To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Rozmowy religijne

Rafał - 1 Wrzeœśnia 2010, 09:46

:shock: Ale ja nie jestem kapłanem, a sam to sobie wymyśliłem. :wink:

Uważasz, że jak pająk je biedronkę, to jest to absolutne zuo? Tu i teraz trzeba by sobie zdefiniować i przyjąć do dalszej obróbki i dyskusji pojęcie zła i dobra, a to temat rzeka, ani mam czas ani prawdę mówiąc ochotę, w każdym bądź razie dopóki się nie dowiemy co na to dronka, do niczego nie dojdziemy :wink:

NURS - 1 Wrzeœśnia 2010, 10:17

Rafał napisał/a
:shock: Ale ja nie jestem kapłanem, a sam to sobie wymyśliłem. :wink:

Uważasz, że jak pająk je biedronkę, to jest to absolutne zuo? Tu i teraz trzeba by sobie zdefiniować i przyjąć do dalszej obróbki i dyskusji pojęcie zła i dobra, a to temat rzeka, ani mam czas ani prawdę mówiąc ochotę, w każdym bądź razie dopóki się nie dowiemy co na to dronka, do niczego nie dojdziemy :wink:


Dobrze wiesz, Rafale, o czym mówiłem. A jak zapomniałeś, cofnij się o te kilkanaście/dziesiąt postów. Całe to gadanie funta kłaków nie jest warte, kiedy przyjrzysz się okrucieństwu, z jakim jest zorganizowany ten świat. istnienie jest na nim zależne od sprawności w zabijaniu, ale to pikuś. Bliższe przyjrzenie się naturze podnosi włosy na głowie, bo istnieją w niej mechanizmy, których nawet Hannibal Lecter by się wstydził (jak ten przykład, który podałem). I żadna tam wolna wola nie ma z tym nic wspólnego.
I jeszcze raz powtórze pytanie. Czy wielkie wymierania a było ich ze sześć, jeśli wierzyć opracowaniom, w tym niektóre niemal kompletne świadczyłyby o tym, że Bóg widząc, jaką kaszanę stworzył, resetowal program i zaczynal od nowa. Czyli z niego raczej taki laborant-eksperymentator a nie wszechwiedzący profesjonał.

Rafał - 1 Wrzeœśnia 2010, 10:38

NURS napisał/a
Czy wielkie wymierania a było ich ze sześć, jeśli wierzyć opracowaniom, w tym niektóre niemal kompletne świadczyłyby o tym, że Bóg widząc, jaką kaszanę stworzył, resetowal program i zaczynal od nowa.
IMO to było wpisane w program. Podoba mi się koncepcja wszechwiedzy Boga, która implikuje poniekąd jego uniezależnienie od czasu. Wówczas cały proces stwarzania od początku do końca świata jest jednym aktem. Widać na raz wszystkie łańcuchy przyczynowo-skutkowe. Ewolucja zapewne wymagała wymierań, aby w jej wskutek powstał człowiek. Z punktu widzenia człowieka wymierania były dobrym wypadkiem, ja tu nie widzę żadnego okrucieństwa. Więcej, uważam że jeżeli coś jest zgodne z naturą to jest dobre. Natomiast zastrzegam się, nie chce mi się dyskutować o naturze, kwestii zła i dobra, pas.
NURS - 1 Wrzeœśnia 2010, 12:07

Rafał napisał/a
Więcej, uważam że jeżeli coś jest zgodne z naturą to jest dobre. Natomiast zastrzegam się, nie chce mi się dyskutować o naturze, kwestii zła i dobra, pas.


Oby cię pyton strawił, żywcem, co trwa całkiem długo :twisted:

Rafał - 1 Wrzeœśnia 2010, 12:14

Zapewne św.Franciszek życzyłby mu jeszcze smacznego. :wink:
jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 12:31

Rafał napisał/a
To podaj mi jakiś powód, aby Bóg był istotą nielogiczną


A Ty podaj mi dowód, że nie jest istotą gazową, bo moglibyśmy wtedy pogadać o Jego właściwościach chemicznych.

Rafał napisał/a
Zresztą, jak pisałem powyżej do Marcina Roberta, prawa autorskie do tej operacji posiada człowiek kompetentny w tej dziedzinie.


