To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kryzys brat Ramzesa

aniol - 17 Lipca 2009, 11:43

Ambioryks napisał/a
.

Jeśli opornych trzeba by pozabijać, to to by się nie opłacało - bo, jak napisałem, byłoby to niszczenie własnej potencjalnej siły roboczej. Wolny człowiek pracujący z własnej woli jest mimo wszystko lepszym pracownikiem niż trup. Martwy na nic nikomu by się nie przydał.
.



błąd w rachunkach
100 pracowników biorących pensje, mimo wszystko wychodzi drożej niż 90 pracujących za pół stawki, bądź za darmo, ze strachu że zastrzelę ich tak jak tych 10 którzy sie stawiali.
w tym kontekscie, tych 10 zastrzelonych przynosi mi większe zyski niż gdyby żyli i stawiali jakiekolwiek żądania

Ambioryks - 17 Lipca 2009, 12:46

Adanedhel napisał/a
Tak jakby nie muszę czytać tego, co linkujesz, od jakiegoś czasu dobrze wiem, że przytaczasz tylko wygodne dla oszołomów przykłady i teksty

:? No jasne... tak najwygodniej... zdyskredytować przeciwnika, powyzywać go od oszołomów i od razu założyć, że wszystko, co przytacza, to "bełkot" i nawet nie próbować merytorycznie obalić jego argumentów, tylko porównać go i jego poglądy do powszechnie skompromitowanych, niekoniecznie mających jakikolwiek związek.

Kiedy wreszcie przestaniecie używać erystyki????

Adanedhel, Fidel - bierzcie przykład z hrabka. Hrabek przynajmniej jest kulturalny i trzyma odpowiedni poziom.
Widzę, że żeby ktoś to przeczytał, to muszę to zacytować wprost. Jak ktoś tego nie przeczyta, to niech sobie odpuści dyskusję.

Cytat
Wielka Depresja z lat 1929-1933 - symbol ogromnego kryzysu gospodarki kapitalistycznej uchodzi za jeden z największych argumentów przemawiających na rzecz interwencji państwa. Na dodatek powszechnie uważa się, iż w 1933 roku wspaniały prezydent Roosevelt rozpoczął Nowy ład, który zdołał pokonać kapitalistyczną bestię - używając słów Paula Samuelsona, czołowego ekonomisty wychwalającego Związek Radziecki, laureata Nagrody Nobla. Okazuje się jednak, że prawda jest inna. Niestety zafałszowana przez lewicowe środowiska. A jej zafałszowana wersja rozpowszechniania jest przez podręczniki, pomoce naukowe, a nawet kulturę.


Na początek zastanówmy się nad logiką ludzkiego działania. Wiemy, że przedsiębiorstwa powstają na rynku po to, żeby spełniać potrzeby klientów. W zależności od preferencji, możliwości, jakie daje natura i kapitał zaspokajają zachcianki konsumenta. Zatomizowane społeczeństwo składa się z milionów jednostek, z których każda nosi w sobie nieskończone miliardy informacji. W wyniku swobodnej wymiany, gwarancji wolności każdy z nas suwerennie wyraża swoje możliwości i talenty. Jesteśmy producentami i konsumentami, wydajemy z siebie indywidualne sygnały, które są podstawą do dalszego działania - naszego i osób nas otaczających. Tym również, a może przede wszystkim, wyraża się działalność gospodarcza.


Cykle w gospodarce wolnorynkowej a logika rynku
Panuje powszechna opinia, żywcem zaczerpnięta od klasycznego wojownika-socjalisty Marksa, iż kapitalizm jest systemem, który podlega pewnym cyklom koniunkturalnym. Wydaje się, że stoi to w jawnej sprzeczności z zasadą racjonalności każdej jednostki. Naturalnie w systemie wolnego rynku zdarzają się bankructwa, upadki firm etc. Jednakże są to zdarzenia indywidualne, a nie systematyczne cykle dotykające tak samo wszystkich. Zawsze może pojawić się jakiś kryzys w danej dziedzinie, ale twierdzenie, że rozprzestrzeni się on na całą gospodarkę jest nieporozumieniem. Błędne rozumowanie wygląda następująco: upada przemysł cukrowy, ludzie w nim zatrudnieni tracą pracę, nie kupują dóbr przez co osłabia się cały rynek i tak kryzys rozprzestrzenia się na resztę gospodarki. Jednakże rzeczywistość wygląda zgoła inaczej. W momencie, gdy pada jedna gałąź, konsumenci wydają zaoszczędzone pieniądze na inne rzeczy, które zwiększają obrót i zatrudnienie - tak funkcjonuje model oczyszczającego się rynku. Gdy jakieś przedsiębiorstwa bankrutują, to nie ma w tym fakcie żadnej cykliczności, gdyż to zwykłe incydentalne zdarzenie (spełniające ważną społecznie pozytywną funkcję). Skąd w takim razie pojawiają się chroniczne recesje?


Marks nie czytał Misesa
Karol Marks uważał, że w gospodarce rynkowej dochodzi do ciągle powtarzających się kryzysów nadprodukcji. Z pewnych obiektywnych przyczyn czołowy komunista nie mógł przeczytać dzieł najwybitniejszego ekonomisty w historii. Ludwig von Mises odwołał się do tradycji Currency School, której przedstawiciele Ricardo i Hume zauważyli, że kryzysy pojawiają się w momencie manipulacji pieniądzem. Proces przebiegał w następujący sposób - banki zwiększały swoją akcję kredytową i emitowały więcej waluty aniżeli miały na nią pokrycie w złocie. Nadmierne zwiększenie podaży pieniądza prowadziło do boomu, inflacji i jednoczesnego zwiększenia się popytu na dobra importowane, które, nie cierpiąc z powodu inflacji, były tańsze. Taka akcja musiała prowadzić do odpływu złota, ponieważ inne kraje nie miały ochoty trzymać banknotów bez pokrycia w złocie, dlatego czym prędzej zamieniały papierki na złoto. Odpływ złota zmuszał banki do cofnięcia akcji kredytowej i zaprzestania nadmiernej ekspansji. Teraz pojawiał się bust i spadek cen w wyniku tego kryzysu. Stopniowo, gdy spadały ceny, promowany był eksport i następował proces odwrotny ściągający złoto do kraju. Gospodarka powracała do równowagi.

W związku z powyższym widzimy wyraźnie, że w tym ujęciu cykle wynikają z manipulacji pieniądzem, a nie z jakiegoś wewnętrznego błędu kapitalizmu. Kto w takim układzie ponosi odpowiedzialność za kryzys? Instytucje, które wcześniej rozpoczęły akcję kredytową, czyli banki. Nie są one jednak instytucją w pełni rynkową, ponieważ ich struktura zbudowana jest na państwowych manipulacjach. Państwo w naturalny sposób romansuje z finansjerą, gdyż szuka sobie możliwości zadłużania się i osiągania dodatkowych przychodów. Finansjera z kolei uzyskuje możliwość zwiększania kredytu pod kuratelą państwa.

Wszystkiemu winny jest system rezerw cząstkowych (fractional reserve banking), który w warunkach wolnego rynku jest naruszeniem prawa własności. Jeśli bank przetrzymuje moje złoto i daje mi w zamian za nie banknot, na którym jest napisane za ten papierek jego właściciel otrzyma natychmiast tyle, a tyle złota, to nie ma prawa użyć mojego złota i udzielić komuś kredytu. W ten sposób kreuje się pieniądz, co jest źródłem cykliczności, ale zaraz do tego wrócimy.

Dlaczego jest to naruszenie prawa własności? Po pierwsze jest to złamanie umowy, jaką zawarłem z bankiem - złoto może być wypłacone w każdej chwili. Jak ewidentnie się dzieje po jego przekazaniu - nie może. Po drugie jest to zawłaszczenie - użycie mojego własnego złota niezgodnie z moją wolą. Na dodatek jest to również oszustwo, gdyż wypuszcza się na rynek produkt zafałszowany; co gorsza owe zafałszowanie przekłada się na całość gospodarki, gdyż wszyscy zaczynają jego używać. Na papierku jest napisana nieprawda i to bardzo istotna. Porównać to można do sprzedaży pudła kartonowego zamiast lodówki. Ostatecznie jednak sądy orzekały w rozprawach dotyczących tego problemu na korzyść banków, czego skutkiem było przyzwolenie na jawne naruszenia praw własności. Istniał jednakże oprócz tego hamulec rynkowy - klasyczny mechanizm obronny, run na banki. Ludzie, gdy czuli, że coś jest nie tak, tj. gdy banki nie dotrzymują umowy, natychmiast udawali się do nich w celu wypłaty złota. Oczywiście władze i banki robiły wszystko, co się da, żeby zapobiec temu rozwojowi wypadków, ponieważ dla nich oznaczało to całkowitą porażkę. Wychodzili do ludzi poustawianych w kolejkach i zapewniali ich, iż wszystko jest w porządku. A w porządku nie było, skoro każda bezwzględna gwarancja wypłaty nie mogła zostać zapewniona. Ten hamulec antyinflacyjny był również wykorzystywany przez konkurencyjne banki, które w momencie, gdy jakaś konkurencja za bardzo rozdawała papierki bez pokrycia w złocie, natychmiast zjawiały się u niej i żądały wypłaty złota za te papiery. Jeśli jednostka A otrzymała od swojego Banku Machajosa banknot i kupiła za niego u jednostki B jakieś dobro, to jednostka B szła do swojego banku i tam składała papierek. W każdym momencie konkurencyjny bank mógł zażądać od Banku Machajosa wypłaty złota za zobowiązanie. Tak też wiele razy się zdarzało w Stanach Zjednoczonych XIX wieku, kiedy to konserwatywne banki nie ekspandowały zbytnio i trzymały krótko swoją konkurencję. Niestety rząd wprowadził coś takiego jak wakacje bankowe i pozwalał na zawieszenia wypłat. Widzimy więc, że najpierw zniszczył wolnorynkowy system poszanowania praw własności (system rezerw cząstkowych zamiast obowiązkowych stuprocentowych na depozyty natychmiastowe), a później jeszcze ściągnął naturalne mechanizmy obrony rynku w postaci runów. Później doprowadziło to powoli do powstania Banku Centralnego, co jeszcze bardziej pogorszyło sytuację. Nie ma tu miejsca na dokładniejszy opis funkcjonowania systemu bankowego. Aby zrozumieć źródła kryzysu istotne jest jednak zrozumienie jego zasad funkcjonowania - tj. faktu, że dzięki ochronie przez państwowe prawo bankowe i legalnego środka płatniczego banki są w stanie produkować pieniądze z powietrza.


