Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane
gorat - 13 Lipca 2007, 17:40
Nabrałem ochoty, by poznać pewnego autora, który wypłynął przy zamieszaniu z listą lektur, i wziąłem się za "Najeźdźców".
Skończyłem, choć po ok. 200 stronach z 500 (i to wcale nie takich fabrycznych) miałem ochotę odłożyć na później. Przyczyną była ewidentna mielizna - powieść nie potrafiła przyciągnąć uwagi ani treścią, ani językiem/stylem. Ponadto irytowały niektóre z katolickich wstawek, obliczone na konwertowanie czytelnika, a nie ukazanie np. uczuć bohaterów, choćby związanych z religią. Później było jednak lepiej - najgorsze są dwie pierwsze części właśnie. Wiązać się to może z długim pisaniem, autor dojrzewał w trakcie. Zrezygnował choćby z nachalnego katolicyzowania na rzecz utrzymywania nastroju. Możliwe też, że po prostu ewoluował razem z bohaterami, co wcale nie jest nieprawdopodobne (sugeruje to najbardziej wstrząsające zdanie w całej powieści, zapisane drobnym drukiem pod koniec).
Irytują całkiem liczne jak na IX wydanie literówki i słabostki.
Gwynhwar - 14 Lipca 2007, 18:00
Skończyłam Gwiazdozbiór Kata, i jestem pod wrażeniem. Czytało się dobrze, a w Jakubie jestem zakochana. Pewnie to przez to, że mam słabość do złych mężczyzn...
Bardzo podobał mi sie pomysł duszy "więzionej" w ciele kata. Ponadto książka pod otoczką zgrabnej fabuły przemyca wiele interesujących faktów historycznych i takich technicznych ciekawostek. Ja np. nie wiedziałam, że przed rozciąganiem końmi trzeba naciąć ścięgna...
Piech - 16 Lipca 2007, 22:52
"The Isles" Daviesa.
No, to jest coś! Do połowy czyta się jak przygodową sagę. Ścieranie się różnych plemion, ludów, kultur. Fala za falą różnych najeźdźców. Celtowie różnych maści, Rzymianie, Germanowie, Skandynawowie, Normanowie. No i tajemniczy Piktowie. Niepokonani w boju. W odróżnieniu od innych ludów oparli się Rzymianom, oparli się Germanom. Panowali we wschodniej Kaledonii przez tysiąc lat - tysiąc lat czasów historycznych - a później niknęli prawie bez śladu. Jak to jest możliwe, że dziś nawet nie wiadomo jakim językiem mówili? Przypuszcza się, że to byli Celtowie, ale nie ma pewności.
Czytając kibicowałem tym i owym, jakby to coś miało zmienić. Generalnie Celtom, żeby się nie dali podbić i zdominować. Potem Wikingom, żeby dobrze dokopali Anglosasom. Potem Normanom, żeby na dobre zdominowali Anlosasów. Generalnie wszystkim, byle nie Anlosasom, którzy w końcu i tak okazali się najtrwalszym elementem.
Druga połowa książki jest już pełna zawiłości dynastycznych, religijnych, politycznych. Czyta się ciężej, ale nadal dobrze.
W sumie - wielkie dzieło.
"The man in the high castle" Dicka. Dopiero teraz przeczytałem. Dobre. Bardzo dobre. Zostawia niesamowite wrażenie. Nadal dziwnie mi się robi, gdy sobie wspominam. Do tego niezłe zabawy językowe. Japończycy mówiący po angielsku, ale na swój sposób ("Two thugs here dead or dying. Advance and verify empirically"). No i ta ich fascynacja zegarkami z Myszką Mikey. He-he.
dzejes - 16 Lipca 2007, 23:29
A mnie naszedł nastrój na evergreeny - i za jednym zamachem połknąłem oba.
Płyńcie łzy moje, rzekł policjant - powalająca, bez komentarza.
Trzech panów w łódce nie licząc psa - również nie ma co komentować. Książka odtrutka na życie
elam - 17 Lipca 2007, 05:44
a ja ostatnio
pozwalam sobie czytac powiesc Cezarego Harasimowicza (mam nadzieje, ze napisalam bez bledu) - Victoria.
codziennie wieczorem w programi 3-cim Polskiego Radia.
podoba mi sie. lubie powiesci historyczne. w sumie na razie przegapilam tylko 1 odcinek...
Czarny - 17 Lipca 2007, 06:00
Ja wczoraj skończyłem zbiór opowiadań i mikropowieści Silverberga "Pożeglować do Bizancjum". Bardzo fajne teksty, jeden z nich przetłumaczył niejaki Robert Szmidt
joe_cool - 17 Lipca 2007, 09:42
czytam wizje alternatywne pierwsze, niektóre opowiadania są na poziomie raczej słabym, ale za to inne całkiem niezłe. wyróżniają się Romek P., Sapkowski i Krzysztof Jabłoński (czy jakoś tak).