Jakby był kompetentny, to układałby prawdziwe zdania logiczne, a nie takie hocki-klocki. Za dużo tam gadania, za mało operacji, to taka pseudologika z katechizmu. O i X, jak w kółko i krzyżyk.

Marcin Robert - 1 Wrzeœśnia 2010, 12:49

Rafał napisał/a
Marcin Robert napisał/a
Można sobie wyobrazić wszechwiedzę, ale to nie znaczy, że ona istnieje.
Oczywiście , że nie, skąd takie przypuszczenie? To jest konsekwencja definicji Boga, jako istoty posiadającej wszechwiedzę, a skoro tak to zgodnie z tą definicją, zakładając (choćby na potrzeby tego wywodu) istnienie Boga, konsekwentnie zakładamy istnienie wszechwiedzy.


Rozmawiamy o rzeczywistości, nie musimy więc przyjmować definicji wymyślonej kiedyś przez jakiegoś teologa.

[quote="Rafał"]
Marcin Robert napisał/a
Nieprawda. Byłaby to tylko zmiana przetwornika informacji, a więc przesunięcie problemu. Tak naprawdę nie jest istotne, czy przetwornikiem jest osoba, czy też maszyna.
Nie jestem matematykiem, nie będę dyskutował, ale z tego co wiem, z twierdzenia Godla wynika n.in, że nie jest możliwe (i nigdy nie będzie) aby komputer mógł rozstrzygnąć wszystkie problemy matematyczne.

Z tego, co się orientuję, to prawda.

[quote="Rafał"]Natomiast samo rozumowanie i użyty argument zostało sformułowane przez człowieka, który jest profesorem fizyki i kierownikiem Zakładu Fizyki Kwantowej Uniwersytetu im.Adama Mickiewicza w Poznaniu - zakładam, że facet wie co publikuje i ma niezłe rozeznanie o konsekwencjach prawa Godla.

Argumentum ad verecundiam. Profesor fizyki i kierownik Zakładu Fizyki Kwantowej odkrył jakieś szczególne właściwości osoby (ze szczególnym uwzględnieniem Boga), które umożliwiają jej coś, czego nie potrafi komputer (w zakresie zdobywania i przetwarzania informacji, ma się rozumieć)? Szczerze wątpię. Przetwornik informacji to przetwornik informacji. Niezależnie od tego, czy jest człowiekiem, komputerem, bakterią, czy też czymkolwiek innym.

Rafał napisał/a
Marcin Robert napisał/a
Z Twoich rozważań wynika raczej, że wszechwiedza nie może istnieć, niezależnie od tego, kto miałby być jej nośnikiem.
Przypominam, że rozmawiając o Bogu automatycznie uzgadniamy definicję tego pojęcia, czyli konsekwentnie przyjmujemy, że jeśli istnieje to posiada wszechwiedzę.


Patrz moja pierwsza odpowiedź. Nie musimy przyjmować definicji Boga jako kogoś wszechwiedzącego. Jeżeli jednak wykażemy, że istota zwana Bogiem MUSI być wszechwiedząca, to wykażemy tym samym, że – w świetle naszych dotychczasowych wywodów – Bóg nie istnieje.

[quote="Rafał"]Z punktu widzenia człowieka wymierania były dobrym wypadkiem, ja tu nie widzę żadnego okrucieństwa.

Ale to tylko Twój punkt widzenia, a nie żaden argument.

Rafał napisał/a
Więcej, uważam że jeżeli coś jest zgodne z naturą to jest dobre.


Jak to wykazał już bodajże David Hume, wartości moralnych nie można wyprowadzić z rzeczywistości, każdy jej element można bowiem poddać dowolnej ocenie (o ile dobrze to wszystko streszczam :D ).