Struktura produkcji i cykle Misesa

Ludwig von Mises zainspirował się taką interpretacją kryzysów gospodarczych i studiując poszczególne manipulacje pieniądzem, forsowane przez rządy, doszedł do wniosku, że źródłem makroekonomicznych kłopotów jest interwencjonizm państwa w bankowość. Wcześniej jednak podzielił on proces produkcji na kilka etapów (idąc śladem swojego nauczyciela). Produkcja niższych szczebli - ta bliższa konsumenta (bułka w sklepie) i produkcja wyższych szczebli (narzędzia, surowce) od konsumenta dalsza. Zgodnie z zasadą racjonalności przedsiębiorcy i ograniczonością środków, finansowanie tych dóbr rozkłada się równomiernie w gospodarce rynkowej. O wszystkim jednak decyduje stopa procentowa, czyli cena kredytu. Czym jest jednak stopa procentowa i od czego zależy? Zależy bezpośrednio od czasowej preferencji. Posłużmy się tu znanym przykładem zrywania jabłek. Jeśli jestem głodny, to czasowa preferencja jest wysoka, mam ochotę się zaraz pożywić, więc zrywam jabłka i mniej się martwię o przyszłość (stopa wysoka). Jeśli jestem już wystarczająco najedzony, to mogę zbudować sobie narzędzie, jakie pozwoli mi na zrywanie większej ilości jabłek - podejmując ten krok zmniejszam czasową preferencję, bo nie jestem tak głodny jak wcześniej (stopa niska). Stąd podział na oszczędności (faktycznie inwestycje) i konsumpcję w gospodarce rynkowej. Jeśli poziom życia ludzi się podwyższa i więcej oszczędzają, to stopa procentowa spada, wobec czego mogą się pojawiać nowe inwestycje, a proces produkcyjny może się wydłużać. Widać tu ładną relację - to, z czego zrezygnuję teraz, może zostać zainwestowane w coś, co osiągnę w przyszłości.

Wszystko jest w porządku, gdy ludzie sami decydują o swoich oszczędnościach. Inaczej się dzieje w sytuacji, gdy interweniuje państwo - i jak to niezwykle często bywa jego działalność prowadzi do fatalnych konsekwencji. Państwo zaczyna promować ekspansję kredytową i wpuszcza dodatkowe pieniądze na rynek poprzez wtłaczanie ich w rezerwy finansowe banków. Może to być zmniejszenie obowiązkowych rezerw, emitowanie kolejnych papierów, lub też zmniejszenie stopy procentowej Banku Centralnego (czyli stopy, na jaką banki komercyjne pożyczają pieniądze od BC). W ten sposób państwo sztucznie zaniża stopę rynkową, bo promuje inwestycje, które nie są oparte na oszczędnościach. Co więcej sprzyja w ten sposób nadmiernemu zwiększeniu konsumpcji - prosta zależność, o której wcześniej mówiliśmy, zostaje złamana. Pojawia się dysonans między konsumpcją a inwestycjami. Matka Natura nie potrafi czarować i cudów nie uczyni. Do rozsądnych inwestycji dochodzi wtedy, gdy są one finansowane z oszczędności powstałych w wyniku zmniejszonej konsumpcji i przy naturalnym spadku czasowej preferencji. Tymczasem w momencie ekspansji pieniądza dochodzi do zaburzenia naturalnej struktury produkcji i przedsiębiorcy zmyleni przez państwo zaczynają uruchamiać nieopłacalne i nieracjonalne inwestycje. Mises określił ten boom jako stan nadkonsumpcji i złych inwestycji (overconsumption and malinvestments). Gospodarka z pozoru rozwija się bardzo żywiołowo, rosną dochody, a pracownicy przesuwają się z niższych stadiów produkcji (blisko konsumenta) do stadiów wyższych (daleko od konsumenta np. narzędzia).

W miarę jak pusty pieniądz dostanie się w ręce pracowników wydają oni swoje pieniądze według starej proporcji konsumpcji do oszczędności. Stąd pojawia się sygnał dla biznesu, że jednak rozpoczęte inwestycje były nieracjonalne i trzeba z nich zrezygnować. Jeśli państwo dokonało sporadycznie takiego zabiegu, skończy się na kilku małych bankructwach, jednakże tak nie jest, bo państwo zaczyna ponownie pompować pieniądze w system bankowy i znowu udziela dalszych kredytów nietrafnym inwestycjom. Ten proces można przeciągać w nieskończoność, jednakże nie może on nigdy się skończyć pomyślnie, ponieważ podjęte działania są złymi inwestycjami. Prędzej czy później dojdzie do krachu, tym większego, im dłuższy był okres boomu.

W momencie upłynnienia inwestycji błędnych, promowanych przez nadmierną ekspansję pieniądza pojawia się problem bezrobocia i deflacji. Kurczy się akcja kredytowa, maleją inwestycję, spada konsumpcja, wzrasta bezrobocie i spadają ceny. Do największych spadków cen dochodzi w przypadku dóbr wyższych stadiów produkcji (dalej od konsumenta), co doskonale potwierdza teorię Misesa. Po okresie depresji dochodzi do przesunięcia środków we właściwe sektory, rynek przywraca sytuację naturalną, gdzie stopa procentowa jest uzależniona od czasowych preferencji i ochoty ludzi do oszczędzania. Im szybciej zbankrutują fabryki i produkcja nieracjonalna, tym lepiej. Dlatego polityką rządu, który spowodował kryzys, powinno być nie wtrącanie się do gospodarki. Gospodarka rynkowa po powrocie do równowagi ma odpowiedni poziom cen, pełne zatrudnienie i inwestycje dobrowolne, finansowane z oszczędności.


Kilka rad dla Lewiatana, aby przedłużyć kryzys:
Zwiększanie podatków. Osłabia to działalność gospodarczą i utrudnia przesuwanie środków z bankrutujących firm do produktywnych sektorów.
Zwiększanie wydatków państwowych. Związane jest to z punktem pierwszym. Im więcej państwo interweniuje w rynek, tym bardziej mu szkodzi i utrudnia właściwą alokację.
Zapobieganie bankructwom. Można promować dalej błędne inwestycje na różne sposoby - na przykład zabronić zwalniania pracowników, którzy nie będą mogli przenieść się w sektory racjonalne.
Sterowanie cenami i płacami - zapobieganie ich spadkowi. Utrudnia to konieczną falę bankructw, zwolnień i spadków wszelkich cen, które zachęciłyby do realokacji.
Pompowanie kolejnych pieniędzy w gospodarkę. Im bardziej Bank Centralny próbuje dmuchać bańkę mydlaną, którą sam stworzył, tym bardziej odwleka konieczną restrukturyzację.

Reasumując, jeśli państwo ma ochotę pogorszyć sytuacje i - choć już wywołało kryzys - jeszcze bardziej pogorszyć stan gospodarki, wystarczy, że zastosuje się do powyższych zaleceń.


Cykl, cykl, cykl...
Znane są jeszcze inne teorie cyklów koniunkturalnych, jednakże żadna z nich nie daje tak pełnego obrazu rzeczywistości jak teoria Misesa (nazwana austriacką teorią cyklu koniunkturalnego). Za dokładnie jej rozwinięcie Friedrich August von Hayek otrzymał Nagrodę Nobla z ekonomii w 1974r. (za dokładne opisy procesu produkcji i tak zwane trójkąty Hayeka). Przyjrzyjmy się w skrócie innym teoriom cyklu i propozycjom walki z kryzysem:


to kryzys nadprodukcji i podkonsumpcji. Ta teoria nie wyjaśnia zbyt wiele, lecz stwierdza tylko że pewne dobra są nadprodukowane - tymczasem ta produkcja nie jest zbyt duża, lecz jest alokowana w złe sektory. Oprócz tego jak widzieliśmy problemem nie jest poziom konsumpcji, ale zachowanie inwestycji.
zmiany technologiczne powodują zakłócenia w produkcji - technologia technologią. Istnieje zawsze, zmienia się zawsze. Nas jednak nie interesuje na poziomie makroekonomicznym zestaw schematów technicznych, lecz rentowność procesów produkcji.
mamy do czynienia z niską konsumpcją i należy ją zacząć stymulować np. przez dodatkowe pompowanie pieniędzy. Błąd w tym rozumowaniu wynika z tego, co zaznaczyliśmy wcześniej - problemem nie jest niska konsumpcja, lecz - jak widzieliśmy - niski poziom oszczędności, które mogłyby pomóc strukturze produkcji i dać jej dodatkowy impuls do rozwoju.
państwo musi szybko wspomóc rynek, gdyż w momencie depresji każdy będzie zatrzymywał pieniądze dla siebie w oczekiwaniu na spadek cen, co będzie ciągle pogarszać sytuację. To znany scenariusz kryzysu, który zafundował nam całkiem ciekawy człowiek - John Maynard Keynes w swojej teorii pułapki płynności. Szkoda tylko, że poza powoływaniem się na zwierzęce instynkty nie wyjaśnił, dlaczego tak naprawdę miałoby dojść do tej sytuacji, oraz dlaczego w tej sytuacji o strukturze gospodarczej nie miałyby decydować prawa własności.

Bardzo wielu ekonomistów uważa, że należy wpompować dodatkowe pieniądze prosto do banków, aby nie kurczyła się podaż pieniądza (np. monetaryści i Milton Friedman). Widzieliśmy wcześniej, iż jest to pomysł zły, który nie może uratować inwestycji nietrafionych. Mises uważał, że państwo rozpoczynając ekspansję kredytową przyniosło wazę ponczu, którym zaczęło poić przedsiębiorców. Im więcej pili, tym było zabawniej, przyjemniej i zabawa coraz bardziej się rozkręcała. Jednakże im więcej się wypije, tym gorsze będą konsekwencje. W końcu dodawanie coraz więcej ponczu przestanie poprawiać humor, a znacznie gorzej odbije się na naszych zdrowiu. Ekonomiści w zależności od stopnia romansowania z keynesizmem promują dalsze podawanie alkoholu i nieraz zaprzeczają, że kryzys jest skutkiem właśnie takich kroków. Niektórzy uważają, że trzeba pilnować podawania dalej ponczu, a niektórzy przynieśliby wódkę - drukowali pieniądze także dla indywidualnych klientów, czego efektem będzie hiperinflacja i całkowite zniszczenie społeczeństwa. Nic w przyrodzie nie znika i, podobnie jak każda impreza alkoholowa odbije się negatywnie na naszym zdrowiu, tak samo każda wydrukowana jednostka pieniądza przyczyni się do nietrafnych inwestycji. Tym bardziej błędnych, im więcej się tych sztucznych pieniędzy wpompuje.


