To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Rozmowy religijne

RD - 30 Sierpnia 2010, 10:27

Rafał napisał/a
RD napisał/a
To jest argumentacja ignotum per ignotum.
Aż sobie poszukałem :D : ignotum per ignotum - Polega na zbyt skomplikowanym wyjaśnianiu definiowanego terminu w sposób niedostosowany do kompetencji odbiorcy komunikatu - tylko, że nic mi to nie wyjaśniło, o co kaman?

Kaman o to, że to znaczy "nieznane przez nieznane" i takie tłumaczenie stanowi jądro określenia, a definicja z wikipedii to tylko rozszerzenie pojęcia.
Na resztę odpowiem po południu.

Fidel-F2 - 30 Sierpnia 2010, 11:49

dzejes napisał/a
O, fontanna elokwencji się odezwała.
jaka uwaga taka odpowiedź
Marcin Robert - 30 Sierpnia 2010, 13:37

Rafał napisał/a
1. Istnieje wiedza, od której nie da się pomyśleć wiedzy większej.
Nazwijmy ją wszechwiedzą i oznaczmy literką „O”.


Można sobie wyobrazić wszechwiedzę, ale to nie znaczy, że ona istnieje.

Rafał napisał/a
Czy O może być programem komputerowym? Jeśli tak, to zawiera również wszystkie szczegóły dotyczące własnego programu i potrafi skonstruować zdanie Godla dla własnego programu, czyli zdanie które będzie prawdziwe, ale nie może być ani udowodnione, ani obalone przez O, (...)


Cóż, nie jestem specjalistą, ale przypuszczalnie to prawda.

Rafał napisał/a
(...) a zatem dostajemy sprzeczność z 1. Czyli jak nie maszyna, to tylko osoba.


Nieprawda. Byłaby to tylko zmiana przetwornika informacji, a więc przesunięcie problemu. Tak naprawdę nie jest istotne, czy przetwornikiem jest osoba, czy też maszyna.

Rafał napisał/a
A skoro istnieje O, to możemy poczynić pewne założenie, że może istnieć osoba X, posiadająca O.


Z Twoich rozważań wynika raczej, że wszechwiedza nie może istnieć, niezależnie od tego, kto miałby być jej nośnikiem.

jewgienij - 30 Sierpnia 2010, 14:04

Rafał, zakładasz jakąś istotę metafizyczną, obdarzoną atrybutami wszechwiedzy, wszechmocy i wszelkimi nieskończonościami, a próbujesz ją przedstawiać za pomocą jakichś, bardzo zresztą mętnych operacji logicznych, jeszcze Godela dodając dla pełnego efektu.

Logika to system formalny, zasady prawidłowego myślenia u ludzi, którzy w porównaniu z Absolutem są ze swoimi twierdzeniami niczym. Równie dobrze mógłbyś szukać Boga teleskopem albo za pomocą analizy spektralnej. Na dodatek nieco wcześniej zakładasz, że Boga nigdy nie pojmiemy.

Myślisz, że złapałeś Go w siatkę na motyle? :D Rozczula mnie Twoja postawa, choć z drugiej strony mam szacunek dla niespokojnego umysłu, który próbuje się jakoś mierzyć z pytaniami i wątpliwościami, bo to u wierzących rzadkie.

NURS - 30 Sierpnia 2010, 14:33

Rafale, skoro Bóg może i umie wszystko, dlaczego stworzył coś tak ułomnego jak... Ziemia. Przecież to system oparty na nieustannym zabijaniu i wzajemnym pożeraniu. Mówię tu o całości ekosystemu. spora ilośc istot żywych rodzi sie tylko po to, by stac się pokarmem dla innych a te dla kolejnych itp, itd. Masz potworne choroby, nieuleczalne i nie mówię tu o dżumach, tylko setkach innych, takich znanych na codzień.
Jesli już, to stwórcą była istota o zwichrowanej, w naszym rozumieniu, psychice. Bo jak inaczej nazwać kogoś, kto wymyśla osę składająca jaja w larwach innych owadów, które w niej dojrzewają i pożerają nosiciela żywcem.
Bóg jest miłością. Zaiste.

jewgienij - 30 Sierpnia 2010, 14:41

Przyjmując założenia wierzących, Bóg jest pełnią.
Nie może być tylko miłością, mądrością, bo to ograniczałoby jego istotę. Musi być również zły i nieudolny. Akurat ten aspekt jego odczuwamy najsilniej. Może w innych wszechświatach pokazuje swoją dobrą stronę, w naszym mamy pecha.

