Mistrzowie i Małgorzaty - Agnieszka Hałas
charande - 30 Maj 2013, 14:02
Sauron, było tak od razu - te okoliczności wiele tłumaczą...
Ziemniak - 30 Maj 2013, 14:46
Sauron napisał/a | Kiedy masz tydzień na przeczytanie Potopu |
Ja przeczytałem Potop w jedną noc
Sauron - 30 Maj 2013, 15:31
A musiałeś pisać z niego sprawdzian następnego dnia?
Ziemniak - 30 Maj 2013, 15:52
Jak bym nie musiał, to bym nie czytał . Na usprawiedliwienie mam, że czytałem nie pierwszy raz
Sauron - 30 Maj 2013, 15:59
Ech, za bardzo lubię wysypianie się, żeby się tak poświęcać dla ocen.
Ziemniak - 30 Maj 2013, 16:27
Sauron, czas przespany, to czas stracony
charande - 30 Maj 2013, 16:39
Ziemniak, dla kogoś pracującego umysłowo przewlekłe niewyspanie = radykalny spadek wydajności (przy czym przez pracę umysłową rozumiem nie wklepywanie danych w tabelki, tylko pracę wymagającą skupienia i kreatywności).
Ziemniak - 30 Maj 2013, 17:45
charande, intensywny trening może zdziałać cuda.
charande - 30 Maj 2013, 20:28
Ziemniak, nie. To może kwestia fizjologii/indywidualnej odporności, ale mówię z własnego doświadczenia - był w moim życiu taki okres, kiedy ćwiczyłam sypianie przez dłuższy czas średnio po 5 h na noc, i to NIE JEST w moim przypadku dobry pomysł. Migreny, ostre wahnięcia nastroju w dół, przysypianie nad klawiaturą. Nie.
jewgienij - 31 Maj 2013, 08:20
Ziemniak napisał/a | Sauron napisał/a | Kiedy masz tydzień na przeczytanie Potopu |
Ja przeczytałem Potop w jedną noc |
Podobnych cudów dokonywałem w dzieciństwie tylko, kiedy byłem fizycznie niezniszczalny, a każda księga była święta i warta 100 procentowego zaangażowania
cranberry - 31 Maj 2013, 10:51
Sauron, czytałaś Hamleta? Mnie się podobał ogromnie, znacznie bardziej niż Makbet, który był w lekturach. Na szczęście za naszych czasów (hehe) można było pisać maturę nie tylko z książek z listy, a ja czytałam Hamleta dzień wczęśniej, co mi dośc ułatwiało obszerne cytowanie z pamięci
Co do Goethego - Werter, no cóż, zjawisko z epoki, ja tak naprawdę nie pamiętam juz nawet, o czym to było, poza tym, że właśnie wywołał powszechną histerię. Faust - pierwszą częśc lubię bardzo (pewnie dlatego, że kocham Mistrza i Małgorzatę), ale drugiej nie trawię, nie rozumiem, spływa po mnie. Spróbowałam raz jeszcze - po 10 latach. Nie pomogło. Trzeci raz próbować nie mam zamiaru.
Ziuta, no właśnie - przecież Sapek to taki Sienkiewicz naszego, postmodernistycznego, ironicznego i pozornie cynicznego, a w sumie dość sentymentalnego (w środku) pokolenia!
Kmicic rzondzi Ale ogólnie Trylogię to ja jeszcze powinnam poczytać, bo aż wstyd - nie znam całości.
Parnicki - oj, świetny. Ale im późniejsza książka, tym mniej rozumiałam jednak...
Reymont genialny - tak!
Co do czytania na czas, to zawsze jest porażka, nawet jak książka fajna U mnie była grecka tragedia z tą Iliadą, potem już czytałam z wyprzedzeniem, no ale dopiero od drugiej klasy listę lektur dostawaliśmy przed wakacjami.
A że studiowałam kierunek ścisły to ominął mnie koszmar czytania na czas na studiach.
Ziuta - 31 Maj 2013, 11:38
cranberry napisał/a | A że studiowałam kierunek ścisły to ominął mnie koszmar czytania na czas na studiach. |
O to, to!
– Dlaczego poszedłeś na studia techniczne?
– Z miłości do literatury.
Sauron - 31 Maj 2013, 12:50
cranberry, Hamleta czytałam, też podobał mi się bardziej od Makbeta.
Cierpienia młodego Wertera to dla mnie absolutny koszmar, nie znoszę takiego użalania się nad sobą. Fausta jeszcze nie przeczytałam.
cranberry - 31 Maj 2013, 13:17
Ziuta, dobre
Sauron, (entuzjastycznie) prawda??!