Państwo włącza przycisk kryzys
W warunkach wolnego rynku złoto (lub inny wartościowy towar) jest pieniądzem, a jego podaż jest stała. Kreacja pieniądza w zasadzie nie istnieje, a każdy bank może emitować swoją walutę. Nie ma więc problemu z manipulacją pieniądzom (jeśli ktoś chce może wydobyć go z ziemi). W momencie pojawienia się systemu rezerw cząstkowych i stopniowego druku pieniądza bez pokrycia mieliśmy do czynienia z kryzysami. Znając teorię Misesa, możemy przeanalizować kryzys 1929. Najpierw warto jeszcze przy okazji odrzucić teorię, jakoby kryzys spiętrzał się po wojnie światowej. Państwo pompowało pieniądze w gospodarkę w latach 1915-1920 silnie zwiększając inflację, promując złe inwestycje, nakręcało koniunkturę boomu. W efekcie musiało dojść do kryzysu, jak przy wcześniejszych sytuacjach. Stąd w latach 1920-1921 doszło do bardzo silnej depresji, jaką przeżyły Stany Zjednoczone, co było efektem wcześniejszych nierozsądnych kroków władz monetarnych. Tak więc problemy związane z wojną zostały wyczerpane w latach 1920-1921. Ponieważ w tym czasie etatyzm i sterowanie gospodarką były mało powszechne, ekonomia sama zdołała się wyleczyć z tego kryzysu, podobnie zresztą jak i w poprzednich przypadkach. Trwało to miesiące, a nie lata. Okres załamania był stosunkowo krótki, co pokazuje mobilność kapitalistycznej gospodarki.

Gdy już kryzys lat 20-21 dobiegł końca, amerykańska Rezerwa Federalna (FED) rozpoczęła kolejny, najdłuższy w swojej niechlubnej historii okres boomu inflacyjnego i zwiększania podaży pieniądza. Całkowita podaż pieniądza w latach 1921-1929 wzrosła z 45 miliardów dolarów do 73, co poprzez system bankowy promowało nietrafne inwestycje, o których pisał wcześniej Mises. Nawiasem mówiąc Mises był jednym z nielicznych ekonomistów, jacy przewidzieli kryzys (podobnei jak Hayek). Odmówił nawet pracy w prestiżowym banku argumentując, że nadchodzi wielki kryzys i nie ma ochoty, aby jego nazwisko było z nim w jakikolwiek sposób powiązane.

Warto teraz zwrócić uwagę na to, że niski wzrost cen, a właściwie jego brak, może zmylić wielu ekonomistów, iż nie zwiększano podaży pieniądza. W normalnie rozwijającej się gospodarce mamy do czynienia ze spadkiem cen, poprawą życia obywateli i wzrostem produktywności. Deflacja cenowa jest charakterystyczna i przewidywalna, co jest wynikiem nie zmieniającej się podaży pieniądza (złota). Ma to pozytywne znaczenie dla ludności, gdyż siła nabywcza pieniądza stabilnie rośnie. Tymczasem FED pompował w latach 1921-1929 pieniądz i promował inwestycje złe, nieskuteczne, chociaż indeks cen nie skoczył wyraźnie do góry. Wynikało to z faktu, iż jedna siła ciągnęła ceny w dół (produktywność, rozwój etc.), a druga w górę (pompowanie pieniądza). Okres 1921-1929 to czas, w którym wszyscy ekonomiści uwierzyli w stabilność cen, jednakże jak się wkrótce miało okazać, był to straszny błąd.

Jeszcze jednym dowodem dla racji Misesa są wskaźniki zatrudnienia, wielkości produkcji i płac w stadiach produkcji. Prawdziwy boom przeżywały dobra produkcyjne (dalsze od konsumenta) czyli właśnie te, które według Szkoły Austriackiej zyskują na pompowaniu pieniądza. Produkcja w tych sektorach (np. przemysł stalowy) wzrosła o 160 procent, a w dobrach konsumenckich (bliżej odbiorcy) tylko o 60. Tak samo płace - w wyższych stadiach produkcji rosły o kilkanaście, a nawet nieraz o ponad dwadzieścia procent, a w niższych stadiach o kilka.


Nowy Ład Pana Hoovera
W końcu kryzys musi nadejść i rynek zorientuje się, że podjęte inwestycje są złe i nie powinny były zostać podjęte. W sektorach złych jest za dużo kapitału, za duże zatrudnienie i za duże zarobki. Inwestorzy zaczynają panikować i szybko pozbywają się udziałów - banki muszą ograniczać akcje kredytową, wobec czego kurczy się podaż pieniądza. Upadają przedsiębiorstwa, pracownicy są zwalniani, a ceny spadają. Lawinowe upadki firm skutkują masowym bezrobociem i ogólnym osłabieniem rynku. Mamy do czynienia z deflacją, bardzo gwałtownym spadkiem cen - zdecydowanie mocniejszym w dobrach produkcyjnych, co po raz kolejny potwierdza teorię Misesa. W momencie, gdy upłynnione zostaną wszystkie nietrafne inwestycje, gospodarka zaczyna ożywać. Powinno powrócić pełne zatrudnienie, a struktura produkcji i naturalnego rozłożenia stadiów wyższej i niższej produkcji zapewni stabilność. Preferencja czasowa i naturalna stopa rynkowa ponownie decyduje o oszczędnościach finansujących w pełni inwestycje. Nie ma sztucznego boomu, lecz zwykłe ożywienie po błędnych krokach Banku Centralnego i wcześniejszej ekspansji kredytowej.

Przed nami rodzi się zapewne obraz samo-oczyszczającego się rynku, który w przeciągu kilkunastu miesięcy powinien wrócić na ścieżkę wzrostu. Dlaczego zatem nieszczęsna depresja trwała aż cztery lata? Odpowiedź jest bardzo prosta, a nie znajdzie się jej w wielu podręcznikach historii, które ignorują fakty. Otóż prezydent Hoover zastosował się do wyżej wymienionych rad, tzn. tych, które pozwoliły mu przedłużyć recesję. Hoover nie miał zbyt wiele wspólnego z leseferyzmem i wolnością gospodarczą. W przemówieniach nawet mówił, że rynek prowadził w przeszłości do ożywienia, ale tym razem musi do pomocy wkroczyć państwo, żeby przyspieszyć ten proces. A zatem państwo wkroczyło - i zgodnie z regułą przekory jego działania skończyły się efektami dokładnie odwrotnymi.

Przede wszystkim próbowano sterować cenami, płacami, zabraniać zwalniania pracowników. Zwiększono procentowo wydatki budżetowe w stosunku do PKB. Efekt wypychania bardzo zdecydowanie opóźniał proces dostosowawczy. Jeśli popatrzymy kilka akapitów wyżej, na zalecenia dla Lewiatana, który chce recesję pogorszyć, to właśnie tak postępowała administracja Hoovera. Dodatkowo prezydent USA doprowadził masowymi akcjami pomocowymi dla rolnictwa do powstania karteli sterowanych przez biurokratów. Utrzymywanie nierzeczywistych cen wprowadziło zamęt i tylko pogarszało nadprodukcję w rolnictwie. Cały biznes nie mógł na zasadzie zdroworozsądkowych przesłanek przejść do racjonalnych działań, gdyż te były blokowane przez aparat przymusu. Widzieliśmy, jak przebiega proces ożywienia, a każda najmniejsza ingerencja państwa skutkuje jego opóźnieniem.

Analogicznie Hoover namawiał stany do zwiększania robót publicznych - prezydent zaproponował zwiększenia wydatków na budownictwo o 400 milionów dolarów, co zostało przyjęte przez Kongres. Później wydano kolejne 175 milionów na budowy statków. Oprócz tego Hoover przyczynił się do powrotu tendencji izolacjonistycznych - jego ustawa Smoota-Hawleya zwiększyła radykalnie cła, co uderzyło w międzynarodowy handel i wzmocniło kryzys na całym świecie (inna kraje cierpiały, gdyż ich waluta opierała się na dolarze - system monetarny lat 20-tych). Później wzrastało zadłużenie rządu, jego wydatki i podatki, które radykalnie podniesiono w roku 1932. Klasyczne etatystyczne posunięcia dobijały i tak ledwie zipiącą gospodarkę. Władze zaczęły nawet walczyć w emigracją. Prawo o bankructwie, dalsze sterowanie płacami, cenami etc. to wszystko wyrządziło ogromne szkody i opóźniło wychodzenie z recesji (doskonały mechanizm tego opisuje Murray Rothbard w America's Great Depression). Nic dziwnego, że, co podkreśla wybitny historyk Benjamin Anderson, Nowy Ład został rozpoczęty przez Hoovera, a nie jak wszyscy mówią przez Roosevelta.

Powinniśmy odpowiedzieć sobie na jeszcze jedno pytanie. Co z podażą pieniądza? Wielu ekonomistów (o dziwo także Milton Friedman) twierdzi, że winę za kryzys ponosi FED, ale nie przez wcześniejszą ekspansję, lecz dlatego, że po 1929 Bank Centralny USA postawił na spadek podaży pieniądza na rynku. Nie wyjaśnia to oczywiście problemu samej recesji, ale warto przemyśleć te kwestię. Otóż spadek podaży pieniądza i fala bankructw powodują deflację. Podaż owszem spadała w latach 1929-1933, lecz niezależnie od wymyślnych poczynań Banku Centralnego. Przez cały ten okres FED pompował pieniądze w system bankowy, zmniejszał stopę procentową i wprowadzał więcej rezerw w banki komercyjne. Jak wiemy już z wcześniejszych rozważań, przynosi to więcej zamieszania i strat niż pożytku. Podaż kurczyła się z obiektywnych przyczyn, a bankructwa musiały nastąpić. Dalsza inflacja niczego nie mogła zmienić. Stopa procentowa została obniżona z 6 procent do 1,5. Na niewiele się to zdało - analogicznie wpompowano dodatkowe pieniądze w banki zmniejszając obowiązkowe rezerwy. Dla przykładu w ciągu pierwszego miesiąca Bank Centralny dodał 300 milionów dolarów bankom. Podaż pieniądza na rynku i tak malała, gdyż po pierwsze tylko szaleniec mógł być zainteresowany w tym czasie otrzymaniem kredytu, a po drugie ludzie chcieli odzyskiwać swoje pieniądze.


