Blogowanie na ekranie - Przez łąki, przez pola...
dzejes - 31 Grudnia 2011, 12:40
Taka mała uwaga - ja mam upośledzony ośrodek rozpoznawania żartów pisanych w internecie
A co do butów, to po przebiegniętych może 10 km czuję się jakbym się przesiadł ze swojej Toyoty Auris diesel do Subaru Imprezy. I pewnie, że możesz powiedzieć, że nowe Imprezy to nie to, co te sprzed 6/7 lat, albo że Evo lepsze, ale ja i tak się na tym nie znam, a profesjonalnie biegać (a nawet półprofesjonalnie) nigdy nie będę.
Pamiętam, gdy pierwszy raz wyszedłem a kijkami do nordic walkingu - sobie myślałem, że super, że to takie coś lekkiego, emeryci z nimi chodzą. Akurat dla mnie, wtedy kompletnie bez kondycji, z ponad 120 kg na liczniku. No i po 2 kilometrach padłem w trawę z sercem w gardle i stanem przedzawałowym. Teraz było podobnie - po 500 metrach musiałem przejść do marszu, bo tak się rozpędziłem, że mi się gwiazdy zaczęły zlewać w smugi - jak w Star Treku. Tyle że mój stos atomowy zaczął się topić.
A poważniej - buty do biegania wymuszają inny krok chociażby, przez co bolą mnie zupełnie inne mięśnie, nie boli np. kręgosłup, który niestety odczuwałem w przeszłości. I chyba dlatego co te 1000 km należy je zmieniać, bo tracą swoje właściwości. Mam nadzieję, że będę miał okazję to sprawdzić
hijo - 31 Grudnia 2011, 13:06
dzejes, ciekawe. Chyba zainwestuję niebawem w kije, bo biegać nie lubię i z moimi kaprawymi kolanami żadne większe wstrząsy przenoszone przez staw kolanowy nie są wskazane.
Co do Toyoty i Subarynki to ciekawe porównanie.
Nie wiedziałem o tym, że trzeba buty do biegania wymieniać co 1000km. Jak dalej będziesz robił po 10km to za rok lekko zmienisz buty (zakładając że będziesz biegał co 3 dzień na takim dystansie.
Obecnie jestem w podobnym stanie jak ty przy nordic walkingu, tylko że 10 km z kijami (pożyczyłem od pewnej emerytki ) przychodzi nawet łatwo. Biegać po ostatnim sprincie na autobus nie próbuję. Muszę tylko się wreszcie zebrać i zainwestować w swoje kije i zacząć regularnie chodzić.
A u emerytów wygląda to łatwo lekko i przyjemnie, bo jak się przyjrzałem, to niewielu z nich ma kije do nordic walkingu, większość podpiera się trekingowymi i nie stosują właściwej techniki chodu. Ot spacerek z kijkami zamiast laski.
Życzę powodzenia w bieganiu.
Taselchof - 31 Grudnia 2011, 14:44
ciekawe czy na moją rozmiarówkę szło by dobre buty do biegania dobrać naprawdę ten nord walking daje dobre efekty
hijo - 31 Grudnia 2011, 14:47
Taselchof, jak się robi zgodnie z instrukcją może być ciekawie, bo pracuje dużo partii mięśniowych. Nie wiem czy te dziadki z kijkami wiedzą, jak właściwie prowadzić kij i jak pracować dłońmi. Najbardziej przy pierwszych spacerach odczułem to w dłoniach i ramionach.
Witchma - 31 Grudnia 2011, 14:59
Niestety mnóstwo osób chodzi z kijami, dzióbiąc kompletnie bez sensu ziemię przed sobą. A taki energiczny, prawidłowo wykonany spacer naprawdę może dać w kość.
May - 31 Grudnia 2011, 21:36
dzejes, hijo, tutejsze magazyny dla biegaczy sugeruja, zeby buty zmieniac co 6 miesiecy.