Rafał - 1 Wrzeœśnia 2010, 13:10

jewgienij napisał/a
A Ty podaj mi dowód, że nie jest istotą gazową
Obracamy się w kręgach definicji czy próbujesz mnie nawracać? Bo jak chcesz mnie nawrócić to ja pas, a jak w kręgach definicji to sobie przeczytaj definicję pojęcia "Bóg", po kiego grzyba mam za słownik robić ;P:
jewgienij napisał/a
Jakby był kompetentny, to układałby prawdziwe zdania logiczne,
Co ma piernik do wiatraka? Rozmowa dotyczyła prawa Godla, nie układania zdań.
Marcin Robert napisał/a
Rozmawiamy o rzeczywistości,
O nie, o rzeczywistości nie mogę rozmawiać, bo nie wiem jaka jest. Mogę rozmawiać o modelu rzeczywistości i testować go.
Marcin Robert napisał/a
Patrz moja pierwsza odpowiedź. Nie musimy przyjmować definicji Boga jako kogoś wszechwiedzącego.
Wobec tego musimy się cofnąć w dyskusji i uzgodnić między sobą definicję pojęcia "Bóg" żeby móc się w ogóle porozumieć. Tylko, że ze mnie taki dyskutant z doskoku, raz jestem, trzy dni mnie nie ma.
Marcin Robert napisał/a
Jeżeli jednak wykażemy, że istota zwana Bogiem MUSI być wszechwiedząca, to wykażemy tym samym, że – w świetle naszych dotychczasowych wywodów – Bóg nie istnieje.
A to jest ciekawe, mógłbyś przytoczyć rozumowanie? Zaproponuj na początek swoją definicję Boga, ewentualnie zaakceptuj: "Bóg to istota doskonała"
Marcin Robert napisał/a

Rafał napisał/a

Z punktu widzenia człowieka wymierania były dobrym wypadkiem, ja tu nie widzę żadnego okrucieństwa.



Ale to tylko Twój punkt widzenia, a nie żaden argument.
Co wobec tego mógłbyś uznać za argument z drugą stronę?[quote="Marcin Robert"]Jak to wykazał już bodajże David Hume, (...) :D ).
Marcin Robert napisał/a
Argumentum ad verecundiam.
;P:
jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 13:17

Rafał, skoro Bóg ma już słownikową definicję, a niektórzy nawet go namalowali, to po co my się w ogóle tu wysilamy? Nie łatwiej przerzucać się wiki i regułkami?
Rafał - 1 Wrzeœśnia 2010, 13:21

No to skoro mamy definicje słownikowe, to może by się ich trzymać, hę? Po co na doklepke jeszcze ta istota gazowa? Chyba, że chodzi o PGNiG'e, to tak, niedawniej jak wczoraj złożyłem im ofiarę :mrgreen:
jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 13:32

293 złote, nawet mi o tym bóstwie nie wspominaj :mrgreen:

Istota gazowa, bo jeśli zakładamy, że Bóg mieści się w naszym świecie, to znaczy w systemie naszych pojęć, takich jak logika, to czemu nie miałby być zbudowany z atomów? Robiąc takie ustępstwo na rzecz rozpoznawalności Boga, otwieramy drzwi na oścież. Wiem, że logicznie można udowadniać abstrakcyjne systemy, ale są to systemy konstruowane przez ludzi. Chyba że ktoś jest platonikiem.

Marcin Robert - 1 Wrzeœśnia 2010, 13:57

Rafał napisał/a
Marcin Robert napisał/a
Rozmawiamy o rzeczywistości,
O nie, o rzeczywistości nie mogę rozmawiać, bo nie wiem jaka jest. Mogę rozmawiać o modelu rzeczywistości i testować go.


Dokładnie tak.

[quote="Rafał"]
Marcin Robert napisał/a
Patrz moja pierwsza odpowiedź. Nie musimy przyjmować definicji Boga jako kogoś wszechwiedzącego.
Wobec tego musimy się cofnąć w dyskusji i uzgodnić między sobą definicję pojęcia "Bóg" żeby móc się w ogóle porozumieć. Tylko, że ze mnie taki dyskutant z doskoku, raz jestem, trzy dni mnie nie ma.

Co jest wspólne we wszystkich wyobrażeniach Boga monoteistycznego? Ujmując całą sprawę na sposób cybernetyczny można powiedzieć, że Bóg jest systemem, który potrafi sterować całą rzeczywistością (co odróżnia go od wszystkich innych bytów, mogących sterować jedynie swoim najbliższym otoczeniem). W rzeczywistości definicja ta pasuje także do wielu wyobrażeń politeistycznych, gdzie obok pomniejszych bogów występuje jakiś element naczelny (np. Zeus albo Jowisz).