Podsumowanie i nauka na przyszłość
Widzimy więc, że za kryzys odpowiedzialne jest państwo, które najpierw go zaczęło, a później swoją nieodpowiedzialną polityką przedłużało. Po Hooverze przyszedł Roosevelt, który tylko ciągnął USA dalej w etatystyczne zgliszcza poprzez przemnażanie biurokracji i urzędów. Gdyby państwo nie wkroczyło ze swoimi pomysłami w roku 1929 na rynek, kryzys skończyłby się znacznie wcześniej. Co więcej, gdyby państwo nie manipulowało pieniądzem, a byłoby nim złoto w systemie wolnej bankowości, nie mielibyśmy w ogóle cyklów koniunkturalnych. Obecne kłopoty, jakie przeżywają Stany, pasują równie dobrze do koncepcji Misesa. Jeśli zastosujemy jego teorię do obecnej sytuacji, to zobaczymy, że wszystko pasuje, i że recesja znowu wzięła się ze zwiększenia podaży pieniądza w czasie kampanii Clintona. Nadmierna podaż doprowadziła do zwiększenia zatrudnienia w wyższych stadiach produkcji, aż wreszcie przyszedł czas na ujawnienie prawdy i pokazanie, jak bardzo przewartościowana jest giełda i na przykład spółki internetowe, które dopiero za jakiś czas miały zacząć przynosić zyski. Ciekawe, że Greenspan o tym wiedział, gdyż kiedyś sam był zwolennikiem Misesa. Dziś już o tym nie pamięta i zadowolony z siebie manipuluje pieniądzem.

Zdaniem samego Misesa państwo nie powinno się w ogóle zajmować pieniądzem i pozostawić go rynkowi. Ten zaś wyznaczył pełnienie tej roli złotu. W tej sytuacji nie mielibyśmy do czynienia z kryzysami, a gospodarka byłaby na stabilnej ścieżce wzrostu. Jednakże najważniejsza lekcja z Wielkiej Depresji, to fakt, że odpowiedzialny za nią jest państwowy aparat przymusu, a nie rynek.

Potrafisz obalić przedstawione tu tezy? I nie używać przy tym epitetów?

Adanedhel napisał/a
Miałem w ręce kilka podręczników akademickich do ekonomii. W ich świetle twierdzenie, że Keynes zaszkodził, to majaczenie.

Patrz zacytowany tekst Mateusza Machaja.
A tak przy okazji, to przedstawiciel szkoły austriackiej, uczeń Misesa - Friedrich Hayek - w 1974 dostał Nobla z ekonomii.

Adanedhel napisał/a
Tak jakoś nie, bo ciężko je przystawić do współczesności.

Bo współcześnie warunki są jakie są. Ale prawa ekonomii są niezależne od warunków i uniwersalne. Prawa ekonomii, a nie sytuacja gospodarcza. To różnica.

Jeśli na jakieś pytania nie odpowiadam, to nie znaczy, ze uciekam od odpowiedzi, tylko że po prostu nie wiem, co odpowiedzieć. Logiczne.

Do reszty się nie odniosę, bo to tylko złośliwe odzywki i erystyka.


NURS napisał/a
No właśnie. Dlaczego? Jak zrozumiesz odpowiedź na to pytanie, przestaniesz zalewać nas swoim bełkotem.

To było pytanie retoryczne. Mające poddać w watpliwość powszechnie przyjęte poglądy i spojrzenie na zagadnienie.
NURS napisał/a
to napisz

Na to pytanie już dawno odpowiedziano: by odporowadzić do jak najszybszej bezwarunkowej kapitulacji Japonii przez złamanie woli walki Japończyków.
NURS napisał/a
Czy możesz napisac to jaśniej - bo na razie to tylko nic nie mówiący bełkot. Sugerujesz powstanie innego rządu przed upadkiem tego rządu, który by to regulował?

Te pytania świadczą o tym, że nic nie zrozumiałeś z moich poprzednich postów. Dosłownie nic. I że nie wiesz nic na temat kontrekonomii.
Ja już to wielokrotnie szerzej wyjaśniałem. Czytaj ze zrozumieniem.

Nie powstanie innego rządu, tylko dobrowolnych stowarzyszeń będących konkurencją dla rządu.
NURS napisał/a
lepsze państwo podbiło gorsze

Udowodnij, że to państwo, które nastąpiło później w USA, jest lepsze.

Do reszty mojego posta jakoś się nie odniosłeś.
Przemek napisał/a
Cele militarne są tylko częścią celów, o wiele ważniejsze jest pozbawienie przeciwnika dowodzenia (zarówno wojskowego jak i cywilnego), transportu (chociażby ataki na węzły kolejowe), w przypadku dłuższych walk celami ataków staje się także przemysł przeciwnika, który dostarcza broni i amunicji. Wybór celów zależy od przyjętej strategii.

Jasne, tylko że nijak ma się to do Hiroshimy i Nagasaki, gdzie ani nie mieściła się siedziba sztabu głównego japońskiej armii, ani najważniejsze obiekty przemysłowe czy kolejowe. Zresztą wiele z nich można by zniszczyć przy pomocy broni konwencjonalnej - zwykłych bomb lotniczych.
Przemek napisał/a
Jest to możliwe tylko dzięki prawu międzynarodowemu, które to umożliwia.

Widzisz, czyli masz przykład, że żeby istniało prawo międzynarodowe, wcale nie muszą istnieć organa władz międzynarodowych mające osobowość prawną. Wcale nie musi istnieć jedno światowe superpaństwo.
ihan napisał/a
Przede wszystkim jedzenie, odzież, wynajem mieszkania to jednak znacznie tańsze dobra niż opieka medyczna, nie mówiąc o zaawansowanych zabiegach.

Pojedynczo na pewno. Ale w ciągu całego swojego życia człowiek wydaje na jedzenie, odzież i mieszkanie co najmniej tyle samo pieniędzy, ile na opiekę medyczną. No chyba ze mowa o pojedynczych, wyjątkowych przypadkach, kiedy ktoś wymaga zabiegu kosztującego setki tysięcy lub ponad milion złotych/dolarów. Wtedy na służbę medyczną może być nawet więcej.
Ale to i tak nie zmienia faktu, że w takim państwie jak Polska człowiek oddaje państwu ponad połowę swoich dochodów.
dzejes napisał/a
Dlaczego postulowany przez Ambioryksa ustrój nigdzie na świecie nie istnieje?

Bo świadomość społeczna większości ludzi jest za mała. Większość ludzi nie czytała Rothbarda.
Postulowany przeze mnie ustrój co prawda nie istnieje, ale istnieje wiele państw dużo bardziej liberalnych niż Polska. To też o czymś świadczy.
NURS napisał/a
Czytając Ambioryksa przestaję się dziwić, ze takie indywidua jak Pol Pot urządzały krainy szczęśliwości w swoich krajach.
ciekawe po ilu milionach ofiar zrozumiałby, że błądzi?

Niby jaki to ma zwiazek z tym, co ja piszę? Tylko konkretnie.

NURS - 17 Lipca 2009, 12:57

aniol napisał/a
Ambioryks napisał/a
.

Jeśli opornych trzeba by pozabijać, to to by się nie opłacało - bo, jak napisałem, byłoby to niszczenie własnej potencjalnej siły roboczej. Wolny człowiek pracujący z własnej woli jest mimo wszystko lepszym pracownikiem niż trup. Martwy na nic nikomu by się nie przydał.
.



błąd w rachunkach
100 pracowników biorących pensje, mimo wszystko wychodzi drożej niż 90 pracujących za pół stawki, bądź za darmo, ze strachu że zastrzelę ich tak jak tych 10 którzy sie stawiali.
w tym kontekscie, tych 10 zastrzelonych przynosi mi większe zyski niż gdyby żyli i stawiali jakiekolwiek żądania


I kolejny babol wynikający z niedouczenia Ambioryksa. Wystarczy popatrzeć na roboty przymusowe w Niemczech. Wedle jego idei nie mogłyby mieć miejsca, a miały.

dzejes - 17 Lipca 2009, 13:02

Ambioryks napisał/a

Bo świadomość społeczna większości ludzi jest za mała. Większość ludzi nie czytała Rothbarda.


Na zbyt niską, niewłaściwą świadomość społeczną nie Ty pierwszy się powołujesz.

Cytat

Dzieje wszystkich dotychczasowych społeczeństw poruszały się w przeciwieństwach klasowych, przybierających w różnych okresach różne formy.
Jakiekolwiek jednakże formy przybierały one, wyzysk jednej części społeczeństwa przez drugą był faktem. Wspólnym dla wszystkich ubiegłych stuleci. Nic więc dziwnego, że świadomość społeczna wszystkich stuleci, wbrew wszelkiej różnorodności i odmienności, porusza się w pewnych formach wspólnych, formach świadomości, które zanikną doszczętnie dopiero wówczas, gdy ostatecznie przestanie istnieć przeciwieństwo klasowe.


BTW fajnie tak sterować dyskutantem, żeby odpowiadał tak, jak mi wygodnie ;)

Rafał - 17 Lipca 2009, 13:02

Ambioryks napisał/a
W wyniku swobodnej wymiany, gwarancji wolności każdy z nas suwerennie wyraża swoje możliwości i talenty.
Co stoi na straży gwarancji wolności?
Ambioryks napisał/a
Wydaje się, że stoi to w jawnej sprzeczności z zasadą racjonalności każdej jednostki.
Co to jest zasada racjonalności?
Ambioryks napisał/a
Nie są one (banki) jednak instytucją w pełni rynkową, ponieważ ich struktura zbudowana jest na państwowych manipulacjach.
Nie rozumiem ni w ząb. Państwo poprzez manipulacje zbudowało struktury banków???
NURS - 17 Lipca 2009, 13:02

Ambioryks napisał/a

NURS napisał/a
lepsze państwo podbiło gorsze

Udowodnij, że to państwo, które nastąpiło później w USA, jest lepsze.


Prosze uprzejmie: USA istnieje, twój twór zniknął. Przegrał. Został zmiazdżony w bezpośrednim starciu. Nie ma go. Jaki lepszy dowod na wyższość wygranego może istnieć.

BTW wiesz ilu ekonomistów nie związanych ze szkoła austriacką dostało Noble? to chyba też pokazuje wyższość innych rodzajów ekonomii nad twoją.

