o tym)

Streszczając w 4 słowach: daje kopa w głowę :bravo

Agi - 22 Listopada 2011, 23:31

Bacigalupi, Pompa numer sześc i Nakręcana dziewczyna". Delektuję się lekturą. Czytam po jednym opowiadaniu dziennie, ponieważ nie jestem w stanie wchłonąć więcej emocji ukrytych pod chłodną narracją. Znakomite.
mBiko - 22 Listopada 2011, 23:38

A najlepsze jeszcze chyba przed Tobą.
Ziuta - 23 Listopada 2011, 13:26

Andrzej Miszkurka z MAG-a chwalił się, że Bacigalupi to najlepiej sprzedająca się książka z serii (czyli przebił nawet Wattsa).

Czytam, a właściwie słucham Innych pieśni w wersji audiobookowej. Krzysztof Gosztyła się spisał, w jeden dzień wysłuchałem 1/3 25-godzinnego nagrania. Powieść czytałem już kiedyś, więc wiem, że jest świetna, ale czuję się mile zaskoczony.

mBiko - 23 Listopada 2011, 19:31

a ja delektuję się Science Fiction. Jeżeli reszta będzie na poziomie pierwszych trzech tekstów to będę w niebo wzięty.
Ziuta - 23 Listopada 2011, 21:13

Jestem przy piątym. Poziom na razie wyrównany, chociaż Protasiuk to SF bliskiego zasięgu, więc trochę inny niż poprzednicy. Ciekaw jestem, co wyjdzie z Gutschego.
mBiko - 24 Listopada 2011, 22:05

U mnie poziom satysfakcji w dalszym ciągu w górnej strefie stanów wysokich.
marcolphus - 25 Listopada 2011, 13:54

No i skończyłem Proximę Borunia i Trepki. Bardzo mi się podobało, pomimo paru rzeczy trącących myszki i pewnej infantylności bohaterów. Czy kontynuacja, czyli Kosmiczni bracia, reklamowana na ostatniej stronie książki jest równie dobra?

Kurczę, dopiero teraz zauważyłem, że Proxima to nr 2 w trylogii... Trzeba będzie nadrobić braki.

dalambert - 25 Listopada 2011, 13:59

marcolphus, częśc pierwsza Zagubina przyszłość to wcale niezła sensacja w mocnej propagandzie socrealu osadzona, ale jako fajna staroć i dokument epoki czyta się doskonale, za to Kosmiczni bacia mnie osobiście wydają się byc najsłabszym kawałkiem opowieści, ale też "się czyta".
andre - 25 Listopada 2011, 15:09

mBiko napisał/a
U mnie poziom satysfakcji w dalszym ciągu w górnej strefie stanów wysokich.


dobrze rokuje ta opinia:-)

marcolphus - 25 Listopada 2011, 15:25

dalambert napisał/a
marcolphus, częśc pierwsza Zagubina przyszłość to wcale niezła sensacja w mocnej propagandzie socrealu osadzona, ale jako fajna staroć i dokument epoki czyta się doskonale, za to Kosmiczni bacia mnie osobiście wydają się byc najsłabszym kawałkiem opowieści, ale też się czyta.

Dzięki za opinię. Czytałem opis obu powieści w Wikipedii i wygląda to nawet zachęcająco. Na pewno się za nie zabiorę.

Adon - 25 Listopada 2011, 15:33

andre, czytałem reckę (inaczej tego nie nazwę), którą podlinkowałeś na fejsie, z niegasnącym WTF?
ihan - 25 Listopada 2011, 15:38

Ilt napisał/a
Nawet Krzyżacy ciągle potrafią spełnić funkcję literatury rozrywkowej.

Pewnie kiedyś pisałam, ale do Krzyżaków mam stosunek szczególny. Była to lektura w podstawówce, w czwartej klasie. Zaczęłam czytać, ale doszłam do wniosku, że obraża moją inteligencję (naprawdę wtedy tak myślałam, do dzisiaj zdania nie zmieniłam). Cóż, dla mnie głupie, naiwne, na poziomie dzisiejszych Klanów, czy innych telenowel, poziom komplikacji porównywalny do dzieł Browna. Rozumiem pocieszycielską funkcję, ale wtedy, równolegle z nim sporo pisarzy, też Polaków, tworzyło świetne dzieła. Sorki, fenomenu Sienkiewicza nie rozumiem i wprowadzanie jako lektury jest usprawiedliwione tylko po to by łapać nawiązania do Juranda (choćby by zrozumieć kawał z PCK, albo pogotowiem), do Zbyszka, czy do łupania orzechów.

edit: Agi, byłam pewna, że ci się spodoba.

andre - 25 Listopada 2011, 16:02

Adon napisał/a
andre, czytałem reckę (inaczej tego nie nazwę), którą podlinkowałeś na fejsie, z niegasnącym WTF?


z "Głosu..."? heh...

Adon - 25 Listopada 2011, 16:17

Wiesz, nie zdziwiłbym się, gdyby to napisał jakiś zapryszczały sfrustrowany nastolatek, ale... :shock:
Easy - 25 Listopada 2011, 16:19

Dajta linka, bo nie każdy ma dostęp do tablicy andre na fejsiu.
andre - 25 Listopada 2011, 16:25

http://www.dziennikpolski...lem-sredni.html


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group