NURS - 17 Lipca 2007, 21:26
Czarny napisał/a | Ja wczoraj skończyłem zbiór opowiadań i mikropowieści Silverberga Pożeglować do Bizancjum. Bardzo fajne teksty, jeden z nich przetłumaczył niejaki Robert Szmidt |
Hmmm, ktos czyta podpisy pod tekstami. niesamowite
Hubert - 18 Lipca 2007, 00:34
"Klątwa elfów" młodej (15/16 letniej) autorki, Agaty Waszkiewicz (a kiedy to pisała miała ponoć 14 lat). Khy... Mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony nienajgorszy język, zwłaszcza jak na nastolatkę, parę ciekawych zwrotów akcji, trochę tego wdzięku, o którym było na okładce, ale... Generalnie jest to przeciętne czytadło. Elfy, magia, powiązania z bogami... zupełnie jakbym czytał zmodyfikowany scenariusz któregoś questa z Baldur's Gate 2. Albo Salvatore'a.
Autorka rokuje jednak jakieś nadzieje na przyszłość...
Ale recenzję dla Elkander muszę napisać nie z tego, jakie rokuje nadzieje, ale z książki... I jak to zrobić, żeby nie przesadzić w żadną stronę? Ech.
Poza tym jestem w połowie "Polski Jagiellonów" Jasienicy i na początku ostatniego tomu "Królów przeklętych". Bez Roberta to już nie to...
gorat - 18 Lipca 2007, 13:18
Wykończyłem "Klucz mądrości". Ten sam autor, co poprzednio. W pierwszych dwóch częściach znowu przynudzanie; styl, język - nic specjalnego (może nie umiem odebrać?). Już lepsze było "Wyczerpać morze". Przynajmniej coś nam bliskiego tematycznie Samą powieść można pociąć na dwie części - główny wątek Hettuma i opowiadanie (wymagające jednak uzupełnień) o Pantaleonie - bez szkód dla odbioru całości, gdyż są to wątki niezależne. Chyba że teolodzy twierdzą inaczej, ale czytelnika co miałoby to obchodzić? Szczególnie dwa ostatnie rozdziały to inna bajeczka. Całkiem do wywalenia, bo rozwadniają zakończenie. Są bez sensu, mówiąc wprost. Zupełnie jakby autorowi było szkoda marginalnego wątku i na siłę dorobił jeszcze jedno zakończenie. Samo przedstawienie głupoty chciwych i ślepych baronów i panów frankońskich, zakonnych i miejscowych seniorów jednak poraża, nie da się ukryć. Ale to zasługa historii Najbardziej zwraca uwagę postać Kitbuki - chyba jest nawet bliższa czytelnikowi niż sam Hettum, ale to może być jednak moje subiektywne wrażenie.
Mam podsumować? Słaby początek, mocny koniec (dzięki historii).
Edit: Sosnechristo, nabyłeś gdzieś czy dostałeś? Jak nabyłeś, to gdzie? Na Allegro?
Hubert - 18 Lipca 2007, 13:39
Dostałem do recenzji od admina.
A kupić można tu:
http://www.sklep.gildia.p...cz-klatwa-elfow
Sergent - 18 Lipca 2007, 22:50
Piętaszek - Heinleina. Dobre czytadło. Polecam.
Kirasz - 24 Lipca 2007, 11:45
Smokobójca Tomasz Pacyński - Pierwsze opowiadania o dziwo jakos nie bardzo mnie rozsmieszyly o tytułowym Smokobojcy, ale pozniej zaczynaja sie moim zdaniem lepsze bardziej klimatyczne.
Mroczna Wieża I Roland King Stephen - Pierwsza cześć jest bardzo meczaca zobaczymy jak bedzie dalej znajomi mi mowili ze lepiej ale jakos sie wstrzymuje z czytaniem innych czesci :/
Smok Jego Królewskiej Mości Novik Naomi - Strasznie sympatyczna ksiazka, przyjemnie sie czyta, lekka fantastyka. Starałem sie znalesc druga czesc, ale nie kopalem jakos bardzo i nie udalo mi sie narazie.
Czarny Pergamin Rafał Dębski - Ksiazka przegadana co by tu duzo mowic. W sumie sie cos dzieje ale ja mialem takie wrazenie.
Teraz czytam powoli Głos Boga Jacek Sobota i zapowiada sie na strasznie pokrecona z dziwnymi i niejedokrotnie chorymi pomyslami, oczywiscie nie mowie ze jest zla.
Anonymous - 24 Lipca 2007, 11:51
Kirasz napisał/a | Teraz czytam powoli Głos Boga Jacek Sobota i zapowiada sie na strasznie pokrecona z dziwnymi i niejedokrotnie chorymi pomyslami, oczywiscie nie mowie ze jest zla. |
Chore pomysły? Zaciekawiłeś mnie, bo w ten sposób tego nie odbierałam. A co masz dokładnie na myśli?