Ja sie nie moge zmobilizowac, zeby zaczac biegac, truchtam tylko co rano do pracy, bo mi sie jeszcze nie zdarzylo, zeby na czas wyjsc z domu
dzejes - 1 Stycznia 2012, 12:01
Taselchof napisał/a | ciekawe czy na moją rozmiarówkę szło by dobre buty do biegania dobrać |
Oj, teraz to na każdy rozmiar da radę, myślę. Kwestią są tylko finanse. Ja mam dość popularny rozmiar, więc wybór duży, a co za tym idzie cenowo też przystępniej.
Co od nordic walkingu - niech każdy chodzi jak uważa. Emeryci pewnie nie daliby rady chodzić prawidłowym krokiem, bo to naprawdę jest obciążające i męczące. Jeśli ktoś chce w praktyce zobaczyć jak to wygląda - niech zerknie na bieg narciarski stylem klasycznym (akurat się sezon zaczął). A lepiej chodzić traktując kije jako podpórki, niż siedzieć w domu.
May napisał/a | dzejes, hijo, tutejsze magazyny dla biegaczy sugeruja, zeby buty zmieniac co 6 miesiecy. |
Z rozsądkiem wypada do wszystkiego podchodzić. Ja biegam w tej chwili średnio 4/5 km na wyjście, trzy dni w tygodniu chcę wychodzić. To daje 15 km tygodniowo. Jeśli ktoś biega 15 km dziennie, to może faktycznie co pół roku powinien zmieniać, ale ja raczej nie mam zamiaru.
ihan - 1 Stycznia 2012, 12:30
dzejesie, fajne te buty, a i cena nie porażająca. Spodziewałam się dużo wyższej. Tylko nie wiedzieć czemu w wersji "damskiej" kolory fioletowo-różowe raczej. Ciekawa jestem jak spisywałyby się na żwirze, na zdrowy rozsądek to przeznaczone raczej do powierzchni gładkich.
dzejes - 1 Stycznia 2012, 14:57
Ni żwir bym ich nie brał, bo kamyczki będą właziły w zęby.
hrabek - 2 Stycznia 2012, 10:58
dzejes: Też mam zigtechy. Moje są czarne z żółtą podeszwą. Też się napaliłem tylko na nie i kupiłem na allegro jak były. Przy okazji dowiedziałem się, że w Szczecinie nie jest to poważana marka, bo tylko w jednym sklepie mieli w ogóle jakiekolwiek reeboki, żeby rozmiar sprawdzić. Oczywiście o tym modelu mogłem zapomnieć, ale na szczęście na allegro już bez problemu w dobrej cenie i rozmiarze znalazłem. I bardzo jestem z nich zadowolony.
dzejes - 2 Stycznia 2012, 13:05
A ja właśnie kupiłem w GoSport. Poszedłem przymierzyć, były dokładnie te, które chciałem (nawet kolorystycznie), w moim rozmiarze, 50 zł tańsze niż na Allegro. A w temacie poważania, mody - to powtórzę, że się na tym kompletnie nie znam
dzejes - 2 Stycznia 2012, 22:59
A na blogu zapanowała Leniwość.
joe_cool - 5 Stycznia 2012, 19:04
Fajna ta niebieska podeszwa jest A z tym wymienianiem co pół roku czy 1000 km to jest takie uogólnienie, chodzi generalnie o to, że pianka się ubija i deformuje, co prowadzi do nieprawidłowej postawy i takich tam. Najprościej postawić buty na stole i sprawdzić czy któryś (lub oba) nie przechyla się za mocno w jedną czy drugą stronę.
dzejes - 5 Stycznia 2012, 20:05
O, dzięki za wyjaśnienie.
hrabek - 9 Stycznia 2012, 09:02
A słuchajcie, pozwolę sobie tutaj zadać to pytanie, bo akurat tematyka ostatnio na tapecie.
Poszedłem biegać, temperatura 3-4 stopnie, wieje wiatr. Oczywiście opatulony jak trzeba (ale też nie za bardzo zgodnie z zasadą, że wychodząc na bieg powinienem odczuwać lekki chłód). Generalnie spoko, ale oddychając wciągam mroźne powietrze. Nie da rady oddychać nosem (nie przez cały czas), wciągam powietrze ustami całymi haustami.
