Ludzie z tamtej strony świata - Łukasz Orbitowski
Anonymous - 6 Maj 2007, 22:26
Ja też nie. Obserwuję pewną zależność pomiędzy poziomem bajek a stanem Twojego umysłu , kiedy je piszesz, ale to jeszcze nie potwierdzona hipoteza.
A. Pilipiuk - 6 Maj 2007, 23:35
Martva napisał/a | Ja się czepię korekty jeszcze - bo mam wrażenie, że stróżka krwi/potu, to taka osoba co tej krwi/potu pilnuje |
Moja żonka mówi że w "Grze o tron" Martina też jest stróżka krwi. Widać nowy zawód (magiczny?) się pojawił a my o prostu o tym jeszcze nie wiemy.
A. Pilipiuk - 6 Maj 2007, 23:42
Ok. przeczytałem opowieść drugą. wątek z niemcem rozbija trochę narrację - bite 40 stron. domyślam sie na razie tylko że to jeszcze jakoś zagra w części trzeciej.
Wrażenia? Pozytywne. Aczkolwiek bohaterowie zostali chyba trochę zbyt mało sponiewierani. No ale bohaterom takie rzeczy możemy wybaczyć...
A. Pilipiuk - 7 Maj 2007, 00:28
swoją drogą sukces "tracę ciepło" potwierdza moją tezę: warto czasem bohaterowi solidnie wkopać na początku żeby czytelnicy go polubili.
Konradowi też by należało
A. Pilipiuk - 7 Maj 2007, 11:49
jedna bezcenna obserwacja autora/bohatera "dziewczyny nie czytają książek". miałem dokłanie to samo wpodstawówce i liceum - spotkałem w tym okreśie tylko jedną dziewczynę która czytała i z którą można było o tym pogadać....
joe_cool - 7 Maj 2007, 15:02
"tracę ciepło" czytam, jestem gdzieś w połowie i na razie bardzo mi się podoba klimatyczne jest. jak skończę, wypowiem się trochę wylewniej.
A. Pilipiuk - 7 Maj 2007, 23:01
podczytałem kolejny kawałek. (tzn. strona 408 sie kłania). Ciekawe ciekawe. Jak na razie wszystko sie bardzo ładnie i precyzyjnie składa do kupy.
*
Łukaszu - jeśli można doradzić - zdobycie Twoich wcześniejszych pozycji graniczy z cudem. Masz na koncie bodaj 5 książek. Jest to już poważny dorobek - niestety rozsiane po latach i po wydawnictwach nie mają odpowiedniej siły rażenia.
Przeglądnij je popraw może czy zrób nową redakcję (każdy takst sie starzeje...) i powierć dziurę w brzuchu wydawcy żeby wydał wznowienie - najlepiej w szacie graficznej podobnej do "tracę ciepło". (jak sie wydawca nie zgodzi pluń mu na wycieraczkę i tyle).
Prawo serii... Dokonałeś całkiem sporo - pora zacząć odcinać od tego kupony i budować stabilną platformę do skoku w górę.
joe_cool - 7 Maj 2007, 23:04
dobrze gada! bo na przykład tacy neofici jak ja, zachęceni lekturą obecnej książki, chętnie by nabyli coś starszego. a w empikach nie ma. a po necie nie chce mi się szukać, poza tym szczerze nie znoszę mojej poczty i robi mi się słabo na myśl o odbieraniu tam jakiejkolwiek paczki
Kuba - 7 Maj 2007, 23:19
A. Pilipiuk napisał/a | Łukaszu - jeśli można doradzić - zdobycie Twoich wcześniejszych pozycji graniczy z cudem. Masz na koncie bodaj 5 książek. Jest to już poważny dorobek - niestety rozsiane po latach i po wydawnictwach nie mają odpowiedniej siły rażenia |
Również się z tym zgadzam.
Np. "Szeroki, głęboki..." zawiera naprawdę ciekawe historie, które gdzieś tam udało mi się w necie przeczytać, ale rzeczywiście wydanie tego zbioru byłoby wg mnie bardzo dobrym rozwiązaniem, bo pewnie dużo ludzi męczy bułę ludziom z ha!artu albo węszy po półkach sklepowych w poszukiwaniu Twoich wcześniejszych prac.