Marcin Robert - 30 Sierpnia 2010, 15:16

Zawsze można twierdzić, że nasz świat jest doskonały, a wszelkie spostrzegane przez nas jego ułomności mają sens w świetle planu zbawczego. Tyle, że to będzie typowe rozwiązanie ad hoc, niczego nie wnoszące do naszej wiedzy o świecie i Bogu.

Wszelkie rozważania o doskonałości lub wszechmocy Boga nie mają sensu. Kto chce uzasadnić wiarę w Boga powinien wykazać, iż wiara ta pomaga zwalczać lub przynajmniej minimalizować wspomniane ułomności otaczającego nas świata, i to lepiej niż konkurencyjne światopoglądy. Przy czym nie chodzi tutaj o efekt placebo, na który chętnie powołują się ortodoksyjni wierzący - gdy na przykład wołają: "Ciekawe, czy w obliczu śmierci nadal będziesz tak zatwiardziałym ateistą!" - ale o konkretne korzyści z wiary tutaj i teraz, o wykazanie, że dzięki wierze ten świat, choć niedoskonały, może być lepszy.

NURS - 30 Sierpnia 2010, 15:26

jewgienij napisał/a
Przyjmując założenia wierzących, Bóg jest pełnią.
Nie może być tylko miłością, mądrością, bo to ograniczałoby jego istotę. Musi być również zły i nieudolny. Akurat ten aspekt jego odczuwamy najsilniej. Może w innych wszechświatach pokazuje swoją dobrą stronę, w naszym mamy pecha.


pitu, pitu. tak można wszystko wytłumaczyć, czyli nic. W tym kontekście stary Jahwe jest bardziej logiczny i pasujący do otaczającego nas świata, niż lansowany przez chrześcijan miłosierny Bóg kochający wszystkich.

jewgienij - 30 Sierpnia 2010, 15:28

Marcin Robert napisał/a
gdy na przykład wołają: Ciekawe, czy w obliczu śmierci nadal będziesz tak zatwiardziałym ateistą! - .


To jest bardzo dobry przykład, bardzo powszechny. Jak w soczewce pokazuje, o co tak naprawdę chodzi. O zwykły ludzki strach przed śmiercią. To był największy biznes w dziejach ludzkości - dać ludziom lekarstwo na ten strach.

Zwykła śmierć jest czymś, z czym trudno się pogodzić, życie po śmierci nadaje naszej egzystencji jakiś głębszy sens, którego umysł się domaga. To łatwiejsze dla nas niż bezduszne prawa fizyki w rodzaju entropii, czy biologiczne ewolucji, gdzie ważniejsze są geny niż istota ludzka.

Kościół się stał biurem turystycznym przyjmującym zapisy na wycieczki do Raju. To genialne z punktu widzenia przedsiębiorczości i psychologii.

jewgienij - 30 Sierpnia 2010, 15:33

NURS napisał/a
jewgienij napisał/a
Przyjmując założenia wierzących, Bóg jest pełnią.
Nie może być tylko miłością, mądrością, bo to ograniczałoby jego istotę. Musi być również zły i nieudolny. Akurat ten aspekt jego odczuwamy najsilniej. Może w innych wszechświatach pokazuje swoją dobrą stronę, w naszym mamy pecha.


pitu, pitu. tak można wszystko wytłumaczyć, czyli nic. W tym kontekście stary Jahwe jest bardziej logiczny i pasujący do otaczającego nas świata, niż lansowany przez chrześcijan miłosierny Bóg kochający wszystkich.