A co do Wertera to go wymazałam z pamięci, tyle, że dobrze wiedzieć, co za "książki zbójeckie" wtedy emo młodzież czytała i skąd się wziął Gustaw z Dziadów, który też do mnie zresztą nie trafiał. Z Dziadów to ja lubię tylko zasadnicze dziady na cmentarzu, no ale moja rodzina jest ze wschodu, moja rodzina pali na grobach papierosy z przodkami
A, i Werter się przydaje, żeby wiedzieć, dlaczego znajomy nocarz mówi o trylogii Magdy Kozak: "To ma być sensacja?? No co ty?? Przecież to cierpienia młodego Vespera!"
Ziuta - 31 Maj 2013, 13:29
O ile rozumiem klucz doboru lektur szkolnych w liceum (idziemy w porządku chronologicznym przez jakiś, ustalony po dłuższych przemyśleniach, kanon), to w przypadku niższych stopni edukacji panuje jakaś paranoja.
Sauron - 31 Maj 2013, 13:35
W gimnazjum miałam system blokowy, dzięki któremu w ogóle nie ogarniałam epok. Raz nas nauczycielka zaskoczyła zadaniem na klasówce, gdzie trzeba było dopasować twórcę do daty (i to takich oczywistych, a i nawet nie dokładna data tylko wiek) i mnóstwo ludzi miało z tym problem.
charande - 31 Maj 2013, 14:03
Ooo, ja też jestem fanką "Hamleta"
"Cierpień młodego Wertera" CHYBA (???) nie omawialiśmy w szkole. Pamiętam, że usiłowałam toto przeczytać, żeby znać zjawisko kulturowe, ale nie dałam rady, i właśnie nie mogłam pojąć, co takiego zbuntowana młodzież epoki romantyzmu widziała w tej książce.
Znam tylko pierwszy tom "Fausta", drugi jakoś nigdy mi nie wpadł w ręce. Pierwszy jest niezły, zwłaszcza opis sabatu na Łysej Górze zawiera ciekawe smaczki Jeden z dialogów znam na pamięć:
Mefistofeles (tańcząc ze starą czarownicą):
Sen ja straszliwy dzisiaj miałem,
Pień rozszczepiony w nim ujrzałem.
Chociaż miał dziurę dość szeroką,
Przecież mi ona wpadła w oko.
Starucha:
Powitać słowem znakomitem
Rycerza z końskim chcę kopytem.
Niech przygotuje kołek spory,
Jeśli do dziury takiej skory.
Ziuta, a co, trauma po "Antku"?
Ziuta - 31 Maj 2013, 15:03
No właśnie nie miałem "Antka".
Lektury podstawówka-gimnazjum są... po prostu dziwne. Miszmasz. Z jednej strony jakby wstęp pod liceum (Dziady cz. II, Zemsta, nowele pozytywistyczne), z drugiej coś jakby próby zainteresowania młodzieży czytaniem przez podsunięcie im "czegoś ciekawego". W tym przypadku nauczyciele mają swobodę, sporo zależy też od podręcznika. Może więc być różnie. Ja, na przykład, miałem strasznie fajny podręcznik, a w nim naprawdę interesującą literaturę – Bradbury, Mrożek, Strugaccy, Ionesco, Eco, Eliot. I, co najważniejsze, nauczycielka potrafiła tak poprowadzić lekcje, żeby nam nie zepsuć przyjemności z czytania. Były też rzeczy gorsze: Ten obcy. Musierowicz (od której mnie odrzuca).
Trochę niebezpieczniejsza jest możliwość przerabiania "wybranej młodzieżowej powieści obyczajowej" grozi trafieniem na rzeczy straszne.
A nauczanie początkowe to już w ogóle rosyjska ruletka: albo udana książka dla dzieci, albo straszliwa ramota.
cranberry - 31 Maj 2013, 16:01
w starej 8-klasowej podstawówce też był misz masz epok i też dla mnie objawieniem i uporządkowaniem świata była licealna chronologia i przyczynowo-skutkowość.
Charande, my pewnie mieliśmy Wertera ze względu na nasz profil. A że ówczesna młodzież... No cóż, dzisiejsza młodzież (i nie-mlodzież) czyta Zmierzch i też jej nie rozumiemy
Gustaw G.Garuga - 31 Maj 2013, 16:09
Sauron napisał/a | Kreacja bohaterów też mnie denerwuje (ścisły podział na złych i dobrych) |
W Trylogii? A gdzie tam. charande już wcześniej poddała w wątpliwość ten bezmyślnie powielany zarzut pod adresem Trylogii, ja tylko dodam, że w Ogniem i mieczem nawet Chmielnicki jest zniuansowany, podobnie jak poniekąd Bohun, w Potopie pokazane są też np. ciemne strony Zagłoby. Podobnie funta kłaków niewarte jest sztampowe rozumienie "pokrzepienia serc" jako rzekomego ukazywania złotego wieku, cudnej przeszłości itd., gdy tymczasem w rzeczywistości chodziło o pokazanie, że nieszczęściom Polski winni są sami Polacy (jako warchołowie, gorące głowy, itd.), i to nie w gestii zaborców, a samych Polaków, leży los ojczyzny, jeśli tylko podejmą wysiłek pracy nad sobą (co uosabia np. rzeczony Kmicic) itd.