Przemek - 17 Lipca 2009, 13:40

Ambioryks napisał/a
Przemek napisał/a

Cele militarne są tylko częścią celów, o wiele ważniejsze jest pozbawienie przeciwnika dowodzenia (zarówno wojskowego jak i cywilnego), transportu (chociażby ataki na węzły kolejowe), w przypadku dłuższych walk celami ataków staje się także przemysł przeciwnika, który dostarcza broni i amunicji. Wybór celów zależy od przyjętej strategii.


Jasne, tylko że nijak ma się to do Hiroshimy i Nagasaki, gdzie ani nie mieściła się siedziba sztabu głównego japońskiej armii, ani najważniejsze obiekty przemysłowe czy kolejowe. Zresztą wiele z nich można by zniszczyć przy pomocy broni konwencjonalnej - zwykłych bomb lotniczych.


[quote="Ambioryks"]Na to pytanie już dawno odpowiedziano: by odporowadzić do jak najszybszej bezwarunkowej kapitulacji Japonii przez złamanie woli walki Japończyków.

Nie zgodzę się z Tobą. Wybór celów zależy od przyjętej strategii. Skoro, jak już napisałeś celem było doprowadzenie do bezwarunkowej kapitulacji Japonii to użycie bomby atomowej znakomicie się wpisało w wypełnienie celów strategicznych. Gdy jeden samolot spowodował zniszczenia porównywalne, jeśli nie większe niż bombardowanie miast mieszanką bomb zapalających i burzących. Naloty dywanowe na japońskie miasta nie miały takiego wpływu psychologicznego. Cel strategiczny został więc osiągnięty

Ambioryks - 17 Lipca 2009, 14:18

NURS napisał/a
Wystarczy popatrzeć na roboty przymusowe w Niemczech. Wedle jego idei nie mogłyby mieć miejsca, a miały.

No tak, bo, oczywiście, III rzesza nie była państwem, a już na pewno nie totalitarnym, i nie obowiązywał tam zakaz posiadania broni przez cywilów ani przez Poalków ani przez Żydów. Tak właśnie twierdzisz?
Jeśli nie, to sam wiesz, ze podałeś nietrafiony przykład.
dzejes napisał/a
Dzieje wszystkich dotychczasowych społeczeństw poruszały się w przeciwieństwach klasowych, przybierających w różnych okresach różne formy.
Jakiekolwiek jednakże formy przybierały one, wyzysk jednej części społeczeństwa przez drugą był faktem. Wspólnym dla wszystkich ubiegłych stuleci. Nic więc dziwnego, że świadomość społeczna wszystkich stuleci, wbrew wszelkiej różnorodności i odmienności, porusza się w pewnych formach wspólnych, formach świadomości, które zanikną doszczętnie dopiero wówczas, gdy ostatecznie przestanie istnieć przeciwieństwo klasowe.

Czy to cytat z Marksa?
Jeśli tak, to powiem tyle: zamienić "klasę posiadaczy" lub "klasę burżujów" na "klasę członków władzy państwowej" jako klasę wyzyskującą drugą - w tym wypadku "klasę rządzonych" - i Marks ma trochę racji. Nawet sporo. Ale on popełniał zasadniczy błąd, utożsamiając kapitalizm z wyzyskiem. W rzeczywistości jest tak, że im mniejsza rola państwa, tym bardziej wolny rynek, czyli tym więcej kapitalizmu, czyli tym więcej wolności. Czysty kapitalizm to anarchokapitalizm. A jeśli rola państwa jest duża, zawsze jest to interwencjonizm lub socjalizm.
Rafał napisał/a
Co stoi na straży gwarancji wolności?

Brak państwowych monopoli, brak ingerencji państwa w życie prywatne - jak zakłada libertarianizm.
Rafał napisał/a
Co to jest zasada racjonalności?

Sprawdź sobie definicję "zasady" i dodaj do tego sprawdzoną definicję "racjonalności", to sumą będzie definicja zasady racjonalności. :)
Rafał napisał/a
Nie rozumiem ni w ząb.

Nie dziwi mnie to.
Rafał napisał/a
Państwo poprzez manipulacje zbudowało struktury banków???

Państwową manipulacją było utworzenie banku centralnego - jako mającego nadzór nad pozostałymi, chociażby przez posiadanie monopolu na emisję pieniądza.
Bank centralny ma tą wadę, że nie może upaść. Nie może zbankrutować. Nie ponosi konsekwencji błędnych decyzji. Bo ma zapewnione z góry wsparcie państwa, które z kolei opiera się na przymusie.
NURS napisał/a
USA istnieje, twój twór zniknął. Przegrał. Został zmiazdżony w bezpośrednim starciu. Nie ma go. Jaki lepszy dowod na wyższość wygranego może istnieć.

Idąc tym tropem, należałoby uznać, że wolne Zimbabwe zniknęło, bo przegrało, zostało zmiażdżone w bezpośrednim starciu z totalitarnym państwem Mugabego. Czy tak też być stwierdził?
NURS napisał/a
wiesz ilu ekonomistów nie związanych ze szkoła austriacką dostało Noble?

Wiem, że sporo.
Ale jak ktoś powołuje się np. na Myrrdala i jemu podobnych, to chciałem pokazać, że na Hayeka też można się powoływać.
NURS napisał/a
to chyba też pokazuje wyższość innych rodzajów ekonomii nad twoją.

Nie pokazuje - bo teorii austriackich jescze nikt nie obalił.
Poczytaj sobie "Ludzkie działanie" Misesa.

NURS - 17 Lipca 2009, 14:31

Ambioryks napisał/a
NURS napisał/a
Wystarczy popatrzeć na roboty przymusowe w Niemczech. Wedle jego idei nie mogłyby mieć miejsca, a miały.

No tak, bo, oczywiście, III rzesza nie była państwem, a już na pewno nie totalitarnym, i nie obowiązywał tam zakaz posiadania broni przez cywilów ani przez Poalków ani przez Żydów. Tak właśnie twierdzisz?


Skąd tak dalekoidące wnioski? Trudno wskazać jakikolwiek przypadek w odwrotną stronę, bo twoje wyidealizowane społeczeństwo nigdy nie istniało.

Cytat
Rafał napisał/a
Co stoi na straży gwarancji wolności?

Brak państwowych monopoli, brak ingerencji państwa w życie prywatne - jak zakłada libertarianizm.


Zatem pozostają monopole prywatne, nie kontrolowane przez nikogo. Jak w Somalii.

Cytat
NURS napisał/a
USA istnieje, twój twór zniknął. Przegrał. Został zmiazdżony w bezpośrednim starciu. Nie ma go. Jaki lepszy dowod na wyższość wygranego może istnieć.

Idąc tym tropem, należałoby uznać, że wolne Zimbabwe zniknęło, bo przegrało, zostało zmiażdżone w bezpośrednim starciu z totalitarnym państwem Mugabego. Czy tak też być stwierdził?


Zimbabwe nie istnieje? Ojej. Ojej.

Cytat
NURS napisał/a
wiesz ilu ekonomistów nie związanych ze szkoła austriacką dostało Noble?

Wiem, że sporo.
Ale jak ktoś powołuje się np. na Myrrdala i jemu podobnych, to chciałem pokazać, że na Hayeka też można się powoływać.


Skoro dostaje się Noble za przeczenie twoim tezom, to może coś w tym jest?

Cytat
NURS napisał/a
to chyba też pokazuje wyższość innych rodzajów ekonomii nad twoją.

Nie pokazuje - bo teorii austriackich jescze nikt nie obalił.
Poczytaj sobie Ludzkie działanie Misesa.


Nie obalił, bo nikt nigdy ich nie wprowadził w życie :-) Poprawka, nikt nie oszalał na tyle, zeby je wprowadzać w życie. Na razie przeciwstawiasz świat wymyślony, z realnym i żądasz, zebyśmy udowadniali, że nie może istnieć coś co nie istnieje, jednocześnie odrzucasz wiedzę o świecie współczesnym.

cytat za wiki:
Cytat
Szkoła austriacka, zw. też szkołą psychologiczną, jest jedną z heterodoksyjnych (znajdujących się poza głównym nurtem nauki) szkół ekonomii. Prezentuje podejście subiektywno-marginalistyczne.


smaczne...

i drugi:
Cytat
Poglądy na rolę państwa w polityce gospodarczej
Emisja pieniądza nie powinna być domeną monopolu Banku centralnego, ale także konkurujących ze sobą banków komercyjnych, które to dopiero zapewnią odpowiednią podaż pieniądza. Właściwa jest stabilizacja kursów walutowych ponieważ rząd zmuszony jest w takiej sytuacji do podtrzymywania określonego parytetu wymiennego. Skutecznie uniemożliwi mu to zatem używanie kursu walutowego do realizacji dyskrecjonalnych celów polityki gospodarczej. Nie może bowiem być tak, że rząd ogranicza w jakikolwiek sposób wymianę walut.

W poglądach przedstawicieli austriackiej szkoły w ekonomii priorytetową rolę odgrywa rola prawno-instytucjonalnych ram funkcjonowania gospodarki. Polityka gospodarcza rządu powinna być przede wszystkim skierowana na respektowanie i ochronę mechanizmu wolnego rynku. To rządy prawa, a nie rządy prawne umożliwiają odróżnienie działań zgodnych z duchem wolnego rynku od tych, które są z nim sprzeczne.


Z tego wynika, że szkoła austriacka nie proponuje niszczenia państw i zastępowania ich komunami na wzór kampuczański, tylko ich reformę.

I jeszcze to:

Cytat
Teoretyczną kontynuacją tej szkoły jest tzw. Nowa szkoła wiedeńska, której twórcą był H. Mayer, a jego uczniowie, kontynuujący tradycję szkoły austriackiej to Ludwig von Mises i Friedrich August von Hayek. Byli oni oczywiście zagorzałymi zwolennikami wolnego rynku i leseferyzmu a zarazem krytykami interwencjonizmu gospodarczego zapoczątkowanego przez Keynesa, w szczególności zaś pod postacią gospodarki centralnie planowanej w krajach komunistycznych. Prace pierwszego z nich stały się fundamentem dla rozwoju wielu nowych nurtów w ekonomii, w tym polityki gospodarczej dwudziestowiecznego neoliberalizmu, z którym nie należy jednak utożsamiać poglądów przedstawicieli szkoły austriackiej.

Ambioryks - 17 Lipca 2009, 15:19

NURS napisał/a
Trudno wskazać jakikolwiek przypadek w odwrotną stronę, bo twoje wyidealizowane społeczeństwo nigdy nie istniało.