Orbitoski - 7 Maj 2007, 23:24
Cytat | Łukaszu - jeśli można doradzić - zdobycie Twoich wcześniejszych pozycji graniczy z cudem. Masz na koncie bodaj 5 książek. Jest to już poważny dorobek - niestety rozsiane po latach i po wydawnictwach nie mają odpowiedniej siły rażenia. |
Dzięki za uwagi cząstkowe, Andrzej. Słuchaj, to nie tak. Dwie pierwsze ksiązeczki to młodzieńcze tomiki o dośc niskiej jakości i nie widzę sensu w ich upublicznianiu. Może kiedyś... na ten moment chyba nie warto psuć sobie nazwiska, prawda? Inna sprawa z Wigilijnymi Psami, to warto by wznowić za jakiś czas. Teraz nie ma sensu-mam dwie, niemal ukończone, pełnowymiarowe powieści (Święty Wrocław i pełnowymiarowego Psa i Klechę), plany na jeszcze trzy ksiązki, więc nie mialbym tego gdzie wcisnąć. I tak jestem z siebie dumny. Twoją dzienną normę wyrabiam przeciez w tydzień.
A. Pilipiuk - 8 Maj 2007, 08:11
Orbitoski napisał/a | [Dwie pierwsze ksiązeczki to młodzieńcze tomiki o dośc niskiej jakości i nie widzę sensu w ich upublicznianiu. Może kiedyś... |
hmm... Napsiać od nowa? Poprawić? Pomyśl. Fanatycy i tak to zdobędą - lepiej zwalić rynek wersją poprawioną - wtedy trudniej będzie znaleźć tamte wersje
3 książki rocznie to chyba faktycznie maksimum - trudno mi ocenić.
Rynek jest dość dziwny - ryzyko przegrzania się jak sądzę spore.
co gorsza czuję ze dopiero nabieram wiatru w żagle
teraz sie wpuściłem w pisanie siedmiotomowej sagi - i kompletnie nie mam koncepcji jak by to puścić. Jeden tom kwartalnie? Cholera wie. Niech wydawca myśli...
*
wydajnośc masz już niezłą - a młodszy jesteś to i pewnie zajdziesz dalej
Titus Pullo - 8 Maj 2007, 09:21
Orbitoski napisał/a | Teraz nie ma sensu-mam dwie, niemal ukończone, pełnowymiarowe powieści (Święty Wrocław i pełnowymiarowego Psa i Klechę), plany na jeszcze trzy ksiązki, więc nie mialbym tego gdzie wcisnąć. I tak jestem z siebie dumny. Twoją dzienną normę wyrabiam przeciez w tydzień. |
Yes Mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć, czy zmieniłeś coś w opowiadaniu o żar ptaku? Chodzi o tę rosyjską stylistykę. I czy w ogóle to opowiadanie tam się znajdzie... i czy będą to opowiadana? I kiedy???
Orbitoski - 8 Maj 2007, 10:06
Cytat | hmm... Napsiać od nowa? Poprawić? Pomyśl. Fanatycy i tak to zdobędą - lepiej zwalić rynek wersją poprawioną - wtedy trudniej będzie znaleźć tamte wersje |
nie mam chwilowo propozycji ani czasdu. Piszę rzeczy nowe.
Cytat | Yes Mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć, czy zmieniłeś coś w opowiadaniu o żar ptaku? Chodzi o tę rosyjską stylistykę. I czy w ogóle to opowiadanie tam się znajdzie... i czy będą to opowiadana? I kiedy??? |
Ave TItus! Ogień i blask najpewniej nie trafi do książki. Podobnie jak Hipoteza śladu. gdybysmy zawarli tam wszystkie opowiadania, objętościowo rzecz byłaby grubsza niz Tracę Ciepło. Bedzie Żertwa, jako prolog i pełnowytmiarowa powieść pt. Przeciwko wszystkim. całośc ok. 400 stron.
BTW, złżyłem na NURSowe dłonie opowiadanko.
NURS - 8 Maj 2007, 10:13
Opowiadanie dotarło, w czerwcu je sobie poczytacie. Co do odgrzewania, IMO nie ma teraz sensu, rynek jest juz nasycony, trzeba iść w nowości.