Ani jeden, ani drugi nie istnieją. Są odbiciem człowieka, jego wad i zalet. Człowiek ma w sobie mnóstwo sprzeczności, dlatego i Boga sobie takiego ukształtował.

A rozmowy o materii, złym świecie sprowadzą nas zaraz na terytoria gnostyckie, więc lepiej trzymajmy się kanonu :wink:

Kai - 30 Sierpnia 2010, 15:38

jewgienij, nie tylko Kościół. Każda wiara, nawet w Krainę Wiecznych Łowów. KK tylko zabrał się do sprawy najbardziej pragmatycznie.

Marcin Robert napisał/a
Kto chce uzasadnić wiarę w Boga powinien wykazać, iż wiara ta pomaga zwalczać lub przynajmniej minimalizować wspomniane ułomności otaczającego nas świata, i to lepiej niż konkurencyjne światopoglądy.

Bardziej do mnie przemawia wersja samodoskonalenia się tak, aby "podobać się Bogu". Oczywiście i jedno, i drugie można wypaczyć, ale gdyby wiara w Boga miała wspomóc człowieka, by prowadził zwyczajnie przyzwoite życie, a nie wynajdywał coraz to nowe sposoby obrażania tegoż Boga (księża i kapłani nie stanowią tu wyjątku, a szkoda), przekonywałaby mnie bardziej.

Natomiast nagłe nawrócenia się na wiarę w obliczu śmierci włożyłabym między bajki. Jeśli ktoś nie wierzy, nie uwierzy w takim momencie, natomiast może być zawsze, że ta wiara w człowieku tkwi, zepchnął ją gdzieś na dno świadomości, ale ona tam jest i wtedy może dojść do głosu.

A kiedyś tak w rozmowie z kimś palnęło mi się "Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo i vice versa". Tak mi się to jakoś widzi.

Marcin Robert - 30 Sierpnia 2010, 15:39

NURS napisał/a
W tym kontekście stary Jahwe jest bardziej logiczny i pasujący do otaczającego nas świata, niż lansowany przez chrześcijan miłosierny Bóg kochający wszystkich.


Koncepcja miłosiernego Boga byłaby sensowna wówczas, gdyby dało się wykazać, że jest on w stanie dać ludziom narzędzia służące poprawie naszego niedoskonałego świata. (Co zresztą jest zgodne z tym, co napisałem w poprzednim poście).

jewgienij - 30 Sierpnia 2010, 15:51

Kai napisał/a
jewgienij, nie tylko Kościół. Każda wiara, nawet w Krainę Wiecznych Łowów. KK tylko zabrał się do sprawy najbardziej pragmatycznie.


Oczywiście, skoncentrowałem się na KK, ale to dotyczy wszelkich wierzeń. Ile się Egipcjanie musieli namordować z tymi blokami skalnymi i mumifikowaniem zwłok, żeby odegnać od siebie wizję śmierci. Jak się okazuje niektórym wystarczy odpowiednia kupa kamieni, innym zapisy starożytnych poetów. Na razie jednak na życie po śmierci nic prócz naszego pragnienia nie wskazuje. Najwyższy czas chyba się z tym pogodzić i nadawać sens temu, co mamy na pewno. Samo sformułowanie " życie po śmierci" jest dla mnie czymś w rodzaju oksymoronu.

Gustaw G.Garuga - 30 Sierpnia 2010, 16:02

Kai napisał/a
A kiedyś tak w rozmowie z kimś palnęło mi się Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo i vice versa. Tak mi się to jakoś widzi.

Palnęło się już dużo wcześniej, Wolterowi: Si Dieu nous a faits à son image, nous le lui avons bien rendu.

dzejes - 30 Sierpnia 2010, 16:10

jewgienij napisał/a
Nie może być tylko miłością, mądrością, bo to ograniczałoby jego istotę. Musi być również zły i nieudolny.


A może stworzyć taki kamień, którego sam nie uniesie?


NURS napisał/a
Rafale, skoro Bóg może i umie wszystko, dlaczego stworzył coś tak ułomnego jak... Ziemia.