No i oczywiście skończyło się bólem gardła. Zrobiłem sobie przerwę i wyleczyłem. Poszedłem pobiegać po dwóch tygodniach i znowu to samo. No to przestałem biegać, ale wkurza mnie to, bo widziałem efekty tego biegania, a teraz nie mogę.
W związku z tym chciałem podpytać, czy macie jakieś patenty na to? Owijanie twarzy szalikiem i oddychanie przez taki "filtr"? Jakieś inne może?
dzejes - 9 Stycznia 2012, 12:49
Ja oddycham nos-usta. Jeśli muszę oddychać przez usta, to znaczy, że chyba trochę za szybko biegnę i zwalniam. Oczywiście czasem wezmę głęboki oddech ustami, ale na mnie to źle nie działa.
Może też po prostu:
- tak masz, łatwo się przeziębiasz przy okazji wysiłku na zimnie
- nie zahartowałeś się.
hrabek - 9 Stycznia 2012, 12:55
Ja biegam z prędkością 8-10km/h, więc zwolnić to się za bardzo nie da, bo zaczynają podskoki w miejscu wychodzić
Po prostu tak mam, że po kilku minutach biegu przeplatanego chodem zapotrzebowanie na tlen zwiększa się tak bardzo, że nie jestem w stanie przez nos go zapewnić.
joe_cool - 9 Stycznia 2012, 16:30
Ja tam oddycham przez usta, zgodnie z zasadą, że im więcej tlenu tym lepiej Jak jest mroźno, to owszem, gardło mnie pobolewa, ale przy takiej pogodzie jak teraz jest OK. Może to kwestia przyzwyczajenia. Podobno do -15 można spokojnie biegać, po powietrze zdąży się ogrzać zanim dotrze do płuc. I gdzieś tam czytałam, że można sobie właśnie zrobić taki "filtr" na usta z bandany czy innego buffa, powietrze jest wtedy cieplejsze i wilgotniejsze, co też jest istotne.
hrabek - 9 Stycznia 2012, 16:32
No właśnie coś takiego mi chodziło po głowie. Co do ogrzania w płucach to spoko, zapalenia płuc pewnie się nie nabawię. Natomiast zapalenie gardła to już zupełnie co innego, niestety. Może rzeczywiście spróbuję z jakimś szalikiem. Nie wyjdzie, to nie, w sumie teraz to jest albo tak, albo wcale.
dzejes - 9 Stycznia 2012, 19:27
Dziś sprawdzałem jak oddycham - jednak więcej ustami. Tak pół na pół powiedziałbym. Z tym że ja akurat nie mam przy tej temperaturze problemów z gardłem.
dzejes - 6 Lutego 2012, 20:07
No i znowu będzie (zapewne, bo w sumie to jeszcze nie wiem) długo i nudno.
dzejes - 13 Marca 2012, 10:00
Po 1. na blogu dwa nowe wpisy, niedługo trzeci, zamykający. Trochę średnio mi wyszła zmiana konwencji, ale jakiś płodozmian musi być.
Po 2. 10 marca zmarł człowiek, któremu zawdzięczamy naprawdę dużo. Mało kto zauważył, a Frank Rowland to mój kandydat do tytułu człowieka XX wieku.
Fidel-F2 - 13 Marca 2012, 10:12
i bomba, pisz powieść w deseczkę, brutalne szczurze pre-apo, cycóś, masz pierwszego klienta
i dawaj tę trzecią część
dzejes - 13 Marca 2012, 17:29
Jej, dzięki.
Następna część będzie, jak zbiorę siły. Ósmy dzień diety, 3 kg mniej już jest, organizm się przyzwyczaja i dziś jest akurat sUabo.