A. Pilipiuk - 8 Maj 2007, 14:05
NURS napisał/a | Co do odgrzewania, IMO nie ma teraz sensu, rynek jest juz nasycony, trzeba iść w nowości. |
tu bym polemizował. śława autora rośnie, liczba czytelników takoż.
w stórymś momencie drastycznie przewyższa liczbę egzemplarzy starych książek znajdujących sie w obiegu.
odgrzanie jest niezbędne - co najwyżej może jeszcze nie teraz.
A. Pilipiuk - 8 Maj 2007, 14:08
Ok przeczytałem "Tracę ciepło".Generalnie fajne - choć
zakończenie z gatunku tych których nie lubię.
no i zasadniczo ja bym to napisał inaczej
(podobnie jak większość tego co czytam...)
To były pochwały. Teraz połajanka
***
Powieść wydaje mi się trochę przekonstruowana - i nieco sie rozłazi
pomyśłałbym nad lepszym spleceniem wszystkich trzech historii.
Pierwsza opowieść - szkoła
druga - Kraków i zahacza o Kalbornię
trzecia rozgrywa się w kalborni
teoretycznie wszystko wygląda ok - bohaterowie "zstępują" w wiochę
ja bym zastosował raczej "kontrukcję zamkową".
tzn. zasygnalizowałbym istnienie tej wiochy gdzieś na samym
początku - potem temat pogłębił. Podobny problem z postacią niemca.
pojawia się późno (ok 2/5 książki) i z miejca jest o nim ...40 stron,
Strasznie rozbija to tok naracji.
Myślę że naleząłoby jego dzieje rozbić na mniejsze porcje.
problem tez w tym że tak długi opis sugerował że bedzie
ważniejszy dla fabuły.
za to scena w której ogląda komputer i drukarkę wymiata ;-P
(ups miała być połajanka)
Trochę za słabo zagrał motyw starego ciecia - ja bym go jeszcze puścił w
rundkę po wsi gdzieś pod koniec ;-P Statek piratów też mogłby spłynąć rzeką.
Np powiększony do naturalnych rozmiarów ;-P artefakt wydawał się ważny jak cholera - a tu niewypał
chwyty to może ograne straszliwie od czasów "dwunastu krzeseł" - ale czy złe?
podobnie wydawało mi się tak z początku że postać pani
od muzyki wiąże się z Anną Marią
(potem sobie uświadomiłem z głupia frant
że to nauczycielka od muzyki - nie wiem
czemu sądziłem że od plastyki ;-P)
jest jeszcze postać Wielkiego Dzwona - fajna ale moim zdaniem
strasznie słabo "zagrała". facet o takim potencjale powinien "straszyć" jeszcze długo
Patrycja pojawia się strasznie późno - wydawała mi sie ważna dla fabuły.
nie wporwadzałbym postaci tak ważnej tak późno.
co do wyszukiwania ciekawych mebli po wsiach - pomysł dobry ale
spóźniony o jakieś 20-30 lat... Nadal coś można wyszukać - ale
to już ostatnie okruchy. Człowiek mieszkajacy w niedużej wiosce musiałby
jeździć w promieniu stu kilometrów i mieć po wsiach własną "agenturę".
znałęm faceta który sie tym zajmował.
opowiedział historie stawiające włosy dęba na głowie.
***
jest nieźle i walcz dalej.
Homer - 8 Maj 2007, 22:35
Na razie jestem w trakcie, więc się nie wypowiadam. Ale mam za to jedno pytanie. Czemu mail jest z 2001?
Orbitoski - 9 Maj 2007, 07:16
Cytat | Powieść wydaje mi się trochę przekonstruowana - i nieco sie rozłazi
pomyśłałbym nad lepszym spleceniem wszystkich trzech historii.
Pierwsza opowieść - szkoła
druga - Kraków i zahacza o Kalbornię
trzecia rozgrywa się w kalborni
teoretycznie wszystko wygląda ok - bohaterowie zstępują w wiochę
ja bym zastosował raczej kontrukcję zamkową.
tzn. zasygnalizowałbym istnienie tej wiochy gdzieś na samym
początku - potem temat pogłębił. Podobny problem z postacią niemca.
pojawia się późno (ok 2/5 książki) i z miejca jest o nim ...40 stron,
Strasznie rozbija to tok naracji.
|
ok. rozumiem. mi to nie przeszkadza. To bardziej saga niż jedna historia.
