To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Konwenty dawno minione - Jaćkon, czyli Sylwester 2010 na Suwalszczyźnie

ilcattivo13 - 8 Stycznia 2011, 09:12

Nie gadaj, dobrze edukujesz córkę. Dwa i pół roku na karku, a umie już "piwo" powiedzieć. A ja od trzech lat nie mogę bratanka nauczyć mówić "piwo", "wino", wódka"... Dzieciak ma już 4,5 roku i jest kompletnie nieprzygotowany do życia. Normalnie strach go do przedszkola prowadzać... :roll:
shenra - 8 Stycznia 2011, 12:36

baranek, a może Glusiowi chodzi o "goni cię" jako wyrażanie tej trzecioosobowej formy? Wtedy by się zgadzało, na swój przewrotny sposób.
Brutus - 8 Stycznia 2011, 17:49

NIEDZIELA
Witchma poprosiła, żebym pomógł jej wypełnić kronikarski obowiązek, co z przyjemnością czynię, choć muszę przyznać, że trudno słowami opisać wyczyny tej bandy. Ale każdy post przybliża mnie do awatara, więc czemu nie skorzystać z okazji :D Wspólnymi siłami udało się nam ustalić jako taką chronologię wydarzeń:
Funkcję słowa na niedzielę spełnił "Zły Mikołaj" (pewnie bez telewizora byłoby im bardzo smutno). Po drugiej w końcu poszli spać i była chwila ciszy.
Poranek nadszedł szybko i bezlitośnie. Jak ćmy do światła wszyscy powoli ściągnęli do kuchni i zaczęło się odliczanie czasu do śniadania, które w końcu nadeszło. Po nim jaćkonowicze wyglądali, jakby jeszcze z chęcią sobie pospali, ale jako że część towarzystwa już nas opuszczała, poszliśmy ich żegnać. A przynajmniej oni poszli, ja pilnowałem w tym czasie kuchni. Strasznie śmiesznie było patrzeć przez okno, jak wypychają po kolei samochody. Ale potem było już smutniej - uściski, całuski, obietnice kolejnych spotkań już wkrótce i jakoś tak się zrobiło melancholijnie. W związku z czym zapadła decyzja o spacerze, bo jak wiadomo smutki najlepiej rozchodzić.
Wyprawie przyświecało słoneczko, a towarzyszył jej pies. Były śnieżki, ratowanie zdekapitowanego bałwana (który i tak skończył jako Cthulhu) i nawet niedźwiedzia udało się przydybać. Zresztą wszystko macie na zdjęciach, ze szczególnym uwzględnieniem tego ostatniego.
Spacer długi nie był, więc poszli zjeżdżać na workach. A jak już się wystarczająco wytarzali w śniegu, wrócili do kuchni, jakże mogłoby być inaczej. Chwila refleksji i zadumy i stwierdzili, że jednak czas odpocząć. Za wyjątkiem Agnieszki i Witchmy, które wybrały się na poprawiny spaceru (a nawet psaceru, jak się okazało po powrocie).
Pod ich nieobecność innym odpoczynek szybko się znudził i wrócili na worki. Dyscypliny tego dnia to: zjazd indywidualny artystyczny oraz zjazd zespołowy ("na PKP").
Ilcattivo uparł się wystraszyć powracające spacerowiczki i zakopał się w tym celu w śniegu za bramą, ale dziewczyny jakoś nie doceniły jego wysiłków i tylko się chichrały (i taki to sens się dla bab poświęcać).
Ważne, że zabawy w śniegu zaostrzyły apetyty i znów wszyscy zasiedli w kuchni, czekając na jedzonko.
Po obiadokolacji – nie uwierzycie - obowiązkowy dyżur w kuchni. Zaczęło się w sumie lajtowo, jakieś niewinne rozmowy o życiu i stringach. Aż Zgaga przyniosła kości. Dziwne jakieś, bo z mydłem, ale postanowili grać. Ja od razu wiedziałem, że coś jest nie tak i wolałem przyglądać się z boku. I miałem rację, bo gra była co najmniej ekscentryczna. Jedni chcieli upraszczać zasady, inni komplikować i w rezultacie w każdej kolejce były inne. A czasem częściej. I w końcu wiadomo było tylko, że jak się wykreśli małego, to potem jest kareta z ręki. Czy jakoś tak.
Najdziwniejsze jest to, że mało pili, a było im weselej niż kiedykolwiek wcześniej. Niektórzy rozpaczliwie wołali o pomoc (dajcie znać, czy w końcu nadeszła :P ) i potem świat już nie był taki sam.
W okolicach północy niechętnie się rozeszli. Pomimo licznych gróźb ilcattivo zielona noc upłynęła w ciszy i spokoju.