[quote="Rafał"]
Marcin Robert napisał/a
Jeżeli jednak wykażemy, że istota zwana Bogiem MUSI być wszechwiedząca, to wykażemy tym samym, że – w świetle naszych dotychczasowych wywodów – Bóg nie istnieje.
A to jest ciekawe, mógłbyś przytoczyć rozumowanie? Zaproponuj na początek swoją definicję Boga, ewentualnie zaakceptuj: "Bóg to istota doskonała"

1. Zgadzam się z przyjętym przez Ciebie twierdzeniem, iż komputer nie może być wszechwiedzący.
2. Nie widzę żadnej różnicy między komputerem a jakimkolwiek innym przetwornikiem informacji. (Pomijając oczywiście materiał, z którego mogą być one zbudowane).
3. W takim razie Bóg, jeśli istnieje, nie może być wszechwiedzący.
4. Jeżeli więc wykażemy jakimś sposobem, że Bóg MUSI być wszechwiedzący, to znaczy, że nie istnieje.

Ale to zależy przecież tylko od wymyślonej przez człowieka definicji, więc nie ma się czym martwić. :D

[quote="Rafał"]
Marcin Robert napisał/a
Rafał napisał/a
Z punktu widzenia człowieka wymierania były dobrym wypadkiem, ja tu nie widzę żadnego okrucieństwa.
Ale to tylko Twój punkt widzenia, a nie żaden argument.
Co wobec tego mógłbyś uznać za argument z drugą stronę?

Nie wiem, o co Ci chodzi? Ty oceniasz wymierania jako coś dobrego, a ktoś inny może mieć przeciwny pogląd na całą sprawę.

[quote="Rafał"][quote="Marcin Robert"]Jak to wykazał już bodajże David Hume, (...) :D ).
Marcin Robert napisał/a
Argumentum ad verecundiam.
;P:

Ale w przeciwieństwie do Twojego przykładu z profesorem fizyki i kierownikiem Zakładu w jednym, osoba Davida Hume'a jest tu najmniej istotna. ;P:

jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 13:59

Żerań napisał/a
Więcej, Biblia bywa czasem strasznie feministyczna, ukazująca siłę kobiety jako takiej. Lilith, pierwsza żona Adama, to najlepszy przykład


A gdzieś Ty w Biblii znalazł Lilith jako żonę Adama? :shock:

Anonymous - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:03

Lilith rzeczywiście nie jest jasno wspominana w Biblii, ale istnieją interpretacja (bodaj zwoje z Kumran), w których na podstawie Księgi Izajasza wyjaśnia się, że przed Ewą istniała Lilith. Było też coś zdaje się w Księdze Rodzaju. Pojawia się też w Talmudzie, komentarzach do Tory.
jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:08

Jest bodaj tylko u Izajasza, i to jako mezopotamska naleciałość ( nie jedyna zresztą), ale w kanonie nie ma mowy o żadnej żonie Adama, więc pisanie w "Biblii" jest nadużyciem.
Anonymous - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:16

jewgienij napisał/a
więc pisanie w Biblii jest nadużyciem.


Gdybyś napisał "Pisanie o Lilith w kontekście żony Adama jest nadużyciem", posypałbym chyba głowę popiołem, albo się kłócił. Skoro jednak piszesz:

jewgienij napisał/a
w kanonie nie ma mowy o żadnej żonie Adama, więc pisanie w Biblii jest nadużyciem.


Nie masz racji, bo

Cytat
Zdziczałe psy spotkają się z hienami i kozły będą się przyzywać wzajemnie; co więcej, tam Lilit przycupnie i znajdzie sobie zacisze na spoczynek.


Za Biblią Tysiąclecia. Zatem Lilith w Biblii występuje dość jasno, chociaż faktycznie - jej rola, czy była żoną Adama, czy nie, jest niejasna. Natomiast:

Cytat
w kanonie nie ma mowy o żadnej żonie Adama


Też nie masz racji, bo:

Księga Rodzaju napisał/a
Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu.


Oczywiście tego, że to jest pozostałość po mezopotamskich mitach nie neguję, zresztą Lilith występuje także w mitologii greckiej (pod innym imieniem, jako Lamia).

jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:20

I to ma przemawiać za Lilith jako żoną Adama? Chyba się zgubiłem.

Zajrzyj do oryginałów, czy będzie tam słowo "żona"

Anonymous - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:24

A, teraz doprecyzowałeś. I możemy się kłócić. Bo ze zdania:

Cytat
Jest bodaj tylko u Izajasza, i to jako mezopotamska naleciałość ( nie jedyna zresztą), ale w kanonie nie ma mowy o żadnej żonie Adama, więc pisanie w Biblii jest nadużyciem.