Cytat |
Statek piratów też mogłby spłynąć rzeką.
Np powiększony do naturalnych rozmiarów |
i to jest dobre! Szkoda, że na to nie wpadłem. Inna sprawa, że nie chciałem mieszać, bo i tak było namieszane.
Cytat |
jest jeszcze postać Wielkiego Dzwona - fajna ale moim zdaniem
strasznie słabo zagrała. facet o takim potencjale powinien straszyć jeszcze długo |
a tu będę się bronił. Uzyłem mocnej figury Azraela i nie wiem, czy WD by to przebił.
THX za opinię.
Homer, tak bywa. Korekta puściła.
A. Pilipiuk - 9 Maj 2007, 07:52
Zasadniczo dyskusja staje się akademicka. ZOSTALIŚCIE OSTRZEŻENI
***
Orbitoski napisał/a | ok. rozumiem. mi to nie przeszkadza. To bardziej saga niż jedna historia. |
hmm... wydaje mi sieze ma to podobną wadę jak moje "dziedziczki" (tylko trochę inaczej tam sie rozłaziło wszerz a tu wzdłuż).
jak na jedną opowieść - zbyt mało spójne.
jak na 3 opowieści za dobrze posklejane...
subiektywna opnia, nie przejmuj się.
Cytat |
jest jeszcze postać Wielkiego Dzwona - fajna ale moim zdaniem
strasznie słabo zagrała. facet o takim potencjale powinien straszyć jeszcze długo |
a tu będę się bronił. Uzyłem mocnej figury Azraela i nie wiem, czy WD by to przebił.
przebił zdecydowanie.
także dla tego że było o nim sporo - o jego aniele niewiele.
czytelnik reaguje czesto jak automat.
to co jest opisane szczegółowo uznaje automatycznie za ważne.
stąd moje wrażenie że postać WD a potem niemca to trochę niewypał.
za dobrze ich opisałeś, za słabo zagrali.
albo inaczej: ich działania nie usprawiedliwiają tak szczególowego opisu?
Azrael pojawia się i znika. Nie jest to zła postać - jako element fatum bijącego co jakiś czas bardzo dobra. Tajemniczość i enigmatycznosc też wadą nie jest.
znowu bym to zrobił inaczej:
zasugerował jego istnienie w części pierwszej.
wyraźnie zaznaczył obecność na samym początku częsci drugiej. W ten sposób znowu użyłbym zamka spajającego tę część.
potem wspomniano o nim w czesci trzeciej i to jest dobre.
*
czepiam się. to pewnie z zazdrosci
Orbitoski - 9 Maj 2007, 08:54
Andrzej, na czym polega kłopot. Ja znam tę konstrukcję i wiem, ze można było tak zrobić. zwróc uwage, jak prawilnie skomponowana jest pierwsza część ksiązki. Ale mi zwłaszcza w polskiej fantastyce brakuje eksperymentu formalnego. Na poziomie konstrukcyjnym, językowym. Poza tym... chciałem wzmocnić odczucie dziwności. A w życiu nie zawsze masz wszystko zasygnalizowane od początku.
Romek P. - 9 Maj 2007, 09:07
Prawo do eksperymentu dobra rzecz Ale ryzykowna. Ja tak się pobawiłem w debiutanckich "Innych okrętach" - i złamanie normalnej narracji wizjami przyszłości kosztowało mnie grupę czytelników
Co do drugiej uwagi Łukasza, to chyba ma ona charakter generalny: czytelnicy w ogóle oczekują takiego biegu zdarzeń, który w realnym życiu spotka się nader rzadko. Pewnej "niezwykłości". Logiki - która nie zawsze występuje.
Homer - 9 Maj 2007, 09:24
Ha! Skończyłem! To teraz wrażenia zwykłego czytelnika . Troszkę mieszane.
*SPOILER ALERT*
"Rok zero" - No tutaj mógłbym się rozpływać tylko i wyłącznie. Świetny klimat, świetne poprowadzenia akcji, w ogóle wszystko świetne .
