To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Summa Technologiae - przepraszam, kto mi powie...?

savikol - 5 Marca 2009, 10:06

Na uczelni nazywaliśmy go wściekłym azotem, albo w skrócie – wściekłym, z racji gwałtownego zachowania przy kontaktach z czymś ciepłym. Miałem kiedyś z nim nieprzyjemną przygodę. Trzymałem rurę zanurzoną w zbiorniku z wściekłym i przez gapiostwo spowodowałem, że się popłynął nie tam gdzie trzeba, w tym, między innymi po moim ręku. Miałem założoną rękawicę, w którą błyskawicznie wsiąkł. Musiałem wyjąć rurę z termosu i odstawić na bok zanim zdjąłem rękawicę, co trwało kilka sekund. W tym czasie skóra dłoni zrobiła mi się biała, trupio blada. W miejscach kontaktu z cholerstwem całkiem straciłem czucie, jakbym dotykał obcego, zimnego ciała. Gdy po paru chwilach rozmarzło, miałem ochotę wyć. Szczypało, jak diabli. Wytworzyły się paskudne oparzenia, które natychmiast podeszły bąblami, zupełnie, jak przy kontakcie z ogniem. Rana paprała się tygodniami. Błe.
Tak niska temperatura powoduje obumarcie tkanki, w taki sam sposób jak wysoka. Jakby rękę potrzymać zanurzoną odpowiednio długo z pewnością zachowywałaby się, jak terminator w T2. Trzeba tylko zacisnąć zęby i być twardym, bo trochę boli.

hrabek - 5 Marca 2009, 11:13

Ja jeszcze wroce do sprawy kotow. Przekazalem sprawe zonie, znalezlismy hodowle na miejscu, w ktorej maja swiezutkie kotki, ktore za kilka dni bedzie mozna ogladac. Wtedy sie tam przejedziemy i zobaczymy czy bede w stanie wytrzymac.
Witchma - 5 Marca 2009, 11:15

hrabek, :bravo Daj znać, jak przebiegła konfrontacja :D
hrabek - 5 Marca 2009, 11:20

Tylko cena tychze jest spora. Poltora tysiaca za malego kota? Z drugiej strony jesli rzeczywiscie nie uczula...
Witchma - 5 Marca 2009, 11:23

hrabek, zawsze możesz się targować. Do 1200 powinno udać się zejść... Bierz właścicieli na litość :D
hrabek - 5 Marca 2009, 11:42

Zobaczymy, zreszta przed wakacjami i tak zadnego nie wezmiemy. Zreszta oni powiedzieli ze cena jest pomiedzy 1300-1500, nie sadze, zeby nizej zeszli. Kot jest z rodowodem (jakby mi to potrzebne bylo), dwie kotki urodzily w sumie 7 kociat, wiec mysle, ze szybko im sie rozejda. A skoro tak, to po co maja z ceny schodzic.
Ale wystarczy juz o kotach. Jak zloze wizyte w hodowli, to moge podzielic sie wrazeniami. Czy bylo ok, czy wydrapalem sobie oczy.

Witchma - 5 Marca 2009, 11:44

hrabek napisał/a
Kot jest z rodowodem (jakby mi to potrzebne bylo)


Nie ma kotów rasowych bez rodowodu :roll:

Ozzborn - 5 Marca 2009, 11:51

Moim skromnym zdaniem nie ma sensu kupować kota rasowego jeśli chcemy mieć tylko domowego zwierzaka. Kot rasowy to spory wydatek dlatego wydaje mi się, że trzeba wtedy traktować go trochę jak inwestycję, czyli jeździć na wystawy, tudzież zatrudniać przy rozpłodzie, żeby wydatek się zwracał :P Jak chcemy mieć tylko pupilka to chyba lepiej uratować jakiegoś kociaka ze schroniska. Gorzej z tymi uczuleniami, ale a nuż by się taki trafił co nie uczula? ;)
hrabek - 5 Marca 2009, 12:11

Ale jak to sprawdzic? W hodowli sa koty czyste rasowo, jesli rasa generalnie nie uczula, to pewnie ten jeden egzemplarz tez nie bedzie. Gdy rasa generalnie uczula, to ciezko znalezc jeden egzemplarz, ktory akurat nie uczuli. I w schronisku szansa na to jest praktycznie zerowa z tyloma innymi osobnikami dookola.
Rodowod w zasadzie jest po to, zeby stwierdzic, ze to kot czysty rasowo, bez domieszek, co oznacza (m. in.), ze to bialko, ktorego syberyjczyki nie maja, gdzies bokiem sie nie wkradlo.