Wynikają dwie rzeczy:

Adam wg Biblii nie miał w ogóle żony, co jest nieprawdą.

Lilith nie jest żoną Adama, bo występuje tylko u Izajasza i w związku z tym nie można pisać, iż "Lilith jako żona Adama występuje w Biblii". Ergo: Księga Izajasza nie jest częścią Biblii, co też nie jest prawdą. Przeczysz sam sobie:)

Z kolei ze zdania
Cytat
Zajrzyj do oryginałów, czy będzie tam słowo żona


wynika, że do oryginałów zajrzałeś. No więc gratuluję lingwistycznych zdolności lingwistycznych. Ja, niestety, opierałem się na kanonicznym w tym momencie przekładzie Biblii tysiąclecia, gdzie jasno jest powiedziane, że Adam miał Żonę. Co już ci udowodniłem.

jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:26

Skoro już mi wszystko udowodniłeś, to nie pozostaje mi nic innego niż zamilczeć
Anonymous - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:33

Ależ możemy bardzo chętnie podyskutować o Lilith w Biblii, bo raz, że to temat bardzo ciekawy, a dwa - nie do końca zbadany. Natomiast ty w pewnym momencie się pogubiłeś - i zacząłeś pisać i o Ewie, i Lilith. I wynikało z twojego toku rozumowania, że Adam nie miał żadnej żony. Natomiast kwestia istnienia bądź nieistnienia, a także pochodzenia, Lilith jest niejasna. Według różnych tradycji i przekładów biblijnych, od Septuaginty po Wulgatę spierano się na ten temat; u podstaw założeń ontologicznych wzięto natomiast trzy ustępy z Księgi Rodzaju:

Księga Rodzaju 1:27 napisał/a
Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę.

Za Biblią Tysiąclecia
'
oraz

Księga Rodzaju 2:22 napisał/a
Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę.


i
Księga Rodzaju 2:23 napisał/a
A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział:
«Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!
Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta»


Można z tego wywnioskować, że przed Ewą istniała druga kobieta. W talmudycznej tradycji i najstarszym znanym źródle, Alfabecie Ben Sira, jest mowa, że tą drugą była właśnie Lilith.

jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:36

Mam wrażenie, że cały ten słowotok ma za zadanie zamaskować fakt, że nie masz pojęcia, o czym piszesz.

Nie prowokuj mnie, Żerań

Anonymous - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:38

Więc mi to udowodnij.

Słuchaj, ja podaję konkretne cytaty z Biblii i ich interpretację opartą z kolei na wiedzy o przekładach. Jaka ta wiedza by nie była, ty nie podajesz niczego, tylko rzucasz oskarżenia, że to jest słowotok i nie uzasadniasz tego, bawiąc się w pustosłowie. Już kilkukrotnie ci pokazałem, używając logiki, że nie potrafisz prowadzić dyskusji z użyciem argumentów, a to, co piszesz, argumentem nie jest - jest po prostu zdaniem w sensie logicznym.

jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:42

Żerań napisał/a
Więc mi to udowodnij.


Pewnie, i co jeszcze? Nabałaganiłeś, a ja mam sprzątać? Przeczytaj sobie to, co napisałeś, to, co ja napisałem, na spokojnie. Nie będę obalał każdego Twojego zdania, bo jesteś nadproduktywny i tymi zdaniami sypiesz jak z CKM-u.

Anonymous - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:44

Spoko, możemy nie dyskutować. *wzrusza ramionami*
jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:46

Świat idei na tym nie straci
Anonymous - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:55

Straci, ponieważ dyskusje, w których używa się ARGUMENTÓW (innych niż argumentum ad absurdum, czy ad personam), zawsze są wartościowe - lepiej bowiem dyskutować, niż milczeć, gdyż w ten sposób przynajmniej próbujemy przekonać przeciwnika o wartości naszych racji, o ile jakieś mamy, a wiec wzbogacamy świat idei naszymi poglądami i poprawiamy własną sztukę retoryki. Jeśli zatem rezygnujemy z dyskusji oznacza to, że prawdopodobnie żadnych racji po prostu nie mamy, albo nie umiemy dyskutować. Co też uczyniłeś.

