To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Jacek L. Komuda

Fidel-F2 - 24 Grudnia 2007, 09:31

Jacek L. Komuda napisał/a
Poniekąd z takich właśnie powodów nie cierpię Sienkiewicza - ponieważ jest on wklepany młotkiem do głów tej rzeszy starców,
Jacku, Sienkiewicz temu nie winien, a mnie Trylogia sama w sobie zachwyca. Pierwszy raz przeczytałem w podstawówce i mi zostało na zawsze.
Kasiek - 24 Grudnia 2007, 09:43

No właśnie i o to mi chodzi. Przypisujemy autorom to, co potem zrobili z nim recenzenci, interpretatorzy, czytelnicy i propaganda odpowiednia. I to nie tylko o tego pisarza mi chodzi, ale o wszystkich innych.
Verbariusz - 24 Grudnia 2007, 10:55

Jacek L. Komuda napisał/a

Ale autorzy nie nastarczają tworzyć kolejne książki.


Sami chcieli ;P:

Jacek L. Komuda napisał/a
Ja Czarną Banderę napisałem już wybitnie rozrywkowo. Nie miałem siły szukać źródeł, odniesień i wygłaszać prawd dziejowych :D Tak sobie napisałem do poczytania.


Bardzo dobrze. Od prawd dziejowych są opracowania naukowe. Chociaż smaczki z epoki są... smaczne :)


Jacek L. Komuda napisał/a
A co ja jestem temu winny, że on się urodził w 45, a ja trzydzieści lat później? I za to mam teraz aż do śmierci czytać wynurzenia jakiegoś Myśliwskiego, jak to mu było źle i strasznie za Stalina?


O, to, to.
"Jak zachwyca, skoro nie zachwyca".


Fidel, Kasiek - :bravo . Za Sienkiewicza i intepretatorów.

Na takim "zakutym" podejściu tracą nie tylko autorzy, lecz i czytelnicy. Mówi się, że dzieci nie czytają, a historii tym bardziej. Nieprawda. One nie mają co czytać. Wyrzućcie ze szkoły propagadnowe, nudne podręczniki, wprowadźcie zbeletryzowaną, w wersji mocno ilustrowanej (trochę w typie serii "A to Polska właśnie"), od razu dzieci zaczną czytać.
Na Zachodzie powstają superprodukcje filmowe. Co u nas filmować (abstrahując od braku środków)?
Ilu polskich autorów powieści historycznej jest obecnych na rynku? Marzy mi się, żeby ta tzw. nisza zaczęła być wreszcie wypełniana :)

Kasiek - 24 Grudnia 2007, 11:50

Verbariusz, dziękuję za brawa ale to chyba niesłuszne. To zboczenie zawodowe się chyba nazywa, a może raczej zdrowe podejście ;) Ty chyba wiesz o czym mówię :)

Verbariusz napisał/a
Ilu polskich autorów powieści historycznej jest obecnych na rynku? Marzy mi się, żeby ta tzw. nisza zaczęła być wreszcie wypełniana :)


Bierz się do roboty ;)

Verbariusz - 24 Grudnia 2007, 14:07

Kasiek napisał/a
Verbariusz, dziękuję za brawa ale to chyba niesłuszne. To zboczenie zawodowe się chyba nazywa, a może raczej zdrowe podejście ;) Ty chyba wiesz o czym mówię :)


Odpowiem, jak ten policjant po studiach (z dowcipu) - no!

Kasiek napisał/a
Verbariusz napisał/a
Ilu polskich autorów powieści historycznej jest obecnych na rynku? Marzy mi się, żeby ta tzw. nisza zaczęła być wreszcie wypełniana :)


Bierz się do roboty ;)


Ciii...

Kasiek - 24 Grudnia 2007, 15:34

Innych to pogania do roboty, a sama to ucisza ;) ;);)

Wesołych Świąt!

cooger - 24 Grudnia 2007, 21:16

Verbariusz napisał/a
Mówi się, że dzieci nie czytają, a historii tym bardziej. Nieprawda. One nie mają co czytać. Wyrzućcie ze szkoły propagadnowe, nudne podręczniki, wprowadźcie zbeletryzowaną, w wersji mocno ilustrowanej (trochę w typie serii A to Polska właśnie), od razu dzieci zaczną czytać.


Moim zdaniem to co napisałaś jest nieco naiwne i oględnie biorąc 'nie tędy droga'. Rozejrzyj się wokół. Świat się zmienił.

Verbariusz - 25 Grudnia 2007, 12:13

cooger napisał/a
Świat się zmienił.


O tym mówię.
Nie sądzisz chyba, że dzieci nie czytają tylko dlatego, że czytanie jest czynnością niegodną człowieka XXI wieku ;) ?

cooger - 25 Grudnia 2007, 17:02

Verbariusz napisał/a
cooger napisał/a
Świat się zmienił.