Skoro Bóg umie i może wszystko, to ty i tak nie zrozumiesz co taką istotą powoduje.

jewgienij - 30 Sierpnia 2010, 16:11

Wolter przewija się tu jakoś ostatnio.

Był łebski chłop, dzięki takim jak on Kościół zaczął tracić na znaczeniu. Powinien tylko odpuścić to Si i tryb warunkowy :D

Marcin Robert - 30 Sierpnia 2010, 16:13

Nie zgodziłbym się jednak, że to strach przed śmiercią jest źródłem wierzeń religijnych. Religie dawnego Bliskiego Wschodu na przykład (a podobnie i wczesne wierzenia starożytnej Grecji) przedstawiały wprawdzie coś w rodzaju życia po śmierci, była to jednak egzystencja tak ponura i bezsensowna, że lepiej było chyba ulec całkowitemu unicestwieniu. Dlatego wyznawcy dawnych religii bliskowchodnich koncentrowali się na życiu doczesnym, a wiara w bogów miała właśnie pomagać im to życie jak najlepiej przeżyć.

Otóż mnie właśnie chodziłoby o coś takiego, tyle że na wyższym poziomie intelektualnym niż ten, który byli w stanie osiągnąć starożytni myśliciele.

jewgienij - 30 Sierpnia 2010, 16:16

dzejes napisał/a
jewgienij napisał/a
Nie może być tylko miłością, mądrością, bo to ograniczałoby jego istotę. Musi być również zły i nieudolny.


A może stworzyć taki kamień, którego sam nie uniesie?


Może, bo jedna część Jego stwarza kamień, druga nie może go unieść, żadna z nich nie wyraża pełni, tylko jej składową. Zadowolony? :D

RD - 30 Sierpnia 2010, 16:50

Rafał napisał/a
RD napisał/a
Na razie wciąż jeszcze księża zwykli przedstawiać Go na kształt groźnego dziadka z piorunem w ręce, który za dobre wybagradza, a za złe każe. To chyba nie jest takie proste, prawda?
Obserwuje się pewien postęp w tej dziedzinie. IMO kto chce ten nie ma większego problemu ze zdobywaniem informacji. Liczba pozycji w literaturze fachowej jest oszałamiająca.

Ale kościół nie naucza, nie przekazuje wiernym innego obrazu. A to powinno być ich misją - uświadamianie, a nie tylko pobieranie opłat od chrzcin, ślubów i pogrzebów. Pewnie, że kto chce, ten znajdzie, ale:
1. Nie chodzi o to, żeby każdy szukał, skoro ma mu kto to przekazać w przystepnej formie,
2. jeśli już ktoś sam znajdzie, całkowicie straci zaufanie do księżowskich nauk.

Cytat
RD napisał/a
Aha - przytocz.
Proszę:
1. Istnieje wiedza, od której nie da się pomyśleć wiedzy większej.

Jasne, tylko jaki to dowód na cokolwiek?

Cytat
Nazwijmy ją wszechwiedzą i oznaczmy literką „O”.

Dlaczego wszechwiedzą? Może ta wiedza, od ktorej nie ma już większej wcale nie ogarnia wszystkiego? I to czyni bezprzedniotowym cały Twój dalszy wywód. Który zresztą i tak nie miał wagi dowodu naukowego.

Cytat
RD napisał/a
Jan Paweł II udzielał wskazówek księżom, mowięc, że spowiedź powinna służyć zbliżeniu z Bogiem, że najważniejsza jest rozmowa i zrozumienie słabości. I ilu go posłuchało?
Czasem jednak spotyka się spowiednika, który posiada szczególny dar i ma się wrażenie prawdziwego zbliżenia z Bogiem.

Właśnie - czasem. To chyba trochę za rzadko, nie uważasz?