Szkoda.

jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:57

Żerań napisał/a


Słuchaj, ja podaję konkretne cytaty z Biblii i ich interpretację opartą z kolei na wiedzy o przekładach. Jaka ta wiedza by nie była, ty nie podajesz niczego, tylko rzucasz oskarżenia, że to jest słowotok i nie uzasadniasz tego, bawiąc się w pustosłowie. Już kilkukrotnie ci pokazałem, używając logiki, że nie potrafisz prowadzić dyskusji z użyciem argumentów, a to, co piszesz, argumentem nie jest - jest po prostu zdaniem w sensie logicznym.


Podajesz cytaty, ale one się nie układają w Twoją tezę, są od czapy. To nie ja mam coś Ci udowodnić, tylko Ty mi, wersję, że w Biblii istnieje Lilith jako żona Adama. Nie ma czegoś takiego. Nie zawracaj gitary komentarzami czy apokryfami, bo to nie Biblia, tylko naleciałości, w dodatku niekanoniczne.
Słowo "żona" pewnie tak samo błędne jak "dziewica" zamiast " młoda dziewczyna" w przypadku Maryi. Zawsze można wejść na tekst oryginału, nawet jak się nie zna języka, sprawdzić dany werset. Albo porównać z innymi przekładami.

Skoro Lilith była żoną Adama, to Ewa kim? Kochanką? Brednie.

Anonymous - 1 Wrzeœśnia 2010, 15:08

Jupi, jednak jest jakaś rozmowa, w miarę rzeczowa! *smile*

Piszesz, że to ja mam coś udowodnić; no, niezupełnie. Skoro się ze mną nie zgadzasz, a zatem nie zgadzasz się ze źródłami, na które się powołuję, a więc zacytowane fragmenty - uargumentuj dlaczego się nie zgadzasz. Ja postawiłem tezę, ty się nie zgodziłeś, ja podałem źródła, jako punkt wyjścia; do źródeł się nie odniosłeś, nie skomentowałeś cytatu, a można było chociaż spróbować zdania zacytowane z Biblii Tysiąclecia rozebrać pod kątem logiki i wynikania, a także języka polskiego. Zobacz, jak bardzo się asekurujesz: piszesz, że coś nie jest kanoniczne, okay, ale nie pokazujesz, co jest dla ciebie kanoniczne. Księga rodzaju nie jest kanoniczna? Dlaczego? Talmud nie jest kanoniczny w religioznawstwie? Dlaczego? Piszesz, że rzeczownik "żona" jest "pewnie błędnie [przetłumaczony]" - ale znów nie uzasadniasz, nie podpierasz się źródłami, logiką, tylko swoimi opiniami. Opinia to opinia, argument (cytaty, źródła, fakty historyczne) to argument. Skoro piszesz, że "żona" jest błędna, POKAŻ DOWÓD, DO CHOLERY JASNEJ. Odwołaj się do językoznawców, do przekładów Biblii, do Septuaginty, Wulgaty, czy chociażby książek o religioznawstwie. To nie ja mam udowadniać, że się mylę, tylko ty. To nie ja rozmawiam (bo to jeszcze nie jest dyskusja) z samym sobą, tylko ty ze mną.

Cytat
Skoro Lilith była żoną Adama, to Ewa kim? Kochanką? Brednie.


A to już ciekawe pytanie, chociaż też nie argument (nie do końca). Nie pisałem, że Ewa nie była żoną Adama. Pisałem, że Lilith w Biblii to pierwsza żona Adama. Zresztą, w cytowanym przeze mnie fragmencie Księgi Rodzaju jasno napisano: Ewa to żona Adama.

jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 15:27

Nie możesz powoływać się na Talmud, skoro mowa o Biblii. Od tego zaczęła się nasza dyskusja, że według Ciebie Biblia jest feministyczna, czego najlepszym dowodem Lilith.
Nie komentowałem cytatów z Izajasza, bo nie mają żadnego związku z Księgą Rodzaju.

Nazywanie przez tłumaczy Ewy żoną jest zrozumiałe, skoro to pierwsza para.

RD - 1 Wrzeœśnia 2010, 15:44

Żeraniu
Jezusicku! Ben Sir to średniowiecze! W dodatku jego Alfabet nie jest dziełem religijnym, ale czymś na kształt satyry na opowieści biblijne i judaizm. Nie można traktować go jako źródła. A Księga Rodzaju składa się tak naprawdę z dwoch opowieści, które dość niedbale połączono, stąd pewne niekonsekwencje w fabule.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group