Już cieszyłem na myśl, że jeszcze tej zabawy zostało mi 2/3 książki (całkiem zapomniałem, że na początku było napisane "Część I"), gdy nagle "pyk!" i koniec bajki. Nie chodzi mi o to, że historia skończyła się nagle, bo to zakończenie przyszło całkiem naturalnie i wszystko do siebie pasowało, tylko że po prostu to już niestety koniec tej opowieści.
Nowa zaczyna się całkiem nieźle. Przestawiłem się już o 7 lat i czekam w co tym razem wdepną bohaterowie, a tu "pyk!" (tym razem "pyk!" oznacza, nagłe przeniesienie bez żadnego ostrzeżenia) i historia w historii. Tutaj poczułem się zaskoczony, historia ciekawa, ale jej pojawienie zmieniło rytm powieści. Dotąd była płynność, odtąd pojawiły się skoki. Bo po opowieści od razu skok i akcja dzieje się w Krakowie. I w tym momencie powinienem książkę odstawić chociaż na 24h, żeby zasiąść jak do czegoś nowego. Pojawia się Wielki Dzwon i po kilkunastu stronach budowania nowej akcji, znowu jest dobrze . Dotego kawałka miałbym swoje dwie uwagi. Pierwsza: bieg bohatera trwał godzinę, a gdy to czytałem czułem jakbym czytał ten kawałek również godzinę . Podobało mi się, bo mogłem sobie przemierzyć tę trasę w głowie (Azory-Rynek), ale gdyby bohater biegł po Wrocławiu chybabym się zaziewał bo miasta nie znam. Druga: Wielka Świnia położyła mnie na łopatki. Przerażenie walczyło z wybuchem śmiechu, walka pozostała nierozstrzygnięta.
I część trzecia, Konrad w szkole - świetny motyw, myślę, wrócimy do klimatu z początku. Ale nie, myk i do Kalborni. No i tutaj znów świetnie budowany klimacik, maile itp. Ale same zakończenie akcji... Dla mnie to wyglądało jak nagromadzenie wielkiej ilości dobrych pomysłów, ale o zbyt wysokim poziomie psychodeli. I czasem nadmiar jest szkodliwy. Rozmowy z Azraelem, to jakiś banał. W ogóle, nagle akcja znika w tej części, a pojawia się filozofia i metafizyka, która w sumie donikąd nie prowadzi. A i zakończenie takie nijakie. Nagle sobie Konrad wstaje, podchodzi do Pucha i już zna rozwiązanie problemu i od razu wprowadza je w czyn. i co to za jakieś diabełki do licha, na utrzymaniu Kuby . Aha i jeszcze jedno. Nijak wątek miłości widm, nie wpłynął na wydarzenia w końcówce. Mieliśmy sen Kuby w częsci I o zwierzakach. Potem to samo potwierdzone w opowiadaniu o tym gościu co zakopywał zwierzaki pod kościołem. Ale w finale ja nie potrafiłem doszukać się powiązań między tymi elementami, a przybijaniem zwierzaków do krzyży.
Ech! Mógłbym nad tymi nieścisłościami pod koniec się rozwodzić, ale po co . Nie zrozumiałem końcówki i nie podeszła mi, ale wyjaśnień nie oczekuje . Nie podeszła w sensie "Zostawiła gruby niedosyt".
Ogólnie brawa! Świetne kawałki to opis Krakowa jaki był, a jaki jest . Ponieważ znam tylko taki, jaki jest, interesującym było poznawanie tego jaki był.
edit: Czekam, aż w końcu przestaniesz eksperymentować i napiszesz coś "banalnego" od poczatku do końca, coś w typie "roku zero". Bo umiejętności Ci nie brak, ale coś mi się widzi, że Cię nudzi takich jednowymiarowych historyjek tworzenie .
edit 2: I przydałby się autograf!