O tym mówię.
Nie sądzisz chyba, że dzieci nie czytają tylko dlatego, że czytanie jest czynnością niegodną człowieka XXI wieku ;) ?


Określenie 'niegodną' jest może niezbyt właściwe - 'nienaturalną' jest moim zdaniem właściwsze.

Verbariusz - 25 Grudnia 2007, 19:06

Tylko pamiętaj, że dziecko nie rodzi się z awersją do czytania :) . Jeśli nie umie i nie chce czytać, winni są wyłącznie dorośli. A dobra książka będzie chęć czytania stymulować. (Pomijam Harry'ego Pottera, to czysty marketing). Tyle że, jak słusznie zauważasz, świat się zmienia, więc pewne formy podawcze są już mało aktrakcyjne. Jakkolwiek "W pustyni i w puszczy" wzruszającą książką jest - długaśne opisy egzotycznej przyrody czy w ogóle długie, statyczne sceny są mało strawne dla człowieka, który całą egzotykę ma na pakiecie kablówki albo w necie, a współczesna komunikacja uczy go posługiwać się wyłącznie skrótami.
To trochę jak z edukacją za pomocą filmu - to już nie te czasy, że telewizor był atrakcją, dziś, w dobie wirtualnej rzeczywistości, Second Life, RPG itd., warto zrezygnować z puszczania dzieciakom filmu o czymś tam na rzecz możliwości ich faktycznego uczestniczenia, kreowania.
Że to kosztuje? Pewnie. Z pewnością mniej niż roczne utrzymanie kancelarii prezydenta.

A żeby było chociaż trochę na temat: bohater niniejszego wątku jest najlepszym przykładem, że powieść historyczna (dla mnie historyczna, nutki fantastyczne dla mnie są tylko na przyczepkę ;) ) niekoniecznie musi trafić do lamusa.
Czemu więc nie pociągnąć tego dalej?
Rzekłabym - należy rozwinąć gatunek, bo Autor już skarży się na nadmierną eksploatację :D

cooger - 25 Grudnia 2007, 21:35

Umówmy się - edukacyjna rola książki (jako takiej) znacząco zmalała jako medium będącego nomen omen przeżytkiem w sferze przekazywania (w sposób popularny) wiedzy. Co za tym idzie spada 'poziom czytelnictwa'. Czy przeczy temu narzekanie na eksploatację przez Pana autora ? Nijak ! Wręcz jest najlepszym na to dowodem. Ilość sprzedanych egzemplarzy nie pozwala na osiągnięcie odpowiedniego zysku z danego tytułu i wydawnictwo naciska na pisanie kolejnych, im szybciej i więcej tym lepiej (trzeba utrzymywać wzrost obrotu). Ilość tytułów rośnie, ilość sprzedaży per tytuł zapewne prawie stała (oprócz tytułów wybitnych i wybitnie promowanych - tudzież marketingowo zbudowanych bo to najlepszy sposób na sprzedaż), autor nie staje się multimilionerem, wydawnictwo liczy kolejne procenty wzrostu a czytelnicy (liczba praktycznie stała) kombinują jak tu nabyć kolejną książkę.

To wszystko powyżej wcale nie oznacza, że gatunek uprawiany przez imć Jacka jak to określiłaś 'trafi do lamusa'. Wskazuję tylko, że korzystać z niego (książek w jego obrębie) będą ludzie świadomi, świadomie wybierający taką a nie inną rozrywkę (bo przecież to rozrywka!) a tacy zawsze się znajdą. Trzeba po prostu zrozumieć, że książka (czy też jej czytanie) nie stanowi już rozrywki popularnej (nie mówię tu o poradnikach - jak wygrać w wyścigu szczurów czy podobnych), powoli staje się równie wysublimowanym sposobem spędzania czasu jak słuchanie winyli z wysokiej klasy sprzętu audio czy fotografia analogowa średnioformatowa (celowo przejaskrawiam).

Wracając do kwesti edukacyjnych to jeśli już chcemy coś przekazać (bo mamy poczucie misji lub tez przyszedł nakaz z ministerstwa ;) ) to powinniśmy używac medium własciwego danemu odbiorcy, takiego które jest dla niego medium naturalnym. Od razu uprzedzam - ja nie czuję misji przekazywania czegokolwiek tym, którzy sami nie chcąc tego przyjąć. A niech sobie społeczeństwo żyje w niewiedzy, ludowi przecież wystarczy rozrywka...