Witchma - 5 Marca 2009, 12:26

Z kotami rasowymi też jest tak, że możemy sobie wybrać zestaw cech charakteru. Np. syberyjczyki nie wykazują absolutnie żadnej agresji w stosunku do ludzi (do ich książek niestety tak, szczególnie tych w twardych okładkach), więc idealnie nadają się do domów, gdzie są dzieci. A biorąc kociaka ze schroniska, nie zawsze wiemy, co wpuszczamy do domu - nie wiemy, jaką ma przeszłość i w którym momencie ujawnią się jakieś problemy. Sama 13 lat miałam dachowca wziętego z piwnicy, który doświadczył wiele złego ze strony ludzi i czasem potrafił być nieobliczalny (głównie w stosunku do obcych).
Alergia to zupełnie inny problem i faktycznie wtedy z rasą jest łatwiej. Słyszałam, że niektórych alergików nie uczulają też koty syjamskie, no ale to wszystko trzeba w praktyce sprawdzić.
Na pewno zawsze trzeba rozważyć wszystkie za i przeciw :)

hrabek - 5 Marca 2009, 12:28

Ja sie boje tego, ze nawet jesli wizyta wypadnie pomyslnie i stwierdze, ze nie jestem uczulony, moze sie okazac, ze na dluzsza mete jednak kot mnie uczula. Nie po godzinie, nie po dwoch, ale np. po dwoch tygodniach. A tego sprawdzic sie nie da wczesniej :(
Witchma - 5 Marca 2009, 12:29

hrabek, tutaj nie mogę Ci pomóc. Wydaje mi się (ale tylko tak mi się wydaje), że jeżeli ma Cię uczulić, to od razu, ale może zadzwoń do jakiegoś weterynarza zapytać?
gorbash - 5 Marca 2009, 12:31

hrabek napisał/a
Ja sie boje tego, ze nawet jesli wizyta wypadnie pomyslnie i stwierdze, ze nie jestem uczulony, moze sie okazac, ze na dluzsza mete jednak kot mnie uczula. Nie po godzinie, nie po dwoch, ale np. po dwoch tygodniach. A tego sprawdzic sie nie da wczesniej

Kolega tak miał. Kocur mieszkał u niego już dobre cztery miesiące, kiedy nagle koleś zaczął kaszleć, płakać i puchnąć. Inna sprawa że pobrał jakieś leki antyalergiczne przez tydzień i się znowu unormowało - nic mu już nie jest.

Godzilla - 5 Marca 2009, 12:35

Mój brat po kilku miesiącach pobytu kota w domu zaczął kasłać i mieć problemy - w dzieciństwie futrzak to był murowany szpital i zapalenie płuc z atakiem duszności, ale przy tym kocie brat miał chyba 16 lat. Sprawa rozwiązała się sama - kot wypadł z okna :(
hrabek - 5 Marca 2009, 12:37

gorbash napisał/a
Inna sprawa że pobrał jakieś leki antyalergiczne przez tydzień i się znowu unormowało - nic mu już nie jest.


A wiesz moze, co to za leki? Ciekawi mnie, bo ja cokolwiek bym nie bral, to raczej mi nie pomaga. Moze ten kolega mial jakiegos lepszego lekarza, ktory dal mu cos, czego ja nie bralem?

Agi - 5 Marca 2009, 12:39

hrabek, a nie jest możliwe przeprowadzenie terapii odczulającej?
gorbash - 5 Marca 2009, 12:44

Częstowałem go amertilem chyba (u lekarza nie był) - brał jakiś czas, bał się przestać ale jak przestał to się okazało że już nie ma problemu.
hrabek - 5 Marca 2009, 12:46

Amertil? To rzeczywiscie pierwsze slysze.
EDIT: To cetyryzyna. Doczytalem. To samo co Virlix, Zyrtec, Claritine. Lek II generacji.
Ja bralem juz nawet Telfast, III generacji. Rzeczywiscie pomaga, chociaz jest dosc drogi.