shenra - 8 Stycznia 2011, 19:16

Brutus, bardzo porządna relacja, aż dziw, że zapamiętałeś to wszystko :wink:
Witchma - 8 Stycznia 2011, 19:19

No, no. Szczegółowe szczegóły to moja zasługa. Ważne, że chłopak przemilczał to, co trzeba (inaczej kazałabym go ściąć :D ).
shenra - 8 Stycznia 2011, 19:22

Witchma, a może mimo wszystko wyprał część wydarzeń? :mrgreen: Ale cieszę się, że nie znęcał się (w przeciwieństwie do was) nade mną i włóczką :mrgreen:
Witchma - 8 Stycznia 2011, 19:27

shenra napisał/a
Ale cieszę się, że nie znęcał się (w przeciwieństwie do was) nade mną i włóczką


Bardzo podkreślałam ten fragment, ale widocznie on (w przeciwieństwie do mnie) ma dobre serce ;P:

shenra - 8 Stycznia 2011, 19:32

Brutus, jestem zobowiązana ;P:
ilcattivo13 - 9 Stycznia 2011, 00:47

oj Brutus, Brutus... Wiedziałem, że trzeba było Cię spoić... Zdecydowanie za dużo pamiętasz :roll: I te eufemizmy... To nie był żaden "psacer", tylko "normalna zdrowa Sodomia i Gomoria na trzy psy w ciągłym ruchu"...
Ale z jednym się zgodzę.
Cytat
(i taki to sens się dla bab poświęcać)
sad but true :roll:


shenra
- a widzisz... wystarczyło, żebyś chwyciła za czarną cześć "tego-wydzierganego-czegoś" i dalibyśmy Ci spokój :mrgreen: A poza tym, jak znam Brutusa, to ma wstręt do wody i nic nie będzie Ci prał :mrgreen:

shenra - 9 Stycznia 2011, 00:55

ilcattivo13, kuźwa ile jedna literówka może niedźwiedziowi szczęścia dać :mrgreen: Aż łza wzruszenia się w oku kręci. :wink:
ilcattivo13 - 9 Stycznia 2011, 01:00

no ba :mrgreen:
Witchma - 9 Stycznia 2011, 08:26

ilcattivo13 napisał/a
wystarczyło, żebyś chwyciła za czarną cześć tego-wydzierganego-czegoś i dalibyśmy Ci spokój


Jaaaaaaaaaaaasne :mrgreen:

Zgaga - 9 Stycznia 2011, 11:56

Witchma napisał/a
nimfa, normalnie przez chwilę znów znalazłam się przy ognisku i słuchałam opowieści o wieszaku :D

Cóś mi umkło. :roll:

baranek - 9 Stycznia 2011, 11:57

Zgaga, jeżeli umknęły Ci opowieści o wieszaku - możesz czuć się szczęściarą.
shenra - 9 Stycznia 2011, 12:27

baranek napisał/a
Zgaga, jeżeli umknęły Ci opowieści o wieszaku - możesz czuć się szczęściarą.
Ojtam, ojtam, przecież on je mówił z taką pasją, że to zabawne było. No może gadał o tym o raz, czy dwa za dużo, ale za to możemy sobie wyobrazić jak bardzo teraz jest zżyty z tym wieszakiem. :mrgreen:
nimfa bagienna - 9 Stycznia 2011, 12:27

Kiedy Wesoły Pan Giętki w Kręgosłupie snuł opowieść o wieszaku, Zgaga zjeżdżała na oponie.
Szczęściara. Nie musi wypierać. :mrgreen:

Zgaga - 9 Stycznia 2011, 15:30

Poniedziałek.
To teraz ja, a co. Nie będzie wprawdzie tak dowcipnie, jak u poprzedników, ale w końcu nie bardzo było się z czego śmiać, skoro nastał czas „ostatecznych” pożegnań. Na początek oczywiści pomachaliśmy łapkami Brutusowi. Miejscowy, to i został.
Najpierw jednak trzeba było wyjechać – na wypych i z podsypywaniem żużlu pod koła. Niektórzy nawet jakieś części samochodu urwali. Nic dziwnego, że gospodyni skomentowała, iż nie potrafimy zimą jeździć. I jakby się to kilkanaście minut później potwierdziło – taki jeden zatrzymał się pod górką, a że tylne opony letnie miał i na lodzie się nimi ustawił, samodzielnie dalej ani rusz.
ilcattivo13 przeprowadził nas przez Suwałki. Jakoś tak manewrował, że dalej nie wiem, czy Wielki Ptak jest tworem rzeczywistym, czy też wytworem jego wybujałej imaginacji. Muszę się chyba przekonać przy okazji kolejnej wizyty na wschodzie.
I kolejne tego dnia pożegnanie. Tym razem pomachaliśmy łapkami ilcattivo13 .
Od Suwałk droga zrobiła się zdecydowanie mniej śnieżna, choć miejscami zdradliwa. Jechaliśmy w trzy samochody, niekoniecznie zwartą kolumną, „na dochodzenie”. Ostatecznie rozdzieliliśmy się w okolicach Wyszkowa.

I to chyba koniec Jaćkonowej wycieczki. Wszystko już parę razy omówione w realu i w sieci. Fotki wrzucone. Tylko nimfa się trochę ociąga. Ale widocznie przeciągnięcie kabelka przez sto kilometrów trochę czasu i wysiłku musi kosztować.
Teraz czekamy lata.

barmag - 9 Stycznia 2011, 17:33

Przeczytałam wszystkie wasze relacje i chciałam dodać parę słów od siebie: wyspałam się za wszystkie czasy :D
Zgaga - 9 Stycznia 2011, 17:50

O! barmag = Magdalenka?
barmag - 9 Stycznia 2011, 18:34

Zgaga, Tak to ja. Jedyna uczestniczka Jaćkonu, która nie musi niczego wypierać :D Ale baranek, = Krzyś = mąż obiecał mi uroczyście, że na Jaćkonie na gorąco nie będę zmuszana do snu bo Gosia = Gluś = córcia będzie większa i w ogóle i w szczególe. To może i wypierać będzie co. baranek, trzymam za słowo :D
shenra - 9 Stycznia 2011, 19:17

barmag jeszcze przyjdzie czas na wypieranie, bądź spokojna ;P:
Witchma - 9 Stycznia 2011, 19:50

barmag napisał/a
Jedyna uczestniczka Jaćkonu, która nie musi niczego wypierać


Wcale nie taka jedyna ;)

shenra - 9 Stycznia 2011, 19:50

Witchma, ojtam ojtam, ja sądzę, że masz kilka rzeczy do wyparcia :twisted:
Witchma - 9 Stycznia 2011, 19:54

shenra, chcesz mi o tym opowiedzieć?
shenra - 9 Stycznia 2011, 19:56

Potem będę mieć na sumieniu Twoje podwójne wyparcie, jak wy macie na sumieniu moje trilionowe wyparcie Stringów. :twisted:
Witchma - 9 Stycznia 2011, 20:03

Masz rację. Może zdążyłam już wyprzeć, co trzeba i lepiej do tego nie wracać ;)
nimfa bagienna - 9 Stycznia 2011, 20:10

shenra napisał/a
wy macie na sumieniu moje trilionowe wyparcie Stringów. :twisted:

I co - udało ci się to wyprzeć? :mrgreen: :wink:

Witchma - 9 Stycznia 2011, 20:12

shenra, specjalnie dla Ciebie:


shenra - 9 Stycznia 2011, 20:14

Witchma, gdybym Cię miała w zasięgu kołowrotka, oj gdybym Cię miała... :twisted:
Ronin nr 8 - 10 Stycznia 2011, 09:51

Witchma napisał/a
shenra, specjalnie dla Ciebie:


Witchma, nie uważasz, że trochę to jednak brutalne…?



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group