Mógłbym tak jeszcze dalej, ale to forum a nie publicystyka ;) Ostatnio łapię się na tym, że nie chce mi się pisać długich wypowiedzi na forach, bo medium ma to do siebie (między innymi dlatego, że jest darmowe), że dłuższe wypowiedzi są często ignorowane przez czytających (bo jest jeszcze 153,5 innych wątków do przeczytania ;) )

P.S.1 Tak jak dziecko nie rodzi się z awersja do czytania tak nie rodzi się z umiłowaniem do czytania a w trakcie swojej edukacji przechodzi przez bolesny etap nauki tego czytania i pisania, który jest wytworem (czy też osiągnięciem ;) ) cywilizacji.
P.S.2 Nie wiem czy ta dyskusja to nie nadużycie gościnności :/

Jacek L. Komuda - 26 Grudnia 2007, 11:23

Fidel-F2 napisał/a
Jacku, Sienkiewicz temu nie winien, a mnie Trylogia sama w sobie zachwyca. Pierwszy raz przeczytałem w podstawówce i mi zostało na zawsze.


Drogi Fidelu, ja wcale nie twierdzę, że był kiepskim pisarzem :P . Sam go przecież czytałem z zachwytem, kiedy byłem mały. Ale teraz po prostu mam już go dosyć. Dla mnie przez film Ogniem i mieczem Sienkiewicz stał się synonimem tandety i cepeliady. Również dlatego, że za wszelką cenę pewna grupa ludzi chciała udowodnić mi, że nie sprzeda się nic, co by nie bylo jego kontynuacją i podróbą. I to nastraja mnie niechętnie do tej postaci.
Pozaty jedna sprawa - ja znam źródła historyczne, których nie znał Sienkiewicz :evil: I zgoła inaczej było z tymi kozakami, niż on pisał.


Verbariusz napisał/a
Ilu polskich autorów powieści historycznej jest obecnych na rynku? Marzy mi się, żeby ta tzw. nisza zaczęła być wreszcie wypełniana


Autorów, którzy publikują od czasu do czasu - tj. co 2-5 lat, jest kilku, chociażby Andrzej Bart, czy Eustachy Rylski. Ale te nazwiska nie mówią nic przeciętnemu czytelnikowi i mają znikome nakłady w porównaniu z książkami Fabryki. W zamian za to oczywiście te książki dostają jakieś nominacje/gratulacje, krytycy głównonurtowi płaczą nad nimi z zachwytu, a jednocześnie nakładami i sprzedażą nie mogą się równać nawet nie ze mna, czy Pilipukiem, ale początkującym autorem z Fabryki.

A co do powieści historycznej, to zobaczcie, że w Empikach, czy księgarniach nie ma w ogóle takiego działu. Poza Fantastyką, jest np. Kryminał, sensacja, a obok nich po prostu Literatura Polska, albo proza polska, do którego, jak do jednego worka wrzucane jest wszystko, co się mieści w powyższych definicjach.

Powieść historyczna została w Polsce zabita. Doszczętnie zniszczona najpierw przez komunizm, który popierał totalne dziwactwa w rodzaju Parnickiego, a teraz przez krytyków. Zobaczcie kiedyś jak będziecie w Empiku taką np. Lampę i iskrę, czy Twórczość, albo inne pisemka, które leżą pokryte kurzem w kącie pomiędzy prasą kobiecą, a folderami empiku. Nikomu nie radze tych pisemek kupować, bo to tylko zbędny wydatek, ale zobaczcie, co tam piszą o literaturze historycznej. Dla Lampy cokolwiek nie napiszę, to dno, a w ogóle pisze jak Sienkiewicz (sic :!: :lol: ) i to bardzo źle. W ogóle cała normalna literatura jest do bani, historyczna nie ma prawa istnieć, popierane są wszelakie dziwactwa i bełkoty - np. Masłowska. Szczytem zachwytu i mistrzostwa jest dla Lampy Sternberg Twardocha. Ktoś to w ogóle czytał? O czym to jest? Znowu o złych i podłych Polakach, którzy buntują się przeciwko Cesarsko-Królewskiej burdel monarchii :?: :mrgreen:

I tak mamy Czytelników, którzy by chcieli o historii czytać, a nie mamy pisarzy, ani wydawców, którzy by chcieli takową literaturę publikować. Jak w latach 90. chciałem napisać powieść historyczną, to nikt nie chciał jej wydać. Z powodów dwóch:

- Bo Sienkiewicz wielkim pisarzem był (Supernowa, Iskry)
- Bo książka nie pasuje do profilu wydawnictwa (Dolnośląskie, WAB, Wydawnictwo Literackie)

Z tych właśnie względów następuje na rynku taka przemiana - literatura fantastyczno-historyczna zajęła miejsce literatury historycznej. Fantastyka coraz mocniej wchodzi w historię, bo jest na nią zapotrzebowanie, a i twórcy zaczynają coraz mocniej interesować się historią, która jednakowoż jest znacznie ciekawsza niż fantasy.



cooger napisał/a
Umówmy się - edukacyjna rola książki (jako takiej) znacząco zmalała jako medium będącego nomen omen przeżytkiem w sferze przekazywania (w sposób popularny) wiedzy. Co za tym idzie spada 'poziom czytelnictwa'.