Orbitoski - 9 Maj 2007, 09:38
Nie tyle, że nudzi. Przecież napisałem masę opowiadań tradycyjnie skonstruowanych. Ale po co mam to robić w ksiązkach, skoro robi to Grzędowicz, Piekara, mój szanowny interlokutor, Protasiuk i jeszcze wielu innych. To nie jest oczywiście sprzeciw wobec takiej konstrukcji, niech robią to dalej, tak ma być. Ale ja w tym widzę szansę na kontrę, żeby spróbować robić coś innego. Dać ludziom inną propozycję. Nie lubię gier zespołowych.
Na pocieszenie: Pies I Klecha będzie konstrukcyjnie szkatułkowy i poprawnie skonstruowany.
A. Pilipiuk - 9 Maj 2007, 09:59
Romek P. napisał/a | Ja tak się pobawiłem w debiutanckich Innych okrętach - i złamanie normalnej narracji wizjami przyszłości kosztowało mnie grupę czytelników |
ty się lepiej ciesz że nie widziałeś recenzji "innych okrętow" w "Supertygodniu Chełmskim"
nie jestem entuzjasta eksperymentów - ale to może dlatego że muszę z mojego pisania utrzymać żonę i dziecko
eksperynemtem jest "norweski dziennik" - powieść w formie pamiętnika z pierońsko precyzyjnym opisem każdego dnia i wrzutkami narracji trzecioosobowej gdzie nie bardzo wiadomo kto z kim gada a co wyjaśnia kupę zawiłości fanbuły
Po tym doświadczeniu (i ocenie jego skutków finansowych ) ochota do eksperymentowania trochę mi przeszła...
A. Pilipiuk - 9 Maj 2007, 10:08
Orbitoski napisał/a |
Na pocieszenie: Pies I Klecha będzie konstrukcyjnie szkatułkowy i poprawnie skonstruowany. |
struktura wielopudełkowa?
Orbitoski - 9 Maj 2007, 10:29
I tu dochodzimy to różnicy postaw.
Ty zawsze chciałes byc pisarzem, ja przekonałem się do tego dwa lata temu. Nie umiem też kalkulować i pisać inaczej, niż bebechami. Taką mam ułomność. Wiesz, dusza cierpiąca, artyzm, takie jajca . Nie muszę pisać książek. chcę opowiadać. równie dobrze mógłbym robić komiksy albo gaworzyć w knajpie. a skoro pisze, próbuję robić to najlepiej, jak umiem. Ale, gdyby TC okazało się klęską komercyjną i miałbym maszyne czasu, napisałbym je jeszcze raz tak samo (nie dotyczy to oczywiście ewentualnych potknięć, ktore, być może, obniżają jakość tej książki).
Mam ten komfort, że żyje mi się nieźle jako redaktorowi, publicyście, recenzentowi i tak dalej. oczywiście, zarabiam też na książkach.
A jeśli już o kalkulacji: w Polsce najlepiej sprzedaje się proza eksperymentalna: Shuty, Masłowska i tak dalej. fantastyka akurat reaguje na nią źle. Zwróć uwagę, że przynależność gatunkowa determinuje okreslone chwyty konstrukcyjne i narracyjne. fantaści sa tradycyjni, głównonurtowcy 9co za idiotyczny podział) eksperymentują.
A ja bym chciał postmodernistyczną, pojechaną, pociętą, wybebeszoną i powieszoną za jajca, łbem w dół książkę fantastyczną. I prawilną, ostrą, świetną powieśc współczesną skrojoną wedle żelaznych reguł wypracowanych jeszcze 100 lat temu, z językiem nowoczesnym jak torpeda. i tak dalej.
Kuba - 9 Maj 2007, 11:23
Z jednej strony, tak jak pisze AP, trzeba się liczyć z tym, że eksperymentując z formą, czytelników zbierzemy mniej - może głębszych, bardziej zacnych ale mniej. I tu osoba żyjąca z pisania pewnie się pięć razy zastanowi zanim napisze książkę o smokach hip-hopem albo hard SF dwunastozgłoskowcem.
Orbitoski napisał/a | Nie tyle, że nudzi. Przecież napisałem masę opowiadań tradycyjnie skonstruowanych. Ale po co mam to robić w ksiązkach, skoro robi to Grzędowicz, Piekara, mój szanowny interlokutor, Protasiuk i jeszcze wielu innych. To nie jest oczywiście sprzeciw wobec takiej konstrukcji, niech robią to dalej, tak ma być. Ale ja w tym widzę szansę na kontrę, żeby spróbować robić coś innego. Dać ludziom inną propozycję. |
I właśnie w taki sposób powstaje coś oryginalnego. Jak byśmy wszyscy pisali w tym samym stylu, to historie może i by były różne, ale czytając je nic by człowieka nie zaskakiwało. A dzięki próbom czegoś innego jest barwnie.