Cytat
RD napisał/a
Traktujesz społeczeństwo jak stado owiec.
Kwestionujesz stadne zachowania człowieka? Nie rozumiem czy to miała być przygana czy wprost przeciwnie :wink: ;P:

Przeczytaj dokładnie, co napisałem, będziesz widział o co mi chodzi. Wyrywanie zdań z kontekstu jest łatwe, ale na dłuższą metę nudne.
Skoro już jednak pytasz - to nie ma być przygana, bo to Twoja sprawa, jak podchodzisz do człowieka, tylko stwierdzenie faktu. Kościół traktuje wiernych jak owieczki do dojenia, a Ty argumentujesz, że to jest w porządku. Według mnie nie jest. Ale to tylko moje zdanie.

jewgienij - 30 Sierpnia 2010, 17:09

RD napisał/a

Dlaczego wszechwiedzą? Może ta wiedza, od ktorej nie ma już większej wcale nie ogarnia wszystkiego?.


I tu na scenę wkracza Kurt Godel( dwie kropki nad O, co już przydaje mu naukowości :D ), tworząc miejsce dla logików typu Russel czy Wittgenstein. Jesteśmy zamknięci w klatce własnych systemów - języka, matematyki, logiki. Żadna wszechwiedza nie jest możliwa, skoro nawet nie potrafimy jej zdefiniować oraz ustalić aksjomatów, które dałyby się obronić środkami z tego samego systemu.

Pozostaje wiedza mistyków, ale ona mało warta, poza umysłem mistyka.

RD - 30 Sierpnia 2010, 17:35

Właśnie. A dla mnie umysł mistyka nie jest specjalnie miarodajny... :D

Jeśli chodzi o wszechwiedzę, nie chodziło mi nawet do końca o niemożność poznania wszystkiego w ramach danego systemu, ale niemożmość absolutnego poznania w ogóle, obiektywnie. Rzecz jasna, mam tutaj na myśli ewentualną, przypuszczalną niemoc, bo nie mogę wykluczyć, że wszechwiedza jest jednak możliwa. Lecz nikt przecież nie jest w stanie tego z z całą pewnością powiedzieć, a tym bardziej udowodnić.

jewgienij napisał/a
A rozmowy o materii, złym świecie sprowadzą nas zaraz na terytoria gnostyckie, więc lepiej trzymajmy się kanonu :wink:

A czemu tak się wzbraniasz? :D Gdzież by była współczesna psychoanaliza bez gnostyckiej symboliki jaźni? Że o alchemii nie wspomnę... :mrgreen:

jewgienij - 30 Sierpnia 2010, 17:43

Już mamy przykład ograniczenia naszej wyobraźni w mechanice kwantowej, Zapuszczamy tam sondy matematyczne, jak na dno oceanu, ale nie rozumiemy nic więcej niż to, że się formalnie zgadza. Nasze systemy formalne są lepsze niż ich twórcy, czyli my sami. Zdrowy rozsądek, wyobraźnia, uczucia i tym podobne ludzkie właściwości na poziomie kwantowym nie mają zastosowania.

"Rozumiemy" naturę tylko w ten sposób, że narzuciliśmy na nią siatkę z własnych pomysłów formalnych, a ona może być w ogóle niedostępna dla naszych instrumentów poznawczych.

ED. Nie wzbraniam się przed gnozą, ale wolę grać na terenach kanonicznych. Samoograniczenie pobudza do większego wysiłku. :D

Meurglys - 30 Sierpnia 2010, 17:46

Marcin Robert napisał/a
Można sobie wyobrazić wszechwiedzę


Gratulacje. Ja nie potrafię.

Cytat
Można sobie wyobrazić wszechwiedzę, ale to nie znaczy, że ona istnieje.

Albo może: nie można sobie wyobrazić wszechwiedzy, ale to nie znaczy, że ona nie istnieje.

Wtedy mamy bozię niepoznawalną, najpewniej też nie posiadającą brody (tak myślę), choć może będącą jakąś uniwersalną "miłością".

Marcin Robert - 30 Sierpnia 2010, 17:54

Wyobrażenie sobie wszechwiedzy nie jest tożsame z byciem wszechwiedzącym. Podobnie jak wyobrażenie sobie istot potrafiących widzieć w ultrafiolecie nie jest tożsame z widzeniem w nadfiolecie.
Meurglys - 30 Sierpnia 2010, 17:56

Marcin Robert napisał/a
Wyobrażenie sobie wszechwiedzy nie jest tożsame z byciem wszechwiedzącym.