Istniało - tyle że kilkaset lat temu.
NURS napisał/a
Zatem pozostają monopole prywatne, nie kontrolowane przez nikogo. Jak w Somalii.

Jakie monopole? Wojna domowa nie prowadzi do wzrostu roli własności prywatnej i ograniczania roli państwa jako takiego. Nie ma też żadnego zwiazku z kontrekonomią ani secesją. Poczytaj sobie o tym.
NURS napisał/a
Zimbabwe nie istnieje? Ojej. Ojej.

Wiesz dobrze o co chodzi.
Czy forma "Idąc tym tropem, należałoby uznać, że wolne Zimbabwe zniknęło, bo przegrało, zostało zmiażdżone w bezpośrednim starciu z totalitarnym Zimbabwem Mugabego." bardziej by ci pasowała? Treść i tak jest taka sama.
NURS napisał/a
Skoro dostaje się Noble za przeczenie twoim tezom

Spytam wprost: który noblista z ekonomii zaprzeczał teoriom szkoły austriackiej? Który je obalił?
NURS napisał/a
Nie obalił, bo nikt nigdy ich nie wprowadził w życie

Wprowadził. Prywatne mennice i standard złota jak najbardziej zostały wprowadzone w życie. Tylko ze później zostały zniesione przez zamordystyczne państwa.
NURS napisał/a
Poprawka, nikt nie oszalał na tyle, zeby je wprowadzać w życie.

Szaleństwem było utworzenie banków centralnych i odejście od standardu złota. Bo doprowadziło do spadku siły nabywczej pieniądza, nadpodaży pieniądza, a w konsekwencji do ekspancji kredytowej i krzyzysu.
To interwencjonizm prowadzi do powstawanai cykli koniunkturalnych. Nie wolny rynek.
NURS napisał/a
Na razie przeciwstawiasz świat wymyślony, z realnym

Nie wymyślony z realnym, tylko dawny z obecnym. To różnica.
NURS napisał/a
Cytat:
Szkoła austriacka, zw. też szkołą psychologiczną, jest jedną z heterodoksyjnych (znajdujących się poza głównym nurtem nauki) szkół ekonomii. Prezentuje podejście subiektywno-marginalistyczne.


smaczne...

To, że coś znajduje się poza głównym nurtem, nie musi oznaczać, ze jest gorsze. często jest nawet przeciwnie, bo większość ludzi jest przeciętna, tak samo jak ich osiagnięcia. Ponadprzeciętni stanowią zawsze mniejszość i znajdują się poza głównym nurtem.
NURS napisał/a
Z tego wynika, że szkoła austriacka nie proponuje niszczenia państw i zastępowania ich komunami na wzór kampuczański, tylko ich reformę.

Zależy który nurt owej szkoły. Mises faktycznie nie uwazał się za wroga państwa (choć popierał prawo do secesji) i był raczej zwolennikiem państwa-minimum. Co innego anarchokapitalista Rothbard.
NURS napisał/a
I jeszcze to:

Cytat:
Teoretyczną kontynuacją tej szkoły jest tzw. Nowa szkoła wiedeńska, której twórcą był H. Mayer, a jego uczniowie, kontynuujący tradycję szkoły austriackiej to Ludwig von Mises i Friedrich August von Hayek. Byli oni oczywiście zagorzałymi zwolennikami wolnego rynku i leseferyzmu a zarazem krytykami interwencjonizmu gospodarczego zapoczątkowanego przez Keynesa, w szczególności zaś pod postacią gospodarki centralnie planowanej w krajach komunistycznych. Prace pierwszego z nich stały się fundamentem dla rozwoju wielu nowych nurtów w ekonomii, w tym polityki gospodarczej dwudziestowiecznego neoliberalizmu, z którym nie należy jednak utożsamiać poglądów przedstawicieli szkoły austriackiej.

Podałeś to bez komentarza? Czemu? Przecież to hasło na wiki znam od dawna, nie musisz mi go przytaczać.

Adanedhel - 17 Lipca 2009, 22:44

Ambioryks napisał/a
No jasne... tak najwygodniej... zdyskredytować przeciwnika, powyzywać go od oszołomów i od razu założyć, że wszystko, co przytacza, to bełkot

Ależ Ty sam się dyskredytujesz na każdym kroku prezentując kompletny brak wiedzy.
Ambioryks napisał/a
Jak ktoś tego nie przeczyta, to niech sobie odpuści dyskusję.

Sorry, ale nie będziesz mi mówił, co mam robić.
Tekst jest niewart wzmianki. Już pierwszy akapit z tym cudownie ironicznym "wspaniały prezydent Roosevelt" go dyskredytuje. Jest to tekst ideologiczny, a nie naukowy.
Ambioryks napisał/a
A tak przy okazji, to przedstawiciel szkoły austriackiej, uczeń Misesa - Friedrich Hayek - w 1974 dostał Nobla z ekonomii.

Kolejny bezwartościowy argument. Keynesiści i przedstawiciele szkoły klasycznej też dostawali, więc co ma do rzeczy Hayek?
Ambioryks napisał/a
Bo współcześnie warunki są jakie są.

I Cię nie obchodzą, bo ma być tak, jak chcesz, i już.
Ambioryks napisał/a
Ale prawa ekonomii są niezależne od warunków i uniwersalne.

Bo kto tak powiedział? Ty? Ekonomiści mówią, że ekonomia to nauka społeczna, a nie ścisła. Nawet niedawno przeczytałem sobie wywiad z jakimś ekonomistą z BCC, w którym padło coś w stylu "ekonomia to nie matematyka, nie ma niepodważalnych praw". Ale Tobie można to długo tłumaczyć (zdaje się, że odkąd zjawiłeś się tu, niewiadomopoco), nic nie przebije się przez ten gruby czerep.
Ambioryks napisał/a
Jeśli na jakieś pytania nie odpowiadam, to nie znaczy, ze uciekam od odpowiedzi, tylko że po prostu nie wiem, co odpowiedzieć. Logiczne.

Do reszty się nie odniosę, bo to tylko złośliwe odzywki i erystyka.

Hmm... Stwierdzenie, że państwa socjalistyczne i zbiurokratyzowane też mają się dobrze to erystyka? W takim razie tworzysz nową definicję erystyki. Bo na to stwierdzenie nie odpowiedziałeś. Albo że własność publiczna i prywatna współistnieje? Też jakoś pominąłeś. Cholera, Twoja definicja erystyki naprawdę jest szeroka.
A może po prostu nie chcesz odpowiadać bo obalają cały ten Twój systemik.
Ambioryks napisał/a
Rafał napisał/a
Nie rozumiem ni w ząb.


Nie dziwi mnie to.

W końcu przyznałeś że sam siebie nie rozumiesz.

Kostucha Drang - 18 Lipca 2009, 16:54

Ambioryks,

Podstawowy problem może stanowić przekonanie ludzi do przyjęcia tego anarchokapitalistycznego systemu. Sam widzisz co z nich zrobiło ledwie 100 lat propaństwowej agitki. Na każdą sugestię ograniczenia roli państwa drżą ze strachu. Kto im da pracę? Kto im da jeść ? Kto ich będzie leczył ? Kto zpewni ciekawy program TV ? Kto o nich ZADBA ? Oni naprawde są przekonani, że likwidacja np. ministerstwa sportu spowoduje upadek sportu, że koleje nie mogą istniec bez ministerstwa transportu zaś obywatele obdarzeni prawem do broni palnej natychmiast sie pozabijają itp. itd. Państwo uzasadnia własne istnienie i własny rozrost więc już od małego wtałacza im w głowy takie myślowe schematy za które oni później sa gotowi dać sie pokroić. Sam widzisz jaka agresję wywołuje próba ich podważenia. Moim zdaniem to zaszło tak daleko, że jest już nieodwracalne. Ludzie za nic nie zgodza się na podjęcie odpowiedzialności za siebie - wygodniej jest żyć tak jak teraz. Właśnie w tym - a nie w słabościach proponowanego modelu ( niewątpliwych zresztą ) tkwi powód dla którego nigdy nie uda się go wdrożyć.

Pozdrawiam.

dzejes - 18 Lipca 2009, 18:33

Kostucha Drang napisał/a
Oni naprawde są przekonani, że likwidacja np. ministerstwa sportu spowoduje upadek sportu...


Oni. Wszystko wina Onych. ;P:

A poważniej - mówicie tak samo, jak komuniści. Teroia wspaniała, tylko ludzie nie dorośli. i póki nie próbujecie wcielać swoich pomysłów w życie, póty nie będę się sprzeciwiał waszym marzeniom ;)

dalambert - 18 Lipca 2009, 19:30

Panowie podstawowym problemem jest , ze serwuje się tu wydumane bzdury i, że Wam się chce z tym dyrdymałami poważnie rozmawiać - pasiecie trollla ityle :mrgreen:
Adashi - 18 Lipca 2009, 19:37

dalambert, offtopicznie - troll to użytkownik, który robi zadymę i obraża innych forumowiczów, a nie ktoś kto wygłasza choćby nie wiem jak wydumane teorie :idea:
dalambert - 18 Lipca 2009, 19:41

Adashi, dobrze oftopicznie niech będzie :
hodujemy ORKA :P

Fidel-F2 - 18 Lipca 2009, 19:44

dalambert, mianuje Cię naczelnym pastuchem
dalambert - 18 Lipca 2009, 19:45

Fidel-F2, to Ty za tym orkiem i bukiecikiem kwiecia ganiasz, ale jak Wam nie odpowiada to może być np. GOBLIN :wink:
Fidel-F2 - 18 Lipca 2009, 19:49

a bo tak sympatycznie muuuczy i ogonem macha, dzieciska majom kupę radości to i karmię

i te wielkie oczy

dalambert - 18 Lipca 2009, 19:55

Fidel-F2, a no ja juz z pół roku temu stwierdziem, ze...... tfu, tfu znowu bym krawat zarobił :P
ale Wasze odpowiedzi na te potoki, bywają nawet interesujące, a tłumaczenie mędrkowi jak to w 1945 r. w Japonii było i dlaczego nawet pouczające , nie tylko dla niego / i tak nie dotrze/ ale dla podobnej rzeszy młodocianych gieniów / od geniusz/ i poprwaków/ od poprawianie świata/ :twisted:

NURS - 18 Lipca 2009, 20:35

Kostucha Drang napisał/a
Ambioryks,

Podstawowy problem może stanowić przekonanie ludzi do przyjęcia tego anarchokapitalistycznego systemu. Sam widzisz co z nich zrobiło ledwie 100 lat propaństwowej agitki. Na każdą sugestię ograniczenia roli państwa drżą ze strachu. Kto im da pracę? Kto im da jeść ? Kto ich będzie leczył ? Kto zpewni ciekawy program TV ? Kto o nich ZADBA ? Oni naprawde są przekonani, że likwidacja np. ministerstwa sportu spowoduje upadek sportu.