Ziuta - 31 Maj 2013, 16:37
Gustawie G.Garugo, ja to wiem, ty to wiesz. Może ktoś jeszcze, nie wiem. Powszechny odbiór jest w rozkroku – z jednej strony wymierająca już garstka gerontów, dla których Trylogia to najświętsza lektura młodzieńczych wzruszeń, taki Wiedźmin pomieszany z Harrym Potterem, ze strony drugiej odczytanie spalikotyzowane, czyli Sienkiewicz jako nacjonalistyczny wampir pompujący ego narodowi sprawców.
Sauron - 31 Maj 2013, 16:47
I teraz czuję się jak idiota (zasłużenie zresztą).
Jak będę czytać jeszcze raz, to spojrzę pod tym kątem.
cranberry - 31 Maj 2013, 16:56
Sauron, nie przejmuj się, ja też Się czuję jak.
A ja mam maturę, w tym maturę z polskiego na celujący, więc zasadniczo Tobie więcej wolno niż mnie
Gustaw G.Garuga - 31 Maj 2013, 17:01
Dyskusja o Trylogii od dawna toczy się obok jej treści. Pamiętam nawet jakiś artykuł prasowy, którego autor z radosnym zapałem odbrązowiacza dowodził, jak to w oblężeniu Jasnej Góry brały udział polskie oddziały, o czym to rzekomo Sienkiewicz w Potopie ani się nie zająknął... Sami pisarze lepsi nie są, bo w kreowaniu mitu o Sienkiewiczu brał udział np. Gombrowicz, walnie przyczyniając się w ten sposób do wykreowania fałszywej dychotomii. To jest przedziwne jakieś splątanie, wypaczenie, zwichrowanie myślowe, od paru lat się temu przyglądam, i ciągle nie mogę się nadziwić, jak uporczywie się trzyma.
charande - 31 Maj 2013, 21:06
Gustawie, tjaa, i takich właśnie krytyków kochamy: takich, którzy czytając "Potop" są w stanie przeoczyć cały epizod z Kuklinowskim I nie trzeba być Sienkiewiczem, żeby zawrzeć z takowymi znajomość...
Ziuta, ja podstawówkowe lektury wspominam generalnie dobrze, nie miałam szczególnego problemu z kojarzeniem, która książka jest z jakiej epoki - może dlatego, że często były to książki, których akcja dzieje się w tej epoce, w której zostały napisane. Natomiast jedyną współczesną (w miarę) powieścią obyczajową dla młodzieży, jaką omawialiśmy, było - o ile pamiętam - "Spotkanie nad morzem" (o dwóch dziewczynkach, sympatyczne, dobrze je wspominam). Jurgielewiczowej chyba nie przerabialiśmy - czytałam tę książkę, ale mam wrażenie, że z własnej inicjatywy.
Lowenna - 1 Czerwca 2013, 17:16
charande, przepraszam, że nie podzieliłam się bliżej swą opinią i nie wsparłam w tworzeniu, chwilowy brak kontaktu ze światem. Cieszę się jednak, że znaleźli się lepsi ode mnie, a przede wszystkim, że trzeci tom został ukończony
W lekturowej dyskusji dodam tylko, że w mojej klasie (mat-fiz) cierpienia młodego wertera musiałam, na polecenie polonistki, przeczytać tylko ja i następnie streścić klasie. Małe litery świadomie. To była jedyna książka, którą rzucałam o ścianę. Bardzo mocno.
A ostatnio macocha dzwoniła z pytaniem, czy w pudłach z moimi książkami znajdzie Morderstwo w Orient Expressie bo najmłodsza siostra ma lekturę w gimnazjum...
charande - 1 Czerwca 2013, 21:21
Lowenna, ojej, znam to uczucie skrajnej frustracji czytelniczej Ja w swoim czasie rzucałam tak o ścianę "Dziennikiem Bridget Jones", i to pożyczonym egzemplarzem...
"Morderstwo w Orient Expressie" jest niezłe. Jedna z lepszych książek pani Agaty.
Wrażeniami czytelniczymi zawsze możesz się podzielić na pw
charande - 8 Czerwca 2013, 02:16
Oficjalne info od organizatorów poszło w świat - będę w tym roku jurorem w "Horyzontach Wyobraźni"
Nocturn - 9 Czerwca 2013, 06:21
Gratki Aga
Jedyną ksiązką, którą walnąłem o ścianę (ale nie mogłem jej przestać czytać i zaraz podnosiłem) była "Pasja" Kosińskiego. Nawet tegoż autora "Malowany Ptak", pomimo tragizmu i brutalności nie działał na mnie tak mocno jak Pasja.
charande - 9 Czerwca 2013, 11:00
Wstyd się przyznać, nie czytałam ani jednego ani drugiego. Muszę kiedyś w końcu nadrobić zaległości.
|
|
|