To nie do końca prawda. Owszem kino i gry komputerowe okazały się w latach 90. gigantyczną konkurencją dla książek, ale w ciągu ostatnich kilku lat sytuacja uległa zmianie. Przede wszystkim budżety gier i filmów idą w dziesiątki milionów dolarów/euro i w związku z tym rynek mediów elektroniczych ogromnie sie skomercjalizował. Produkcją filmów i gier rządzą dzisiaj gigantyczne korporacje, a nie artyści. Debile w garniturach ciasnych jak ich mózgi, którzy nie dadzą pieniędzy na stworzenie niczego, ci byłoby ambitne, bowiem nosi to zagrożenie, iż nie sprzeda się powodując straty finansowe. Znam w miarę dobrze rynek gier, bo pracuję dla Epic Games (Unreal engine, Gears of War) i w USA wielu projektantów gier zaczyna teraz pisać książki, bo po prostu mają dosyć pracy w durnych korporacjach. Ktoś, kto jest artystą i twórcą, nie spełni się tworząc gry, bo nad nim będzie zawsze japisz, który będzie kontrolował wszystkie jego pomysły i zawczasu eliminował te, które uważa, za zbyt nowatorskie, albo ryzykowne.

Tym samym książka staje się ostatnim wolnym medium, ponieważprzy całej głupocie wydawców łatwiej jest wydać dzieło literackie, niż zrobić film czy grę, wymagającą gigantycznych budżetów. Z kolei korporacje chętnie kupują prawa do książek, aby robić na ich podstawie filmy, czy seriale. Bo jeśli książka się sprzedała, to temat jest już sprawdzony i pewny - wówczas japisze są w stanie wyłożyć na to pieniądze.

cooger napisał/a
Ilość sprzedanych egzemplarzy nie pozwala na osiągnięcie odpowiedniego zysku z danego tytułu i wydawnictwo naciska na pisanie kolejnych, im szybciej i więcej tym lepiej (trzeba utrzymywać wzrost obrotu).


To nie do końca tak jest. Problemem polskiego rynku jest fakt, iż Wydawca zwykle przenosi na autora współodpowiedzialność za opóźnienia w rozliczaniu się przez dystrybutorów - czyli hurtownie i księgarnie. Na porządku dziennym są kilkumiesięczne opóźnienia - autor dostaje pieniądze za książkę dopiero po 5 miesiącach. Dlatego właśnie każdy na początku musi napisać kilka książek w odstępie powiedzmy - roku. Dzięki temu za kilka miesięcy uzyska pewną stabilność finansową.
Inna sprawa, że Wydawnictwo musi co miesiąc osiągac określony zysk - tzn. w przypadku Fabryki wydac co najmniej jedną książkę znanego autora. Fabryka wcale nie wydaje duzo - porównajcie jej plan z planem wydawniczym np. Muzy SA, czy WAB-u. Ale Fabryka wydaje przede wszystkim autorów polskich - których nie ma tak dużo jak zachodnich. Dlatego zainteresowana jest, aby jak najwięcej pisali.


cooger napisał/a
Ilość tytułów rośnie, ilość sprzedaży per tytuł zapewne prawie stała (oprócz tytułów wybitnych i wybitnie promowanych - tudzież marketingowo zbudowanych bo to najlepszy sposób na sprzedaż), autor nie staje się multimilionerem, wydawnictwo liczy kolejne procenty wzrostu a czytelnicy (liczba praktycznie stała) kombinują jak tu nabyć kolejną książkę.


W moim przypadku nakłady kolejnych książek są coraz większe. Nakład początkowy Galeonów Wojny jest 5-cio krotnie większy od nakładu Wilczego Gniazda. Każda kolejna pozycja to skok rzędu 2-3 tysięcy egzemplarzy. Dlatego z pewnym zażenowaniem czytałem ględzenie Dukaja w Nowej Fantastyce, że 10 tysięcy sprzedanych egzemplarzy to już bestseller :mrgreen:

Fidel-F2 - 26 Grudnia 2007, 12:21

Jacku, naturalnie film Ogniem i Mieczem mam za popelinę, nawet mi przez myśl nie przejdzie go ogladać. Co innego z Potopem. Swoją drogą Potop to moja ulubiona część. Mimo, że znam tę historię bardzo dobrze, to zawsze przewracam kartki z dziewiczym podnieceniem.
Adashi - 26 Grudnia 2007, 13:55

E... tam panowie, duby smalone prawicie, wychowałem się na takich filmach jak Pan Wołodyjowski, Potop, czy Krzyżacy oraz serialach Przygody Pana Michała i Czarne Chmury, będąc dzieciakiem oglądałem to godzinami, ta podstawa pozwala mi stwierdzić, że z tzw. rodzimych superprodukcji, które jakiś czas temu przewaliły się przez polskie kina, filmy Jerzego Hoffmana (Ogniem i Mieczem i Stara Baśń) wybijają się ponad przeciętność i z przyjemnością je obejrzałem.