Ludzie, mój drogi, nigdy nie byli w stanie - oczywiście w masie - do brania odpowiedzialności za cokolwiek.
A co do przykładu ze sportem. Jak widać w boksie zawodowym metoda wolności rodzi kolejne organizacje i niedługo wszyscy zawodowcy bedą mistrzami świata, kazdy w swojej organizacji. :twisted:

dalambert - 18 Lipca 2009, 23:29

NURS, a wyścigi kolarskie sa biegami , podpasek, lodówek i srodków na sranie, które sobie na wolnym rynku do drużyn wynajęły naszprycowanych dopalaczami byków - jedno wielkie wolne *beep* :evil:
Fidel-F2 - 19 Lipca 2009, 06:42

Ambioryks, opisz mi prosze w miarę pełnie jak regulować zasady dziedziczenia gdy np. rodzeństwo po smierci rodziców nie może się dogadac co do podziału i na dodatek każde z nich złożylo sprawę spadkową w innym sądzie, każdy sąd wydał orzecznie, i każdy z rodzeństwa uznaje tylko orzeczenie sądu do którego się zwrócił?
Kostucha Drang - 19 Lipca 2009, 13:55

NURS napisał/a
Kostucha Drang napisał/a
Ambioryks,

Podstawowy problem może stanowić przekonanie ludzi do przyjęcia tego anarchokapitalistycznego systemu. Sam widzisz co z nich zrobiło ledwie 100 lat propaństwowej agitki. Na każdą sugestię ograniczenia roli państwa drżą ze strachu. Kto im da pracę? Kto im da jeść ? Kto ich będzie leczył ? Kto zpewni ciekawy program TV ? Kto o nich ZADBA ? Oni naprawde są przekonani, że likwidacja np. ministerstwa sportu spowoduje upadek sportu.



Ludzie, mój drogi, nigdy nie byli w stanie - oczywiście w masie - do brania odpowiedzialności za cokolwiek.
A co do przykładu ze sportem. Jak widać w boksie zawodowym metoda wolności rodzi kolejne organizacje i niedługo wszyscy zawodowcy bedą mistrzami świata, kazdy w swojej organizacji. :twisted:


Coś mi tu nie gra. Ludzie nigdy nie potrafili wziąść odpowiedzialności za cokolwiek ? Za siebie i za znajbliższych ( bo o tym pisałem ) również ? Śmiała teza ..... Mam rozumieć, że od zawsze ktoś dbał o tych nieboraków, dostarczał im żywność, ubrania, wypłacał emerytury ? Pewnie Faraon, Król lub Książę Pan ? Bo ja myślę, że to właśnie ci ludzie, sami i często wbrew Księciu Panu dbali o siebie i od zawsze sami ponosili za siebie odpowiedzialność.

Pogląd, że "zwykły człowiek " jest nieodpowiedzialny i zginie bez pomocy Państwa to właśnie podstawowy myslowy schemat zaszczepiany w mózgi obywateli. Śmiem twierdzić, że w tym przypadku zadziałał bezbłędnie :mrgreen:

ihan - 19 Lipca 2009, 16:15

Kostucha, nieśmiało zauważę, że jednak się spooooro zmieniło od tak idealizowanych przez was czasów jak to i lekarza nie było i za potrzebą to się za stodołę chodziło. Choćby to, że zmieniła się długość życia, co znacząco wpływa na ilość środkow potrzebnych na emeryturę, i dostęp do opieki medycznej troszkę droższy jest. Ale, oczywiście jak wam wystarczy felczer z obcęgami do wyrywania zębów, a na tamten świat statystycznie wybieracie się w okolicach 40-stki, to opisywany ustrój jest dla was jak znalazł.

EDIT: Fidelu, Ambioryks podał, że broń jest dostępna każdemu, kto ma siłę ją unieść. Tak więc twój przykład sam się rozwiąże. Wymyśl coś bardziej skomplikowanego.

Gustaw G.Garuga - 19 Lipca 2009, 16:27

Cywilizacja do kosza, wracamy na drzewa, każdy niech sam się o siebie troszczy, a w zamian - co za ulga i sprawiedliwość! - nie jest odpowiedzialny za nikogo innego. Już kiedyś pytałem produkującego się tu Ambioryksa, czy stara się żyć według głoszonych przez siebie tez (np. nie korzystając z publicznej służby zdrowia), czy też pragnąłby widzieć wcielenie tych idei w życie dopiero na słusznych rozmiarów organizmie społecznym, ale nie pamiętam, co mi odrzekł. Ale swoje podejrzenia mam.
dalambert - 19 Lipca 2009, 17:00

Gustaw G.Garuga napisał/a
Cywilizacja do kosza, wracamy na drzewa,

No i przechlapane - koniec INTERNETU i gdzie wy poprawiacze świata głosić swe prawdy bedziecie ; w krzakach ?

NURS - 19 Lipca 2009, 20:09

Kostucha Drang napisał/a

Pogląd, że zwykły człowiek jest nieodpowiedzialny i zginie bez pomocy Państwa to właśnie podstawowy myslowy schemat zaszczepiany w mózgi obywateli. Śmiem twierdzić, że w tym przypadku zadziałał bezbłędnie :mrgreen:


Tak, a ja śmiem twierdzić, że człowiek w tak skomplikowanym społeczeństwie zginie bez infrastruktur wymuszonych na nim i niezależnych. I mam na to dowody. Widać je wszędzie wokół nas. Wystarczy się rozejrzeć, jak zagospodarowali odprawy górnicy. Idealny przykład tego, jak człowiek mysli o przyszłości.
W świecie Ambioryksa po jednym pokoleniu miliony zdychających z głodu starców zatrują ci przyjemność z opuszczania bunkra, w którym bedziesz kosztował swojej prywatnej wolności, dopóki twoje dzieci nie uznają, żeś darmozjad i nie dołączysz do nich. :twisted:
Tak ci się ta wizja podoba - prosze bardzo, zacznij żyć według tych zasad, szybko dołączysz do ludzi rozumnych.
A powoływanie się, na istnienie przechodniej anarchii w czasach, gdy konstytuowały się Stany - czytaj organizm państwowy nie istniał jeszcze na wielu terenach - jest zajefajnym argumentem. I dowodem na to, że jednak wszyscy ludzie wybieraja państwo, a nie byt rodem z Mad Maxa, jak przychodzi co do czego.

Ambioryks - 19 Lipca 2009, 20:45

Adanedhel napisał/a
Ty sam się dyskredytujesz na każdym kroku prezentując kompletny brak wiedzy.

Ty zaś (tak samo jak Fidel, NURS i dalambert) dyskredytujesz się prezentując brak chęci zdobycia nowej wiedzy, nieznanej dotąd, i zapoznania się z innymi punktem widzenia niż powszechnie przyjęty.
Mam wiedzę - w pewnych dziedzinach i aspektach. Zaś w pewnych aspektach jestem ignorantem. Jak każdy człowiek. Wszyscy ludzie są ignorantami - tylko każdy w innej dziedzinie. nie można być specjalistą od wszystkiego.
To, że nie jestem specjalistą od wojny na Pacyfiku (nie jestem na specjalizacji 'historia wojskowości', a o wojnie aliantów z Japonią czytałem bardzo pobieżnie) ani od aktualnych uregulowań prawnych w Polsce czy innych krajach (nie mam pojęcia o prawie polskim) nie oznacza, że nie mam wiedzy w wielu innych dziedzinach.
Tylko dlaczego jeśli wykazuję się ponadprzecietną wiedzą w dziedzinach, które nie interesują większości innych osób, a wykazuję się niewiedzą w dziedzinach, którymi akurat większość osób się interesuje, to od razu nazywacie mnie ignorantem jako takim? Dlaczego jeśli głoszę odkrywcze tezy i podaję nietypowe argumenty, obok których zdarza mi się podawać argumenty mylne, to nawet nie chcecie się zastanowić nad tymi nietypowymi?
99% wiedzy na jakiekolwiek tematy czerpię z książek i innego rodzaju publikacji. Autopsja to tylko 1%. Czy z tego może wynikać coś innego, niż wynika?
Adanedhel napisał/a
ale nie będziesz mi mówił, co mam robić.

To tylko sugestia dotycząca uczciwości dyskusji. Nieuczciwe jest stosowanie erystyki zamiast podawania merytorycznych argumentów. I, niestety, na tym forum w tym dziale tylko ja, Toudisław, Piech i hrabek jesteśmy uczciwymi dyskutantami - bo tylko nas czterech nie posługuje się erystyką, tylko zawsze merytoryką. Wszyscy pozostali - łącznie z Tobą - są nieuczciwi.
Adanedhel napisał/a
Już pierwszy akapit z tym cudownie ironicznym wspaniały prezydent Roosevelt go dyskredytuje. Jest to tekst ideologiczny, a nie naukowy.

Naukowy też. A to, że ma za zadanie obalić mity związane z ideologią, to inna sprawa.
Adanedhel napisał/a
I Cię nie obchodzą, bo ma być tak, jak chcesz, i już.

Nie tyle, że mnie nie obchodzą - ja nie uważam ich za zadowalające - w przeciwieństwie do wielu innych.
Adanedhel napisał/a
Ekonomiści mówią, że ekonomia to nauka społeczna, a nie ścisła

I jak najbardziej mają rację. Ekonomia, jako nauka o liudzkim działaniu, nie może być inną nauką niż społeczną.
Adanedhel napisał/a
Tobie można to długo tłumaczyć (zdaje się, że odkąd zjawiłeś się tu, niewiadomopoco), nic nie przebije się przez ten gruby czerep.

Bez takich.
W rzeczywistości rozumiem więcej, niż niektórym się wydaje. Poza tym, zmieniałem poglądy częściej i w dużo większym stopniu, niż by się mogło wydawać. Moje poglądy kształtowały się bardzo długo.
Adanedhel napisał/a
Stwierdzenie, że państwa socjalistyczne i zbiurokratyzowane też mają się dobrze to erystyka?