I za to szacun to Mr O
Orbitoski - 9 Maj 2007, 11:38
Chodzi o to, że bardzo, bardzo wierzę w człowieka, który poczyta sobie Wędrowycza, potem przerobi Grę w Klasy, jerofiejewa, do pociągu weźmie sobie Miasteczko Salem, a może znajdzie czas i na Tracę Ciepło.
Można chodzić w garniturach od armaniego, a ćwiczyć w dresach z placu, słuchac Slayer na obudzenie i głosów wielorybów do pisania, jeść kolację razem z Bjork, a pląsac przy techno. Albo kochac się przy Slayerze i ćwiczyć przy acid jazzie. Czemu nie?
A. Pilipiuk - 9 Maj 2007, 15:16
Orbitoski napisał/a | I tu dochodzimy to różnicy postaw.
Ty zawsze chciałes byc pisarzem, |
nie zawsze. od kiedy skończyłem jakieś 11 lat.
Cytat | ja przekonałem się do tego dwa lata temu. Nie umiem też kalkulować i pisać inaczej, niż bebechami. Taką mam ułomność. Wiesz, dusza cierpiąca, artyzm, takie jajca . |
ok. rozumiem. może jestem człowiekiem bardziej skrytym. i tak podejrzewam że sie w paru utworach nadmiernie odsłoniłem.
kalkulacjhe oczywiście robię. pewne teay odrzucam - bo szansa że czytelnik sie nimi zainteruje jest zerowa. ine odkładam napóźniej - wymagaja pogłebienia wiedzy. Jeszcze ine omijam bo czję sie jeszcze za cienki warsztatowo.
zasdniczo zawsze piszę rzeczy które sam bym chciał przeczytać.
moje gusta sa na tyle zbilizonbe do średniej że trafiam.
Cytat | Nie muszę pisać książek. chcę opowiadać. |
mnie pociaga wszelka działaność twórcza - głównie stolarka.
nie muszę opowiadać historii - chcę tylko zaznaczyć slad swojej stopy na pisakach czasu.
Cytat | Mam ten komfort, że żyje mi się nieźle jako redaktorowi, publicyście, recenzentowi i tak dalej. oczywiście, zarabiam też na książkach. |
i to jest grzech pieroworodny polskiej litraury nasi pisarze robią masę inych rzeczy zamiast skoncentrować sie na pracy. .
Cytat | A jeśli już o kalkulacji: w Polsce najlepiej sprzedaje się proza eksperymentalna: Shuty, Masłowska i tak dalej. |
tu bym polemizował. Masłowską pompowali medialnie jak balonik i wyszło z tego około 150 tyś nakładu (tak twierdzą i nie neguję tego). jednocześnie kyminaly Chmielewskiej schodzą w ok 200 tyś a "saga o ludziach lodu" sięgnęła 100 tyś. (pierwsze tomy w których jeszcze autorka miała jakieś pomyśły...). Z naszego poletka - no cóż - dane o sprzedazy to rzecz poufna - ale można wejśc sobie na storny merlina, czy FK Olesiejuk, sprawdzić topki kolejnych miesiecy i zobaczyć jak wysoko wskoczyło kilku autorów fabryki.
Wszystkich esperymentatorów będę nawoływał do zaniechania ekspeymentów
(biedny Shuty chyba się nie trochę przestraszył po krótkiej rozmowie w empiku w krakowie nie mógł zrozumieć jakim cufdem zyję z pisania wiec mu powiedziałem ile książek wydaję rocznie (a była to jeszcze epoka samochodzików). minę miał nietęgą).