Co zaś się tyczy literatury historycznej, to po prostu odwagi komuś potrzeba, marketingowca z charakterem; no przecież to jest nisza, niezagospodarowany segment rynku, ludzie, aż dziw bierze, że Fabryka tego jeszcze nie wykorzystała (chociaż trzeba by przeokładkować książki mości Komudy w nową serię), ale kto tego dokona pierwszy ten zostanie liderem! Wystarczy obserwować rynek by dojść do podobnych wniosków, skoro mamy obecnie dobrze prosperującą polską fantastykę, pojawiły się książki sensacyjne Made in Poland, znów powstają kryminały, gdzieniegdzie pokazuje się horror, to na co my czekamy panowie. Każdy marketingowiec znający ten rynek przedstawi taki oto przepis na sukces; wziąść Komudę Jacka i Debskiego Rafała, składniki wstrząsnąć i zaczątek nowej serii powieści historycznych gotowy. Marketing to są czary. It's a kind of magic! :mrgreen:

P.S. Książki Sienkiewicza są świetne i basta! :mrgreen:

Verbariusz - 26 Grudnia 2007, 14:35

Adashi napisał/a

Co zaś się tyczy literatury historycznej, to po prostu odwagi komuś potrzeba, marketingowca z charakterem; no przecież to jest nisza, niezagospodarowany segment rynku,


O tym właśnie mówię. Zwłaszcza że pewne symptomy zainteresowania już są. Idę o zakład, że w następnych 2-3 latach wydawcy się ockną.

Jacek L. Komuda napisał/a

Pozaty jedna sprawa - ja znam źródła historyczne, których nie znał Sienkiewicz :evil: I zgoła inaczej było z tymi kozakami, niż on pisał.


Nie mógł znać. Trudno go więc winić za niedociągnięcia historyczne.

Jacek L. Komuda napisał/a

Autorów, którzy publikują od czasu do czasu - tj. co 2-5 lat, jest kilku, chociażby Andrzej Bart, czy Eustachy Rylski.


Przyznam, że Rylski mnie zanudził.

Jacek L. Komuda napisał/a
I tak mamy Czytelników, którzy by chcieli o historii czytać, a nie mamy pisarzy, ani wydawców, którzy by chcieli takową literaturę publikować.


Autorzy piszą. Nikt ich nie publikuje. Kilka lat temu Zysk i S-ka ogłosił konkurs na powieść historyczną. Konkursu chyba nie rozstrzygnięto (do dziś Zysk nie dał żadnej informacji oficjalnie, a nieoficjalnie podawał każdemu inną wersję), jednak intensywność zainteresowania nim na forach internetowych wskazuje, że tematyka konkursu miała duży odzew.

cooger napisał/a
Ilość tytułów rośnie, ilość sprzedaży per tytuł zapewne prawie stała (oprócz tytułów wybitnych i wybitnie promowanych - tudzież marketingowo zbudowanych bo to najlepszy sposób na sprzedaż), autor nie staje się multimilionerem, wydawnictwo liczy kolejne procenty wzrostu a czytelnicy (liczba praktycznie stała) kombinują jak tu nabyć kolejną książkę.


Weź pod uwagę marżę dystrybutora.

Jacek L. Komuda napisał/a
Dlatego z pewnym zażenowaniem czytałem ględzenie Dukaja w Nowej Fantastyce, że 10 tysięcy sprzedanych egzemplarzy to już bestseller


Parę lat temu słyszałam opinie, że 5 tys. to już bestseller. Chyba się więc poprawia :)

evilmg - 26 Grudnia 2007, 15:22

Jest jeszcze Jablonski i cykl 'Gwiazda Wenus' Gwiazda Lucyfer'. Jakby nie bylo - powiesc historyczna z elementami fantasy.
MrMorgenstern - 27 Grudnia 2007, 17:52