To akurat nie, chodziło mi o odzywki i uszczypliwości - wiesz na pewno które, nie udawaj.
Adanedhel napisał/a
Albo że własność publiczna i prywatna współistnieje?

Owszem, współistnieje - temu nei zaprzeczyłem.
Adanedhel napisał/a
W końcu przyznałeś że sam siebie nie rozumiesz.

Nie. Napisałem, że nie dziwi mnie, ze Rafał tego nie rozumie. Tak samo, nie zdziwiłoby mnie, że nie rozumiałby tego NURS, Fidel i dalambert.
Kostucha Drang napisał/a
Na każdą sugestię ograniczenia roli państwa drżą ze strachu. Kto im da pracę? Kto im da jeść ? Kto ich będzie leczył ? Kto zpewni ciekawy program TV ? Kto o nich ZADBA ?

No właśnie. Tak to jest, jak ludzie za bardzo się do czegoś przyzwyczają - nie chcą nawet myśleć ani wyobrażać sobie, jak by wszystko mogło wyglądać bez tego. Nie chcą myśleć samodzielnie.
BTW, przypomina mi się piosenka Kazika "Po co wolność?":
"Wolność. Po co wam wolność?
Macie przecież telewizję
Wolność. Po co wam wolność?
Macie przecież Interwizję, Eurowizję
Wolność. Po co wam wolność?
Macie przecież tyle pieniędzy
Wolność. Po co wam wolność?
I będziecie ich mieć coraz więcej
(...)
Wolność. Po co wam wolność?
Macie przecież do pracy autobusy
Wolność. Po co wam wolność?
I bezpłatny przydział spirytusu
Wolność. Po co wam wolność?
Macie komu oddawać cześć
Wolność. Po co wam wolność?
Dostaliście też Mundial '86
(...)
Wolność. Po co wam wolność?
Macie przecież filmy fantastyczne
Wolność. Po co wam wolność?
Czasem zezwolenie demonstracji ulicznych
Wolność. Po co wam wolność?
Z każdej wystawy dobrobyt tryska
Wolność. Po co wam wolność?
Macie przecież chleb i igrzyska"
Ten tekst dobrze oddaje istotę problemu.
Kostucha Drang napisał/a
Oni naprawde są przekonani, że likwidacja np. ministerstwa sportu spowoduje upadek sportu, że koleje nie mogą istniec bez ministerstwa transportu zaś obywatele obdarzeni prawem do broni palnej natychmiast sie pozabijają itp. itd.

Nawet nie wiedzą, ile czasu to wszystko istniało i jak wygladało bez tych wszystkich państwowych instytucji i regulacji.
Na tym polega problem socjalistycznej i niewolniczej mentalności: jeśli ktoś kwestionuje czynienie jakiejś rzeczy przez państwo, socjaliści wnioskują, że on kwestionuje czynienie tej rzeczy w ogóle.
Nie zdają sobie sprawy z tego, że prawo międzynarodowe powstało na bazie dobrowolnych i suwerennych umów, bez odgórnej ingerencji.
Nie myślą o państwach w ten sposób, że skoro USA i Kanada są oddzielnymi państwami, to południowa i północna część USA też mogłyby być oddzielnymi państwami.
Nie wiedzą, że np. w Szwajcarii obywatele mają nakaz posiadania broni, a mimo to jakoś ci obywatele nie pozabijali się nawzajem.
Nie wiedzą, że w niektórych stanach USA jest swobodny dostęp do broni, a w innych bardzo utrudniony.
Nie wiedzą, że od początku istnienia państw aż do końcówki XIX w. związek obywatela z państwem był prawie żaden lub żaden, a dopiero potem się zacieśnił.
Nie myślą o tym, że emerytury i ubezpieczenia wymyślił dopiero Otto von Bismarck.
Nie mieści im się w głowach istnienie prywatnych mennic i powrót do standardu złota, a takze brak banku centralnego.
Itd.
Kostucha Drang napisał/a
Państwo uzasadnia własne istnienie i własny rozrost więc już od małego wtałacza im w głowy takie myślowe schematy za które oni później sa gotowi dać sie pokroić

Otóż to. Państwo (mimo że duża część osób nie zdaje sobie z tego sprawy) posiada swoich płatnych ideologów - tzw. "intelektualistów", którzy uzasadniają jego istnienie i usprawiedliwiają jego poczynania.
W ogóle to z państwem jest trochę jak z Matrixem - w założeniu miał on służyć ludziom, a w rzeczywistości, mimo że pozornie nadal służył, a ludzie często byli przekonani, że go nie ma, w rzeczywistości przejął nad ludźmi pełną kontrolę. I pozbawił ich świadomości tego faktu. Z państwem jest podobnie - często ludzie nie zdaja sobie sprawy z tego, ile tak naprawdę państwo rzeczy reguluje lub usiłuje regulować.
dzejes napisał/a
Teroia wspaniała, tylko ludzie nie dorośli

Nie nie dorośli, tylko na nowo sprowadzeni do poziomu dzieci, którym można wciskać każdy kit.
Państwo tak naprawdę działa jak sekta - głosi, że jest ono jedynym ratunkiem dla ludzkości i jedynym remedium na wszystkie problemy. I w związku z tym chce wszystko regulować, do wszystkiego się wtrącać. A tych, którzy kwestionują rolę państwa, pro-państwowcy nazywają "utopistami", "szkodnikami", "szaleńcami" itp.
dalambert napisał/a
hodujemy ORKA

Powiedział o elfie ten, kto sam jest orkiem.
Moze i jestem elfem takim jak Kurufinwe vel Feanor (bo niestety nie takim, jak Finarfin - choć chciałbym) ;) , ale na pewno nie orkiem.

Za to Fidel to już w ogóle Grishnackh czy Shagrath. :mrgreen:
NURS napisał/a
Ludzie, mój drogi, nigdy nie byli w stanie - oczywiście w masie - do brania odpowiedzialności za cokolwiek.

Za to jednostki były w stanie. A społeczeństwo składa się z jednostek.
Fidel-F2 napisał/a
jak regulować zasady dziedziczenia gdy np. rodzeństwo po smierci rodziców nie może się dogadac co do podziału i na dodatek każde z nich złożylo sprawę spadkową w innym sądzie, każdy sąd wydał orzecznie, i każdy z rodzeństwa uznaje tylko orzeczenie sądu do którego się zwrócił?

Wtedy sąd apelacyjny może wydać oświadczenie na korzyść jednej ze stron (czyli powtórzyć wyrok jednego z dwóch wspomnianych sądów) - i ono będzie ostateczne.
Gustaw G.Garuga napisał/a
Cywilizacja do kosza, wracamy na drzewa, każdy niech sam się o siebie troszczy

Z tych trzech stwierdzeń tylko to ostatnie jest prawdziwe. Prawda jest taka, że to wolny rynek doprowadził ludzkość do największego postępu technicznego i dobrobytu w dziejach. I zarazem do największej wolności.
Gustaw G.Garuga napisał/a
Już kiedyś pytałem produkującego się tu Ambioryksa, czy stara się żyć według głoszonych przez siebie tez (np. nie korzystając z publicznej służby zdrowia

Przede wszystkim, żebym mógł żyć według głoszonych przez siebie zasad, to musiałbym namówi rodziców, by nie płacili podatków ani jakichkolwiek składek państwowych. Korzystam zarówno z państwowego uniwersytetu, jak i z państwowej służby zdrowia, ale to dlatego, że korzystanie z prywatnych nic by mi nie dało. Jeśli nawet ktoś płaci czesne na prywatną uczelnię i składkę na prywatną placówkę zdrowotną, to niestety nie zwalnia go to od podatków na rzecz państwowych szkół i uczelni ani państwowych placówek. Gdyby zwalniało, to wtedy bym korzystał wyłącznie z prywatnych.

Adanedhel - 19 Lipca 2009, 22:00

Pozwól, że Cię podsumuję.

Zakładasz, że prezentujesz rzeczy nowe, podczas gdy Twoi rozmówcy od dawna mogą wiedzieć, co to szkoła austriacka, po czym dzięki odrobinie racjonalizmu i myślenia stwierdzili, że żaden system stworzony w akademickich pokojach nie oddaje rzeczywistości. Ty myślisz, że oddają ją książki zawierające teorie. To Twoje idee fixe. Nawet nie próbujesz rozważyć tego, co piszesz. Zapewne nawet nie zerknąłeś do innych książek. Twoje zmiany poglądów to pewnie przejście od zupełnego ich braku do tego czegoś, co teraz prezentujesz. A gdy ktoś zagoni Cię w kąt to albo pomijasz to milczeniem, albo przechodzisz nad tym do porządku dziennego, jakby nigdy nic się nie stało (vide przykład z lasami albo z umową społeczną).

Domagasz się merytorycznej dyskusji, ale sam takiej nie prowadzisz. Prezentujesz wyłącznie ideologię i nie masz nic więcej. A z ideologią nie da się dyskutować.

Tekst ideologiczny ciężko nazwać wiarygodnym naukowo. Niech sobie to, co zacytowałeś, obala inną ideologię. Ale ponieważ robi to z pozycji ideologicznych niczego nie dowiedzie, więc można go pominąć. Być może jest publicystyką, niczym więcej.

Napisałeś, że współczesny świat Cię nie zadowala. Ale nie zaprzeczyłeś, że z tego powodu zupełnie go pomijasz w swoich "rozważaniach", przez co budujesz swoje teorie na niczym.

Przyznajesz, że ekonomia jest nauką społeczną, a jednocześnie traktujesz ją jak zbiór aksjomatów, dzięki czemu do budowania teorii wystarczy dedukcja. Jakby co - to się nazywa sprzeczność.

Z historii znasz kilka faktów, po czym interpretujesz je tak ideologicznie, że aż miło. Innymi słowy nie potrafisz zinterpretować naukowo, jakkolwiek byś do nich nie podszedł. Najbardziej podobała mi się jazda na Niemców a la PKF rocznik '47.

Jak zauważył dzejes Twoje teorie przypominają te marksistowskie. Są tak samo odrealnione i podobnie podchodzą do "świadomości ludzkiej". Tylko, że burżuazję zastąpiłeś właśnie "intelektualistami". Ach, a ta Marksa przynajmniej brzmi w miarę fajnie.

Piosenka Kazika dotyczyła zupełnie czegoś innego.

A do elfa masz się tak jak oset do róży.

Z mojej strony już zupełnie koniec. Znudziło mnie nawet irytowanie orka.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group