Czarny - 24 Lipca 2007, 12:03
Kirasz napisał/a | Smok Jego Królewskiej Mości Novik Naomi |
Musisz jeszcze trochę poczekać, jeszcze nie wydali.
Kirasz - 24 Lipca 2007, 12:10
Miria, np wstep opowiada historie Hrabiego ktory daje sie torturowac swojemu wiernemu katowi, pozniej wszystko zaczyna sie splatac ze soba. Kziazka tez jest przepelniona myslami filozoficznymi...i jest alternatywna historia powstania religii prawie ze chrześcijańskiej.
Czarny To mnie pocieszyles
P.S. Sorki za bledy ale siedze w robocie i pisze jedna reka
Czarny - 24 Lipca 2007, 12:15
Wg danych z gildii literatury "Nefrytowy tron" (tom 2 Temeraire) ma być w sprzedaży od 21.08.2007.
Anonymous - 24 Lipca 2007, 12:18
Kirasz, po prostu nie nazywam tych rzeczy chorymi pomysłami. Wg mnie są świetne i dają dużo do myślenia, ale to już kwestia indywidualna.
Kirasz - 24 Lipca 2007, 12:24
Miria, sorki sorki takie moje myslenie krytykiem nie jestem tez sie staram nie pisac co mi sie bardzo nie podobało, bo na pisaniu sie znam jak na "muzyce" Techno...
I mi sie te pomysly podobaja ale no ten...
hrabek - 24 Lipca 2007, 12:29
a moge wiedziec, czemu wyraz muzyka ubrales w cudzyslowie? Czyzby nietolerancja jakas?
Anonymous - 24 Lipca 2007, 12:33
Ale wszyscy bojowi ostatnio się zrobili.
Kruk Siwy - 24 Lipca 2007, 12:36
techno nie jest muzyką. To oczywiste stwierdzenie fakk... faktu.
Dawno nic nie kupowałem (od Nidzicy) ale akurat będę miał przeprowadzke księgozbioru tak ze dwa tysiące tomów...
A czytam Piaseczniki Martina i przymierzam się do serii kryminałow chińskich z czasów dynastii Tang.
Kirasz - 24 Lipca 2007, 12:41
Nikt w wiekszosci przypadkow nie nawiazywal do moich wypowiedzi a tu nagle wpadlem jak sliwka w...
Pisze tu jeno moje zdanie z ktorym oczywiscie wiekszosc moze sie nie zgadzac (ich swiete prawo), ale tak co do pewnych gatunkow muzycznych mam nietolerancje jakams.
hrabek - 24 Lipca 2007, 12:42
Kruku, narazasz mi sie teraz. Czemu to niby nie jest muzyka? Moze przejdziemy do odpowiedniego tematu i wyluszczysz swoje zale na ten temat? Kirasza takze zapraszam. Powaznie. Ciekawi mnie, czy macie jakies argumenty, poza tym, ze to "lubudu".
Kruk Siwy - 24 Lipca 2007, 12:43
Kirasz, przyzwyczjaj się. Jest akcja jest reakcja...i nie przejmuj się. My z hrabkiem jeszcze nie jedno sobie powiemy. Oj powiemy.
I wątpię żebyśmy się obrazili.
Rafał - 24 Lipca 2007, 12:44
Wiertarka udarowa nie może być instrumentem muzycznym ani odtwarzaczem - to w sprawie techno. 3 - 1
Tequilla - 24 Lipca 2007, 13:24
Przypomina mi sie dyskusja jaką kiedyś prowadziłem z jednym kolegą o techno własnie. Wprawdzie sam nie jestem wielkim fanem, ale stwierdziłem, że w zasadzie muzyka jakichś tam pierwotnych plemion z dzikiej Afryki, czy Ameryki bliższa jest techno (albo to raczej techno jest jej bliższe), niż np. rock. Co dominuje w plemiennych łubudubu? - jeden, powtarzalny dźwięk. Podobnie jak w szeroko rozumianym techno ( szeroko rozumiane, czyli hause też w to wliczam, choć znawcy gatunku pewnie by mnie za to zlinczowali).
To o ile się nie mylę muzyka rytmu - i w ten sposób sięga do korzeni.
A jeśli ktoś jest wybredny niech posłucha klubingu - sam lubię, fajny klubing to jest coś naprawdę odswieżającego.
Kruk Siwy - 24 Lipca 2007, 13:27
Tequilla, gadamy w wątku o gustach muzycznych. Może by jakiś mod przeniósł wypowiedź?
mBiko - 24 Lipca 2007, 21:31
To ja tak on top.
"Wilczarz" M.Siemionowej, w sumie sympatycznie się czytał, aczkolwiek chwilami trochę zbyt słodkie.
Micronus - 24 Lipca 2007, 21:37
Ostatni zjazd przed Litwą - wiadomo kogo - ukończony [tworzenie recki: faza koncepcyjna;P]
Nie kamienujcie, ale twórczości Roberta nie znałem, po lekturze jestem pozytywnie zaskoczony, dobra schiza:]
|
|
|