Widziałem dziś w Empiku powieśc morską, chyba najnowszą Jacka. Wspaniałe wydanie, wspaniałe kartki :) Nie miałem zbytnio czasu, ale przeczytałem pare zdań z jednego rozdziału i spodobały mi się opisy karczmy. W Empiku jest dorze, że można se poczytać, co i pozwalam se ja czynić przed zakupem. Na pewno jeszcze poczytam i jak się spodoba, to - na Kaduka! - kupię. Zaczytywałem się w Kapitanie Bloodzie i moze odnajde tam czas minionych lekturowych chwil... hmm, Autorze, jest ta szansa? ;)
mawete - 27 Grudnia 2007, 20:52

Kupiłem właśnie "Galeony...". W Lublinie nie dało się kupić.... W Łosicach kupiłem :shock: :mrgreen:
Kasiek - 27 Grudnia 2007, 22:47

Już nie ma? W wigilię e empiku było kilkanaście tomów. No cóż, Jacku, masz zatem powody do zadowolenia :)
cooger - 28 Grudnia 2007, 09:05

Jacek L. Komuda napisał/a

cooger napisał/a
Umówmy się - edukacyjna rola książki (jako takiej) znacząco zmalała jako medium będącego nomen omen przeżytkiem w sferze przekazywania (w sposób popularny) wiedzy. Co za tym idzie spada 'poziom czytelnictwa'.


To nie do końca prawda. Owszem kino i gry komputerowe okazały się w latach 90. gigantyczną konkurencją dla książek, ale w ciągu ostatnich kilku lat sytuacja uległa zmianie.


Po pierwsze primo zaznaczyłem, że chodzi o _edukacyjną_ rolę książki a po drugie primo ;) to jakby nie patrzeć w porównaniu z tv czy internetem to ilość osób do których dociera książka jest stosunkowo mała.

[quote="Jacek L. Komuda"]
cooger napisał/a
Ilość sprzedanych egzemplarzy nie pozwala na osiągnięcie odpowiedniego zysku z danego tytułu i wydawnictwo naciska na pisanie kolejnych, im szybciej i więcej tym lepiej (trzeba utrzymywać wzrost obrotu).


To nie do końca tak jest. Problemem polskiego rynku jest fakt, iż Wydawca zwykle przenosi na autora współodpowiedzialność za opóźnienia w rozliczaniu się przez dystrybutorów - czyli hurtownie i księgarnie. Na porządku dziennym są kilkumiesięczne opóźnienia - autor dostaje pieniądze za książkę dopiero po 5 miesiącach. Dlatego właśnie każdy na początku musi napisać kilka książek w odstępie powiedzmy - roku. Dzięki temu za kilka miesięcy uzyska pewną stabilność finansową.
Inna sprawa, że Wydawnictwo musi co miesiąc osiągac określony zysk - tzn. w przypadku Fabryki wydac co najmniej jedną książkę znanego autora. Fabryka wcale nie wydaje duzo - porównajcie jej plan z planem wydawniczym np. Muzy SA, czy WAB-u. Ale Fabryka wydaje przede wszystkim autorów polskich - których nie ma tak dużo jak zachodnich. Dlatego zainteresowana jest, aby jak najwięcej pisali.

No tak, tylko to własciwie sprowadza się do tego co napisałem :) Gdyby ilość sprzedanych egzemplarzy z danego tytułu była kilkukrotnie większa to autor po przeboleniu tych pierwszych pieciu miesięcy mógłby spokojnie dłubać kolejny tytuł przez dajmy na to 2-3 lata.

[quote="Jacek L. Komuda"]
cooger napisał/a
Ilość tytułów rośnie, ilość sprzedaży per tytuł zapewne prawie stała (oprócz tytułów wybitnych i wybitnie promowanych - tudzież marketingowo zbudowanych bo to najlepszy sposób na sprzedaż), autor nie staje się multimilionerem, wydawnictwo liczy kolejne procenty wzrostu a czytelnicy (liczba praktycznie stała) kombinują jak tu nabyć kolejną książkę.


W moim przypadku nakłady kolejnych książek są coraz większe. Nakład początkowy Galeonów Wojny jest 5-cio krotnie większy od nakładu Wilczego Gniazda. Każda kolejna pozycja to skok rzędu 2-3 tysięcy egzemplarzy. Dlatego z pewnym zażenowaniem czytałem ględzenie Dukaja w Nowej Fantastyce, że 10 tysięcy sprzedanych egzemplarzy to już bestseller :mrgreen:

Ależ Panie Jacku - przecież wyraźnie zaznaczyłem, że 'stałość spzredaży pert tytuł' nie dotyczy pozycji wybitnych :)

Wilson - 28 Grudnia 2007, 21:56

Właśnie przeczytałem "Galeony" naprawde super :bravo .Prosze o następny tom.Czy jest jakaś szansa na sfilmowanie??? Albo "Bohuna".Na szwedzki lepiej nie tłumaczyć,bo jeszcze czytelników pana Englunda dysonans poznawczy zabije. :D :D
Mam jedno pytanie do autora:Scena sądu nad pewnym zdrajca(pytanie sie umarłych czy maja o nim coś dobrego do powiedzenia) wydaje mi sie bardzo podobna do tej z powieści Svena Hassela.Czy wzorowałes sie może na niej?