Cytat | fantastyka akurat reaguje na nią źle. Zwróć uwagę, że przynależność gatunkowa determinuje okreslone chwyty konstrukcyjne i narracyjne. fantaści sa tradycyjni, głównonurtowcy 9co za idiotyczny podział) eksperymentują. |
skutkiem tego fantaści wszystkie pisma branżowe wydają i sprzedają a głównonurtowcy muszą żebrać o dotacje do druku swoich pisemek. Podobnie fantaści nie dostają stypendiów twórczych, nagród pieniężnych etc etc. i zyją. kilku - może kilkunastu żyje juz tylko z tego że pisze.
eksperymenty głównych poszły za daleko. Ten reaktor juz wybuchł. IM PO PROSTU BRAKUJE CZYTELNIKÓW.
*
poza tym czy proza nowoazesna nie jest podobna do sztuki nowoczesnej? czy "eksperymenty" nie sa w rzeczywistości rozpaczliwą próbą zamaskowania własnej nieudolności i braku kwalifikacji zawodowych?
Cytat | A ja bym chciał postmodernistyczną, pojechaną, pociętą, wybebeszoną i powieszoną za jajca, łbem w dół książkę fantastyczną. |
"Zaklinacz"?
a już poważnej - z nurtu głównego co jakiś czas ktoś sie na nasze poletko zabłąka. a to jakiś Dunin W., a to jakiś Piątek. Wcześniej czy później coś takiego wypłodzą.
alternatywa dla pisarza zawsze jest ta sama: nie chcesz czekać na fajną książkę - napisz ją sam.
Cytat | I prawilną, ostrą, świetną powieśc współczesną skrojoną wedle żelaznych reguł wypracowanych jeszcze 100 lat temu, z językiem nowoczesnym jak torpeda. i tak dalej. |
to by chyba musiał ktoś z naszych przejść na ciemną stronę mocy.
Orbitoski - 9 Maj 2007, 16:04
Cytat | ok. rozumiem. może jestem człowiekiem bardziej skrytym. i tak podejrzewam że sie w paru utworach nadmiernie odsłoniłem. |
ja to prawie pornografia
Cytat | i to jest grzech pieroworodny polskiej litraury nasi pisarze robią masę inych rzeczy zamiast skoncentrować sie na pracy. . |
wszystko zalezy od temperamentu. Ja nie jestem wstanie pisać dużo, cztery strony dziennie to maksimum mojej wydajności. Nie siedzę nad nimi od rana do nocy, ale wydatek energetyczny jest zbyt duży, muszę sięgnąć do czegos lightowego. a prozy inaczej pisać nie umiem. więc walę recenzje, publicystykę, redaguję w spokoju. Jestem na forum. Obiecuję sobie, że dojdę do wydajności jednej powieści rocznie, ale to ogromny wysiłek dla mnie. zwłaszcza, że lubię pisac opowiadania.
Cytat | Wszystkich esperymentatorów będę nawoływał do zaniechania ekspeymentów |
z nakładami masz trochę racji. ale teza że na eksperymentalnym pisaniu nie mozna zarobić, jest nie do obronienia. Nie mam nic przeciwko dodacjom i chętnie bym jakąś przyjął (nie zabiegam), mechanizm promocyjny w wypadku Masłowskiej to też przecież nic złego.
Wiem o co ci chodzi-ale mam wrażenie, że eksperyment formalny nie zawsze musi wiązać się z brakiem poczytności. Dziwne może być piękne i ciekawe.
Cytat | poza tym czy proza nowoazesna nie jest podobna do sztuki nowoczesnej? czy eksperymenty nie sa w rzeczywistości rozpaczliwą próbą zamaskowania własnej nieudolności i braku kwalifikacji zawodowych? |
często tak jest. Proza eksperymentalna to w 95% kupa. ale 95% wszystkiego, to kupa. Z maskowaniem nieudolności masz rację. Wracając na moje poletko, nie jestem może wielkim pisarzem, ale o nieudolność i brask kwalifikacji zawodowych się nie posądzam. Ciążę ku rzeczom nowym. Więc tak: eksperymentuj do woli, ale pozostawaj zrozumiałym.
Poza tym w porówaniu z Czerskim, Cortazarem i całą pandą awangardy, Trace Ciepło to żaden eksperyment. zaburzenia narracyjne, mieszanie wątków to przeciez tylko piana na piwie klasycznej opowieści. Zdrówko!
|
|
|