Wyobrażenie to jedno, dowiedzenie to drugie.

Marcin Robert - 30 Sierpnia 2010, 17:57

Czy ja gdziekolwiek utożsamiłem jedno z drugim?
Meurglys - 30 Sierpnia 2010, 17:58

Nie. (do Marcina Roberta)

NURS napisał/a
Jesli już, to stwórcą była istota o zwichrowanej, w naszym rozumieniu, psychice.


O tak. Gdybym miał wszechwiedzę, to bym chyba oszalał, ciągle zadając sobie pytanie, co jest poza nią. To ludzkie ograniczenie. Jeżeli więc bozia nie zadawałaby sobie tego pytania, nie mogłaby być człowiekiem, a najpewniej w ogóle osobą. Dlatego Bóg mówiący: "ty, Abrasiu, pójdź tu i tu i urządź teatrzyk z synkiem, bo mi telewizję odcięli" itp. jak dla mnie z miejsca odpada.

jewgienij napisał/a
Rafał, zakładasz jakąś istotę metafizyczną, obdarzoną atrybutami wszechwiedzy, wszechmocy i wszelkimi nieskończonościami, a próbujesz ją przedstawiać za pomocą jakichś, bardzo zresztą mętnych operacji logicznych, jeszcze Godela dodając dla pełnego efektu.

Logika to system formalny, zasady prawidłowego myślenia u ludzi, którzy w porównaniu z Absolutem są ze swoimi twierdzeniami niczym. Równie dobrze mógłbyś szukać Boga teleskopem albo za pomocą analizy spektralnej. Na dodatek nieco wcześniej zakładasz, że Boga nigdy nie pojmiemy.

Myślisz, że złapałeś Go w siatkę na motyle? :D Rozczula mnie Twoja postawa, choć z drugiej strony mam szacunek dla niespokojnego umysłu, który próbuje się jakoś mierzyć z pytaniami i wątpliwościami, bo to u wierzących rzadkie.


Zdaje mi się, że są dwie postawy:

1. Mam siatkę na motyle i z nią złapię Boga, jak nie teraz to za dwa miliony lat. A po drodze do ilu ciekawych wynalazków/odkryć/twierdzeń dojdę. A jak Boga nie złapię, to moje odkrycia korzyścią swą ten fakt przewyższą. (ale jak bardzo tacy ludzie są potrzebni! to dzięki takim mamy nasze świecące się komputerki)

2. Nie chcę żadnej siatki na motyle, bo wiem, że nigdy Boga nie złapię. I w związku z tym ustosunkuję się jakoś do Boga: a) pokocham go b) zacznę fanatyzować c) powiem, że go nie ma i zacznę na tym punkcie fanatyzować c,d,e, f, g... itd to inne opcje...


Sam kiedyś byłem tym pierwszym, teraz bliżej mi do tych drugich.

RD - 30 Sierpnia 2010, 18:19

jewgienij napisał/a
Już mamy przykład ograniczenia naszej wyobraźni w mechanice kwantowej,

Ty zaraz tak z grubej rury - mechanika kwantowa, sondy matematyczne. O kobietach wystarczy pomyśleć i się człowiek gubi... :mrgreen:

jewgienij - 30 Sierpnia 2010, 18:23

RD napisał/a
jewgienij napisał/a
Już mamy przykład ograniczenia naszej wyobraźni w mechanice kwantowej,

Ty zaraz tak z grubej rury - mechanika kwantowa, sondy matematyczne. O kobietach wystarczy pomyśleć i się człowiek gubi... :mrgreen:


Zgadza się :) Nieodmiennie. Niby są jakieś zasady, ale rzadko się sprawdzają.

RD - 30 Sierpnia 2010, 18:27

I tak sobie czasami myślę, że jeśli w ogóle mamy jakiś dowód na istnienie Boga, to są nim właśnie kobiety


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group