Wilson - 28 Grudnia 2007, 22:02

Cytat

Szczytem zachwytu i mistrzostwa jest dla Lampy Sternberg Twardocha. Ktoś to w ogóle czytał? O czym to jest? Znowu o złych i podłych Polakach, którzy buntują się przeciwko Cesarsko-Królewskiej burdel monarchii


Ja czytałem no mi się podobało.A o Polakach sa tam może trzy zdania w całym tekście.Fabuła jest zupełnie o czym innym.

Jacek L. Komuda - 30 Grudnia 2007, 10:02

Fidel-F2 napisał/a
Swoją drogą Potop to moja ulubiona część. Mimo, że znam tę historię bardzo dobrze, to zawsze przewracam kartki z dziewiczym podnieceniem.


Wiadomo - Potopu nie da się porównać do Ogniem i Mieczem - jak na lata 60. kawał dobrej roboty - pokazana dawna Polska, świetna rola Olbrychskiego i przede wszystkim Kmicicowa kompanija :o


verbariusz napisał/a
Nie mógł znać. Trudno go więc winić za niedociągnięcia historyczne.


Mógł i powinien :evil: W XIX wieku było więcej źródeł historycznych do kozaczyzny, bo jeszcze ich Niemcy nie zdażyli spalić w powstaniu warszawskim. Tak jak spalili np. Bibliotekę Ordynacji Krasińskich - celowo wyrzucili akta na ulicę i chcieli podpalić, ale kiedy się palić nie chciały - to były solidne, oprawiane w skórę księgi - oblali je benzyną i podpalili. To były fundamentalne rzekłbym źródła do historii Europy Wschodniej - Polski, Ukrainy, Białorusi, Rosji itd.


verbariusz napisał/a
Kilka lat temu Zysk i S-ka ogłosił konkurs na powieść historyczną. Konkursu chyba nie rozstrzygnięto (do dziś Zysk nie dał żadnej informacji oficjalnie, a nieoficjalnie podawał każdemu inną wersję), jednak intensywność zainteresowania nim na forach internetowych wskazuje, że tematyka konkursu miała duży odzew.


Zysk, jak sama nazwa wskazuje jest jednym z najbardziej złodziejskich wydawnictw w tym kraju :evil: I to wcale nie moje zdanie, ale całej rzeszy tłumaczy, którym wisi pieniądze. Dlatego nie wierzę w żadne konkursy organizowane przez tę instytucję, przed którą wszyscy mnie ostrzegają.

MrMorgenstern napisał/a
Zaczytywałem się w Kapitanie Bloodzie i moze odnajde tam czas minionych lekturowych chwil... hmm, Autorze, jest ta szansa?


Ja akurat Blooda nie znam, ale myślę, że po drodze mi przede wszystkim z Cecilem Foresterem (cykl Hornblowerowski) i oczywiście Patrickiem O'Brianem (Pan i Władca). No, cóż, trzeba się uczyć od lepszych od siebie :D

mawete napisał/a
Kupiłem właśnie Galeony.... W Lublinie nie dało się kupić.... W Łosicach kupiłem


Z tego, co widzę w olesiejuk, jeszcze się nakład nie wyczerpał, ale niestety z powodu świąt padła dystrybucja - w Wa-wie też się skończyły, czasem można tylko kupić w pomniejszych księgarniach - gdzie są upchane po 1-2 egzemplarze między innymi książkami.


cooger napisał/a
Ależ Panie Jacku - przecież wyraźnie zaznaczyłem, że 'stałość spzredaży pert tytuł' nie dotyczy pozycji wybitnych


Ech..., nie przesadzajmy :D Wybitne to one będa jak się 100 tys. sprzeda, czyli jakieś 5 razy więcej niż teraz... Ja się styaram nie naduzywać pewnych słow - np. nie zgadzam się, aby pisać na okładkach, że książka jest bestsellerem, albo pozycją kultową. Strasznie się te słowa zrelatywizowały - lada książczyzną, co się jej sprzeda 3-4 tysiące, to już bestseller, lada popłuczyna po Danie Brownie to kultowa pozycja, w której zaczytuje się cały świat. Myślę, że czytelnicy już temu nie wierzą :mrgreen:


Wilson napisał/a
Właśnie przeczytałem Galeony naprawde super .Prosze o następny tom.Czy jest jakaś szansa na sfilmowanie??? Albo Bohuna.Na szwedzki lepiej nie tłumaczyć,bo jeszcze czytelników pana Englunda dysonans poznawczy zabije.
Mam jedno pytanie do autora:Scena sądu nad pewnym zdrajca(pytanie sie umarłych czy maja o nim coś dobrego do powiedzenia) wydaje mi sie bardzo podobna do tej z powieści Svena Hassela.Czy wzorowałes sie może na niej?