Agi: a slyszalas, zeby to zadzialalo? Odczulalem sie 8 lat na pylki roslin, a jak zbliza sie okres pylenia, to wciaz zdycham, jak dawniej.

Chociaz po Telfascie rzeczywiscie jest lepiej :)

Witchma - 5 Marca 2009, 12:50

hrabek, ja się odczulałam jakieś sześć lat i efekty są dość widoczne - nie umieram już każdego lata, a na katar sienny wystarcza mi cetalergin i krople Otrivin Alergy (żadnych inhalatorów ani nic takiego).
Kruk Siwy - 5 Marca 2009, 12:51

Jest jeszcze coś takiego jak autoszczepionka. Ale to już do lekarza trzeba iść, specjalisty.
Adon - 5 Marca 2009, 12:54

Te, kociarze, nikt nie pomoże z moim pytaniem? :(
Agi - 5 Marca 2009, 12:57

hrabek napisał/a
Agi: a slyszalas, zeby to zadzialalo?

Witchmie, pomogło :)

hrabek - 5 Marca 2009, 13:00

Ale to bylo dopiero po tym, jak pytanie zadalem.

Witchma: a czym sie odczulalas? Moze mialas cos lepszego ode mnie?

Witchma - 5 Marca 2009, 13:01

hrabek, ja byłam szczepiona jeszcze w podstawówce, więc nie podam Ci dokładnych nazw szczepionek. Zresztą teraz na pewno są lepsze.
Nocturn - 5 Marca 2009, 13:02

Adon napisał/a
Poszukuję poematu Helena Heinricha Heine - czy ktoś się orientuje, w jakiej książce był on publikowany po polsku?


Cytat

wiersz: Heine Heinrich: Śpi w blaskach nocy. Muzyka i Liryka 1989 nr 2 s. 192-193 szczegóły
artykuły o twórcy (alfabet autorów)
15. artykuł: Tomaszewski Mieczysław: Heine i jego muzyczny rezonans. Muzyka i Liryka 1994 z. 4 s. 103-122 szczegóły
- artykuł: Kowal Roman: Du bist wie eine Blume Heinego w pieśniach Schumanna, Liszta i Wolfa. Muzyka i Liryka 1991 nr 3 s. 105-113 szczegóły


czy to aby chodzi o to?

Ozzborn - 5 Marca 2009, 13:11

Ciocia Wikipedia mi powiedziała, że Polsku wydano to: http://www.atticus.pl/index.php?pag=poz&id=42768 Może tam jest?
Anonymous - 5 Marca 2009, 17:03

Ja tu tylko jeszcze wtrącę dwa słowa w sprawach kocich - wspominałam o domach tymczasowych, które są najlepszą opcją, gdy decydujemy się na dachowca, bo:
- można się zapoznać z kotem przed podjęciem decyzji,
- kot jest zadbany i zdrowy (co w przypadku wzięcia ze schroniska niestety rzadko się zdarza)
- opiekun sporo może powiedzieć o jego charakterku,
- kota można oddać z powrotem, nawet po kilku miesiącach, zdarza się dość często, choć przyjemne nie jest.

Lynx - 9 Marca 2009, 10:11

Mam problemik. Wczoraj Junior radośnie popisał mi monitor LCD pisakiem do opisywania płyt. Potem próbował to zetrzeć i zdrapać. Jedno szczęście nie uzył mokrej gąbki. Czy ktoś mi moze powiedzieć czym i jak to sczyścić? I, ewentualnie, jak "zniknąć" rysy? :? :(
Fidel-F2 - 9 Marca 2009, 10:17

rysy to chyba zostaną

mój syn ciągle brudzi ekran palcami, do czyszczenia używam zwykłej chemii do szyb, krzywda się monitorowni nie dzieje ale czy zmyje to pisak to nie wiem, nie miałem okazji sprawdzać

Piech - 9 Marca 2009, 10:18

Ślady po markerze można zmyć alkoholem.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group