Fidel-F2 - 13 Marca 2012, 17:56
ja mam trzy tygodnie za sobą i 8kg, jakoś daję radę chociaż tak raz w tygodniu popuszczam pasa zdrowo, trochę ze słabości trochę z wyrachowania coby organizm oszukać i żeby metabolizmu nie zwalniał, nie wiem czy to ma sens ale tak sobie tłumaczę
a co do pisania to serio, serio, bardzo fajnie piszesz
dzejes - 14 Marca 2012, 09:19
Jak działa, to się tego trzymaj. Ważne jeszcze, żebyś nie przytył z powrotem od razu.
Nauczyłem się już, że to wybitnie indywidualna sprawa i dawanie rad w temacie odchudzania jest bezcelowe, bo choćby kwestie psychiki mają tak ogromny wpływ, że rzecz w teorii świetna może nie zadziałać u konkretnej osoby.
Ja na przykład muszę liczyć kalorie (trzymam okolice 1300 dziennie) i od czasu do czasu muszę zjeść naprawdę duży obiad - na przykład ogromny talerz warzyw ugotowanych na parze z hiperdietetycznym sosem. Natomiast słodyczy nie jem już wcale, bo jak zacznę, to ciężko mi skończyć.
mesiash - 14 Marca 2012, 10:13
dzejes, są różne diety, ale mogę Ci powiedzieć że jedyna jakiej nigdy nie polecam to właśnie ze sztywnym niskim poziomem kalorii
Nie jestem specem, po prostu przy okazji uprawiania sportu sporo o tym czytałem. Aktualnie jestem w trakcie zmiany diety low carbo na wysokobiałkową przed sezonem.
Ogólnie jeśli chodzi zaś o dobór diety, to bardzo ważne jest przede wszystkim to jaki cel chcesz osiągnąć, jak szybko i co jesteś gotów zrobić w międzyczasie żeby to osiągnąć.
hrabek - 14 Marca 2012, 12:21
U mnie 4 kilo mnie w półtora tygodnia, a od poniedziałku zainaugurowałem wiosenny sezon biegowy. Wczoraj miałem takie zakwasy, że nie mogłem stać na zgiętej nodze. Dzisiaj już nie było zmiłuj i poszedłem drugi raz.
Też odstawiłem słodycze, aczkolwiek robię sobie sobotę grzechu, w której mocno luzuję wszelkie rygory. Czy ma to wpływ na metabolizm to nie wiem, ale dobrze mi robi na psychikę i dzięki temu mogę sobie odmówić wieczorem piwa, wiedząc, że wypiję je w sobotę.
dzejes - 14 Marca 2012, 12:38
mesiash napisał/a | dzejes, są różne diety, ale mogę Ci powiedzieć że jedyna jakiej nigdy nie polecam to właśnie ze sztywnym niskim poziomem kalorii |
A ja mogę ci powiedzieć, że to trochę niegrzeczne przychodzić do kogoś na sweet blogaska i w odpowiedzi na jego
Cytat | dawanie rad w temacie odchudzania jest bezcelowe, bo choćby kwestie psychiki mają tak ogromny wpływ, że rzecz w teorii świetna może nie zadziałać u konkretnej osoby. |
dokładnie to robić.
Fidel-F2 - 14 Marca 2012, 16:16
dzejes napisał/a | Ja na przykład muszę liczyć kalorie (trzymam okolice 1300 dziennie) | nie liczę za bardzo ale myślę, że tak w 1500 się zamykam. Po prostu jem ze dwa razy mniej nich dotychczas. I dodatkowo stacjonarny rowerek tak z pięć razy w tygodniu pokazuje 500-750 kalorii na wyświetlaczu. Byłoby może i więcej ale siodełko, menda, ma tak niewygodne, że więcej nie daje rady z powodu bóludupska. I podobnie jak hrabek, w sobotę mam ten dzień. Słodyczy nie odstawiłem ale zamieniłem z całej paczki delicji z wieczora na 1-2 ciastka/kostki czekolady czasem co dziennie czasem raz na trzy dni. Albo pół pączka na podwieczorek. Zasadniczo przyjmuję pięć posiłków.
|
|
|