Dziękuję, bardzo mi miło, że się podobały. Co do ekranizacji... Gdzieś kiedyś pisałem, że zwykle kilka razy do roku kontaktują się ze mną ludzie z TV/filmu polskiego, którzy chcą zekranizować którąś z moich książek. Część to wariaci, część oszuści, kilku zwykle jest uczciwych, ale ci z kolei albo nie mają pieniędzy, albo szybko wyrzucają ich z biznesu oraz TV układy -pisowsko-dziadowskie.

Nie wierzę, aby ktokolwiek sfilmował Galeony, bo to by wymagało gigantycznego budżetu. nawet w Piratach z Karaibów są pokazane starcia góra 2 okrętów. A odtworzenie przejścia Prinzessin von Polen przez szwedzki konwój wymagałoby gigantycznej kasy.

Svena Hassela okurat nie znam. Polecisz coś, co warto czytać :?: - chętnie się z nim zapoznam.

Rodion - 30 Grudnia 2007, 10:19

Jacek L. Komuda napisał/a
Z tego, co widzę w olesiejuk, jeszcze się nakład nie wyczerpał, ale niestety z powodu świąt padła dystrybucja - w Wa-wie też się skończyły, czasem można tylko kupić w pomniejszych księgarniach - gdzie są upchane po 1-2 egzemplarze między innymi książkami.


No nie całkiem :wink: Zapasik, tej jaki innych książek szanownego autora, jeszcze jakiś tam mam i do jego splądrowania zapraszam :twisted:

Jacek L. Komuda - 30 Grudnia 2007, 10:23

No nie całkiem :wink: Zapasik, tej jaki innych książek szanownego autora, jeszcze jakiś tam mam i do jego splądrowania zapraszam :twisted:

Ech, żeby tak każdy Empik miał przynajmniej jednego swojego Rodiona :D Niestety są takie empiki, gdzie w ogóle się nie dba o fantastykę np. empik w Wa-wie przy skrzyżowaniu Alej Jerozolimskich z Nowym Swiatem. Mało książek, z moich został tylko 1 egz. Opowieści z Dzikich Pól, nowych nie zamawiają, a jako nowość polecają bodajże od roku Strażniczkę Istnień Kresa :twisted:
Przyznaję, że kiedyś złośliwie zamieniłem na stojaku tę Strażniczkę z moją najnowszą ksiązką i obserwowałem co się stanie :D PO tygodniu Strażniczka wróciła znowu - jako nowość na rynku. Ja nie mam nic do Kresa, ale chyba się trochę książek co miesiąc ukazuje.

Gwynhwar - 30 Grudnia 2007, 10:26

Jacek L. Komuda napisał/a
Ech, żeby tak każdy Empik miał przynajmniej jednego swojego Rodiona


Muszę sobie bandanę wykombinować ;>

Rodion - 30 Grudnia 2007, 10:34

A to trochę dziwne co piszesz Jacku, bo fantastyka generuje całkiem przyzwoity obrót i dziwie sie ze nikt tam sie tym nie zainteresował :roll:

Cytat

Muszę sobie bandanę wykombinować ;>


I przestać dekować sie na info :twisted:

Gwynhwar - 30 Grudnia 2007, 10:39

Cytat
I przestać dekować sie na info :twisted:


Pfff :D

Jacek L. Komuda - 30 Grudnia 2007, 10:40

Rodion napisał/a
A to trochę dziwne co piszesz Jacku, bo fantastyka generuje całkiem przyzwoity obrót i dziwie sie ze nikt tam sie tym nie zainteresował :roll:


Moim zdaniem nie mają tam nikogo, kto by się znał na fantastyce. Ale to jest jeden z najbardziej obleganych empików i bodajże pierwszy, jaki powstał w Warszawie. jest w takimpuncie, że i tak musi przynosić krocie. Więc może dlatego nie chce im się przejmować działem fantastycznym :twisted:

Rodion - 30 Grudnia 2007, 10:51

Jacek L. Komuda napisał/a
Moim zdaniem nie mają tam nikogo, kto by się znał na fantastyce.


Podstawowy mankament większości empików. Duża rotacja personelu a w efekcie nie tylko brak kogoś kto by sie "znał', to jeszcze nawet nie wiedza gdzie szukać tego o co sie pyta :?

A u mnie i "Imię bestii" jeszcze w przyzwoitej obfitości sie znajdzie. :wink:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group